Pobierz plik... - historia

Transkrypt

Pobierz plik... - historia
HISTORIA-WSPOLCZESNA.PL
_WITOLD
PILECKI
MACIEJ RUCZAJ
Witold Pilecki
Co się dzieje z ludźmi znikającymi z Warszawy i innych miast okupowanej Polski? Do czego służy obóz, który
Niemcy stworzyli w Oświęcimiu? Na te pytania poszukiwało odpowiedzi dowództwo polskiego ruchu oporu
latem 1940. To wtedy zaczyna się jedna z najdziwniejszych misji II wojny światowej. Rotmistrz Witold Pilecki
daje się złapać w ulicznej łapance, aby kilka dni później stać się więźniem numer 4859 w obozie koncentracyjnym Auschwitz I...
„Jak naiwni byliśmy tam daleko w Warszawie, kiedy myśleli o tym, co się dzieje z porwanymi z miasta Polakami. Tutaj naprawdę nikomu nie chciało się nawet szukać powodów, by zabić. Zabijano tego, kto akurat
był pod ręką. A jedynym celem było przetrwanie“ – napisał później. O tym, że ma do czynienia z jakościowo
zupełnie nową rzeczywistością, wiedział już po przybyciu do obozu: „Popychali nas przed sobą... W trakcie
rozkazali jednemu, by biegł do słupa z dala od drogi, a następnie oddali w jego kierunku serię z karabinu
maszynowego... Wyciągnęli z pochodu dziesięciu przypadkowych ludzi i zastrzelili z broni w czasie marszu,
w ramach odpowiedzialności zbiorowej za ucieczkę, którą sami zaaranżowali. Następnie wszystkich jedenaście ciał ciągnęli za sobą przywiązanych za nogę do motocykla. Zakrwawionymi zwłokami prowokowali
i drażnili psy“. Następnie dopisał: „Początkowo miałem wrażenie, że nas zamknęli na oddziale w domu wariatów“.
Na tym etapie swojego istnienia obóz Auschwitz był przeznaczony przede wszystkim dla polskich więźniów
politycznych. Zadanie Pileckiego było jasne: poznać rzeczywistą sytuację, wysyłać raporty i zbudować sieć
konspiracyjną. Opierała się na systemie „piątek“, które nie były ze sobą połączone, często nawet się nie
znały – zmniejszało to możliwość odkrycia całej konstrukcji. Była to syzyfowa praca: imiona nowo przyjętych członków w raportach ciągle mieszają się z nazwiskami tych, którzy skończyli na „bloku z tyfusem“,
„w kolejce po igłę“, „na podwórku kata“ i w najcięższych obozach pracy, z których nie było powrotu. Mimo to
członków konspiracji liczono w setkach.
Główne cele organizacji były bardzo skromne „podnosić na duchu, dostarczać i rozpowszechniać wiadomości
z zewnątrz, w możliwie szerokim zakresie zapewniać żywność i dystrybucję odzieży“. Ogromne znaczenie
miała także wzajemna pomoc przy przydzielaniu do pracy w każdej z sekcji obozu: co wielokrotnie podkreślał Pilecki, „praca pod dachem“, na przemian w różnych sekcjach, była powodem, dla którego był w stanie
przetrwać tam tak długo. Dopiero w drugiej fazie organizacja mogła przystąpić do przesyłania wiadomo-
Ten materiał powstał w ramach projektu Historie inspirujących bohaterów naszych sąsiadów, wspieranego
przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych Republiki Czeskiej w ramach projektu Forum Polsko-Czeskiego.
1
HISTORIA-WSPOLCZESNA.PL
ści na zewnątrz, przede wszystkim ze względu na fakt, że wielu więźniów wysłano do prac poza obozem,
w ten sposób zyskali możliwość kontaktu z lokalnymi mieszkańcami. Innym sposobem były później ucieczki,
na które organizacja pozwoliła dopiero po zniesieniu zasady „odpowiedzialności zbiorowej“ współwięźniów:
w najbardziej znanej czterech członków organizacji wyjechało z obozu w mundurach oficerów SS w samochodzie dowódcy. Oddziały Pileckiego zaczęły nawet gromadzić arsenał prymitywnych kilofów, łopat i innych
narzędzi, który miał posłużyć jako broń w momencie powszechnego buntu połączonego ze sprzymierzonym
atakiem z powietrza i ofensywą Armii Krajowej. Rozkaz do ataku miał nadejść z zewnątrz, z dowództwa Polskiego Państwa Podziemnego. Jednak nigdy się nie pojawił.
