Rynek Bilansujący – uczy czy bawi?
Transkrypt
Rynek Bilansujący – uczy czy bawi?
Rynek Bilansujący – uczy czy bawi? Dobowo-godzinowy Rynek Bilansujący energii elektrycznej wdrożony z dniem 1 września ubiegłego roku jest jednym z segmentów rynku energii elektrycznej. Według założeń miał być jednym z etapów procesu decentralizacji i wprowadzania konkurencji w sektorze elektroenergetycznym. Założenia te miały być realizowane w oparciu o procesy zgłaszania przez uczestników rynku umów sprzedaży energii elektrycznej, ofert bilansujących i aktualnych danych systemu elektroenergetycznego. Koordynację powyższego miał zapewniać algorytm rozdziału obciążeń gwarantujący równoprawność wszystkich uczestników rynku oraz charakteryzujący się obiektywnością, prostotą, przejrzystością i możliwością weryfikacji wyników jego działania. Takie były założenia. A co pokazało życie? Niewiele ponad rok funkcjonuje dobowogodzinowy Rynek Bilansujący energii elektrycznej. W międzyczasie towarzyszyły mu już dwie zawieruchy. Pierwsza – kiedy okazało się, że o zasadach funkcjonowania tak istotnego segmentu rynku energii elektrycznej, decyduje nie organ regulujący elektroenergetykę, nie organ odpowiedzialny za politykę energetyczną kraju, ale właśnie jeden z uczestników rynku. Jest to co prawda niezależny Operator Systemu Przesyłowego (OSP), ale wciąż jeszcze uwikłany w kontrakty długoterminowe, mogący mieć zakusy na priorytetowe traktowanie własnych transakcji. Druga zawierucha, jest jakby konsekwencją pierwszej – zmiany w zasadach działania Rynku Bilansującego, wprowadzone w dość kontrowersyjny sposób w połowie bieżącego roku. Wiele już powiedziano i napisano na ten temat, ale nie zmienia to faktu, że jak dotąd mało efektywne są kroki zmierzające do eliminacji tak istotnego „przeoczenia?”. Patrząc z kolei od strony merytorycznej funkcjonowania Rynku Bilansującego, warto zwrócić uwagę na zachowania poszczególnych jego uczestników. Wiadomo przecież, że jeżeli już ten rynek jest i nie można go zmienić, to trzeba się jakoś przystosować. Miniony okres piętnastu miesięcy można podzielić na trzy etapy. Etap pierwszy obejmuje najwcześniejszy czas funkcjonowania rynku dobowo-godzinowego – przyjmijmy, że jest to sześć miesięcy. Początkowo towarzyszący mu niepokój co do wysokości cen energii, szybko zamienia się na czas nauki i zabawy dla wszystkich uczestników rynku. Uczymy się prognozować zapotrzebowanie na energię, grafikować, składać oferty bilansujące, planować pracę sieci. Ceny energii na Rynku Bilansującym pozytywnie wszystkich zaskakują swoim poziomem, znacznie odbiegającym od cen powszechnie stosowanych. System jest ogólnie przekontraktowany, ale ogólnie wszyscy odnoszą korzyści. Nie cieszy się tylko Giełda Energii, gdzie transakcje powoli zamierają. I powoli zmienia zdanie OSP, któremu znacząco zwiększa się poziom kosztów. Gdzie tkwił błąd – w założeniach do planów, czy w przejrzystym algorytmie rozdziału obciążeń? A może w spekulacjach tych uczestników rynku, którzy sprzedawali energię na rynku bilansującym po 80 zł/MWh? Pod koniec lutego można zaryzykować stwierdzenie, że nauka nie poszła w las i ceny energii na rynku bilansującym rosną dwu-trzykrotnie. Jednocześnie, właściwie cały czas nie wiadomo co się dzieje z wolumenem obrotu na rynku bilansującym. Wszak informacje udostępniane przez OSP poprzez potężną infrastrukturę