Miesiecznik wrzesie\361 08

Transkrypt

Miesiecznik wrzesie\361 08
Raport miesięczny — co ważnego zdarzyło się na rynkach towarowych, giełdowych i
walutowych. Czego nie mogliśmy nie zauważyć. O czym trzeba pamiętać.
XTB. Wrzesień 2008 na rynkach.
Wrzesień na globalnych rynkach finansowych – Paulson ma plan…
Zmiany w strukturze rynku bankowego są nieuniknione, a niekiedy nawet
są pożądane. Jednak ich obecne tempo oraz atmosfera, w której stawia się
jednocześnie pytania o stabilność całego systemu, z pewnością nie są
sprzyjające.
Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista XTB
To co wydawało się niemal nieprawdopodobne, stało się faktem. Upadł kolejny bank inwestycyjny, w sześć miesięcy
po tym, jak JP Morgan przy pomocy Fed przejął Bear Stearns. W poprzednim miesięczniku pisaliśmy o proroczych
słowach Kennetha Rogoffa oraz o tym, że na celowniku mogą znaleźć się Lehman Brothers i AIG. Mimo to wrześniowy obrót spraw okazał się zaskakujący. Nie tylko upadł Lehman, a AIG musiał korzystać z pomocy (ten drugi okazał
się „too big to fail”, pierwszy już nie), ale z suwerennością pożegnały się takie instytucje jak Merrill Lynch, Washington Mutual, czy Wachovia, a także europejskie Fortis czy Bradford&Bingley. Zmiany w strukturze rynku bankowego
są nieuniknione, a niekiedy nawet są pożądane. Jednak ich obecne tempo oraz atmosfera, w której stawia się jednocześnie pytania o stabilność całego systemu, z pewnością nie są sprzyjające.
Bernanke wszedł na minę
Rola Fed oraz jego przewodniczącego z pewnością jest nie do pozazdroszczenia. Instytucja powołana głównie do optymalizowania zmiennych makroekonomicznych ma obecnie na głowie dużo bardziej palący
problem. Stąd na pewno nie można winić Bena Bernanke za decyzje,
które dla systemu finansowego okazały się nie do końca trafione. Tak
było właśnie z Lehman Brothers. Wychodząc z założenia, iż nie można
uratować wszystkich, Rezerwa Federalna zdecydowała się pozwolić na
upadek banku, któremu rynek nie chciał już pożyczać pieniędzy. To
przyczyniło się do dość dużej paniki na rynku, gdyż inwestorzy poczuli
(mimo ratunku dla AIG), iż obecnie, żaden bank nie jest bezpieczny.
Ben Bernanke (z lewej) i Henry Paulson— 20 lat W rezultacie wystarczył dowolny rodzaj kłopotów w instytucji finansow Goldman Sachs, 2 lata jako sekretarz skarbu wej, nawet nie związany z rynkiem kredytów hipotecznych, aby sproUSA — co jest trudniejsze?
wokować spekulacje dotyczące płynności danego podmiotu. Sytuacja,
która powstała na rynku z pewnością może zostać określona jako kryzys zaufania.
Paulson na ratunek
W tej sytuacji to, co jest rynkowi potrzebne najbardziej to impuls zwiększający zaufanie pomiędzy instytucjami finansowymi. W rezultacie banki mogłyby sobie pożyczać nawzajem i wielu kłopotów, które obserwujemy obecnie, po
prostu udałoby się uniknąć. Taki efekt miały przynieść pożyczki ze strony banków centralnych, ale obecnie wiadomo
już, że to nie wystarczy. Sekretarz Skarbu i szef Fed zaprezentowali zatem plan, którego zadaniem jest wyeliminowanie problemu – odkup aktywów z systemu bankowego do kwoty 700 mld USD. Rozwiązanie bardzo kontrowersyjne,
które w dużej mierze miało przekonać inwestorów, że administracja nie ucieka się do półśrodków. Ta cecha planu
Dom Maklerski X-Trade Brokers , www.xtb.pl, 22 201 95 50, 70, [email protected]
uczyniła go jednak bardzo niewygodnym politycznie, zwłaszcza w okresie kampanii prezydenckiej, i ostatecznie Kongres odrzucił projekt. Administracja zapowiedziała już zmienioną wersję planu, jednak jest mało prawdopodobne,
aby była to wersja lepsza. Z planu nie zniknie bowiem ryzyko dla podatnika, a zapewne pojawią się „dodatki” proponowane przez obie sceny strony politycznej, jak rabaty podatkowe czy zabezpieczenia przed utratą domów.
