nr 156 - Kalwaria Wielewska

Transkrypt

nr 156 - Kalwaria Wielewska
Gazetka Parafialna
Parafia p.w.
p.w. św. Mikołaja w Wielu
Wiele
2 czerwca
2013 r.
Nr 21 (156)
Ziarno Bożego Słowa na IX Niedzielę w ciągu roku
Komunia
Właściwie to kto tu komu robił łaskę? „Nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie”
powiemy przed samą Komunią. Ale to naprawdę tak? Cieszę się, choć nie zasłużyłem –
czy raczej: poświęciłem się, należy mi się uznanie? Przyszliśmy na spotkanie z Jezusem.
Wielu z naszych znajomych, może bliskich, zrezygnowało z zaproszenia Pana. Śpią,
siedzą przed komputerem czy telewizorem, może uczą się na jutro. Byli zbyt zajęci albo
zwyczajnie im się nie chciało. Szkoda. Brakuje nam ich. Przecież to nasi bracia i siostry
w Chrystusie. Ale nie o nich mówmy. My przyszliśmy – chwała Panu! Ale ważne jest
pytanie: dlaczego? Bo niestety ciągle grozi nam rutyna. Przychodzę, żeby nie mieć
grzechu. Przychodzę, żeby dostać podpis (to nasi najstarsi gimnazjaliści). Przychodzę,
bo się przyzwyczaiłem. Przychodzę, bo tak trzeba. Jestem wierzący, więc na Mszę
przyjść muszę. A potem tu już będzie wolne... Bo wiara to ciężar, jeden z wielu, obok
podatków i obowiązków w pracy. A może by tak inaczej?
W stu trzydziestu przypadkach cud został oficjalnie potwierdzony. Chleb stał się
również fizycznie Ciałem albo wino – Krwią. Przytoczmy dla przykładu jedno z nich.
Miało ono miejsce w 1984 r. w Watykanie w czasie Komunii św., której Jan Paweł II
udzielał w swej prywatnej kaplicy grupie pielgrzymów z Azji. Gdy Komunię przyjmowała
pewna Koreanka, hostia stała się kawałkiem ciała. Ojciec Święty w głębokim milczeniu
pobłogosławił kobietę i udzielał dalej Komunii.
Warto zwrócić uwagę na postawę papieża. Spokojnie, bez wzbudzania sensacji.
Jakby chciał powiedzieć: tak bywa. Spodziewałem się. Przecież w czasie każdej Mszy
tak jest...
Bo wszystkie te cuda mają jeden cel: żeby nas obudzić. Żebyśmy zobaczyli, co tu
się naprawdę dzieje, kiedy przychodzimy na Eucharystię. Kropla krwi to cud. Ale ten sam
cud wydarzył się w Chybiu wczoraj wieczorem. I wydarzy się teraz, za kilka chwil.
Różnica jest tylko wizualna. Będziemy widzieli chleb i wino. Ale będą one Ciałem i Krwią
– dokładnie jak w Watykanie, Sokółce, Orvieto, Lanciano i Ferrarze.
Może zostawmy teraz na boku słowo „Komunia”. Zobaczmy, co się za nim kryje.
Jest przepiękne, ale w naszym myśleniu nieraz spłycone do cyrku na kółkach, który
niestety tak często urządza się obecnie, gdy nasze dzieci po raz pierwszy mają dostąpić
zaszczytu zjednoczenia się z Panem.
Przychodzi Bóg. Najszczęśliwsi są ci, którzy mogą się z Nim w pełni zjednoczyć.
Powtarzamy za setnikiem: nie jestem godzien, powiedz tylko słowo i to wystarczy. To
przepiękny moment. Wyznajemy świętą rozrzutność. Wystarczyłoby słowo, ale Jezus
i tak daje wszystko. Wie, że nie umiemy Go przyjąć, zrozumieć, a jednak przychodzi.
Pozwala przeżyć najgłębszą tajemnicę. Gdybym był wystarczająco święty, żeby odkryć,
co się dzieje, od razu zostałbym porwany do nieba.
Przychodzi Bóg. A dlaczego, gdy Go przyjmuję, niczego nie czuję? Często dlatego,
że zbyt małe są nasze pragnienia. Chcielibyśmy odczuć radość czy pokój – a Jezus chce
dać nam siebie. To znacznie więcej. Przychodzi delikatnie. Jeśli szukam radości –
czasem ją znajdę. Ale jeśli szukam Jezusa – znajdę Go zawsze, choć nie zawsze
poczuję. Żeby naprawdę spotkać Zmartwychwstałego, muszę się zgodzić na to, że nie
zawsze będzie to wyglądało tak, jak ja chcę. Muszę się zgodzić na ciemność wiary, na
moją bezradność, na Jego sposób działania. Bo Jezus przemienia nas powoli. Uczy
miłości, a ta zawsze wymaga czasu i bezinteresowności.
