bez samoświadomości
Transkrypt
bez samoświadomości
WYWIAD NUMERU INTELIGENCJA bez samoświadomości Dr hab. Krzysztof Mudyń pracuje w Instytucie Psychologii Stosowanej UJ, kierując Zakładem Badań Podstawowych w Psychologii, co dobrze koresponduje z jego inklinacjami do problemów podstawowych, które zwykle okazywały się pytaniami transdyscyplinarnymi. Bodaj najbardziej centralny wątek jego zainteresowań badawczych wiąże się z pytaniem: Co dla kogo jest rzeczywiste? Wyrazem tego są zwłaszcza dwie ostatnie publikacje książkowe, tj. „W poszukiwaniu prywatnych orientacji ontologicznych...” (Wyd. UJ, 2007) oraz „Rzeczywiste-nierzeczywiste. Podręcznik metody RN-02 do badania orientacji życiowych” (Vesalius, 2010). Rzeczona metoda opiera się na niezbyt oczywistym założeniu, iż to co jest dla nas (naj)ważniejsze, wydaje się nam – po prostu – bardziej rzeczywiste. z dr. hab. Krzysztofem Mudyniem, Kierownikiem Zakładu Badań Podstawowych w Psychologii w Instytucie Psychologii Stosowanej UJ, rozmawia Iwona Sołtysińska 8 knowhow numer 6/2011 Inteligencja bez samoświadomości - rozmowa z dr. hab. Krzysztofem Mudyniem Iwona Sołtysińska: Co się zmienia, gdy patrzymy na rzeczywistość systemowo? nieokreśloności, ponieważ nie możemy przewidzieć, co się wydarzy w przyszłości. Krzysztof Mudyń: Myślenie systemowe uwrażliwia nas na dostrzeganie relacji pomiędzy różnymi zdarzeniami i obiektami, które normalnie jesteśmy skłonni traktować jako rzeczy same w sobie, jako twory raczej autonomiczne. Mamy skłonność, aby to, co udaje się wyodrębnić percepcyjnie, traktować jako pewne skończone całości. Natomiast powiązanie dwóch różnych obiektów, dwóch różnych osób albo dwóch różnych zdarzeń jako współzależnych, wpływających na siebie, jest o wiele trudniejsze. Pewna wprawa w myśleniu systemowym sprawia, że zaczynamy dostrzegać takie relacje i przywiązywać do nich większa wagę. Warto w tym miejscu przypomnieć dyskusje toczone w kontekście ostatniej powodzi w Polsce. Do pewnego momentu ogólny ton dyskursu zdominowany był przez argumenty dowodzące, że rzeki nie są wystarczająco uregulowane, wały nie dość solidne, a zbiorniki retencyjne nie dość obszerne. Do jednego z programów publicystycznych zaproszono eksperta-praktyka o wykształceniu geologiczno-hydrologicznym. Jego punkt widzenia okazał się diametralnie różny od dotychczasowych komentarzy. Zauważył , ku zdziwieniu rozmówcy, że wody, podobnie jak innych żywiołów, nie da się kontrolować w sensie dosłownym i żadne zabezpieczenia oraz regulacje rzek nie mogą dać gwarancji na przyszłość. Twierdził ponadto, iż obecnie odchodzi się już od tego typu technicznych (a zarazem sztucznych) rozwiązań, ponieważ sprawdzają się one tylko w przypadku niewielkich zalań. Jeśli natomiast mamy do czynienia z większymi powodziami, pozostaje nam jedynie brak interwencji. Wiemy bowiem, iż istnieją tereny, położone w dolinach rzek, które są regularnie zalewane. Z szacunku do siły żywiołu na tych obszarach nie buduje się osiedli ani fabryk. Spójrzmy na rzeczy bardziej podstawowe. Czym charakteryzuje się systemowy proces myślenia? To, o czym Pan mówi, budzi pewną wątpliwość... Jakie są korzyści z myślenia systemowego, skoro de facto z tej perspektywy rzeczywistość staje się jeszcze bardziej złożona i myśli się trudniej? Jakie możliwości otwiera myślenie systemowe? Myślenie systemowe jest dobrym punktem wyjścia do współpracy interdyscyplinarnej oraz realizacji projektów, w których uczestniczą ludzie o odmiennych profilach wykształcenia, rożnych doświadczeniach i punktach widzenia. Podobnie jak cybernetyka, podejście to dostarcza pojęć transdyscyplinarnych, wystarczająco ogólnych