Treść pisma

Transkrypt

Treść pisma
Szanowni Państwo,
Dzisiejsze spotkanie z Państwem to ewenement dla mnie i mojej branży, ponieważ od
dłuższego czasu, podmioty zrzeszone w Izbie Gospodarczej Producentów i Operatorów
Urządzeń Rozrywkowych, którą mam zaszczyt reprezentować, nie są słuchane przez
polskie władze. Pomimo tego, że od lat działają legalnie i przyniosły z tytułu świadczeń
podatkowych miliardy złotych wpływów do budżetu państwa.
Dlatego dziękuję za
zaproszenie na spotkanie z szanowną komisją.
Staję przed Państwem jako przedstawiciel samorządu gospodarczego o długiej tradycji
skupiającego przedsiębiorców działających w szeroko rozumianej branży rozrywkowej,
zrzeszającej przedsiębiorców organizujących gry na automatach o niskich wygranych,
automatach zręcznościowych, prowadzących salony gier. Słowem: działających w branży
rozrywkowej. Od 2001 roku kierowana przez mnie Izba Gospodarcza jest członkiem
organizacji o wieloletniej tradycji - Krajowej Izby Gospodarczej, od 2007 roku Izba jest
przedstawicielem Polski w EUROMAT – europejskiej federacji zrzeszającej organizacje
reprezentujące przedsiębiorców działających w sferze gier i rozrywki w Unii Europejskiej.
O gałęzi gospodarki, w której działają przedsiębiorcy zrzeszeni w Izbie krąży wiele
potocznych, zdecydowanie niezgodnych z prawdą opinii. Chętnie powtarzanych, ale nigdy
przez ich propagatorów nie zweryfikowanych. Niestety, miały i mają one wpływ na aktualną
sytuację tysięcy polskich przedsiębiorców legalnie prowadzących działalność i dzień po
dniu budujących swój biznes.
Pozwólcie zatem Państwo, że przedstawię sytuację członków zrzeszonych w Izbie
Gospodarczej Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych. Istniejąca od 1998
roku Izba stopniowo zwiększała liczebność reprezentowanych podmiotów, aby pod koniec
2009 roku zrzeszać zdecydowaną większość firm legalnie działających na rynku gier na
automatach i na automatach o niskich wygranych.
Po pierwsze - pragnę to szczególnie podkreślić - organizowanie gier na automatach
jest zgodną z prawem i koncesjonowaną przez państwo formą biznesu - podobnie
jak
działalność
nadawców
radiowych
i
telewizyjnych
czy firm
z
sektora
telekomunikacyjnego.
W minionych latach proces powiększania się liczby członków Izby Gospodarczej – legalnie
działających firm - wiązał się jednocześnie ze zjawiskiem gwałtownego kurczenia się tzw.
szarej strefy, czyli automatów działających nielegalnie po nowelizacji z 2003 roku. Jak
podaje Służba Celna i przyznawał minister Jacek Kapica ujawnione nielegalne automaty w
2005 r. stanowiły ponad 15 proc. działających legalnie, a w 2008 r. już tylko ok. 1,5 proc!
Powtórzę zaledwie 1,5 procent. To daje nam prawo do mówienia, iż jest to czysta i na
wskroś przejrzysta działalność.
Co więcej, Izba zawsze wspierała walkę z szarą strefą w hazardzie. Dla tych państwa,
którzy wątpią w te słowa przedstawię dowód: w 2006 roku zwracaliśmy urzędom
skarbowym uwagę na istnienie szarej strefy na rynku automatów o niskich wygranych i
domagaliśmy się jako sumiennie odprowadzający daniny publiczne przedsiębiorcy walki z
tymi patologiami. Co więcej zwracaliśmy uwagę na bierność organów państwa w walce z
nielegalnym hazardem, informując gdzie organizowane są nielegalne gry. I jaką
odpowiedź otrzymaliśmy? Że organy państwa nie dysponują odpowiednimi kadrami do
zwalczania tego procederu.
Co się zmieniło? Przecież teraz, dzięki likwidacji branży uczciwych przedsiębiorców będzie
więcej miejsca dla szarej strefy.
Rygorystyczne przestrzeganie zasad przejrzystego i zgodnego z prawem działania było od
początku żelazną regułą Izby i jej Statutu. Statut wyklucza z grona uprawnionych do
członkostwa osoby i firmy działające w sposób niezgodny z prawem, rzetelnością i etyką
zawodową.
