Najlepsze opowiadanie tegorocznej edycji konkursu.

Transkrypt

Najlepsze opowiadanie tegorocznej edycji konkursu.
LOT KU UPADKOWI
Ludzie wciąż powtarzali mi, że to, co robię jest złe. „Sama sobie szkodzisz”, mówili. Gówno
prawda, myślałam. Wydawało mi się, że wiem lepiej, co mi służy a co nie. Marihuana,
alkohol, LSD… to tylko kilkoro z moich przyjaciół. Dzięki nim czułam się dobrze, odkrywałam
nowe światy, latałam na grzbietach smoków, tańczyłam w gwiazdach. Jednak
z każdym kolejnym wdechem dymu, każdą tabletką, każdym łykiem potrzebowałam coraz
więcej, by się zadowolić. Nie zdawałam sobie sprawy dokąd mnie to doprowadzi. Im więcej
brałam, tym więcej potrzebowałam. Im więcej potrzebowałam, tym niżej upadałam.
Zaczęłam sprzedawać swoje rzeczy, by mieć pieniądze na narkotyki. Gdy nie miałam już
co sprzedać, wzięłam się za kradzieże. Mało, mało, mało. Potrzebowałam więcej. Więcej!
Czułam się coraz gorzej. Śmierdziałam, włosy zaczęły mi wypadać, zęby żółknąć, traciłam
na wadze. Na skórze zaczęły pojawiać się plamy i trądzik. Coraz częściej dostawałam drgawek
i zalewały mnie zimne poty. Wkrótce zaczęły się halucynacje. Serce biło niekontrolowanie
w mojej piersi, czułam ciągły strach. Miałam wrażenie, że ktoś mnie śledzi, wpadałam
w paranoję. Bałam się własnego odbicia. Raz uderzyłam chłopca, który nagle wybiegł zza
rogu mojego bloku. Upadł na ziemię i zaczął płakać. Uciekłam stamtąd i zamknęłam się
w swoim pokoju. Wkrótce po tym mój pies wyciągnął spod łóżka woreczek z kokainą,
pogryzł go. Znalazłam go martwego w ogrodzie. Co ja robię ze swoim życiem?! Mogłam
znieść wyniszczanie samej siebie, ale ćpanie i picie przestało wpływać tylko mnie.
Nie mogłam tak dłużej żyć. Narkotyki i alkohol już nie wystarczyły a ja stałam się cieniem
samej siebie. Krzywdziłam ludzi dookoła mnie. Straciłam przyjaciół i moje ukochane zwierzę.
Postanowiłam to skończyć. Wyciągnęłam wszystkie tabletki ekstazy jakie mogłam znaleźć
i wepchnęłam je do ust zapijając wódką. Nie pamiętam nic aż do momentu, gdy obudziłam
się w szpitalnym łóżku. Rodzice siedzieli przy mnie z oczami opuchniętymi od łez.
Podejrzewali coś od dawna, ale nie chcieli wierzyć, że ich jedyne dziecko mogło być tak
głupie. Wysłali mnie na odwyk. Trzy lata terapii, rzucania się po ścianach, wymiotów. To było
prawdziwe piekło. Zasłużyłam na to. Gdy wyszłam z zakładu byłam innym człowiekiem.
Upadłam na samo dno i nie wierzyłam, że kiedykolwiek będę w stanie się podnieść. Znaleźli
się jednak ludzie, którzy pomogli mi się pozbierać i zrozumieć, że życie jest zbyt piękne, by je
ulepszać czymś nietrwałym i tak wyniszczającym jak marihuana czy LSD. Wróciłam do szkoły,
odbudowałam relacje ze wszystkimi, których wcześniej odepchnęłam nie chcąc słuchać ich
porad. Odnalazłam miłość swojego życia – pisarstwo, czytanie i sport. Za każdym razem, gdy
czuję się źle, sięgam po książkę albo idę biegać. Daje mi to prawdziwą radość. Czuję jak
z każdym dniem staję się zdrowsza i silniejsza. Zdobywam dobre wyniki, wychodzę ze
znajomymi. Teraz rozumiem, że to, co robiłam było złe. Teraz naprawdę żyję i nie ma dla
mnie rzeczy niemożliwych. Nauczyłam się doceniać to, co mam. Zaczęłam dostrzegać piękno,
które wcześniej było ukryte przed zamroczonym alkoholem i narkotykami umysłem. Wiem,
że nie muszę niczego poprawiać. Cieszę się, że rodzice mnie wtedy znaleźli. Dzięki nim
miałam szansę odkryć świat na nowo i stać się dziewczyną, którą zawsze chciałam być – dla
nich, dla siebie.

Podobne dokumenty