Amerykańskie 3% nie cieszy
Do tej pory amerykańskiej gospodarce udało się uniknąć recesji.
Dane za drugi kwartał, kiedy wzrost wyniósł blisko 3% mogą być
jednak mylące. Pomijając fakt, iż jest to w dużym stopniu efekt impulsu fiskalnego zaserwowanego właśnie wiosną, warto pamiętać, iż
amerykańska figura jest liczona inaczej niż w Europie (a zwłaszcza w
Polsce). Blisko 3% wzrostu w jednym kwartale nie wyklucza spadku
w kolejnym, a trzeci kwartał nie wygląda póki co najlepiej. Zarówno
od strony popytowej (sprzedaż detaliczna, zamówienia dóbr trwałych), jak i podażowej (produkcja) roczne dynamiki są na minusach,
zaś przy umacniającym się dolarze i słabnącej Europie i Japonii, eksport może nie pomóc tak wyraźnie jak w poprzednich kwartałach.
Christopher Dodd, szef senackiej komisji bankowości Amerykańską gospodarkę czekałoby otwarcie się o recesję nawet
uważa, iż przyczyna kryzysu to prywatna chciwość
bez wrześniowych wydarzeń. W obecnej sytuacji spowolnienie może
oraz zaniedbania ze strony nadzoru .
być bardziej dotkliwe, gdyż niepewność wpłynie negatywnie na akcję kredytową. Ekspansja kredytowa znacznie spowolniła w tym roku, choć mimo to we wrześniu suma kredytów w
bilansach banków jest większa niż na początku roku. To o ile się zmniejszy w najbliższych miesiącach przesądzi o
dodatkowym negatywnym impulsie dla amerykańskiej gospodarki.
Polska będzie rozwijać się wolniej
Spowolnienie nie omija również polskiej gospodarki i dane za sierpień były tego potwierdzeniem. Słabsze dane napłynęły nawet z odpornego wcześniej rynku pracy, choć jest to akurat dobrą informacją, gdyż świadczy, iż rynek ten
reaguje na zmianę koniunktury. Wzrost w drugiej połowie roku będzie już wyraźnie niższy niż w pierwszej i raczej nie
przekroczy 5%. Jeszcze większe spowolnienie czeka nas w przyszłym roku, kiedy PKB może zwiększyć się już tylko o
4,1-4,2%. Przyczyny niższego wzrostu to spowolnienie popytu zewnętrznego, spadek opłacalności produkcji oraz
wyższa cena kapitału. Jednocześnie, ze względu na relatywnie silniejszą stronę popytową należy oczekiwać wyższego
deficytu na rachunku bieżącym. W przyszłym roku może on zbliżyć się (lub nawet przekroczyć) do 6% PKB. W połączeniu z niższym wzrostem oznacza to gorsze perspektywy dla złotego z fundamentalnego punktu widzenia. Wraz z
niższym wzrostem możemy spodziewać się niższej inflacji – już we wrześniu roczny wskaźnik zamknie się prawdopodobnie w 4,3-4,4%. Tempo obniżania się inflacji może być jednak dla RPP zbyt niskie aby myśleć w najbliższej przyszłości o obniżaniu stóp, zwłaszcza, że na początku przyszłego roku znów czekają nas podwyżki cen regulowanych. Z
drugiej strony coraz bardziej zmniejsza się prawdopodobieństwo październikowej podwyżki stóp. Może się okazać, że
6% to szczyt obecnego cyklu zacieśniania polityki pieniężnej.
Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.
[email protected]
Dom Maklerski X-Trade Brokers , www.xtb.pl, 22 201 95 50, 70, [email protected] 2
Zła sława września — GPW
Dotychczas mieliśmy do czynienia z układem trzech spadkowych miesięcy, które
przedzielał jeden miesiąc wzrostowy. Gdyby ta struktura się nie zmieniła, to po
spadkowym sierpniu i wrześniu, należałoby oczekiwać jeszcze spadkowego października. Stąd też, na poprawę koniunktury należałoby zaczekać do listopada.