Uprzedzając państwa pytania pragnę nadmienić iż pan Ryszard Sobiesiak jak i Jan Kosek
nigdy do Izby nie należeli.
Szanowni Państwo, drugą istotną kwestią, na którą chcę Państwu zwrócić uwagę –
a być może nie wszyscy z Państwa zdają sobie z niej sprawę – to fakt iż
organizowanie gier na automatach jest jedną z najbardziej kontrolowanych gałęzi
biznesu.
Branża reprezentowana przez Izbę należy do najintensywniej kontrolowanych gałęzi
gospodarki. Dotyczy to nie tylko samych bieżących kontroli, ale też szczególne rygory
obowiązują w trakcie zakładania i prowadzenia firmy organizującej gry na automatach. Aby
uzyskać koncesję, należy starannie udokumentować pochodzenie kapitału (trzeba
zgromadzić co najmniej pół miliona złotych, których pochodzenia bada administracja
skarbowa), a także przedstawić zaświadczenia o niekaralności nie tylko członków zarządu
ale także i rady nadzorczej oraz części pracowników zaangażowanych w organizację gier.
Większość spośród takich osób musi posiadać specjalne certyfikaty, które po egzaminach
przyznaje ministerstwo finansów.
Przejdźmy do kontroli. Czy wiecie Państwo ile ich było? Otóż według najnowszych danych
zgromadzonych w Biuletynie Statystycznym Służby Celnej tylko w trzech kwartałach 2009
roku – pełnych danych za 2009 jeszcze nie opublikowano - w punktach gier na
automatach o niskich wygranych pracownicy nadzoru podatkowego przeprowadzili 15924
kontroli doraźnych. Oznacza to, że codziennie odbywało się średnio prawie 60 kontroli!
Nieprawidłowości wykryto w zaledwie 0,79 % (siedemdziesiąt dziewięć setnych procenta)
ogólnej liczby automatów.
Każda firma organizująca gry była praktycznie codziennie kontrolowana! Czasem
dochodziła nawet do absurdów, jak w ostatnich miesiącach, kiedy oprócz celników i
pracowników administracji skarbowej na co dzień zajmujących się naszą działalnością,
dołączyli pracownicy inspekcji pracy, nadzoru budowlanego, inspekcji sanitarnej, straży
pożarnej czy nawet kominiarze, tylko po to aby utrudnić przedsiębiorcom prowadzenie
biznesu. Takie działania są bez precedensu, no może się zagalopowałem, takie czasy już
były. W latach 40-stych i zostały nazwane przez historyków jako „bitwa o handel”. Czy
teraz mamy do czynienia z „bitwą o rynek hazardu”?
Jaki jest wynik tych ostatnich zmasowanych kontroli?
Organa kontrolne niechętnie
przyznają, że skala wykrytych nieprawidłowości jest minimalna , wynosi zaledwie około 1
procenta. Jeżeli przytoczę konkretne liczby, to wynik tych kontroli świadczy znakomicie o
branży. Według najnowszej informacji o realizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych
za 2008 rok, którą przygotowuje Minister Finansów, w 2008 roku przeprowadzono 17 221
kontroli. W ich wyniku stwierdzono 216 nieprawidłowości, a większość wszelkich
nieprawidłowości dotyczy kwestii porządkowych – budowlanych, sanitarnych, przepisów
bhp itp. a nie organizacji gier na automatach.
Szanowni Państwo, pamiętacie, jak było jeszcze całkiem niedawno? Pamiętacie, te napisy
w barach, że automaty służą do zabawy i nie wypłacają wygranych pieniężnych? Tak, to
była szczera prawda, one nie wypłacały żadnych pieniędzy. Robił to barman spod lady. Na
tym polegała szara strefa, do której cofa nas obecna ustawa. Jest oczywistym, że od
działalności w szarej strefie państwo nie otrzyma nawet złotówki podatku. Dotychczas
legalne i ustawicznie kontrolowane firmy skutecznie wyparły z działalności szarą strefę i
pseudobiznesmenów z półświatka. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że państwo chce
powrotu patologii.
Proszę państwa, dotychczas działał mechanizm, który do tego biznesu dopuszczał jedynie
osoby cieszące się nieposzlakowaną opinią. Dziś ten mechanizm został zdemolowany. W
barach, w których stały do tej pory legalne automaty płacące co miesiąc tysiące złotych
podatków, już – zaledwie parę miesięcy od wejścia w życie nowej ustawy – pojawiają się
maszyny oferujące inne gry. Znów wraca stary zwyczaj, w którym to barman wypłaca
wygrane spod lady.