i niespecyficznych, które mogą stanowić dobrą płaszczyznę porozumiewania się ze sobą tzw. wąskich specjalistów. Język potoczny nie jest bowiem wystarczającą płaszczyzną komunikacji w odniesieniu do złożonych problemów i skomplikowanych projektów. Matematyka zaś jest wprawdzie językiem uniwersalnym, lecz nazbyt wyrafinowanym, by stanowić jedyną wspólną płaszczyznę w dyskursie z laikami. Poza tym podejście systemowe zmusza nas do respektowania ograniczeń poznawczych wynikających ze złożoności i dynamiki zjawisk. Formułując długoterminowe cele, powinniśmy zawsze zakładać znaczny margines kwartalnik Wszechnicy UJ Ogólnie można powiedzieć, że myślimy bardzo niechętnie. Jeżeli jednak już to robimy, wydaje się, że w sposób bardziej systemowy, konfrontujemy się z problemami, które bezpośrednio się wiążą z naszymi dotychczasowymi doświadczeniami osobistymi lub zawodowymi. Ważne jest, czy się mierzymy z problemem, o którym wiemy coś w oparciu o bezpośrednie doświadczenie, a nie jedynie z drugiej czy z trzeciej ręki. Dlaczego to jest istotne? Ponieważ wszystkie działania praktyczne (przynajmniej na płaszczyźnie intuicyjnej) zmuszają nas do uwzględnienia faktu, iż rzeczywistość działa systemowo pociąg może się spóźnić, a pogody nie można przewidzieć. Działania praktyczne wymuszają na nas pewien margines plastyczności, przyzwyczajają do nieprzewidywalności, do tego, że nie wszystko jest możliwe. Uświadamiają nam również braki naszej wiedzy oraz sprzyjają powstawaniu tzw. wiedzy negatywnej, czyli wiedzy o tym, czego jeszcze nie wiemy. Znaczyłoby to, że doświadczenie w danym obszarze niejako siłą rzeczy skłania mnie do bardziej systemowego myślenia o tym zagadnieniu. Jeśli znam coś z teorii, mam skłonność do bardziej jednotorowego myślenia. Jeśli coś znamy z drugiej ręki lub z literatury lub dysponujemy tzw. wiedzą zimną, wówczas jesteśmy narażeni na niebezpieczeństwo stereotypizacji lub idealizacji. Często jesteśmy również skłonni zakładać, iż różne aspekty czy obszary rzeczywistości zachowują się w sposób modelowy i bardzo się dziwimy, jeśli okazuje się, że bywa inaczej. Jesteśmy skonfundowani, rozczarowani i zagubieni. wo? W jakich jeszcze okolicznościach myślimy systemo- Myślimy systemowo, jeśli musimy podjąć ważną decyzję, której konsekwencje będą dotyczyć nas osobiście. Nie sprowadza się to do napisania artykułu czy uczynienia z problemu tematu do konwersacji. Oznacza to, że oczekujemy sprzężenia zwrotnego i to nie tylko w sensie informacyjno-poznawczym, lecz także w sensie finansowym, zdrowotnym lub każdym innym, odnoszącym się do którejś z wartości, zakotwiczonej w naszym systemie wartości. Załóżmy, że zastanawiamy się nad zmianą pracy. Ponieważ konsekwencje owej decyzji w pierwszej kolejności będziemy ponosić my sami, podchodzimy do danej sprawy z odpowiednią dozą ostrożności, uwzględniamy różne punkty widzenia, konsultujemy się, próbujemy pozyskać dodatkowe informacje, itd. Na pewno nie podejmujemy tej decyzji pochopnie. Warunek ten ma właściwie charakter bardziej motywacyjny niż intelektualny, ale jest bardzo ważny. Jeżeli zastosujemy ten tok myślenia do pracy z organizacją, czy konsultant lub ekspert powinien uwzględ- knowhow 9 W Y W I A D N U M E R U niać perspektywę wybranego członka systemu i to, jakie będą konsekwencje danej decyzji właśnie dla tej osoby? Owszem, uważam również, iż konsultant lub ekspert, który wdraża własne propozycje, powinien odpowiadać za swoje działania. Jeżeli zatem realizacja jego projektu zakończy się fiaskiem, nie powinien otrzymać wynagrodzenia, lecz ponieść finansowe konsekwencje swoich decyzji. Sytuacja, w której menedżerowie wyższego