«BEATI QUI IN DOMINO MORIUNTUR»

Transkrypt

«BEATI QUI IN DOMINO MORIUNTUR»
Pismo Parafii pw. NMP z Lourdes w Krakowie  nr 9 (125)  wrzesień 2012 r.
«BEATI QUI IN DOMINO
MORIUNTUR»
UROCZYSTOŚCI POGRZEBOWE
KS. ZYGMUNTA CZEKAŃSKIEGO,
27 LIPCA 2012 ROKU
Ks. Zygmunt Czekański CM urodził się 3 maja 1929 roku w Rozdole nad Dniestrem (w województwie stanisławowskim). W 1945 roku został wraz z rodziną wysiedlony na tzw.
Ziemie Odzyskane — do Kluczborka na Opolszczyźnie. Przez
rok uczył się w Liceum Ogólnokształcącym w Kluczborku, następnie naukę kontynuował w Małym Seminarium Księży Misjonarzy w Krakowie. Święcenia kapłańskie przyjął w dniu 24
czerwca 1956 roku z rąk ks. bpa Stanisława Rosponda. Wraz z
nim w kościele seminaryjnym przy ul. Stradomskiej święcenia
kapłańskie przyjęli m.in.: ks. Tadeusz Gocłowski, obecnie emerytowany arcybiskup metropolita gdański, ks. Jan Kowalik, rezydujący obecnie w parafii bł. Anieli Salawy (budowniczy tamtejszego kościoła parafialnego), ks. Henryk Ostrzołek, były proboszcz
naszej parafii oraz śp. ks. Józef Mazurek.
ZAPROSZENIE DO
MODLITWY RÓŻAŃCOWEJ
O, błogosławiony różańcu Maryi,
słodki łańcuchu, który łączysz nas z Bogiem!
(bł. Bartolo Longo)
Wspólnota Żywego Różańca Świętego zaprasza serdecznie Parafian i Uczęszczających
do naszego kościoła do licznego udziału we
wspólnej modlitwie różańcowej: w poniedziałki, wtorki, środy, piątki i soboty w godz.
18.00—18.30 w kościele. Modlimy się za Ojczyznę, za kapłanów naszej parafii, żyjących i
zmarłych, za parafian żyjących i zmarłych oraz
w intencji próśb poleconych naszej modlitwie.
Niech Królowa Różańca św. uprasza nam u
Boga potrzebne laski – w trudnych czasach,
jakie przeżywamy.
Helena Błaut,
przewodnicząca Wspólnoty Żywego Różańca
Po święceniach kapłańskich – przez długie lata pracował w
duszpasterstwie parafialnym: w Ignacowie (1956-1957), Słubicach (1957-1959), Jordanowie (1959-1960) i w Bydgoszczy, w
parafii św. Wincentego a Paulo (1960-1969). W latach 1969—
1986 był proboszczem parafii św. Wawrzyńca w Gozdnicy (w
diecezji gorzowskiej). Jednocześnie przez trzy lata studiował teologię w Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie; studia
ukończył w 1975 roku. Przez kolejne sześć lat posługiwał jako
ojciec duchowny w Wyższym Seminarium Duchownym w Gościkowie-Paradyżu (1986-1992), a później przez 10 lat był kapelanem Sióstr Miłosierdzia w Chełmnie (1992-2001). Od września
2001 roku pracował w naszej parafii, przede wszystkim służąc
chorym i w konfesjonale – zawsze ze szczególnym sentymentem
wspominając pracę w Gozdnicy (budowę wspólnoty parafialnej i
budowę nowej plebanii) oraz służbę młodym, przygotowującym
się do kapłaństwa w Gościkowie-Paradyżu. Z biegiem lat ubywało mu sił: od 2008 roku był już poważnie chory i nie mógł służyć
wiernym w kościele.
Ks. Zygmunt Czekański CM zmarł w swoim pokoju na
plebanii w środę 25 lipca 2012 roku przed godz. 6.00 rano, po
83 latach życia i 56 latach kapłańskiej posługi.
2
Z Życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 9 (125) 2012 r.
Uroczystości pogrzebowe w naszym kościele rozpoczęły się w piątek 27 lipca o godz. 10.00. Wspólną
modlitwę różańcową przy trumnie z ciałem śp. ks. Zygmunta poprowadził ks. Paweł Dobroszek CM. Uroczystej Mszy św. pogrzebowej o godz. 10.30 przewodniczył
ks. abp Tadeusz Gocłowski CM (emerytowany arcybiskup gdański), a koncelebrowało ją 54 kapłanów wraz z
ks. bpem Pawłem Sochą CM (emerytowanym biskupem
pomocniczym diecezji zielonogórsko-gorzowskiej);
wśród kapłanów, którzy przybyli z całej Polski – Eucharystię celebrowali m.in. ks. Ryszard Tomczak, były rektor seminarium w Gościkowie-Paradyżu i ks. Piotr Majer,
kanclerz krakowskiej kurii metropolitalnej. W kościele
zgromadziła się także rodzina zmarłego Kapłana (z jego
siostrą Eugenią Czekańską, szarytką), Siostry Miłosierdzia i wierni, zarówno parafianie, jak i przybysze z
miejsc, w których ks. Zygmunt pracował.
Po odczytaniu Ewangelii okolicznościową homilię
wygłosił ks. abp Tadeusz Gocłowski.
HOMILIA KSIĘDZA ARCYBISKUPA
Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by
owoc wasz trwał! (J 15,16). Te słowa Jezusa Chrystusa odnoszą się do każdego człowieka. Bo największym darem Bożym
dla każdego człowieka jest życie. Bóg stworzył człowieka, by
żył (por. Mdr 1, 12-16).
Ekscelencjo, Księże Biskupie Pawle!
Najdostojniejszy Księże Wizytatorze!
Drodzy Bracia Kapłani!
Czcigodne Siostry Miłosierdzia!
Umiłowani w Panu!
Ojciec Święty Jan Paweł II, będąc – jako papież – w
Wadowicach, powiedział: Tu się wszystko zaczęło. Rodzice,
rodzeństwo, ziemia, gdzie przychodzi człowiek na świat, to
wielkie skarby.
Ksiądz Zygmunt przyszedł na świat w rodzinie głęboko
religijnej i głęboko patriotycznej. Wystarczy powiedzieć, że
charyzmat wincentyński głęboko zawładnął tą rodziną, bo
dwie jego siostry, w tym jedna bliźniaczka – to szarytki i on,
misjonarz. Religijność rodziny Czekańskich zaowocowała
powołaniami wincentyńskimi. Charakteryzował tę rodzinę
również głęboki patriotyzm. Zygmunt urodził się 3 maja 1929
roku w Rozdole nad Dniestrem, w województwie stanisławowskim. Patriotyzm, religijność, maryjność – to istotne wartości, które kształtowały duszę młodego człowieka, który razem z narodem przeżywał dramat opuszczenia tych ziem,
gdy w roku 1945 musiał zamieszkać z rodziną w Kluczborku.
Z bólem opowiadał w czasie naszych wspólnych lat gimnazjalnych o okrutnych zbrodniach, które miały miejsce na Ziemi Stanisławowskiej w trudnych latach wojny, gdy bandy
ukraińskie mordowały Polaków.
