pobierz plik
Transkrypt
pobierz plik
DROGA KRZYŻOWA ULICAMI SUŁKOWIC NIEDZIELA PALMOWA WIELKI CZWARTEK WIELKI PIĄTEK Od Serca | Numer 2 / rok 2014 OD PROBOSZCZA Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Ks. proboszcz Edward Antolak Nasza parafia ma szczęście mieć za patrona Serce Jezusowe. Bóg nam Je dał, ale i zadał, byśmy się nawzajem miłowali w duchu Serca Jezusowego w naszych relacjach domowych i co trzeba podkreślić, sąsiedzkich. Twojego. Uczyńmy wszystko, by w nabożeństwach czerwcowych nie brakowało naszych parafian. To będzie odpowiedź na miłość do Serca Jezusowego. Jak mówił kardynał Stefan Wyszyński: Kto daje czas, ten daje miłość. Kto rozważa miłość Chrystusową, ten miłuje w duchu Chrystusa. Przypominają mi się słowa pieśni „Uczyń nas Jezu”, która przez wiele lat, zwłaszcza w czerwcu, była śpiewana w naszej parafii. Mam nadzieję, że ta pieśń znów wróci do naszej świątyni. Uczyń nas Jezu swoją zdobyczą, Weź te biedne serca nasze, Prowadź nas przez świat tak nędzny, Serce Jezusa broń! K ult Serca Jezusowego to nie tylko stwierdzenie Jego miłości, ale przede wszystkim trwanie i przeżywanie Jego miłości na co dzień. Wiedząc o tym, im bardziej człowiek chce się zbliżyć do Pana, do Jego Serca, tym bardziej przeciwnik – szatan będzie nam bruździł, przeszkadzał. Ale niech nas to nie zniechęca w trwaniu przy Sercu Jezusowym. Niech nas upadki nie zniechęcają, ale przez miłość do Serca Jezusowego zachęcają do powstania, do nowego życia. Uczyńmy wszystko, by obraz Serca Jezusowego, który nawiedza nasze domy, pozostawił trwały ślad swojej miłości, obecności w naszych domach i sąsiedztwie. Nie lekceważmy łask Bożego Serca, które na nas spogląda. Chodzący po parafii obraz Serca Jezusowego ma nam to uświadomić i zwiększyć zaangażowanie dla kultu Jego Serca. Czerwiec – miesiąc szczególnej czci Najświętszego Serca Pana Jezusa i Tajemnicy Eucharystii. W miesiącu tym w wielu kościołach odprawiane jest nabożeństwo, które potocznie nazywamy czerwcowym. Nabożeństwo to składa się z śpiewu bądź recytacji Litanii do Najświętszego Serca Pana Jezusa, a także odmówienia modlitwy Do serca Słodko spoczniemy na Boskim Sercu, Nigdy nie dozwól rozłączyć się, Usłysz prosimy twych dzieci głos, Serce Jezusa ratuj nas. Serce Jezusa ciche, pokorne, Usłysz ach usłysz twe biedne dzieci, Póki burze zagrażają, Serce Jezusa broń! Słodko spoczniemy na Boskim Sercu Nigdy nie dozwól rozłączyć się, Usłysz prosimy twych dzieci głos, Serce Jezusa ratuj nas. Wielkim zwolennikiem i czcicielem Serca Jezusowego był Ojciec Święty Jan Paweł II, który wielokrotnie dawał wyraz swej radości z faktu, że w Polsce ta forma pobożności jest wciąż obecna. W Elblągu w 1999 r. powiedział: „Cieszę się, że ta pobożna praktyka, aby codziennie w miesiącu czerwcu odmawiać albo śpiewać Litanię do Najświętszego Serca Pana Jezusa, jest w Polsce taka żywa i ciągle podtrzymywana”. Jest to pochwała, ale i zadanie dla nas – katolików, rodaków Jana Pawła II. Zadanie, aby te nabożeństwa przetrwały i były kultywowane przez kolejne pokolenia. W roku 2000 napisał list do Metropolity Krakowskiego Kard. Franciszka Macharskiego: Drogi Księże Kardynale, Jednoczę się w modlitwie z uczestnikami Jubileuszowych Ogólnopolskich Uroczystości