Aby jak najgłębiej przeżyć to zjednoczenie, mamy w trakcie Eucharystii specjalny
czas. Najpierw przygotowanie. Jeśli po śpiewie „Baranku Boży” na chwilę zapada cisza,
jest to okazja, żeby sobie przypomnieć, co teraz będzie się działo. Kapłan odmawia cichą
modlitwę, a wszyscy mamy czas, by zaprosić Jezusa.
Moment później przystępujemy do Stołu Pańskiego. Chwila osobista, ale przecież
wspólna. To nie jest jeszcze czas, by zamknąć się z Jezusem w ciszy serca.
Wyśpiewujemy wspólną modlitwę. Śpiew w czasie Eucharystii to nie piosenki dla
zapełnienia czasu. Najpierw wspólnie witamy Jezusa, później, zjednoczeni z Nim, gdy
ksiądz usiądzie, wyśpiewujemy radosne uwielbienie. Czas na własną modlitwę będzie,
gdy zamilkną na chwilę organy, albo później, po zakończeniu Eucharystii – bo
zdecydowanie polecam zostać choć na dwie minuty z Jezusem po odejściu księdza od
ołtarza.
Wielu się dziwi: jak to jest: jeszcze dobrze nie zakończyła się Komunia, a tu już
wszystko się kończy, jakby w pośpiechu... No tak. Po pierwsze dlatego, że kiedy się
zjednoczyliśmy z Jezusem, właściwie już nic istotniejszego się nie stanie. To, co
najważniejsze dokonało się. A równocześnie chodzi o to, żebyśmy jak najszybciej mogli
zostać z Nim sam na sam. Ten moment warto wykorzystać.
Na koniec kilka uwag praktycznych – jako przypomnienie. To, że dla zjednoczenia
z Jezusem konieczny jest stan łaski uświęcającej (czyli bez grzechu ciężkiego), wszyscy
wiemy. Warto przy tym odkryć: normalny stan dla człowieka wierzącego to właśnie stan
łaski uświęcającej. Wiem, przykazanie mówi, że co najmniej raz w roku. Ale tak na logikę:
2 dni w roku jestem w przyjaźni z Jezusem (a niech by nawet dwa tygodnie), 350 dni żyję
w grzechu. Wszystko jest w porządku? No cóż...
Dodajmy jednak, że nie jest konieczna całkowita wolność od drobnych grzechów.
Nie oszukujmy się – grzeszymy codziennie. Ale przyjęcie Pana to nie nagroda za dobre
sprawowanie. On chce nas wspierać, chce być z nami – tym bardziej, gdy potrzebujemy
pomocy, gdy nie radzimy sobie ze sobą.
Warunek drugi, o którym rzadziej pamiętamy, to post eucharystyczny. Przed
Komunią z Jezusem nie jemy i nie pijemy. Nasi pradziadkowie może jeszcze pamiętają,
że kiedyś trwał od północy, teraz tylko jedną godzinę. Należy jednak i o nim pamiętać.
To znak szacunku: Ciało Pana nie jest po prostu jednym z posiłków...
Pan przygotował wieczernik. Zaprosił nas na ucztę. Odpowiedzieliśmy. Teraz
pozostaje dodać: dzięki. Dziękuję, że mogłem przyjść. Dziękuję, że mnie wybrałeś, abym
stał przed Tobą i Tobie służył. Dziękuję za każde zjednoczenie z Tobą w Twym Ciele
i Krwi. Dziękuję, bo to nie przykry obowiązek, ale Twoja łaska. Chcę ją na nowo odkryć.
Ks. Ryszard Piętka
Ogłoszenia duszpasterskie
1. Rozpoczęliśmy miesiąc czerwiec poświęcony Sercu Pana Jezusa. W naszym
kościele codziennie w łączności ze Mszą świętą wieczorną o godzinie 1700 będziemy
odprawiali nabożeństwa czerwcowe, podczas których omówimy Litanię do Serca Pana
Jezusa. Licznie uczęszczajmy na te nabożeństwa, aby wynagrodzić Panu Bogu
wszystkie nasze grzechy i nieprawości. Podobnie jak w maju, niech ta czerwcowa
modlitwa będzie też celebrowana w domach, przy przydrożnych kapliczkach i krzyżach.
Jest bowiem wyrazem naszej wiary w wielkie Boże miłosierdzie.
2. Z inicjatywy metropolity warszawskiego księdza kardynała Kazimierza Nycza od
2008 roku pierwsza niedziela czerwca obchodzona jest jako Święto Dziękczynienia.
Przede wszystkim dziękujemy naszemu Ojcu w niebie za dar odkupienia. Ale
jednocześnie dziękujemy sobie wzajemnie za wszelkie gesty dobroci i braterskiej
solidarności.