Silne korzenie religijne ukierunkowały życie młodego
Zygmunta. Wstąpił do Małego Seminarium Księży Misjonarzy
w Krakowie na Nowej Wsi, gdzie ukończył gimnazjum i gdzie
spotkały się nasze drogi. Po tzw. małej maturze – czyli gimnazjum przeszliśmy na Kleparz. Po dwu latach liceum, po
maturze i po złożeniu ślubów rozpoczęliśmy w roku 1951 w
Instytucie Teologicznym Księży Misjonarzy studia, po których
Zygmunt Czekański przyjął, razem ze swoimi trzydziestu dwu
kolegami, święcenia kapłańskie z rąk biskupa Stanisława Rosponda. Po powołaniu więc do człowieczeństwa, po powołaniu do rodziny wincentyńskiej, wszedł na drogę kapłańską. A
stało się to 24 czerwca 1956 roku. Były to dla Polski trudne
czasy, ale i budzące nadzieje! Polski Październik rozpoczynał
jego ofiarną kapłańską drogę, trudną, ale i fascynującą. Najpierw jako kapelan Sióstr Miłosierdzia w Krakowie i katecheta
w Słubicach nad Odrą, potem proboszcz w Jordanowie (diecezja gorzowska), dziewięć lat pracy w Bydgoszczy, gdzie był
katechetą i kapelanem w szpitalu. Ale jednym z najpiękniejszych okresów jego kapłańskiej pracy było siedemnaście lat
proboszczowania w Gozdnicy…
Na zdjęciu:
Ks. wizytator
Kryspin Banko CM
dziękuje
uczestnikom
pogrzebu
na zakończenie
uroczystości
Z Życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 9 (125) 2012 r.
3
Na zdjęciu:
Ks. arcybiskup
Tadeusz Gocłowski
w rozmowie
z s. Eugenią
Czekańską SM
Siedemnaście lat proboszczowania w Gozdnicy, w miasteczku robotniczym, które zawładnęło sercem Księdza Zygmunta i wycisnęło piętno na jego kapłańskiej duszy. Do dziś
wspominają o nim z wdzięcznością wierni. Ksiądz Zygmunt,
będąc proboszczem, podjął specjalistyczne studia w Akademii
Teologii Katolickiej w Warszawie, zakończone w roku 1975.
Sługa Boży Wilhelm Pluta, ówczesny biskup gorzowski, zamianował go Diecezjalnym Wicewizytatorem Katechezy, ważnej
dziedziny pracy Kościoła z młodzieżą i dziećmi. W Gozdnicy
Ksiądz Zygmunt przeżył dramat pożaru kościoła parafialnego.
Razem z całą ofiarną parafią przywrócił w kilku tygodniach
świątynię do pierwotnego piękna.
Charyzmat wincentyński ma szerokie pole swej aktywności. Po długich latach proboszczowania Ksiądz Zygmunt zostaje zamianowany Ojcem Duchownym w Diecezjalnym Seminarium Duchownym diecezji gorzowskiej w Paradyżu. Na tym
stanowisku, bardzo wymagającym, pracuje przez sześć lat. Od
roku 1992 do 2001 pełni obowiązki kapelana Sióstr Miłosierdzia
w Chełmnie. I wreszcie wraca do miejsca swej młodości.
Właśnie tu, na Nowej Wsi w Krakowie, w parafii Matki
Bożej Lourdeńskiej jako duszpasterz, a w końcówce swych lat,
jak cierpiący Jan Paweł II, dźwiga wielki, i pewnie najcięższy
obowiązek, jakim była, jakim jest choroba.
Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by
owoc wasz trwał. Dziś wraca Ksiądz Zygmunt – sterany Boży
pracownik – do Domu Ojca.
Spotkałem młodego Zygmunta przed sześćdziesięciu
sześciu laty. Był zawsze człowiekiem ambitnym i konsekwentnym. Swe misjonarskie życie traktował z wielkim zaangażowaniem. Charyzmat wincentyński nie był dla niego teorią. Opowiadał jego młody wówczas współpracownik w kapłaństwie, że realizując troskę świętego Wincentego a Paulo o ubogich – zapraszał do swego wincentyńskiego stołu ubogie dzieci, by wnieść
w ich serca radość ewangeliczną... A praca wychowawcy kleru
diecezjalnego – to pragnienie serca św. Wincentego a Paulo,
który mówił: Służba przyszłym kapłanom, to służba apostołom i to na wzór Jezusa Chrystusa. A to jest również celem
tego Zgromadzenia. Rozumiał to Ksiądz Zygmunt. Pracowite
i ofiarne było jego życie.
Maryję Niepokalaną prosimy, by wprowadziła swego
wiernego Sługę do Domu Ojca. A my dziękujemy Ci, Księże
Zygmuncie, za piękne twe kapłańskie lata i prosimy Cię: wypraszaj nam nowe powołania kapłańskie, bo żniwo jest wielkie, a robotników stale mało (por. Łk 10,2).
Św. Paweł w Liście do Rzymian, dziś odczytanym, pisze wyraźnie: Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeśli
zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc i w
śmierci należymy do Pana (Rz 14, 7-8). Słowa te Ksiądz
Zygmunt rozumiał dosłownie. Pan był jego natchnieniem w
służbie dla braci.
Cierpienie ostatnich lat tak bardzo go zbliżyło do cierpiącego na Krzyżu Chrystusa, o czym czytaliśmy w dzisiejszej Ewangelii. Niech Zmartwychwstały Pan będzie dla niego
wieczną nagrodą. Amen.
Na zakończenie Mszy św. przemówił ks. bp
Paweł Socha, wspominając pracę śp. ks. Zygmunta na
terenie ówczesnej diecezji gorzowskiej, której poświęcił w sumie 27 lat kapłańskiej posługi – jako katecheta,
proboszcz i ojciec duchowny alumnów seminarium w
Gościkowie-Paradyżu. Zaś przed obrzędem ostatniego
pożegnania w imieniu duszpasterzy parafii NMP z Lourdes i wiernych przemówił ks. proboszcz Jacek Kuziel CM.
SŁOWO KSIĘDZA PROBOSZCZA
Kiedy w zeszłym roku w nowych okolicznościach spotkałem się z ks. Zygmuntem – powiedział wtedy do mnie
jeszcze dość mocnym głosem i lekko się uśmiechając: Życzę
Księdzu życzliwości Parafian i Konfratrów.
4
Z Życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 9 (125) 2012 r.
Przez ten rok spotykaliśmy się z ks. Zygmuntem w zasadzie tylko w jego pokoju, bo – niestety – siły opuszczały go
coraz bardziej, a postępująca choroba sprawiła, że miał coraz
większe trudności w poruszaniu się i w mówieniu. Przysparzało
mu to dodatkowych cierpień. Znosił je jednak bardzo dzielnie;
można by rzec, że im bardziej cierpiał, tym większy zachowywał
pokój. Zmarł cichutko w minioną środę nad ranem, w swoim
pokoju, odchodząc po nagrodę do Pana.
Za troskliwą opiekę nad naszym chorym Współbratem,
pełną ciepła i oddania, bardzo serdecznie dziękuję pani Beacie
Godek, a także panu Mariuszowi Mikulskiemu, który był rehabilitantem ks. Zygmunta.
Dziękuję z serca ks. Antoniemu Bobakowi, który czuwał nad ks. Zygmuntem szczególnie w nocy i wiem, że niejedną
noc nie przespał.
Za opiekę medyczną serdecznie dziękuję pani doktor
Krystynie Jasińskiej-Mrowiec.
W imieniu wspólnoty parafialnej i misjonarzy pracujących
przy tej parafii pragnę bardzo serdecznie podziękować ks. arcybiskupowi Tadeuszowi i ks. bpowi Pawłowi za ofiarę Mszy
św. i wygłoszone do nas Słowo Boże.
Z serca dziękuję wszystkim Kapłanom diecezjalnym i
zakonnym za wspólną modlitwę.
Dziękuję ks. wizytatorowi Kryspinowi Banko i wszystkim Misjonarzom za dar wspólnej modlitwy.
Dziękuję Siostrom Miłosierdzia i Siostrom innych
wspólnot zakonnych, a także Wam, Drodzy Bracia i Siostry
z różnych parafii, za Waszą obecność i modlitwę.
[…]
Rodzinie zmarłego księdza Zygmunta składamy jako
wspólnota parafialna szczere wyrazy współczucia i zapewniamy, że zawsze będziemy o Nim pamiętać w naszych modlitwach.
Księże Zygmuncie! Dziękujemy Ci za twoje modlitwy i za
to, że swoje cierpienia ofiarowywałeś za parafię i za nas, kapłanów. Ufamy, że teraz będziesz nas wspierał swoimi modlitwami
w domu naszego Ojca. Odpoczywaj w pokoju!