A wcale nie musiało tak być. Legalizm zawsze był jednym z filarów naszej działalności.
Czy wiecie Państwo, że to Izba wielokrotnie zwracała się do Policji o objęcie szczególnym
nadzorem
branży. Izba wreszcie widząc potrzeby fiskalne państwa występowała z
postulatami zwiększenia obciążeń fiskalnych wobec przedsiębiorców organizujących gry
na automatach o niskich wygranych. Czy myślicie Państwo, że teraz też tak będzie? Otóż
nie, pod rządami obecnej ustawy ta część branży może trafić w ręce niebezpiecznych
ludzi, którym na pewno nie będzie zależało na wymianie opinii i uczciwej rozmowie z
prawodawcą o warunkach prowadzenia działalności. Tacy ludzie w przeciwieństwie do
podmiotów skupionych w naszej Izbie, rozmawiać nie będą. Oni do swojej działalności nie
potrzebują żadnych pozwoleń.
Jak
się mają te fakty do uzasadnień nowej ustawy o grach hazardowych – która
faktycznie likwiduje branżę operatorów gier na automatach i otwiera drzwi dla szarej
strefy? Do ustawy, którą, w listopadzie 2009 uchwalono w iście „hazardowym” tempie,
chyba tylko po to by odsunąć podejrzenia o korupcję swoich kolegów? Ustawy, która ma
rzekomo chronić praworządność i społeczeństwo przed negatywnymi skutkami hazardu.
Należałoby zapytać w tym przypadku - jakimi skutkami?
Odpowiedzi na to pytanie
ustawodawca nie udzielił. Liczę, że może szanowna komisja to ustali.
Dla porównania – czy wiecie Państwo ile w Polsce jest oper? Dziewięć. A w ostatnich
latach aż w dwóch przypadkach ich dyrektorom zarzucono łapownictwo i malwersacje
finansowe – mam tu na myśli Operę Łódzką oraz Operę Krakowską. Dwa z dziewięciu to
22 proc. Nie półtora a 22 proc. I czy komuś, mimo tak dużego odsetka przychodzi do
głowy aby likwidować opery? Nie, bo to niedorzeczne. Równie niedorzeczne jak likwidacja
branży uczciwie pracujących przedsiębiorców z powodu żenujących rozmów polityków PO
z jednym biznesmenem spoza tej branży.
Po trzecie, drodzy państwo, organizowanie gier na automatach to biznes nie tylko
legalny, najbardziej kontrolowany ale i dający państwu gigantyczne wpływy
podatkowe.
Obecnie Izba zrzesza prawie 100 podmiotów, w tym ponad 40 podmiotów prowadzących
gry na automatach o niskich wygranych. Niby niewiele, ale zadajmy sobie pytanie jaki
wpływ na gospodarkę i budżet państwa ma ten sektor? Otóż według danych na 30
czerwca 2009 r. w kraju działało dokładnie 25 999 punktów gier usytuowanych przede
wszystkich w małych lokalach gastronomicznych, w których można było grać na 53253
automatach o niskich wygranych.
Podatek od gier na automatach o niskich wygranych w roku 2009 wyniósł szacunkowo ok.
457 mln złotych, a odprowadzone dodatkowo podatki CIT i VAT dały kolejne 648 mln zł.
Razem automaty wygenerowały dla państwa ponad 1 miliard złotych! To tyle ile trzeba
wydać by powstał nowy most przez Wisłę w Warszawie. Miliard będą kosztowały dwa
stadiony we Wrocławiu i Gdańsku. Miliard zł to połowa wydatków ministerstwa kultury w
2008 r.
Oprócz finansowego równie ważkie jest znaczenie społeczne. Branża daje bowiem pracę
potężnej grupie
punktów
ok. 100 tysięcy ludzi,
gastronomicznych,
barów
dokłada się do utrzymania prawie 26 tysięcy
i
kawiarni,
których
właściciele
otrzymują
wynagrodzenie za możliwość wstawienia automatu do gier.
Po czwarte, legalny i dochodowy biznes, kontrolowany przez państwo ma prawo
uczestniczyć w procesie stanowienia prawa.
Szanowni Państwo, zadaniem Izby Gospodarczej, którą kieruję, jest przede wszystkim
reprezentacja i ochrona interesów naszych członków. Dla realizacji tych celów Izba może
m.in.
