Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu

Transkrypt

Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu
 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
Strona I okładki

1

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
OD REDAKCJI
Drodzy Czytelnicy!
Jak nietrudno zauważyć, nasz „nieregularnik” stopniowo przekształca się
w „półrocznik”. Dzieje się tak głównie za sprawą braku funduszów na tak
wzniosły cel, jakim jest pismo literackie. I, jak na razie, nie widać szansy
zdjęcie
zmian na lepsze. Stąd moje ponowienie prośby o wsparcie naszego kwartalnika, nawet najmniejszym datkiem. Jeszcze raz pragnę podziękować
wszystkim tym, którzy już to zrobili i tym, którzy zdecydują się wesprzeć
finansowo „Sekrety ŻARu” w najbliższej przyszłości.
Wiosenny, podwójny numer kwartalnika obfituje w ciekawe artykuły.
Znajdziecie w nim Państwo również wiele dobrych i bardzo dobrych wierszy.
Miniony rok 2013 był Rokiem Tuwima. Wspólnie ze Związkiem Literatów Polskich i Stowarzyszeniem Autorów Polskich, redakcja „Sekretów ŻARu” objęła honorowym patronatem I Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Juliana Tuwima (finansowo konkurs wsparło
Stowarzyszenie Autorów ZAiKS). Organizatorem tego konkursu było Gminne Centrum
Kultury w Inowłodzu, ukochanej miejscowości poety, którą w swoich wspomnieniach nieomalże zmitologizował. Konkurs spotkał się z dużym zainteresowaniem poetów; z całego
kraju, napłynęło wiele ciekawych i dobrych prac, stąd też w prezentowanym numerze
„Sekretów ŻARu” tak obfite jego pokłosie.
Minęły czasy, kiedy literaci mieli dziejową misję do spełnienia. Jako „inżynierowie dusz”
budowali wzorce na potrzeby czasów i żyjącego w nich społeczeństwa. Teraz o poetach i
pisarzach jakoś tak cicho, tak bez emocji… Odchodzą nieomalże bezszelestnie, niezauważalnie. Dlatego też proszę, przeczytajcie Państwo, wspomnienie Stanisława Nyczaja o
Zbysławie Śmigielskim, który odszedł od nas tak niedawno, a którego przepiękne wiersze
opublikowaliśmy w numerze 2(27) „Sekretów ŻARu” z 2010 roku.
Poznałam Zbysława w Staszowie, w którym odbywają się coroczne, letnie plenery literackie organizowane przez kielecki Oddział Związku Literatów Polskich.
Mogę tylko żałować, że zbyt późno to się stało. Zbysław, był naprawdę wspaniałym
facetem, choć z pozoru chłodnym i szorstkim. Dużo palił, dlatego też do późnych godzin
wieczornych przesiadywał na ławce przed budynkiem internatu, w którym my – literaci
mieliśmy noclegi. Doskonale pamiętam te żarliwe dyskusje, i choć oboje byliśmy naturami bardzo przekornymi, muszę przyznać, że owe utarczki słowne nigdy nie skończyły się
jakąś większą awanturą. Zbysław zawsze potrafił wybrnąć, nieomalże jak zawodowy dyplomata, z każdej opresji. Fajki pokoju nie mogliśmy wypalić, bo jestem osobą bez nałogów,
za to doskonale pamiętam z jakim trudem Zbysław gramolił się (był już wtedy poważnie
chory) na trzecie piętro, by załagodzić konflikty wspólnie wypitą kawą, i oczywiście
dyskusja rozpoczynała się na nowo. Takim pozostanie w mojej pamięci – namiętny polemista, umiejący bronić swoich racji do końca.
Zamykam wędrówkę po kwartalniku, życząc Państwu przyjemnej lektury w ten wiosenny,
pełen nadziei i zieloności czas.
Iwona Zielińska-Zamora
Redaktor Naczelna

2

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
Kwartalnik Kulturalny „SEKRETY ŻARu” Nr 1-2 (42-43) 2014
W numerze:
Od Redakcji…………………………………………………………………………2
XIV MAZOWIECKI KONKURS MAŁEJ FORMY LITERACKIEJ…………4
PREZENTACJE LITERACKIE – POEZJA
Genowefa Cagara, Andrzej Chutkowski, Elżbieta Dąbrówka-Madej,
Grażyna Kowalska, Krystyna Łagowska, Karina Miękus, Andrzej Rodys,
Jan Rychner, Irena Stopierzyńska, Tadeusz Zawadowski,
Iwona Zielińska-Zamora, Ewa Żak, Wiesława Żelazik………………………….6
GOŚCINNE ŁAMY: Grupa „Wiklina” ze Skarżyska-Kamiennej
Elżbieta Jach, Bożenna Kiełkiewicz, Barbara Obara, Danuta Skalska…….…13
PREZENTACJE LITERACKIE – PROZA
Iwona Zielińska-Zamora – Czy my się kiedyś jeszcze spotkamy?.………….…15
Jarosław Kaplewski – Powrót…………………………………………………….20
PUBLICYSTYKA KULTURALNA
Stanisław Stanik – Anka Kowalska (1932 – 2008)……………………….…….. 22
Aleksandra Ochmańska – O pisaniu dziennika………….……………………...24
POD POWIERZCHNIĄ ZDARZEŃ
Irena Stopierzyńska – Wystawa sztuki wątpliwej…….………………………...26
MOJE PODRÓŻE LITERACKIE
Jan Zdzisław Brudnicki – Wrócił Tuwim do Inowłodza……………………….27
I OGÓLNOPOLSKI KONKURS POETYCKI IM. JULIANA TUWIMA
Pierwsza edycja Konkursu – Inowłódz 2013 (ar)……………………………….31
Nagroda Redaktor Naczelnej „SŻ” – Henryk Morawski…………………..…..33
Tuwimowska rzecz (33), Naprawiacze świata (34), Opowieść prawdziwa
i liryczna o starym pejsatym Żydzie – Mosze (34)
II OGÓLNOPOLSKI KONKURS POETYCKI IM. JULIANA TUWIMA:
OGŁOSZENIE…………………………………………………………………….35
WSPOMNIENIE
Stanisław Nyczaj – Wspomnienie o Zbysławie Śmigielskim (1942-2014)……...36
RECENZJE
Andrzej Zaniewski – Dotyk czasu – o tomiku poetyckim Genowefy Cagary….39
Iwona Zielińska-Zamora – Szansa wzbogacenia się o inne niż własne
Doświadczenie - o Zakolu Piotra Fałczyńskiego..………………………………...42
Jan Zdzisław Brudnicki – o Tancerce Grażyny Kowalskiej…………………..44
KSIĄŻKI NADESŁANE…………………………………………………………..45
GALERIA
Malarstwo Elżbiety Kwiatkowskiej-Szczęsnej…………………………………...47

3

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
XIV MAZOWIECKI KONKURS MAŁEJ FORMY
LITERACKIEJ
Okręg Mazowiecki Polskiego Związku Niewidomych we współpracy z Klubem Twórczości ŻAR
oraz Kwartalnikiem Kulturalnym "Sekrety ŻARu" ogłasza
XIV EDYCJĘ MAZOWIECKIEGO KONKURSU MAŁEJ FORMY LITERACKIEJ
w kategoriach poezji i prozy (opowiadania, eseje, wspomnienia)
REGULAMIN KONKURSU
1. Konkurs jest otwarty, dostępny dla wszystkich twórców bez względu na przynależność do
Polskiego Związku Niewidomych bądź do stowarzyszeń twórczych.
2. Utwory muszą być oryginalne, napisane przez uczestników konkursu, nigdzie wcześniej
niepublikowane i nienagradzane w innych konkursach.
3. Prace, podpisane godłem, należy przesyłać w 5 egzemplarzach, w postaci wydruku
komputerowego lub maszynopisu. Do pracy powinna być dołączona zamknięta koperta,
opatrzona również godłem, zawierająca podpisaną Kartę Zgłoszenia z danymi osobowymi
uczestnika, adresem pocztowym, numerem telefonu kontaktowego, adresem e-mail oraz
krótką informacją o sobie. Uczestnicy konkursu biorący udział w obu kategoriach
nadsyłają prace w dwóch osobnych kopertach i pod godłami osobnymi dla każdej kategorii.
4. Nadsyłane prace nie mogą przekraczać 5 znormalizowanych stron formatu A4 w
kategorii prozy lub 5 wierszy w kategorii poezji.
5. Prace należy nadsyłać lub składać osobiście w nieprzekraczalnym terminie do 15
września 2014 roku pod adresem: Okręg Mazowiecki PZN, Klub Twórczości „ŻAR", ul.
Jasna 22, 00-054 Warszawa, z dopiskiem na kopercie „XIV MAZOWIECKI KONKURS
MAŁEJ FORMY LITERACKIEJ".
6. Rozstrzygnięcie konkursu nastąpi w październiku 2014 roku. O uroczystości wręczenia
nagród i wyróżnień w listopadzie 2014 r. wszyscy uczestnicy konkursu, zostaną
zawiadomieni.
7. Prace oceniać będzie jury w pięcioosobowym składzie. Przewidziane jest przyznanie w
każdej kategorii trzech nagród i dwóch wyróżnień. Nagrodzeni i wyróżnieni otrzymają
dyplomy, a prace ich zostaną opublikowane. Forma i wartość nagród rzeczowych lub
pieniężnych uzależniona jest od sytuacji finansowej organizatorów.
8. Dane osobowe wszystkich uczestników pozyskane dla celów konkursu nie będą
udostępniane osobom trzecim. Organizatorzy nie zwracają nadesłanych prac, jednocześnie
zastrzegają sobie prawo do zaprezentowania i opublikowania utworów bez honorarium,
tylko w ramach promocji na stronach internetowych oraz w innych mediach zgodnie z
ustawą z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. z 2000 r.
Nr 80, poz. 904 z późniejszymi zmianami).
9. Prace nie spełniające wymogów regulaminowych nie będą oceniane.
_____________________________________________________________________________
Telefony sekretariatu biura OM PZN: (22) 827-21-30, 892-40-61
Sekretarz redakcji „Sekretów ŻARu” – tel. 728 587 306
e-mail: [email protected], internet: www.pzn-mazowsze.org.pl/kultura

4

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
– wzór –
KARTA ZGŁOSZENIA
1. Imię i nazwisko…………………………………………………………………………………
2. Adres korespondencyjny………………………………………………………………………
3. Telefon (także nr kierunkowy)…………………………………………………………. ……
4. E-mail…………………………………………………………………………………………..
5. Tytuły nadesłanych utworów (z zaznaczeniem: proza, poezja)…………………………….
……………………………………………………………………………………………………..
6. Rodzaj uprawianego gatunku literackiego, informacja o dotychczasowej działalności
artystycznej*………………………………………………………………………………………..
……………………………………………………………………………………………….………
……………………………………………………………………………………………………….
………………………………………………………………………………………………….........
7. Organizacje twórcze…………………………………………………………………….............
------------------------------------* nie obowiązkowo
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych zgodnie z ustawą z dnia 29
sierpnia 1997 roku o ochronie danych osobowych (Dz. U. z 2002 r. Nr 101, poz. 926 z
późniejszymii zmianami) oraz wyrażam zgodę na zaprezentowanie i opublikowanie moich
utworów bez honorarium tylko w ramach promocji na stronach internetowych oraz w
innych mediach zgodnie z ustawą z dnia 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach
pokrewnych (Dz. U. z 2009 r. Nr 80, poz. 904 z późniejszymi zmianami).
Oświadczam, że zapoznałem się z regulaminem konkursu i przyjmuję jego warunki.
Miejscowość, data………………………............2014 r.
Podpis…………………………………………..
UWAGA: Karta zgłoszenia musi być podpisana przez uczestnika konkursu (po zapoznaniu
się i akceptacji obowiązującego regulaminu).
Drodzy Czytelnicy „Sekretów ŻARu”!
Jeżeli chcecie, by nasz kwartalnik ukazywał się regularnie, by stale podnosił swój poziom, by
był bardziej dostępny, to pamiętajcie, że jest to w dużej mierze uzależnione od środków
finansowych. Będziemy wdzięczni za każdą wpłatę darowizny na konto:
PZN Okręg Mazowiecki – Bank Millennium 35 1160 2202 0000 0000 8292 5183
koniecznie z dopiskiem:
„Darowizna na Kwartalnik Sekrety ŻARu”

5

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
----PREZENTACJE LITERACKIE – POEZJA---Andrzej Chutkowski
PRZEBUDZENIE
To trwało sekundę
nasze wargi złączyły się
i poczułem w końcówkach palców
potoki pulsujących amperowych igiełek
rozwibrowanych ciepłem
i słodyczą owoców nieznanych
Genowefa Cagara
WIATR
więc to znów początek tego, co bywało
kiedyś
S i a d ł n a s z c z y c i e g ó r y, z m ę c z o n y
wędrówką,
P r ze z gł ębokie koleiny ży cia.
P o p a t r z, i l e n a z b i e r a ł s ł ó w.
P r zy c ze p iły si ę do jego s zarego
płaszcza .
Kolorowe lekkie nitki Zagubione promienie słońca,
Wyrwane z kontekstu wyra zy,
Uśmiechy skrad zio ne radosnemu
dziecku.
Kiedy odpoc zni e, znowu popłynie
w przestrzeń.
Teraz kł adzie ciepł y dotyk na polic zku,
Delikatnie unosi włosy.
Spra wd za, c zy lek ka jest sukienka.
Przez tyle ju ż pr zeleciał miejsc,
Tyle chmur pozmiatał z nieba,
A w c i ą ż c h c e t a ń c z y ć z e m n ą . F l i r t u j e…
Wietrze. Usiąd ź tu, w ci epłym sł ońcu.
Ogrzej si ę, opo wiedz, co widział eś Tam, gdzie mnie nie ma...
Zam knę oczy i pos łucham twojego
szeptu,
W l i ś c i a c h p r zy d r o żn e g o d r z e wa .
*
*
jak dawno już nie pamiętam
i nagle poczułem tylko miękkość
poduszki pod głową
a przez szczeliny rzęs mych rozchylonych
wcisnął się bezwzględnie
choć zatarty i ciemny
jednak nieomylny
kontur wnętrza pokoju
więc jest jeszcze noc
lecz nie ma już snu
i nie ma twej bliskości
i jeśli to miał być grzech
to nie ma i grzechu.
*
*
Elżbieta Dąbrówka–Madej
ZEGAR
Zabytkowy zegar stoi w pokoju
Z ogromnym okiem ze szkła,
Które osłania tajemnicze cyfry,
Wskazówki i kropek dużo,
Ubrany w drewniane, lakierowane odzienie
Stoi sobie i nie myśli
Znowu o podróżach,
Już miejsc nie chce zmieniać.
*

*
6

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
Kiedy była wojna, kiedy zachorował,
Stał niemy, w szafie schowany,
Po wielu latach ktoś go zreperował
I w nowym domu już stanął.
Co n a ławeczkach w kasztanowych
cieniach
P o l a t a c h p r a c y d o t a r l i w te s t r o n y .
Dobro i Piękno zimą puchu śniegiem
Za s y p a ł y m i a s t a , wi o s k i i d r o g i
Roślinom, ziemi i lud ziom w potrzebie
Gó r s k i e p o k r y w a j ą c s t o g i .
D o b r o i P i ęk n o u s i a d ł y za m i ed zą
Patrząc przed siebie daleko,
Nagle ktoś zbli ża s i ę, c zują t o, wi edzą ,
To postać Złego C złowieka...
I chmury czarne z lasu dalekiego,
Wicher i bur za nadchod zi,
Zatapia domy, gr zmi, b łyska si ę niebo
I wszystko ton ie w po wo d zi.
Dobro usn ęło, Zł o zaciera r ęce,
Kas ztan złamany w Alejach,
Śnieg nadal sypie!, „a niech sypie więce j,
Kraj zasypany! Wreszcie Dobra nie ma”
Br a k ś w i a t ł a , j e d ze n i a , l e k a r za !
Zło cieszy si ę ze stras zli wych zdarzeń .
Wtedy s ł oń ce zaś wi e c ił o zł ociś cie,
Lud zie oczy przetarli z cierp ieni a
I radoś nie, z ochotą ws zyscy
Wyszli, by świat zmienia ć..
D r o g i o c z y s zc zą , u c i c h n ą z a w i e j e
Dobro i piękno istnieje…
Dźwiga na sobie małego słonika,
Zegar swym cykaniem pewnie z nim
rozmawia
A wiele z życia mieszkańców pamięta,
W nakręcanym zegarze pamięć nie zanika,
Gdzieś wewnątrz mechanizmu jest pewnie
zamknięta,
Sekund cykaniem melduje, że żyje,
A gdy wskazówki wskazują godziny
Donośnym dźwiękiem odzywa się dzwonów
Powietrze sycąc spokojem..
Aż kiedyś...zegar zamilkł i nastała cisza –
Nie miał kto go nakręcić,
Czy jego dzwonienia nigdy nie usłyszę,
Bo moje słabe są ręce ?
Dziś
Do drzwi ktoś dzwoni, otwieram z
ostrożną nadzieją
Przyszedł ktoś bliski, zegar uruchomić.
Słonik obok niego znów usłyszy dzieje
Ludzi żyjących w tym domu.
3 l u t e g o 2 0 1 4 r . luty 2014 *
* * *
*
Grażyna Kowalska
P r ze z wi e ki c ałe Dobro i Pię kno ra zem
W uś cisku miłości zro zumienia trwa ły,
Celem ich było szczęście ludziom
ws ka zać
We w s z y s t k i m w o k ó ł , n a w e t
w kwiatku małym .
W spra wiedli wym świecie,
w słonecznych promieniach
Co życie dawało wszystkiemu,
Dobro i Piękno potrafiło zmieniać
S za r u g ę w d e s z c z c i e pł y n a z i e m i .
Złociste liście radosne w Alejach
Przy nosiły spokój dla lud zi zm ęc zony ch

*
ŚWIATŁO W CZERNI
Pamięci Edith Piaf
W czerni zatopiona,
nieruchoma
zapatrzona... w swoją dal;
Wyśpiewałaś całą duszą
bóle, troski i radości,
swoją miłość i marzenia.
Powaliłaś na kolana
tłum co klękał przed Twym głosem.
7

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
Gorycz zamieniłaś w podziw,
który serca wzruszył.
KRZYŻÓWKA
Na kartce nierozwiązanej krzyżówki
napisany wiersz
Słowa wpadają jak do pustej beczki
toną w zagmatwaniu
nienazwanych
niezrozumiałych pojęć i nazw.
Huczą jak nieujarzmione
górskie potoki.
Nie można rozwiązać krzyżówki
Nie można odczytać wiersza
Niewiadoma – jak los
Jesień rozsnuwa nić melancholii
babiego lata
Hasło krzyżówki rozwiązuje się samo…
W blasku fleszy,
nagiej czerni,
gdzieś zmierzałaś ?
Do pustelni...?
Głodna uczuć i miłości
grałaś z życiem;
Teraz, słucham
obecności.
Jestem Tobą, jestem snem.
Mówię cicho Piaf
A'dieu...
*
*
*
*
*
Karina Miękus
Krystyna Łagowska
KIEŁEK NADZIEI
PRZEBACZENIE
palec wskazujący
na wargi muśnięcie
wrąbek fałdki
wzruszenie ramionkami
i majowe pocenie
dłużej dbaj o siebie
i troszkę cofnij
kciuk z talerzyka
z tortem
bita śmietana
osłodziła ten pocałunek
że ten właśnie daj
Zawieszam na drzewie
przebaczenia winy
tych co we mnie
godzili
strzałami
bezmyślności
wrogości
podłości
Bujam po błękicie
beztroskiej myśli
wyzwolenia z codzienności
błądzę wśród chmur
by gradem deszczu
wrócić do kolebki
niedośnionych snów
odnalezienia siebie