szczebla, odpowiadają za funkcjonowanie firmy lub instytucji, pobierając nierzadko dość wygórowane honoraria, niezależnie od tego, jakie są konsekwencje ich decyzji, jest asystemowa i demoralizująca. Czy są jeszcze jakieś inne wyznaczniki myślenia systemowego? Tak, przejawem myślenia systemowego jest uwzględnianie szerszego kontekstu interesujących nas zjawisk, a szczególnie sprzężeń zwrotnych oraz tolerowanie i niejako „programowe” uwzględnianie niekompletności naszej wiedzy. Z tego, co powiedzieliśmy dotychczas, wynika, że dla konsultantów, trenerów, coachów i wszystkich osób pracujących z organizacjami czy większymi zbiorowościami, myślenie systemowe jest niezbędnym narzędziem. A przynajmniej powinno być. Zauważmy jednak, że jest to nie tyle „narzędzie”, co raczej sposób lub „styl myślenia”. Jeśli osoby te są w stałym kontakcie z różnymi organizacjami, mają dobrą okazję, by - zwłaszcza na poziomie intuicyjnym - uczyć się elementów myślenia systemowego. Wiedza ta może przejawiać się w sposobie reagowania na nowe sytuacje, w większej plastyczności, być może też w większej tolerancji dla niepewności, opieraniu się na intuicji, ponieważ bardzo często to jedyne wyjście, gdy zawodzą sztywne algorytmy albo gdy ich po prostu nie ma. A skąd się wzięło systemowe myślenie o ludziach i organizacjach, które mają być efektywne w zarządzaniu? Zarządzanie organizacjami jest obszarem, w którym nie sposób sensownie reagować, działając asystemowo, czyli trzymając się wąskiej perspektywy wynikającej wyłącznie z naszego pojedynczego doświadczenia, wykształcenia lub pozycji, jaką zajmujemy w strukturze organizacyjnej. Można by się posilić pewnymi ogólnymi warunkami dobrego funkcjonowania systemu złożonego, niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z organizacjami typu przedsiębiorstwo, organizacja pozarządowa czy uczelnia, lokalna społeczność czy nieformalna grupa... Pewne reguły istnieją... ...lecz są po prostu wspólne... Tak. Należy na przykład zapobiegać nadmiernej hierarchizacji w odniesieniu do kompetencji, uprawnień oraz przepływu informacji. Hierarchizacja w jakimś zakresie jest oczywiście nieunikniona, ale dobrze jest, jeśli ma ona charakter dynamiczny i jeżeli istnieje wiele ośrodków de- 10 knowhow cyzyjnych. Lepszą organizację, zgodnie z duchem myślenia systemowego, można poznać po przepływach informacji. Informacje powinny się rozchodzić we wszystkich kierunkach. Ich przepływ powinien zakładać sprzężenie zwrotne, na przykład jeśli nawet mamy do czynienia z informacją „góra-dół” typu polecenie służbowe, na tym nie powinno się kończyć. Po niej następować powinna reakcja, choćby w najprostszej wersji - „dostałem, potwierdzam, zrobię na pojutrze” albo „nie wiem, jak to zrobić”. Albo „myślę o tym inaczej”... Właśnie. A zatem dbałość o gęstą sieć sprzężeń zwrotnych dotyczących zarówno relacji z otoczeniem danej instytucji, jak również tego, co się dzieje, procesów, które zachodzą pomiędzy poszczególnymi działami, komórkami czy poziomami. Jakie zjawiska i fakty stają się szczególnie widoczne, jeśli popatrzymy na organizację systemowo? Jeżeli spojrzymy na organizację systemowo, zauważymy, że radzi ona sobie ze zmianami w otoczeniu i szybko na nie reaguje. Dostrzeżemy również, jaki okres czasu zwykle upływa pomiędzy tym, co się wydarzy albo zmieni w jednym dziale organizacji – wszystko jedno, czy w sposób zamierzony czy niezamierzony – a momentem, gdy to wydarzenie wpłynie na funkcjonowanie pozostałych jej części. Bardzo klarowne. W dalszej kolejności nasuwa się pytanie o stopień autonomii poszczególnych elementów systemu. Autonomia ta nie powinna być ani za duża, ani za