ku czci Najświętszego Serca Pana Jezusa, zgromadzonymi w dniu 30 czerwca br. pod przewodnictwem Księdza Kardynała w bazylice księży Jezuitów w Krakowie. Świątynia ta, wzniesiona z ofiar Narodu polskiego, stała się ośrodkiem kultu Serca Bożego w naszej Ojczyźnie. Myślami wracam do tej pięknej bazyliki, którą wielokrotnie nawiedzałem w czasie mojej pasterskiej posługi w Krakowie. Dziś nawiedzam ją duchowo i pragnę wraz z polskimi rodzinami, z przedstawicielami wielu parafii pod wezwaniem Serca Bożego oraz licznie zgromadzonym Ludem Bożym uwielbić tajemnicę miłości Boga objawioną światu w tym Sercu. Serce Chrystusa przebite na krzyżu włócznią żołnierza jest nieustannie otwarte dla ludzi. Wystarczy tylko odpowiedzieć miłością na Jego miłość i wiernością na Jego wierność. Z Bożego Serca, tego «źródła życia i świętości», czerpiemy nieprzerwanie siłę do budowania w nas samych i w świecie cywilizacji prawdy i miłości. Podstawowym środowiskiem, gdzie rozwija się cywilizacja miłości, jest rodzina, dlatego cieszę się, że rodziny w Polsce poświęcają się Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Serce Boże daje moc i łaskę, aby stały się one Kościołem domowym, szkołą ofiarnej miłości, wiary i szacunku dla życia. Prośmy gorąco Serce Boże, «w którym są wszystkie skarby mądrości i umiejętności», aby było Ono natchnieniem i światłem dla ludzkości wchodzącej w trzecie tysiąclecie. Księdzu Kardynałowi i wszystkim zgromadzonym na tej jubileuszowej uroczystości z serca udzielam Apostolskiego Błogosławieństwa: w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Pamiętajmy, że w naszej parafii jest Straż Honorowa Najświętszego Serca Pana Jezusa. Jest to wyjątkowo silna wspólnota modlitewna, która ożywia i wspiera życie parafialne swoimi modlitwami. Czas płynie, więc oczekujemy na nowych członków Straży. 3 4 Od Serca | Numer 2 / rok 2014 WYDARZENIA Z kroniki parafialnej Ks. Leszek Dyląg Dyrektor Szpitala Powiatowego w Jaśle, Kierownik Pracowni Rentgenowskiej i Dyrektor Szpitala Powiatowego w Myślenicach. W naszej pamięci zapisał się jako wielki patriota. 22 marca wolontariusze Grupy Środowiskowej przygotowali rozważania Drogi Krzyżowej. To już tradycja naszej parafii, że osoby niepełnosprawne z opiekunami i przyjaciółmi wspólnie przeżywają to niezwykłe nabożeństwo. Zaszczytem jest niesienie krzyża i świec i podążanie do kolejnych Stacji, które przeżywa się intensywniej patrząc na bliską, cierpiącą osobę. Uczestnicząc w Męce Pana Jezusa w taki sposób uczymy się nieść wspólnie Krzyż. Dojrzewamy do Miłości, Pokory, Cierpliwości i Odwagi. Miesiąc później na wieczny spoczynek odprowadziliśmy najstarszą sułkowiankę. Aniela Kuchta za kilka miesięcy skończyłaby 106 lat. Niech odpoczywają w pokoju. W K ażdego 22. dnia miesiąca o godz. 17.00, w Sanktuarium bł. Jana Pawła II w ramach Nowenny Miesięcy przed kanonizacją Papieża Polaka celebrowana była Msza św. połączoną z Procesją Światła. W sobotę 22 marca na Eucharystię został zaproszony m.in. nasz dekanat. Parafianie, którzy licznie przybyli wraz z księdzem proboszczem i ks. Leszkiem, uczestniczyli we Mszy świętej prowadzonej przez dziekana dekanatu Rabka ks. Antoniego Zuziaka. Po Eucharystii wierni wraz z kapłanami udali się w stronę