Nowe technologie w medycynie
Transkrypt
Nowe technologie w medycynie
Między medycyną a etyką ks. dr Jarosław Wojtkun Nowe technologie w medycynie - szansa czy pułapka? Konferencja naukowa. Radom 2 marca 2013 rok Między medycyną a etyką Dokonujący się z ogromną prędkością postęp na polu nowych technologii w medycynie stawia nas wobec coraz to nowych wyzwań. Odkrycia na terenie nauk genetycznych i medycznych z jednej strony niosą nadzieję dla osób chorych, z drugiej jednak stawiają nas wobec konieczności refleksji etycznej na temat wartości godności człowieka, której nie mogą naruszać. Rozwój technologii medycznych zdaje się czasem wyprzedzać nie tylko refleksję prawną, ale również moralną. Zwłaszcza tam, gdzie dochodzi do zjawiska zderzenia tzw. „etyki wartości” z „etyką skuteczności”, nowe technologie mogą stać się rzeczywistą pułapką dla człowieka, zamiast służyć jego prawdziwemu dobru. Według tzw. „etyki skuteczności” miarą dopuszczalności moralnej działania byłaby sama możliwość techniczna. Rodzi się w ten sposób "mit skuteczności", który prowadzić może do przekonania, że dobre jest to, co jest skuteczne, wykonalne, bez uwzględnienia godziwości użytych środków i sposobów działania. Tymczasem kryteriów postępowania nie można wyprowadzić z prostej skuteczności technicznej. Nauka i technika mają pozostawać w służbie osoby ludzkiej. To wszystko nie oznacza, że Kościół tak po prostu odrzuca postęp techniczny, czy też, że kwestionuje potrzebę badań naukowych. Podkreśla jednak, że „byłoby czymś złudnym domagać się uznania moralnej neutralności badań naukowych i ich zastosowań; z drugiej zaś strony, kryteriów postępowania nie można wyprowadzić z prostej skuteczności technicznej, z pożyteczności, jaką mogą przynieść jednym ze szkodą innych. Wiedza i technika domagają się zatem, ze względu na istotne znaczenie, bezwarunkowego szacunku dla podstawowych kryteriów moralności, co oznacza, że wiedza i technika powinny służyć osobie ludzkiej, jej niezbywalnym prawom i jej prawdziwemu i integralnemu dobru”1. Warto też, razem z Benedyktem XVI, postawić pytanie o znaczenie zagadnienia, jakim jest naukowy postęp. „Przede wszystkim trzeba się pytać: co prawdziwie oznacza «postęp», co obiecuje, a czego nie obiecuje? Już w XIX wieku istniała krytyka wiary w postęp. W XX wieku sformułowano to pytanie o postęp w drastyczny sposób: postęp, jeśli się mu przyjrzeć z bliska, jest postępem od procy do megabomby”2. Papież mówi tutaj o pewnej dwuznaczności postępu. O postępie nauki i techniki mówimy wówczas, gdy służą one dobru człowieka. Aby zatem postęp nauk służył dobru człowieka, musi iść w parze z rozwojem etycznym. Tylko wówczas postęp będzie służył czynieniu świata lepszym. Ale i tutaj Benedykt XVI, lubiący stawiać trudne kwestie, pyta: „Kiedy świat jest «lepszy»? Co czyni go lepszym? Według jakiego kryterium można ocenić, czy jest lepszy? W jaki sposób można osiągnąć to «dobro»3”? Możemy z całą pewnością stwierdzić, że nie można osiągnąć dobra tam, gdzie wyrządza się zło człowiekowi. Przenosząc tę myśl na teren techniki i medycyny, nie można zaakceptować takiego postępu, który nie bierze pod uwagę kryteriów etycznych, i który nawet w trosce o dobro jednego człowieka wyrządza krzywdę innym. Postęp dokonujący się terenie nauk medycznych z jednej strony otwiera nowe 1 2 3 Kongregacja Nauki Wiary, Instrukcja Donum vitae, wstęp, nr 2. Benedykt XVI, Encyklika Spe salvi, nr 22. Benedykt XVI, Encyklika Spe salvi, nr 30. 