mała. Można sobie wyobrazić sytuację, w której na co dzień stopień autonomii poszczególnych podsystemów jest dość duży, ale np. raz w tygodniu następuje faza integracji, pewna forma synchronizacji, dzielenia się informacjami, ustaleniami, itd. Spojrzenie systemowe uwypukla też relacje organizacji z bezpośrednim otoczeniem, czyli z tymi elementami, które nie należą do niej bezpośrednio, ale z którymi pozostaje w związkach (kooperanci, współpracownicy, klienci, itd.). Warto również uwzględnić potencjalnie otoczenie wynikające na przykład z lokalizacji administracyjno-przestrzennej danej firmy w określonej społeczności czy regionie. Kontekst społeczno-instytucjonalny jest istotny dla organizacji. Rodzi się też pytanie, czy relacje z otoczeniem są głównie wymuszane bieżącą sytuacją (w sensie przepisów, szeroko rozumianych zachowań interesariuszy), czy też są budowane proaktywnie – z wyprzedzeniem. Niezwykle istotny w systemowym przyglądaniu się organizacji jest parametr czasu. Czas zasługuje na więcej uwagi. Najważniejsze jest chyba to, że różne systemy mają swój własny, niejako systemowy czas oraz funkcjonują w typowym dla siebie rytmie. Porządek zegarowo–kalendarzowy jest oczywiście wiążący, ale warto bliżej się przyjrzeć czasowi typowemu dla poszczególnych systemów - ile trwa przesłanie informacji, ile czasu zajmuje załatwienie rutynowej sprawy w obrębie struktury organizacyjnej, jaki margines czasowy uwzględnumer 6/2011 Inteligencja bez samoświadomości - rozmowa z dr. hab. Krzysztofem Mudyniem wego nie wszystkim do końca można zarządzać w sposób instrumentalny i dosłowny. Niezbędnym dopełnieniem (a niekiedy wręcz alternatywą) różnych procedur zarządzania jest stwarzanie warunków do tego, aby rzeczy się działy, procesy zachodziły a informacje nie były blokowane i przepływały we wszystkich kierunkach na zasadzie sprzężeń zwrotnych. Ograniczony interwencjonizm i ograniczona kontrola są zatem wskazane. Trzeba zaakceptować ograniczoną skuteczność algorytmów, procedur i kontroli rozumianej w sposób dosłowny. Na ogół „system wie lepiej” niż najmądrzejszy menedżer, ponieważ uwzględnia szereg informacji, których wyartykułowanie, ustandaryzowanie i wprowadzenie do odpowiedniego programu komputerowego zajęłoby zbyt wiele czasu. W tym kontekście łatwo zrozumieć rosnącą popularność takich rozwiązań, jak zarządzanie partycypacyjne, metodologia Kaisen czy wręcz tworzenie stanowisk pracy do myślenia i generowania rozwiązań, które mają faktycznie powstawać w różnych miejscach organizacji. Myślenie przestaje być wyłącznie domeną osób zarządzających, stając się właściwością całego systemu. nia się przy planowaniu i w końcu jaki jest horyzont czasowy w przypadku odroczonych konsekwencji działań podejmowanych przez organizację w jej otoczeniu lub we własnych strukturach. Warto zastanowić się również, czy na co dzień pamięta się o tym, że konsekwencje wielu działań mogą pojawić się dopiero po okresie dłuższego moratorium lub na zasadzie kumulacji. Spróbujmy zobrazować ów przykład przy pomocy metafory. W Polsce rolnicy zasadniczo obsiewają swoje pola jesienią. Jeśli śnieg szybko spadnie, nie widać żadnych skutków ich działań, przez kilka miesięcy się nic nie dzieje. Nikt nie rozdziera szat i nie jest z tego powodu rozczarowany. W zarządzaniu wiele konsekwencji, pożądanych i niepożądanych, też się pojawia z dużym opóźnieniem. To rzeczywiście bardzo ciekawe. W kontekście kultury organizacji myśli się o zjawiskach, które siłą rzeczy są „rozsiane” systemowo, nie dotyczą jednej osoby, lecz pewnych całości. Przychodzą mi do głowy sprawy związane z rozliczaniem rezultatów projektów, które prowadzi