• wyrażać
opinie
o
projektach
aktów
prawnych
dotyczących
działalności
gospodarczej, ze szczególnym uwzględnieniem dziedziny, w której działają
podmioty zrzeszone,
• uczestniczyć w opracowaniu projektów aktów prawnych oraz zasad polityki
gospodarczej,
•
współpracować z organami administracji państwowej i samorządowej i innymi niż
Izba organizacjami gospodarczymi i samorządu gospodarczego,
• brać udział w tworzeniu odpowiednich warunków i podstaw prawnych prowadzenia
działalności gospodarczej;
Z większości tych możliwości Izba stara się korzystać. Zawsze w sposób transparentny i
przewidziany
odpowiednimi
procedurami.
Wyrażając
swoje
opinie,
sporządzając
ekspertyzy, uczestnicząc w oficjalnych spotkaniach ze stanowiącymi prawo. Samorząd
gospodarczy powinien być dla rządu miarodajnym czynnikiem opiniodawczym, poważnym
partnerem w tworzeniu warunków gospodarowania. Zasada dialogu społecznego, która
powinna towarzyszyć procesowi stanowienia prawa fundamentalnego dla danej grupy
przedsiębiorców, często nie była realizowana w rzetelny sposób przez stanowiących to
prawo. Szczególnie widać to było w trakcie prac nad najnowszą wersją ustawy
hazardowej, w październiku i listopadzie ubiegłego roku, kiedy nie dano szansy nam jako
przedstawicielom
strony
społecznej,
zaopiniowania
ustawy.
Rzecznik
Platformy
Obywatelskiej zamiast tego odparł: „Argumentów przedstawicieli tej sfery działalności nie
będziemy w ogóle słuchać”. To są prawdziwe konsultacje społeczne z naszą branżą! Do
tej pory nie mogę wyjść ze zdziwienia, dlaczego tak się stało.
Izba przedstawiała stanowisko zrzeszonych w niej przedsiębiorców. Izba wielokrotnie
starała się skorzystać z aktywnego prawa do wyrażania własnych opinii o rynku na którym
działa, z prawa do proponowania nowych rozwiązań i regulacji , m.in. proponowała
regulację i kontrolę rynku automatów o niskich wygranych, np. wprowadzenie limitów
odległości od istniejących salonów gier tak, by nowe punkty gier nie powstawały w
dowolnych lokalizacjach.
W sąsiadujących z Polską Czechach nasycenie automatami jest pięć razy większe niż w
Polsce. Tam na 10 milionów mieszkańców znajduje się 80 tysięcy automatów. I to za pełną
zgodą lokalnych społeczności. W Czechach do kasy samorządów wpływa połowa podatku
od gier odprowadzanego przez operatorów automatów. W Polsce na 38 milionów
mieszkańców, automatów jest znacznie mniej, bo 55 tysięcy. A więc nasz rynek jest
znacznie mniejszy niż w innych krajach Europy. Przykład czeski zaś dowodzi, że przy
odpowiednich działaniach regulatora rynku wszyscy jego uczestnicy mogą w zgodzie i w
zrównoważony sposób się rozwijać.
Szanowni Państwo, właśnie o wprowadzenie rzetelnych i odpowiedzialnych regulacji Izba
wielokrotnie zabiegała.
Ta jawna korespondencja – którą, mam zgromadzoną przed sobą i którą w każdej chwili
jestem w stanie Państwu przekazać – pozostawała bez odpowiedzi, prośby o spotkania –
oficjalne, bo my nie proponowaliśmy spotkań w Pędzącym Króliku – pozostały bez
zainteresowania.
Czy to Izba Gospodarcza złamała standardy obowiązujące w państwie prawa, przesyłając
opinie i ekspertyzy do przygotowującego nowelizację ministerstwa finansów, czy może pan
Chlebowski, prowadząc swoje słynne już rozmowy? Tyle, że w efekcie tych rozmów
zarówno pan Sobiesiak i Chlebowski mają się dobrze – ten pierwszy nadal prowadzi swoje
interesy, a ten drugi nadal pobiera pensję poselską. A właścicielom automatów, którzy z
Chlebowskim i Sobiesiakiem nie mają nic wspólnego, rząd zafundował taką ustawę, której
skutkiem jest plajta branży, bezrobocie i niespłacone kredyty, co już skutkuje falą pozwów
sądowych a w konsekwencji wydatkami na odszkodowania z uboższego o wpływy z
podatków od branży budżetu państwa.