*
WNĘTRZE
Głowa pokryta fryzurą
z bajki wymysł
tejże dziewczyny czy
błyszczą radością
8

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
nie zdrowiej
a bacz
i uważaj
na głos na wskroś
i pokutuj
za pierwowzór z nicością
przecenianą igraszką
Andrzej Rodys
PRZED KOŃCEM
Pastisz – pamięci Cypriana Norwida Może to są już te dni przedostatnie
niedośpiewanej sonaty…?
- Bystre, jak Czas,
chłodne, jak las…
Kiedy to czujesz złowróżbne miazmaty,
że ta machina, niechybnie, się zatnie…!
HOKUS POKUS
Może to są już te dni przedostatnie
upodobnienia – z momentu, na moment
do zapomnianych arcy-strof Homera,
w których się miesza wzruszenie i oręż,
a Muz plejada z Parnasu spoziera
i wmawia ci,
że właśnie ty,
wraz z twoją Psyche,
poznasz już kres
padołu łez…
Nie żałuj tego, co liche…!
Może to są już te dni przedostatnie…?
Wkrótce osiągniesz przedsionek nirwany
i już zapomnisz o kurzu krwi bratniej,
dymach pożarów, zimnie, głodzie,
brudzie…
Wszak nie zapomnij, jak ginęli ludzie…!
Tłum mordowany…!
I już się poddasz czarodziejskiej złudzie
z pokory cieniem…
To będzie twoje, zdobne spokojem,
zwycięskie w-Czyściec-wstąpienie…!
każdy wie nie mniej
niż tego chce jego rada
o wszelakiej pomyślności
i wzruszeniu
gdy więcej dać niż tego wymaga
słabiej jak natury słowa
ptasznik o wiedzy
i magii dawców
ich weselu
sroga
CIĘŻAR CIAŁ
ściśnięcie w dłoni
wskażesz nam
i daleko hen
dasz wzmożenie
jakby grozy
wraz z upływającym
Może to są już te dni przedostatnie,
po których pora żegnać kraj i naród,
rycerskich dziejów meandry i matnie,
wśród szczęku mieczów i sejmików gwaru,
kłótni, zajazdów, burd i pojedynków,
podlanych miodem,
pachnących słodem,
w zamku, u fary i w szynku…!
I tak już właśnie,
gdy ciało zaśnie
w duszy przetrwa ten kraj
wraz z narodem…!
czasem tak dla
jako że razem
nie samotnie
czule ciężcy
oboje w ramiona
*
*
*

9

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
Jan Rychner
Irena Stopierzyńska
SAMOTNIE
POWTÓRNE
NARODZINY NIKODEMA
W codziennym marszu zwanym życie,
ważą mi sploty uczuć,
ciągłe oczekiwanie...
Ponaglające wciąż pytanie,
czekam na nie skrycie,
i rodzi się we mnie obawa,
czy aby nie nadaremnie?
Wir życia, aż do bólu
plącze zmysły i nadzieje,
niekiedy uschłe przepadają
i budzą się na nowo,
prowadzą zieloną linią,
potem giną samotnie we mnie.
NADZIEJA
Zbudowałem słoneczną kładkę,
aby z tobą przejść,
na drugą stronę nieba,
pokonać szarocień chmur
i poznać drugą stronę...
Wszystkie swoje smutki,
wszystkie troski,
pozostaw nocy.
Niech je wchłoną chmury.
O świcie,
nadzieja otworzy ramiona.
*
*
*

Nikodem trwał na wzgórzu
pośród tłumu
naśmiewającego się
z Ukrzyżowanego
on jednak wierzył już
jego przesłaniu…
wiedział. że wicher niepokoju
z ostatnich dni Mesjasza
- od dawna policzonych nie ustanie
będzie dął coraz mocniej
w nadchodzące wieki
podważy
stary porządek świata
ukazując zepsute jego dno…
Jezus w konwulsjach umierał
święto Paschy sparaliżuje miasto
dwom łotrom łamano golenie
a Jezus skonał przed nimi…
Józef z Arymatei
biegł do pałacu Piłata
by prosić o ciało skazańca
spieszył się, by żołnierze
nie wrzucili Go
wraz z tamtymi
do wspólnego dołu…
Piłat cierpiał
na nieznośny ból głowy
wiedział, że skazał
niewinnego
zezwolił uczniom
na pogrzeb
wedle żydowskiego zwyczaju
a prokurator poczuł
że ból głowy ustępuje
niespodziewanie…
10

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
Tadeusz Zawadowski
w pamięci Nikodema
nocna rozmowa z Jezusem
pozostała źródłem
żarzących się pytań
nie od razu stał się
Jego uczniem
KIEDYŚ
dokonało się to, gdy stanął
w obronie Jezusa
wobec tych
co chcieli skazać Go
bez rozprawy sądowej
to wówczas został wyleczony
z tchórzostwa
to wtedy lęk opadł z niego
jak zużyta szata…
- narodził się po raz wtóry…
Józef powrócił
dwaj żołnierze czekali
by pomóc zdjąć ciało
drabina. cęgi i sznury
leżały pod belką krzyża…
wzgórze Golgoty pustoszało
Nikodem ustawił naczynie
z wonnymi ziołami
i rozwinął zwój białego płótna
na spowicie grzebalne…
Pascha nadchodziła,,,
zbliżała się …
i wkrótce dotknie bram
pospiesznie krzątającej się
Jerozolimy
głosy trąb i bębnów
świątynnych
oznajmią jej przybycie…
*
*
Kiedyś to zawsze nie dzisiaj
W garniturze i pod krawatem
Trzyma się na uboczu na dystans
Ty krok do przodu ono krok do przodu
Próbujesz je podejść ono się uchyli
Próbujesz się zbliżyć zaraz się oddali
Nie zna czasu teraźniejszego
Zawsze mu za wcześnie to znowu za późno
Mieszka gdzieś w ciemnym kącie wśród
starych albumów
Pośród wizji przyszłości w dalekich
kosmosach
Jakby samo na świecie choć podobnych
wiele
Jeśli spotkasz na drodze nie próbuj
zatrzymać
Bo w mysz się nagle przemieni i do jamki
schowa
I ze świecą nie znajdziesz nawet przez noc
całą
Kiedyś to znaczy wczoraj lub może
pojutrze
Ale zawsze nie dzisiaj
POZOWANIE DO ŚMIERCI
*

Trzeba koniecznie mieć poważną minę
broń Boże uśmiechu
nogi złączone
buty czarne i najlepiej nowe
garnitur w ciemnym kolorze
– muszkę można zastąpić krawatem
Dobrze wcześniej pomyśleć o grobie
pokoik mały stolik się nie zmieści
jakieś pióro kawałek papieru
skryć pod klapą albo i w kieszeni
11

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
Ewa Żak
portfel więcej nie będzie potrzebny
– ponoć wszystko dają tam za darmo
W biurku pamięć skryje się w szufladzie
niczym nożyk mosiężny do listów
– jeszcze żywa chociaż coraz bledsza
*
*
*
Iwona Zielińska-Zamora
DWORZEC ŁÓDŹ FABRYCZNA
pamięci Juliana Tuwima
dedykuję mojej Mamie
Był dworzec.
Bo dworzec był –
Łodzią Fabryczną go zwali.
Taksówkarze, złodzieje,
bezdomni i prostytutki –
każdy zarabiał na życie
jak potrafił i chciał.
Byli jeszcze pośpieszni podróżni,
a lokomotywy bardzo spolegliwe,
przy dobrej pogodzie i szczęściu,
zapyziały, znękany pociągu skład
w dwie godziny do Warszawy gnał!
Był dworzec, bo był przez wiek z okładem.
Pozostał tylko wiatr.
JEST JAK RÓŻA
Masz do mnie żal, czy dlatego, że
tak mało rozmawiamy o miłości?
A ta nasza jest jak róża za oknem.
Targana wiatrem, smagana ulewą,
ugina kolana, by po chwili powstać. Płonie namiętnością w słońca zenicie,
traci na intensywności jej barwa , gdy
pochmurny ranek płatków dotknie.
Zimą zapada w letarg, a jednak
wystarczy jeden oddech wiosny,
by przywrócić purpurę do życia.
Nie skarży się, walczy, ma nadzieję,
i tak samo jak róża boi się jesieni.

DLA NIEGO
On wyciąga swą dłoń
kiedy jeszcze mrużę powieki snu
przesyła mi myśli słoneczno-wiosenne
moje ulubione
a potem
kiedy już wkładam buty codzienności
Jego delikatne
chmurno-wietrzne pociągnięcie dłoni
prowadzi moje rozbujane myśli
w raj zieleni
tam gdzie drzewa
są blisko drabiny Jakubowej
mocny błękit tej dłoni
przemienia moją codzienność
w niecodziennik
ZABRANE SMAKI
pamięci Ani Rybak
Kupione z myślą o rozmownych czasach
piękne filiżanki z saskiej porcelany,
stoją w samotni zamknięcia.
I tym razem
aromat kawy śmiechu nie uniesie.
Wchłonie magię ciszy
w naprzeciwległej karcie wspomnień.
Jedno nagłe odejście,
życie zabrane nie w porę,
z zaskoczenia,
nie wiadomo kiedy
na dobre wypełniło
ciszę w czeluściach jej głębi.
Nie zdradzała bólu,
choć wypełniał ją koloryt czerni.
*
12
*
*

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
Wiesława Żelazik
ŻYWIOŁ
Urzekający pięknem wodospad Niagara,
To iście nieokiełznany, żywy organizm.
Ogrom szumiącej wody z rykiem spada
W huczącą, pienistą kipiel i donośnym
Grzmotem rozlega w dolinie.
Ten huk, szum, łoskot wodospadu
Wprawia człowieka w niebywały amok,
Jakąś nieprzepartą siłą, jak magnez
Ciągnie go w otchłań, w szaleńczym tańcu
Z nim wirując falami; pędzi wciąż dalej
Jak spienione rumaki w cwale,
A nad wodospadem, w wodnych oparach,
Wesoło lśni kolorami cudowny łuk tęczy,
Jak most łączący brzegi Niagary.
Wobec potęgi, grozy natury
Jakże człowiek jest bezsilny,
mały...
*************************************************
------------------------GOŚCINNE ŁAMY------------------------Dotychczas na GOŚCINNYCH ŁAMACH prezentowaliśmy utwory indywidualnych
autorów. Tym razem postanowiliśmy odejść od tej reguły i zamieścić utwory
przysłane nam przez grupę poetycką. Można więc będzie tym razem przeczytać
utwory czterech autorek.
Grupa Literacka WIKLINA istnieje w Skarżysku-Kamiennej od roku 1989. Grupa
powstała na bazie Koła Prób Literackich prowadzonego przez polonistkę ze Szkoły Podstawowej Nr 7 – Bożenę Piastę. Jej członkami są osoby twórcze w różnym wieku uprawiające
poezję, prozę, fraszkę.
WIKLINĄ opiekuje się Miejskie Centrum Kultury w Skarżysku Kamiennej. Tu odbywają się spotkania, wieczory poezji, promocje książek.
Sukcesem stały się wydawane od roku 2004 autorskie tomiki w serii „Liście”. Do tej pory
ukazało się ich dwanaście.
W roku 1998 z inicjatywy Bożeny Piasty zaistniał krajowy i polonijny Konkurs Literacki
im. Leopold Staffa. W listopadzie 2013 r. miała miejsce jego pietnasta edycja.
Po śmierci wieloletniej opiekunki WIKLINY – Bożeny Piasty, Grupą kieruje Elżbieta
Jach.
Przypominamy, że w numerze 1-2 (38-39) SEKRETÓW ŻARU zamieściliśmy wspomnienie
o Bożenie Piaście pióra Stanisława Nyczaja, który m. in. napisał: …poetka, prozatorka, publicystka, malarka, członkini Kieleckiego Oddziału ZLP, związana zamieszkaniem
oraz działalnością twórczą i animatorską ze Skarżyskiem-Kamienną. […] Skupiła młodych
miejscowych adeptów pióra w klubie literackim „Wiklina” (po latach wielopokoleniowym),
umożliwiając im debiut w redagowanej przez siebie serii miniatur poetycko-plastycznych
„Liście”.
Wybrane wiersze autorek z Grupy WIKLINA zamieszczamy na str. 14 i 15.

13

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
Elżbieta Jach
Barbara Obara
* * *
IGŁA PO PŁÓTNIE
Jest tak
jakby wyschły wszystkie rzeki
a my spragnieni
idziemy
idziemy
idziemy
każdego dnia
ubywa z ocalonej manierki
kropli wiary
miłości
nadziei
11.08.1992
*
*
*
Bożenna Kiełkiewicz
Igła po płótnie się wspina
za nią płynie mulina
nieraz przystaje, by trochę przyspieszyć
Daje w płótno nurka, bardzo się cieszy
że stworzyła cuda prawdziwe
zgrabne, barwne, zupełnie jak żywe:
płatki kwiatów z pełnym brzuszkiem
misterne listki zielonym łańcuszkiem
a u samej góry
delikatne ażury
Igła po płótnie się wspina
za nią podąża mulina
i krzyżuje i przeplata
Serweta już cała w kwiatach
a na dole pod sznureczkowym paskiem
bogata aplikacja wykończona atłaskiem.
Przy takim obrusie uczta wspaniała
choć gospodyni tylko kawę podała
WNUKOWI
A jak będziesz
Całkiem duży
I dokuczy Ci zły los
To do góry zadrzyj nos
Popatrz w gwiazdy
Tam...
Ja będę
Złotych nici
Ci naprzędę
Ty je wpakuj do plecaka
One Ci oświetlą drogę
Ale zanim się oddalisz
Płomień świecy...
Mnie zapalisz.
I pogonisz w wielki świat
Na radość i na płacz
I po dobro i na zło.

*
*
*
Danuta Skalska
TABOR
Kiedy tabor przejeżdżał przez wieś
zjednoczony świat dorosłych
w napięciu stawał na czatach.
Kobiety nerwowo liczyły drób
i pieczętowały obejścia
serią kłódek różnego kalibru.
A dzieci w zajęczych podskokach
pędziły ku egzotyce
Cygany jadą! - rozsyłały wici wśród zagród.
Olśnione królestwem inności
chłonęły barwne obrazy
stojąc na pasach chodników
zamienione w słupki soli.
14

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
Z korowodu brezentowych bud
wytryskiwały bose Cyganki
opętane misją wróżenia
leciały do nieufnych domostw
na balonach spódnic.
pod nosami gospodyń
pchały pod kiecki
zaduszone kury.
A o zmroku tabor zatrzyma się
na popas w lesie
będą wcinać pieczyste
i tańczyć pod dachem nieba
aż zblednie noc.
Na kozłach wąsaci Cyganie
ssali wielkie, żółte faje
groźnie trzaskając z batów.
Gołe Cyganiątka toczyły fajerki
po asfalcie.
Dzieci zazdrościły nocnym ptakom
widzom leśnego spektaklu
i nie żałowały nawet
straconego niedzielnego obiadu
Wieczorem domy puchły od skarg:
te Cyganichy ogłupiają oczami
*************************************************
---------PREZENTACJE LITERACKIE – PROZA----[[----Iwona Zielińska-Zamora
amorek
CZY MY SIĘ KIEDYŚ JESZCZE SPOTKAMY?
Stał trochę na uboczu, z dala od hałaśliwych kobiet, które irytowały go dzisiaj
szczególnie. Wprawdzie przyszedł na ten
wernisaż, niemal siłą został tu zaciągnięty
przez żonę, ale to nie zmieniało jego postawy
wobec pokaźnej gromadki podstarzałych
bab, jak je w duchu teraz nazywał.
– Co za zbieranina strachów na wróble? –
pomyślał z mściwą satysfakcją – Dosłownie
nie ma tu na kim oka zawiesić! – pomstował
dalej, jakby zapominając, że przyszedł na
wystawę obrazów, a nie na pokaz mody czy
wybory miss piękności swojego podwórka.
Zapomniał również i o tym, że sam też z latami nie wyprzystojniał, a wręcz przeciwnie
– był podstarzałym lowelasem. Rano przy
śniadaniu pokłócił się z żoną, której tym
razem bardzo zależało, by jej towarzyszył.
Należała do jakiegoś tam stowarzyszenia
plastyków amatorów i właśnie otrzymała nagrodę. Nawet nie zapytał, jaka to nagroda,

tak bardzo było mu to obojętne. Powiedzieli
sobie kilka ostrych słów, chociaż na co dzień
starali się tak żyć, by nie dochodziło między
nimi do spięć. Oboje od dawna cenili sobie
przede wszystkim święty spokój. Żona przed
kilku laty przeszła na wcześniejszą emeryturę, miała zatem czas, a tak naprawdę –
ogromny, wręcz nie do wyczerpania potencjał sił witalnych, który znajdował upust w
twórczości plastycznej. Uginając się pod ciężarem ogromnej teki z kartonami i torby z
farbami, tudzież pędzlami i innym Badziewiem, jak on zwykł o tym z lekceważeniem
mówić, biegała trzy razy w tygodniu na te
swoje zajęcia: malowanie, rzeźbę, no i oczywiście konsultacje. Wiosną i latem często
wyjeżdżała z tym swoim stowarzyszeniem na
plenery malarskie, i to były jego najszczęśliwsze chwile. Sam w domu, mieszkanie wydawało mu się takie piękne, gdy brał je w
posiadanie nieporządek. Leżał sobie na ka-
15

