str. 13

Transkrypt

str. 13
Wigilia po polsku
Przy wyliczaniu świąt przypadających na
dany rok, zaczynamy zwykle od Świąt Bożego
Narodzenia. Powinno się właściwie zaczynać
od Nowego Roku, ale w dawnej Polsce Nowy
Rok nie był tak uroczyście obchodzony
jak obecnie. Dawniej zrósł się ze świętami
Bożego Narodzenia i był traktowany jako
jedno święto, a właściwie pasmo świąt. Były
to święta, tzw. Gody - gody nowego roku ze
starym. Święto najdłuższej nocy w roku, którą trzeba było uczcić - nie śpiąc, lecz jedząc i
weseląc się razem.
Tak jak wiele innych świąt, chrześcijaństwo wchłonęło i to dawne święto pogańskie;
zwyczaje się zmieszały i zatarły, daty przesunęły się w tę lub inną stronę. Obecnie nie
zdajemy sobie sprawy, że kładzenie siana
pod obrus, na którym spożywa się wieczerzę
wigilijną, stawianie w kącie izby snopków nie
młóconego zboża i karmienie tym zbożem
inwentarza (jak do dziś dnia w niektórych
wioskach robią) jest pozostałością pogańskiego święta agrarnego, święta urodzajów.
Katolicy tłumaczą te zwyczaje jako chęć
upodobnienia wnętrza domu do stajenki, w
której przyszedł na świat Chrystus.
Kolację wigilijną spożywa się 24 grudnia. Nastrój, w którym siadano do stołu
był zawsze bardzo uroczysty i poważny, ale
zarazem radosny. W dzień ten siadali do
wieczerzy panowie razem ze służbą, majstrowie z czeladnikami. Nikomu nie wolno było
odmówić gościny, nawet najgorszemu wrogowi. W ten wieczór trzeba było wszystko
przebaczyć i zapomnieć o urazach.
Do stołu siadano wraz z zabłyśnięciem
pierwszej gwiazdy. Wszyscy ze wszystkimi
dzielili się opłatkiem i składali sobie życzenia
wszelkiej pomyślności. Poświęcony opłatek
posyłano również nieobecnym krewnym i
znajomym.
Pod obrus kładziono siano. Z tego siana
wróżono sobie po wieczerzy długie życie,
urodzaje w roku przyszłym, czy też pannie
- rychłe zamążpójście. Z czasem, by ułatwić
wróżby, pod obrus kładziono drobne symboliczne przedmioty. W ten sposób powstał
zwyczaj dawania prezentów, choć niektórzy
twierdzą, że dawanie prezentów jest zwyczajem starorzymskim.
Choinka pojawia się dopiero w początkach XIX wieku. Rozpowszechnia się co
prawda szybko, może dlatego, że jest entuzjastycznie witana przez dzieci. Prezenty
przenoszą się pod choinkę.
Do Wigilii powinna zasiadać parzysta
liczba osób, w przeciwieństwie do nieparzystej liczby potraw. Często stawiano nakrycie
dla osoby nieobecnej, czy nawet nieżyjącej.
Jedzenie wigilijne nie tylko dawano do
skosztowania zwierzętom, ale i wynoszono
przed próg dla zmarłych. Czyli - mamy znów
pozostałości jakiegoś dawnego obrzędu.
Przekonanie, że zwierzęta mówią ludzkim
głosem w noc wigilijną jest chyba powszechnie znane.
Po Wigilii panny ciekawe przyszłości
wychodziły przed dom. Z której strony zaszczekał pies, z tej miały przybyć swaty.
Wróćmy jednak do samej wieczerzy. Nic
tak nie było obwarowane tradycją, jak jedzenie przygotowane na ten uroczysty wieczór.
Zależnie od zamożności domu potraw było 5,
7, 11, 13 i więcej. Jedzenie było postne, gdyż
tak nakazywał Kościół, ale w skład każdego
menu, bez względu na stopień zamożności i
dzielnicę Polski, wchodziły niezmiennie dwa
składniki, odwieczne symbole płodności i
urodzaju: mak i miód. Wierzono, że kto ilu
potraw nie skosztuje w Wigilię, tylu przyjemności wyrzeknie się w przyszłym roku.
W dzień Wigilii zwykle nie jadano w
południe obiadu. Kobiety były zanadto zaję-
Uwaga krwiodawcy!
W dniu 18.01.2009 r. o godz. 9.30 w świetlicy SDK „Okrąglak” przy
ul. Grodzieńskiej 10 odbędzie się uroczyste spotkanie krwiodawców
podsumowujące rok 2008. Serdecznie zapraszamy!
wrzesień – grudzień 2008 r.
te przygotowaniami świątecznymi.
Czasem jadło się
śledzia, ale pobożniejsi pościli aż do wieczora. Wigilia rozpoczynała się zupą: grzybową, rybną, migdałową lub barszczem postnym z uszkami. Potem
następowały różne rodzaje ryb. Wymienię
jako klasyczne polskie potrawy: sandacza
z jajami i karpia w sosie polskim. Prócz ryb
często podawano kapustę postną z olejem,
gotowaną z grzybami. W Polsce centralnej
- kluski z makiem. W dzielnicach wschodnich - potrawę zwaną kutią, uświęconą wielowiekowymi tradycjami. Kutia jest to kasza
perłowa (gruba kasza z pszenicy) gotowana
na gęsto i wymieszana z makiem i z miodem.
W niektórych dzielnicach Polski uważano
ją za potrawę gospodyni, podczas gdy kisiel
- rodzaj galarety z mąki owsianej, podlanej
mlekiem makowym - za potrawę gospodarza.
Gospodarz i gospodyni częstowali każde
swoją potrawą. Za pomocą kutii wróżono
sobie podrzucając łyżkę kutii do góry. Jeżeli
wiele ziaren przylepiło się do sufitu - pewny
urodzaj w następnym roku.
Na zakończenie Wigilii podawano mak z
miodem, pierniki, suszone owoce i słodycze,
kisiel oraz ciasto z makiem.
Każdy region Polski miał swoje odrębne
potrawy, inne obyczaje świąteczne. Były
jednak takie potrawy i obrzędy wigilijne,
które wykraczały poza regiony i stawały się
wspólne dla całego kraju.
Na ile jesteśmy wierni tradycji polskiej
Wigilii przekonamy się już wkrótce. W tych
najbliższych dniach, dniach oczekiwania na
święta Bożego Narodzenia, choć na moment
pomyślmy o chwili, w której zabłyśnie pierwsza gwiazda, gdy przy jednym stole zasiądziemy do wieczerzy. Dobrze byłoby, gdyby była
ona przygotowana według staropolskiego
zwyczaju. A tylko od nas samych, od naszych
nastrojów będzie zależało, czy zapisze się ona
w naszej świadomości, jako wyjątkowa.
13