Dlaczego Cygan bardziej cenił nogi niż głowę
Transkrypt
Dlaczego Cygan bardziej cenił nogi niż głowę
„ Co droższe: głowa czy nogi?” Na podstawie opowieści Elżbiety Grymel napisała Elżbieta Krakowiak. Nazwami miejscowymi opatrzyła Inga Nowak. Treść legendy o wątki znane i Sylwia Kinder. mieszkańcom Baranowic wzbogacili uczniowie: Alicja Szkołda Było to tak dawno, że tylko najstarsi ludzie pamiętają tę opowieść. Po wsiach szwędał się młody Cygan. Nikt nie znał jego imienia, więc w każdej wsi nazywano go inaczej. Najdelikatniejsze określenia to Oprych, Gadzina, Potępieniec. Chłopak pojawiał się we wsi sam lub z taborem. Gdy przybywał z taborem jego ulubionym miejscem, podobnie jak innych Cyganów, był Kojzarok1 . Jeśli pojawiał się sam Cygan wędrował przez baranowickie lasy, pokonując drogę między Żorami i Pszczyną. Można było go spotkać na polankach leśnych i miedzach. Byli tacy, którzy widywali chłopaka w Baranioku, gdy szedł lub jechał na kradzionym koniu albo na jakieś chłopskiej furze uczepiony z tyłu tak, że woźnica nawet nie widział o nim, a później się dziwił, że nie dowiózł do domu kupionej dla żony na pobliskim targu nowiutkiej chustki. Wszyscy znali jego kędzierzawą czuprynę i szelmowski uśmiech. Gdy chłopi zobaczyli go w okolicy zamykali domy, stajnie, komórki i stodoły, a przy piwnicach wiązali złe psy. Wszędzie wisiały kłódki i nikt nie odważył się zostawić domu bez opieki. Nawet gęsi wypuszczano na środek podwórka, aby ptasim wrzaskiem ostrzegały przed obcym. Tylko młode dziewczyny tęsknie wypatrywały przystojnego włóczęgi, chociaż wiedziały, że znowu zginie coś z chałupy. Zazdrośni parobcy, którym nie podobały się umizgi młódek, polowali na natrętnego rywala. Gdy ktoś zauważył śpiącego na miedzy Cygana, zbierali się w kilku, aby go dopaść. Nigdy im się nie udawało, bo przychodzili za późno lub wędrowiec okazał się być zupełnie kim innym. Za to właśnie w ich obejściu ktoś ukradł kurę, powybierał jajka z grzędy, dosypał garść soli do śmietany na masło, ukradł garnki lub ojcowe gacie, które suszyły się na płocie. Nie było na łotrzyka sposobu. Wściekli parobkowie postanowili każdej nocy pilnować zagród. Minęło kilka miesięcy i nic nie wskórali. Cygan drwił sobie z nich. Przychodził wtedy, gdy parobcy się pospali albo zagadali z dziewczyną, która wyszła po wodę dla bydła. Młódki spoglądały wtedy na parobków i chichotały, bo sprawiało im przyjemność, gdy Cygan pojawiał się za plecami chłopaków ze wsi i puszczał oko do nich. Któregoś dnia młodemu szelmie zabrakło szczęścia. Gdy jak zwykle przyjeżdżał dziedzic i swoim zwyczajem, dzwoniąc dzwonkiem, wykrzykiwał na całe gardło swoje: „Gałgany gałgański wychodźcie na pański, biercie koszyki, zbirejcie kamyki” , a chłopi, ociągając się i pomrukując wrogo, ruszyli do pracy na pańskim polu, młody łotrzyk pojawił się w środku wsi. Kilka dni wcześniej spotkał dziewczynę, która wpadła mu w oko. Stanął przy płocie i zagadał do niej, że jej powróży. Zapatrzony w błękitne oczy i jasne warkocze nie zauważył parobków, którzy go schwytali i obili. Cygana zamknięto w więzieniu w Cieszynie, ale win mu nie udowodniono. Sędzia wydał jednak wyrok, bo jak Cygan to musi być winny, i miano nieboraka powiesić. W oznaczonym dniu wyprowadzono go z lochu na światło dzienne, ale widać Bóg czuwa nad niewinnymi, bo zanim dotarł do szubienicy, rozległ się krzyk, że w mieście się pali. Powstało zamieszanie i Cyganowi udało się zbiec. Biegł tak wiele godzin przed siebie i zatrzymał się dopiero w malutkiej górskiej wiosce. Kiedy stwierdził, że nikt go nie ściga, odważył się zapukać do najbliższej chaty. Gospodyni nakarmiła go, a w zamian za porąbanie drewna na zimę, pozwoliła zanocować. Jej też spodobał się filuterny błysk w oku Cygana i łobuzerski uśmiech. Nazajutrz znalazło się jeszcze coś do roboty i tak Cygan spędził we wsi kilka dni. Pewnego wieczoru poprosił kobietę, by go obudziła wcześnie rano, bo zamierzał ruszyć w dalszą drogę. Może do panny spod Baranioka. Kiedy tylko na grzędzie zapiały koguty, gospodyni poszła budzić swego gościa. W izbie było jeszcze ciemno. Nachyliła się nad poduszką i... odskoczyła przerażona. Zaczęła krzyczeć. Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że w miejscu, gdzie spodziewała się zobaczyć kręcone loki, spoczywały brudne nogi! Cygan obudzony krzykiem 1 Kojzarok – mały las mieszany na granicy Baranowic i Szoszów. Nazwa dzierżawcza od nazwiska właściciela Kojzara. 1 zerwał się z posłania i stanął gotowy do ucieczki. Gdy rozpoznał pulchną twarz gospodyni, uspokoił się i usiał na brzegu siennika. Kobieta wreszcie odzyskała mowę i zapytała chłopaka, czemu tak dziwnie śpi. Na to on jak zwykle szelmowsko się uśmiechnął i odrzekł: - Na poduszce ludzie kładą zwykle to, co jest dla nich cenne, czyli głowę. Ja też robię podobnie! Kładę tam to, co mam najcenniejszego, czyli moje nogi, bo gdzie by była moja głowa, gdyby nie moje nogi! Gospodyni zrobiła głupią minę, więc Cygan opowiedział kobiecie swoją historię i wyruszył w drogę. Kiedy na odchodnym gospodyni zapytała go, dokąd się wybiera, usłyszała tylko: - Do swoich. 2