3. Trwa tak zwana oktawa Bożego Ciała. Codziennie o godzinie 1700 gromadzimy się
w naszym kościele na Eucharystii, a po niej celebrujemy czerwcowe nabożeństwo do
Serca Pana Jezusa i podążamy w procesji za Chrystusem utajonym w Najświętszym
Sakramencie. Zachęcam wszystkich Parafian do udziału w tej naszej wspólnotowej
modlitwie! Prosimy pp. Strażaków o dyżur w niesieniu baldachimu i chorągwi:
- czwartek: Wiele,
- piątek: Dąbrowa,
-sobota: Górki
- niedziela: Wdzydze,
- poniedziałek: Przytarnia,
- wtorek: Wiele
- środa: Dabrowa,
- czwartek: Górki,
- piątek: Wdzydze
4. W tym tygodniu również pierwszy czwartek i pierwszy piątek miesiąca. Okazja do
spowiedzi świętej pierwszopiątkowej w naszym kościele w czwartek i piątek od godziny
1500 – 1700.
5. W piątek, 7 czerwca, zakończenie oktawy uroczystości Bożego Ciała. Tego też dnia
przypada Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, jednocześnie obchodzona
w Kościele jako Światowy Dzień Modlitw o Uświęcenie Kapłanów. W sobotę, 8 czerwca,
w liturgii będziemy czcili Niepokalane Serce Najświętszej Maryi Panny. Gorąco
zachęcam do licznego udziału w liturgii tych najbliższych uroczystych dni. Poświęcenie
wianków, kwiatów i ziół – w piątek.
6. W środę o godzinie 1700 Nowenna do Matki Bożej Nieustającej Pomocy.
Zachęcamy do składania próśb i podziękowań do Matki Bożej Nieustającej Pomocy oraz
do udziału.
7. O posprzątanie kościoła w sobotę po porannej Mszy świętej prosimy Parafian
z Wiela z ulicy Wicka Rogali – strona prawa od pp. Oller. Serdeczne podziękowanie
składamy Parafianom z Wiela z ulicy Wicka Rogali strona lewa od pp. Czapiewskich.
W tym tygodniu patronują nam:
w poniedziałek, 3 czerwca, św. Karol Lwanga i jego towarzysze (†1886), męczennicy z Ugandy w Afryce, którzy również oddali życie dla Chrystusa (wspomnienie
obowiązkowe);
w środę, 5 czerwca, św. Bonifacy (673-754), biskup i męczennik, benedyktyn, wielki
misjonarz i apostoł Niemiec (wspomnienie obowiązkowe).
Święci Karol Lwanga i jego Towarzysze, męczennicy
Afryka Czarna - Środkowa i Południowa zetknęła się z Kościołem w połowie XIX
wieku. Do Ugandy chrześcijaństwo dotarło w latach dziewięćdziesiątych. W 1879 przybyli
tam "biali ojcowie", którzy spotkali się z przychylnością mieszkańców. Jednak w kilka lat
później, kiedy na tron wstąpił Mwanga, rozpoczęło się krwawe prześladowanie
chrześcijan. Pierwsze prześladowanie dotknęło misję anglikańską. W Natebe pod stolicą
kraju, Kampalą, wbito na pale i żywcem spalono trzech uczniów szkockiego misjonarza
Mackaya, który uczył Murzynów czytać, pisać i wierzyć. Z rozkazu króla zginął następnie
pierwszy biskup anglikański, Hannigton. Wkrótce ofiarą nienawiści padli także neofici
katoliccy - wśród nich dworzanie króla. Przez wiele dni na uwięzionych wywierano
wszelkiego rodzaju presje i naciski. Dnia 3 czerwca 1886 roku w Namugongo zapłonął
stos. Zawiniętych w trzcinowe maty kolejno wrzucano w płomienie. Wśród męczenników
było dwóch chłopców, liczących zaledwie 12 lat. Było to w uroczystość Wniebowstąpienia
Pańskiego. Męczenników było dużo. 6 czerwca 1920 roku beatyfikował ich Benedykt XV.
Karol Lwanga został wyróżniony dlatego, że nie tylko z uśmiechem poniósł śmierć, ale
zachęcał innych do wytrwania. Wraz z nim zginęło jednego dnia (3 czerwca 1886 roku)
na tym samym miejscu 13 męczenników. Dlatego 3 czerwca papież wyznaczył na ich
doroczne wspomnienie. 18 października 1964 roku (w niedzielę misyjną) Paweł VI
wyniósł wspomnianych męczenników do chwały świętych.
Krew męczeńska wylana w Ugandzie nie poszła na marne, ale użyźniła czarną glebę
afrykańską. Zaraz po ustaniu prześladowania w roku 1890 w Ugandzie było już 2197
katolików i ok. 10 000 katechumenów, którzy przygotowywali się na przyjęcie Chrztu
świętego. W roku 1906 liczba ich wzrosła do ok. 100 000 katolików i ok. 150 000
katechumenów. (źródło: www.brewiarz.katolik.pl)
ks. proboszcz Jan Flisikowski
ks. wikariusz Damian Drozdowski
Parafia Rzymskokatolicka św. Mikołaja
Sanktuarium Kalwaryjskie
83-441 Wiele ul. Derdowskiego 1
www.kalwariawielewska.pl
e-mail: [email protected]
Opracowanie, msk