Jednocześnie Pilecki był kronikarzem Auschwitz. Już po ucieczce opisał na dziesiątkach stron swój Raport
– pierwszy całościowy opis życia i śmierci w piekle obozu koncentracyjnego. Opisał m.in. pojawienie się „drugiego wymiaru“ obozu: maszyny zagłady, której ofiarą stali się europejscy Żydzi. „Co może powiedzieć ludzkość dziś, ta ludzkość, która chce dowieść postępu kultury, a XX wiek postawić znacznie wyżej od wieków
przeszłych. Czy w ogóle my, ludzie XX wieku, możemy spojrzeć w twarze tych, co żyli kiedyś i – śmieszna
rzecz – dowodzić naszej wyższości, kiedy za naszych czasów zbrojna masa niszczy nie wrogie sobie wojsko,
lecz całe narody, bezbronne społeczeństwa, stosując najnowsze zdobycze techniki. Postęp cywilizacji – tak!
lecz postęp kultury? – śmieszne“ – pisał. Raport Pileckiego ma jednostajny, tragiczny rytm: próby ucieczki,
wyroki, inwazja wszy, tyfus, nowe transporty, przetwarzanie „resztek“ z przerażającą procesu fabryki śmierci:
ludzkich ciał i rzeczy osobistych zamordowanych. A także drobnych doświadczeń, które pomagają przetrwać:
przypadkowa kąpiel w gorącej wodzie podczas pracy w garbarni, dźwięk dzwonu obozowego skradzionego
z pobliskiego kościoła, kwitnące za ścianą jabłonie.
***
W historii Pileckiego nieustannie przejawia się jego niezwykła osobowość: był jak skrzyżowanie Jamesa
Bonda z chrześcijańskim świętym. I to już od początku swojego bogatego w doświadczenia życia. Mając
osiemnaście lat, w 1919 roku, jako ochotnik dołącza do nowopowstającego Wojska Polskiego. Egzamin
dojrzałości zdaje w siodle, jako sierżant kawalerii, w takcie ciągłych starć z bolszewikami. Jednak po zakończeniu wojny zostawia obiecującą karierę wojskową i na dwadzieścia kolejnych lat staje się wzorowym
zarządcą swojej posiadłości na krańcach północno-wschodniej części ówczesnej Polski: maluje obrazy dla
miejscowego kościoła, zakłada spółdzielnie rolnicze. Ten sam człowiek we wrześniu 1939 roku na czele swojego oddziału kawalerii likwiduje kilka niemieckich czołgów, a nawet – w krótkim szturmie na prowizoryczne
lotnisko – trzy myśliwce Luftwaffe. Od początku obecny również w tworzeniu struktur Polskiego państwa
podziemnego. „Nigdy naprawdę nie pojęłam tego połączenia wielkiej wrażliwości i subtelności z całkowicie
bezwzględną, zdecydowaną walką o prawdę“ - mówi córka Zofia Pilecka.
W ten sam sposób kontynuował swoją historię po ucieczce z Auschwitz. „To można po prostu tak przyjść
i odejść z Auschwitz?“ Zapytał z niedowierzaniem oficer Armii Krajowej po jego ucieczce. „Tak, tak po prostu“.
Kończył się rok 1943 i było jasne, że na terytorium okupowanej Polski wkrótce wkroczy Armia Czerwona.
Ze względu na napięte stosunki z „sojusznikami naszych sojuszników“ dowództwo Armii Krajowej zaczęło
przygotować tajną organizację, która powinna pozostać zakonspirowana nawet po przybyciu Sowietów. Witold Pilecki miał, biorąc pod uwagę doświadczenie i odpowiedzialne podejście, stać się jednym z jej filarów.
Jednak kiedy 1 sierpnia 1944 wybucha Powstanie Warszawskie, Pilecki po raz kolejny nie wytrzymuje. Pod
fikcyjnym nazwiskiem zgłasza się jako zwykły ochotnik do pierwszego napotkanego oddziału. Wkrótce dowodzi plutonem na placówce na rogu ulic Chmielnej i Alei Jerozolimskich. Ich pozycja zagraża głównej arterii
prowadzącej przez centrum miasta z zachodu na wschód, do mostu na Wiśle, więc wkrótce stoi w obliczu
nieustannego ostrzału piechoty i czołgów. Wytrwa prawie tydzień, a następnie – gdy pozycja jest zupełnie
nie do utrzymania – podporządkowuje się ... Pilecki walczy dalej, przez całe dwa miesiące Powstania. „Wszyscy go pamiętają za niesamowitą opieką nad ludźmi“ – wspominają koledzy. „To było prawie śmieszne, to
jego poczucie odpowiedzialności. Wśród młodych mówiło się na niego Tata“.
Po kapitulacji Powstania Pilecki znalazł się w obozie jenieckim w Murnau, który wiosną 1945 zostaje wyzwolony przez wojska Pattona. Na pierwszy rzut oka ma wielkie szczęście. Podczas kiedy jego koledzy,
Ten materiał powstał w ramach projektu Historie inspirujących bohaterów naszych sąsiadów, wspieranego
przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych Republiki Czeskiej w ramach projektu Forum Polsko-Czeskiego.