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
napie z puszką piwa i bezmyślnie przebierał dzisiejsza ranna awantura. Pierwszy raz popalcami po klawiszach telewizyjnego pilota. wiedziała słowa, które długo w sobie musiała
Widać dobrze się orientowała w rozkładzie nosić, były napęczniałe od goryczy, i jakby
jego zajęć podczas swojej nieobecności w do- rodzącej się nienawiści.
mu, skoro właśnie dzisiaj przy śniadaniu
– Zamiast bezmyślnie gapić się w ten telewykrzyczała mu te jego ulubione zajęcia. On wizor i wylegiwać się na tej wypierdziałej
w przeciwieństwie do małżonki nie robił nic, kanapie, mógłbyś ze mną pójść na wernisaż!
i to od wielu już lat. Dosyć długo dyrektoro- Może w końcu uwierzą te cholerne baby, że
wał w różnych instytucjach, ale kiedy przy- mam męża i nie jesteś wytworem mojej choszło nowe nie potrafił się odnaleźć w tej rej wyobraźni. Przecież my nigdzie nie byobcej dla siebie rzeczywistości. I przez os- wamy razem. Zdążysz się napić tego
tatnie dwadzieścia lat często odwiedzał paskudnego,
śmierdzącego piwska –
Urząd Pracy, niestety głównie po to, by wyrzucała z siebie te wszystkie słowa!
uspokoić sumienie, a nie starać się o pracę,
Chyba po raz pierwszy w ich wzajemnych
bo z czasem przestał jej szukać. Nie potrafił stosunkach nie próbowała zachować dobnic innego robić, jak być dyrektorem, a na rych manier i nawet się rozpłakała. A on
taką posadę było wielu chętnych, i to dobrze wiedział, że Monika nie jest skora do
młodszych
od
niego.
Wprawdzie łez. Nie dopił porannej kawy, choć ta kawa
kilkakrotnie stawał do konkursów na stanowiła dla niego swoiste misterium. Wstał
kierownicze stanowisko, niestety przegrywał od stołu i wyszedł bez słowa z kuchni. Przez bardziej asertywnymi – myślał z goryczą o myślał jednak sprawę; za dobrze, za wygodkolejnych porażkach. Zaczęły się wyprawy nie było mu w jej domu, przestraszył się, że
do pubów na kufelek piwa. Nie, nie rozpił Monika takiego nieroba i trutnia wywali z
się, nie dołączył do grona anonimowych mieszkania, ostatecznie wszystko, co w nim,
alkoholików. On nawet nie był zdolny do a także samo mieszkanie, było jej własnośposiadania nałogu. Z czasem polubił to cią. Jakby się tak dobrze zastanowić, to
swoje lenistwo, ba on je chyba pokochał i chyba i on był jej własnością. Rzadko kiedy,
była to jego jedyna namiętność po ale zdarzały mu się takie chwile, że właśnie
pięćdziesiątce.
w ten sposób o sobie myślał:
Utrzymywała go dobrze zarabiająca, ale
– Jestem własnością Moniki, niezdolnym do
bardzo brzydka żona. Była kilka lat od niego podejmowania samodzielnych decyzji.
starsza i od początku ten ich mariaż nosił
Była to nieczęsta refleksja, po której barznamiona małżeństwa z rozsądku. On był
wyjątkowo przystojny, ona brzydka i bardzo dzo szybko wracał do dawnego trybu życia.
w nim zakochana. Pewno z tych powodów Tego ranka też szybko odrzucił swoje wątprzymykała oko na jego wyskoki, bo rze- pliwości; jeżeli nie pogodzi się od zaraz z
czywiście nie zawsze był wobec niej całkiem Moniką, to wtedy koniec z wygodnym życiem. A on za nic nie chciał go już zmieniać.
w porządku.
Mijały lata, i jakoś tam przy odrobinie Wrócił po godzinie do kuchni, żona krzątała
dyplomacji z obu stron, ich związek trwał, się przy obiedzie.
– No, przepraszam kochanie, nie gniewaj
chociaż coraz trudniej w nim było o zachowanie pozorów. Obie strony, choć bardzo się na mnie, wytrzyj nosek, nie płacz. Oczysię starały, nie wytrzymywały już tego na- wiście, że pójdę z tobą na tę wystawę. Aby ją
pięcia i chłodu, z których przez lata wypięt- rozśmieszyć zaczął nawet pajacować: nadął
rzyła się pomiędzy nimi góra lodowa. Stąd ta klatę i bicepsy.
 16 
 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
– No, zobacz jakiego masz jeszcze przystoj- kiczowaty. Po przekątnej pokoju, tyłem do
nego męża. Roześmiała się jakoś tak sarkas- widza siedział stary mężczyzna wsparty na
tycznie i przytuliła do niego.
lasce, a zwrócona w jego stronę kobieta, też
– Tak, tak! Wiem o tym aż za dobrze – po- wsparta na lasce, patrzyła ni to na mężwiedziała z jakimś dziwnym smutkiem w czyznę, ni to gdzieś ponad jego głową, może
głosie. Ona nie miała już żadnych złudzeń co na widza. Dzieliło ich od siebie zaledwie kildo niego. Dawno się już poddała, a przede ka desek podłogowych, a podpis pod obrawszystkim, jak większość kobiet w jej wieku, zem zabrzmiał jak prowokacja:
bardzo bała się zostać sama. Coraz bardziej
„Czy my się jeszcze kiedyś spotkamy”?
się irytował i nudził.
Nazwisko pod obrazem nic mu nie po– Te babska… – jeżeli nie przestaną na- wiedziało. Ale oczy tej kobiety z obrazu jatychmiast gęgać, to ja… – sam nie wiedział, koś dziwnie mu przypomniały dawną,
co mógłby im zrobić, żeby się zamknęły, i to zapomnianą historię. Gdzie on widział te
wszystkie na raz. A co było jeszcze gorsze – stalowe, zimne, a jednocześnie piękne oczy.
one się jemu z zaciekawieniem prawie Cała twarz była raczej pospolita, tylko te
wszystkie przyglądały. I na dodatek, było to oczy.
wyraźne, że coś tam na jego temat sobie opoI nagle wszystko sobie przypomniał.
wiadają. Przecież nareszcie po tylu latach
To było bardzo dawno, kilka lat po jego
zobaczyły po raz pierwszy męża Moniki, o ślubie, mieszkali z Moniką na mazurskiej
którym tyle przecież słyszały, nigdy wsi. On objął posadę dyrektora pegeeru, ona
natomiast nie widziały jej z żadnym facetem. tam już dyrektorowała w pobliskiej szkole.
Z czasem zaczęły ją podejrzewać o mito- Żyło im się całkiem nieźle, ale nigdy, choć
manię, i to w ostatnim stadium rozwoju cho- bardzo się starał, nie udało mu się pokochać
roby. Aż tu dzisiaj taka niespodzianka. swojej dużo starszej i nieładnej żony. ZaPrzestały się prawie interesować wystawą, to łatwiła mu tę posadę, dbała o niego jak o
już, tak naprawdę, znały. Za to facet Mo- dziecko, którego zresztą nie mieli. Poddawał
niki... – to i owszem – niczego jeszcze sobie, się tym wszystkim opiekuńczym zabiegom
a wziąwszy pod uwagę szpetotę jego żony...
żony. On, wychowanek domu dziecka był
– Ta Monika to szczęściara!
stęskniony ciepła, ale przede wszystkim wie– Nie, no on jest super – zagdakała któraś z dział, czego chce. Dzięki Monice wyszedł na
młodszych.
ludzi i nie zapominał o tym nigdy. Jak dotąd
Monika długo nie wracała, a on z kielisz- był lojalny wobec niej, choć pokus było wiekiem w dłoni przesuwał się bezmyślnie le, bo latem do tej mazurskiej miejscowości
wzdłuż ścian, przyglądając się zawieszonym przyjeżdżało wiele atrakcyjnych dziewczyn.
na nich obrazom. Nie miał wykształcenia w
Tego lata jednak było inaczej, okazja sama
tym kierunku, ale instynktownie jak pies wpadła mu w ręce. Matka Moniki na dobre
myśliwski tropi zwierzynę, tak on odróżniał urządziła się w Szwecji i Monika miała do
dobre malarstwo od pospolitego knota. niej pojechać na całe wakacje. Ponieważ
Dzisiaj wszystko jednak wydawało mu się latem w pegeerze było zawsze największe
beznadziejne.
urwanie głowy, postanowili, że ona pojedzie
I nagle jego uwagę przykuł duży obraz wi- do matki sama, a kiedyś zimą… jak w
szący w rogu sali. Co w nim go tak zafas- majątku będzie więcej czasu – on.
cynowało? Oczy! Oczy kobiety, które patLato było tego roku wyjątkowo upalne,
rzyły na niego z portretu. Pomyślał, że kom- mijał chyba dopiero drugi dzień w jego
pozycja jest bardzo dobra, ale obraz był tak karierze słomianego wdowca, gdy zobaczył
realistyczny, że aż przez to wydał mu się na wiejskiej drodze te oczy z obrazu. Szła
 17 
 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
wolno, za bardzo wystrojona jak na wiejskie trzyła na niego tymi swoimi chmurnymi
realia, rozpuszczone długie włosy nadawały oczami, kiedy kosmyk ciemnych lekko
jej jeszcze bardziej dziewczęcego wyglądu.
falujących włosów muskał, jakby od niech– Przepraszam – powiedziała i zsunęła bar- cenia, jego policzek – szeptał do siebie w
dzo duże, bo zasłaniające prawie pół twarzy myślach:
słoneczne okulary na tył głowy.
– Zrobię wszystko, by ona ze mną została
– Podobno gdzieś tu jest jakiś sklep ? – za- na całe życie. Rozwiodę się z Moniką i zaczpytała.
nę samodzielne życie, wreszcie na własny
I wtedy spojrzał w te oczy po raz pierwszy. rachunek.
Chyba były granatowe. Nie, nie, raczej staA czas płynął. Gdzieś tak w połowie lata
lowo-szare. Bardzo chłodne spojrzenie, ale prawie przestali się ukrywać ze swoją miłośtakie które zmuszało, by patrzeć w te oczy cią. Zaczął zaniedbywać pracę, chociaż
bez końca. Nie odrywając od niej spojrzenia, wcześniej wydawało mu się, że bez niego
roześmiał się i wskazał ręką w kierunku żaden traktor nie ruszy w pole. Teraz opęnajbliższego budynku.
tany swoim spóźnionym uczuciem, zwalił ca– O! tu…, tutaj ma pani sklep. Takie ładne ły ciężar obowiązków na swego zastępcę i
oczy, a takie mało spostrzegawcze! Teraz zawsze bardzo mu przyjazną sekretarkę.
ona też się zaśmiała, i jakby chcąc ukryć
A jednak znalazł się ktoś życzliwy, kto dozażenowanie, pośpiesznie ruszyła we wska- niósł żonie o jego wybrykach, bo pewnej nozanym kierunku. Znacznie później przyz- cy w ich sypialni zadzwonił telefon. Tej nocy
nała się, że dobrze widziała, gdzie jest sklep, Marty nie było z nim. Dobrze, że tak się staale chciała zwrócić na siebie jego uwagę. No ło. Miał więcej czasu na przemyślenie tego,
i udało ci się to – mruknął, bo prawie za- co się mu przytrafiło w to gorące lato, o któsypiał. Przed chwilą się kochali, wcześniej rym później mówiono, że było latem stulecia.
była wspólna kąpiel i pływanie łódką po
Żona niczego mu nie wypominała, Zachojeziorze. Był zmęczony i wcale nieprzygo- wywała się tak, jakby o niczym nie wietowany na takie zwierzenia. Nie chciał ni- działa. Zapowiedziała jedynie, że skraca poczego wiedzieć, pragnął tylko przeżyć waka- byt u matki, gdyż wzywają ją do kuratocyjną miłość. Był nareszcie wolny, a ona rium.
była młoda, znacznie młodsza od niego.
– Nie wrócę prosto do domu, bo mama proOddychał tą jej młodością, która tak nie- siła mnie, bym zawiozła paczkę dla Eli do
spodziewanie dla niego samego wdarła się w Warszawy – dodała pod koniec rozmowy.
jego życie. I postanowił nie dać sobie ani
I zapytała tak od niechcenia:
odebrać, ani popsuć całej zabawy jakimiś
– Wszystko u ciebie w porządku? Jak pratam zwierzeniami. Wiedział o Marcie (bo ca? Czy żniwa się udały? W głosie Moniki
tak miała na imię), że przyjechała na całe wyraźnie pobrzmiewały nutki ironii. Udając
wakacje, zaproszona przez przyjaciółkę, z wyrwanego ze snu, kompletnie nieprzytomktórą razem studiowała w Warszawie psy- nego, coś tam jej odburkiwał, chciał zostachologię. I tyle chciał wiedzieć. Ona też wie- wić sobie czas na jakieś decyzje.
działa, że on jest żonaty, że żona wyjechała,
– Hej jesteś tam? – zapytała, gdy coś za
ale zachowywała się tak, jakby ta wiedza jej długo, jej zdaniem, milczał. Acha, byłabym
wcale nie przeszkadzała obdarzać go na- zupełnie zapomniała, przyjedziesz po mnie
miętnością, jakiej on jeszcze nigdy w życiu do Warszawy? Mam nadzieję, że mimo gonie doświadczył. Sam nie wiedział, kiedy rączki w pegeerze, znajdziesz dla mnie odrozrozumiał, że został opętany przez tę dziew- binę czasu, kochanie! Czy stęskniłeś się za
czynę, a czas mijał nieubłaganie. Kiedy pa- mną? Bo ja… za tobą ogromnie. Już się nie
 18 
 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
do Warszawy tylko z bardzo bolącymi
wspomnieniami.
– Odwiozę cię do Warszawy – powiedział
lekko przytulając ją do siebie. Poczuł, że ciało dziewczyny stawia opór, już niechętne;
zrozumiał, że czuje się oszukana.
– Nie musisz tego robić, pojadę autobusem.
Pomimo jej słabego protestu, odwiózł ją
następnego ranka do Warszawy. Pożegnali
się chłodno, tak jakby się nigdy między nimi
nic nie zdarzyło.
Całej tej wyprawie jeszcze większego cynizmu nadał fakt, że tego samego dnia, odebrał
własną żonę w Warszawie.
W powrotnej drodze do domu, Monika też
bardzo chłodno poinformowała go, że doszły
do niej jakieś plotki.
Dobrze wiedział, że nie oczekuje żadnej
– Jeżeli sobie życzysz, mogę nie dać im
odpowiedzi, bo tę odpowiedź dobrze zna, po- wiary.
wiedział mu to jej dziwnie zmieniony głos i
Roześmiał się wtedy i zapytał:
oczy, które po raz pierwszy od ich poznania
– Kochanie, od kiedy ty wierzysz w plotki?
nie były harde.
I w taki to oto sposób temat został zamkCoś tam zamruczał w odpowiedzi, bo on też nięty, i nigdy przez wiele kolejnych lat do
wiedział, że jednak jest za słaby, by zrezyg- niego nie wrócili.
nować z wygodnego życia przy opiekuńczej
Niedługo później w ich życiu nastąpiły
Monice, zapewniającej mu byt, wikt i opie- gwałtowne zmiany. Do pegeeru wszedł synrunek za niewielką cenę. Nawet nie za lojal- dyk, a Monice zaproponowano pracę w kuność, ale tylko i wyłącznie za dyskrecję. ratorium. Przenieśli się więc do miasta. I od
Świadom był tego, że gdyby nie poczynał tej chwili ona wspinała się wytrwale po
sobie tak śmiało z Martą, gdyby staranniej szczeblach kariery, a on z niej spadał w błysten romans ukrywał i nie narażał Moniki na kawicznym tempie. Nie starała się mu pośmieszność, to mógłby ten swój amok jeszcze móc, robiła to chyba z całą świadomością
długo hołubić. Ale stało się inaczej, i jak w starzejącej się, niekochanej kobiety. Tak naprawdziwym życiu „wszystko co dobre szyb- prawdę, nie darowała mu nigdy zdrady i teko się kończy”.
go, że ją ośmieszył w oczach małej wiejskiej
Następnego dnia Marta oznajmiła:
zbiorowości. Skwapliwie więc skorzystała z
– Wyjeżdżam jutro rano do Warszawy!
propozycji pracy w mieście, o karierę męża
I nie patrzyła mu w oczy. Może bała się, że nie dbała już wcale. Wolała, by siedział bezwyczyta w nich jej pomyłkę. Bo ona też się czynnie w domu, by był od niej zależny mapomyliła, myślała, że to będzie taki waka- terialnie. I choć tak naprawdę nigdy nie
cyjny romans z przystojnym dyrektorem, padło między nimi ani jedno słowo o
który był ponoć dotąd nie do zdobycia, a sta- tamtym, tak cudownym dla niego lecie, w
ło się inaczej. Zakochała się i tam pod tym ich życiu zamknął się kolejny etap i nic już
lasem zrozumiała, że to jest koniec. Wróci nie było jak dawniej. A on, czy żałował, czy
wspominał tamtą gorącą dziewczynę o bar 19 
mogę doczekać naszego spotkania. Tak, to
było już wyraźne ostrzeżenie, że o czymś wie
i nie zamierza tego dłużej tolerować.
Nazajutrz, kiedy spotkał się z Martą, zrozumiał, że ich uczucie nie jest już dla nikogo
w tej wsi tajemnicą i dziewczyna stała się
persona non grata w domu przyjaciółki.
Marta oznajmiła mu, że powoli będzie
szykować się do wyjazdu.
Leżeli na skraju lasu, zmęczeni miłosnymi
zapasami i nagle ona gwałtownie pochyliła
się nad nim. Była tak blisko, że bardzo wyraźnie zobaczył w jej zimnych, chmurnych
oczach wilgoć i coś na kształt lęku. Czyżby
płakała? I nagle usłyszał jej dziwnie schrypnięty (jakby tłumiła szloch) głos:
– Czy my się jeszcze kiedyś spotkamy?
 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
dzo chłodnych oczach? Jeśli tak, to rzadko.
Nie był sentymentalny, był po prostu
typowym mężczyzną. Cenił sobie przede
wszystkim spokój.
Jeżeli tak było, to czemu teraz przypomniał
sobie ten epizod ze swego życia?
– Co się tak zadumałeś? Prawda, że bardzo
ciekawa praca? A może chcesz poznać jej
autorkę, to nasza prezeska – Monika
pytlowała jak najęta. Była bardzo szczęśliwa, że on z nią tu dzisiaj przyszedł, i chyba
stąd to niezwykłe ożywienie.
Nie chciał poznać prezeski, przecież ją
dobrze znał. Monika jednak pociągnęła go
za rękaw marynarki.
– O! patrz, patrz, tam po przekątnej, w
tamtym rogu! Zrobiło się trochę luźniej i
zobaczył ją. Marta stała z jakąś kobietą,
były pogrążone w dyskusji. Mimo upływu
lat niewiele się zmieniła, nadal zachowała
dziewczęcą figurę.
– Musi farbować włosy – pomyślał, jakoś
tak nie po męsku, bo rzeczywiście Marta
miała ciągle długie i bardzo ciemne włosy.
Przez chwilę wydało mu się, że poczuła na
sobie jego uporczywy wzrok, bo nagle spojrzały na niego jej chmurne, stalowe oczy.
I to jej spojrzenie prześlizgnęło się po jego
postaci z taką obojętnością, iż zrozumiał, że
stojąca naprzeciwko niego kobieta nie
pamięta tamtego lata, i że go nie rozpoznała.
*************************************************************
zdjęcie
JAROSŁAW KAPLEWSKI urodził się w 1992 roku w Wilnie.
Ukończył Gimnazjum im. Jana Pawła II w Wilnie (w litewskim
systemie oświaty gimnazjum odpowiada polskiemu liceum).
Obecnie studiuje malarstwo na Litewskim Uniwersytecie Pedagogicznym. Swoje wiersze publikował na łamach „Kuriera
Wileńskiego” oraz „Tygodnika Wileńszczyzny”. W wolnym
czasie pisze wiersze, opowiadania, interesuje się historią,
literaturą, a także lubi sport.
Jarosław Kaplewski
POWRÓT
Było ciepłe, słoneczne popołudnie. Lekki
wiatr, trącając liście drzew, zakłócał spokój
dojrzałego lata. Yoku szedł wolno polną
dróżką, wijącą się niestrudzenie wśród
wzgórz i pagórków. W lewej ręce trzymał
zmiętą w czasie długiej podróży marynarkę
oraz niedużą walizkę, w prawej zaś bukiet
polnych kwiatów. Jakże często przebywał tę
odległość biegiem, gubiąc połowę bukietu po

drodze. Wcześniej, oczywiście, dużo wcześniej. Gdy był jeszcze dzieckiem. Nigdy nie
nosił innych kwiatów, bo te ona lubiła najbardziej. Zwykłe, polne kwiaty. Nie miały
wymyślnych kształtów ani jakiegoś specjalnego aromatu. Były takie normalne, codzienne, powszednie. I dlatego je lubiła. Dlatego też, choć minęło wiele lat, Yoku zawsze
sam zbierał bukiet i niósł dla niej. Kim była
20