Marcin Kiepas
Analityk Rynków Finansowych XTB
Wrzesień potwierdził swą złą sławę. Na wartości straciły wszystkie warszawskie indeksy. Najmocniej, bo o 8,2 proc.,
spadł grupujący duże spółki indeks WIG20. Reprezentujący szeroki rynek WIG stracił 7,7 proc., spadki po około 6
proc. zanotowały natomiast indeksy sWIG80 i mWIG40.
Zła sława września, to niekoniecznie zła wiadomość. Należy pamiętać, że historycznie sporo dołków na światowych
giełdach kształtowało się właśnie w tym i następnym miesiącu. Dlatego trzymając się tej ubogiej statystyki, można
postawić tezę, że rynki akcji są bliżej, niż dalej końca spadków. Przynajmniej w ujęciu czasowym.
Nawiązując do ubogiej statystyki, warto zwrócić uwagę na układ spadkowych miesięcy indeksu WIG w czasie obecnej bessy. Dotychczas mieliśmy do czynienia z układem trzech spadkowych miesięcy, które przedzielał jeden miesiąc
wzrostowy. Gdyby ta struktura się nie zmieniła, to po spadkowym sierpniu i wrześniu, należałoby oczekiwać jeszcze
spadkowego października. Stąd też, na poprawę koniunktury należałoby zaczekać do listopada.
Eskalacja kryzysu kredytowego
Wrzesień przyniósł eskalację kryzysu kredytowego. Efektem tego była w Stanach Zjednoczonych m.in. nacjonalizacja Fannie Mae (Federal National Mortgage Association), Freddie Mac (Federal Home Loan Mortgage Corporation)
oraz ubezpieczeniowego giganta AIG, upadek Lehman Brothers, czy też przejęcie Merrill Lynch przez Bank of America, co uchroniło ten pierwszy bank przed upadkiem.
I to nie zaskakuje. Zaskoczeniem dla inwestorów stały się natomiast problemy europejskich banków (m.in. belgijskoholenderskiego Fortis-u). To pokazuje, że kryzys kredytowy jest transgraniczny, a Europa jest równie mocno zagrożona co Stany Zjednoczone.
Eskalacja kryzysu kredytowego wymusiła zarówno na amerykańskich, jak i na europejskich władzach, podjęcie działań obronnych. Uwaga inwestorów przede wszystkim koncentrowała na działaniach Białego Domu. Zamieszanie wokół tzw. Planu Paulsona, który zakłada przeznaczenie 700 mld USD na ratowanie amerykańskich spółek finansowych, prowokowało skrajne emocje na rynkach akcji. Od dużego optymizmu, gdy plan ratunkowy został zapowiedziany, do skrajnego pesymizmu, gdy niespodziewanie Izba Reprezentantów w ostatni poniedziałek września, plan
ten odrzuciła. W reakcji na to na Wall Street rozpoczęła się paniczna wyprzedaż akcji. Indeks S&P500 stracił w poniedziałek 29 września 8,8 proc., DJIA 7 proc., a Nasdaq Composite został przeceniony o 9,1 proc. Siła wyprzedaży
sprawia, że ten dzień można śmiało określić jako Drugi Czarny Poniedziałek. Pierwszy miał miejsce 19 października
1987 roku. Wtedy S&P500 został przeceniony o 20,5 proc., a DJIA o 22,6 proc.
Przestraszeni paniczną wyprzedażą akcji, amerykańscy politycy w kolejnych dniach stosunkowo szybko przyjęli, nieco
zmodyfikowany, Plan Paulsona. To plus dla rynków finansowych. Może to tonować pesymizm inwestorów. Sam plan
jednak kryzysu kredytowego nie zakończy.
Sytuacja techniczna wciąż bez zmian
Wrześniowa wyprzedaż akcji w istotny sposób nie wpływa na zmianę sytuacji technicznej na wykresie indeksu WIG.
Indeks ten w dalszym ciągu znajduje się w trendzie spadkowym, o czym świadczą kolejne niższe dołki na wykresie,
ale trend ten nie przyśpieszył zdecydowanie.