2
HISTORIA-WSPOLCZESNA.PL
którzy pozostali w Polsce, wkrótce stają się ofiarami represji sowieckich, on może liczyć na miejsce na u boku
dowódcy Polskich Siły Zbrojnych na Zachodzie, Generała Andersa. Ponownie długo nie pozostaje w stanie
spoczynku. Zgłasza się jako ochotnik do wywiadu na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, która jest okupowana przez Sowietów. Przyjeżdża do Warszawy przez Pragę w lecie 1945 roku. Wojna się skończyła, ale nie
dla ludzi pokroju Pileckiego – żołnierza Polskiego Państwa Podziemnego. Oni albo walczą z bronią w ręku
przeciwko nowym okupantom, albo pozostają w ukryciu. Pilecki z trudem rozpoczyna budowę sieci konspiracyjnej, zwłaszcza wśród starych przyjaciół z AK i Auschwitz. Tym razem jednak nie ma żadnych planów
wojskowych. Ich celem jest zebranie informacji na temat postępującej sowietyzacji Polski i przekazanie ich
na Zachód. W tych dniach wydaje się być zrezygnowany i przemęczony. Ofiara setek tysięcy żołnierzy w latach wojny wydaje się być zmarnowana. Najwyższe dowództwo Państwa Podziemnego już kilka miesięcy
oczekuje na orzeczenie w pokazowym procesie politycznym, który odbył się w Moskwie. Jego bezpośredni
przełożony, Emil August Fieldorf „Nil“, szef wywiadu Armii Krajowej, przebywa w gułagu gdzieś na Uralu.
***
Przeżył Auschwitz. Przeżył Powstanie Warszawskie. Zmarł z rąk polskich dowódców, skazany przez polskiego sędziego. Pętla wokół sieci Pileckiego zaczyna się zaciskać gdzieś pod koniec 1946 roku. Mimo to
odrzuca opcję wyjazdu z Polski. W końcu zostaje aresztowany latem 1947 roku. „Oświęcim to była igraszka“ w porównaniu z metodami bolszewickich organów śledczych – mówi w takcie jednego z widzeń z żoną.
„Prokurator powiedział mi, że mój mąż jest jak wrzód, którego należy wyciąć“ – wspomina Maria Pilecka. Nie
pomaga fakt, że znajomy Pileckiego z oświęcimskiej sieci konspiracji, Józef Cyrankiewicz, został premierem.
Pilecki przed sąd staje zrezygnowany, ale spokojny. Na zarzuty, że był szpiegiem dla obcych mocarstw, odpowiada rzeczowo: „Nie byłem rezydentem, a tylko polskim oficerem. Nie miałem wrażenia, że dopuszczam
się szpiegostwa. Również nie przyznaję się do absurdalnego oskarżenia o usiłowanie zabójstwa wyższych
urzędników Ministerstwa Bezpieczeństwa Wewnętrznego, czy otrzymania pieniędzy od zagranicznego wywiadu. Z drugiej strony potwierdzam, że używałem fałszywych dokumentów i nie rejestrowałem swojego
pobytu. Nie mogłem przecież przyjść do Urzędu Bezpieczeństwa i oświadczyć, że jestem oficerem generała
Andersa“. Na ciele ma widoczne znaki tortur. Jeden z więźniów wspomina, że pierwszą rzeczą, jaką zauważył
u Pileckiego, były wyrwane u dłoni paznokcie...
25 maja 1948 ziemski los Witolda Pileckiego zostaje zakończony. Wcześnie rano był eskortowany z celi.
Zmarł od strzału w tył głowy z bliskiej odległości – tak samo, jak tysiące innych ofiar sowieckiego totalitaryzmu, począwszy od morderstw w Katyniu. Jego ciało, razem z dziesiątkami innych, wrzucono do nieoznakowanego grobu na skraju cmentarza na Powązkach w Warszawie. Do dziś nie zostało odnalezione. W jednym
z ostatnich listów do rodziny napisał: “Starałem się żyć tak, żeby w chwili śmierci móc się raczej radować,
niż bać“.
W przeciwieństwie do filmowych super bohaterów – Pilecki prawie zawsze przegrywał. W 1939 roku na polu
bitwy. W Oświęcimiu, gdzie jego misja z punktu widzenia konspiracji okazała się zupełnie bezużyteczna,
ponieważ żadnego ataku na obóz nie zaplanowano. W Powstaniu Warszawskim, gdzie przez dwa miesiące
walczył w bitwie skazanej na porażkę. W komunistycznej Polsce – która nie miała siły, aby oprzeć się nowej
okupacji, a która, w wyniku rozwoju sytuacji międzynarodowej, skazana była na wiele lat ucisku.
Mimo to uparcie trwał na swoim stanowisku. Inaczej chyba nie potrafił...
Ten materiał powstał w ramach projektu Historie inspirujących bohaterów naszych sąsiadów, wspieranego
przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych Republiki Czeskiej w ramach projektu Forum Polsko-Czeskiego.
3