Po obrzędzie ostatniego pożegnania zmarłego Kapłana, któremu przewodniczył ks. bp Paweł Socha –
trumna została wyniesiona z kościoła. O godz. 12.30 od
bramy Cmentarza Rakowickiego wyruszył kondukt żałobny do grobowca Księży Misjonarzy, przy którym ks.
Kryspin Banko CM, wizytator polskiej prowincji Zgromadzenia Księży Misjonarzy, podziękował Księżom Biskupom i wszystkim zebranym w imieniu Zgromadzenia.
Następnie ciało zmarłego Kapłana zostało złożone w
grobowcu.
(XYZ)
MYŚL MIESIĄCA
Prawie zawsze rodzice wychowują dzieci na obraz
i podobieństwo swoje.
Józef Ignacy Kraszewski
SZATAN BYWA
ZADOWOLONY
Waldemar Łysiak przytaczał zastanawiającą
wiadomość, którą znalazł w pamiętnikach Lejby
Bronsteina, alias Lwa Dawidowicza Trockiego,
kumpla Lenina. Otóż w swoich pamiętnikach Trocki
pisze, że ilekroć w trakcie posiedzenia Rady Komisarzy Ludowych referowano głód na Powołżu (miliony
ofiar), Lenin schylał głowę i ramiona zaczynały mu
drgać, aż wybuchał tłumionym śmiechem, później rechotem, wreszcie śmiał się jak opętany, co zarażało
towarzyszy, i cała Rada pękała ze śmiechu. Następnie kontynuowano obrady jak gdyby nigdy nic. Zawsze, kiedy mówiono o masakrach i hekatombach –
ogarniała Lenina taka homerycka wesołość (Waldemar Łysiak, Praski wrzód, w: Uważam Rze nr
7/2012, s. 99).
A może wcale nie „homerycka”? Zwłaszcza, że
w naszych czasach taka „wesołość” ludziom również
się zdarza. I to ludziom, których pewnie nikt nie podejrzewa o despotyczne czy zbrodnicze skłonności.
Nasza Parafianka (nazwisko i adres znane redakcji) napisała o zastanawiającym epizodzie, który
miał miejsce nie gdzieindziej, ale w Krakowie. W
jednym z krakowskich klubów seniora odbywała się
ożywiona dyskusja na temat: Czy rozmawiać o chorobach nowotworowych w gronie rodziny, z przyjaciółmi i znajomymi? Dwie Panie dzieliły się z zebranymi swoimi przeżyciami i doświadczeniami w walce z tą chorobą. Opowiadały o tym, ile otrzymały
wsparcia ze strony rodziny i znajomych. Jedna ze
słuchaczek, mieszkająca w małym miasteczku pod
Krakowem, która z uwagą przysłuchiwała się tym
zwierzeniom – stwierdziła, że jest zaskoczona otwartością tych Pań, bo w jej miejscowości nie ujawnia
się jakichkolwiek chorób. Nie ujawnia się ich nawet
najbliższej rodzinie! Na zadane przez wszystkich pytanie: Dlaczego? – odpowiedziała: Żeby się ludzie
nie cieszyli…
Szatan – kto by pomyślał? – też szuka okazji do
ubawu. I znajduje nie tylko okazje, ale i wspólników
„dobrej zabawy”. Był czas, że znalazł sobie jako kompanów nie tylko łysego faceta z charakterystyczną
bródką, ale całą szajkę czerwonych „wyzwolicieli ludu”. Ale takich wspólników potrafi sobie znaleźć i dziś.
Czy jesteśmy od nich z daleka? I jak to sprawdzić?
To da się sprawdzić. Odpowiadając na krótkie
pytanie: Czym się cieszymy? Z kogo i z czego się
śmiejemy?
ks. Bogdan Markowski CM
Z Życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 9 (125) 2012 r.
5
PARAFIANIE NA WYJAZDACH
STOWARZYSZENIE
MIŁOSIERDZIA
W SIWCÓWCE
OD OGRODU BIBLIJNEGO
DO SANKTUARIUM
W WIŚLICY
Ks. proboszcz Jacek Kuziel, ks. Bogdan Markowski, s. Beata Woźniak i grono członkiń Stowarzyszenia
Miłosierdzia oraz sympatyków uczestniczyło w czwartek
31 maja br. w tradycyjnej majówce Stowarzyszenia.
Tym razem uczestnicy wyjazdu udali się do Stryszawy w
Beskidzie Makowskim – a ściślej do Siwcówki, gdzie
znajduje się klasztor Sióstr Zmartwychwstanek, w którym w latach 1960 – 1967 zatrzymywał się na odpoczynek Prymas Tysiąclecia, ks. kard. Stefan Wyszyński (odwiedzany często przez ks. kard. Karola Wojtyłę), mieszkała też tutaj prosta kandydatka na ołtarze – Kunegunda
Siwiec (1876 – 1955), przynależąca do Świeckiego Zakonu Karmelitów Bosych (w październiku 2011 roku nastąpiło zamknięcie diecezjalnego dochodzenia w sprawie
jej życia, cnót i opinii świętości).
W Siwcówce uczestnicy wyjazdu wzięli udział we
Mszy św. w kaplicy Sióstr (na zdjęciu), której przewodniczył ks. Bogdan, a okolicznościową homilię wygłosił
ks. Proboszcz, odbyli też spacer po uroczej okolicy. Po
wspólnym posiłku wszyscy nawiedzili dom rodzinny Sł.
B. Kunegundy Siwiec, gdzie mieli okazję posłuchać
świadectwa pani Franciszki Bartkowskiej, która osobiście
znała Kundusię (jak ją nazywano), nabyli też książki
opowiadające o życiu Kandydatki na ołtarze. Chwile w
domu Kundusi wywarły szczególne wrażenie: nikt nie
chciał kończyć spotkania. Ale czas było wracać – i już w
drodze powrotnej do Krakowa uczestnicy „majówki” nawiedzili stryszawski cmentarz, by pomodlić się przy grobie Służebnicy Bożej.
(XYZ)
W sobotę 30 czerwca br., z ks. proboszczem Jackiem Kuzielem, wyruszyliśmy na kolejny pielgrzymkowy szlak. Pielgrzymka parafialna tym razem prowadziła nas do Proszowic, Kościelca, Zielenic, Skalbmierza i Wiślicy.
Na niewielkim terenie, należącym do DPS w
Proszowicach, znajduje się unikalny w swoim rodzaju
«Biblijny Ogród», którego przesłaniem jest propagowanie Starego i Nowego Testamentu poprzez ukazanie
dobroci Boga, prowadzącego naród wybrany do Ziemi
Obiecanej przez pustynię. Znajdują się tam prawie
wszystkie rośliny, krzewy, zboża i drzewa wymienione
w Biblii. Niektóre kwiaty, byliny, zioła i trawy zostały
przywiezione z Ziemi Świętej. Najważniejszym z nich
jest tamaryszek, z którego sok – po zastygnięciu –
tworzy mannę. Jest także palirus – krzew cierniowy, z
którego wykonano koronę cierniową dla Chrystusa.
Dwie sadzawki symbolizują przejście Izraelitów suchą
stopą przez Morze Czerwone (można tego doświadczyć); jedna z nich jest pokryta sitowiem, w którym
matka Mojżesza ukryła go w kołysce. Można odpocząć
w «Ogrodzie zamkniętym» (z Pieśni nad Pieśniami),
wokół na 12 kolumnach, symbolizujących 12 pokoleń
Izraela i 12 apostołów, wiją się róże w kolorze bladoniebieskim, oznaczającym Boże Miłosierdzie. Pośrodku «Studnia Jakubowa», w kształcie ośmioboku, symbolizująca 8 błogosławieństw, a także miejsce, gdzie
Jezus poprosił o wodę Samarytankę. Niepowtarzalna
atmosfera tego miejsca przenosi nas w odległy świat
naszych przodków w wierze.