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
dla niego? Przechodniem, obserwatorem tej
straszliwej klęski, jakiej doznała moralność
ludzi w czasie tamtej wojny. Chociaż wojna
też nie była nadzwyczajna. Taka nieduża,
rzec można – lokalna, wywołana przez jego
współziomków. Kim była Ona dla niego w
tamtej chwili, gdy zobaczyła go samego w
tłumie uchodźców? Nikim. A stała się wszystkim. Matką też. Co więcej, wybawiła go z
piekła krwi, śmierci, z nienawiści, z epidemii
destrukcji i zemsty. Bo dla pokonanych nie
było litości. Ludność cywilną zamknięto w
tak zwanych obozach dla uchodźców, ale tak
naprawdę były to więzienia otoczone drutem
kolczastym, niemające nawet warunków,
aby przebywała tam choć dziesiąta część z
tych, co tam byli. A Ona, wtedy jeszcze
młoda, z pięknymi, kasztanowymi włosami,
szybko coś powiedziała do jednego ze
strażników i zabrała go do innego świata. Do
świata pagórków, drzew i polnych kwiatów.
I teraz czuł jeszcze ich zapach, gdy powoli
wysychały w jego dłoni.
Czy potrzebował tych powrotów? Właściwie to nie. W życiu nauczył się, że można
polegać tylko na sobie samym. Bo mu nigdy
nie zabraknie motywacji, aby zabiegać o siębie, walczyć o każdą grudkę ziemi, która
przybliży go do jego celu. Choć dobrze przy
tym wiedział, że musi zaakceptować innych
ludzi takimi, jakimi są, bo są słabi, a inaczej
przecież się nie da. Nie ma ludzi idealnych.
Ale on wcale nie musiał być taki, jak inni;
nie chciał tego. Cały czas dążył do swego Celu. Bo perfekcja nie znała granic. On zresztą
też.
Czy więc potrzebował tego powrotu, roztrząsania przeszłości, uśmiechów ludzi kiedyś bliskich? Wcale nie. Nie lubił wracać do
przeszłości. Być może dlatego, że dzieliła się
ona na dwa okresy: przed spotkaniem z Nią
i po tym spotkaniu. To były dwa inne światy.
I wcale nie można powiedzieć, że ten pierwszy był zły. Niewiele z niego pamiętał, choć
czasami chciałby. Wszystko było normalne,
dopóki nie runął na skutek głupoty ludzi.
Paradoksalnie jednak, o wiele więcej pamiętal z okresu, gdy, zdawało się, że wszyscy
stracili grunt pod nogami. Gdy rozleciał się
misterny zlepek ludzkich iluzji spokoju, dobrobytu i pewności. A potem spotkanie z Nią
i dzieciństwo jakby zupełnie innej osoby. Nie
tego małego chłopca, który z całej siły wczepił się dłonią w siatkę i z utęsknieniem patrzył na drugą stronę, gdzie jechały ciężarówki i wozy wojenne i obok których tłoczył się strumień wolnych ludzi.
Dlaczego więc wracał? Nie dla siebie. Dla
Niej. Dla tej znużonej twarzy, otoczonej siwą
aureolą. Dla tego błysku w oczach, poświaty
rozjaśniającej codzienne troski i zmartwienia. Dla tego uśmiechu. Dla tej radości,
że Yo wrócił. Dla tego miłego zakłopotania,
że biały obrus jeszcze nie zasłany na stole, a
woda nie chce gotować się szybciej niż zwykle. A on usiądzie i będzie patrzył, jak każdy
przedmiot nabiera życia razem z Nią. I będzie wiedział, że Ona czuje się szczęśliwa.
Znów powiał lekki wiatr. W oddali już
zobaczył dom i uśmiechnął się do swoich
myśli.
REDAKCJA SEKRETÓW ŻARu, wobec częstych zapytań informuje, że pismo nasze
jest bezpłatne i zarówno aktualnych, jak archiwalnych, numerów nie można kupić. Na
prośbę osób zainteresowanych, w miarę możliwości, wysyłamy wskazane egzemplarze
bezpłatnie (choć zawsze, zwłaszcza wobec występujących ostatnio problemów finansowych, mile widziane są wszelkiego rodzaju wsparcia, darowizny – zob. str. 5). Są
jednak numery, których nakład jest całkowicie wyczerpany i te mogą być dostępne
jedynie w wersji elektronicznej na stronie internetowej www.pzn-mazowsze.org.pl albo
wysłane przez nas w formacie pdf pod wskazany adres e-mail.

21

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
---------PUBLICYSTYKA KULTURALNA-------Stanisław Stanik
ANKA KOWALSKA (1932-2008)
W kole polonistów Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego stała szafa z rocznikami
periodyku wydawanego na powielaczu pt.
„Polonista". Pismo ukazywało się pod kuratelą uczelni niesystematycznie, bowiem na
każdorazowy jego druk potrzebny był atest
cenzury. A cenzura była wtedy jak samoczynna zapadnia. Wpływały do niej propozycje wydawnicze, wracało rykoszetem
słowo „nie". Tak więc pismo za moich lat
studenckich, na początku siódmej dekady
ubiegłego wieku wychodziło, ale sporadycznie. Jako aktywista koła Polonistów, nawet
przez pewien czas przewodniczący sekcji
Twórczości Własnej, przesiadywałem często
w lokalu zrzeszenia i z nudów popatrywałem
na stojącą w nim oszkloną szafę. Wyjąłem z
niej kiedyś, przypadkiem czy świadomie,
nieważne, stare roczniki „Polonisty", przewertowałem je pobieżnie i zdumiałem się.
Przerzucając karty, natrafiłem na wiele
nazwisk twórców, którzy mieli w literaturze
w owym czasie coś do powiedzenia, a zaczynali jako poeci czy prozaicy, rzadziej
krytycy na tych łamach w latach pięćdziesiątych. Spotkałem nazwiska Jerzego
Krzysztonia, Barbary Eysymontt, Zdzisława
Łączkowskiego, Wacława Tkaczuka, Anki
Kowalskiej i inne. Sporo było tych nazwisk,
a większość znana była mi z książek i publikacji prasowych. Jakoś szczególnie zwróciło moją uwagę nazwisko Anki Kowalskiej,
bardzo popularnej wtedy jako autorki „Pestki" i otwartej opozycjonistki obowiązującego systemu. Jej wiersze drukowane w „Poloniście" w połowie lat pięćdziesiątych były
zaskakująco dojrzałe.

Legenda Anki Kowalskiej żywa była w środowisku studenckim Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Pisarka była typem odważnej, bezkompromisowej i intelektualnie
bardzo samodzielnej dysydentki. Bodaj już
wówczas można było usłyszeć o jej działaniach na rzecz humanizacji systemu politycznego w radiu „Wolna Europa" i „Głosie
Ameryki". Nawet nie „bodaj", ale na pewno. Funkcjonowało coś w rodzaju mitu
„godnej postawy" w systemie komunistycznym, będącego wzorem nie tylko dla polonistów, ale i studentów innych kierunków na
uczelni, a mit ów uosabiała właśnie Anka
Kowalska. Była ona może nawet jedną z
wielu wychowanek „walczących", które głośno sprzeciwiały się rzeczywistości gomułkowskiej, a potem gierkowskiej, ale jako pojętna wychowanka pewnie była i wzorem dla
profesorów w stosowaniu metody wychowywania późniejszych roczników studenckich. Najprawdopodobniejsze wydaje się jednak to, że kadra dydaktyczna na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim posiadała
wyrobiony pogląd na sposób wychowywania, zaś Anka Kowalska była przypadkiem najtrafniejszego przyswojenia sobie
owego sposobu. Miała naturę bardzo chłonną i empatyczną zarazem, dużo wchłaniała
i natychmiast wyrzucała z siebie. Przekonałem się o tym, gdy została zaproszona na
wieczór autorski do Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Mogło to być w 1969 albo
też w 1970 roku, w każdym razie wkrótce po
wypadkach marcowych. W sali wykładowej
na pierwszym piętrze zebrał się tłum studentów, nie tylko polonistów, bo kulturą żyli
wszyscy. A najwięcej żywiołu wnosili różni
22

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
podejrzani o prowokowanie niegdysiejszych w miłości. Poczułem się tak, jakby by ktoś
zamieszek, tacy niby-Żydzi, niby-syjoniści, zszargał moją świętość. Muszę powiedzieć,
wyrzuceni z uczelni całego kraju, a przyjęci że co najmniej zdziwiła mnie ta plotka. Jatutaj za prześwietnej pamięci rektorowania koś nie bardzo potrafiłem pogodzić w sobie
ks. Wincentego Granata. Kowalska, tak się wrażenie ze spotkania z nią z przypisywaną,
złożyło, przyszła na wieczór przed czasem, a jej rolą w życiu prywatnym. Rozmawiałem
jeśli o czasie, to ten czas przedłużając, prze- kiedyś jeszcze później o różnych szacownych
chadzała się nerwowo między ławkami na postaciach ze Zbyszkiem Irzykiem i zagadsali wypełnionymi słuchaczami, wychodziła nąłem go o to pomówienie. Zaprzeczył, żeby
na korytarz, żeby zapalić papierosa, zamie- było prawdziwe. Ponieważ jednak pracował
niała z kimś słowo, odchodziła, było jej peł- pod jej kierownictwem w Instytucie Wydawno. Nieduża, szczupła, o śniadej cerze i sprę- niczym Pax, umiał powiedzieć o sprawach,
żona jak kulka rtęci. Bardzo byłem nią ocza- które dla mnie miały posmak nowinkarstwa.
rowany. Miała w sobie dużo intensywnej, Przede wszystkim jako kobieta i szefowa reżywej kobiecości.
dakcji literatury współczesnej lubiła wytNa wieczorze powiedziała, trochę tytułem warzać atmosferę rywalizacji o jej względy.
wprowadzenia, o rzeczach ogólnych, lecz Była czuła na punkcie swojej kobiecości, to
szybko uznała., że najlepiej będzie prowa- prawda, ale nie rozrzutna pod tym względzić bezpośrednią, naturalną wymianę zdań dem.
(może dlatego, idąc za swoim głosem wewO dziwo, w rozmowie ze Zbyszkiem Irzynętrznym, tak często stosowała dialog w pro- kiem, nastąpił moment, w którym moje
zie?). Posypały się pytania z sali, najwięcej oczarowanie jej urodą, musiało ulec przyich dotyczyło wzruszającej, zagmatwanej tłumieniu. Okazało się, że miała siostrę jeszmiłości trzech bohaterów w „Pestce". Stu- cze bardziej urodziwą od siebie i ta siostra
denci żyli nie tylko polityką, ale i przy- właśnie, nie ona, była przez jakiś czas przednależnym ich wiekowi zewem serca. Temat miotem zabiegów adoratorskich kolegi.
na tyle okazał się kontrowersyjny, że po- Działo się to dawno, tak dawno, że pewnie
budził umysły wszystkich zebranych, tym- Zbigniew wstydziłby się swoich śmiałych zaczasem przewodniczka była wspaniała. Mó- pałów do jednej, jak i drugiej. Dość powiewiła z takim znawstwem psychiki ludzkiej, dzieć, że Anka Kowalska zapisała się w jego
zwłaszcza jej strony uczuciowej, że odparła pamięci bardzo korzystnie. Uważa, że to
wszystkie zastrzeżenia. Zdaje się, padły też dzięki niej dział literatury współczesnej w
pytania o wątki autobiograficzne, było wy- wydawnictwie wzniósł się na wyżyny przedjaśnienie, że owszem są, potem jednak dys- tem nieosiągalne. Umiała zawiązywać z Aukusja zeszła na tory polityki. I tutaj ujawniła torami kontakty nie tylko na płaszczyźnie
się cała Anka Kowalska. O błędach i sła- zawodowej, ale i towarzyskiej. Pod jej kurabościach „świętych krów", których wszyscy telą dział tętnił żywotnością, pomysłami,
się bali ruszać, mówiła bez ogródek: świnie. akcjami.
Atakowała ustrój, prawo, urzędy i robiła to
W gruncie rzeczy uczestnictwo w jej wiez pasją, chociaż nie bez wdzięku i zamysłu. czorze literackim nie może dać pełnego wyTaka była Anka Kowalska.
obrażenia o osobowości autorki „Pestki”.
I taką, jak ją wówczas widziałem, uko- Opowieści czerpane z cudzej ręki są suchymi
lorowała, z pewnością, moja wyobraźnia, bo zestawieniami faktów i jako przytoczenie
po długim, dość długim czasie, usłyszałem o innej opcji – dysonansem; więcej o niej daniej bardziej prozaiczne sądy. Ktoś, nie pa- łoby się powiedzieć na podstawie jej książek.
miętam kto, powiedział, że była nienasycona Tych książek jednak uzbierało się niewiele –
 23 
 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
popularna i zaczytywana „Pestka" oraz trzy
tomiki poezji, w tym jeden wydany - zgodnie
z temperamentem autorki - w stanie wojennym. Moim skromnym zdaniem ta uboga
ilościowo twórczość też nie daje pełnego
wyobrażenia o osobowości pisarki. Najwięcej powiedziałyby jej apele publiczne,
protesty, udział w politycznych działaniach.
Okazałoby się wtedy, że Anka Kowalska tak
naprawdę tkwiła cała zanurzona w życiu, a
jej sztuka słowa to tylko odpryski właściwego emploi.
Osobiście będę pamiętał ją taką, jaką była
na wieczorze autorskim, z gorącą i niemal
spiskową atmosferą w tle. A odeszła nagle,
niespodziewanie. Została po niej... powieść i
film nakręcony według tej powieści.
******************************************************
Aleksandra Ochmańska
Zdjęcie
O PISANIU DZIENNIKA
nikiem. Są one opisywane i nierzadko oceniane z perspektywy czasu.
Również dziennik jest relacją prozatorską,
ale w odróżnieniu od pamiętnika, dziennik
prowadzi się z dnia na dzień. Jego zadaniem
jest utrwalenie bieżących wydarzeń zapisysywanych pod określoną datą. Jego treść i
forma zależą od rodzaju wydarzeń, które
autor utrwala. Dlatego też, występuje duże
zróżnicowanie, zarówno pod względem tematycznym, jak i kompozycyjnym. Ponieważ autor dziennika może czasami nawiązywać do różnych wspomnień, zdarza się, że
w jakiś momentach jego dziennik może budzić skojarzenia z pamiętnikiem. Zasadniczo
dzienniki dzieli się na:
DIARIUSZ – zapiski o charakterze dokumentalnym, dotyczące wydarzeń bieżących z
życia prywatnego lub publicznego, przybierające formę wypowiedzi o charakterze
literackim. Diariusz nie wymaga dbałości o
formę.
DZIENNIK INTYMNY – notatki z życia
autora, przybierające formę literacką.
Publikowane są najczęściej po śmierci autora
DZIENNIK Z PODRÓŻY – zapiski z podróży, będące często wypowiedzią literacką,
24 
Znowu wyjrzałam przez okno, spojrzeniem
dotknęłam osnute szarością, wrześniowe niebo i liście, które na drzewach zdają się
„przygotowywać do odlotu”. Wspaniały
dzień na pisanie. O tak, wystarczy, że
przymknę oczy i znowu widzę siebie
nastoletnią, jak w takiej aurze zasiadałam
do biurka, brałam zeszyt i pisałam o
różnych barwach uczuć i o tym co uwierało
moją codzienność, ale zanim do te-go
dochodziło, musiałam popatrzeć przez okno.
Cóż, taki mój prywatny rytuał, jakby
krajobraz za szybą dyktował mi słowa.
Pisanie dzienników nie jest jednak wyłącznie pasją nastolatek i podejrzewam, że niemal każdy, w jakimś okresie swojego życia,
próbował zagłębić się w swoje myśli i wyrazić je w intymnych zwierzeniach na gościnnych stronach zeszytu. Ponieważ dzienniki często bywają mylone z inną formą literacką, mianowicie z pamiętnikami, a określenia „pamiętnik” i „dziennik” stosowane
bywają
zamiennie,
pozwolę
sobie,
przypomnieć ich kilka zasadniczych cech.
Pamiętnik jest relacją prozatorską, której
autor informuje chronologicznie o zdarzeniach, których był świadkiem bądź uczest
 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
wzbogaconą o opisy miejsc, obyczajów i Pomyślałby kto, że dopiero po dwudziestu
refleksje autora
latach pisania doszłam do tego wniosku, no,
Wspaniałe dzienniki pisali znani pisarze i ale widocznie i po takim czasie można
poeci: Maria Dąbrowska, Jan Lechoń, „odkryć niemal Amerykę”.
Jarosław Iwaszkiewicz, Zofia Nałkowska czy
Bywa, że notatki kończą się, urwane w pół
Witold Gombrowicz. Godna uwagi jest zdania. Zdarza się tak, gdy intymność staje
również dzienniko-proza Mirona Białoszew- się niemal „towarem deficytowym”. A to źle,
skiego, który będąc w sanatorium stworzył, bo traci się wtedy bliskość z samym sobą.
opublikowany później, utwór „Konstancin”. Brak tej refleksyjnej chwili, kiedy z piórem
Podobne sprawozdanie sporządził także w ręku można pomedytować i odnaleźć
noblista Hermann Hesse w książce Kura- drogę zarówno, jakby to powiedział poeta
cjusz. Zapiski z kuracji w Baden. Lektura romantyczny, do duszy, jak i rozwiązania
tych utworów przenosi czytelników w inne, „codziennych węzełków gordyjskich”. Pisać
odległe realia, ale pozwala też zaobser- jest zawsze o czym. Na osi współrzędnych
wować, że dzienniko-pisarstwo nie jest wy- codzienności można przecież zaznaczać
łącznie sposobem na zatrzymanie czasu, lecz spotkania, chwile odciśnięte uśmiechem albo
również metodą uporządkowania niełatwej kroplą smutku. W dziennikach wiele jest
często codzienności.
miejsca dla nastrojów, emocji i doznań.
Jak już wspomniałam dzienniki zawierają Dobrze jest pisać o tym, co było, minęło, a
elementy pamiętników. Dlatego też stwier- nawet osiadło tęsknotą we wnętrzu pamięci,
dzenie Henryka Sienkiewicza:
bo mało co można mieć na własność, na
…człowiek, który zostawia po sobie pamiętnik zawsze. Odczucia i szkarłatny trzepot w
źle lub dobrze napisany, byle szczery, piersi ulatują, a wypowiedziane słowa
przekazuje
przyszłym
psychologom
i przebrzmiewają gubiąc głoski. Dziennik
powieściopisarzom nie tylko obraz swoich spełnia więc funkcję swego rodzaju sejfu, do
czasów, ale jedynie prawdziwe ludzkie którego chowa się to, co ważne, a potem
dokumenty, którym można zaufać…
zagląda się w chwilach, kiedy chce się
nasuwa myśl, że cytat ten, tak samo można powspominać, lub jeśli dopada tęsknota nie
odnieść do dzienników.
wiadomo za czym. Na kartkach dziennika
Z pewnością jest wiele racji w stwierdzeniu ludzie donoszą o tym, co było albo nie było,
autora „Potopu”. Ja jednak myślę, że czło- zdarzyło się w rzeczywistości, a może tylko
wiek, który pisze przeżywa, przede wszyst- we śnie. Bo i tutaj sięga fantazja. Tutaj też
kim, zarówno wielką przyjemność z pisania, wspaniale rozważa się różne aspekty
jak i katharsis. Ewentualne czytanie jego no- zdarzeń, cudownie dobiera słowa
tatek przez innych to raczej rzecz drugo- i jak kroplą wody cuci złudzeniem. Każdy
rzędna i sądzę, że z pewnością pierwotnie nie dzień można skwitować krótko: „jutro
planowana.
będzie lepiej”, bo każdy dzień jest jak
Z własnego doświadczenia wiem, że w zakręt, za którym może czekać coś, albo
dzienniko-pisarstwie
najwięcej kłopotów ktoś.
sprawia systematyczność, a może raczej jej
Pisać dziennik lub pamiętnik, czemu nie?
brak, szczególnie w dzisiejszych czasach, W końcu zostawiamy jakieś świadectwo o
kiedy to żyje się prędko, a doba zbyt szybko sobie i naszych czasach, coś czego nie
mija. Tak więc, nieczęsto zagląda się do pomieści wiersz, a powieść może poddać w
„zeszycika-notatnika”. A szkoda, bo to wątpliwość.
charakterystyczne skrzypienie stalówki
działa jak balsam. Wywołuje niemal trans.
 25 
 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
--------POD POWIERZCHNIĄ ZDARZEŃ------Irena Stopierzyńska-Siek
WYSTAWA SZTUKI WĄTPLIWEJ
Nieczęsto w ostatnim czasie zaglądałam na zawitała, jest Polska. Kuratorami wystawy
wystawy tak zwanej sztuki współczesnej. są Angelika Stepken i Philipp Ziegler.
I wszystko jedno, gdzie się znajduje galeria
Wystawę finansuje niemieckie Ministerprezentująca ją. Te największe, najbardziej stwo Spraw Zagranicznych. Wprawdzie paw Warszawie znane, różniły się od mniej- ni Angelika wypowiada się przeciw wszelszych tym, że w ich wielu salach prezento- kim ograniczeniom działań artystycznych,
wano jednocześnie kilka wystaw niezależ- przeciw instytucjonalizacji sztuki, sterowanych od siebie. Pośród przedstawianych ar- nemu rynkowi sztuki, przeciw autorytetom,
tystów znajdował się od czasu do czasu ktoś, szkołom krępującym swobodę wypowiedzi
komu nie była obca dawna definicja sztuki. artystów, mimo to przyznaje, że w praktyce
Inni prześcigali się w „wynalazczości”, w nie można pominąć instytucji finansujących,
stosowaniu różnych trików multimedial- galerii jako miejsc wystawienniczych oraz
nych. Czego dotyczyły tego typu komuni- współpracy z mediami. One jednak, prócz
katy? Dawniej by się powiedziało, że naj- promowania wydarzeń artystycznych, także
częściej treści dwuznacznych. Upowszech- narzucają własną opinię.
niło się bowiem przekonanie. że do galerii
Idee towarzyszące tej wystawie są chyba
przyciągają prezentacje skandalizujące. Wy- ważniejsze od pokazywanych obiektów i od
stawa, o której piszę, ma nieco odmienny zrealizowanych pomysłów. Jeśli oglądający
charakter.
nie są w stanie zinterpretować oglądanych
Od 1 lutego do 21 kwietnia 2014 roku gości przedmiotów i odkryć ich znaczenia, powinw Centrum Sztuki Współczesnej Zamek ni pochylić się nad tekstem, który im towaUjazdowski objazdowa wystawa z Niemiec. rzyszy. Wydaje się, że ważniejszy jest język
Pokazuje prace kilkunastu twórców różnej opisu od przedstawianego obiektu. Zauwanarodowości, tworzących berlińską „scenę żyć można wiarę w stwórczą moc słowa w
artystyczną”, określającą się jako „Das nadawaniu wartości i znaczenia tym „dzieInstitut”. Artyści prezentują instalacje, wy- łom sztuki”.
korzystują różne techniki multimedialne, foOpiszę tylko kilka prezentowanych obiektografie, kolaże, rzadziej malarstwo.
tów, które mnie najbardziej zdziwiły. DrewWystawa pod nazwą „Future Perfect / Czas niany stelaż, na którym wisiała damska
Przyszły Dokonany – Współczesna sztuka z garderoba „prosto z szafy”. W innym poNiemiec” chce skłonić do refleksji nad przy- mieszczeniu plecaczki małe i duży z dowieszszłością, także nad przyszłością sztuki.
kami w postaci drobnego sprzętu przydatPrzyszłość staje się konceptem, obiektem nego w czasie wędrówek, np. kociołka do gospekulacji i przewidywań, próbą wyjścia ze towania na ognisku. A wszystko to można
schematów myślenia. Ale też odniesieniem dla było wypożyczyć na kilka godzin i pójść sowspółczesnych zmagań…
bie „w miasto”; nie pisano nic o kaucji. Ale
Tak brzmi idea tej wystawy, która w ciągu przypuszczalnie jakieś zabezpieczenia tego
dziesięciu lat odwiedzi wszystkie niemal typu obiektów sztuki istniało.
kontynenty. Pierwszym krajem, do którego
 26 
 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
Inny przykład: cykl grafiki komputerowej
w oparciu o portret Alana Turinga: ta sama
twarz mężczyzny, tylko coraz mocniej pokreślona liniami prostymi i krzywymi, coraz
mniej czytelna.
A dalej sześć zdjęć tej samej lampki elektrycznej, każda pod nieco innym kątem nachylenia. Kolejny pomysł artystyczny, to
wystawienie pamiątek przywiezionych z
różnych kontynentów. Ktoś inny, kto
fotografował pejzaże nadmorskie i pustynne,
pokazał je w powiększeniu.
Odniosłam wrażenie, że wszystko może stać
się „dziełem sztuki”, jeśli tylko zostanie odpowiednio nazwane i opisane oraz wystawione w uznanym instytucjonalnie miejscu
ekspozycji. Jeśli dobrze się rozejrzymy w
pomieszczeniach, które stanowią nasze mieszkanie, to znajdziemy w nich mnóstwo eksponatów „sztuki współczesnej”. Do tej kategorii zaliczyć możemy niemal wszystkie
przedmioty, które do tej pory postrzegali-
śmy jedynie jako użytkowe, np. kaloryfer do wymiany, lodówkę włączającą się
wedle własnego upodobania, wannę nieco
używaną z parawanem plastikowym w paski, żyrandol, bo już w sklepach niespotykany, torby podróżne w pawlaczu, czerwony dzbanek elektryczny. Za sto lat znikną,
bo za „sztukę współczesną” uznawać się będzie przedmioty nam jeszcze nieznane…
Z opisywanej wystawy wymienię tylko
jedno nazwisko – Danh Vo, twórcy z Wietnamu, ponieważ jego rzeźby w metalu na
pewno w każdej galerii uznane byłyby za
interesujące dzieła; formy dobrze zaprojektowane, niejednoznaczne, ale wyrażające
siłę, energię, zharmonizowaną moc. Tytuł
dzieła brzmiał: „We The People”.
Nie szybko powrócę do Centrum Sztuki
Współczesnej Zamek Ujazdowski, gdyż zawiodłam się kilkakrotnie na organizowanych
tam wystawach prezentujących
jakoby
sztukę współczesną.
*************************************************
---------MOJE PODRÓŻE LITERACKIE--------Jan Zdzisław Brudnicki
WRÓCIŁ TUWIM DO INOWŁODZA
Wrócił w Konkursie, debatach i dużej księdze Mariusza Urbanka: Tuwim. Wylękniony
bluźnierca. I ja, na Piotrkowskiej przysiadłem obok wyszlifowanej rzeźby poety. W
Inowłodzu gadałem, wznawiałem lekturę dla
siebie i innych. No i nową biografię przeczytałem. A biografie są modne! Promowane –
dobrze się sprzedają. No oczywiście, za cenę
obstalunku trzeba ją skroić na barwną opowieść, romans z życia wzięty. Już tytuł całości wzięty z Kwiatów polskich i tytuły
rozdziałów takich jak: Rozsadzał jak dynamit
szarość i ubóstwo naszego życia, Szlachcic

