Natalia Szwajkowska
Transkrypt
Natalia Szwajkowska
UNIKNIONY KONIEC FIZYKA DA SIĘ LUBIĆ 2013- esej Natalia Szwajkowska II Liceum Ogólnokształcące z Oddziałami Dwujęzycznymi Adama Mickiewicza w Słupsku (IA- klasa matematyczno-fizyczna) im. nauczyciel: mgr Grażyna Linder Albert Einstein powiedział: Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej. Einstein chyba powinien zaliczyć te słowa do swoich największych osiągnięć i postawić wygrawerowaną nimi tabliczkę obok zasłużonej nagrody Nobla. Nie przypominam sobie, żebym kiedyś słyszała równie dobitny cytat ukazujący naturę człowieka, który jest istotą nie do końca udaną. Nawet Adam i Ewa, którzy posiadają zaszczytne miano archetypów mężczyzny i kobiety, zaliczyli nieprzyjemną wpadkę z jabłkiem. Grudniowy koniec świata okazał się wielkim rozczarowaniem dla znacznego odsetka ludności, którzy po ciuchu liczyli na wielkie i katastroficzne show przygotowane przez Majów. W czasie, ogólnej dostępności Internetu i kablówki aż trudno uwierzyć, że znalazło się tylu naiwniaków, którzy ślepo uwierzyli pradawnej cywilizacji w ich wersję końca świata. To, że kalendarz Majów kończy się, od razu musi oznaczać, że zbliża się nieunikniony koniec dla całej współczesnej cywilizacji. Nasz kalendarz kończy się co roku, dokładnie 31 grudnia, a nikt z tego powodu nie celebruje końca świata (chyba, że imieniny Sylwestra są dla niego jakiegoś rodzaju alternatywą). Życie toczy się dalej. Zatem dlaczego tak ogromna liczba ludzi z przejęciem oczekiwała nadchodzącego armagedonu? Skoro już o tym wspomniałam, to warto wtrącić coś o słynnym Armageddonie z Brucem Willisem. Film przedstawia przeraźliwą wizję zagłady ludzkości, która ostatecznie przetrwała, dzięki ryzykownej misji grupki astronautów. Jak widać, ludzie od lat "nakręcają się" i są zafascynowani zagładą świata. Jakiś czas temu na ekrany kin trafił film katastroficzny 2012, który (co tu dużo mówić) przedstawia wizję końca świata zapowiadanego na 21 grudnia 2012 roku. Skoro w Hollywood postanowiono nakręcić film o takiej tematyce, to widocznie spodziewali się wysokiej oglądalności. Być może ludzie uznali, że to już nie przelewki i apokalipsa rzeczywiście jest nieunikniona. Niestety, w tym momencie potężna machina show biznesu jest większym autorytetem dla mas, niż chociażby naukowcy z NASA, którzy stale zapewniali, że światu absolutnie nic nie grozi i nie ma się czego obawiać (przynajmniej w przeciągu kilku miliardów lat). Ludzie lubią w coś wierzyć. Przykładowo wierzą w Boga, bogów, latającego potwora spagetti czy pozaziemskie cywilizacje. Chociaż w Biblii jest napisane, że w sumie to nikt nie może wiedzieć kiedy nastąpi koniec świata to i tak wielu chrześcijan zawzięcie upierało się przy koncepcji kończącego się kalendarza Majów. Nawet ci najbardziej zagorzali i wytrwali w wierze, których co niedziele można spotkać w kościele, skrycie obawiali się nadchodzącej katastrofy. Ludzie najwyraźniej nie są zbytnio konsekwentni w swoich przekonaniach. Może „zwykła” modlitwa zaczyna powoli nudzić wiernych, i dlatego stale czekają na jakieś spektakularne wydarzenie, które odmieni raz na zawsze ich życie. Warto również zwrócić uwagę na manipulacyjną funkcję sekt. Z łaciny seco oznacza odcinać się od czegoś. Członkowie sekt zwykle są odcięci od racjonalnego (i własnego) myślenia i ślepo podążają za swoimi "duchowymi przywódcami", którzy obiecują im niestworzone rzeczy. Manipulacja jest stałą częścią egzystencji, której ludzie mimowolnie ulegają. Obecnie media: gazety, programy telewizyjne i radiowe wzmacniają wpływ informacji na człowieka. Można powiedzieć, że każda kolejna wzmianka na temat końca świata potęgowała ostateczny efekt, który doprowadził do tego, że 21 grudnia ludzie byli wystraszeni i z