Bessę można zamknąć kanałem spadkowym na wykresie indeksu WIG. Jego dolne ograniczenie, będące jednocześnie 15-miesięczną linią bessy, znajduje się aktualnie nieco poniżej psychologicznego poziomu 40000 pkt. Dolne
ograniczenie natomiast tworzy wsparcie na poziomie 31000 pkt.
Test tej drugiej bariery należy rozważać tylko w przypadku skumulowanej w czasie fali bankructw instytucji finansowych lub zagrożenia takimi bankructwami w USA i Europie, czyli w przypadku totalnej paniki na rynkach finansoDom Maklerski X-Trade Brokers , www.xtb.pl, 22 201 95 50, 70, [email protected] 3
wych. Póki co, to jednak mniej prawdopodobny scenariusz. Głównie dlatego, że nasilają się wysiłki kolejnych rządów,
żeby do realizacji takiego scenariusza nie dopuścić.
Przedstawione wyżej wnioski dotyczące nie tak bliskiej możliwości testu 31000 pkt. przez WIG, potwierdza analiza
wykresu tego indeksu. Jakkolwiek znajduje się on w trendzie spadkowym, to brak panicznej wyprzedaży po przełamaniu lipcowych minimów, czy też wzrostowe dywergencje wykresu dziennego i tygodniowego ze wskaźnikami,
pozwalają z nieco większym optymizmem spojrzeć na rynek akcji, niż wynikałoby to z aktualnie dominujących na
świecie nastrojów.
To może też potwierdzać, że ostatnie dramatyczne wydarzenia na giełdach, tak jak to często bywa, raczej sygnalizują koniec, niż początek przeceny. W tym miejscu warto sobie przypomnieć radę Stan’a Ehrlich’a, który w książce Krutsinger’a „Systemy transakcyjne. Sekrety mistrzów” radził: Nie idź za tłumem, kiedy staje się zbyt hałaśliwy. Myśl
na przekór jego oczekiwaniom. Dołki powstają dlatego, że większość uczestników rynku wykazuje w tym samym czasie pesymizm, a szczyty - ponieważ jednocześnie wszyscy są optymistami.
W tym miejscu należy oczywiście dodać, że ta ewentualna bliskość dołków, dotyczy przede wszystkim ujęcia czasowego. Nie sposób natomiast wskazać poziomów, na jakich może nastąpić ewentualny rynkowy zwrot.
Jakkolwiek nie można określić gdzie może nastąpić rynkowy zwrot, to można dość precyzyjnie określić w jakich warunkach zostanie utworzony sygnał kupna. Takim sygnałem będzie powrót indeksu WIG powyżej poziomu 40000
pkt., czyli w momencie wybicia górą z 15-miesięcznego kanału spadkowego, przełamaniem linii bessy i zamknięciem
potężnej luki bessy z września br.
To jeszcze nie będzie zapowiadało trwałej poprawy koniunktury, a jedynie będzie znacznie zmniejszało szanse na
silne spadki w perspektywie najbliższych 3-4 miesięcy. Zdecydowana poprawa nastąpi dopiero z chwilą wybicia indeksu WIG powyżej szczytu z 30 lipca br. (42416,36 pkt.). Wówczas bowiem zostanie zanegowana struktura coraz
niższych szczytów i dopiero wówczas będzie można ogłosić koniec bessy.
Wykres indeksu WIG w kompresji dziennej
Dom Maklerski X-Trade Brokers , www.xtb.pl, 22 201 95 50, 70, [email protected] 4
Wrzesień na rynkach walutowych – Euro nie ma już blasku
Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista XTB
Już od kilku miesięcy wiadomym było, iż europejska gospodarka będzie miała kłopoty, prawdopodobnie niewiele mniejsze niż amerykańska. We wrześniu okazało się, że równie wrażliwy może być system finansowy, nie tylko w
Wielkiej Brytanii, ale również w strefie euro. To oznacza, iż odwrócenie
wcześniejszych wzrostów na EURUSD znajduje fundamentalne uzasadnienie,
a wygranym wrześniowego zamieszania jest jen.