się np. w obszarze HR. Nie jest to wcale oczywiste, jeśli uwzględnimy systemowość. Owszem. Przyjrzyjmy się wspomnianej kwestii rozliczania projektów. Zgodnie z duchem podejścia systemo- kwartalnik Wszechnicy UJ Tak, mam wrażenie, że zaczynamy się rozgrzewać... Faktycznie, należy przyjąć, że każdy system jest wyposażony w zdolności samoregulacyjne, czy tego chcemy, czy nie. W związku z tym nadmiar kontroli i interwencji oczywiście zaburza jego funkcjonowanie. Nawet jeżeli uda nam się uzyskać jeden z zamierzonych efektów, można oczekiwać, iż za sprawą korekcyjnych mechanizmów regulacyjnych (obecnych w każdym złożonym systemie), pojawią się różne inne, niepożądane skutki. Ten pochopny interwencjonizm trzeba w jakiś sposób neutralizować. Z samoregulacji zaś wynika mądrość systemu, czyli teza, że system jest z reguły mądrzejszy niż najmądrzejszy menedżer, który próbuje to wszystko objąć swoim umysłem. Bywają takie momenty, kiedy niezbędne są zmiany, choć system ich nie zakłada. Dana osoba lub organizacja pragnie zrealizować pewien cel, ale bez coacha lub - w przypadku organizacji – bez konsultanta nie jest w stanie tego zrobić. Konsultant lub osoba z zewnątrz wprowadza do systemu znaczące zmiany. Myślę, że katalizującą rolę takiej osoby można wyprowadzić z zasady wielo-perspektywiczności poznania. W większości sytuacji patrzymy na różne rzeczy z punktu widzenia, do którego jesteśmy bardzo przywiązani. Aby wymyślić coś nowego lub spojrzeć na tę sytuację inaczej, a co za tym idzie, dostrzec nowe możliwości – potrzebne jest nałożenie kilku perspektyw. Staje się to możliwe właśnie dzięki pojawieniu się osób/osoby z zewnątrz. Nie musi to być oczywiście konsultant, równie dobrze może to być przypadkowa osoba. Ekspert lub gość, tak? Tak. Osoba z zewnątrz zawsze wnosi nową perspektywę. Często dziwią ją kwestie, do których członkowie organizacji zdołali przywyknąć. knowhow 11 W Y W I A D N U M E R U Czyli w codziennym funkcjonowaniu system jest dla siebie przezroczysty? Myślę też o systemie rodzinnym. Pewne rzeczy są niewidzialne dla osób zanurzonych w systemie i pojawiają się dopiero w kontakcie z osobą z zewnątrz. Zgadza się. To się trochę zmienia w sytuacjach konfliktu, ale w obliczu konfliktowej konfrontacji nie ma gotowości do przyjmowania odmiennych perspektyw. Na czym polegałaby interwencja systemowa? Jaka jest różnica między konsultantem, który doradza systemowo a specjalistą do spraw jakości w danym obszarze, sugerującym niesystemowe rozwiązania? Niesystemowe działanie podjąłby konsultant, który po rozmowie z zarządem byłby przekonany, iż zdobył całościowy obraz sytuacji i na tym by poprzestał. Odmiennym punktem wyjścia – poniekąd oczywistym – byłoby skonfrontowanie celów, które mają poszczególne podsystemy tej organizacji. Warto zatem popatrzeć na sytuację z różnych perspektyw. Tak. Należy na nią spojrzeć przez pryzmat każdego poziomu organizacyjnego i każdego działu. Trzeba się dowiedzieć, jak daną sytuację widzą inni, jakie mają argumenty i kontrargumenty w danej kwestii. Następnie należy skonfrontować te stanowiska, najlepiej angażując wszystkich zainteresowanych. W ten sposób dowiadujemy się, jak ludzie będą reagować na ewentualne zmiany. Często w takich okolicznościach poznajemy ich motywacje. Możemy również natrafić na sprzeciw lub chęć kooperacji. Najważniejsza zatem jest rozmowa z wszystkimi ogniwami systemu… Owszem, jest to bardzo potrzebne, choć może się wydawać kłopotliwe. Najlepiej byłoby stworzyć sytuację, w której na projekt mogłyby spojrzeć wszystkie struktury. Interesariuszy? Tak. Należałoby poszukać wspólnego rozwiązania, które byłoby akceptowalne dla