determinacją próbowali jak najlepiej wykorzystać ostatnie chwile swojego życia. Natłok informacji sprawił, że podawane dane były jeszcze bardziej wiarygodne (skoro wszelkie media podawały je na tacy). Łowcy sensacji sprytnie podłapali temat, który stał się międzynarodowym ewenementem. Coś tak spektakularnego bez wątpienia znajduje większą rzeszę odbiorców niż informacje o obradach sejmu czy lokalnej sztuce. Co więcej- to się lepiej sprzedaje! Jak widać pieniądze rządzą światem. Prawdę mówiąc, ludzie lubią złe informacje. Może nie złe. Ludzie lubią niepokojące informacje. Społeczeństwo potrzebuje adrenaliny, a zawody między życiem a śmiercią są chyba jej największym dostawcą. To chyba dlatego Igrzyska Śmieci biją rekordy popularności (zarówno książki jak i film). Moda na straszenie bierze się pewnie z tradycji obchodzenia Halloween, w czasie którego ludzie wychodzą na ulicę w przerażających kostiumach, a ich domy są udekorowane szkieletami i pajęczynami. Więc człowiek lubi się także bać. Fani produkcji Tima Burtona żyją w atmosferze strachu, który zresztą (najwyraźniej) sprawia im przyjemność. Einstein powiedział Nauka w szkołach powinna być prowadzona w taki sposób, aby uczniowie uważali ją za cenny dar, a nie za ciężki obowiązek. Kolejna myśl mądrego człowieka! Obecnie uczniowie stale przysypiają na lekcjach. Może być to spowodowane tym, że jeszcze nie dojrzeli do edukacji albo uczą się tego, co ich nie interesuje. Szkoda, że zapał młodego (starszego także) pokolenia do nauki jest taki znikomy. Może jakby świadomość i wiedza w społeczeństwie była większa, to nikt by nawet nie pomyślał, że wizja grudniowego końca świata może być chociażby trochę prawdopodobna. Drzemki na historii, fizyce czy biologii dały swoje efekty. Jak wiadomo już w 1000 roku spodziewano się rychłego końca świata. Teoria milenaryzmu zakładała, że koniec świata nastąpi 31 grudnia 999 roku. Gdy katastrofa nie nastąpiła lud rzymski zaczął świętować i właśnie to zapoczątkowało tradycje imprez sylwestrowych! A więc jednak Sylwester ma jakiś związek z końcem świata! W dobie rozwoju medycyny pandemia także nam (raczej) nie grozi, a atmosfera ziemska chroni nas przed słonecznym pożarem! Najbardziej prawdopodobnym zdarzeniem może być uderzenie ogromnej komety w powierzchnie Ziemi. Miejmy jednak nadzieję, że to nigdy nie nastąpi. Tak sobie myślę, że w tym momencie małe dzieci reprezentują największy poziom inteligencji na świecie. Dzieci mają to do siebie, że myślą w sposób naturalny i prosty. Wątpię, żeby jakiś maluch (sam z siebie) uwierzył w widmo apokalipsy. To dzięki zabiegom dorosłych dzieci mogły delikatnie mówiąc spanikować. Biedne dzieci... Co one mają z tymi dorosłymi? Na razie koniec świata został odwołany. Może to zasługa Chucka Norrisa, a może wysłannika Majów z reklamy koncernu samochodowego, który sam powiedział: nie będzie koniec świata. Chyba trzeba mu wybaczyć to małe kalectwo językowe. W końcu "język polski być jednym z najtrudniej na świecie!" Zatem DLACZEGO tak wielu ludzi przejęło się tą szaloną teorią zbliżającego się końca? Jaka jest najbardziej racjonalna odpowiedź? Chyba nie da się tego wytłumaczyć w żaden racjonalny sposób. Można tylko spekulować. Po prostu ludzie mają skłonności do wyolbrzymiania i koloryzowania faktów. Oscar Wilde ujął to tak: kiedy ludzie są tego samego zdania co ja, mam zawsze wrażenie, że się pomyliłem. Coś w tym jest. Skoro większość uznała, że koniec świata nastąpi to widocznie reszta wzięła ich stronę, bo po co samemu się upierać, że czegoś nie będzie? BIBLIOGRAFIA: http://pl.wikipedia.org/wiki/Millenaryzm http://pl.wikipedia.org/wiki/Koniec_%C5%9Bwiata http://cytaty.eu/motyw/nauka.html http://www.polskieradio.pl/23/266/Artykul/748158,Koniec-swiata-Tak-za-sprawa-Slonca