W Proszowicach zwiedziliśmy także XIIIwieczny romański kościół pw. Jana Chrzciciela i
Wniebowzięcia Najśw. Maryi Panny. W prezbiterium
kościoła oglądaliśmy ołtarz główny z obrazem Ukrzyżowania Chrystusa, a obok rzeźby aniołów trzymających narzędzia męki Pańskiej; w nawach bocznych obraz Wniebowzięcia Matki Bożej (pędzla Alberta Dürera), barokowe ołtarze św. Anny Samotrzeciej i św. Izydora (patrona rolników) oraz stacje Drogi krzyżowej
(wysokie na 3,95 m; pod krzyżem Chrystusa obok innych postaci umieszczony został Jan Chrzciciel).
Kościelec Proszowicki to następne miejsce, w
którym nawiedziliśmy XIII-wieczną, romańską świątynię pw. Św. Wojciecha. Kościół synodalny jest trójnawową bazyliką z krótkim prezbiterium.
6
Z Życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 9 (125) 2012 r.
Na zdjęciu:
Uczestnicy
pielgrzymki
parafialnej
w Kościelcu
Proszowickim
W ołtarzu głównym piękny obraz Matki Boskiej Kościeleckiej, wzorowany na wizerunku z rzymskiej bazyliki
Santa Maria Maggiore. W bocznych ołtarzach liczne relikwie świętych, z pieczęciami papieskimi, m.in. św. Jacka
Odrowąża (to tutaj zdarzył się cud, który posłużył do jego
kanonizacji).
W Zielenicach, w kościele pw. Niepokalanego
Poczęcia Najśw. Maryi Panny z początku XVII wieku,
znajdującym się na Wzgórzu Bożej Opatrzności, w głównym ołtarzu został umieszczony przepiękny obraz Matki
Bożej Zielenickiej, stanowiący kopię rzymskiego wizerunku Madonny Salus Populi Romani (obraz został ukoronowany papieskimi koronami przez bł. Jana Pawła II w
1983 roku). Opiekę nad sanktuarium sprawują Księża
Orioniści. W zielenickim sanktuarium uczestniczyliśmy
we Mszy św. odprawionej przez Ks. Proboszcza.
W Skalbmierzu zatrzymaliśmy się w XVwiecznej, gotyckiej kolegiacie pw. Św. Jana Chrzciciela. W prezbiterium, w ołtarzu głównym scena Zwiastowania Najśw. Maryi Panny, oraz XVIII-wieczne, barokowe stalle, które przedstawiają historię życia św. Jana
Chrzciciela i postacie proroków Starego Testamentu. Ale
najcenniejszym zabytkiem świątyni jest oryginalny obraz
flamandzkiego artysty Jakuba Jordaensa «Pokłon Trzech
Króli» z XVII wieku oraz obraz Ukrzyżowania, pędzla
artysty hiszpańskiego, który znajduje się w jednym z
ośmiu ołtarzy bocznych.
Wiślica była jednym z najpotężniejszych miast w
czasach pierwszych Piastów. W tym mieście, w 1347 roku, ogłoszono Statuty Wiślickie czyli zbiór praw dla Małopolski. Odkrycia archeologiczne dały podstawy do
przypuszczeń, że tutaj przyjął chrzest książę Wiślan na
długo przed rokiem 966, na co wskazuje także zachowana misa chrzcielna, służąca do chrztów zbiorowych, a datowana na rok 880.
Wiślica to już ostatnie miejsce naszego pielgrzymowania. Najcenniejszym zabytkiem tego miasta jest go-
tycka kolegiata z XIV wieku, pw. Narodzenia NMP,
ufundowana jako kościół ekspiacyjny przez Kazimierza
Wielkiego. Tam modliliśmy się przed umieszczoną w
ołtarzu głównym romańsko-gotycką figurą Matki Bożej
Uśmiechniętej z Dzieciątkiem (z XIV wieku), zwanej
Madonną Łokietkową. Łaskami słynąca figura Matki
Bożej została ukoronowana przez ks. prymasa Stefana
Wyszyńskiego i ks. arcybiskupa Karola Wojtyłę w
1966 roku.
Po czym modlitwą i śpiewem dziękowaliśmy
Bogu przez ręce Matki Bożej za szczęśliwy powrót do
Krakowa – pełni wrażeń i wyjątkowych przeżyć, związanych z miejscami niezwykłymi, a przecież tak nieodległymi od Krakowa.
Ewa Markowska
XV TURNIEJ O PUCHAR
KSIĘDZA WIZYTATORA
CZYLI NIECO
ZWARIOWANE ZAWODY
Zaraz po zakończeniu roku szkolnego, czyli w
dniach 30 czerwca – 2 lipca odbył się w Centrum Edukacyjnym Radosna Nowina 2000 w Piekarach tradycyjny
Turniej o Puchar Księdza Wizytatora Księży Misjonarzy dla służby liturgicznej z misjonarskich parafii. Tym
razem wzięło w nim udział 14 ministrantów z naszej parafii – gimnazjalistów i uczniów szkół podstawowych.
XV Turniej o Puchar Księdza Wizytatora Księży Misjonarzy odbywał się w zmienionej formule i
zgromadził rekordową liczbę ministrantów: z całej Polski
przyjechało ponad 200 ministrantów ze swoimi księżmiopiekunami, opiekunami świeckimi, rodzicami i kierowcami autobusów.
Z Życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 9 (125) 2012 r.
Pod okiem ks. Piotra Klimczaka CM, głównego organizatora zawodów, zgromadzili się ministranci z Bydgoszczy, Sopotu, Wrocławia, Słubic, Iłowej, Grodkowa,
Odporyszowa, Zakopanego, Piekar i Krakowa, zabrakło natomiast reprezentacji m.in. Warszawy, Pabianic i… Tarnowa. Zwykle ministranci rywalizowali ze sobą w jednej tylko
konkurencji: w piłce nożnej (która po dziś dzień wśród braci ministranckiej cieszy się największą estymą). Tym razem
konkurencji miało być więcej – o tyle więcej, że w niektórych zabrakło chętnych. Ostatecznie ministranci rywalizowali ze sobą w piłce nożnej, biegach, pływaniu, szachach,
tenisie stołowym, „piłkarzykach” i… konkursie biblijnym z Dziejów Apostolskich. Dodać należy, że każdy
uczestnik turnieju mógł startować w trzech różnych konkurencjach (co chyba było „piętą achillesową” turnieju).
Tegoroczny rozmach ministranckiej imprezy nieco
przerósł organizatorów. W czym rzecz? Posłużę się dwoma
przykładami z naszego podwórka. Ponieważ niedzielny
obiad w ostatniej chwili został przyspieszony z godziny
13.30 na godz. 13.00, informacja o zmianie nie mogła dotrzeć na czas do chłopców rozproszonych na terenie Centrum. W rezultacie Wojtek dotarł o godz. 13.15 do stołówki,
gdzie zastała go wiadomość, iż o godz. 13.30 ma się stawić
na rozgrywki szachistów. Przerwał więc obiad, by stawić
się na czas przy szachownicy, i podczas pojedynków nerwowo zerkał na zegarek, ponieważ o godz. 14.00 rozpoczynały się mecze piłki nożnej, a Wojtek był jednym z zawodników w zespole gimnazjalistów. Ale wszystko dobrze się
skończyło… Z kolei Piotr spędził w niedzielę pięć godzin w
hali sportowej, by rozegrać dwa pojedynki w tenisie stołowym, a kolejny wygrać walkowerem – a wszystko dlatego,
że zawodnicy spóźniali się albo nie stawiali wcale, grali
bowiem zapewne w tym czasie mecze piłki nożnej (a może
zapomnieli o tenisie?). W rezultacie Piotr, jako zawodnik w
drużynie piłkarskiej, w ostatnim meczu nie zagrał i został
zastąpiony przez rezerwowego… Na szczęście, Wojtek i
Piotr startowali tylko w dwóch różnych konkurencjach.