Europejskie banki zaszkodziły wspólnej walucie (EURUSD)
Wrzesień to miesiąc bardzo dużej zmienności w notowaniach EURUSD i to w obydwu kierunkach. Pierwsza dekada
była jeszcze kontynuacją silnego trendu spadkowego, zapoczątkowanego szczytem (historyczne maksimum 1,6038)
w połowie lipca i sprowadziła notowania do poziomu 1,3881 (11 września). Druga dekada września stała pod znakiem pierwszej poważniejszej korekty, głównie spowodowanej upadkiem banku Lehman Brothers oraz pomysłami
Paulsona na ratowanie amerykańskiej gospodarki. Plan ratunkowy jest bowiem fundamentalnie niekorzystny dla
amerykańskiej waluty, gdyż powoduje konieczność znacznie większej emisji długu. Odbicie na EURUSD (do 1,4865
22 września) nie trwało jednak długo. Powrót do ruchu spadkowego zawdzięczamy nie tyle czynnikom sprzyjającym
dolarowi, co tym niesprzyjającym wspólnej walucie. Przede wszystkim należy wymienić kłopoty europejskich banków
(z Fortisem na czele), zaś na drugim miejscu coraz bardziej powszechne oczekiwania co do obniżki stóp przez ECB.
Pomagała też taniejąca ropa, choć należy pamiętać, że tu wpływ jest obustronny. Wpływ tych czynników był tak silny, że dolarowi nie przeszkadzały nawet słabe (żeby nie powiedzieć fatalne) dane makroekonomiczne i para EURUSD
na koniec miesiąca testowała już poziom 1,40, aby na początku października ustanowić tegoroczne minimum na poziomie 1,3745. Choć umocnienie dolara względem euro na poziomie 4% jest umiarkowane, tak szybki powrót do
trendu po korekcie świadczy o ogromnej sile podaży, zwłaszcza przy nie do końca sprzyjającym otoczeniu. To czy na
parze EURUSD mamy już długoterminowy trend spadkowy będzie zapewne przedmiotem dyskusji jeszcze przez wiele
miesięcy, jednak wydaje się, że poziom ok. 1,3330, gdzie znajduje się 61,8% zniesienie wzrostów z okresu grudzień
2005 – lipiec 2008 jest w zasięgu dolara.
Strach silniejszy od starych zależności (USDJPY, EURJPY)
Mimo problemów na amerykańskim rynku finansowym dolar wykazał się dużą siłą wobec euro. W relacji do jena tak
dobrze już jednak nie było. Zawirowania na rynkach i wzrost awersji do ryzyka to czynniki tradycyjnie już sprzyjające
japońskiej walucie. Zyskiwała ona bardzo wyraźnie zarówno po upadku Lehman Brothers, jak i po odrzuceniu przez
Kongres planu Paulsona za pierwszym podejściem. W obydwu przypadkach jednak skutecznym okazało się wsparcie
na poziomie 103,52, które prawdopodobnie powstrzymało marsz podaży w kierunku marcowych minimów. Ten poziom powinien zatem służyć dalej jako solidne wsparcie kanału ograniczonego z góry oporem z połowy sierpnia na
poziomie 110,64. Sytuacja na parze USDJPY nie jest jednak jasna i wiele zależeć będzie od bardzo zmiennego sentymentu na rynku akcji. Bardziej klarownie natomiast prezentuje się para EURJPY, gdzie w minionym miesiącu podaż
miała nawet większe dokonania niż na EURUSD.
Solidarne waluty europejskie (GBPUSD, USDCHF)
Sytuacja na parach USDCHF, czy GBPUSD we wrześniu nie była diametralnie inna od tej na EURUSD. Zmiany były
bardzo silnie skorelowane, przy czym może wyprzedaż funta i franka na przełomie września i października nie była
tak silna, jak w przypadku euro. W przypadku funta taki układ wpisuje się dobrze w obserwowany trend spadkowy,
kierujący się w stronę poziomu 1,7047 – czyli minimum z 2005 roku. Natomiast jeśli chodzi o franka, to silna korelacja z euro jest dowodem (zresztą nie pierwszym) bardzo niewielkiej wagi czynników fundamentalnych w kontekście
wpływu na notowania tej waluty. Choć szwajcarskie banki nie są odporne na kryzys (znaczne zwolnienia ogłosił
choćby UBS), to nie one były bohaterami ostatnich wydarzeń. Notowania USDCHF nie przebiły jeszcze co prawda
maksimum z pierwszej połowy września (1,1420), ale skuteczność obrony tego poziomu będzie zależała w pełni od
tego co wydarzy się na EURUSD.
