Mariusz Szczygie B- W pralni uczy Bem si ˇ s Bucha
Transkrypt
Mariusz Szczygie B- W pralni uczy Bem si ˇ s Bucha
ZBotoryjski Portal Internetowy http://www.zlotoryja.info/portal/informacje/?komentarz.informacja.3840 Strona 1/2 Mariusz SzczygieB: W pralni uczyBem si sBucha admin, wtorek 27 kwiecieD 2010 - 10:00:00 Moje miejsce to... ZBotoryja i Legnica. Spacerujemy z Mariuszem SzczygBem, reporta|yst, autorem ksi|ki "Gottland". Na cmentarz w ZBotoryi chodziBem wtedy, kiedy chciaBem ukry si przed kolegami. ByBem i jestem do dzi[ typem osobnym. Niestety, byBem bardzo lubiany przez kole|anki i kolegów i miaBem w[ród nich do[ du| popularno[. Jednak gdy si ma 15 lat, czBowiek chce by sam, najlepiej w dramatycznym lub romantycznym otoczeniu. Ja chodziBem na cmentarz, na t jego górn cz[, gdzie byBo du|o poniemieckich grobowców, które wygldaBy jak maBe wille. Najbardziej lubiBem chodzi tam po deszczu. Rówie[nicy moi na cmentarz nie chodzili, co dawaBo mi potrzebn samotno[. W tym okresie pisaBem ró|ne gBupie piosenki i pamitam, |e nawet napisaBem "Wenus cmentarn". ZaczynaBa si: "Przynosisz mi kwiaty, chryzantemy zBociste / oczywiste, |e czuj si jak wenus cmentarna. Me palce siniej, [wiec odblaski si [miej...". Dziki Bogu, |e nie zostaBem tek[ciarzem. Róg ul. [w. Piotra i WrocBawskiej. ByBa tu pierwsza pizzeria w Legnicy, gdzie chodzili[my czsto po lekcjach z Teres Pawóowsk, Dorot Marczeni i innymi dziewczynami (dzi[ s w Legnicy ksigowymi, bo uczyBem si w liceum ekonomicznym na placu SBowiaDskim). CzekaBo si w dBugiej kolejce, pizza si piekBa i zawsze z ka|dej tury w piecu starczaBo jej mo|e dla czterech osób. Wszyscy my[leli[my, |e to co jemy, to jest pizza. Niestety, system komunistyczny, w którym przyszBo nam |y, oszukiwaB nas. To nie byBa pizza wóoska. ByBy to gofry z kieBbas, cebul, |óBtym serem i keczapem. Dopiero po przyjezdzie na studia do Warszawy w 1985 r. dowiedziaBem si |e i nazw lokalu zle wymawiam, nie mówi si bowiem pizzernia. (W drugiej poBowie lat 80 w Warszawie pizza te| byBa na gofrach, prawdziw pizz poznaBem po upadku komuny). Kiedy niosBem sztandar mojej szkoBy w pochodzie 1-majowym w roku 1985 (przed matur), kto[ napluB mi na gBow z mostku nad ul. Wittelona, krzyczc: Ej, mBody kosmonaut zostaniesz! No ale nie sposób byBo pochód bojkotowa. Dyrektor ZdzisBaw Kisiel zapowiedziaB, |e kto nie pójdzie, nie ma szans na zdanie matury. BraBem przed tym udziaB w nielegalnym czytaniu poezji i pamitników z internowania w schronisku górskim w Karpatach i przesBuchiwaBa mnie legnicka SB. ByBem dumny, |e nic nie powiedziaBem a "zeszyt z adresami uczestników zgubiBem". Dyrektor powiedziaB, |ebym si teraz opanowaB z wybrykami i na pochód przyszedB. Mimo to byB przyzwoity, bo bardzo nam pomógB t matur zda. Mnie jako najwikszemu idiocie matematycznemu - mimo |e przez cztery lata nauki stawiaB mi dwóje na ka|dy pierwszy semestr - podpowiedziaB, jak zrobi zadanie. Dziki temu mam dzi[ dyplom uniwersytetu. WychowaBem si w pralni hotelu "Pod Baszt". Tam pracowaBa moja mama i moje ciotki, a siostra cioteczna byBa pokojow. Kiedy przed trzynast wracaBem ze szkoBy do pralni, pokojowe wóa[nie zwoziBy na dóB brudn po[ciel i opowiadania. Naga dziewczyna skoczyBa z okna na szóstym pitrze i |eby zanie[ j z powrotem do hotelu, nosze zrobili z drzwi. Dwie kobiety mieszkaBy dBu|szy czas na siódmym, jedna okazaBa si m|czyzn, który miaB dowód na kobiece nazwisko. MaB|eDstwo Niemców na stole w pokoju 302 postawiBo krysztaBow waz, a po dwóch dniach nasypali do niej ziemi i zapakowali do walizki. Do sBuchania wychowaB mnie w latach siedemdziesitych hotel "Pod Baszt" i jestem mu za to wdziczny. SBucha - prosta rzecz. Wystarczy nie krzywi si, |e czyje[ |ycie jest nie takie, jak by[my chcieli. Moja kariera dziennikarska zaczBa si na Baszcie Kowalskiej. Na wiosn 1980 r., kiedy byBem w siódmej klasie, zszedBem z niej i napisaBem donos. Poniewa| a) m|czyzna wpuszczajcy na baszt byB pijany, b) za|daB ode mnie dodatkowej opBaty za to, |e mam aparat fotograficzny Smiena, c) nie wydaB mi |adnego biletu - jako 14-latek postanowiBem o wszystkim napisa do prasy. Tygodnik "Konkrety" wydrukowaB mój list, podpisujc NN - nazwisko znane redakcji, ale i tak byBem bardzo dumny. Odpowiednie wóadze odpowiedziaBy ju| w nastpnym numerze, przepraszajc oraz informujc, |e pracownik dostaB nagan z wpisaniem do akt. Mama mi potem mówiBa, |e ten pan rozpiB si ZBotoryjski Portal Internetowy http://www.zlotoryja.info/portal/informacje/?komentarz.informacja.3840 Strona 2/2 jeszcze bardziej. Powiem tak: przez lata od tamtego czasu nauczyBem si, |e |eby o kim[ napisa, trzeba go zrozumie. 14-latkowie raczej neguj zastany [wiat, ni| usiBuj go zrozumie i ja tego 14-latka dzi[ rozumiem. zródBo: POLSKA - Gazeta WrocBawska