2 Między medycyną a etyką pespektywy terapii chorób dotychczas nieuleczalnych, z drugiej zaś wiąże się koniecznością usytuowania w perspektywie etycznej, aby uniknąć pułapek wyrządzania szkody człowiekowi, pod pozorem służenia temu, co dobre. Tego domaga się konieczność ochrony wartości życia człowieka, wystawionego dziś na różne formy zagrożeń. Pojawiają się one na wielu terenach zdobyczy nauk medycznych. Spośród nich wybierzemy przykładowo tylko niektóre: procedurę zapłodnienia in vitro, przeszczepy, dokonania w dziedzinie genetyki. Nie zamierzamy w ramach tego opracowania wchodzić w szczegóły techniczne wybranych procedur. Interesuje nas jedynie ich analiza w świetle etycznego kryterium określającego to, co służy dobru człowieka. Jeśli bowiem w imię postępu naukowego ignoruje się podstawowe zasady etyczne, arbitralnie ingerując w proces powstawania życia, czy określając wyposażenie genetyczne człowieka, to wpadamy w pułapkę „zabawy w Pana Boga”. Zapłodnienie in vitro Jedną z najbardziej dyskutowanych ostatnio kwestii jest sztuczne zapłodnienie pozaustrojowe, in vitro. Staje się ono zwłaszcza w krajach rozwiniętych coraz bardziej powszechną praktyką. Ale nie jest to procedura wolna od trudności natury etycznej, a tym samym wystawiona jest ona na ryzyko różnych pułapek zagrożeń dla zdrowia i życia ludzkiego. Dotyczą one najpierw warunków laboratoryjnych, w jakich dokonuje się zapłodnienia in vitro. Odbiegają one znacznie od naturalnego dla tego procesu środowiska narządu rodnego kobiety4. Powołany do istnienia nowy byt ludzki w warunkach laboratoryjnych wystawiony jest od samego początku na poważne niebezpieczeństwa. Powstają one stąd, że gamety żeńskie przy wyjmowaniu z organizmu mogą ulec uszkodzeniu lub znajdować się w fazie poowulacyjnego starzenia się. Podobne uszkodzenie może dotknąć również gamety męskie. W rezultacie takiego działania lekarskiego stwierdza się dużą samoistną śmiertelność zygot oraz wysokie prawdopodobieństwo powstania przed urodzeniem wad genetycznych. Jednym z najważniejszych i najtrudniejszych problemów w odniesieniu do zapłodnienia in vitro jest kwestia tzw. „nadliczbowych embrionów”. Chodzi o to, że do zapłodnienia w probówce bierze się zawsze większą ilość żeńskich komórek rozrodczych i dokonuje się ich zapłodnienia, a następnie niektóre z nich przenosi się do organizmu kobiety, inne zaś zamraża, gdyby pierwsza próba się nie powiodła. Po przeniesieniu do organizmu matki dwóch lub trzech embrionów, w przypadku udanego zagnieżdżenia się każdego z nich, lekarz po pewnym czasie pozostawia zazwyczaj tylko jeden, pozostałe zaś usuwa, czyli zabija. Jest to zatem świadome niszczenie życia ludzkiego. To właśnie zjawisko jest podstawową racją decydującą o etycznej niedopuszczalności tej metody reprodukcji. Nawet zresztą przy założeniu, że uda się zamrozić wszystkie embriony nadliczbowe, bez konieczności niszczenia ich, to problem nadal pozostaje. Nie jesteśmy w stanie oszacować konsekwencji biologicznych zamrożenia istoty ludzkiej 4 W omawianym artykule nie zajmujemy się szczegółami technicznymi procedury in vitro. Jest na ten temat szeroko dostępna literatura. Na uwagę zasługuje m.in. A. Katolo, „Contra in vitro”, Warszawa 2010; K. Szyncel, „Sztuczne zapłodnienie”, Kraków 2010; K. Maj, „Zapłodnienie pozaustrojowe. Historia i ocena etyczna”, w „Studia Diecezji Radomskiej”, t. 2, Radom, 1999, ss. 223-230. 