Dom Maklerski X-Trade Brokers , www.xtb.pl, 22 201 95 50, 70, [email protected] 5
Paweł Śliwa
Początek miesiąca września to kontynuacja silnego trendu spadkowego o czy m świadczyła luka na otwarciu 31 sierpnia. Pierwszy tydzień września to dalsza kontynuacja tej tendencji, zostało to przerwane ogromną blisko 500 punktową luką cenową, po tym krótkim odwrocie który okazał się krótka korektą. Kolejne
dwie dekady to pełen wachlarz ruchów rynkowych: najpierw nowy dołek poniżej ceny 186.00 a potem odwrót i nowy szczyt powyżej oporu 195.62. Całą tą sekwencję można zamknąć dwoma liniami co utworzy
trójkąt rozszerzający się. Patrząc poprzez pryzmat teorii fal ten trójkąt to korekta nieregularna ABC po której mamy kontynuacje spadku wartości funta brytyjskiego.
Tusk pomógł, ale wpływ EURUSD był silniejszy (USDPLN, EURPLN, CHFPLN, GBPPLN)
Złoty ma za sobą kolejny miesiąc zauważalnego osłabienia, przekonywującego chyba ostatnich niedowiarków, iż żaden trend nie może trwać wiecznie. Oczywiście zasadnicza przyczyna osłabienia złotego to spadki notowane na EURUSD. Z pewnością nie pomógł też wzrost awersji do ryzyka, choć należy zaznaczyć, iż poza brazylijskim realem,
nowa fala kryzysu nie przyczyniła się bezpośrednio do większej wyprzedaży na rynkach walut wschodzących. W trakcie miesiąca osłabieniu towarzyszyła także dość duża zmienność związana z obecnością korekty na EURUSD. W całym miesiącu złoty stracił 12,5 grosza w relacji do dolara i 6 groszy w relacji do euro, choć te straty wzrosły dodatkowo w pierwszych dniach października. Jeśli popatrzymy na dwumiesięczną historię notowań na rynkach wschodzących, notowania złotego nie wypadają wyjątkowo źle. Podobnie tracił brazylijski real, czeska korona, czy rumuński
ron. Więcej tracił węgierski forint, za to mniej (i to zauważalnie) turecka lira, meksykańskie peso, czy południowoafrykański rand. Mimo to, ten obraz jest nieco mylący. Należy bowiem wspomnieć o deklaracji premiera w sprawie
przyjęcia euro, która pokazała, iż może być ku temu wola polityczna i przynajmniej jednorazowo umocniła złotego.
Polskiej walucie z pewnością nie służą fundamenty – wzrost w trzecim kwartale zauważalnie zwalnia i kolejne miesiące nie będą pod tym względem lepsze. Warto pamiętać, iż dalsze silne umocnienie dolara w relacji do euro spowoduje bardziej zauważalny wzrost CHFPLN, co miałoby dwojakie konsekwencje. Po pierwsze należałoby się spodziewać
ograniczenia konsumpcji (efekt byłby zapewne znacznie silniejszy, niż wpływ podwyżek stóp), co dodatkowo spowolniłoby wzrost. Ponadto, nieunikniony byłby wzrost odsetka kredytów nieregularnych.
Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.