ogrodu różanego. Tam niosąc w procesji relikwie bł. Jana Pawła II, z lampionami w ręku, odmówiono Tajemnice Światła Różańca świętego oraz litanię do Jana Pawła II. 29 marca na cmentarzu parafialnym pożegnaliśmy jednego z najwybitniejszych mieszkańców naszego miasta. Dr Wiesław Korpal zmarł w wieku 98 lat. Zasłynął jako nestor polskiej radiologii, organizator służby zdrowia i wieloletni ielki Post to czas nawrócenia i przemiany serc. Dobrą okazją do tego były rekolekcje, odbywające się w naszej parafii od 6 do 9 kwietnia. Wierni aktywnie uczestniczyli w spotkaniach rekolekcyjnych, które głosił ks. dr Stefan Misiniec. Zaszczepione w nas Słowo z pewnością wyda dobre owoce, o które ufnie się modliliśmy. Za wszelkie dobro, naukę i ofiarę Mszy św. składamy księdzu rekolekcjoniście serdeczne Bóg zapłać. Niektórzy parafianie postanowili pod koniec rekolekcji ubogacić się przez wyjazd na nocne czuwanie w Częstochowie. Na początku kwietnia młodzież z Grupy Apostolskiej udała się z ks. Leszkiem na dodatkowe rekolekcje do Zawadki. Swoimi przeżyciami jedna z animatorek podzieliła się w artykule znajdującym się na stronie 16. K ilkuset sułkowiczan uczestniczyło 11 kwietnia w Drodze Krzyżowej, która po raz kolejny przeszła ulicami naszego miasta. W tym roku rozważania stacji były inspirowane nauczaniem papieża naszych czasów, który przez 8 lat kierował Łodzią Piotrową, ukazując nam nadzieję jako drogę do zbawienia. Już ponad rok minął od zakończenia pontyfikatu Benedykta XVI. Papież senior zostawił nam w darze niezwykle głęboko odczytanie prawdy Ewangelii. W jego teologii rozbłyskuje piękno i majestat Chrystusa, Prawdy i Miłości. WYDARZENIA Od Serca | Numer 2 / rok 2014 dniu Eucharystia sprawowana jest tylko wieczorem i nosi nazwę Mszy Wieczerzy Pańskiej. Wspominamy wydarzenia z Wieczernika, szczególnie ustanowienie sakramentów Eucharystii i Kapłaństwa. W tym roku postanowiliśmy także wrócić do starego zwyczaju obmywania nóg przez kapłana dwunastu mężczyznom, podobnie jak uczynił to Chrystus obmywając nogi apostołom. Czynność ta ma w swej symbolice ukazać służebny charakter kapłaństwa. Wielkie Bóg zapłać! wszystkim, którzy przyczynili się do tego, aby kontynuować tę tradycję. Wyrazy wdzięczności kierujemy pod adresem Strażaków z OSP Sułkowice oraz Straży Miejskiej za zabezpieczenie trasy; Pana Stanisława Włocha za przywiezienie krzyża z kaplicy na Oblasku; Pana organisty Macieja Gawrona oraz tym, którzy swoim śpiewem i grą na instrumentach uświetnili nasze nabożeństwo, czyli: Orkiestrze Dętej, chórowi Apassionata, młodzieży z Grupy Apostolskiej oraz scholi dziecięcej „Boże Nutki”. W N iedziela Palmowa rozpoczęła obchody Wielkiego Tygodnia; została ustanowiona na pamiątkę triumfalnego wjazdu Chrystusa do Jerozolimy na tydzień przed Jego męką, śmiercią i zmartwychwstaniem. O 11:30 odbyła się procesja z palmami wokół kościoła. ielki Piątek to dzień, w którym wspominamy mękę i śmierć Pana Jezusa. W tym dniu nigdzie na świecie nie sprawuje się ofiary Mszy św. Wieczorem odbyła się liturgia Męki Pańskiej składająca się z czterech głównych części: liturgii Słowa, adoracji Krzyża, Komunii świętej i procesji do Bożego Grobu. Adoracja przy Bożym Grobie trwała całą noc i kolejny dzień, aż do