Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl

Transkrypt

Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Król Kier (fragment)
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
seeane
Shana zerwała się na równe nogi i przyłożyła dłoń do ust, by stłumić krzyk. Łapała
powietrze jak ryba, którą ktoś wyrzucił na brzeg. Dawno nie miała takiego koszmaru.
Znajdowała się w garderobie – spała tutaj wraz z Kalukką. Laq, powróciwszy z walki
pod zamkiem, miał pilnować Astuna i obudzić je, jeśli coś by się działo. Garderoba była o
tyle przydatnym pomieszczeniem, że nie znajdowała się daleko od archiwum, a w dodatku
miękkimi materiałami można było się miło opatulić.
Widocznie mi to nie wystarcza.
Starając się nie narobić zbyt wiele hałasu, wstała i najciszej, jak umiała, drżącymi rękoma
uchyliła drzwi. Chciała się przewietrzyć, więc wbiwszy wzrok w podłogę ruszyła przed siebie.
Wiedziała, że to głupie, ale musiała odwrócić swoje myśli od tamtego snu.
Zamek nocą wydawał się być martwy. Nie chodziło tutaj o jego mroczną prezencję, lecz o
kontrast. Jeszcze noc wcześniej służba ganiała po korytarzach, uwijając się jak mrówki –
kucharki gotowały, piekarze piekli, a szwaczki szyły. Teraz nie było tu nikogo poza gdzieś
szlajającym się Xafrą, śpiącą Kalukką, pilnującym Astuna Laqiem i, oczywiście, nią samą. Co
stało się z tamtymi elfami? Ta myśl sprawiła, że wymknęła się tylnymi drzwiami – nie
chciała widzieć krwistych plam w świetle księżyca.
Zderzenie z nocnym powietrzem było dla niej… odświeżające. Ubrana w krótką, kraciastą
sukienkę przetarła oczy i postanowiła udać się nad Surai. Mgła leniwie unosiła się nad
ziemią, a rosa moczyła jej nagie stopy. Gdzieś niedaleko zaćwierkał jakiś ptaszek, a w
trawie coś się poruszyło. Pewnie niedługo zacznie świtać, pomyślała. Uspokoiła oddech, a
drganie dłoni również ustąpiło.
Po krótkiej wędrówce dotarła na brzeg rzeki i usiadła, owijając ramionami swoje lewe kolano.
Zamknęła oczy.
A więc naprawdę nie ma piękniejszego dźwięku, niż szum wody.
Jedna ze szwaczek, które tak uparcie starały się upiększyć Shanę, ciągle powtarzała, że to
właśnie szum wody jest najniezwyklejszym odgłosem, jaki na tym świecie można usłyszeć.
Za każdym razem, kiedy dziewczyna to słyszała, starała się zgłębić sens tych słów, jednak
nie była w stanie zrozumieć, co tak bardzo zachwycało Cayggak.
Strona: 1/4
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Oparła policzek na kolanie i zauważyła świetlika, uporczywie trzepoczącego swoimi
malusieńkimi skrzydełkami. Jego rozmiar przywiódł jej na myśl rasę elfów, która w
porównaniu do ludzi i magów, była strasznie malutka. Shana nie należała do najwyższych,
ale w Vallon mieszkało wiele wysokich osób i nikogo to nie szokowało. Gdyby miała wskazać
inne widoczne różnice, byłby to dla niej pewien problem. Oprócz wzrostu i szlachetnych
rysów twarzy nie zaobserwowała nic, co odróżniałoby przeciętnego elfa od zwyczajnego,
szarego człowieka. Zachowywali się podobnie, ich codzienne czynności nie odbiegały od
tych „ludzkich” jakoś szczególnie… Do listy różnic mogłaby jeszcze dodać zielarstwo,
umiejętność pisania run i ten szalony język, ale nie były to zbyt istotne rzeczy. Wiele ludzi z
Laar mówiło dialektami, zielarzy można było spotkać na wsiach, a runy… no cóż, słyszała
kiedyś, że były używane przez niektóre osoby w Vallon, jednak nie na tak dużą skalę. Co
więc zaważyło o takiej odrębności tej rasy? Elfów nie było dużo, mogłyby się idealnie
wpasować między prostych wieśniaków czy mieszczan, jednak nie chciały tego. Jak lwy
walczyły o swoją niepodległość i broniły kultury. Shanie imponowała ta postawa. Gdyby
Vallończycy mieli w sobie chociaż niewielki fragment ich uporu… Wyprostowała nogi i
położyła się, wdychając zapach świeżej trawy. Czuła, że zaraz cała przemoknie, ale wolała
być mokra aniżeli trzęsąca się ze strachu. Nienawidziła koszmarów. Zastanawiała się, czy
Astun też je miewa. Była tego naprawdę ciekawa. Wtedy, jeszcze przed przybyciem smoka
wydawało jej się, że nie mógł spać, ale nie łączyła tego z żadnym nadnaturalnym
zjawiskiem. Teraz nie była już tego taka pewna – prawdopodobnie nawet jego zachowanie
miało swoje podłoże w tym, co wczoraj wydarzyło się w Sali Tronowej. Jak wiele rzeczy
pominęła? Wtedy, kiedy zdenerwowała się i posłała Astunowi atak, którego nie powinien był
widzieć, a jednak udało mu się go rozciąć… Swoje zwycięstwo zawdzięczał mieczowi, który
zaklęła Kalukka, nie magii. Pokręciła głową. Musiała szukać dalej. Kiedy zniszczył jej tarczę
po raz pierwszy? Podparła się na łokciach i usiadła, miętosząc w dłoniach czubek swojego