między Żydy, Był dowodem na istnienie Boga,
świadczy o poszukiwaniu sensacji w jego
biografii. W moim pokoleniu pisało się monografie „od strony" dzieła, twórczości.
Obecnie to perspektywa perypetii życiowej,
uwikłania towarzyskiego, związków uczuciowych, sensacji takich jak t a , ż e towim – to
po hebrajsku dobry, wydaje się pierwszoplanowa. Z pewnością miały znaczenie takie
fakty życiowe jak to, że ojciec pracował w
Azowsko-Donieckim Banku Handlowym,
dziadkiem był znany drukarz Leon Krukowski, ojciec posiadał dobrą znajomość
27

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
francuskiego, obydwoje rodzice uważali poe- Piotrkowskiej , późniejsza żona i miłość na
zję syna za dziwactwo, trudności z matema- całe życie, którą nie mógł się „nasłodzić",
tyką w szkole, skłonność do kolekcjoner- mieszkała w Tomaszowie Mazowieckim.
stwa, zbierania
ciekawostek i publikacji
Inowłódz usuwał wszelkie hamulce – od
językoznawczych. Obserwowane demonstra- pierwszego dnia stawałem się karabinem macje robotnicze i patriotyczne z początku szynowym łobuzerki i rozpętanego temperawieku dały Tuwimowi tytuł do futuryzacji mentu”. Te rozróby, to były wyśpiewywane
wyobraźni,
twórczości
i
satyrycznej ludowe piosenki, walcowanie z przyjezdnymi
anarchii.
pannami w drewnianej sali letniska, wyPotajemne wizyty w kabaretach, w tym w puszczanie się „na rubinki”, „cmentarne bal„Bi-Ba-Bo”, pierwsze satyryczne wierszyki lady i romanse”, „hasałem po inowłodzkich
do szemranych pisemek typu Śmiech pod lasach i łąkach, albo przechadzałem się po
pseudonimem Roch Pekiński, opowiadanka, rynku i uliczkach waszego miasta, tak dronawet prelekcje o futuryzmie. dawały ucz- giego mojemu sercu i pamięci. To już
niowi miejscową sławę i dobrą „zaprawę" wspomnienie po latach.
Ale gdzieś około roku 1911 „rozbiła się bado przyszłej współpracy z kabaretami, scenkami i frontem satyry. A po drodze czego nia z poezją”. Nawiązał kontakt z ówczesnie zbierał? Ciekawostki folkloru, kurioza nym księciem poetów Leopoldem Staffem i
rękopiśmienne i reklamowe, literaturę na poczuł się nawet ambasadorem Staffa na
przeróżne tematy, przede wszystkim egzo- Łódź. Był „Rozstaffiony i Rozstefiony”, zatycznych języków, literaturę „ratologiczną", kochany w późniejszej żonie Stefanii.
Równocześnie przybywało wcześniej lekcepodobno z powodu myszki na policzku. Potem pasja poszerzała się na dzieje fraszki, ważonej literatury własnej rozrywkowej:
pieśni bachicznych, noweli fantastycznych, skeczów, piosenek, satyr, parodii, monodziejów grafomanii, reklamy, satyry, lite- logów. Dzisiejsi „Brulionowcy” uważają, że
była to wielka gra Skamandrytów o
ratury jarmarcznej...
Byłem ostatnio na udanej biesiadzie kon- czytelnika, której przewodził Tuwim skankursowej w Inowłodzu, gdzie Tuwim spędzał dalami, trybem życia, „grą” w kawiarniach.
z matką wakacje, a obecnie rozbudowuje Dla mnie jest jeszcze jedna nieopisana intsię kult poety. To tam walcował z wiarołom- ryga. To udana próba połączenia w jedną
nymi madonnami, tam pierwszy raz przy- całość kulturalną literatury „wysokiej” i
ciskał kibić, bądź prowadził w ruiny starego „niskiej”. Wszak w wielkich manifestacjach
zamku panny, żeby się bały i garnęły, tam jak „Teofania” (Widzę cię – świtasz – idziesz,
w „stacji klimatycznej leśnej" od 1907 roku o Poezjo Nowa) – 1916, „Spojrzenie w
z siostrą przebywał w willi „Regina", tam przyszłość” (Tłum wielki bucha, jak lawa
próbował przejażdżek konnych, tam wybie- przez krater), „Czychanie na Boga” – 1918,
gał w wieku 15 lat na trakt z Tomaszowa Tuwim zakładał płaszcz Konrada i kontyMazowieckiego, wypatrując karety z piękną nuował Wielką Improwizację. A w tym czacórką adwokata Haliną Kon, co podsumo- sie w kabaretach i na ulicach śpiewano i nuwał potem: Byłem bardzo kochliwy. pen- cono jego szlagiery i refreny miłosne i parosjonarczarz i panniarz, że coś strasznego. Całe dystyczne.
Zawód pisarza zbliżał się do zawodu dzienżycie przypominał, że u niego wiersze
zaczynają się snuć i pisać od „rodników nikarza, stawał się też rzemiosłem, poeta
wierszy". Jednym z nich była fraza: Gdy dostarczał teksty do masowych gazet i radia.
Wenus miała szesnaście lat. Stefania Mar- Jarmark rymów z roku 1933 jest tego
chwiówna, zobaczona po raz pierwszy na przykładem. Autor biografii gromadzi ataki
 28 
 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
i epitety przeciw poecie i obronę oraz odwet pijackiej. Podobnie wielki jest dorobek
autora, redaktora, kierownika literackiego przekładów z wielu języków, genialne „na
licznych scenek. Początkowo były te starcia moim poziomie" mówił, z rosyjskiego, twóro tyle bezpieczne, że łódzko-warszawski poe- czość dla teatru, adaptacje, nawet scenata był blisko władzy w przyjaźniach, propa- riusze dla kina, przy jednym tylko późnym
gandzie, nawet w wizytach w Belwederze. tomie poetyckim Treść gorejąca (1936).
Ale z czasem zdystansował się wobec fizycz- Polskie sceny, scenki i nadscenki żywiły się
nego prześladowania opozycji, a nawet roz- rozrywką, czemu przyklaskiwał Boy-Żeleńluźnił więzy przyjaźni w stosunku do ski, a w kręgach prawicowych Ferdynanda
współpracujących z władzą (dyplomacja) Goetla narodziła się myśl bojkotu Tuwima
przyjaciół: Lechonia, Iwaszkiewicza, Wie- i fizycznego ostracyzmu. Potem była ucieczrzyńskiego. W pamfletach użył słów: hańba, ka przez Rumunię i Francję aż do Brazylii,
ohyda, potworność i zaczął podpisywać apele poniżenie, zagrożenie biedą, śmierć matki z
protestacyjne przeciw polityce sanacji. Na- rąk hitlerowców. Z wielką tęsknotą do kratomiast cenzura zaczęła wykreślać mu frag- ju, z „sieroctwem językowym”, a więc podmenty tekstów scenicznych. Nasilił się też wójną emigracją, nie potrafił za granicą
antysemicki najazd prawicy środowisk ende- normalnie żyć. Ponadto był pacyfistą, demockich. Temu też przypisuje autor ostracyzm kratą, witalistą, obrońcą tradycyjnego huwobec Tuwima przy kolejnych powołaniach manizmu, mistrzem „szkoły” klasycznej,
do Gremium Polskiej Akademii Literatury nurtu emocjonalnego, mistrzem użycia Mo(PAL). Stopniowo Tuwim zbliżył się do Bro- wy codziennej czyli „ukrytej pierwszyzny” i
niewskiego, a podjął polemikę z K. I. Gał- języka roztańczonego Z wierszy o Małgoczyńskim (choć ich fascynacja przeżyła rzatce. Wyjściem z labiryntu emigracji stał
wszelkie zawirowania przed i powojenne). się poemat dygresyjny Kwiaty polskie. Pisane
W międzyczasie, pod wpływem napięć śro- do końca życia, publikowane do końca życia,
dowiskowych pogłębiła się choroba lęku przedmiot adoracji wielu i zgorszenia
otwartej przestrzeni, która stopniowo przy- innych. Był to kierunek na powrót do kraju,
bierała formy skrajne, kiedy bał się spaceru do władzy jaka jest. Był to powrót do Łodzi i
po własnym ogrodzie.
okolic dzieciństwa, do tamtejszych rodzin,
Wręcz za najbardziej pewną ocalenia uznał do Inowłodza, do buntów, do przedautor biografii magię w zakresie liryki dzie- wojennych kawiarń, wzlotów, ale też prześcięcej. Choć słowne cuda-dziwy stały się ladowań. Donosił:
przebojami uniwersalnymi, a Lokomotywa
Myślę, że będzie to najważniejsza rzecz jaką
była ogłaszana na czołówce największego w życiu napisałem – epos, liryka, satyra,
pisma literackiego. Fala złych energii groteska, wszystko w magicznym powiązaniu.
wzbierających dokoła odbiła się echem Ba- A Chmury nad nami rozpal w łunę, / Uderz
lu w Operze, na poły poematu satyrycznego, nam w serca złotym dzwonem… brzmi echem
na poły ballady kosmicznej. Znów były przez wszystkie czasy.
romantyczne wzloty z obrazami nędzy
Nie szczędzi Mariusz Urbanek wymówek
poniżenia i brzydoty, gdzie pyszni się „Pro- wobec współpracy poety z nowymi władzami
mieniejąca Kurwa Mać”.
w kraju. Bardzo mu odpowiada omawianie
Wszyscy biografiści zgadzają się, że dowo- krytyki ze strony środowisk emigracyjnych,
dem na wielką pracowitość Tuwima jest je- wyliczanie przykładów „konformizmu”.
go kolekcjonerstwo, zbieractwo, wydawanie Lekką ręką felietonista i autor licznych bioantologii, jak cztery tomy Czterech wieków grafii: Kisielewskiego, Broniewskiego, Brzefraszki polskiej, noweli fantastycznej, pieśni chwy… (wyspecjalizował się w felietonach
 29 
 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
prowokacyjnych) zarzuca pętlę na szyję
wielkiego duchem, drobnego posturą poety,
umęczonego śmiertelnie (o czym opowiadał
mi niejedno Juliusz Wiktor Gomulicki,
który znał osobiście Tuwima). I dobrze mu
radzi:
Tuwim nie musiał pisać ani takich wierszy,
ani
takich
hołdowniczych
adresów,
kierowanych do sowieckich namiestników w
Warszawie… Nazwisko Tuwima było dla
funkcjonariuszy szukających legitymizacji
reżimu warte o wiele więcej niż nazwiska
dziesiątków literatów, których serwilizm
wielokrotnie przewyższał wartość talentu. Być
może Borejszy i Bierutowi wystarczyłoby, że
wrócił, że nie kontestuje, ze wybrał inną drogę
niż Lechoń i Wierzyński, dla których nowa
Polska była Polską obcą zagarniętą przez
wroga… Potem o willach, mieszkaniach,
samochodach. Być może. Ale ja pamiętam te
czasy i wiem, że rola Tuwima, Słonimskiego,
Iwaszkiewicza tu w kraju była stokroć ważniejsza, bo pomogła zmienić całą kulturę na
fali odwilży w roku 1956. Autor sprzedaje
swoje książki. Ale ja czytam proroka nowych czasów Marcina Króla (GW 32/2014),
który ostrzega rewizorów:
Myśmy byli oderwani od realnych ludzkich
problemów. Z naszego punktu widzenia w tej
całej rewolucji chodziło przecież o wolność…
Ona nam wystarczała. A kwestie solidarności
społecznej, biedy na wsi, pegeerów,
nierówności… Zabrakło nam wyobraźni… A
wtedy, żeśmy zbiorowo lewitowali na poziomie
zbiorowej fikcji, która zresztą została
odziedziczona po literaturze opozycyjnej. A
gromadzenie
epitetów
rozliczeniowych
myśliciel kwituje tak:
Poziom przeciwnika bardzo uzależnia.
Polemizując z jego bredniami staję się w
pewnym sensie gorszym człowiekiem… Jak
panu w mordę plują, to pan się uśmiecha?
Pamiętam jak po wojnie, w szkole, daleko
od polityki, zachwycaliśmy się Staffem,
Tuwimem, Gałczyńskim. Niech mi szanowny
Felietonista tego nie zabiera. I niech nie
kłamie w żywe oczy:
Zbrodnia skrzydlatego złoczyńcy polega na
tym, że po powrocie nie potrafił napisać już
ani jednego dobrego wiersza. Tak jak pisał
Tuwim, potrafiłby byle sowiecki chałupnik.
Mam mu zacytować Brzózkę kwietniową i
inne liryki inowłodzkie? Miał rację Norwid,
że u nas odkopią trupa każdego geniusza!
No cóż, czas jest cierpliwy i sprawiedliwy
wobec chałtury. Jeszcze tak niedawno całkiem Tuwima wrzucono do czyśćca literackiego. Obecnie są już książki, nowe wydania,
nowe śpiewania i grania w teatrach. Będzie
też czas na nowe spojrzenie na dzieje Anieli,
córki Polki i oficera rosyjskiego. Mnie się
podoba taki Tuwim, jakiego uczczono w
Inowłodzu poprzez Konkurs Literacki, recytację poświęconych mu utworów dorosłych i
młodzieży, muzykę, wspomnienia ludzi i czasów. Przewaliły się dziejowe wichury, ale poezja utrwaliła klimaty szkolne, społeczne,
rodzinne, pozostały historie, opowieści, klimaty. Pozostała zachęta do twórczości, do
nowych miłości, do ciszy w Tomaszowie, do
„walcowania” na wakacjach i na wczasach.
Nie nadymajmy się – ostrzegał Witkacy – ale
się poszerzajmy „rzeczą Tuwimowską”. Jak
zapisał laureat Konkursu – Tadeusz Zawadowski – nazywajmy delikatnie przedmioty.
-------------------------------------Mariusz Urbanek, Tuwim. Wylękniony
bluźnierca, Warszawa 2013, ISKRY, 340 ss,
ilustracje, portrety, bibliografia, indeks,
kalendarium życia i twórczości 1894-1953,
wywiad z przybrana córką poety, Ewą
Tuwim-Woźniak.
******************************************************

