Anna Smolińska
Transkrypt
Anna Smolińska
Święta Jadwiga Królowa Anna Smolińska kl. V Od zawsze lubiłam oglądać wieczorne niebo, podziwiać błyszczące gwiazdy i jasny blask księżyca. Tego wieczoru również miałam spoglądać przez lunetę w ciemne niebo – chciałam podziwiać gwiazdozbiory... Mały Wóz, Duży Wóz, miała być także bardzo dobrze widoczna Gwiazda Polarna. Jednak kiedy przyłożyłam głowę do lunety i kiedy przez jej szklane oko skierowałam wzrok w gwiazdy, stała się rzecz, której nie mogłam zrozumieć. Nagle usłyszałam wokół siebie tętent koni, turkotanie drewnianych wozów i dźwięki grającej trąbki. Wytężając wzrok zobaczyłam w oddali nie błyszczące gwiazdy tylko zarys drewnianych domostw, warsztatów rzemieślniczych i górujący nad tym wszystkim na wzniesieniu zamek i katedrę. Zbliżałam się do nich i widząc je coraz wyraźniej rozpoznałam w nich Wawel i Katedrę Wawelską – wspaniała i cudowna budowla, błyszczące złote kopuły i wspaniałe dekoracje kamienne, a kiedy wniknęłam wzrokiem do środka podziwiałam przepiękne malowidła, niezwykłe rzeźby i przepych wystroju całego wnętrza. Byłam bardzo zdziwiona tą sytuacją, ale bardzo podobało mi się, że widzę to wszystko z bliska i że oglądam to wszystko cofnięta w czasie o całe stulecia... Podziwiałam więc rzeczy, których nigdy wcześniej nie mogłam zobaczyć nawet wtedy, gdy zwiedzałam naprawdę zamek, bo wiele z tych rzeczy, które ukazywały się moim oczom nie przetrwały do naszych czasów, wiele z nich zostało przecież zniszczone lub skradzione. Podziwiałam piękne sztukaterie, bogato zdobione meble, złocony tron, przyglądałam się także różnym dokumentom i pismom rozłożonym w gabinetach – wszystkie miały woskowe pieczęci. Niestety nie mogłam ich przeczytać, bo wszystkie napisane były po łacinie. Zauważyłam tylko, że przybita w wosku pieczęć była pieczęcią królewską. Przechodziłam wśród średniowiecznych murów, wokół przemykali dworzanie i służba, nikt jednak nie zwracał na mnie uwagi. Mogłam więc do woli podziwiać piękne, długie suknie dwórek o intensywnych barwach i kolorach. Suknie zakończone były szerokimi, długimi rękawami. Ubranie kobiet zdobiły również dodatkowe wierzchnie suknie bez rękawów z wycięciem na dole sięgającym do kolan. Mężczyźni zaś ubrani byli w długie tuniki w bardzo różnych kolorach. Wszyscy przepasani byli szerokimi pasami, a niektórzy z nich mieli również płaszcze lub peleryny, do których nosili dość obcisłe spodnie. Nagle wśród tego barwnego korowodu postaci wyłoniła się dostojna młoda kobieta, ubrana inaczej niż pozostali dworzanie. Była młoda, miała ciemne włosy i piękne oczy. Jej nos był delikatny i lekko zadarty, na czerwonych ślicznych ustach pozostawał lekki, dobrotliwy uśmiech. Miała na sobie wspaniałą, rozłożystą suknię z bufiastymi rękawami. Suknia była w kolorach beżu, bieli i złota. Na jej ramionach zawieszony był długi, czerwony płaszcz zakończony białym futerkiem. Na jej sukni błyszczały wspaniałe klejnoty z diamentów i pereł, a na jej głowie dostrzegłam błyszczącą, złotą koronę. To musi być królowa – pomyślałam. Wokół słyszałam szepty, które mówiły o jej dobroci i wspaniałości, o jej dobrych uczynkach i dobrym sercu. Ktoś opowiadał o jednym z jej ostatnich dobrych uczynków, o tym jak pomagając biednemu człowiekowi, którego zona była ciężko chora, oddała mu swoją złotą klamrę, którą odpięła od swojego królewskiego trzewika. I z wielkim podziwem przekazywał niezwykłą historię, że kiedy zdjęła swoją nogę z kamienia, na którym oparła trzewik, aby zdjąć złotą klamrę to na tym kamieniu pozostał odciśnięty ślad jej stópki. Wszyscy nie mogli się temu nadziwić. – To prawdziwy cud. – mówili. Nagle przed królową pojawił się herold i oznajmił tubalnym głosem: - Uwaga, uwaga, Jej Wysokość Królowa Jadwiga Andegaweńska uprasza się o uczynienia miejsca dla królowej! „Ach, tak! To przecież sama Święta Jadwiga Królowa stoi przede mną” – pomyślałam. Jakie to cudowne, schyliłam nisko głowę i z ciekawością wpatrywałam się w jej całą postać, mogłam patrzeć na prawdziwą królową. Wtedy właśnie usłyszałam Jej głos: – To ja, Jadwiga. Jestem Królową Polski, żoną Króla Jagiełły. Miło mi cię poznać dziewczynko. Chodź i podejdź bliżej. Zaczęłam podchodzić bliżej do niej, lecz nagle wszystko zaczęło się rozmazywać i zacierać jak widok przez gęstą mgłę. Widziałam jeszcze przez chwilę bladą, zamgloną postać Królowej, aż w końcu wszystko zniknęło i zamek i dworzanie i Święta Jadwiga, a moim oczom ukazało się pięknie błyszczące, rozgwieżdżone niebo. Z niedowierzaniem jeszcze raz przyłożyłam drugie oko do lunety, lecz na nieboskłonie błyszczały tylko gwiazdy i wspaniała księżycowa poświata. „Czy to wszystko zdarzyło się przed chwilą naprawdę?” – zadałam sama sobie to pytanie i zamyśliłam się, próbując zachować w sobie wszystkie te cudowne obrazy, jakie zobaczyłam dzisiejszego wieczoru…