Po piąte, to już nie tylko nasze zdanie, bo prawnicy od dłuższego czasu mówią:
Państwo niegodnie traktuje legalny, dochodowy i bardzo kontrolowany biznes.
Szanowni Państwo, jak widzicie, reprezentuję tych przedsiębiorców, którzy nie
uczestnicząc
w
partyjno-propagandowej
walce,
ponieśli
jej
najpoważniejsze
konsekwencje. Tych, których nowa ustawa o grach hazardowych ma całkowicie
wyeliminować z rynku. Ustawa uchwalona z uchybieniem tak wielu zasad, że trudno je
tutaj wszystkie wymienić.
Począwszy od trybu i tempa w jakim została uchwalona: konstytucja jednoznacznie
zakazuje stosowania trybu pilnego wobec prawa zmieniającego kodeksy. Wymóg
konsultacji społecznych został sprowadzony do absurdu – Izba dostała jeden dzień (z
soboty na niedzielę kiedy nawet biura podawcze nie pracują) na analizę zapisów nowej
ustawy i wypracowanie własnego stanowiska. Nie sądzimy, aby ktokolwiek je czytał. W
interesie politycznego marketingu zlekceważony został wymóg notyfikacji projektu ustawy
w Komisji Europejskiej. To oznacza, że przepisy tej ustawy nie powinny obowiązywać.
Oprócz
łamania
standardów
unijnych
także
lista
zarzutów
o
fundamentalnym,
konstytucyjnym znaczeniu ma co najmniej kilkadziesiąt punktów. Wskazują na nie uznane
autorytety prawnicze. Profesor Marek Chmaj w swojej ekspertyzie podkreślił, że
wprowadzając drakońskie prawo, którego celem ma być ochrona społeczeństwa przed
skutkami hazardu, rząd nie przeprowadził żadnych badań, uzasadniających taką potrzebę.
Czyli nie ma żadnego ważnego interesu społecznego uzasadniającego niniejszą ustawę.
Podobnie, wytykając niekonstytucyjność trybu uchwalania nowej ustawy hazardowej,
wypowiedział się znamienity znawca prawa
doktor Ryszard Piotrowski. On z kolei w
ekspertyzie prawnej przekonuje, że rząd uchwalając najnowszą ustawę hazardową robił to
w pośpiechu, chciał przypodobać się mediom, oraz liczył na doraźne polityczne zyski.
Zdaniem dr. Piotrowskiego działania rządu stały w sprzeczności z konstytucyjnymi
wymogami tworzenia prawa. Inni eksperci, w tym na pewno dobrze znany Państwu prof.
Kruszyński podnosili szereg merytorycznych argumentów, świadczących o złamaniu takich
zasad jak:
• zasada zaufania do państwa i stanowionego przez nie prawa;
• nakaz prawidłowej legislacji i określoności przepisów prawa;
• zasada równości wobec prawa;
• zasada ochrony praw nabytych;
• zasada ochrony interesów w toku;
• zasada wolności wykonywania działalności gospodarczej;
• zasada proporcjonalności
Te wszystkie, wydawałoby się zupełnie podstawowe kryteria, według których powinno być
stanowione prawo, zostały złamane. Stało się tak tylko i wyłącznie w imię politycznych tak
chętnie stosowanych obecnie sztuczek propagandowych.
Po szóste: nowa ustawa promuje ciężki hazard, ten który faktycznie może szkodzić.
Jak Państwo wiecie alkohol występuje w różnych formach – od egalitarnego i
niskoprocentowego piwa, po ciężką i groźną dla zdrowia wódkę. To małe piwo jest
synonimem gier na automatach, wódkę można porównać do kasyn, w których
jednorazowo można wygrać, ale znacznie częściej przegrać fortunę. I teraz państwo
spróbujcie sobie wyobrazić, że poseł Chlebowski z panem Sobiesiakiem rozmawiają o
prywatyzacji Polmosu. Sprawa się wydaje, wybucha afera polityczna i w efekcie powstaje
drakońskie prawo, które całkowicie delegalizuje piwo, a zezwala jedynie na produkcję i
handel wódką. Nonsens, nieprawdaż?
Ale tak właśnie w przypadku hazardu się stało! Zapisy nowej ustawy o grach hazardowych
całkowicie zakazują - poza kasynami -
działalności gospodarczej w zakresie gier na
automatach i gier na automatach o niskich wygranych.