30

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
OGÓLNOPOLSKI KONKURS POETYCKI im. JULIANA TUWIMA
PIERWSZA EDYCJA KONKURSU – INOWŁÓDZ 2013
I Ogólnopolski Konkurs Poetycki został
zorganizowany i przeprowadzony staraniem
Urzędu Gminy Inowłódz i Gminnego Centrum Kultury w Inowłodzu w ramach obchodów Roku Tuwimowskiego. Inicjatorem
Konkursu był wójt gminy – Zenon Chojnacki, a inicjatywę te podchwyciła, podobnie
jak Julian Tuwim, wakacyjna inowłodzianka - Iwona Zielińska-Zamora, Redaktor Naczelna kwartalnika kulturalnego Sekrety
ŻARu. Ona też była rzeczniczką pięknej,
słusznej i nawiązującej do naszych
ubiegłorocznych „tuwimowskich” publikacji, idei objęcia Konkursu honorowym patronatem przez Redakcję naszego kwartalnika. Ona też ustanowiła nagrodę pozaregulaminową - nagrodę specjalną za cykl utworów nawiązujących do spuścizny Juliana
Tuwima.
Oprócz Sekretów ŻARu, honorowym
patronatem objęły Konkurs: Związek
Literatów Polskich i Stowarzyszenie
Autorów Polskich, a wsparcia finansowego
udzieliło Stowarzyszenie Autorów ZAiKS.
Pierwsza edycja Konkursu została
ogłoszona u schyłku Roku Tuwimowskiego,
toteż uroczyste jej zakończenie miało
miejsce już w roku bieżącym w pięknej scenerii piwnicy zrekonstruowanego inowłodzkiego zamku, który czasy Kazimierza Wielkiego pamięta.
Fragment uroczystej Gali na Zamku w Inowłodzu

Ale zanim do tego doszło – Jury Konkursu
przyznało regulaminowe nagrody i wyróżnienia w kategoriach dorosłych i młodzieży,
a także pozaregulaminową nagrodę specjalną i dyplomy uznania za utwory zauważone.
Listę nagrodzonych i wyróżnionych publikujemy osobno.
Wręczenie I nagrody Tadeuszowi Zawadowskiemu
Zamiar powtarzania Konkursu w latach
następnych istniał od początku, czego dowodem było to, że ogłoszony w roku 2013 Konkurs miał „jedynkę w nazwie”. Ta pierwsza
edycja
miała
być
równocześnie
sprawdzianem w praktyce celowości
dopisywania kolejnych numerów przed
słowem „Konkurs”. Zainteresowanie jakie
towarzyszyło I Konkursowi i uroczystości
jego zakończenia oraz wymiana poglądów,
jaka miała miejsce podczas gali, potrzebę
kontynuowania Konkursu zdecydowanie potwierdziły.
A więc Konkurs będzie kontynuowany. Już
została ogłoszona jego druga edycja, której
również patronujemy. Ogłoszenie to publikujemy osobno.
Pokłosie I Konkursu znalazło wyraz w pokonkursowej broszurze zatytułowanej Tuwimowskie klimaty. W niniejszym numerze
publikujemy jedynie zestaw utworów, który
uzyskał nagrodę Redaktor Naczelnej
Sekretów ŻARu. Autorem jego jest Henryk
31 
 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
Morawski z Białobrzegów. Można jednakże
zwrócić uwagę na to, że w dziale prezentacji
literackich zamieszczamy wiersze dwojga
uczestników pierwszej edycji Konkursu:
Tadeusza Zawadowskiego – laureata
pierwszej nagrody oraz Ewy Żak. Są to
jednak wiersze, które w Konkursie nie
uczestniczyły.
Reprodukcja okładki broszury pokonkursowej
Nie sposób nie wspomnieć o roli, jaką
podczas pierwszej edycji Konkursu odegrała
Barbara Maciejczyk – dyrektor Gminnego
Centrum Kultury w Inowłodzu, która Konkurs w sensie roboczym organizowała, a
także prowadziła pokonkursową galę.
W gali uczestniczyli także: Lech Kozdrój –
twórca oprawy muzycznej oraz Agnieszka
Ciołak i siostry Natalia i Anita Gotner jako
recytatorki wierszy. Zdobywca I miejsca –
Tadeusz Zawadowski swoje wiersze przeczytał sam. Podczas gali wystąpił także Jan
Zdzisław Brudnicki ze sporą porcją anegdot
o Julianie Tuwimie.
Uroczystości konkursowej towarzyszyła
wystawa obrazów Grażyny Rakowskiej,
zatytułowana, stosownie do okoliczności,
„Kwiaty Polskie”. Przypomnijmy tu, że
twórczość Grażyny Rakowskiej prezentowaliśmy w naszej GALERII w numerze
2(27) z roku 2010, a wśród obrazów wtedy
reprodukowanych znalazł się także „Kościół
św. Idziego w Inowłodzu”.
(ar)
___________________________________________________________________________________________
WYNIKI I OGÓLNOPOLSKIEGO KONKURSU POETYCKIEGO im. JULIANA TUWIMA
W kategorii dorosłych:
I nagroda – Tadeusz ZAWADOWSKI ze Zduńskiej Woli,
II nagroda – Bogdan NOWICKI z e Ś w iętochłowic,
III nagroda – Anna PILISZEWSKA z Wieliczki ,
nagroda Redaktor Naczelnej „SŻ” – Henryk MORAWSKI z Białobrzegów.
Prace „zauważone”: Sławomir MIERZEJEWSKI z Warszawy,
Adam DUDA z Nowej Wsi, gm. Kęty, Joanna KŁACZYŃSKA z Mielca,
Ewa ŻAK z Poświętnego, Konrad STAWIARSKI z Zagnańska.
W kategorii młodzieży:
I nagroda – Paulina ALEKSIŃSKA z Piotrkowa Trybunalskiego,
II nagroda – Michalina KWIL z Nowego Miasta n/Pilicą,
III nagroda Maciej Henryk MODZELEWSKI z Białobrzegów,
Prace „zauważone”: Monika KACPERCZYK z Dębowej Góry k/Aleksandrowa,
Dawid Banaszczyk z Wolborza.

32

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
--NAGRODA SPECJALNA REDAKTOR NACZELNEJ SEKRETÓW ŻARuHenryk Mora wsk i
T U W I M O W S K A R Z E C Z*
Nie ma kraju, ską d nie będ ę tęs kn ił do dawnych s zarych ul i c,
gdzie niebo i moja ziemia rodzinna,
gdzie pod lasem – podlesi a , g ęsta wiklina – s zele ś ciła,
iści woda, a w bia ł odr zewiu jaśni – d źni s łoneczko.
Lecz teraz ja do ciebie – lesie, nie mogę – nie mogę,
pr zyjd ź t y d o m n i e , do ka leki,
l u b c h o ć j e d n o d r ze w o w y ś l i j w d r o g ę – Inowłodzki lesie daleki –
to pod którym chwyci łem w ob ję ci a szc zęś ci e, s zc zęście –
I n o wł o d z k i l e s i e - s z u m i e k o l e b k i mojej,
Zielonej roz kos zy słodka niewo la...
Wcią ż skar żą s ię d ęb y , s k a r żą i pł a c zą za Oj c zy zną ,
w i ę c k o n i u p ł o m i e n n y z A p o l l i n o we j s t a j n i – d o C z a r n o l a su
m n i e p o n i e ś.. Niech Rzecz Czarnoleska do mnie przypływa, otacza, n i e p o k o i – ł a d tworzy i j e d y n o ś ć c h w i l i , bo moja Rzecz,
żebym się spalał w o g n i u, w y zw a l a ł o c z a r o w a n i e, s ł o w i c z e
d z i e w c z ę t a , zi e l e ń i mój dom – t a m m o d l i t e w n y za c h w y t
i d r o g o c e n n y s k a r b , t a m b u r s zt y n y i l ś n i e ń r o zt w o r y . . ..
P r ze t o może cudem d o b r y s p r a w i B ó g , że s i ę n a g l e c z a s i ś w i a t
z a b ł ą k a , p o m y l i d z i e j e l e ś n y c h d r ó g – i w t e m – p a t r zc i e:
I n o wł o d z k a ł ą k a !
I że ogniskiem mi zapachną tamte poga ń skie lata, gdy kartofel
n ę c i ł – ł a p c zy w i e w y t r ą c a n y z g o r ą c e j m ą k i l e ś n e g o p o p i o ł u.
A p o t e m łódkami się przez siwą P i l i c ę w r a c a ł o – z p r ą d e m ,
Z wi atrem.. . Tak się ogień i smutek pozna ło.
W s z y s t k o t a m
z o s t a ł o !
Więc mo że t e r a z by śmy tak , najmils za, wpadli na d zie ń
d o T oma s z o w a, m o że t a m j e s z c z e t a s a m a c i s z a
trwa wr ześnio wa...
I t a m – na ł ó d zk i m c m e n t a r z u ż y d o w s k i m – g r ó b m o j e j M a t k i
– P o l k i , g ró b m o j e j M a t k i ży d o ws k i e j.
I t a m za p ł a c z e p o m n i e żywy kwiat p o l s ki e j mowy –
to zi e m i a , d r z e w i p ó l r o d z i n a , s t r u m i e n i e d ź w i ę k ó w ,
ź r ó d ł o s ł o w y . . . * Jest to poetycka próba zwartej kompozycji tematycznej, którą tworzą fragmenty z wielu wierszy Poety, składające się na jego Rzecz Tuwimowską. Ich spoiwem jest tęsknota i niekłamana miłość do ziemi rodzinnej, czyli do Łodzi, Inowłodza, Tomaszowa i Teofilowa, a także do rzeki domowej – Pilicy. Ingerencja autora ograniczała się do logicznego zszywania tych fragmentów w całość i do użycia w tekście właściwych form gramatyczno‐stylistycznych. 
33

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
NAPRAWIACZE ŚWIATA
Zawsze idą do przodu w imię kogoś lub czegoś
i niekoniecznie w licznym gronie
jak wielki Marszałek budzą rycerzy z legendy
aż sny o wolności staną się jawą –
„Który skrzywdziłeś człowieka prostego –
nie bądź bezpieczny...”
albo wielkim cytatem z „Kwiatów Polskich” :
„Niech prawo zawsze prawo znaczy,
a sprawiedliwość – sprawiedliwość”.
W chaosie spraw najważniejszych których wciąż
przybywa
nie zawsze są przez ulicę noszeni na rękach
i nierzadko przyklejają im łatkę: warchoły
choć zrywają z siebie szybko małości stygmaty
ostrzegając satrapów słowami wielkiej poezji:
Lecz chociaż wyszli z mroku na światło
gorzknieją niezrozumiani – czasem piją siwuchę
i twardo stoją na pograniczu dwu światów
z wiarą że ten zmurszały musi ujść przed nowym –
OPOWIEŚĆ PRAWDZIWA I LIRYCZNA
O STARYM PEJSATYM ŻYDZIE - MOSZE
Siódmy krzyżyk wchodził mu już na plecy.
Był więc nieco przygarbiony i posiwiały, serpentyny równoległych zmarszczek biegły
niczym rzeki w poprzek wysokiego czoła.
Patriarchalna długa broda, czarny, także
długi, chałat i jarmułka na głowie oraz
wyraziste ciemne oczy – dopełniają jego wizerunku. Znany był w całym mieście M., w
którym przed drugą wojną, a nawet n a jej
początku mieszkał przy ulicy Podwalnej i
na jej rogu sprzedawał od dawna macę na
szabat.
Nie tylko Żydzi, ale i żyjący po sąsiedzku
Polacy lubili statecznego i stale uśmiechniętego Żyda, który był zawsze taki swój,
ciepły i przyjazny (jak się zdawało) dla całego świata. Wyznawał starą, żydowską zasadę, by śpieszyć się powoli, bo jedynie
wtedy niczego ani nikogo się nie pominie.
Oto króciutki konterfekt starego, pejsatego Żyda o imieniu Mosze. Szanowali go
zatem wszyscy i traktowali życzliwie, a nierzadko nie tylko kupowali macę, lecz pytali
o jakąś radę czy naukę. Wiedzieli dobrze, że
Mosze życzliwie ich wysłucha, rozpatrzy
problem i po mądrym namyśle podpowie
pytającym, jak najlepiej rozwiązać problem, jak pogodzić skłóconych albo jak przywrócić humor zasmuconym. Uwielbiał wtedy rzucić od ręki jakąś stosowną anegdotę
czy żart.
Wiedzieli też wszyscy, że stary Mosze z
niejednego pieca jadł chleb, więc znał się
na ludziach, jak mało kto, że rozumie ich

postępki i występki - i że nie dziwią go już
żadne ludzkie wady i przywary.
To zapewne dlatego tutejsi nazywali go od
dawna filozofem, czyli po prostu traktowali
go jako mędrca.
Zauważyli oni także, że przed podaniem
zakupionej macy Mosze przenikliwie patrzył im w oczy, bo – jak mówił – umie z
tych oczu odczytać, czy kupujący jest dobrym człowiekiem, czy też złym. Z tym, że
tym dobrym mówił to od razu, zaś niedobrym
– nic nie mówił, albo obiecywał, że powie
więcej następnym razem, jeśli... Mosze nie
kończył tego zdania, a delikwenci opuszczali wzrok i śpiesznie odchodzili.
Wiedzieli bowiem, że to „jeś1i” oznacza, iż
Mosze ma wiarę, że każdemu trzeba dać
szansę być lepszym.
Stary żydowski mędrzec Mosze nie spodziewał się, że ten j e g o p o u k ł a d a n y świat
już wkrótce się zawali, zadziwi, zaskoczy, a
nawet – zbulwersuje.
Pierwszy raz stało się tak jesienią 1938 r.,
kiedy wyczytał w gazecie, że Niemcy, ci od
Hitlera, urządzili w Berlinie i w całym kraju
liczne pogromy jego braci – Żydów, że
napadali ich, a nawet zabijali, wybijali
szyby w ich domach i niszczyli dobytek. Te
dwa straszne dni i noce nazwali więc: Kristalnacht, czyli: kryształowe noce.
Stary Mosze zakrył wtedy oczy z bólu i
zaniemówił, b o nie mógł pojąć, dlaczego
tyle niezawinionego zła spotkało jego braci,
i że pozostało ono bezkarne ze strony Boga
i ludzi, którzy na to patrzyli.
34

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
Ale drugi raz był znacznie gorszy. Hitler
rozpętał drugą wojnę światową i po 1 września 1939 r. nic już nie było jak dawniej.
Hitlerowcy traktowali Żydów i niektóre
inne narody jako podludzi. Zaplanowali holocaust, a w i ę c totalną zagładę Żydów, czyli
narodu wybranego przez Jahwe, zakładali
masowe obozy śmierci, katorżnicze obozy
pracy i getta. Płonęły krematoria, wypełniały się
Żydami doły śmierci, cele głodowe i piwnice. Szeroko i wysoko rosły ściany płaczu, bo ludzie ludziom
zgotowali ten los... Znikąd pomocy, znikąd ratunku…
I wtedy stary mędrzec – Mosze zapłakał po raz
drugi. Ściana jego płaczu wciąż rosła, aż przemieniła
się w bunt przeciw nadludziom i przeciw Bogu
samemu.
– Gdzie jesteś, Jahwe, kiedy giniemy? – wołał –
Dlaczego milczysz i dlaczego nie karzesz morderców, noszących na pasach cyniczne bez miary zawołanie: „Gott mit uns”?!
Tak wołał w duchu stary – oniemiały z bólu – Ży d
Mosze , którego d o t y c h c z a s o w y l udzki świat
zawalił się po raz drugi.
I który został drzewem rozpaczającym już do
końca swoich dni. A było tak, mimo że ocalał z
zagłady, bo udało mu się uciec w czasie drogi do
obozu pracy – i to uciec dzięki pomocy poznanego
wtedy Polaka. Po latach dowiedział się, że właśnie
wśród Polaków było najwięcej tych, którzy z
narażeniem własnego życia. pomagali jego braciom
przetrwać gehennę lat wojny i okupacji, a państwo
Izrael
odznaczyło ich za to medalami:
„Sprawiedliwy pośród narodów świata”.
Tak było potem. Ale wcześniej, kiedy jeszcze trwała brunatna apokalipsa, wołał do swego Jahwe:
Dlaczego hekatomba cierpień dotyka niewinnych i
dlaczego kary nie sięgają winnych?!
Niebo jednak milczało, jakby chciało powiedzieć
mędrcowi z miasta M., że to on sam musi odpowiedzieć sobie na to niełatwe pytanie. Więc stary
Mosze. którego nazywano przecież filozofem,
pochylił się głęboko ku sobie i wreszcie – pogodzony
z Bogiem – starał się w chwili iluminacji duszy –
pojąć nieprzyjaciół swoich i swojego narodu.
I pewnego dnia począł się modlić nie tyko za miliony
swoich pomordowanych braci, ale także za oprawców. Wzniósł wysoko obie ręce i wołał: – Panie,
wielki w miłosierdziu swoim, który uczyłeś nas
zawsze – w Starym Testamencie i w Nowym, że
przebaczać należy nawet największemu wrogowi nie
tylko siedem razy, ale nawet siedemdziesiąt siedem,
jeśli zrozumie swoją podłość, a więc swój grzech.
Przebacz im, Panie mój, bo nie wiedzieli, co czynią.
Daruj im wielki grzech pychy, który tak zmącił im
oczy i serce, że nie tylko nie wiedzieli, co czynią, ale
zapomnieli, iż c z ł o w i e k
c z ł o w i e k o w i
n i e
m o ż e
b y ć
w i l k i e m !
Takimi słowy stary i mądry Żyd Mosze z miasta M.
poczuł się przedziwnie lekko. Zrozumiał bowiem, że
nie tylko należy przebaczać – i to nawet swoim
wrogom – ale tak naprawdę umieją wybaczać ludzie
bardzo silni – ci, co są dumni ze swojego człowieczeństwa.
_________________________________________________________________________________________________________________________________________
II OGÓLNOPOLSKI KONKURS POETYCKI IM. JULIANA TUWIMA
Gminne Centrum Kultury w Inowłodzu ogłasza II edycję Ogólnopolskiego Konkursu
Poetyckiego im. Juliana Tuwima w dwóch kategoriach: I – poezja, II – teksty piosenek i
teksty satyryczne. Honorowy patronat nad Konkursem obejmują: Związek Literatów
Polskich, Stowarzyszenie Autorów Polskich, Redakcja Kwartalnika Kulturalnego
„SEKRETY ŻARu”
REGULAMIN KONKURSU
1) Konkurs jest otwarty; dostępny dla wszystkich
twórców: zrzeszonych i niezrzeszonych w
stowarzyszeniach twórczych.
2) Utwory muszą być oryginalne, napisane przez
uczestników
konkursu,
nigdzie
wcześniej
niepublikowane (w wydawnictwach zwartych, pra
sie i internecie) i nienagradzane wcześniej w innych
konkursach.
3) Prace podpisane godłem (słownym, a nie
znakiem graficznym) należy przesyłać w 3
egzemplarzach, w postaci wydruku komputerowego
lub maszynopisu, format A-4. Dodatkowo mile
35