rozpoczęcia liturgii Wielkiej Soboty. Przy Grobie cały czas czuwali strażacy i ministranci. W godzinach nocnych wierni z poszczególnych rejonów licznie przybyli, by adorować Pana Jezusa. Przez całą noc w konfesjonałach kapłani służyli sakramentem Pokuty i Pojednania. Chętnych do spowiedzi nie brakowało, dzięki czemu wierni licznie przyjmowali Komunię św. podczas świąt. L K olejnym ważnym dniem Wielkiego Tygodnia był Wielki Czwartek rozpoczynający Triduum Paschalne. W tym iturgia wieczorna Wielkiej Soboty nazywana jest Liturgią Światła i Wody. W ten wieczór poświęca się paschał oraz wodę w chrzcielnicy. Jest to najważniejsza liturgia w roku, dlatego cieszy fakt, iż przybyło na nią rekordowo dużo parafian (ponad 2700). Z pewnością przyczyniła się do tego piękna pogoda, ale także rosnąca świadomość religijna. Wielkosobotnią Eucharystię zakończyła radosna procesja rezurekcyjna głosząca chwałę Zmartwychwstałego Pana. 5 6 Od Serca | Numer 2 / rok 2014 WYDARZENIA 30 kwietnia na Mszy św. o godzinie 18.00 modliliśmy się za patriotów ziemi sułkowickiej, którzy w 1944 roku ponieśli śmierć męczeńską we własnych domach i obozach kaźni. Prosiliśmy Boga, aby ich ofiarę umiłowania Ojczyzny nagrodził życiem wiecznym. Po procesji wokół kościoła z okazji pierwszej majówki, delegacje kombatanckie i przedstawiciele władz złożyli wiązanki kwiatów pod tablicą pamiątkową, umieszczoną na budynku dawnej szkoły w rynku. P rzygotowania do kanonizacji Jana Pawła II i Jana XXIII swoją kulminację miały w dwóch ostatnich dniach przed tym wielkim wydarzeniem. W piątek 25 kwietnia podczas Mszy św. przekazana została Iskierka Miłosierdzia. Wcześniej pan burmistrz Piotr Pułka z proboszczem ks. Edwardem Antolakiem wzięli udział w nabożeństwie do Bożego Miłosierdzia w łagiewnickiej bazylice. Po nabożeństwie kustosz sanktuarium przekazał delegacji Iskierkę Bożego Miłosierdzia dla wszystkich parafii gminy. Ogień, który płonie w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie, pali się nieprzerwanie od 2003 roku, a zapalił go sam św. Jan Paweł II. Podczas wieczornej Mszy św. burmistrz przekazał dar gminy dla kościoła w Sułkowicach: piękny złoty ornat z wizerunkiem św. Jana Pawła II. Po Eucharystii wierni udali się nad zalew, gdzie przy amfiteatrze grupy muzyczne z naszej miejscowości wyśpiewały swoją miłość do świętego papieża. Uczniowie gimnazjum i szkoły podstawowej przynieśli wianki ze świecami, które zapalone od Iskierki Miłosierdzia pływały po zalewie. Spotkanie zakończyło się odśpiewaniem Apelu Jasnogórskiego. Dzień przed kanonizacją, w sobotę po południu odbyło się spotkanie Grupy Środowiskowej Stowarzyszenia „Kolonia”. Po wspólnej modlitwie uczestnicy mogli wykazać się znajomością życiorysów i nauczania świętych papieży. Po wieczornej Mszy św. w kościele odbyło się czuwanie przed kanonizacją. Na początku w krótkiej prezentacji multimedialnej przedstawiono sylwetki obu świętych ukazując wiele cech wspólnych, z których największą było zamiłowanie do modlitwy. To właśnie spotkanie z Bogiem dawało im siłę do kierowania Łodzią Piotrową. Drugą część czuwania stanowiła adoracja Najświętszego Sakramentu. U roczystość NMP Królowej Polski to także święto uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Z