Zbawicielka Znowu spoglądam w Twe oczy niebieskie, Widzę je

Transkrypt

Zbawicielka Znowu spoglądam w Twe oczy niebieskie, Widzę je
Zbawicielka
Znowu spoglądam w Twe oczy niebieskie,
Widzę je przed sobą, patrząc na Twoje zdjęcie,
Przyszłaś znowu by uratować mój świat,
Tak poturbowany, tak niechciany jak więzień zza krat.
Kiedy mnie sponiewierano przyszłaś znowu,
Jakbyś czuła, że Cię potrzebuję, i krzyczę z zawodu,
Mój skowyt i przekonanie, że widzieć mnie nie będziesz w stanie,
Odpowiedziałaś na mój ból, odpowiedziałaś na wezwanie.
Mówią o mnie dobry chłopak, pamiętasz mnie?
Tego który dla Ciebie pisał te wszystkie wiersze,
Piszę kolejny, legenda trwa nadal,
Kiedy ja próbuje, a Ty mi pomagasz wszystko poukładać.
Czeka nas spotkanie, ciekawy jestem co się wtedy stanie,
Czy odżyją moje wspomnienia, czy neutralny pozostanę,
Czy dostrzeżesz coś nowego we mnie,
Czekam na to spojrzenie i kim w nim tym razem będę.
Kobieto z klasą, byłem pewien Twojego odrzucenia,
Chciałem się skatować, udowodnić pogrążyć się do zatracenia,
Pójść i zatańczyć, tak jak to życie mi wciąż gra,
Znowu pokazałaś, że karta którą gram, wcale nie jest przegrana.
Nie robię sobie nadziei, przynajmniej się staram,
Nie wierzę, że coś się zmieni, ale wiem że jako człowieka mnie cenisz,
W końcu powiedziałaś: „chętnie się spotkam”,
Czekam na ten jedeń dzień, jeden dzień który może mnie odmieni.
Owszem ja bardzo się zmieniłem, bo stwierdziłem, że na to czas,
W tym wydaniu jeszcze mnie nie widziałaś z bliska,
Gdy mnie zobaczysz, a ja Ciebie pozwól że Cię uściskam,
Bo jesteś moim azylem, moją odskocznią, moją lepszą stroną życia.
Nie wiem skąd masz ten dar, że pojawiasz się wtedy gdy trzeba,
Czy to Bóg Cię zsyła, kiedy potrzebna jest ciężka artyleria,
Kiedy potrzebny jest ten uśmiech i to jedno spojrzenie,
By wyrwać mnie z impasu, z koszmaru który we mnie drzemie.
Wiem, że nie jestem w Twoim typie, nasze światy są odległe,
Niemniej jednak, ludzie mowią, że wszystko jest możliwe,
Moja droga ja w to nie wierzę, że ktoś taki mógłby mnie chcieć,
Tylko proszę jeśli masz ochotę, ratuj mój świat kiedy tylko chcesz.
Mówią mi, ludzie się zmieniają i ich priorytety,
Ja nie jestem aż taki przekonany o tym niestety,
W mojej głowie setki scenariuszy, marzeniami podpartych,
Dla otaczającego świata niestety nic nie wartych.
W Twoich oczach jednak chyba zostałem kimś,
Skoro tak chętnie wracasz do mnie i tych chwil,
Kiedy razem spędzaliśmy czas,
Kiedy razem spacerowaliśmy i rozmawialiśmy nie raz.
Wiesz? Myślałem że już nigdy na Twój temat nie powstanie żaden wiersz,
Że ten talent zaginął, niepoprawny poeta też,
Lecz o Tobie powstaje kolejne dzieło, odżywa serce,
Dusza znowu czuje życie, życie znowu staje się piękniejsze.
Wielu z moich przyjaciół, jak to oni, mi dobrze życzą,
Niektórzy nawet pewne rzeczy prorokują,
Niestety o nich głośno nie powiem, zostawie słodkiej tajemnicy,
Boje się, że jeśli powiem to na głos, znikniesz tempem błyskawicy.
Nie wiem czy o kimś innym, co o Tobie powstało wierszy,
Pisałem ich wiele, ale Ty jesteś tematem najszerszym,
Ty która byc może na zawsze mnie nie odrzuciłaś,
Ty która po raz kolejny mnie z wnyków życia wybawiłaś.
Wiem, to tylko metafizyka, lecz trzeba przyznać Bóg zawsze mi Cię ześle,
Kiedy rozterki i ból egzystencji, tak rychle dopada,
Kiedy samotność zbyt wielkie ma przebicie i za dużo sobie pozwala,
On przysyła Ciebie, a Ty stajesz w odpowienim miejscu i odpowiednim czasie.
Wiesz ślicznotko? Nie pojmuje czasem tego życia,
Wiem, że sama do mnie nie przyszlaś,
Zdaję sobie sprawę, że to była moja wałsana inicjatywa,
Choć spotkania jeszcze nie było, to historia jest prawdziwa.
Czas to kończyć, bo pisać o Tobie znów mogę setki słów,
Postawić tysiące znaków, wyrazów i sentecji bezliku,
Jedno jest pewne w tej łamigłówce, grze pozorów i cieni,
Jesteś tu dla mnie ja dla Ciebie, po co nikt nie wie, ale to się nie zmieni.
Do obcego miasta przyjechałem za Tobą,
Bylaś powodem dla którego w ogóle ten człowiek ryzyka się podjął,
Bo chciał byś go zauważyła,
Pytam się teraz Boga i wszystkich świętych, powiedzcie, własnie to zrobiła?
Czy ona jest tym ciepłem dla, którego zapalałem światło,
Choć myślałem o kim innym, pilnując by nie zgasło,
Lecz mi kazali modlić się o miłość i swój lepszy dzień,
Może w końcu ją przyciągnę, spełni się mój najskrytszy sen
A tych kilka słów zamykam w szufladzie, czekając co będzie dalej...

Podobne dokumenty