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
widziany nośnik elektroniczny. Do pracy powinna
być załączona zamknięta koperta, opatrzona
również tym samym godłem, z
zaznaczoną
kategorią, zawierająca dane osobowe: imię i nazwisko,
adres zamieszkania,
numer
telefonu
kontaktowego i adres mailowy. Uczestnicy, którzy
biorą udział w obu kategoriach nadsyłają prace w
osobnych kopertach i pod osobnym godłem dla
każdej kategorii.
4) Nadsyłane prace nie mogą przekraczać 5
znormalizowanych stron w wypadku tekstów
kabaretowych lub 5 wierszy w kategorii poezji lub
piosenki.
5) Prace należy nadsyłać lub składać osobiście w
nieprzekraczalnym terminie do 11 lipca 2014 roku
(liczy się data stempla pocztowego) na adres:
Gminne Centrum Kultury ul. Zamkowa7, 97-215
Inowłódz, z dopiskiem na kopercie „Ogólnopolski
Konkurs Poetycki im. Juliana Tuwima”.
6) Rozstrzygnięcie konkursu nastąpi w sierpniu
2014 roku. O terminie uroczystości wręczenia
nagród wszyscy uczestnicy konkursu zostaną
powiadomieni.
7) Organizatorzy zapewniają laureatom nocleg i
uroczystą kolację w dniu wręczenia nagród.
Planowany jest częściowy tj. (50%) zwrot kosztów
podróży udokumentowanej biletem , lub innym
dokumentem .
8) Nagrodę należy odebrać osobiście. Nagród nie
wysyłamy drogą pocztową, nie dokonujemy również przelewu na rachunek bankowy. W zasadnionych wypadkach nagrodę będzie mogła odebrać
osoba upoważniona przez laureata.
9) Nieodebrana nagroda przechodzi na rok
następny jako „Nagroda specjalna”.
10) Prace będzie oceniać profesjonalne Jury. Przewidziane jest przyznanie w każdej kategorii trzech
nagród i dwóch wyróżnień. Przewidziane są nagrody pieniężne, a ich wysokość zależna będzie od
kondycji finansowej organizatorów.
11) Dane osobowe pozyskane dla celów konkursu nie
będą udostępnione osobom trzecim. Organizatorzy nie
zwracają nadesłanych prac, jednocześnie zastrzegają
sobie prawo do zaprezentowania i opublikowania
utworów bez honorarium, tylko w ramach promocji w
różnych mediach zgodnie z ustawą z dnia 4 lutego 1994
r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. z
2000 r. Nr 80, poz. 904 z późniejszymi zmianami).
12) Uczestnik konkursu automatycznie wyraża
zgodę na upowszechnienie nagrodzonych i
wyróżnionych
utworów
w
publikacji
pokonkursowej, pismach literackich, prasie lokalnej
i na stronach internetowych organizatorów.
13) Prace niespełniające wymogów regulaminowych
nie będą oceniane.
14) Organizator zastrzega sobie prawo do przerwania lub przedłużenia konkursu w razie wystąpienia przyczyn niezależnych od niego.
______________
Osoby do kontaktu:
Gminne Centrum Kultury
Barbara Maciejczyk
ul. Zamkowa 7,
97-215 Inowłódz
tel. (44 ) 710-18-54,
e-mail: [email protected]
Koordynator:
Iwona Zielińska – Zamora
tel. 603-919-589
e-mail: [email protected]
********************************************************************* WSPOMNIENIE
Stanisław Nyczaj
WSPOMNIENIE O ZBYSŁAWIE ŚMIGIELSKIM (1942–2014)
Z głębokim smutkiem i żalem odebrałem
wiadomość, że w nocy z 16 na 17 lutego
zmarł w wieku 72 lat Zbysław Kazimierz
Śmigielski – powieściopisarz, nowelista, felietonista, aforysta, uczestnik naszych ple
nerów w Sandomierzu i Staszowie (gorący
dyskutant-polemista).
Urodził się 1 maja 1942 w Międzylesiu,
będącym obecnie dzielnicą Konina, jako syn
Władysława, (prawnika, ekonomisty, rozmi-
36

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
choć
przecież
fikcyjnych,
łowanego też w filozofowaniu, powstańca wydarzeń,
wielkopolskiego, oficera I Armii WP, po odbierany jest w każdym momencie lektury
wojnie nauczyciela i organizatora oświaty jako w pełni wiarygodny. Warte podw różnych miejscowościach, zmarł w roku kreślenia, że Autor zaskarbia sobie tę czytel1976), który kształtował Jego osobowość i niczą ufność, nie nadużywając swych specWalerii z domu Pruskiej (zmarła w r. 1974). jalistycznych kompetencji, dozując noW latach 1959–1969 uprawiał czynnie że- menklaturę żeglarską z wyczuciem, tak by
glarstwo, osiągając patent kapitana i inst- nie odstręczała hermetyzmem ani nadmierruktora.
ną drobiazgowością szczegółów. Powieść
W początkowych latach sześćdziesiątych, tchnie romantyką żeglarstwa z czasów jego
kiedy poznaliśmy się i zaprzyjaźnili, próbo- świetności w latach 60. i 70., kiedy to właśnie
wał sił w literaturze, przechodząc od poezji toczy się akcja. Ta romantyka podnosi temdo prozy i tworząc serię opowiadań żeglar- peraturę emocji, tworząc pomost między
skich. Debiutował w 1962 na antenie PR – światem przedstawionym, a współczesnym
doceniony przez wielce życzliwego młodym odbiorcą chowającym w sercu wiele sentytwórcom, nieodżałowanego redaktora roz- mentu dla żeglowania po morzach.
głośni i pisarza Kazimierza Kowalskiego –
Wspólnie z opolaninem Wiesławem Malicopowiadaniem Sąd morski, wcześniej na- kim (poetą i aforystą zaprzyjaźnionym też ze
grodzonym na ogólnopolskim konkursie Zbysławem od lat) dokonaliśmy z konieczliterackim w Łodzi. Opublikował niebawem ności „brutalnego” skrótu objętości tekstu z
następnie kilka opowiadań m.in. w Odrze, ok. 800 do 500 stron, by powieść można było
Pomorzu, Literach. W Opolu ożenił się i wydać. Wyszła staraniem naszej (prowaprzyszła na świat córka Anna. Musiał dzonej z żoną Ireną i synem Pawłem) Ofizrezygnować z żeglowania i poświęcić się cyny Wydawniczej „STON 2” w 1999 i już
sprawom rodziny. Przeniósł się na Śląsk – za niespełna rok zdobyła znaczący laur:
początkowo do Gliwic, potem na nieco dłu- główną nagrodę im. Leonida Teligi, przyzżej do Zabrza i na kilka lat przed śmiercią nawaną przez warszawski miesięcznik
do Bytomia.
„Żagle”. Ten sukces uskrzydlił nas. RuGdy odnalazłem Go w Zabrzu, pracował szyliśmy samochodem Zbycha z książką,
jako taksówkarz, nie zrywając kontaktu z li- zwracającą uwagę piękną okładką ze
teraturą. Miał świeżo ukończoną obszerną zdjęciem jachtu o zachodzie słońca, w Polskę
powieść żeglarską Kapitanowie, którą wysłał do bibliotek i księgarń. Wysiłek opłacił się,
na ogólnopolski konkurs literacki im.
Mikołaja Reja, zdobywając w 1998
wyróżnienie. Napisałem wówczas jako jeden
z jurorów, że powieść ta napisana została z
imponującym rozmachem, z oddechem
prawdziwie morskim. Śledząc przebieg
rejsów, czuje się i przeżywa pokonywaną
przez jachty przestrzeń. Na ten rozmach
pozwoliło autorowi bogate doświadczenie
żeglarskie.
Bez
osobistego
doznania
niepowtarzalnej aury morskich przestworzy,
trudno byłoby wyzwolić z siebie taką
„przestrzenną” ekspresję udzielającą się zwrócił poniesione koszty. Zbysław rozwyobraźni czytelnika. Ciąg fabularnych począł serię promocyjnych spotkań autor 37 
 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
skich. Jako pasjonat żeglarstwa i wytrawny stary ten człowiek niesłychanie dużo może.
gawędziarz rozbudzał zainteresowanie. Tylko jaki on stary?!”.
Wkrótce (w 2000 r.) mogliśmy wydać jego
W 2004 wydaliśmy z pomocą finansową
kolejną powieść Gry marcowe, w której
dotknął powikłanych dziejów naszej ojczyz- Urzędu Miejskiego w Zabrzu książkę pt.
ny. Longin Jan Okoń napisał w słowie Warkocz Bereniki, powracającą do tematyki
wstępnym: Nie jest to szeroka epopeja ma- żeglarskiej. Nawiązującą jednak w sposób
lująca wydarzenia z lat 1968-1969, lecz epi- szczególny. Autor komentuje ten powrót
zody, ale istotne, bo wciąż głęboko nurtujące następująco: Przyjęte było dotąd fałszywe
wszystkie środowiska i grupy społeczne. Utwór założenie, ze całe życie żeglarza, warte opiukazuje spiskowy nurt podziemia, zmierzający sania, upływa na pokładzie. Nie było tak
do obalenia ustroju PRL i wy-bicia się na nawet wówczas gdy żeglarz był marynarzem,
niepodległość. Zdaniem Jana Zdzisława gdy morze w zupełności stanowiło o jego
Brudnickiego, to rzecz o polityce, o życiu. A teraz, kiedy żeglarz spędza na morzu
mechanizmach władzy, walki o wpływy, o tylko niewiele czasu, jest to podwójnie
ludzi, o wielkie pieniądze („IKAR”, 2000, nr fałszywe. Lecz mimo odwrócenia proporcji,
żeglarstwo pozostało czymś więcej niż
11).
Mogłem ze spokojem o efekt wnioskować sposobem na życie, sportem czy rozrywką.
do Komisji Kwalifikacyjnej Zarządu Głów- Żeglarstwo to charakter, pewien zespół cech,
nego ZLP o przyjęcie Zbycha w poczet które nie zanikają także poza pokładem. Stąd
członków Związku do Oddziału w Kielcach mniej interesuje mnie żeglowanie, a więcej
(z katowickim nie udało Mu się nawiązać żeglarz-człowiek, szukający na morzu przede
dobrego kontaktu). Polubił nasze grono i wszystkim tego, co da się przełożyć na jego
zyskał jego uznanie ze wspaniałomyślnym zwyczajne, nieżeglarskie życie.
wybaczeniem dla nadmiernego nałogu palenia. Kasłał i chromał wskutek zwężenia żył
w nogach, ale uparcie twierdził, że to nie od
papierosów, a z powodu pyłów i dymu Śląska. Miał, jak ojciec, swoją życiową filozofię
tłumaczącą wszystko. Na wątpliwe argumenty odparowywałem aforyście aforyzmem, że człowiek w pewnym wieku już
swoje wie i nikt mu nie będzie żadnej ciemnoty wciskał.
Minął ledwie rok i opublikowaliśmy kolejną powieść Zbysława Stary człowiek nie
może (2001). „Autor p r z e k o r n i e
usiłuje w tytule dowieść – przestrzega we
wstępie czytelników wspomniany wyżej
ZBYSŁAW ŚMIGIELSKI
Kazimierz Kowalski – że jak człowiek jest
W grudniu 2003 Zbysław otrzymuje nagstary […], to już nie może. To jest pułapka i
nie dajcie się złapać. To, co bohater prze- rodę w kieleckim ogólnopolskim konkursie
żywa z młodziutką dziewczyną w domu koło literackim im. Stefana Żeromskiego za
lasu, no, no…! Tak na marginesie – są to powieść Sarmaty i Scyty o Służbach Specjedne z najpiękniejszych stron o miłości, jalnych, wydaną z braku środków dopiero w
jakie spotkać można w literaturze. A więc 2007, w internetowym wydawnictwie „My
 38 
 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
Book”. Sprzedaż książek beletrystycznych
gwałtownie spadała, więc nie bez trudu
wydał w RADWANIE (2010) – pełną uroku
w stylu narracji i opisów – powieść żeglarską Kto się boi oceanu, trafnie scharakteryzowaną przez Wandę Nowik-Palę w
„Świętokrzyskim Kwartalniku Literackim”
(2011, nr 1-4), zaś co do ostatniej spośród
kilku gotowych do druku, ukończonej w maju 2005 pt. Nóż Abrahama, przekonał Warszawską Firmę Wydawniczą s.c. Napisał ją
eksperymentalnie zdaniami bez interpunkcji wewnątrz nich, jak np. to pod sam koniec: Nie ma czym się przejmować pan Szpak
oprócz tego że umarł nic mu się złego nie stało
a na tym pięknym świecie wielu umarłych
ludzi
dużego
spokoju
zażywa
tylko
pozazdrościć.
Na tę najgorszą wiadomość od córki Ani,
że nie przetrzymał kolejnego wylewu (nota
bene, kilka lat temu, pochwyciwszy w słuchawce słabnący od ataku głos Przyjaciela,
udało mi się wyratować Go interwencją
wezwanego w porę pogotowia) i rychło
odbędzie się pogrzeb, zdążyłem już tylko
przesłać list pożegnalny od nas wszystkich ze
Związku, który został odczytany w Domu
Pogrzebowym.
Zbysław pisał zajmująco, obrazowym stylem. Lubiłem Jego prozę i aforystykę. Głowa
opadła Mu i ręka osunęła się, gdy siedział
kolejną noc przy komputerze i szukał tych
najtrafniejszych słów, określeń, metafor,
puent; proza Jego była częstokroć w walorach stylu poetycka. Ciężko pogodzić się, że
już Go wśród nas nie ma…
RECENZJE
Andrzej Zaniewski
DOTYK CZASU
Mogę tylko z daleka przesłać ci czasem myśl.
Niezbyt dojrzałą. Niezbyt słodką.
Gest płynący przez przestrzeń łotną ważką.
Błysk słońca rozszczepiony na wiele ciepłych słów,
Których nigdy nie usłyszysz.
Czy mimo to potrafisz mnie pokochać?
Nie pomogę ci"
(Genowefa Cagara)
Otacza nas świat „kryształowej przestrzeni”, a zawieszony wysoko „dzwonek księżyca” krzyczy „natarczywie”. Rzeczywistość
piękna, zachwycająca, wyczekiwana i autentyczna, prawdziwa. Przypominam sobie noce sylwestrowe z mojego życia, a było ich już
ponad siedemdziesiąt, i myślę, że właśnie
wiersz „Noc blasku” Genowefy Cagary z jej

pierwszej poetyckiej książki najpełniej oddaje urok i lśnienie tego wyjątkowego dla
nas czasu. Księżyc i jego odbite światło powraca z wielu stron tego bardzo jednorodnego, dojrzałego zbioru, zawsze odmienny,
przeobrażony, dostrzegany inaczej. Odnajdujemy więc „księżyc na strumienia dnie",
widzimy w nim „talizman", „diadem",
39

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
„lampę srebrną", zdarza się też, że „dziś
wpadł do mnie przez okno", a gdy zapadnie
mrok „wszędzie z księżycem rządzić będzie
noc". Bogactwo rekwizytów służy tworzeniu
nastroju, atmosfery z pogranicza realności i
nadrealizmu. Liryczne „ja" ukrywa się w liryce pejzażu i rozważaniach refleksyjno-filozoficznych, a czytelnicy dostrzegą tu hymn
życia, zachwyt nad fenomenem istnienia,
nad cudem człowieczeństwa. Wzruszają nas
niezwykłe, zmysłowe wizje, świadczące o
wrażliwości i nadwrażliwości, uczuleniu na
kształt, blask, barwę. Kolor obecny jest
wszędzie, ekspresyjny, sugestywny i - co wynikałoby z estetyki romantycznej, do której
w swojej poetyce zbliża się poetka – nabiera
niekiedy symbolicznego znaczenia, i wyczuwamy zamaskowane niedopowiedzenia...
Na chwilę ucisz swych myśli bieg.
W barwach wieczoru marzenia płoną.
Zgaś pożar. Proszę. Niech spełnią się.
Metafory i obrazy wyraźnie nawiązują do
mistrzów-wieszczów Adama i Juliusza, a mimo to uważamy te wiersze za współczesne,
dzisiejsze, aktualne. Dotyczą bowiem naszych rozterek, naszej samotności, naszego
zagubienia i zwycięstw nad lękiem, nieustannym, lękiem wobec przemijania. Pogodzenie z losem, życie według pór roku, pełne
fascynujących poetyckich przygód, nadające
sens wspomnieniom i teraźniejszości. Powraca też archetyp-rekwizyt kwiatu paproci
stale poszukiwany, lecz nigdy nieodnaleziony. Ideą tej wizji jest oczywiście samo poszukiwanie, radość z chwil, z drobnych spełnień i wyobrażeń przekraczających nasze
możliwości. W poszukiwaniu szczęścia trudno pomóc, trzeba liczyć głównie na siebie.
Może dlatego szczęście i przeróżne jego synonimy wypełniają świat oczarowanej życiem autorki, w którym obecna jest miłość i
tęsknota, i ufność.
Nie pomogę ci znaleźć kwiatu paproci.
Nie pozbieram pogubionych

w biegu marzeń.
Nie zmienię daty i czasu
na zegarku twojego życia.
Treść dotyczy-dotyka wszystkich. Wyjaśnienie zawiera się w dalszej części wiersza
otwierającego – jako motto – niniejszy
wstęp. W obrazach bliskich nie tylko mnie,
ale każdemu czytelnikowi, który kiedykolwiek zastanawiał się nad treścią mitów i legend o czarodziejskim kwiecie, żar-ptaku,
magicznym pierścieniu, lampie Aladyna, czy
butelce z duchem-dżinem gotowym spełnić
wszelkie życzenia w podzięce za uwolnienie.
Autorka tworzy więc wiersze o ponadczasowym, uniwersalnym charakterze. Utwory
Genowefy Cagary nasycone są uczuciami,
refleksjami przeżyć i osobistych doświadczeń. Przekazywaniu tych subtelnych
wyznań służą rozbudowane, zrytmizowane
frazy, nawiązujące w konstrukcji do pieśni,
do elegii, do poetyki epoki symbolizmu.
Zafascynowanie
problemami
filozofii
przyrody, przy jednoczesnym zbliżeniu do
tradycyjnych źródeł metafizyki tworzenia,
owocuje autentycznym przeżywaniem odwiecznych dylematów egzystencjalnych i religijnych. W tytułowym wierszu Czas zamyślleniem przewiązany znajdujemy odbicie
panteistycznej
rzeczywistości,
ściśle
prawdopodobnie związanej – sądząc po opisach sytuacji – z biografią autorki…
Bladoróżowym świtem Bóg ofiarował mi
urodzinowy dar.
Przesyłkę, przewiązaną wstążką zamyślenia.
Wzięłam ją w niecierpliwe dłonie.
Rozwiązałam.
Między pąkami zaczęły przepływać zwoje
zmieniających się pór roku.
Obrazy życia, wyszywane na przejrzystej
mgłe przez niewidzialną hafciarkę.
Zapłakane nieszczęście siedzi
pod przedszkolną ścianą.
40