[email protected]
Dom Maklerski X-Trade Brokers , www.xtb.pl, 22 201 95 50, 70, [email protected] 6
Wrzesień na rynku surowców – kapitał szuka bezpieczniejszych przystani
Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista XTB
W obecnym roku rynek surowców przechodzi istną metamorfozę. Pierwsze półrocze to okres wielu większych i mniejszych baniek spekulacyjnych związanych
z poszukiwaniem wyższych stóp zwrotu przez inwestorów, którzy zawiedli się
choćby na rynku akcji. Ostatnie tygodnie to jednak ucieczka kapitału w stronę
bezpiecznych instrumentów, a takich rynek surowcowy raczej nie oferuje. Jeśli
dołożymy do tego znaczne pogorszenie perspektyw gospodarczych oraz konsekwentne umacnianie się dolara względem euro, nie dziwi, iż w minionym miesiącu surowce, które nie straciły więcej niż 10% można policzyć na palcach
jednej ręki
Szybkie odejście w cień (OIL)
W tegorocznych podsumowaniach na pewno nie zabraknie miejsca dla ropy naftowej. Jeszcze w lipcu można było
mieć uzasadnione obawy, iż nawet jeśli kryzys finansowy szybko uda się rozwiązać, bezprecedensowo droga ropa
oznaczać będzie scenariusz uporczywej stagflacji. Ostatnie tygodnie pokazały jednak, co jest wydarzeniem numer
jeden roku 2008 i bardzo szybko – w sposób zarówno bezpośredni i pośredni – odsunęły problem ropy w cień. Nagle
powszechne obawy o permanentny niedobór tego surowca ustały i o ropie mówi się z reguły w co najwyżej drugiej
kolejności. Oczywiście to co dzieje się na rynku kredytowym wpłynie na tempo wzrostu gospodarczego, a zwłaszcza
na inwestycje. W rezultacie również popyt na surowce (w tym ropę) będzie niższy. Spadek ceny baryłki z niemalże
150 USD do 86 USD to jednak więcej niż tylko fundamenty, to także więcej niż 15% umocnienie dolara względem
euro. Na początku czwartego kwartału na rynku nie ma już śladu po tegorocznej hossie. Co więcej testujemy dolną
granicę przedziału konsolidacji z okresu październik 2007 – luty 2008. Spadek cen poniżej 85 USD (gatunek Brent)
za baryłkę to zapowiedź dalszych spadków, gdyż na tym rynku „twarde dno” jest jeszcze niżej, być może dopiero w
przedziale 60-70 USD.
Same przeciwności (COPPER, ALUMINUM, NICKEL, ZINC, LEAD, TIN)
Ten rok jest generalnie fatalny dla surowców przemysłowych, którym czkawką odbija się kilka lat świetnej koniunktury, gdzie zakładano, że wysokie globalne tempo wzrostu utrzyma się na długi czas. O ile miedź i aluminium przez
pierwsze półrocze trzymały się całkiem nieźle, druga połowa roku to póki co lawinowa wyprzedaż. W chwili obecnej
nie bardzo widać skąd miałby przyjść impuls do zakupów – za spadkami przemawia ogólna dekoniunktura, spadek
na parze EURUSD i wycofywanie się inwestorów finansowych. We wrześniu najbardziej tracił nikiel – ponad 28%,
m.in. po tym, jak największy rosyjski producent tego metalu sam zapowiedział, iż ceny w tym roku pozostaną niskie.
Niewiele mniej straciła miedź, gdzie po przełamaniu wsparcia na poziomie 6220 USD spadki jedynie przyspieszyły.
Inne metale traciły nieco mniej, ale i tak uwzględniając pierwsze dni października były to na ogół spadki przekraczające 15%. Nie można wykluczyć, iż w momencie nadejścia ożywienia gospodarczego, metale przemysłowe będą tymi
aktywami, które zyskają najbardziej, ale póki co taka perspektywa wydaje się bardzo odległa.
Złoto tak, ale z krótką na EURUSD (GOLD, SILVER, PLATINUM)
Duży wzrost niepewności na rynkach to zawsze czas, gdy przynajmniej niektórzy inwestorzy kierują uwagę w stronę
złota. W samym wrześniu, pomimo ogólnie sporej zmienności, złoto było na kilkuprocentowym plusie, zyskując oczywiście najmocniej w momentach największych ruchów spadkowych na rynkach akcji. Choć przed upadkiem Lehmana
uncję tego kruszcu można było kupić już za 735,60 USD, tydzień później kosztowała nawet 915 USD, a pod koniec
września 919 USD. Zwyżka byłaby zapewne większa gdyby nie spadki na EURUSD, które tradycyjnie złotu nie służą.