informatyczną, na której finansowanie już drugi rok taryfowy płacą wszyscy odbiorcy w wysokości kilkudziesięciu groszy za każdą jednostkę energii (MWh), są ograniczone poniżej minimum. Dalej dochodzimy do trzeciego etapu, wspomnianego wcześniej, czyli rozpoczynającego się z dniem wprowadzenia zmian do zasad funkcjonowania Rynku Bilansującego, polegających na stosowaniu trzech cen rozliczania energii odchylenia. Zaobserwowana w ciągu minionych pięciu miesięcy rozpiętość cen zakupu i sprzedaży energii na rynku bilansującym (dochodząca z godziny na godzinę do 500 zł/MWh) wręcz szokuje, ale raczej nie spełnia kryterium wyznaczenia rzeczywistej wartości energii elektrycznej, o jaką chodziło założeniom w ramach tworzenia konkurencyjnych zasad. Efekt rozchylenia cen nie przynosi już korzyści spółkom dystrybucyjnym, ale cały czas korzystają na tym wytwórcy. Dodatkowo korzysta też OSP, który nie chce zauważyć, że usługi regulacyjne, rezerwy mocy oraz energia kupowana w ramach generacji wymuszonej i ze źródeł pracujących w skojarzeniu przechodzą przez rynek bilansujący, pomimo tego, że koszty te są zaplanowane już w ramach opłaty przesyłowej. Przed nami możliwość kolejnych zmian w zasadach funkcjonowania dobowo-godzinowego Rynku Bilansującego. Prawdopodobnie kolejny raz przeprowadzonych w pośpiechu, bez solidnego uzasadnienia, bez rzetelnych symulacji czy konsultacji z uczestnikami rynku, sugerowanych z resztą przez Prezesa URE. Chociaż zdaniem autorki, warto zwrócić uwagę na spostrzeżenia innych uczestników rynku energii, również tych pasywnych, którzy jednocześnie ponoszą konsekwencje wynikające z takich, a nie innych zasad funkcjonowania rynku energii. Tylko bowiem w taki sposób można udowodnić, że przyjęta jest zasada równości uczestników rynku. Konsultacje takie, powinny mieć zatem nieco szerszy zakres. I nie chodzi tu o jednorazową (na potrzebę chwili) organizację masowych spotkań „pod kopułą”, ale o możliwość rzetelnej i systematycznej wymiany opinii specjalistów wszystkich zainteresowanych stron, którzy winni mieć wgląd w szerszy zakres dokumentów (założenia, realizacja i skutki). Pojawiają się nieśmiałe głosy na temat publikacji w dobie n-2 prognozowanych cen rozliczeniowych. To może być jeden z ciekawszych pomysłów zwiększających aktywność działania uczestników rynku, zarówno po stronie wytwórców, spółek dystrybucyjnych, jak i samego OSP. Podsumowując, trudno nie oprzeć się wrażeniu, że czegoś w tym całym Rynku Bilansującym brakuje. Mizerna ilość udostępnianych publicznie informacji, mało przejrzyste algorytmy funkcjonowania Rynku Bilansującego, właściwie żadnych informacji na temat działania podobnych segmentów w innych krajach i chyba zbytnia pobłażliwość dla poczynań „silniejszych”. Czy to efekt bierności uczestników rynku energii, czy celowe działanie tych aktywniejszych? Cóż pozostaje? Większa aktywność, wnikliwość i lepsza organizacja szczególnie w zakresie dążenia do poprawienia własnego bytu. A czego chciałoby się życzyć z okazji nadchodzącej Gwiazdki? Może wytrawnych specjalistów kontrolujących i dążących do utrzymania zdrowych zasad konkurencji na rynku energii elektrycznej? Tego sobie i Państwu z przyjemnością życzę. Autor: Anna Jasińska-Kawałczewska Specjalista ds. planowania i rozliczeń energii elektrycznej w Dziale Rozliczeń i Kontaktów z Klientem Zakładu Energetycznego Płock Spółka Akcyjna