ROMANTYCZNA hIsTORIA - Głos Weterana i Rezerwisty
Transkrypt
ROMANTYCZNA hIsTORIA - Głos Weterana i Rezerwisty
G³os Weterana i Rezerwisty www.gwir.pl szkołę zawodową dla pracujących i kurs mistrza budowlanego. A potem przyszło powołanie do wojska. Jako saper pułku w Podjuchach, rozminowywał port w Szczecinie, miasto i jego okolice. Ranny w czasie rozminowywania, trzy miesiące leczył się w szpitalu. Po awansie na stopień sierżanta został skierowany na stanowisko kierownika klubu żołnierskiego w garnizonie Szczecin-Podjuchy. Przełożeni dostrzegli sukcesy w jego służbie, oddelegowano go więc na przeszkolenie dla oficerów kulturalno-oświatowych w Mińsku Mazowieckim. Ukończył je w 1952 roku w stopniu podporucznika. W tymże roku szef GZPWP wyznaczył go na stanowisko kierownika Garnizonowego Klubu Oficerskiego w 26 Pułk Lotnictwa Myśliwskiego w Zegrzu Pomorskim. I tak rozpoczęła się 30-letnia zegrzańska odyseja mjr. Juliana Popiołka. 30 lat pracy na stanowisku kierownika klubu garnizonowego. Ile przeżyć kulturalnych zawdzięcza Julianowi garnizon. Czegóż to nie robił, by życie w leśnym garnizonie było ciekawe i radosne. W klubowym kinie, dla którego wystarał się o najnowszą aparaturę i szeroki ekran, wyświetlane były najciekawsze filmy z pokazami przedpremierowymi włącznie. Przykładem „Jarzębina Czerwona”, którą grano, zanim miała swoją premierę w Kołobrzegu. W kawiarni w każdą sobotę odbywały się dancingi, a organizowanie sylwestra i balów okolicznościowych to była rzecz normalna. Odwiedzały nas wszystkie zespoły artystyczne WP z Centralnym Zespołem Artystycznym WP włącznie. Na scenie w GKO występowało „Mazowsze” i „Śląsk”, a także wielu piosenkarzy – uczestników Festiwalu Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu. Gościliśmy pisarzy i poetów tej miary co Władysław Broniewski, aktorów filmowych ze Stanisławem Mikulskim na czele. Jak Julek załatwiał te wszystkie występy, do dzisiaj, oprócz jego samego nikt nie wie, ale jest faktem, że w zielonym garnizonie było i wesoło i kulturalnie. Za pracę w dziedzinie upowszechniania kultury minister kultury i sztuki odznaczył Juliana w 1968 roku odznaką „Zasłużony Działacz Kultury”, a władze wojewódzkie nagrodziły go odznaczeniem „Za Zasługi w Rozwoju Województwa Koszalińskiego”. Wojsko uhonorowało go awansem do stopnia majora, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi oraz medalami resortowymi ze złotym medalem „Za Zasługi dla Obronności Kraju” włącznie. Nieobce były Julianowi także dramaty. Kilkakrotnie GKO był miejscem pożegania pilotów, którzy zginęli w katastrofach lotniczych. Ale wszystko to już odległa przeszłoś. Era majora Juliana Popiołka skończyła się 24 sierpnia 1982 roku, gdy został zwolniony do rezerwy po 30 latach nienagannej służby, potem byli inni kierownicy klubu, ale to już nie to samo. Po rozwiązaniu w 2002 roku jednostki pozostały tylko dobre wspomnienia. Klub niby istnieje jako tzw. osiedlowy, ale stracił wigor i powoli popada w ruinę. Ale za to nie stracił wigoru Julian. Niedawno skończył 80 lat. Jest najstarszym członkiem naszego Koła, ale nadal aktywnie działa w zarządzie, od lat jest skarbnikiem. Za pracę w Związku był wyróżniany dyplomami i odznakami honorowymi oraz wpisem do honorowej księgi „Zasłużonych dla Związku” w Koszalinie. Życie Juliana nie było łatwe. Jako młodzieniec musiał podjąć trudną decyzję o wędrówce w doliny. Miał też kłopoty zdrowotne wynikające z trudnej pracy sapera i e dzisiejsze, wynikające z wieku. O majorze Julianie Popiołku piszę po prostu Julek, nasz Julek, bo imię to znaczy tyle samo co stopień wojskowy. Dla mieszkańców osiedla to ktoś swój, ktoś bardzo lubiany i szanowany. Naszemu Jubilatowi – góralowi z pochodzenia, ceprowi z wyboru życzymy długich i spokojnych „roków” życia w zdrowiu, w poczuciu dobrze i ciekawie przeżytych