Stąd lepsze rezultaty osiągnęli inwestorzy, którzy zabezpieczyli pozycję przed spadkiem na EURUSD (i to najlepiej w
stosunku 2:1 ze względu na historyczną elastyczność cenową). W przypadku innych kruszców już tak dobrze nie było. Srebro straciło ponad 15%, a cena platyny spadła poniżej 1000 USD za uncję po raz pierwszy od października
2006 roku. Aż trudno uwierzyć, iż na początku marca uncja tego metalu kosztowała blisko 2300 USD.
Dom Maklerski X-Trade Brokers , www.xtb.pl, 22 201 95 50, 70, [email protected] 7
Rynek miedzi znajduje się bardzo blisko poziomów, które mogą być decydujące dla długoterminowego trendu. Dynamiczne spadki, które sprowadziły kurs z poziomu 9080USD/t. do obecnych minimów nie spowodowały jeszcze trwałego odwrócenia trendu. Wszystkie najistotniejsze wsparcia co prawda zostały już poprzebijane, jednak ostatnie bastiony dla byków znajdują się w strefie 5500 – 5200. Wybicie tych poziomów powinno na trwałe odwrócić trend i o poziomach 6000 – 7000 będzie
można na dłuższy czas zapomnieć. Sforsowanie dołka na poziomie 5193USD/t. będzie ostatecznym potwierdzeniem odwrócenia trendu na rynku miedzi, gdyż w tamtym miejscu oprócz kilkuletniego dołka znajduje się 50% zniesienia fali wzrostowej
zapoczątkowanej w 2001 roku. Pierwszym poważniejszym testem będzie jednak zachowanie rynku w okolicach 5450USD/t.,
gdzie znajduje się rozszerzenie 127,2% fali wzrostowej zapoczątkowanej pod koniec 2007 roku. Jest to poziom, po osiągnięciu którego często następuje odreagowanie na rynku, nierzadko też w takiej sytuacji rynek powraca do trendu głównego.
Utrzymanie tych wsparć przez rynek da jeszcze szansę na powrót do wzrostów, jednak trwałe sforsowanie może spowodować ruch nawet do okolic 2000USD/t., a co najmniej trwałe ugrzęźnięcie rynku na poziomach zdecydowanie niższych niż
obecnie.
Jarosław Kołakowski
Fundamenty nie robią wrażenia (WHEAT, SOYBEAN, CORN, RICE)
Silne spadki nie ominęły również segmentu ziaren. Fakt, iż ich ceny nie są silnie skorelowane z notowaniami dolara
oraz to, że popyt będzie nieco bardziej odporny na dekoniunkturę niż choćby w przypadku metali, nie był czynnikiem stopującym przecenę. Nie pomogły też nowe, niższe szacunki rządowych agencji, co do plonów kukurydzy, czy
soi. Te ziarna w minionym miesiącu traciły najbardziej. Włączając pierwsze dni października spadek cen kukurydzy
przekroczył 25%, a soi 30%. Pszenica straciła tylko nieco mniej (23%). Co zatem stoi za tak dużą przeceną? Przede
wszystkim wycofywanie się instytucji finansowych, które potrzebowały kapitału gdzie indziej. Widać to choćby na
przykładzie ryżu, który był na plusie przez dużą część miesiąca, a jego ostateczny spadek jest symboliczny. W odróżnieniu do soi, pszenicy, czy kukurydzy, ryż ma duże mniejsze znaczenie na amerykańskim rynku. W chwili obecnej
segment ziaren jest niezwykle zagadkowy. Wydaje się, iż w większości przypadków ceny nie zawierają już znaczącego elementu spekulacyjnego, a wzrost popytu długoterminowo wydaje się być niezagrożony. Tym niemniej nie można wykluczyć, iż w przypadku przedłużania się kryzysu ceny mogą w średnim okresie nadal zniżkować. I to wcale nie
z powodu lepszych zbiorów.
Ostrzeżenie o ryzyku
Przemysław Kwiecień
Dom Maklerski X-Trade Brokers nie ponosi odpowiedzialności za decyGłówny Ekonomista
zje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zamieszczonych na
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.
niniejszej stronie internetowej. Pełna treść informacji.
[email protected]
Dom Maklerski X-Trade Brokers , www.xtb.pl, 22 201 95 50, 70, [email protected] 8