Opowiem Wam moją historię
Transkrypt
Opowiem Wam moją historię
Opowiem Wam moją historię... W zeszłym roku w święta Bożego Narodzenia dostałam w nocy wysokiej gorączki. Na lewym udzie zrobił mi się ropień wyczuwalny pod palcami, który rósł z dnia na dzień. Wzięłam tabletkę, gorączka minęła. Następnej nocy miałam jeszcze wyższą temperaturę. Tym razem też wzięłam tabletkę, ale z samego rana poszłam do lekarza. Lekarka jak zobaczyła moją nogę to stwierdziła , że to prawdopodobnie jest zakrzepica i dała mi skierowanie do szpitala. Powiedziała, że to nic pewnego i jak zrobią mi badania w szpitalu to może jeszcze dziś będę w domu. No i poszłam do szpitala, ale tam przyjęto mnie na oddział chirurgii. Najpierw zdiagnozowano u mnie zakrzepicą, ale doktorowi nie dawała spokoju moja noga i ropień, który dziwnie wyglądał na monitorze aparatu USG. W końcu przebadał mnie ginekolog i onkolog, zrobiono USG Dopplera. W pewnym momencie lekarz mnie zapytał: czy ma pani w domu kota ? Ze zdziwieniem odpowiedziałam, że mam małego kotka, przywieźliśmy go latem ze wsi dla dziedzi bo chciały mieć zwierzątko. Pan doktor odpowiedział: no to jesteśmy w domu - choroba kociego pazura. Pan doktor postanowił operacyjnie pobrać mi wycinek zaropiałego węzła chłonnego z nogi i poddać badaniu histopatologicznemu. Cały czas pobytu w szpitalu, kogo tylko mogłam, prosiłam o modlitwę. Komu mogłam powiedziałam, że jestem w szpitalu, żeby się za mnie modlili. Wreszcie przyszły wyniki badań z operacji, które okazały sie dobre i postanowiono po 3 tygodniach pobytu w szpitalu wypuścic mnie do domu, ale tego dnia czułam się bardzo dziwnie. Od kilku dni zaczął mi się tracić wątek w rozmowie i czułam się bardzo "zakręcona", ale myślałam, że to przez te leki. W dniu wypisu ze szpitala zadzwoniłam do pracy i powiedziałam, że w końcu wychodzę do domu i na pewno niedługo wrócę do pracy. Pamiętam, że się rozłączyłam i pomyślałam, że bardzo , ale to bardzo chce mi się spać. Postanowiłam się troszke zdrzemnąć za nim przyjedzie po mnie siostra i się spakuję. Niestety w najgorszych snach nie przypuszczałam co za chwilę się wydarzy. Nic nie pamiętam, a to co się wydarzyło znam z relacji rodziny i osób które wtedy tam były. Dostałam silnego ataku padaczki i zapadłam w spiączkę. Natychmiast przewieziono mnie karetką do szpitala w Gliwicach na oddziałl neurologi "RK" - to taki mały OIOM. Spałam bardzo długo. Przyjechał do mnie maż. Usłyszał od lekarki: "stan pana żony jest ciężki zdecyduje najbliższa doba". Stan zapalny mózgu. Czasem człowiek się modli i prosi o coś i wydaje mu się, że to nie działa, za to modlitwa wpadad w próżnię. To ja wam powiem, że to nieprawda ! Niby spałam, niby nic nie pamiętam, ale pamiętam uczucia i emocje, które mi towarzyszyły. Z całą pewnością czułam modlitwę. Czułam też jak ktoś bierze mnie za rękę i ciągnie do góry. Z drugiej strony czułam dotyk jak ktoś próbuje mnie zatrzymać i mówi: "wróc do nas musisz to zrobić dla dzieci". Potem się okazało, że wtedy był przy mnie mąż, który wziął mnie za rękę i właśnie mówił do mnie, żebym walczyła, że dzieci na mnie czekają. Następnego dnia obudziłąm się. Przyszła do mnie pielęgniarka i zapytała - jak się pani nazywa, czy pani wie gdzie jest ? Wiedziałam , że jestem w szpitalu, ale nie wiedziałam, że w Gliwicach. Byłam w szoku ! Nie mogłam uwierzyć w to co się stało, jednocześnie czułam jakbym wróciła ze wspaniałego zakątka z którego nie chciałam wracać, ale myślałam wciąż o dzieciach. Moja choroba i te wszystkie wydarzenia sprawiły, że moja bratowa nawróciła się. Czas próby uważam za zdany na piątkę przez moją rodzinę. Mobilizacja całej rodziny i modlitwa pokazała jedność w naszej rodzinie, ale przede wszystkim Jezus pozwolił mi wrócić by wychować dzieci na mądrych i pełnych miłości ludzi. Minęło sporo czasu, dziś jestem pod opieką neurologa i każdego dnia dziękuję Bogu za szansę jaką mi dał. Odkrywam jak bardzo Bóg mnie kocha, jak bardzo jestem dla niego kimś niezwykłym, kochanym i bezcennym i z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że na własnej skórze, w dosłownym tego słowa znaczeniu, odczułam moc modlitwy. I za to CHWAŁA PANU !