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
W dramatyczne przejścia Bóg przestał już
jednak ingerować i tylko księżyc – uważny
obserwator naszych kroków, wpada przez
okno, lecz nie chce powiedzieć, co zobaczył w
nienarysowanych jeszcze zdarzeniach.
Odchodzi, a poetce pozostają pytania…
Podobnie jak księżyc, pojawiają się góry i
wiatr. Są to slowa-bastiony znaczeń,
przyjmowane i subiektywnie interpretowane
przez poetów wszystkich kontynentów i narodów. I ucieszyłem się, że w naszym „poplątanym życiu", „zagubionym w gmatwaninie dróg" skromna poetka z Warszawy
rezygnuje z gonitwy za „obietnicami rzucanymi na wiatr". I trzeba przyznać, że z tych
poetyckich pojedynków i konfrontacji wychodzi zwycięsko, zapisując na tarczy wciąż
nowe skojarzenia i metafory. Strofy płyną
miarowo, jednostajnie, lecz nie monotonnie...
Wiatr, góry, słońce, jezioro, dzień i
zmierzch - układ słów pozornie tradycyjny,
a jednak przekonuje współczesnego czytelnika, zachwyca swą urodą. W tym momencie sprzyja tej fascynacji wyraźne skojarzenie ze znanym powszechnie, wielkim
wierszem zaczynającym się od wersu: „Nad
wodą wielką i czystą..."
Najbardziej jednak uwiodły, oczarowały
mnie wiersze, w których autorka utożsamia
się z mgłą, z obłokiem, z gitarą; uczłowiecza
zjawiska i przedmioty...
Szlachetne i przemyślane przeobrażenia nie
pozwalają o sobie zapomnieć. „Błękitna samotność", to nie „słowa ulotne", lecz dające
szansę na pozostanie w literaturze. I choć
wiersz Nie proś gitary kończy się smutnym
obrazem: Cóż. Bólem nie można podzielić się
z nikim. / Ja wiem bo mnie także odrzucił ten
świat, nie tyle współczujemy autorce, co
podziwiamy
ją,
darząc
najgłębszym
szacunkiem i zrozumieniem.
Tom składa się z 73 wierszy i kilkudziesięciu graficznych miniatur, precyzyjnych,
delikatnych, dzieł Macieja Zamojskiego,
który podjął wyzwanie, przypisując swe prace do wcześniej wybranych wierszy. Próba
na pewno udana i sprzyjająca niezwykłemu
klimatowi tej poezji... Nie udało mi się omówić tu i wymienić wszystkich zamieszczo-
Rozświetli komuś piękne marzenia,
A może jawę, mglistą i nierealną jak sen?
Ja pozostałam sama, w niepewności nocy.
Co przyniosą mi nowe dni, może lata?
Nie wiem.
Przepiękny wiersz…Autorka dokonuje retrospekcji i wiwisekcji, wprowadza nas w
swój intymny świat ścieżką wśród wspomnień, niedomówień, niedopowiedzeń.
Stan niepewności jest najpełniejszą odpowiedzią, wnioskiem prawdziwym i jedynym, z którym chcąc-niechcąc musimy się
pogodzić, a przecież wiemy, że człowiek zagarnięty przez wartkie wiry rzeczywistości
poddaje się samoocenie i samoanalizie, i albo
staje się coraz bardziej odporny na ciosy losu, albo też rezygnuje, wycisza się, odchodzi.
Dojrzałość poety widać po sposobie pisania o
sobie, a realnie po spokoju i dystansie wobec
wątków ze swojego życiorysu. Niekiedy do
głosu dochodzi melancholia, a raczej „melodia”
melancholii, która
zostanie z tobą
Nawet wtedy, kiedy mnie już nie będzie.
Niewątpliwe cechy poezji Genowefy Cagary to estetyczne postrzeganie świata przedstawionego i wierność przyrodzie, widoczna
w kręgu tradycyjnych tematów, obrazów i
uniesień, zawsze kontrolowanych.
Nad taflą wody złotopurpurową
Zmierzch się pochyla,
by twarz obmyć z kurzu.
W lustrze jeziora ogląda na nowo
To, co już dawno wiatr mu z chmur
wywróżył
 41

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
Żeby to, co życie pogmatwa, pokręci,
w spokój zmienić cichy i porozumienie..
I to życzenie-przemyślenie zawarte w wierChciałabym być myślą lekką
szu Chciałabym być obłokiem już się właścijak dotknięcie,
wie spełniło, i spełniać będzie się nadal
która inne myśli na łagodne zmieni
wśród czytelników schylonych nad mądrą i
piękną książką.
Genowefa Cagara, Czas zamyśleniem przewiązany, Wydawnictwo KOMOGRAF 2013,
stron 115, wprowadzenie – Andrzej Zaniewski, projekt okładki i ilustracje – Maciej Zamojski, ISBN 978 83 62769-90-2
nych w zbiorze utworów, równie wartościowych i godnych uznania.
Reprodukcja I i IV strony okładki tomiku
poetyckiego Genowefy Cagary
„Czas zamyśleniem przewiązany”, który jest
przedmiotem powyższego eseju Andrzeja
Zaniewskiego, stanowiącego jednocześnie
wstęp do tej książki.
Genowefa Cagara od roku 2007 należy do
Klubu Twórczości ŻAR, bierze udział w
spotkaniach i warsztatach literackich.
Jej wiersze wielokrotnie były publikowane w
naszym piśmie. Do tej pory nie miała jednak
wydania książkowego. „Czas zamyśleniem
przewiązany” jest zatem debiutem książkowym
autorki.
******************************************************
Iwona Zielińska- Zamora
SZANSA WZBOGACENIA SIĘ
O INNE NIŻ WŁASNE DOŚWIADCZENIA
Zakole Piotra Fałczyńskiego – to zbiór niezwykłych opowiadań, niewątpliwie zasługujących na zauważenie tak przez krytyków,
jak i przez czytelników. Kiedy po raz pierwszy zasiadłam w gronie członków jury Mazowieckiego Konkursu Małej Formy Literackiej, to właśnie tytułowe opowiadanie
zbioru urzekło mnie zarówno formą, jak i
treścią. Doskonale pamiętam ten moment,
gdy po pierwszym czytaniu pomyślałam, że
ta epicka miniatura (niecałe dwie strony A4
wydruku komputerowego), to naprawdę perła współczesnej nowelistyki polskiej. I jesz
cze jedna moja refleksja z tamtej chwili, a
dotycząca opowiadania Zakole. Pomyślałam,
że po tak dobrym opowiadaniu nie sposób
stworzyć lepszego. Okazało się, że nie doceniłam w pełni talentu Piotra Fałczyńskiego.
Nie zmienia to faktu, że dla mnie tytułowe
opowiadanie zbioru Zakole jest nadal bardzo ważne i często do niego wracam myślami.
Nie do końca dopowiedziana historia dramatu udręczonej kobiety, posłusznej mężowi-tyranowi jest pozornie banalna, bo
przecież przemoc w rodzinie jest nam znana
42

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
ze środków masowego przekazu,
a i
nierzadko dowiadujemy się o niej pośrednio
– nasze mieszkania są bardzo akustyczne. A
jednak autorowi Zakola udało się uniknąć
banalności. Lakoniczna narracja, a nawet
powiedziałabym
więcej,
w
swoich
dywagacjach beznamiętna relacja z 49letniego pożycia małżeńskiego, nakreślona
zaledwie kilkoma zdaniami jest bardzo
sugestywna i wstrząsająca. Kawał życia
razem przeżyli, wiele radości jej dał, dom
piękny wybudował, dostatek zapewnił, by po
chwili dodać:
Jeszcze dzisiaj na zmianę pogody boli Marynę
ta ręka, którą jej kiedyś Edzio styliskiem od
wideł połamał.
Co wydarzyło się w życiu tej pary, co spowodowało bunt tak posłusznej dotąd kobiety
i podjęcie decyzji tak brzemiennej w skutkach? Misternie zbudowana fabuła nie daje
jednoznacznej odpowiedzi. Tak naprawdę
nie wiemy, co się do końca wydarzyło na urwisku; czy to był wypadek, czy zabójstwo z
premedytacją? To czytelnik musi o tym zdecydować. Ja chcę wierzyć, że to był nieszczęśliwy wypadek, bo narrator tak opowiedział historię, że wszystkie moje dobre
uczucia są po stronie Maryny, głównej bohaterki opowiadania .
dze? Te opowiadania trzeba po prostu przeczytać, nie można ich przeoczyć.
W zbiorze Zakole jest szesnaście opowieści,
i chociaż każda z nich z pozoru odmienna,
to jednak wszystkie mają wiele cech wspólnych. Narrator wprawdzie bardzo się stara,
by nie być zauważonym, próbuje się kryć za
zasłonę nierzeczywistości, to i tak wiele się o
nim dowiadujemy - jego zasoby empatii dla
ludzkich działań i zachowań zwierząt, ba nawet dla otaczającej roślinności są chyba nie
do wyczerpania. Jednocześnie są to opowieści o przemijaniu, samotności, pragnieniu
akceptacji i zaistnienia choćby przez chwilę,
i to nie tylko człowieka, ale także zwierzęcia
czy choinki: …każdego wieczoru przeglądała
się w szybie, piękna w świetle rozjarzonych
lampek …
Wspólną cechą prozy Piotra Fałczyńskiego
jest współgranie poczynań człowieka z otaczającym go światem. Przepiękne opisy
przyrody wprowadzają od zaraz czytelnika
w nastrój towarzyszący wydarzeniom. Są liryczne, poetyckie i z pewnością nadają tym
krótkim formom epickim jeszcze szczególniejszego, indywidualnego charakteru.
Akcja większości opowiadań rozgrywa się
w małych miejscowościach, gdzie pamięć o
ludziach nie umiera tak szybko, jak w
dużych aglomeracjach miejskich. Wieś,
puszcza, nadmorska miejscowość letniskowa
stwarzają nieograniczone możliwości snucia
opowieści o ludziach, wydarzeniach i
faktach bardzo często przez czas przeinaczonych, nie do końca dopowiedzianych.
Przenoszone przez pamięć ludzką odzywają
się po latach na nowo, często już nieco zdeformowane, przeinaczone, ale zawsze ciekawe i tajemnicze. A jeśli jeszcze autor zastosuje stylistykę nierzeczywistości (sen, nocne omamy i koszmary, duchy pokutujące za
swoje czyny), co w wypadku Piotra FałczyńA los małej, porzuconej, potwornie zabie- skiego jest dosyć częste w opowiadaniach, to
dzonej suczki z opowiadania Osiem i pół wszystko to czyni opowieści jeszcze bardziej
dnia, której domem były jamki wygrzebane niezwykłymi i jest dla czytelnika zachętą do
przez nią na skraju lasu przy ruchliwej dro- dalszej lektury.
 43 
 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
Uważam, że najsłabsze w tym zbiorze są grabarza”, ten odwieczny dylemat „być
opowiadania z najnowszej historii, gdyż do albo nie być”, okazuje się tylko snem, za
wydarzeń z tamtych lat trzeba nabrać pośrednictwem którego autor próbuje nam
dystansu, zwłaszcza gdy autor nie uczes- przekazać swoje przesłanie: …od teraz będę
tniczył w wydarzeniach, a uczestniczyć nie dla nich łagodniejszym, cierpliwszym, lepszym
mógł, gdyż urodził się po drugiej wojnie niż dotąd, […] przecież w życiu potrzeba tylko
światowej. Powtarzane stereotypy nie zaw- odrobiny miłości. Czymś przerażającym
sze służą dobrej sprawie. Ale muszę przyz- byłoby okazać ją za późno, gdy nikt już nie
nać, że i w opowiadaniu Co zabiło młynarza z będzie jej ode mnie potrzebował i oczekiwał…
Czarnej Doliny? są niezwykle poruszające Taka stylistyka utworów pozwala
na
fragmenty.
wygłaszanie własnych manifestów o życiu i
Momentami odnoszę wrażenie, że narrator śmierci, ale nie są one, eo ipso, obligatoryjne
poprzez swoich bohaterów (choćby w opo- dla nas – czytelników. Możemy się zgadzać z
wiadaniu Wskrzesiciel, gdzie dziwny grabarz głoszonymi prawdami, możemy je odrzucić,
przy okazji kopania grobu opowiada his- ale na pewno nie możemy pozostać na nie
torie ludzi, dawno już umarłych, ale ciągle obojętnymi. Narrator daje nam szansę
jeszcze żyjących w jego pamięci, chce nam wzbogacenia się o inne niż własne doświadwskazać jak żyć, by życie było wartościowe i czenia, a jakie z tej lektury wyciągniemy
byśmy nigdy nie musieli żałować, że czegoś wnioski – to już li tylko kwestia naszego
nie dopatrzyliśmy lub zaniechaliśmy bez wyboru, albo inaczej – naszego sumienia.
ważkiego powodu. Ostatecznie ta dziwna
**************************************
rozmowa albo raczej monolog „dziwnego
Piotr Fałczyński, Zakole, Warszawa 2012, LSW, 232 ss, ISBN 978-83-205-5504-2
*************************************************************
Jan Zdzisław Brudnicki
O „TANCERCE” Grażyny Kowalskiej
Wczoraj jeszcze raz przeczytałem tomik
wierszy Grażyny Kowalskiej
Tancerka.
Wiersze zebrane. I zapisałem sobie na kartce:
To jest ciekawość siebie i świata
Przez Uniesienie na palcach
Rytm
Namiętność
Bezcielesną cielesność
Uskrzydlenie...
A wobec świata jest tu wyraz wdzięczności:
przede wszystkim za siebie i życie.
Życie bogate, bo złożone z najpowszedniejszych darów jakim jest miłość (i
partner).

W kolejności przypomina się dar twórczości i krajobraz sztuki. A dalej wdzięczność – za tło przyrody i natury. Na styku
wszystkich przeznaczeń jawi się ojczyste
środowisko – wewnętrzne i zewnętrzne.
Nawet z konkretami jakimi darzy
Warszawa.
I przestroga, żeby zawsze przeprowadzić
odpowiednią gradację, gdy technika rywalizuje z człowiekiem.
Jeśli już taniec to przecież w wirowaniu
ciała kobiecego i męskiego.
Role żeńskie – matki, córki, kochanki. Fazy
kobiecości - w rozkwicie, w zranieniu, w gaś-
44

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
nięciu,w skwarze lata, czyli naprzeciw mężczyzny.
Główną bowiem rolą mężczyzny – stety i
niestety – to funkcja gościa.
W tym zbiorze, złożonym ze zmysłowych
realiów, marzeń i refleksji są też generalniejsze przesłania. Dotyczą one drogi całożyciowej, warunków pełni życia przez zuchwałość i przez kontemplację (aż do klasztornego skupienia włącznie).
W słowniku ''wdzięcznośc'' objaśniają:
może być dla kogo, do kogo i za co.
A Wisława Szymborska podsumowała takie
wiersze: Będziesz mi wdzięczny / za cztery
łapy spadania .
Grażyna Kowalska, Tancerka. Wiersze zebrane, Warszawa 2011, Wydawn. KOMOGRAF
75 ss, ISBN 978-83-62769-1-17
************************************************************
KSIĄŻKI NADESŁANE
Andrzej Władysław Wodziński, FILIŻANKA WARSZAWY, wiersze, Wyd. BERNARDINUM, 161 ss, ISBN 978-83-7380-908-6
MIŁOSTEŃKI, almanach poezji zebranej
Klubu Literackiego „Nasza Twórczość”
przy Stowarzyszeniu „Wspólnota Polska”
Oddział Warszawski. wstęp – Stanisław
Stanik,
Warszawa
2014,
Wydawn.
KOMOGRAF, 279 ss, ISBN 978-83-6276996-4
Stanisław Stanik, SPOTKANIA, postacie
literatury przełomu XX i XXI w., Warszawa
2014, wstęp – Paweł Soroka, Wydawnictwo
KOMOGRAF, 152 ss., ISBN 978-83-6276992-6

Stanisław Leon Machowiak, PSALMY,
wstęp – Andrzej Rodys, wyd. 2, Wydawn.
św. Macieja Apostoła, Lubliniec 2014, 58
ss, ISBN 978-83-64585-96-7
Elżbieta Grabosz, W TYGLU STAŃCZYKA,
Fraszki,
Warszawa
[b.r.],
Wydawn.
KOMOGRAF, 184 ss, ISBN 978-83-6276933-9
DEDYKACJE, antologia twórczości Grupy
Poetyckiej „Akant”, wstęp – Maria Górska,
oprac.
typograficzne
–
Empestudio,
Warszawa 2014, druk Efekt s.j., 250 ss,
ISBN 978-83-938801-0-2
45
*
*
*

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 

46

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 
Kwartalnik Kulturalny
SEKRETY ŻARu
GALERIA
Malarstwo
Elżbiety Kwiatkowskiej - Szczęsnej
Adres redakcji: Kwartalnik Kulturalny
„Sekrety ŻARu”, OM PZN, ul Jasna 22, 00-054
Warszawa, tel. 22 827 21 30
www.pzn-mazowsze.org.pl/kultura
e-mail: [email protected]
KOLEGIUM REDAKCYJNE:
Iwona Zielińska-Zamora – redaktor naczelna
(603 919 589),
Irena Stopierzyńska-Siek – zastępca redaktor
naczelnej (513 869 197),
Andrzej Rodys – sekretarz redakcji
(728 587 306),
Andrzej Chutkowski (661 225 505),
Janusz Siek – korekta
RADA PROGRAMOWA:
dr Małgorzata Czerwińska,
Bogdan Bartnikowski,
Jan Zdzisław Brudnicki,
Stanisław Stanik,
Andrzej Zaniewski
UWAGA – redakcja nie zwraca nadesłanych
tekstów i zastrzega sobie prawo
do dokonywania poprawek i skrótów.
Publikacje w kwartalniku są nieodpłatne.
DRUK: Wydawnictwo KOMOGRAF, 05-850
Jawczyce, ul. Sadowa 8, gm. Ożarów Maz.
tel. 22 722 20 30
[email protected]
Kolportaż: Edwarda Kiełczewska
(698 026 579),
Genowefa Cagara (wolontariuszka)
ISSN 1732-8977

ELŻBIETA KWIATKOWSKA-SZCZĘSNA urodziła się i mieszka w Warszawie. Jest
członkiem klubu literackiego „NASZA
TWÓRCZOŚĆ”. Magister inżynier, specjalność architektoniczno-budowlana. Była
nauczycielem i wicedyrektorem w Zespole
Szkół Architektoniczno-Budowlanych im.
Stanisława Noakowskiego w Warszawie. W
roku 1990 nagły atak choroby oczu spowodował zakaz wykonywania ulubionej pracy
nauczycielskiej. Szukając nowego sensu życia, zaczęła pisać: prozę i formy wierszowane. Debiutowała w 2007 roku małym tomikiem pt. SEDNO- co mi w duszy gra. W 2009
roku wiersze jej ukazały się w almanachu
SPOJRZENIA Oficyny Wydawniczej TADAD w Jastrzębiu-Zdroju. Rok 2010 zaowocował opowiadaniem pt. Dzieciństwo w
powojennej Warszawie zgłoszonym na Konkurs „Praskiej Przystani Słowa”. W roku
2010 opublikowała tomik Od A do (życia), a
w 2012 roku ukazał się kolejny tomik wierszy pt. Taniec zielony. Publikowała także
liczne wiersze w kolejnych almanachach
Wydawnictwa św. Macieja Apostoła. Oprócz
literatury zajmuje się także malarstwem i to
z dużą pasją. Niewątpliwie pomaga jej w
tym rzetelna wiedza na temat rysunku i
malarstwa, jaką zdobyła podczas studiów.
Współpracuje z Centrum Promocji Kultury
w dzielnicy Praga-Południe m. st.
Warszawy.
47

 Kwartalnik Kulturalny SEKRETY ŻARu Nr 1-2 (42-43) 2014 

48


Podobne dokumenty

SEKRETY ŻARu - PZN Okręg Mazowiecki

SEKRETY ŻARu - PZN Okręg Mazowiecki Okręg Mazowiecki Polskiego Związku Niewidomych we współpracy z Klubem Twórczości ŻAR oraz Kwartalnikiem Kulturalnym "Sekrety ŻARu" ogłasza XIII EDYCJĘ MAZOWIECKIEGO KONKURSU MAŁEJ FORMY LITERACKIEJ...

Bardziej szczegółowo