3 Między medycyną a etyką w początkowym, a więc bardzo delikatnym stadium jej rozwoju. Przecież kryształki lodu o mikronowej wielkości mogą spowodować deformacją fizyczną embrionu, co prowadzi do pułapki w postaci wad genetycznych wyprodukowanego metodą in vitro organizmu człowieka. Ewentualne psychiczne skutki zamrożenia, to kolejna kwestia, która nie może być pominięta. „Nie możemy odpowiadać moralnie za coś, co leży zupełnie poza naszym zasięgiem. Pozostajemy zatem niewinni, kiedy rodzą się ułomni ludzie (wykluczając sytuacje, w których sami naraziliśmy rozwijający się ludzki organizm na działanie czynników teratogennych, np. alkoholu), i niewinni, kiedy poczęli się w sposób naturalny, ale nie dane było im się urodzić. Gdy jednak doprowadzamy w warunkach laboratoryjnych do poczęcia człowieka, sytuacja się zmienia: jakkolwiek nie mamy władzy nad procesami rozwojowymi, to zarodki powstały z naszej inicjatywy, w pełni świadomie naraziliśmy je też na utratę kruchego istnienia. Jeśli wykazywać będą jakieś rozwojowe błędy, możemy pytać, czy nie jest to wynikiem naszego zaniedbania”5. Co jeszcze jest istotne? Pomimo prac nad doskonaleniem techniki zapłodnienia in vitro około 25% embrionów zamrożonych, które nie zostały przeniesione do macicy kobiety, samoistnie umiera6. Możliwość manipulacji sprawi, że wcześniej czy później dojdzie do produkcji człowieka za zamówienie. Ta manipulacja właściwie już się dokonuje. Przecież wśród selekcji zarodków do implantacji brana jest pod uwagę chociażby płeć dziecka, a nawet sprawność fizyczna i psychiczna. Lekarz dokonuje więc wyboru zgodnie z życzeniem rodziców. To człowiek zaczyna decydować o cechach mającego się narodzić dziecka. Ono przestaje już być dla rodziców „genetyczną niespodzianką” (Jan Paweł II). Mamy tutaj do czynienia z początkiem procesu powoływania do życia dziecka zgodnie z zamówieniem. Człowiek wpada w pułapkę ingerowania w bieg natury, a ta ingerencja często nie wychodzi człowiekowi na zdrowie. Transplantacje narządów Sukcesy osiągane przez lekarzy w zakresie przeszczepiania niektórych narządów w ciągu ostatnich dziesięcioleci ukazały potrzebę oceny etycznej tych działań, by uniknąć niektórych pułapek wyrządzenia zła raczej, niż oczekiwanej pomocy. Kwestia ta wymaga jasnego określenia zasad moralnych. Stosowanie przeszczepów spotkało się z moralną aprobatą Kościoła: „Pośród tych gestów (wyrażających miłość heroiczną) na szczególne uznanie zasługuje oddawanie organów, zgodnie z wymogami etyki, w celu ratowania zdrowia, a nawet życia chorym, pozbawionym niekiedy wszelkiej nadziei”7. Potwierdził to stanowisko Jan Paweł II: „Nie chodzi tu tylko o kwestię oddawania czegoś, co należy do nas, ale również dawania czegoś z siebie, ponieważ na mocy jego istotnego połączenia z 5 6 7 B. Chyrowicz, „Zobacz, jaki cud”, w „Tygodnik Powszechny” (6 stycznia 2008). A. Muszala, „Sztuczne zapłodnienie”, w „Encyklopedia bioetyki”, Radom 2005, s. 432. Jan Paweł II, Encyklika Evangelium vitae, nr 86. Podobnie „Katechizm Kościoła Katolickiego”, nr 2296: „Przeszczep narządów zgodny jest z prawem moralnym, jeśli fizyczne i psychiczne niebezpieczeństwa, jakie ponosi dawca, są proporcjonalne do pożądanego dobra biorcy. Oddawanie narządów po śmierci jest czynem szlachetnym i godnym pochwały; należy do niego zachęcać, ponieważ jest przejawem wielkodusznej solidarności”. 4 Między medycyną a etyką duszą, ludzkie ciało nie może być uznane tylko jako mozaika tkanek, narządów i funkcji raczej jako cześć składowa osoby, która manifestuje się i wypowiada się przez nie”8. Z przeszczepami narządów są związane pewne problemy etyczne. Dotyczą one zagadnień kryteriów określenia śmierci mózgowej, zasad doboru osób do przeszczepu oraz zakazu komercjalizacji narządów. W zakresie ustalenie kryteriów śmierci osobniczej. W 1969 r. komisja etyczna Uniwersytetu Harwarda przyjęła definicję śmierci, zwaną „definicją harwardzką”. Według niej końcem życia człowieka jest śmierć mózgu, ponieważ ustanie krążenia krwi w nim powoduje jego nieodwracalne uszkodzenie. „Wkrótce na podstawie obserwacji klinicznych definicję tę zmodyfikowano, uznając za koniec