tej okazji o godzinie 10.00 była sprawowana Msza św. w intencji Ojczyzny, której przewodniczył ks. proboszcz Edward Antolak, koncelebrowali ks. Jacek Hałat i proboszcz z Biertowic ks. Jacek Budzoń. Po Eucharystii kapłani, przedstawiciele władz, poczty sztandarowe (było ich ponad 30) i wierni udali się na rynek pod pomnik, gdzie powitała ich orkiestra dęta, wykonująca melodie pieśni patriotycznych i marszowych. Po ceremonii złożenia wieńców burmistrz wygłosił krótkie okolicznościowe przemówienie. To piękne święto jednoczy rodziny i pokolenia oraz ukazuje naszą wielką miłość do Polski. W niedzielę 4 maja do naszej świątyni przybyli strażacy, by uczcić swego patrona św. Floriana. Mszę św. w ich intencji sprawował i kazanie wygłosił ks. Leszek Dyląg – od niedawna kapelan naszych strażaków. P rzełom kwietnia i maja to czas wielu ważnych rocznic i uroczystości kościelnych, państwowych i także naszych lokalnych. Św. Florian żołnierz i męczennik za wiarę (z czasów prześladowań cesarza Dioklecjana), został obrany za patrona tych, którzy zmagają się z żywiołami i dają odpór przeciwnościom losu. Nasi ochotnicy często zostawiają swoje zajęcia czy niedospaną noc, by służyć bliźniemu w potrzebie. WYDARZENIA Od Serca | Numer 2 / rok 2014 Pamiętajmy o nich nie tylko, gdy komuś dzieje się krzywda, ale także w naszych codziennych modlitwach. P rzed rozpoczynającymi się egzaminami maturalnymi ks. Leszek zaprosił maturzystów na Mszę św. w niedzielę o godzinie 19:00. W czasie Eucharystii młodzież, która przybyła wraz z rodzicami, rodzeństwem, nauczycielami i przyjaciółmi, modliła się o pomyślne zdanie egzaminów, dostanie się na wymarzone studia i dobry wybór drogi życiowej. Kraków 2016. Podczas nabożeństwa wniesiono miniaturowe kopie symboli ŚDM – Krzyża oraz Ikony Maryi Salus Populi Romani, które liderzy parafialni otrzymali w Niedzielę Palmową w Centrum Jana Pawła II w Krakowie. Więcej o symbolach ŚDM czytaj na stronie 17. W szóstej Pielgrzymce Młodzieży Szkół im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego na Jasną Górę 14 maja uczestniczyła młodzież z naszego gimnazjum wraz z nauczycielami, panem katechetą Zbigniewem Łapą oraz ks. proboszczem Edwardem Antolakiem. Spotkanie młodzieży z różnych szkół noszących imię Prymasa Tysiąclecia z całego kraju służy lepszemu poznaniu patrona i jego wielkiej miłości do Pani Jasnogórskiej. W niedzielę 18 maja dzieci, które rok temu po raz pierwszy przystąpiły do Pierwszej Komunii św., obchodziły rocznicę tego ważnego wydarzenia na Mszy św. o godz. 11:30. Z tej okazji do naszego kościoła przyjechał ks. Marek Suder, który rok temu przygotowywał je do przyjęcia Najświętszego Sakramentu. W tym dniu po południu nabożeństwo majowe odbyło się wzorem lat poprzednich w kapliczce na Oblasku. Jak zawsze na majowe śpiewanie zgromadzili się mieszkańcy z Sułkowic, zwłaszcza II rejonu, z Rudnika i przyjezdni goście. Na majówce był również ks. Jacek Hałat, który udzielił zgromadzonym błogosławieństwa. C zwartek 17 V był bogaty w wydarzenia religijne. Nasz dekanat był zaproszony do Wadowic ma Mszę dziękczynną za kanonizację Jana Pawła II. Mszę św. w wadowickiej bazylice odprawił ks. Leszek Dyląg, homilię wygłosił ks. Jacek Budzoń (wicedziekan). W