Jak wypadli nasi chłopcy? Nowa, zorganizowana „z
marszu” i nie dotarta w bojach piłkarska drużyna gimnazjalistów (W.Stankowski, M.Litewka, W.Oleksy, B.Wędzony,
P.Zych, R.Krasicki, P.Krasicki) przegrała mecze elimina-
7
cyjne do zera i odpadła z dalszych rozgrywek: z drużyną z
Iłowej 2:0, z Sopotu 4:0 i z Bydgoszczy 3:0. W rozgrywkach tenisa stołowego ministranci ze szkoły podstawowej
(F.Kamiński, W.Karski, J.Ciszewski) przegrali w eliminacjach… A potem były już same sukcesy! Gimnazjalista
Piotr Zych zajął drugie miejsce w tenisie stołowym,
przegrywając jedynie z reprezentantem parafii bł. Anieli
Salawy. W rozgrywkach szachowych (to była propozycja
naszej parafii) chłopcy odnieśli totalny sukces: Wojciech
Oleksy został mistrzem wśród gimnazjalistów, a wśród
ministrantów młodszych zajęli wszystkie miejsca na podium – Edgar Dziedzic jako mistrz, Filip Kamiński jako
wicemistrz i Maciej Lipski jako trzeci (jedynie czwarty
zawodnik, D.Ryszawy, nie znalazł się na podium). Sukcesy przypieczętowało I miejsce Franciszka Bednarka w
konkursie biblijnym (na poziomie szkoły podstawowej).
Mimo mankamentów – organizatorom XV Turnieju o Puchar Księdza Wizytatora Księży Misjonarzy w
Piekarach należą się wielkie wyrazy uznania. Ks. Piotr z
liczną grupą współpracowników i młodych wolontariuszy
zrobili co mogli, by gościom z całej Polski niczego nie
brakowało, a zawody odbywały się w sportowej atmosferze. A trzeba było zapewnić wszystkim (!) noclegi, śniadania, obiady i kolacje w szkolnej stołówce, hektolitry
wody mineralnej i źródlanej (nieznośne upały dawały się
we znaki również w Piekarach), przygotować boiska piłkarskie i sprzęt niezbędny do przeprowadzenia pojedynków szachowych i tenisa stołowego, biegów i zawodów
pływackich, zapewnić dla wszystkich pojedynków sędziów i sekretarki, a także służby ratownicze i medyczne.
Chłopcom umożliwiono nawet rozrywkę w postaci…
bezpłatnego korzystania z krytego basenu na terenie
Centrum. Z czego zresztą chłopcy korzystali skwapliwie i
najchętniej.
Spotkanie miało też wymiar duchowy i formacyjny: chłopcy przez trzy dni uczestniczyli we Mszy św. z
homilią, codziennie spotykali się w kościele Bożego Narodzenia na jutrzni, mieli też nabożeństwo pokutne z okazją do spowiedzi świętej. Wyjeżdżali z Piekar z zamiarem
powrotu tam za rok. I żądni sukcesów, ale raczej innych,
aniżeli mistrzostwo w piłce nożnej…
(XYZ)
Na zdjęciu:
Reprezentacja
naszej parafii
na XV Turnieju
o Puchar Księdza
Wizytatora
w Piekarach
8
Z Życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 9 (125) 2012 r.
Na zdjęciu:
Uczestnicy
wspólnych wakacji
w Górach Stołowych
podczas wycieczki
do Pragi – na rynku
Starego Miasta
WAKACJE MŁODYCH 2012:
OŚRODEK BADAWCZY
CARLSBERG
Tradycyjnie od jakiegoś czasu mamy dziwne upodobanie do wakacji w Górach Stołowych. Być może jest
to pewne schorzenie, albo mutacja, co dopiero nam
oznajmią lekarze za kilkadziesiąt lat; w każdym razie
niewątpliwie nasza choroba ma postać agresywną, ponieważ co roku staramy się tym bakcylem zarażać coraz
to nowe osoby. Czas pokaże, czy wszczepienie naszej
bakterii okaże się owocne i czy znowu będziemy się widywać rokrocznie w podobnym gronie, w tych samych
sterylnych warunkach. Tyle słowem wstępu.
Raport
Tegoroczny lipcowy Projekt Karłowski zamknął
się w składzie 24-osobowym. 18 uczestników (w tym 4
żeńskich) i 6 kadrowych. Na uwagę zasługuje fakt, że w
tym roku – jako króliki doświadczalne dla wszczepienia
naszego bakcyla – została starannie wyselekcjonowana
grupa chłopców w wieku zamykającym się na szkole
podstawowej. Czas pokazał, iż był to wielce odważny –
by nie rzec: brawurowy – eksperyment, jednak na szczęście zwieńczony powodzeniem. Grupa dziewcząt była
mniej selektywnie dobierana: zabrano tylko jedną zdrową
i 3 nosicielki. Tworzyliśmy dzięki temu bardzo dumną i
huczną grupę, która odważnie sunęła pociągami przez
Wrocław do Kłodzka, żeby dotrzeć do miejsca docelowego, które można już ochrzcić mianem ośrodka badawczego: do Karłowa, zwanego w dawnych czasach Carlsbergiem (o czym przypomina nazwa lokalu nieopodal
naszego miejsca zamieszkania).
Pierwsze dni były sporym wyzwaniem dla Kadry,
albowiem dawno nie było już wyjazdu, na którym najmłodsi byliby w zdecydowanej większości. A tu proszę: tym razem całe 14 osób. Mogę zdradzić, że mieliśmy spore problemy z doborem metod wychowawczych, ponieważ starych dobrych metod nie dało się tak
łatwo przełożyć na oryginalność współczesnych dzieci.
W związku z tym dla niektórych był to okres prób i
błędów. Ale jako że jesteśmy doświadczonymi naukowcami i niejedną probówkę w ręku trzymaliśmy –
szybko uporaliśmy się z problemami i projekt eksperymentu mógł być bez przeszkód realizowany. Podczas
naszych prac badawczych dochodziło do bardzo ciekawych sytuacji, czy zjawisk, które nie sposób opisać
wszystkie łącznie. Musiałbym otwierać przewód doktorski, do czego mi się nie spieszy, oczywiście, zatem
przytoczę jedynie najciekawsze przypadki.
Zauważyliśmy w jednym pokoju odchyły troszeczkę wschodnie. Jak wiemy, tamtejsze ludy lubują
się w zapachach kadzidła, mirry i aloesu. Często powstaje efekt chmury zapachowej, która otacza przybysza i dzięki temu dostarcza mu różnych doznań. U naszych chłopców było podobnie. Kiedy otwierało się ich
komnatę, powoli, ale zdecydowanie uwalniał się opar,
którego woń mogła przywodzić na myśl daleką Arabię.
A trzeba dodać, iż aromat był wyjątkowo delikatny i
subtelny, a efekt był silnie uzależniający – chłopcy nie
chcieli więc wychodzić z pokoju, ponieważ przy kontakcie z powietrzem twierdzili, że „się duszą”. Warto
dodać, że w pokoju panował równocześnie nietypowy
„porządek” (najmniejszy z chłopców mówił o swoich
kolegach: „porządek? jak ich przycisnąłem, to zrobili”).
To pomieszczenie było wielką ciekawostką folklorystyczną i Kadra bardzo chętnie tam zaglądała. By
stwierdzić raz za razem, czy aromat się już ulotnił
przez otwarte okna – czy też nadal pomieszczenie wypełnia subtelny zapach… niepranych skarpetek i niedomytych powłok cielesnych.
Z Życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 9 (125) 2012 r.
Warto też dodać, iż u jednego z uczestników dostrzegliśmy wyraźne zainteresowania entomologiczne.
Pewnego wieczora przybiegł do naszego Szefa projektu
badawczego i oświadczył mu: „Mam dla księdza ćmę!”
Po czy otworzył dłoń i wyleciała z niej, istotnie, ćma.
Jednak nasz młody specjalista od owadów nie był zadowolony, że ćma szybko uciekła, zatem pobiegł po następną. Przyszedłszy oznajmił: „Mam jeszcze jedną!” Po
czym otworzył rękę i faktycznie ukazała się nam ćma
numer 2. Jednak ta chyba była nieśmiała, albo nie przejawiała chęci do demonstrowania nam swych funkcji życiowych, co wywołało irytację u naszego młodego badacza. Zaczął dźgać ją palcem, mówiąc: „No! Rusz tyłek!”
