Grównem po równo - Filmoteka Szkolna

Transkrypt

Grównem po równo - Filmoteka Szkolna
GRÓWNEM PO RÓWNO
Łukasz Maciejewski
„Kino” 2004, nr 1
Ubu: No i co rotmistrzu, jakże obiadek?
Bardior: Wyborny, wyborny, z wyjątkiem grówna.
Ubu: Ech, grówienko nie było złe.
Ubica: Rzecz gustu.
Zderza pan ludzi ze złem, które w nich tkwi – pisał Hermann Broch do Eliasa
Canettiego. – Ale pan nie grozi piekłem, pan je ukazuje, i to w tym życiu. W „Ubu Królu"
Piotra Szulkina zło w spotworniałych bohaterach filmu, zło w nas odkrywamy jakby
bezwiednie. Nie odnajdujemy lustra. A może boimy się je odnaleźć?
Już po obejrzeniu „Ubu” Szulkina sięgnąłem po literacką inspirację reżysera – dziełko
Alfreda Jarry’ego. Wysiłek niewielki – dramat liczy sobie ledwie kilkadziesiąt stron, za to
przyjemność duża (kongenialne tłumaczenie Boya-Żeleńskiego).
Alfred Jarry swojego „Ubu Króla" napisał w wieku piętnastu (!) lat. Cała późniejsza jego
twórczość dawno zniknęła w mrokach literackiej niepamięci, a i sam Jarry też pewnie by tam
zaginał (finał rzeczywiście miał smutny – w wieku niespełna 35 lat zapił się na śmierć), gdyby
nie Apollinaire i surrealiści, którzy odkryli go na nowo i uznali za jednego ze „swoich". Jarry
przeszedł zatem do historii literatury tylko dlatego, że może jako pierwszy aż tak celnie
wykazał, iż tyranów cechuje zwielokrotniona miłość własna i monstrualny egoizm.
Im gorzej, im „szkaradniej" w Polsce (u Szulkina – w Folsce), tym chętniej po symbol
Ubu sięgają ciągle nowi twórcy. Pod koniec lat 70. animowanego „Ubu Króla" zrealizował we
Francji Jan Lenica, na początku lat 90. powstała opera „Ubu Rex" Krzysztofa Pendereckiego
(najnowsze wykonanie – spektakl Krzysztofa Warlikowskiego), w 1992 w Paryżu „Króla Ubu"
wyreżyserował Roland Topor z Wojciechem Pszoniakiem w roli tytułowej, wreszcie na
początku 2004 roku do kin trafia „Ubu Król" Piotra Szulkina, który kilkanaście lat wcześniej
wystawił sztukę Jarry'ego w Instytucie Francuskim w Warszawie.
Ten film miał powstać dekadę wcześniej. Dwukrotnie wszystko było gotowe do
realizacji (obsada, ustalone terminy zdjęć), dwukrotnie zdjęcia wstrzymywano w ostatniej
chwili. Udało się za trzecim podejściem. Dziesięć lat milczenia artysty takiego jak Szulkin to
dużo i mało. Dużo, gdyż funkcjonujemy w czasach, kiedy szybko zmieniają się mody i prądy,
także filmowe, mało, gdyż to właśnie czas weryfikuje wartości, także wartość sztuki.
Obejrzałem niedawno, by je sobie przypomnieć – z ciekawością, z niepewnością – dawne
filmy Szulkina. Odetchnąłem z ulgą. Jego wizyjne obrazy nie straciły wiele ze swojej siły,
z tajemnicy. „Ubu Król" oglądany w zestawieniu z poprzednimi filmami Piotra Szulkina
przekonuje, że reżyser (w różnych kostiumach, w różnych światach) mówi ciągle o tym
samym. O obrzydzeniu i zaczadzeniu rzeczywistością – w jego dawnych filmach była to
rzeczywistość z zakneblowanymi ustami, totalitarna, w „Ubu" jest to rzeczywistość
demokratyczna.
Jarry pisał, że Ubu to „władza, która zgłupiała". Filmowa „Folska" Szulkina to
Nibylandia o znamionach uniwersalnego uogólnienia. Wszędzie i zawsze rządzą nami ciągle
nowi Ubu (w filmie Szulkina w tej roli wspaniały Jan Peszek) – ignoranci bez klasy i bez
wstydu. W „Ubu" Szulkin oskarża klasę polityków, ignorantów i konformistów, z prawej
i z lewej strony.
Autorskie kino tego reżysera rządzi się swoimi prawami: jest silnie wykreowane,
umowne, operowe i szydercze. Umowny świat, tak różny od wszystkiego, z czym kojarzy się
nam dzisiaj kino współczesne, że przez niektórych z pewnością nie do przyjęcia. Scenografia
– malarska i kiczowata zarazem, kostiumy – przerysowane i bombastyczne. Infantylne,
cokolwiek przesadzone komentarze narratora, mnożące się, cokolwiek przesadzone sceny
osobliwego quasi-baletu, do którego Szulkin już nas przyzwyczaił choćby w „Mięsie"
(baletnice kontra policjanci).
Wszędzie tylko żałość, lichota – Grówno. Grówno odmieniane przez wszystkie
przypadki. Nie o ekskrementy, nie o, pardon, sranie, chodzi. Grówno Boya, grówno Szulkina
jest synonimem taniochy, w której żyjemy. Zgody na rzeczywistość pełną nonsensów, na
popularność umysłowych nędzarzy. Szulkin jest bezwzględny – kiedy Ubica (nagrodzona na
festiwalu w Gdyni Katarzyna Figura) dosłownie zaszczepia w swoim mężu jad i żądzę
władzy, wiadomo już, że ten serial nigdy się nie skończy. W finale filmu Ubu z Ubicą zamiast
do „słodkiej Francji" trafiają do Warszawy, współczesnego grówna. Wczesny ranek, jeszcze
pustawo. Niepewność nie trwa jednak nawet sekundy. Nowe miejsce też szybko zostanie
oswojone. Ubu już zaczyna obwąchiwać nowe terytoria. Łaskawie panującego zastąpi nowy
król – Ubu król. Przecież to takie proste.
Łukasz Maciejewski
Ubu Król
Scenariusz na motywach twórczości Alfreda Jarry'go i reżyseria Piotr Szulkin. Zdjęcia
Dariusz Kuc. Scenografia Agnieszka Zawadowska, Krzysztof Benedek, Magdalena
Biedrzycka Wykonawcy: Katarzyna Figura (Ubica), Jan Peszek (Ubu), Maria Ciunelis
(Kwiaciarka), Krzysztof Kowalewski (Pissedoux), Zofia Saretok (Kapelan), Marek
Walczewski (generał), Olgierd Łukaszewicz (Bardior), Wojciech Siemion (Merdenpot),
Produkcja: Euro-Film, APF, Polska 2003. Dystrybucja: SPInka. Czas: 95 min.