Mistrz na pasiecie

Transkrypt

Mistrz na pasiecie
Mistrz na pasiecie
Utworzono: czwartek, 10 lipca 1997
Mistrz na pasiecie
Zielono-czarne barwy górnicze nie są przypadkowe, bo górnika ciągnie z czarnego dołu do zielonej
przyrody - mówi Krzysztof Zych, z zawodu górnik, z zamiłowania pszczelarz. Już od 23 lat pracuje
w kopalni "Piast", w oddziale wentylacji.
- Kiedy ukończyłem zawodówkę, "Piast" był wówczas nowo otwartą kopalnią. Większość moich rówieśników z rodzinnego Grojca
postanowiło tam się zatrudnić, to i ja poszedłem - wspomina swój wybór Krzysztof Zych.
Ma wiele szacunku dla swojej profesji, jednak to nie praca w kopalni daje mu najwięcej satysfakcji.
- Najlepiej czuję się w pasiece, praca przy pszczołach daje mi wiele wytchnienia - przyznaje.
Od dziecka miał kontakt z pszczołami, bo ojciec posiadał przy domu trzy ule, ale tak naprawdę pszczoły zafascynowały go dziesięć
lat temu. Zaczęło się od tego, że u sąsiada w sadzie zadomowił się rój pszczół.
- Sąsiad poprosił mnie i ojca, wiedząc, że mamy przy domu ule, żebyśmy przygarnęli nieproszonych gości. Tak też uczyniliśmy. Od
tego czasu trwa moja przygoda z pszczołami - wspomina.
- Ta pasja przychodzi z wiekiem. Jako dziecko nie przywiązywałem do pszczół większej uwagi, wręcz mnie drażniły. Im człowiek
starszy, tym więcej ma szacunku dla przyrody. Ma przy tym więcej cierpliwości, a to jest niezbędne przy prowadzeniu pasieki uważa.
Z czasem pasieka pana Krzysztofa zaczęła się rozrastać. Dziś liczy 35 uli. Jak przyznaje, pszczołami nie zajmuje się dla miodu, ale
z samej fascynacji tymi brzęczącymi stworzeniami.
- W ulu panuje idealny porządek, sterylność jest taka jak na sali operacyjnej, każdy nowy przedmiot w ulu pszczoły pokrywają
specjalnym roztworem, nie ma tam wolnych mocy przerobowych. Pszczoła, która dopiero co się wylęgła zajmuje się czyszczeniem
swojej komórki, młoda pszczoła karmi starsze larwy, starsza karmi młodsze, itd. Gdyby polska gospodarka funkcjonowała wzorem
roju pszczelego, to na pewno prześcignęlibyśmy Japonię - przekonuje pan Krzysztof.
Po chwili zastanowienia przyznaje jednak, że sam osobiście nie chciałby być pszczołą, choć w pracy niektórzy koledzy nazywają
go "pszczółka". Powód - pszczoły nie mają długiego i łatwego życia. Długość ich życia zależy w dużym stopniu od pory wylęgu. Ta,
która zimuje i nie ma wielu obowiązków, ma szansę przeżyć nawet siedem miesięcy. Pszczoła letnia, wycieńczona pracą w ulu i
zbieraniem nektaru, żyje niespełna 30 dni.
- To świadczy o tym, jak ciężką pracę wykonują pszczoły. Za dnia latają po nektar, w nocy wentylują gniazda, odparowują nektar.
Pszczoła się nie oszczędza, pracuje do końca swojego żywota.
Ta wiedza i zamiłowanie do pszczół dały panu Krzysztofowi tytuł mistrza pszczelarskiego.
Rok pszczelarski wygląda nieco inaczej niż kalendarzowy. Rozpoczyna się w sierpniu i trwa do końca lipca, kiedy to wybierany jest
z uli miód, w przypadku pasieki Krzysztofa Zycha jest to miód lipowy. Rodzaj miodu zależy od roślinności jaka otacza ule.
- Po zebraniu pożytku należy bezzwłocznie zadbać o intensywne czerwienie matki, czyli znoszenie jajeczek, by rój się rozrastał.
Pod koniec sierpnia zakarmiamy pszczoły cukrem. W zimie to już praktycznie trzeba zaopiekować się, by np. żadna gałąź nie
uderzyła w ul, albo ptaki się nim nie zainteresowały. Ach, cóż to jest za męczarnia, kiedy nie słychać tego charakterystycznego
brzęczenia. Staram się jednak nie marnować czasu zimą. Uczestniczę w różnego rodzaju szkoleniach, by zdobyć wiedzę. Razem z
panem Krzysztofem w zajęciach tych uczestniczy jego najbliższy kolega z pracy, Stanisław Oleksy, który też jest pszczelarzem.
Pan Krzysztof większość swojego miodu sprzedaje. Z każdego ula zbiera średnio w ciągu roku 12 litrów złocistego płynu. Ten rok
jest kiepski, ponieważ nawet 10 litrów będzie ciężko zebrać. Ze zbytem nie ma problemów, bowiem ma stałych odbiorców.
- Muszę sprzedawać miód, by pasieka nie przynosiła strat. Ta przyjemność wiąże się z kosztami, np. wciągu roku trzeba zużyć, w
przypadku mojej pasieki, ok. 350 kg cukru.
Efekt - palce lizać. W sklepie trudno jednak kupić taki miód. Ten, który jest do nabycia w supermarketach pochodzi z innej strefy
klimatycznej, przeważnie z Chin, gdzie pszczoły wytwarzają miód na okrągło, przez cały rok. Tam są całe kombinaty miodowe.
- Unia zamyka granice dla miodu ze Wschodu. Tylko w naszym kraju nic w tym względzie się nie robi. Ja tam nie żyję z pasieki,
więc mnie ten problem nie dotyka, ale mam kolegów, którzy utrzymują się z hodowli pszczół.
Krzysztof Zych ma kolekcjonerską duszę. Od dłuższego czasu zbierał m.in. stare żelazka, lampy górnicze, kufle piwne, więc nic
dziwnego, że zajął się również kolekcjonowaniem eksponatów pszczelarskich.
Działając w Kole Pszczelarzy Ziemi Oświęcimskiej zajmował się organizacją wystaw historycznych eksponatów. W pewnym
momencie okazało się, że zebrało się tego tak dużo, że powstał kłopot z ich składowaniem.
Wraz z prezesem Koła, Stanisławem Kotlarczykiem wpadli na pomysł, żeby zorganizować skansen pszczelarski. Padło rzecz jasna
na pana Krzysztofa. W ten sposób w 2000 r. w Grojcu powstało muzeum pszczelarskie.
- Tak mi się to spodobało, że już samodzielnie podjąłem się poszukiwań starych uli oraz urządzeń pszczelarskich.
Dziś w jego posiadaniu znajduje się blisko 50 starych drewnianych uli, które wyszły z użytku, gdyż obecnie pszczelarze używają
zazwyczaj styropianowych. Niektóre z nich to prawdziwe dzieła sztuki.
Muzeum odwiedzają przede wszystkim pszczelarze. Czasami zaglądają zwykli turyści, bowiem tuż obok domu biegnie szlak
rowerowy.
Jacek Srokowski

Podobne dokumenty