życia ustanie funkcji pnia mózgu, który jest odpowiedzialny za takie procesy, jak oddychanie, praca serca, krążenie. Wcześniej obumierają górne partie mózgu, a wraz z nimi świadomość i pamięć biograficzna. Stąd śmierć pnia oznacza śmierć człowieka jako zintegrowanej całości, choć poszczególne narządy czy komórki mogą żyć jeszcze jakiś czas (np. komórki skóry żyją jeszcze przez 48 godzin)9”. Kryteria przyznawania narządów do przeszczepów zostały rozstrzygnięte przez Jana Pawła II w następujący sposób: „Z moralnego punktu widzenia, oczywista zasada równości wymaga, że kryteria przyznawania pobranych narządów nie powinny być w żaden sposób «dyskryminacyjne» (tzn. oparte na wieku, płci, rasie, religii, klasy społecznej, itd.) lub «utylitarne» (tzn. oparte na wydajności pracy, pożyteczności publicznej, itd.). Zamiast tego, w ustaleniu tego, kto powinien mieć pierwszeństwo w otrzymaniu narządu, decyzje powinny być podjęte na podstawie czynników immunologicznych i klinicznych. Każde inne kryterium okazałoby się całkowicie dowolne i subiektywne, i nie zdołałoby rozpoznać wewnętrznej wartości każdego człowieka samego w sobie, wartości, która jest niezależna od jakichkolwiek zewnętrznych okoliczności”10. Dokonania na terenie genetyki Jednym z istotnych zdobyczy naukowych otwierających perspektywy nowych możliwości terapeutycznych jest Projekt Poznania Genomu Człowieka (Human Genome Projekt). Za początek projektu zmapowania, czyli poznania lokalizacji wszystkich poszczególnych genów i określenia sekwencji ludzkiego genomu należy przyjąć rok 1985. W czerwcu tego roku prof. Robert Sinsheiner z Uniwersytetu Kalifornijskiego Santa Cruz zorganizował pierwszą konferencję naukową poświęconą technicznym perspektywom sekwencjonowania ludzkiego genomu11. Do projektu włączyły się stopniowo ośrodki naukowe takich krajów jak Wielka Brytania, Włochy, i wiele innych. Nad projektem pracowało w sumie 220 naukowców z ośrodków naukowych 23 krajów. 8 9 10 11 Jan Paweł II, Przemówienie do uczestników XVIII Międzynarodowego Kongresu Towarzystwa Transplantologicznego (29 sierpnia 2000). A. Wasak, „Transplantacje”, Radom 2007, s. 27. Jan Paweł II, Przemówienie do uczestników XVIII Międzynarodowego Kongresu Towarzystwa Transplantologicznego (29 sierpnia 2000). Por. J. Nowak, „Ludzki Genom – nadzieje i zagrożenia”, w „Znak” 12(1996), 25. 5 Między medycyną a etyką W kwietniu 2003 roku media doniosły, że program ten został już w 100% sfinalizowany. Środowiska naukowe sześciu krajów ogłosiły w Waszyngtonie, że przedsięwzięcie sporządzania mapy ludzkich genów zostało ukończone. Czy to już koniec drogi? Chyba trudno byłoby przyjąć takie stwierdzenie. To nie koniec drogi, ale dopiero jej początek. Możemy stwierdzić, że istnieje już fizyczna mapa ludzkiego genomu, jest to jednak mapa o bardzo małym stopniu rozdzielczości. Udało się opisać mapę rozlokowania, sekwencji ludzkich genów, teraz kolej na rozszyfrowanie ich poszczególnych funkcji. Możemy posłużyć się tutaj porównaniem do olbrzymiej książki telefonicznej, którą mamy przed sobą. Jej odczytanie to zaledwie ułamek ludzkiego poznania. Cóż z tego, że możemy z książki telefonicznej wyczytać kolejność numerów, skoro tak mało wiemy o osobie, której są przyporządkowane. Ogromy wysiłek naukowców uwieńczony sukcesem otwiera jednak nowe przestrzenie spraw, które mogą strać się pułapką, jeśli nie zostaną wcześniej uporządkowane i skodyfikowane zapisami prawnymi. Należy do nich na przykład niebezpieczeństwo nowej formy społecznej dyskryminacji, wręcz „genetycznej stygmatyzacji”. Wiedza o uwarunkowanych genetycznie predyspozycjach chorobowych mogłaby stać początkiem nowej formy społecznej