Po pomyślnej adaptacji do środowiska laboratoryjnego – byliśmy bardzo ciekawi, jak nasza gromadka
sprawdzi się w warunkach terenowych. Okazuje się, iż
właściwy sprawdzian nadszedł sam i niespodziewanie.
Proszę sobie wyobrazić: ulewny, gęsty, ciężki i zimny
deszcz, silny wiatr, ślisko i mokro, a na dodatek… grad
stukający po kaskach. A do tego wysiłek, pot, strach, odległe grzmoty – i ludzie powoli przemieszczający się na
linach kilka metrów nad ziemią. Nie, Drodzy Państwo, to
nie żaglowiec w czasie sztormu – to nasi młodzi uczestnicy w parku linowym w Kudowie-Zdroju w trakcie nagłego deszczu. Trzeba przyznać: ich determinacja i siła
robiła na nas kolosalne wrażenie. Tylko jednemu nie udało się ukończyć tej morderczej trasy i zawisł na uprzęży.
Trzeba jednak oddać mu honor. Aby to uczynić – muszę
sięgnąć do literatury starożytnej, do prześwietnego Homera, który opisując śmierć Hektora pisał mniej więcej
tak: „Choć Achilles przebił jego szyję oszczepem, to
krtań pozostała nietknięta i przemówił”. Tak samo ja mogę rzec: choć zawisł na uprzęży, zawieszony między niebem a ziemią, lęku nie okazał, łez nie wylał i krzyku nie
wydał, lecz dzielnie na pomoc czekał.
Nasi dzielni podopieczni, ku naszemu zaskoczeniu,
radzili sobie doskonale również w mniej inwazyjnych
warunkach. Na wycieczkach mężnie parli przed siebie i –
mówiąc kolokwialnie – „dawali radę”. Muszę dodać, że
były też próby utworzenia projektu specjalnego «H» czyli
tzw. grupy «hardkorów». Jako jeden z nadzorców tego
projektu specjalnego – mogę z dumą obwieścić, że i w tej
grupie badawczej znaleźli się osobnicy, którzy już w
wkrótce będą mogli dołączyć do zacnego grona «hardkorów». Mocne cechy przystosowawcze zauważono także
w trakcie specjalnego testu, przed zakończeniem projektu, gdy tradycyjnie staramy się wytypować trzech uczestników, którzy najlepiej rokują na zarażenie bakcylem. W
tym roku po ciężkich bojach ostatecznie miejsca od
pierwszego zajęli: Filip Kamiński, Max Sulima i Dawid
Maślanka (ten ostatni zaproszony specjalnie przez Szefa
do udziału w projekcie badawczym). W nich pokładamy
szczególne nadzieje na pozytywne wyniki wszczepienia.
Podsumowując mój raport, Szanowna Komisjo,
chciałbym rzec jedno: mimo iż na ostateczne efekty trzeba czekać i wiele zależy od czynników losowych – uważam, iż zdolności adaptacyjne naszych podopiecznych są
na tyle zadowalające, że pozwalają żywić nadzieję na po-
9
żądane efekty u większości uczestników. Mimo
dentów, które mogły zaburzyć eksperyment, można patrzeć w przyszłość jasnym okiem i w sposób optymistyczny. Bakcyl Gór Stołowych będzie w stanie przetrwać działanie antybiotyków i być może uda nam się
uruchomić produkcję masową. Do tego czasu będziemy
oczekiwać na wznowienie projektu i wtedy będziemy
mogli przedstawić miarodajne wyniki.
Dziękuję Państwu za uwagę.
A jeśli chodzi o moją opinię ? Wyjazd mi się
bardzo podobał i w przyszłości chyba będę wybierał
projekt badawczy dla najmłodszych.
Raport przygotował Jan Kazimierz Godek
GDZIE BYLIŚMY PODCZAS WAKACJI W
GÓRACH STOŁOWYCH? Wędrowaliśmy na Pasterkę,
do Białych Skał, Skał Puchacza i na Narożnik, na Fort Karola
i Szczeliniec Wielki, do Błędnych Skał i wodospadów Pośny,
na Božanowský Špičak w Czechach oraz do Wambierzyc,
byliśmy w Pradze (pociągiem), zwiedzaliśmy Skály
Adršpašské, Nové Mĕsto nad Metują i grupę warowną Dobrošov w Czechach, byliśmy w Kaplicy Czaszek w Czermnej
oraz w Parku Linowym albo Aqua-Parku w Kudowie-Zdroju.
WAKACJE MŁODYCH 2012:
«BYŁO PIĘKNIE,
JESTEŚMY ZADOWOLENI»
Celem kolejnego wakacyjnego wyjazdu służby
liturgicznej były Bory Tucholskie. Wyjazd odbył się w
dniach 4 – 18 sierpnia i wzięło w nim udział 9 ministrantów i 5 dziewcząt (oraz ks. Bogdan i kl. Przemysław jako opiekunowie). Spotkanie przedwyjazdowe
odbyło się w czwartek 2 sierpnia w sali parafialnej. Na
spotkaniu Ksiądz odczytał «10 przykazań» obowiązujących na wyjeździe, zapoznał nas z dokładnym planem
wyprawy, a na wszystkie pytania o miejsce zamieszkania odpowiadał, że sam nic nie wie, ale siostra Urszula
z klasztoru Sióstr Miłosierdzia w Bysławku zapewniała
nieodmiennie: Będzie pięknie, będziecie zadowoleni…
(stąd taki właśnie tytuł tego tekstu).
Wyjechaliśmy więc pełni zapału i ciekawi tego,
co zobaczymy. Pierwszy etap podróży trwał trzy godziny, po czym zatrzymaliśmy się w Pabianicach.
Tam, w kościele pod wezwaniem Matki Bożej Różańcowej, została odprawiona pierwsza na wyjeździe Msza
Święta. W dalszą drogę wyruszyliśmy o godz. 12.30 i
przed godz. 18.00 byliśmy w Bysławku. Nasz ośrodek
okazał się starym «domem bogatego gbura» (zakupionym i podniesionym z ruiny przez p. Tomasza Pankanina), posiadającym niesamowity klimat i pełnym różnych zakątków, w których można było zasiąść rankiem
lub wieczorem i w spokoju porozmawiać.
10
Z Życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 9 (125) 2012 r.
Zaraz po zakwaterowaniu zostaliśmy nakarmieni, a
potem odbyło się spotkanie, podczas którego Ksiądz
przybliżył nam historię miejsc, w obrębie których mieliśmy się poruszać.
Następnego dnia udaliśmy się z Legbądu na trasę
pieszą, której głównym celem było obejrzenie akweduktu
w Fojutowie. Otóż prowadząc od rzeki Brdy kanał nawadniający Czerskie Łąki (które miały być „sianowym
zagłębiem” dla koni) – budowniczowie w XIX wieku
„przeskoczyli” poprzeczny ciek wodny budując nad nim
akwedukt. Pod tym akweduktem ks. Bogdan nakazał nam
pozostawić… wszelkie animozje. W trzecim dniu wyruszyliśmy na piechotę do Rudzkiego Mostu, jednak celu
nie udało nam się osiągnąć na sucho, gdyż w końcu się
rozpadało, mieliśmy natomiast okazję podążać bardzo
malowniczą doliną rzeki Brdy. Kolejny dzień został przeznaczony na zwiedzanie Chełmna i okolic. Siostra Małgorzata z miejscowego klasztoru Sióstr Miłosierdzia
oprowadziła nas po Starym Mieście szlakiem chełmińskich kościołów, mieliśmy także okazje zobaczyć „najpiękniejszy widok na Świecie” (czyli położoną po drugiej
stronie Wisły miejscowość Świecie). Po czym byliśmy
jeszcze przy domu pomenonickim w Chrystkowie i w
starym młynie w Grucznie.
