Istota miłości - KAROLINA KWIATKOWSKA - Start

Transkrypt

Istota miłości - KAROLINA KWIATKOWSKA - Start
Istota miłości
Kiedy nadchodzi początek lutego, robi nam się cieplej w okolicy serca, bo za moment walentynki – święto
uwielbiane przez zakochanych i znienawidzone przez samotnych. Ci pierwsi dokładają wszelkich starań, aby
uczynić ten dzień wyjątkowym dla siebie i swojej drugiej połówki, stosując wymyślne techniki wyznawania
miłości, nie szczędząc przy tym pieniędzy; lub z dala od komercyjnego blichtru, czyli w zgodzie z tradycją,
spędzają ten dzień na patrzeniu sobie w oczy, nie mogąc wyjść ze zdumienia jak wielka jest ich miłość.
Samotni z kolei udają, że są znieczuleni na panujące tego dnia uniesienie i parskają na widok zakochanych
par czule wtulonych w siebie, wszeptujących sobie do uszu słodkie słówka. Nie wychodzą z domu, często
wyłączają telefony, publikują na portalach społecznościowych statusy o treści manifestującej ich obojętną
bądź negatywną postawę wobec święta zakochanych. Ci bardziej wrażliwi, zranieni bądź nieszczęśliwie
zakochani, zaszywają się w domu urządzając sobie maraton filmowy, który jeszcze pogarsza w nich uczucie
osamotnienia. Zdarza się, że płaczą…
Moda na „miłość do wszystkiego”
To zwrot prosty, mający jeden konkretny przekaz. Poza nim nie istnieje żaden inny, który mógłby tak trafnie
określić nasze uczucia. Często jednak go nadużywamy, stąd narodziło się w nas przyzwyczajenie do tych
słów, do ich brzmienia i obecności w naszym życiu. W tych czasach, na co dzień spotykamy się z „miłością”.
Reklamy nakłaniają nas do pokochania ich kaszki o smaku bananowym, soczku w kartoniku ze słomką
w kształcie zygzaka, czy nowego miękkiego papieru toaletowego, dzięki któremu pokochamy dodatkowo
jeszcze sedes.
Z kolei filmy o miłości nieustannie próbują nam udowodnić, że miłość jest prosta – szkopuł w tym, że my
sami utrudniamy sobie drogę do niej. Pokazują, że wystarczy poddać się uczuciu, a szczęście samo przyjdzie,
bo przecież prawdziwa miłość uszczęśliwia właśnie! Jakby tego było mało, nasi przyjaciele
i znajomi, którzy zostali odurzeni medialnym kitem, książkowym mitem czy internetowym lansem, coraz
częściej nie potrafią trzeźwo oceniać swojej sytuacji uczuciowej. Przez wpływ mediów kochają wszystko,
a zwłaszcza to, co jest drogie i się błyszczy. Czytając książki i oglądając komedie romantyczne, zaczynają
popadać w depresje, bo uświadamiają sobie, że miłość to ból, i że jak się nie cierpi, to się nie kocha
naprawdę. A na łamach portali internetowych, ulegają presji odwracania się od poświęcenia dla drugiej
osoby i dobroci, jaką można komuś podarować razem ze swoją miłością. Bo przecież moda na nie-kochanie,
na upijanie się niezależnością w klubach pełnych egoistów i drani. Moda na przypadkowy seks, na używki,
na alkohol na śniadanie. Moda po prostu na kochanie wszystkiego, prócz drugiego człowieka…
Po co nam taka miłość…?
No właśnie, po co? Skoro nasz nowy różowy toster sygnowany nazwiskiem jakiejś marnej gwiazdki,
z funkcją super szybkiego smarowania chleba masłem dzięki wbudowanym nożykom ze stali nierdzewnej;
prócz ogrzania nam chleba, nie ogrzeje niczego więcej, a już na pewno nie nas. Żadna rzecz, nawet ta,
o której marzyliśmy przez lata, ani ta, która wywołuje u innych zazdrość wrzucając nas do kategorii „półka
wyżej”, nie odwdzięczy nam się niczym w zasadzie, prócz… swojej chłodnej, jałowej obecności w naszych
mieszkaniach…
Bo miłość nie jest prosta i nie ma żadnego szkopułu
Nikt nie zna sposobu na szczęście w miłości! Każdy znajduje je sam i u każdego proces ten ma inny przebieg,
inną skalę wyrzeczeń i poświęceń. Inny system selekcji potrzeb i oczekiwań. Uwarunkowany jest