dyskryminacji, na przykład ze strony firm ubezpieczeniowych oraz osób decydujących o zatrudnieniu. Nieuniknione wydaje się zainteresowanie firm ubezpieczeniowych dostępem do informacji genetycznych. Osoba ubezpieczająca się płaci wyższe lub niższe składki w zależności od stopnia ryzyka utraty zdrowia lub życia, inne w wypadku przykład sapera a inne dotyczące pracownika umysłowego. Jednakże uzależnianie wysokości taryf ubezpieczeniowych od wyników testów genetycznych wydaje się sprawą bardziej złożoną. Przy większym ryzyku większa będzie też chęć ubezpieczenia na wyższe kwoty. Firmy ubezpieczeniowe będą z czasem wręcz zobligowane do testowania chorobowych predyspozycji genetycznych. Można przewidzieć sytuację, w której jedna firma zaoferuje niższe składki dla osób bez negatywnych predyspozycji genetycznych, co spowoduje, że osoby z genetycznym "stygmatem" będą zmuszone płacić wyższe składki, a to już musi być potraktowane jako forma dyskryminacji. Kolejnym przejawem dyskryminacji osób dotkniętych jakimś genetycznym „stygmatem” może być odmowa zatrudnienia na danym stanowisku z powodu niekorzystnej „metryki genetycznej”. Pracodawcy mogliby bowiem uznać wyniki badań genetycznych za obligatoryjne i zarazem wystarczające, by nie przyjmować do pracy tych "genetycznie obciążonych". Pracodawca mógłby się ponadto zdyspensować od podejmowania kosztownych wysiłków, aby zredukować szkodliwy wpływ warunków pracy, tłumacząc się właśnie genetyczną odpornością pracowników. Obowiązkowe testowanie genetyczne, którego skutkiem byłaby np. utrata pracy lub odmowa przyjęcia do niej trzeba by zakwalifikować jako ewidentne nadużycie na polu wykorzystania wiedzy o ludzkim genomie12. Uporządkowania wymaga także sprawa przekazywania informacji o testach genetycznych. Genetyczne informacje mogą służyć zarówno prewencji choroby (i to umieścić należy pośród szans, jakie otwierają się wobec odkrycia genomu człowieka) 12 Por. J. Nowak, „Ludzki Genom – nadzieje i zagrożenia”. 6 Między medycyną a etyką jak i zagrożeń związanych z decydowaniem, czy i komu te informacje przekazywać. Problem pojawia się wówczas, gdy wyniki testów genetycznych są negatywne dla zainteresowanej osoby. Czy należy jej o tym powiedzieć? Czy też możemy mówić o prawie zainteresowanej osoby do nieświadomości swoich wad genetycznych? Szacunek dla czyjejś autonomicznej decyzji, aby nie znać informacji genetycznych czasem jednak może „zderzyć się” z wymogiem dalszych badań samego zainteresowanego lub członków jego rodziny. Znajdujemy się tutaj w przestrzeni zagadnienia określanego jako diagnostyka przedobjawowa. Jest to teren wręcz najeżony problemami natury etycznej. Z jednej strony bowiem człowiek ma prawo do prawdy na temat grożących mu chorób. Szczególnie dotyczy to takich schorzeń, które przy sprzyjających okolicznościach mogą, ale nie muszą się pojawić, na przykład niektóre choroby nowotworowe. Mamy tu do czynienia wyłącznie z elementem ryzyka, wystąpienie choroby jest tylko prawdopodobne. Ujawnienie zainteresowanej osobie takiego zagrożenia, aby skłonić ją do zastosowania odpowiedniej terapii lub też koniecznej profilaktyki, nie stanowią moralnego problemu. Są one wręcz wskazane13. Przykładem takiej sytuacji jest chociażby mukowiscydoza, choroba uwarunkowana jednogenowo, w której zaburzona jest funkcja wydzielnicza gruczołów układu pokarmowego i oddechowego. Znajomość nosicieli genów z defektem pozwala w tych chorobach uniknąć niepożądanych powikłań dzięki wczesnemu leczeniu14. Zasadniczym problemem jest tutaj kwestia przekazania informacji dotyczącej nieuleczalnej choroby. Nasuwa się zasadnicze pytanie, na które właściwie trudno jest znaleźć