Oznacza to intencję całkowitej likwidacji określonej grupy przedsiębiorców. Otrzymane
koncesje mają wygasnąć, a nowe mają nie być wydawane. W ramach istniejących
koncesji przedsiębiorca nie będzie mógł uzyskać zgody na nowe lokalizacje. Ryczałtowy
podatek od gier na automatach o niskich wygranych wzrósł w ciągu niespełna 2 miesięcy
niemal
trzykrotnie,
poważnie
naruszając
kondycję
ekonomiczną
przedsiębiorców
działających na tym rynku. Musicie Państwo wiedzieć, że założenia biznesowe tych
działań były wymagane i weryfikowane przez Ministerstwo Finansów. Wiele osób już
straciło pracę, kooperanci umowy, wiele kredytów inwestycyjnych stało się niemożliwe do
spłacenia. Ustawodawca wskazując na mglisty interes społeczny, który mają chronić
przepisy nowej ustawy – na konieczność ochrony społeczeństwa i praworządności przed
negatywnymi skutkami hazardu - sięgnął po najbardziej radykalne środki,
uciążliwe i najbardziej ingerujące w sferę wolności gospodarczej,
najbardziej
a nie jak nakazuje
Konstytucja po środki proporcjonalne i najmniej uciążliwe. Co więcej właściwie nie wiemy
dlaczego ustawodawca zdecydował się na taki krok? Nie zostały przedstawione żadne
dane, żadne badania medyczne czy zestawienia statystyczne. My wiemy dlaczego.
Dlatego, że takich danych po prostu nie ma, a jeśli są to zamiast wesprzeć argumenty za
likwidacją branży jedynie by je ośmieszyły.
Czy wiecie państwo ile wg NFZ jest
uzależnionych od hazardu? W 2008 roku było ich 948 osób. Tylu się leczyło. Ilu leczeniu
się nie poddało nikt tego nigdy rzetelnie nie badał więc szermowanie tymi argumentami to
czysta demagogia. Według Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych
od alkoholu uzależnionych jest od 700 do 800 tys. Polaków, a nikt nie zakazuje produkcji,
sprzedaży i spożycia alkoholu.
Przedsiębiorcy zrzeszeni w Izbie Gospodarczej nie mają najmniejszych wątpliwości:
odebranie pracy 100 tysiącom ludzi odbywa się w imię potrzeb kampanii wyborczej, a nie
w imię prawdziwych potrzeb społecznych. Nie mamy wątpliwości – to tryb uchwalenia
nowej ustawy jak i jej treść winna być przedmiotem badań tej komisji.
I wreszcie po siódme, podsumowując wystąpienie, jeżeli ta komisja nie wyjaśni
okoliczności w jakich powstało to nowe skandaliczne prawo, to zrobi to bez
wątpienia Komisja Europejska.
W grudniu 2009 roku Izba Gospodarcza wykorzystując przysługujące jej prawa, zaskarżyła
nową ustawę hazardową w Komisji Europejskiej. Zarzuciliśmy złamanie zasady
staranności, zgodnie z którą powinno być tworzone prawo i poważne naruszenie prawa
unijnego. Otóż wszystkie kraje Unii Europejskiej, przed uchwaleniem prawa zawierającego
przepisy techniczne regulujące przepływ towarów i usług są zobowiązane do notyfikacji
tych przepisów w Komisji Europejskiej. Takie paragrafy znajdowały się w nowelizacji
ustawy hazardowej forsowanej przez rząd w listopadzie 2009 roku. Teraz Komisja
Europejska wszczęła procedurę wyjaśniającą i zobowiązała polski rząd do przesłania
wyjaśnień, dlaczego z premedytacją nie dochował obowiązku notyfikacji. Taki precedens w
historii Unii Europejskiej miał już miejsce przed laty, kiedy w równie bezprawny sposób z
hazardem chciała rozprawić się Grecja. Dlatego Polsce grożą kary: miliony euro od
Komisji Europejskiej i te z tytułu odszkodowań, o które przed sądami ubiegać się będą
przedsiębiorcy z
branży rozrywkowej.
Kto za to zapłaci? Wiadomo, podatnicy. Kto
poniesie polityczną odpowiedzialność? Pewnie nikt.
Ale nie o to chodzi, aby teraz szukać winnych. Odpowiedzialność w polityce polega
bowiem na tym, aby złe prawo zastąpić dobrym. Reprezentowana przeze mnie Izba
Gospodarcza służy profesjonalną opinią i zawsze jest gotowa usiąść do stołu by otwarcie
dyskutować jak stworzyć dobre prawo.