wszystkich. I nie pod presją zwolnień. Bertalanffy, klasyk ogólnej teorii systemów, zaproponował podział, który jest bardzo trafny. Wziął pod lupę małe grupy specjalistów (specialists) i tak zwanych generalistów (generalists). Ci ostatni byli kimś w rodzaju programowych i metodycznych dyletantów, ćwiczących się w integrowaniu wiedzy pochodzącej z wszelkich możliwych obszarów (dziedzin) i uzyskiwanej wszelkimi możliwymi metodami. Osoby te pełniły ważną funkcję mediatorów czy też translatorów i transmiterów wiedzy pomiędzy przedstawicielami różnych wąskich dyscyplin. Osoby myślące całościowo? Rozumiem, że określenie „dyletanci” ma wydźwięk nie tyle pejoratywny, co raczej opisowy. Tak, metodyczni dyletanci. Można powiedzieć, że specjalizują się w uogólnianiu oraz integrowaniu tego, co w pewnych dyscyplinach jest kwestią oczywistą, a dla przedstawicieli innych dziedzin - czymś całkiem nowym i odkrywczym. Podejście analityczne jest natomiast wypracowaniem rozwiązań w wąskich dziedzinach. Tak, i to najlepiej w ramach twardej metodologii, która prowadzi badaczy do mocno kontrolowanych warunków eksperymentalnych. Podejście systemowe jest pewnym antidotum na nadmiar specjalistycznej wiedzy i informacji, które niekoniecznie nazwalibyśmy wiedzą. Minusem podejścia systemowego jest to, że systemowych aspektów rzeczywistości nie można badać w ramach dominującego paradygmatu, wypracowanego kiedyś przez tzw. nauki ścisłe do badania innego typu problemów. Z drugiej zaś strony, niesłychany rozwój elektroniki i komputerów (zwanych kiedyś „mózgami elektronowymi”), umożliwia stosowanie metod symulacyjnych w badaniu systemów złożonych, co jeszcze nie tak dawno nie było możliwe. De facto mamy do czynienia z dwoma komplementarnymi podejściami (paradygmatami). Ważne jest, aby informacje pozyskiwane w odmienny sposób, a nawet w oparciu o odmienne założenia o naturze rzeczywistości, bywały jak najczęściej wykorzystywane w tym samym czasie i miejscu, tj. przy podejmowaniu tych samych ważnych decyzji. Dziękuję za rozmowę. Co jeszcze wyznaczałoby interwencję systemową? Poszukiwanie swego rodzaju ubocznych, pośrednich konsekwencji podejmowanych działań, co wiąże się też z kosztami. Uważam jednak, iż należy dołożyć wszelkich starań, aby większość uznała konieczność zmian i włączyła się w ich realizację. Przekonanie o sensowności proponowanych działań rodzi specyficzne konsekwencje behawioralne i psychologiczne. Ludzie inaczej reagują, gdy mają poczucie, że pytano ich o zdanie oraz że brali udział w podejmowaniu decyzji, inaczej zaś kiedy zostają jedynie poinformowani o tej samej decyzji. Dla równowagi należy podkreślić, że podejście czy myślenie systemowe nie może zastąpić wiedzy i umiejętności specjalistycznych. Nawiasem mówiąc, Ludwig von 12 knowhow Iwona Sołtysińska - psycholog, trener i konsultant zarządzania (certyfikat wydany przez Edexcel International), coach (certyfikat International Coaching Community). Kierownik Pracowni Standardów Kształcenia Wszechnicy UJ. Zastępca Kierownika Wszechnicy UJ ds. merytorycznych. Od kilkunastu lat doradza i prowadzi szkolenia dla pracowników z różnych szczebli organizacji. Posiada również bogate doświadczenie w zakresie facylitacji pracy warsztatowej i moderowania grup twórczego rozwiązywania problemów. Specjalizuje się w projektach rozwijających kompetencje tych, których zadaniem jest rozwijanie innych: trenerów, menedżerów, coachów. Współautorka książki “Szkolenia pracowników a rozwój organizacji”, stanowiącej kompendium wiedzy z zakresu tworzenia polityki szkoleniowej, projektowania, przeprowadzania i oceny szkoleń w oparciu o kompetencje. numer 6/2011