jednoznaczną odpowiedź: komu należałoby przekazać informację o wykryciu w genach tej choroby – osobie zainteresowanej, rodzicom chorego dziecka, narzeczonemu, księdzu mającemu udzielić ślubu, lekarzowi rodzinnemu? Inżynieria genetyczna Inżynierię genetyczną możemy zaliczyć do tej kategorii sposobów wykorzystania wiedzy o ludzkim genomie, która otwiera rozległy obszar szans i nadziei, choć również i ten teren nie jest wolny od pułapek. Inżynieria genetyczna może być zdefiniowana jako „zespół poczynań człowieka prowadzących do powstania nowych właściwości dziedzicznych organizmu. Polegają one na wprowadzeniu do komórek biorcy ściśle zdefiniowanego odcinka DNA dawcy, np. odpowiadającego jednemu lub kilku genom bądź jednostkom transkrypcji, w celu wywołania trwałej zmiany właściwości genetycznych biorcy15”. Organizm zmodyfikowany genetycznie posiada kod genetyczny, który nie jest już pochodną genów rodziców, ani też rezultatem przypadkowej mutacji. Jest on produktem celowej ingerencji specjalisty genetyka. Inżynieria genetyczna jest zjawiskiem starszym niż Projekt Poznania Genomu Człowieka. Zanim udało się dokonać zmapowania całości, znane były niektóre jego 13 14 15 Por. W. Bołoz, „Aspekty etyczne poznania ludzkiego genomu”, w M. Machinek (red.) „Ósmy dzień stworzenia”, Olsztyn 2001, s. 219. Por. J. Nowak, „Zastosowanie inżynierii genetycznej w medycynie”, w M. Machinek (red.) „Ósmy dzień stworzenia”, Olsztyn 2001, ss. 144-145 B. Chyrowicz, „Bioetyka i ryzyko”, Lublin 2000, s. 38. 7 Między medycyną a etyką sekwencje. Ta znajomość stworzyła możliwość ich wykorzystania do wytwarzania substancji czynnych biologicznie metodami inżynierii genetycznej. Klasycznym przykładem tej techniki jest ludzka insulina. Innym przykładem uzyskania niezwykle cennego leku omawianymi metodami jest szczepionka przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby. Z kolei zastosowanie ludzkiego rekombinacyjnego hormonu wzrostu pozwala na skuteczne leczenie karłowatości przysadkowej16. Naukowcy oczekują, że „terapia genowa będzie miała również zastosowanie w chorobach wewnętrznych, głównie w schorzeniach układu krążenia. Wydaje się, że wraz z nowymi odkryciami dotyczącymi genetycznych predyspozycji występowania wielu chorób terapia genowa znajdzie zastosowanie również w zapobieganiu im”. Trudno na razie oszacować realne szanse takiej terapii, zwłaszcza w zakresie chorób o wieloczynnikowym podłożu17. Tematem ingerencji w kod genetyczny zajęła się Kongregacja Nauki Wiary w Instrukcji Dignitas personae. Celem rozstrzygnięcia o moralnej aprobacie tej procedury, dokonała rozróżnienia na działania prowadzone na komórkach somatycznych i rozrodczych człowieka. „Celem terapii genowej komórek somatycznych jest wyeliminowanie lub ograniczenie wad genetycznych występujących w komórkach somatycznych, czyli nie rozrodczych, lecz tworzących tkanki i narządy ciała. W tym przypadku są to zabiegi wykonywane na określonych grupach komórek i przynoszące efekt ograniczony do jednego osobnika. Celem terapii genowej komórek zarodkowych jest natomiast korygowanie wad genetycznych, występujących w komórkach zarodkowych, aby efekty terapeutyczne, osiągnięte u danego osobnika, przenosiły się na jego ewentualne potomstwo”18. Biorąc pod uwagę powyższe rozróżnienie zabiegi prowadzone na komórkach somatycznych mające na celu wyłącznie eliminowanie patologii o podłożu genetycznym jest moralnie godziwe. Natomiast terapia genowa komórek zarodkowych musi uwzględnić fakt, że zmiany genetyczne dokonane w komórkach zarodkowych będą przeniesione na ewentualne potomstwo. To też warunkuje inną niż w przypadku komórek somatycznych, ocenę etyczną: „Zważywszy, że