genetycznie przez umiejętność podejmowania decyzji, jaką dziedziczymy. Człowiek jest skomplikowaną
jednostką, więc to co czuje i to co się w jego życiu zdarza, będąc skutkiem jego decyzji, pragnień, natury
i przypadku – nie może być proste.
Nie bagatelizuję miłości jako symbolu, znaczenia tego słowa, ani też miłości samej w sobie jako zjawiska
w postaci uczucia. Chcę tylko powiedzieć, że żadne inne piękno nie pojawia się w naszym życiu razem
z miłością i nie towarzyszy jej bezgranicznie. O wszystko musimy zadbać sami. Musimy dołożyć wszelkich
starań aby miłość, która nas spotkała, przeistoczyła się w na tyle silne uczucie by móc zrodzić z siebie
ustabilizowaną już radość, która stymulując nas do pozytywnego myślenia, pomoże nam na przykład
załatwić sprawy zawodowe z lepszym skutkiem, lub podjąć ryzyko, którego nigdy normalnie byśmy nie
podjęli. Miłość dodaje energii, chęci do życia i robienia…czegoś. Po prostu. Sprawia, że chcemy być aktywni.
Wykorzystując to, pracujemy na swoje szczęście w całokształcie. A samą miłość trzeba pielęgnować, inaczej
maleje, zaczyna się nudzić i w końcu zanika. Umiera właściwie, bo procesu tego nie da się cofnąć. Nie da się
pokochać znów tak samo kogoś, kogo przestało się kochać. Pielęgnacja miłości nie polega tylko na
mówieniu jak bardzo się kocha, kupowanie kwiatków, czekoladek, zabieranie na randki, ani na pokazywaniu
jak jest się wdzięcznym za to, ż ktoś się w naszym życiu pojawił i tym podobne. Pielęgnacja to również
dbałość o budowanie trwałego fundamentu pod filary naszego związku. Jest to między innymi wkraczanie
w kolejne etapy związku, czyli narzeczeństwo, ślub, a także podjęcie pracy w celu ustabilizowania sytuacji
materialnej, która warunkuje byt naszego związku jako rodziny. Jest mnóstwo innych ważnych filarów. Do
tych ze strefy emocjonalnej zaliczamy wierność i poświęcenie. Ważna jest też umiejętność osiągania
porozumienia z partnerem, a także szacunek do partnera jako indywidualnej jednostki o własnych celach –
przez co rozumie się akceptację partnera wraz z jego hobby, marzeniami i upodobaniami.
Miłość, to nektar sporządzony z sensu życia
Nie słuchajmy zmaterializowanego świata! Nie kochajmy ciuchów i nowoczesnej technologii bardziej od
drugiego człowieka! Nie szukajmy miłości nigdzie indziej, niż w sercach ludzkich. Nie odwracajmy się od
miłości, nie udawajmy, że jej nie ma, nie wmawiajmy sobie, że jest złudna, że jest mitem czy problemem.
Być może miłość jest ciężarem, bo wymaga wyrzeczeń, poświęceń oraz spełniania obietnic. Być może
zmienia nas i nasze myślenie, wbrew naszej woli. Ale pamiętajmy o jednym: miłość uszlachetnia,
a szlachetność ta daje się zauważyć na każdej płaszczyźnie naszej egzystencji. Sprawia, że chcemy więcej
dawać, niż brać. Zmienia nas na lepsze, rozwijając w nas dobre cechy i pozytywne emocje. Wyplenia z nas
skazę cywilizacyjną, jaką jest brak wrażliwości na piękno czy cierpienie. Wbrew pozorom miłość nas nie
oślepia, nie nakłada retuszu na prawdziwość świata i nie przyćmiewa swym blaskiem naszych problemów.
Ona wręcz otwiera nam oczy, wybija nas z nurtu społecznych gonitw ku zgubie, byśmy mogli dostrzec jak
rysuje się nasze życie w rzeczywistości. Raz dźwignięta miłość, odmienia serce bez odwrotu. Więc nie mamy
nic do stracenia, bo nawet gdy nie zdołamy utrzymać spotkanej miłości i utracimy ją, to mimo wszystko
poprzez chęć kochania, staliśmy się lepszymi ludźmi. A serce zdolne pokochać jeden raz – pokocha i drugi,
bez względu na to, czy tego chcemy.
Co nam więc pozostało? Kochajmy się…
Karolina Kwiatkowska
www.karolinakwiatkowska.weebly.com

Podobne dokumenty