warkocza. To było, kiedy napadła ją Ruqig. Nie miał przy sobie broni i gołymi rękami przebił
się przez pole. Wyraz jego twarzy nie wskazywał wtedy na zaskoczenie, zrobił to, jakby nie
istniało nic bardziej oczywistego.
Czyżby on naprawdę wiedział o mocy, która w nim rosła?
Shana wstała. Dość tych rozmyślań jak na jedną noc. Spojrzała na swoje otarte łydki, które
szczęśliwie nie ucierpiały podczas jej upadku. Kilka kropli krwi mniej mogło znaczyć koniec i
wcale, ale to wcale nie pociągała jej ta perspektywa.
Przebywanie wśród żywych to zbyt ciekawe zajęcie.
Odwróciła się i spojrzała na zamek. Wcześniej nie rzucało jej się to w oczy, ale było tam
bardzo wiele okien – stąd widziała je wyraźnie. Próbując przypomnieć sobie układ komnat,
szybko zorientowała się, które okno jest tym z garderoby.
Nagle jedna z szyb wyleciała z hukiem. Shana instynktownie cofnęła się, chociaż i tak stała
dość daleko. Obserwowała szkło, spadające jakby w zwolnionym tempie ku trawie. Wytężyła
wzrok i zasłoniła usta dłonią. Zdecydowanie za często robiła to ostatnimi czasy.
Ktoś usiadł na parapecie i patrzył na księżyc. Shana nie widziała jego twarzy, ale był to dla
niej wystarczający sygnał, że czas iść. Nie wiadomo, jak zareagowaliby jej nowi znajomi,
gdyby zauważyli kogoś wędrującego dookoła zamku. Ostrożności nigdy nie za wiele.
Szczególnie, jeżeli osoba, która wybiła okno, na imię miała Astun.
Shana powoli dotarła do drzwi, po czym ostrożnie je zamknęła. Wypuściła powietrze z płuc i
Strona: 2/4
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
położyła sobie rękę na klatce piersiowej. Serce biło jej jak oszalałe, ale postanowiła nie
narzekać. Na palcach przebyła pusty korytarz i, pokonawszy kilka podwyższeń, dotarła
przed drzwi biblioteki. Nie wahała się ani trochę – pchnęła je i stanęła jak wryta.
Laq, który miał pilnować Astuna, gdzieś zniknął. Archiwum pogrążone było w chaosie –
książki walały się po podłodze, regały były poprzewracane, a okno wybite. Pośród
fruwających kartek i rozbitego szkła, na parapecie siedział Astun.
Opierał się plecami o ścianę, patrząc się na jakiś nieokreślony punkt, znajdujący się
na nocnym niebie. Jedną nogę ugiął w kolanie, z którego cienką strużką ciekła krew.
Ubranie miał w strzępach, jednak było to zasługą Khauty.
Shanę uderzyło podobieństwo tej sceny do tego, co nie tak dawno wydarzyło się w
Bisayi. Wtedy też w pokoju panował nieopanowany bałagan, broń Astuna leżała gdzieś w
kącie, a on sam się trząsł. Teraz tego nie robił, ale czy Shana miała prawo mówić o tym, co
działo się w jego wnętrzu?
- Astun – powiedziała, starając się zabić w sobie narastające poczucie winy. To ona
wraz z Kalukką doprowadziły go do takiego stanu. Jeżeli był potworem, to chociaż ona nie
powinna się nim stawać. – Odwróć się.
Idąc scenariuszem, który los napisał w karczmie, nie powinien tego zrobić.
Widocznie nie znał roli.
Odwrócił głowę i spojrzał na nią wzrokiem przepełnionym czymś, czego nie umiała
nazwać. Zwinnie zeskoczył z parapetu i dokuśtykał do drzwi, zamknął je, po czym złapał
Shanę za nadgarstek i pociągnął ją przez całą długość pokoju. Dziewczyna czuła jego uścisk,
ale niepokojem napawała ją nie tyle siła, z jaką ją trzymał, a jego lodowata dłoń. Znienacka
chwycił dziewczynę za ramiona i przycisnął ją do jedynego, nadal stojącego prosto regału.
Patrząc na jego twarz z bliska, o mało co nie krzyknęła. Był blady jak ściana, a
rozcięcie na czole wyglądało okropnie. Jednak prawdziwym szokiem były jego oczy.
W prawym oku chłopaka miodowa barwa tęczówki była nienaruszona, lecz w lewym
nabrała mętnego, rubinowego odcienia, zaś źrenica skurczyła się do granic możliwości i
drżała, jakby nie mogła zdecydować się, czy chce taka pozostać.
W tamtej chwili przed oczami Shany przebiegła cała masa wspomnień, powieści i
legend. Była tak głupia, tak nierozważna. Tyle razy słyszała tą nazwę, ludzie z Vallon
wypowiadali ją dość często. Modlili się, by ktoś taki nigdy nie pojawił się na ziemi ponownie.
- Król Kier – wyszeptała, wpatrzona w jego oko niczym zaczarowana. A więc ktoś taki
istnieje.
Zastanawiała się, czy to wiatr, który wpadł do pomieszczenia przez rozbite okno, czy
też emocje, które nią targnęły sprawiły, że na jej ciele pojawiła się gęsia skórka. Nie
wiedziała, jak to wszystko się potoczy.
Czuła jednak, że nic nie będzie już takie, jak było.
***
Strona: 3/4
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Wstawiłam tą publikację, ponieważ zastanawia mnie, czy ktoś byłby zainteresowany
przeczytaniem reszty.
Strona: 4/4
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl

Podobne dokumenty