tym dniu uroczyście obchodziliśmy w naszej parafii wspomnienie św. Zofii. Przy kościółku na ul. Wąskiej jak corocznie zgromadziło się wielu wiernych. To taki nasz nieformalny odpust parafialny. Kazanie w tym roku wygłosił ks. Jacek Hałat. W ieczorna adoracja Najświętszego Sakramentu w trzeci piątek maja wiązała się z oficjalnym rozpoczęciem prac przygotowawczych do Światowych Dni Młodzieży 7 8 Od Serca | Numer 2 / rok 2014 ŚWIĘCI NASZYCH CZASÓW O kanonizacji w świetle Bożego Miłosierdzia Marysia Ziembla Niedziela Bożego Miłosierdzia, 27 kwietnia. Dzień, na który czekaliśmy od kilku lat. To właśnie na tę datę przypadła uroczystość kanonizacji Jana Pawła II i Jana XXIII. O bchody odbywały się w całej Polsce. Szczególnie ośrodki związane z życiem i działalnością Jana Pawła II przeżywały prawdziwe oblężenie. Nie inaczej było w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w krakowskich Łagiewnikach, gdzie na uroczystości przybyło około 200 tysięcy pielgrzymów. Byli to pielgrzymi ze wszystkich kontynentów, z ponad 30 krajów świata, nawet tak odległych jak Argentyna, Meksyk czy Zambia. Pogoda była bardzo przyjemna, temperatura umiarkowana, niebo delikatnie zasnute chmurami. Dzięki temu tłumy zgromadzone na łagiewnickich błoniach bez większych problemów mogły uczestniczyć w transmisji Mszy św. z Watykanu. Mimo odległości tysięcy kilometrów pomiędzy Krakowem a Rzymem, czuło się swoistą więź. Jedność wypływającą z pragnienia i tęsknoty serca, za oficjalnym ogłoszeniem Jana Pawła II świętym. Podczas transmisji przy Sanktuarium panowała cisza. Tuż po odczytaniu przez papieża Franciszka formuły kanonizacyjnej rozległy się brawa i zabiły dzwony. Na koniec Mszy św. sprawowanej przez bp. Zająca zabrzmiało dziękczynne Te Deum. Radości i wzruszenia nie można było ukryć. „Serca radują się, bo o to między nami w swoich relikwiach są święci – św. Siostra Faustyna i dopiero co ogłoszony świętym Jan Paweł II Wielki. Oni nas prowadzą do Jezusa Miłosiernego, abyśmy stanęli przy źródle miłosierdzia, abyśmy dotarli z wiarą do Eucharystii – mówił bp Jan Zając w czasie polowej Mszy św. sprawowanej bezpośrednio po obrzędzie kanonizacji w Watykanie. Na zakończenie słowa Papieża Franciszka: „Niech ci obaj nowi święci pasterze Ludu Bożego wstawiają się za Kościołem (...). Niech nas obaj nauczą, byśmy nie gorszyli się ranami Chrystusa, abyśmy wnikali w tajemnicę Bożego Miłosierdzia, które zawsze żywi nadzieję, zawsze przebacza, bo zawsze miłuje. Amen”. Piękny i wartościowy czas za nami. Historyczny moment i osobiste doświadczenie radości z faktu kanonizacji świętych Papieży na pewno zostanie na długo w pamięci. I wyrażę osobistą nadzieję, by ta kanonizacja nie była zamknięciem jakiegoś procesu, ale była kontynuacją pójścia za Janem Pawłem II – do Nieba. Zróbmy ks. Leszek Dyląg N ie cichną echa kanonizacji dwóch wielkich papieży ostatnich lat. Zmiany, jakich dokonali św. Jan XXIII i św. Jan Paweł II, zmieniły oblicze Kościoła. Niektórzy mówią, że otwarli Kościół na ludzi, ale przecież Kościół nigdy nie był zamknięty. Jednak słowo „otwieranie” dobrze charakteryzuje oba pontyfikaty. Gdy papież Roncalli po raz pierwszy wszedł do swych watykańskich apartamentów, otworzył okno mówiąc: „Wpuśćmy trochę