ryzyko związane z każdą manipulacją genetyczną jest wysokie i jak dotąd trudne do kontrolowania, przy obecnym stanie badań działanie powodujące przechodzenie na potomstwo potencjalnych szkód, nie jest moralnie dopuszczalne19”. Terapia genowa może prowadzić jednak do pojawiania się pułapek, których trzeba być świadomym biorąc pod uwagę rozmach, jaki obserwujemy w tej dziedzinie badań naukowych. Mamy na myśli pokusę zastosowania metody inżynierii genetycznej w celach innych niż terapeutyczne, a etycznie mocno podejrzanych. Trudno chyba wykluczyć, że dokonawszy identyfikacji genów odpowiedzialnych na przykład za iloraz inteligencji, uzdolnienia artystyczne, wygląd zewnętrzny, sprawność fizyczną pojawią się tendencje dokonywania ich genetycznych ulepszeń. Poznanie ludzkiego genomu doprowadziłoby do produkowania ludzi na zamówienie, z cechami określonymi z góry przez rodziców. Czy to tylko teoretyczne rozważania? Epatowanie takimi ponurymi wizjami 16 17 18 19 Por. J. Nowak, Ludzki Genom – nadzieje i zagrożenia”, s. 34. Tamże, s. 38. Kongregacja Nauki Wiary, Instrukcja Dignitas personae, (2008), nr. 26. Kongregacja Nauki Wiary, Instrukcja Dignitas personae (2008), nr. 26. 8 Między medycyną a etyką byłoby nieeleganckie i nie na miejscu, gdyby nie odniesienie do konkretnych faktów. Otóż zdaniem H. J. Müllera, skądinąd wybitnego genetyka, laureata Nagrody Nobla, powinno się podjąć takie metody postępowania, które doprowadzą do stworzenia nowej rasy nacechowanej „pod względem fizycznym, czerstwiejszym zdrowiem; pod względem intelektualnym, bystrzejszą, wnikliwszą i bardziej twórczą inteligencją; pod względem moralnym, większym poczuciem wspólnoty i duchem współpracy; pod względem percepcyjnym, zdolnością głębszego rozumienia i doskonalszego wyrażania20”. Nasuwa się zatem pytanie, czy w najbliższej przyszłości technologia inżynierii genetycznej i terapii genowej nie zostanie wykorzystana do "poprawiania" na przykład urody, siły mięśni, koloru oczu, wzrostu. Rodzice mogliby „zamówić” sobie dziecko o określonych z góry predyspozycjach, odpowiadających ich arbitralnym upodobaniom. Dziecko będzie miało wówczas wartość tylko na podstawie tego, jakie jest, a nie na podstawie tego, że w ogóle istnieje. Jeśli zaś takie modyfikacje nie przyniosą oczekiwanego efektu i nie spełnią oczekiwań rodziców, jak wymierzyć autentyczność i bezinteresowność miłości rodzicielskiej, skoro tej miłości zostały już początku postawione pewne warunki? Pułapki związane z perspektywą klonowania Osiągnięcia naukowe na polu genetyki doprowadziły do pierwszego udanego zabiegu sklonowania owcy Dolly w 1997 r. Wydarzenie to wywołało falę gorących dyskusji na temat ewentualnej perspektywy sklonowania w podobny sposób organizmu ludzkiego. Trudno wyrokować, na ile odległa jest taka perspektywa. Tym niemniej już teraz konieczna jest wyraźna ocena etyczna tego typu projektów. O etycznej niedopuszczalności ewentualnej perspektywy klonowania reprodukcyjnego decydują następujące racje: doprowadzenie do skrajności zło sztucznego zapłodnienia, sposób wytwarzanie nowych istot ludzkich w sposób nie mający żadnego związku z płciowością, nadużycia i manipulacja, stanowiące poważne pogwałcenie ludzkiej godności21. Reprodukcyjny cel klonowania oznacza narzucanie z góry podmiotowi klonowanemu określonego materiału genetycznego, „skazując go w rzeczywistości na swego rodzaju niewolnictwo biologiczne, z którego trudno byłoby mu się oswobodzić. Fakt, że człowiek rości sobie prawo do samowolnego określania cech genetycznych innej osoby, stanowi poważną obrazę jej godności oraz zasadniczej równości ludzi22”. Oprócz celu reprodukcyjnego klonowania, proponuje