W środę, 8 sierpnia, wybraliśmy się do Bydgoszczy, by zwiedzić monumentalną bazylikę świętego Wincentego a Paulo oraz bydgoską Starówkę. W czwartek
wybraliśmy się do Gołąbka. Na miejscu wyruszyliśmy
na ścieżkę przyrodniczo-edukacyjną «Jelenia Wyspa», z
dziesięcioma przystankami, na których leśnik – p. Anna
opowiadała o roślinności, zwierzynie i wielu interesujących sprawach związanych z lasem, a także o rzece i torfowiskach znajdujących się obok ścieżki. Następnie udaliśmy się do elektrowni wodnej Żur, która została zbudowana w 1929 roku nad rzeką Wdą. Tam został nam
przedstawiony system pracy elektrowni, poznaliśmy też
kilka ciekawostek związanych z tematem elektryczności.
A po południu udaliśmy się nad Jezioro Cekcyńskie (po
drodze odbył się jeszcze fotostop w pobliżu Tlenia,
gdzie las został powalony przez huragan z dnia 14 lipca).
W piątek udaliśmy się do Wiela, gdzie – w pokutnym duchu – odprawiliśmy Drogę krzyżową na wielewskiej Kalwarii, a następnie udaliśmy się na wieżę
widokową we Wdzydzach Kiszewskich, skąd też wyruszyliśmy w rejs statkiem po jeziorze Wdzydze. Następnego dnia przebyliśmy trasę pieszą z Błądzimia do
Wierzchucina (odwiedzając po drodze najstarszy polski
rezerwat przyrody – rezerwat Cisy Staropolskie im.
Leona Wyczółkowskiego). Niedziela była dniem odpoczynku, po uroczystej Mszy św. i obiedzie udaliśmy się
więc nad Jezioro Bysławskie Małe (5 minut od ośrodka). Tam spędziliśmy całe popołudnie – kąpiąc się i
grając w karty albo w siatkówkę. Następnego dnia
uczestniczyliśmy w Mszy pogrzebowej śp. s. Czesławy
Prabuckiej (na osobistą prośbę s. Urszuli), a po stypie
udaliśmy się do Bysławia, by popołudnie spędzić nad
Jeziorem Bysławskim, zażywając kąpieli albo pływając po jeziorze w kajaku lub rowerem wodnym.
Wtorek spędziliśmy zasadniczo w podróży, przejechaliśmy bowiem prawie 300 kilometrów busem, by
w Żninie wsiąść do wąskotorówki. Następnie zwiedziliśmy kościół świętego Mikołaja w Gąsawie, który
znany jest z malowideł odkrytych pod tynkiem (malowidła te sporządzone zostały na drewnie bez podkładu),
a który ks. Proboszcz z dumą przedstawiał jako „najpiękniejszy drewniany kościół barokowy w Europie”.
Natomiast popołudnie przebyliśmy w Biskupinie,
gdzie zostaliśmy oprowadzeni po Muzeum Archeologicznym. W świąteczną środę (uroczystość Wniebowzięcia NMP) odbyły się podchody: uczestnicy wyjazdu zostali podzieleni na dwie grupy i wyruszyli w
drogę wyznaczoną przez mapę, wykonując po drodze
różnorodne zadania. Jednak po krótkim czasie grupy
połączyły siły i dotarły do ośrodka nie wykonawszy poleceń, ale za to wszyscy razem.
Na zdjęciu:
Mateusz, Wojciech
i Patrycja
na Jeziorze
Bysławskim
w poniedziałek
13 sierpnia
Z Życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 9 (125) 2012 r.
Wieczorem była jeszcze możliwość kąpieli w Jeziorze Bysławskim Małym, a ponieważ się rozpadało –
zamiast ogniska rozpalono ogień w kominku i piekliśmy
kiełbasy… w kominku. Następnego dnia zwiedzaliśmy
Centrum Edukacji i Promocji Regionu w Szymbarku,
gdzie mogliśmy zobaczyć m.in. dom do góry nogami, liczącą 270 lat autentyczną chatę zesłańców na Sybir, najdłuższą deskę świata czy odtworzony bunkier „Pomorskiego Gryfa”. Następnie przejechaliśmy busem na parking po Wieżycą, by przez Wieżycę (i znajdującą się na
niej wieżę widokową) odbyć trzykilometrową trasę pieszą do… Wieżycy.
W piątek zrezygnowaliśmy z wyprawy do Malborka na rzecz… zwiedzania Muzeum Indiańskiego im SatOkha w Wymysłowie. Po południu przeszliśmy ulicami
Tucholi, po czym udaliśmy się nad Jezioro Środkowe w
Gostycynie, gdzie znowu – i ostatni już raz – mogliśmy
pluskać się w wodzie. Wieczorem odbył się konkurs wiadomości o zwiedzanych miejscach (wielkim wygranym
okazał się Łukasz Sobesto), a ks. Bogdan dokonał podsumowania wyjazdu. Sobota, 18 sierpnia, była już dniem
powrotu do Krakowa. Pożegnania nigdy nie są miłe, ale
to przecież standardowy etap każdego wyjazdu, więc po
przekazaniu podziękowań naszemu gospodarzowi, p.
Tomaszowi, kucharce, p. Iwonie oraz s. Urszuli – wyruszyliśmy w drogę.
W sumie przebyliśmy na tym wyjeździe na piechotę tylko 62 kilometry, ale za to aż 2400 kilometrów przejechaliśmy busem. Osobiście zapamiętam szczególnie
trasy piesze, podczas których można było odpocząć od
cywilizacji i ciągłego pośpiechu, zapamiętam także osoby
tworzące ten wyjazd, które nadały wszystkiemu niesamowitą atmosferę, no i to naprawdę wyśmienite jedzenie!
Mam nadzieję, że zapamiętam z wyjazdu jak najwięcej
ciekawych wiadomości. I z wielką przyjemnością pojechałbym jeszcze raz do Borów Tucholskich, gdyż uważam, że miejsce to jest bardzo ciekawe, spokojne i można
spędzić tu naprawdę udane wakacje. Wyjazd z ks. Bogdanem – pewnie jak zwykle – należy więc zaliczyć do
udanych. Podsumowując najkrócej jak można: Było
pięknie, jesteśmy zadowoleni!!!
Krzysztof Maślanka
Chłopców z klas trzecich i starszych zapraszamy na spotkania dla kandydatów do grona ministrantów w czwartki o
godz. 17.15 (od 6 września), a dziewczęta na spotkania
dla kandydatek do Krucjaty Matki Bożej Niepokalanej w
środy o godz. 17.45 (od 12 września).
ZAPROSZENIE NA UROCZYSTOŚĆ
W czwartek 27 września przypada uroczystość
odpustowa ku czci św. Wincntego a Paulo.
Zapraszamy na uroczystą Mszę Święta odpustową o godz. 18.30, którą poprzedzi wspólna
modlitwa przy pomniku św. Wincentego a Paulo.
11
TYDZIEŃ WYCHOWANIA
«KOŚCIÓŁ
DOMEM ŻYCIA, WIARY I MIŁOŚCI»
Pod takim hasłem Kościół w Polsce będzie obchodził w dniach 16-22 września br. II Tydzień Wychowania. Przy tej okazji nasi biskupi napisali m.in.:
Skoro w naszym wnętrzu podejmowane są decyzje dotyczące tego, co człowiek mówi i czyni, ważna jest troska o
formację ludzkich serc i sumień. Na tym właśnie polega
wychowanie. Prawdziwy wychowawca bowiem to człowiek,
który próbuje najpierw dotrzeć do serca wychowanka, podjąć refleksję nad tym, co kryje się w jego wnętrzu, by
wreszcie pomóc w wydobyciu tego, co w nim dobre i szlachetne.
[…] We wszystkich miejscach, w których realizowane
jest wychowanie: w domu rodzinnym, w szkole i w parafii,
trzeba szukać odpowiedzi na pytania: kogo chcemy wychować? Jak dotrzeć dziś do wnętrza młodego człowieka? W oparciu o jakie wartości chcemy wychowywać? Bez takiego namysłu prowadzonego wspólnie przez
rodziców, chrzestnych i dziadków, a także przez odpowiedzialnych za oświatę, nauczycieli i wychowawców, nie może być mowy o owocnym wychowaniu.