świeżego powietrza”. Natomiast jego następca na stolicy Piotrowej Karol Wojtyła w dniu inauguracji pontyfikatu 22 października 1978 r. wołał na placu przed bazyliką watykańską: „Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi”. Jeden otwierał okna, drugi drzwi, można by rzec, że w ten sposób zrobili niezły przeciąg w Kościele, który wywiał wiele zła i przyniósł bryzę nowego spojrzenia na Chrystusowy Kościół i człowieka. Pozornie ich pontyfikaty wydają się zupełnie różne. Jeden krótki, trwający zaledwie 5 lat, drugi zaliczany jest do najdłuższych w historii. Pierwszy został wybrany papieżem w wieku 77 lat, drugi w chwili wyboru na tron Piotrowy miał 58 lat. Jeden starszy, schorowany, drugi młody, energiczny. Wydawałoby się, że są totalnie różni, a łączyło ich o wiele więcej, niż zdołam opisać w tym artykule. Postaram się przedstawić tylko niektóre, wybrane kwestie dotyczące sterników łodzi Piotrowej, na wszystkie brakłoby chyba książki. IMIĘ Nowo wybrany papież tłumaczy, dlaczego przyjął takie a nie inne imię. Angelo Roncalli wybrał imię Jan mówiąc, że to na cześć św. Jana Chrzciciela, w którego kościele został ochrzczony. Jak wiemy, Jan Chrzciciel był prorokiem, który zapowiadał wielkie zmiany – przyjście Mesjasza i odkupienie ludzkości. Papież Jan XXIII zapowiedział wielkie zmiany rozpoczynając przygotowania do Soboru Watykańskiego II, który okazał się prawdziwą rewolucją w Kościele. Kardynał z Krakowa wybór swego imienia motywo- Od Serca | Numer 2 / rok 2014 przeciąg... ŚWIĘCI NASZYCH CZASÓW W każdym dziecku trzeba widzieć dorosłego, którym się stanie; a w każdym dorosłym dziecko, którym było. Obaj kochali dzieci. Swój pierwszy występ przed kamerami Jan XXIII zaplanował na poranek wigilijny 1958 roku podczas spotkania z dziećmi w jednym z rzymskich szpitali. Często rozmawiał z dziećmi. Nasz święty rodak przyciągał do siebie dzieci niczym magnes. Znane są sceny tulenia się dzieci w papieską sutannę czy łapania go za rękę. Dzieci u papieża szukały ojcowskiego ciepła i oparcia. MŁODZIEŻ wał tak jak jego poprzednik papież Jan Paweł I. Dwa razy w historii zdarzyło się, aby papież miał podwójne imię. Jan to na cześć Jana XXIII, który rozpoczął prace soborowe, a Paweł VI zamknął sobór. Dlatego ich następcy czuli się niejako wykonawcami postanowień soboru. Należy także zauważyć, że podczas prac soboru młody biskup z Krakowa udzielał się bardzo aktywnie. ŁAMANIE STANDARDÓW – BYĆ BLISKO LUDU Koniec oficjalnego protokołu, ukłonów, zakazu dotykania, rozmawiania bez pozwolenia, przyklękania itd. Czas na zmiany, papież ma być otwarty dla wszystkich. Św. Jan XXIII dał to do zrozumienia już w dniu swego wyboru, gdy podczas składania hołdu przez kardynałów nie pozwolił, aby całowano go po butach. Podobnie św. Jan Paweł II. W dniu wyboru na stolicę Piotrową podczas ukazania się wiernym zgromadzonym na placu św. Piotra przemówił do tłumów, łamiąc barierę papieskiego formalizmu. Doskonale pamiętamy go spotykającego się z pielgrzymami na trasie przejazdu, błogosławiącego lud, zwłaszcza dzieci, które brał na ręce. Przy okazji pielgrzymek po całym świecie wchodził do domów, chat i wigwamów rozmawiając z ludźmi. Chciał być blisko, tak jak prawdziwy pasterz. Podobnie jego