Orson Scott Card, Zaginione wrota

Transkrypt

Orson Scott Card, Zaginione wrota
Orson Scott Card, Zaginione wrota
Wpisany przez Marta
niedziela, 01 lipca 2012 10:23
Pech i talent czyli ?Zaginione wrota? Orsona Scotta Carda - recenzja Marty Guzowskiej
Orson Scott Card ma pecha. Jego debiutancka powieść ?Gra Endera?, opublikowana w 1985 r.
jest jedną z najlepszych powieści science fiction, jakie kiedykolwiek się ukazały. Od tego czasu
wszystko, co wyszło spod pióra Carda jest do Endera porównywane. I zazwyczaj konkluzja
brzmi ?dobre, ale to jednak nie Ender??. Tak jest i w przypadku powieści ?Zaginione wrota?
opublikowanej niedawno przez wydawnictwo Prószyński i S-ka.
Orson Scott Card oprócz pecha ma też talent. Połączony, podejrzewam, z naprawdę ciężką
pracą. ?Gra Endera? i jej sequel ?Mów wszystko co wyszło spod pióra Carda daje świadectwo i
talentowi i ciężkiej pracy. Tak jest i w przypadku powieści ?Zaginione wrota? opublikowanej
niedawno przez wydawnictwo Prószyński i S-ka. 1/2
Orson Scott Card, Zaginione wrota
Wpisany przez Marta
niedziela, 01 lipca 2012 10:23
?Zaginionych wrót? toczy się w świecie, który znamy, ale tylko pozornie. Pozornie jest to
Ameryka, a konkretnie rejon Wirginii kilku ostatnich lat. Naprawdę jest to świat upadłych bogów.
Odkąd, kilkaset lat temu, zamknęły się (a właściwie zostały zamknięte, co stanowi kluczowy
wątek powieści) wrota pomiędzy Ziemią, czyli Mittlegardem a Westilem, bogowie zaczęli tracić
moc. Teraz już są tylko słabymi cieniami samych siebie. Członkowie rodziny głównego bohatera
Danny?ego Northa potrafi tworzyć klanty, kopie samych siebie, które można wysłać gdzieś
daleko, potrafią kontrolować ziemią i żelazo (przydatne przy budowie maszyn), ale to by było
mniej więcej na tyle. Inne rodziny potrafią ujarzmiać wiatry i prądy morskie (bardzo praktyczna
umiejętność, jeśli jest się armatorem dużej floty handlowej), jednak czasy potęgi przeminęły.
Żadna z rodzin nie dąży jednak do otwarcia wrót (czy, raczej, Wrót), bo może to doprowadzić
do wyniszczającej wojny między bogami. Wszystkie więc dzieci, które zdają się przejawiać
jakikolwiek talent w kierunku tworzenia lub otwierania wrót są natychmiast usuwane (czytaj:
zabijane). Problem w tym, że Danny North, uważany przez najbliższych za drekkę, czyli
magiczne beztalencie, najwyraźniej talent do wrót posiada. I to talent ogromny. Jeśli więc chce
zachować życie, musi uciekać i próbować przeżyć wśród zwykłych ludzi.
Dodam dla ułatwienia, że ?Zaginione wrota? nie są kryminałem. Jednak Zbrodnicza
Siostrzyczka nie potrafiła się oprzeć pokusie. W końcu dobra powieść do dobra powieść,
wszystko jedno, do jakiego należy gatunku. ?Orson Scott Card opowiada historie jak nikt inny!? głosi zajawka na skrzydełku okładki. Nic
dodać, nic ująć. O czymkolwiek nie pisałby, historia wciąga jak ruchome piaski i czytelnik nie
ma szansy się z niej wydostać. Ale, jak Card sam ujawnia w posłowiu, to nie tylko talent, ale też
tytaniczna praca. Dla stworzenia tych czterystu z hakiem stron Card rysował mapy, zbierał
podania i legendy, wymyślał nieistniejące krainy i myślał, myślał, myślał.
I chociaż nie jest to Ender (eh?) ?Zaginione wrota? to doskonała lektura. Weźcie ją ze sobą na
plażę! Książka ma tylko jedna wadę: zbyt szybko się kończy.
Powieść przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Prószyński i S-ka
2/2