Dzisiaj Jezus daje nam wyraźne wskazanie: „słuchajcie
Mnie wszyscy i zrozumiejcie”. Te słowa zachęcają nas,
abyśmy zajrzeli do ludzkiego serca i zobaczyli, co je wypełnia, czym żyje na co dzień, czym się niepokoi, jakie są
jego nadzieje? To ważne pytania. Bardzo łatwo ich dziś nie
usłyszeć, wymawiając się brakiem czasu lub wielością zajęć. Tymczasem słowo Boże trzeba usłyszeć i przyjąć sercem oraz poświęcić mu odrobinę czasu. Nasza aktywność
to nie tylko kwestia sprawności umysłu czy tężyzny fizycznej, ale przede wszystkim wrażliwości serca. Ono ożywia
przecież to, co mówimy, czynimy, o czym decydujemy. To
„miejsce przemiany i nawrócenia” oraz fundamentalnego
wyboru. […]
„Kościół naszym domem” – to hasło trwającego roku
duszpasterskiego. Zachęca nas ono, by spojrzeć na Kościół jako na wspólnotę opartą na relacjach podobnych od
relacji domu rodzinnego. Pierwsze spotkanie człowieka z
Bogiem i Kościołem ma bowiem miejsce w rodzinie, nazywanej słusznie „Kościołem domowym”. To właśnie w rodzinie, w atmosferze miłości małżeńskiej i rodzinnej, opartej
na naturalnych więzach, dokonuje się proces wychowania,
czyli kształtowania ludzkiego wnętrza. Mówił o tym papież
Benedykt XVI w Nazarecie – miejscu, w którym wszystkie
rodziny mogą znaleźć inspirację do realizowania zadań, jakie stawia przed nimi ich powołanie: „W planie Bożym wobec rodziny, miłość małżonków (…) znajduje swój codzienny wyraz w pełnych miłości wysiłkach rodziców, na rzecz
zapewnienia całościowej formacji ludzkiej i duchowej swym
dzieciom” (2009).
PEŁNY TEKST LISTU MOŻNA OTRZYMAĆ W ZAKRYSTII
12
Z Życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 9 (125) 2012 r.
INFORMACJE
PARAFIALNE
MSZE ŚW. W NIEDZIELE:
6.30, 8.00, 9.30, 11.00 (dzieci),
12.30, 15.00, 16.30, 18.30,
20.00 (studenci);
w kaplicy:
11.00 – przedszkolaki (od 09.09)
MSZE ŚW. W TYGODNIU:
6.00, 7.00, 8.00, 9.00, 18.30,
20.00 (od 24.09; z wyjątkiem sobót)
SPOWIEDŹ ŚWIĘTA
w tygodniu:
w g. 6.00÷9.00, 18.00÷19.00;
także w g. 19.30÷20.00 (od 24.09)
w niedziele:
pół godziny przed Mszą św.
(nie spowiadamy w czasie Mszy św.)
KANCELARIA PARAFIALNA
czynna od poniedziałku do piątku:
w g. 10.00÷12.00 i 16.00÷18.00
Kursy Przedmałżeńskie:
poniedziałki, godz. 19.00
Katolicka Poradnia Rodzinna:
poniedziałki, godz. 18.00÷19.00;
środy, godz. 18.15÷19.15
Warsztaty komunikacji małżeńskiej:
każda czwarta sobota miesiąca,
godz. 9.00÷15.00
Poradnia PsychologicznoPedagogiczna:
czwartki, godz. 19.00÷21.00;
III piątki miesiąca, g. 18.00÷19.00
Klub Parafialny
czynny od wtorku do piątku:
w godz. 15.00÷18.00
Dyżur Stowarzyszenia Miłosierdzia:
poniedziałki, w godz. 14.30÷16.30
czwartki, w godz. 9.00÷12.00
NUMERY TELEFONÓW
parafia:
kancelaria:
zakrystia:
12-637-13-94
12-622-59-21
12-622-59-27
Kalendarium duszpasterskie
WRZESIEŃ
Pierwsza sobota miesiąca: Godzinki o Niepokalanym
Poczęciu NMP o godz. 7.40, Msza św. wotywna o Niepokalanym Sercu NMP o godz. 8.00 oraz nabożeństwo
eucharystyczne z aktem oddania Matce Bożej.
XL Pielgrzymka Służby Liturgicznej i Ruchu ŚwiatłoŻycie oraz Domowego Kościoła do Kalwarii Zebrzydowskiej.
2 (niedziela):
22 niedziela zwykła.
3 (poniedziałek): Msza św. na inaugurację nowego roku szkolnego dla
uczniów ZSOI nr 1 oraz rodziców i nauczycieli – o
godz. 8.00 (z poświęceniem przyborów szkolnych).
Msza św. dla uczniów i nauczycieli VII Liceum Ogólnokształcącego – o godz. 9.00.
4 (wtorek):
Msza św. na inaugurację nowego roku szkolnego dla
uczniów i nauczycieli ZSO nr 51 – o godz. 11.00
5 (środa):
Uroczystości pierwszej środy miesiąca o godz. 18.00:
procesja ze świecami, nabożeństwo różańcowe, nowenna do Matki Bożej i uroczysta Msza Święta.
Inauguracja nowego roku formacji Krucjaty Matki
Bożej Niepokalanej, z udziałem rodziców i rodzin
dziewcząt z Krucjaty.
6 (czwartek):
Pierwszy czwartek miesiąca: dzień modlitwy o nowe
powołania do kapłaństwa i życia zakonnego.
Inauguracja nowego roku formacji służby liturgicznej, z udziałem rodziców i rodzin ministrantów i lektorów – o godz. 18.30.
7 (piątek):
Pierwszy piątek miesiąca: posługa sakramentalna kapłanów w domach chorych – od godz. 9.00.
Dodatkowa Msza św. «pierwszopiątkowa» dla dzieci –
o godz. 16.30.
8 (sobota):
Święto Narodzenia Najśw. Maryi Panny.
9 (niedziela):
23 niedziela zwykła: XX Pielgrzymka Rodzin do
Kalwarii Zebrzydowskiej.
14 (piątek):
Święto Podwyższenia Krzyża Świętego.
16 (niedziela):
24 niedziela zwykła: Dzień Środków Społecznego
Przekazu.
18 (wtorek):
Święto św. Stanisława Kostki, zakonnika, patrona
Polski.
21 (środa):
Święto św. Mateusza, Apostoła i Ewangelisty.
23 (niedziela):
25 niedziela zwykła.
27 (czwartek):
Uroczystość odpustowa św. Wincentego a Paulo, patrona dzieł miłosierdzia, założyciela Zgromadzeń
Księży Misjonarzy i Sióstr Miłosierdzia.
Uroczysta Msza Święta odpustowa o godz. 18.30.
29 (sobota):
Święto świętych Archaniołów: Michała, Gabriela i
Rafała.
30 (niedziela): 26 niedziela zwykła.
1 (sobota):
Redakcja: redaguje zespół; ks. Bogdan Markowski CM (red. naczelny); nakład: 2.500 bezpłatnych egzemplarzy;
adres parafii: ul. Misjonarska 37, 30-058 Kraków, tel.: (12) 637-13-94; www.misjonarska.org.pl; e-mail: [email protected]
Druk: Firma PLATAN, Kryspinów 256, 32-060 Liszki, tel.: (12) 429-96-60; www.wydawnictwoplatan.pl

Podobne dokumenty

Nowy numer 085

Nowy numer 085 jako kapłan. W przeszło stuletniej parafii lourdeńskiej, tu w Krakowie, gdzie dziś żegnamy odchodzącego do wieczności Ks. Józefa, pracowało wielu kapłanów-misjonarzy […]. Wielu z nich, kapłanów, że...

Bardziej szczegółowo