lat. Przyjaźń kolegów z Koła i szacunek wszystkich mieszkańców osiedla oraz miłość rodziny, w tym wspaniałych wnucząt, towarzyszyć mu będą zawsze. Józef KOZŁOWSKI Romantyczna historia Genowefy i Józefa Piotrowiczów Tworzą romantyczną parę małżeńską od 60 lat. Takich scenariuszy do filmów dzisiaj nikt nie pisze. Szkoda, bo ci piękni ludzie zasługują na utrwalenie w historii wojska, rodziny i Związku. Pierwszy „klaps” to szpital w Olsztynie, gdzie w 1946 roku leczą po wypadku Józefa Piotrowicza. Pracuje tam białostocczanka, pielęgniarka Gienia, która przyczyniła się chyba do jego wyzdrowienia, bo już w 1948 roku wzięli ślub. Urodziła mu dwóch synów, a Ryszard jest dziś profesorem, znanym kardiologiem w Aninie. Są szczęśliwi, cieszą się dwoma wnukami i wnuczkami. Piszemy o tym małżeństwie dlatego, że płk w st. spocz. mgr Józef Piotrowicz zapisał swoją historię w księdze zasłużonych dla Związku. Zanim został działaczem stowarzyszenia napracował się solidnie w wojsku. Urodził się 25 marca 1927 roku w Święcanach na Wileńszczyźnie. Szkołę podstawową ukończył w 1942 roku, ale już w następnym roku z łapanki trafił do prac w Niemczech. Nie było lekko. W 1945 roku ucząc się w Liceum (matura w 1947 roku) żeby zostać studentem UMK w Toruniu w trakcie pełnienia służby w wojsku. Jedno drugiemu nie przeszkadzało. Magister prawa w mundurze miał duże pole do działania, dlatego awansował od chorążego do pułkownika. W latach 1959-1960 brał udział w Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie. Był radcą prawnym w SG WP, potem zastępcą attache wojskowego w Berlinie, aż do odejścia z wojska w 1988 roku. Kocha wojsko dlatego natychmiast wstąpił do ZBŻZiORWP. Był wiceprezesem ZG przez trzy kadencje, a dziś przewodniczącym Głównego Sądu Koleżeńskiego. Szczyci się wyróżnieniem za służbę i działalność społeczną – Orderem Polonia Restituta. Mimo upływu lat, o aktywności pana radcy świadczy fakt, że służy nam wszystkim radami prawnymi na łamach „GWiR”. Na pytanie redakcji, czego oczekuje w 2009 roku odpowiedział: „Miłości do ziemi ojczystej”. Związkowi zaś życzy mądrości, stanowczości i przychylności w ocenie przeszłości oraz aktywności w trudnym 2009 roku. A.W. Dostojny jubilat płk Zdzisław Lewandowski 85. rocznicę urodzin spędził w gronie najbliższych kolegów, członków ZBŻZiORWP, reprezentujących Zarząd Rejonowy oraz jego macierzyste koło. Serdeczne życzenia urodzinowe złożył jubilatowi w imieniu Zarządu Rejonowego sekretarz mjr pil. Witold Lenger i wręczył symboliczny upominek w postaci modelu ozdobnej średniowiecznej krócicy wraz z dyplomem. Życzenia w imieniu członków macierzystego Koła nr 10 jubilatowi złożył prezes ppłk pil. Jerzy Bojaryn. Uczestnicy spotkania zgodnie podkreślali społeczne zaangażowanie jubilata, zwłaszcza w dziedzinie obronności kraju oraz patriotycznego wychowania młodzieży. Jubilat w obszernym wystąpieniu zrelacjonował ze swadą swoje losy, w tym służbę wojskową i pracę społeczną. W czasie wojny w 1941 roku został wywieziony do przymusowej pracy z rodzinnego Radziejowa do Poznania. Za sabotaż został aresztowany i przebywał w obozie karnym. W 1944 roku wywieziono go z całą rodziną do przymusowych prac rolnych. W czerwcu 1951 roku został powołany do służby wojskowej, do szkoły politycznej w Łodzi. Po ukończeniu szkoły pełnił służbę zawodową na różnych stanowiskach operacyjnych w Pomorskim Okręgu Wojskowym. W roku 1975 objął stanowisko dyrektora Biura ZW LOK w Słupsku, w którego w 1983 roku przeszedł na emeryturę. Do ZBŻZiORWP wstąpił w 1984 roku. Pełnił w Związku funkcję przewodniczącego Komisji Rewizyjnej ZW w Słupsku oraz wiceprezesa ZW. Za działalność zawodową i społeczną został odznaczony Krzyżem Komandorskim, Oficerskim i Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz wieloma odznaczeniami resortowymi. Zygmunt CIUPEK ~ ~ 11