się również cel terapeutyczny prezentowany, jako narzędzie do produkcji embrionalnych komórek macierzystych, charakteryzujących się zdolnością do przekształcenia w komórki zróżnicowane dowolnej części organizmu ludzkiego. Działanie to trzeba potraktować, jako jeszcze bardziej problematyczne z punktu widzenia etycznego. „Tworzenie embrionów z zamiarem ich zniszczenia, nawet jeśli przyświeca temu intencja niesienia pomocy chorym, jest całkowicie niezgodne z godnością człowieka, ponieważ czyni z życia istoty ludzkiej, choć jest ona w stadium embrionalnym, jedynie narzędzie do 20 21 22 Cyt. za Alicja Przyłuska-Fiszer, „Etyczne problemy genetyki”, w www.abacus.edu.pl Kongregacja Nauki Wiary, Instrukcja Dignitas personae, (2008), nr 28. tamże, nr 29. 9 Między medycyną a etyką wykorzystania i zniszczenia. Poświęcanie ludzkiego życia dla celów terapeutycznych jest głęboko niemoralne23”. Instrukcja watykańska nie zatrzymuje się na poziomie kategorycznego sprzeciwu wobec metody pozyskiwania komórek macierzystych z ludzkich embrionów, specjalnie w tym celu sklonowanych, ale wskazuje na alternatywne rozwiązanie, wolne od zastrzeżeń etycznych. „Za dopuszczalne uważa się te metody, które nie powodują poważnego uszczerbku u osoby, od której są pobierane komórki macierzyste. Ten warunek jest zazwyczaj spełniony w przypadku, gdy pobiera się je: a) z tkanki dorosłego osobnika; b) z krwi pępowinowej w momencie porodu; c) z tkanki płodu zmarłego śmiercią naturalną24”. Na uwagę zasługuje w tym miejscu informacja przekazana w czasie prezentacji dokumentu przez Biskupa Elio Sgreccia, emerytowanego przewodniczącego Papieskiej Akademii „Pro vita”. W czasie Kongresu zorganizowanego na Watykanie w 2006 r. japoński naukowiec Yamanaka przedstawił wyniki badań prowadzących do przeprogramowania komórek somatycznych do stadium embrionalnego, ale bez formowania embrionu. Gdyby te badania zostały uwieńczone sukcesem, tworzenie embrionów w celu pozyskania komórek macierzystych przestałoby być potrzebne25. Podsumowanie Postęp jaki dokonał się na polu nauk medycznych i genetycznych nie może abstrahować od pytania, na ile przyczynia się on do rzeczywistego dobra człowieka. Musi mierzyć się z problem uniknięcia pułapek w postaci nieznanych jeszcze konsekwencji wynikających z ich zastosowania na organizmie ludzkim. Każde odkrycie, każdy wynalazek może być przez człowieka spożytkowany źle lub dobrze (wystarczy wspomnieć odkrycie techniki rozszczepieniu atomu, wynalezienie dynamitu, itd.). Technika zapłodnienia in vitro, wiedza o ludzkim genomie, terapia genowa nie są tutaj wyjątkiem. Należy żywić nadzieję, że szanse płynące z odkryć naukowych przeważą nad zagrożeniami i pułapkami. Stanie się tak wówczas, gdy pozytywne osiągnięcia wynikające z postępu nauk medycznych przyczynią się do uwolnienia człowieka od obciążeń związanych z chorobami uznawanymi dzisiaj za nieuleczalne. W takiej perspektywie, w perspektywie integralnego dobra osoby widzi miarę postępu naukowego bł. Jan Paweł II: „W rzeczy samej, osoba jest miarą i kryterium dobroci i zła w każdym działaniu ludzkim. Postęp naukowy zatem nie może pretendować do zajmowania pewnego rodzaju terenu neutralnego. Norma etyczna oparta na poszanowaniu godności osoby, winna naświetlać i trzymać w karbach tak fazę badania, jak i zakres stosowania wyników w nim osiągniętych”26. 23 24 25 26 tamże, nr 30. tamże, nr 32. Prezentacja dokumentu przez Bpa Elio Sgreccia w czasie Konferencji Prasowej na Watykanie, 12 grudnia 2008, w www.vatican.va/roman_curia/congregations/cfaith/doc_doc_index_it.htm Jan Paweł II, Przemówienie do uczestników 81 Kongresu Włoskiego Towarzystwa Interny (1980). 10