poprzednik, który często opuszczał Watykan i na ulicach Rzymu rozmawiał z wiernymi. Budziło to wielką sensację, każdy chciał zobaczyć papieża, przez co policja miała nieco więcej pracy. Stróże prawa nie mieli też łatwego życia przy Janie Pawle II, któremu zdarzało się potajemnie „uciekać” z Watykanu. DZIECI Dbałość o tę grupę wiernych leżała szczególnie na sercu papieżowi z Sotto il Monte. Widział olbrzymią potrzebę zaopiekowania się nimi przez Kościół, jednak ze względu na krótki pontyfikat nie zdążył wprowadzić planów w życie. Dokonał tego jego następca ćwierć wieku później. Pomysł Światowych Dni Młodzieży to był strzał w dziesiątkę. Jan Paweł II zapoczątkował coroczne spotkania młodzieży ze swymi biskupami, a raz na 2-3 lata z samym następcą św. Piotra. Jako papież w globalnych spotkaniach młodzieży uczestniczył dziewięć razy, Młodzież tłumnie przybywała na te spotkania pragnąc słuchać Ojca Świętego, a on nabierał sił po spotkaniu z młodymi. POCZUCIE HUMORU Nasz papież nieraz wzbudzał salwy śmiechu podczas swoich spotkań z wiernymi. Jego pogodne usposobienie łamało kolejne bariery. Widać to było zwłaszcza w pielgrzymkach do Ojczyzny, gdy rozmawiał z wiernymi stojąc na parapecie okna krakowskiej kurii. Zabawnych sytuacji było wiele. Olbrzymi dystans do siebie i papiestwa uaktywniał się w czasie spotkań z młodzieżą – który papież pozwoliłby sobie na to, by poruszać się w rytm muzyki i wymachiwać laską siedząc na papieskim tronie? Św. Jan XXIII znany był ze swego ciętego języka, którym potrafił obrócić w żart każdą trudną sytuację. POKÓJ Papież pokoju – to jedno z określeń, jakie przypisuje się osobie Jana XXIII. Czas, w którym kierował Kościołem, był czasem olbrzymiego napięcia. Co prawda Druga Wojna Światowa zakończyła się kilkanaście lat wcześniej, 9 10 Od Serca | Numer 2 / rok 2014 ŚWIĘCI NASZYCH CZASÓW CZARNA MADONNA ale cały czas nad światem wisiała groźba wojny termojądrowej, która położyłaby kres wszystkim wojnom. Papież, który sam pełnił służbę wojskową w czasie Pierwszej Wojny Światowej i znał wszystkie jej konsekwencje, robił wszystko, co było w jego mocy, aby do takiego konfliktu nie doszło. Widział wielkie zagrożenie ze strony Związku Radzieckiego i ideologii komunistycznych, jednocześnie przewidując ich upadek. Swoje przemyślenia dotyczące pokoju zawarł w encyklice Pacem in terris. Św. Jan Paweł II, który również znał okropności wojny, starał się robić wszystko, by utrzymać pokój na ziemi. Szczególną inicjatywą było zwołanie do Asyżu przywódców religijnych z całego świata. Po raz pierwszy 27 października 1986 r. odbył się Światowy Dzień Modlitw o Pokój. Wyznawcy różnych religii przemówili jednym głosem modląc się o pokój na świecie. WIĘZIENIE Papieże nie bali zwracać się do ludzi najbardziej pogardzanych i odepchniętych przez społeczeństwo. Na początku swego pontyfikatu Jan XXIII odwiedził rzymskie więzienie Regina Coeli, gdzie spotkał się i modlił z więźniami, co było szokiem dla wielu watykanistów. Polski papież również nawiedził dwa największe więzieniach w Rzymie – Regina Coeli i Rebibbia. W tym drugim, 27 grudnia 1983 roku spotkał się z tureckim zamachowcem Mehmetem Alim Agcą, który strzelał do niego na Placu świętego Piotra 13 maja 1981 roku. MEDIA Co prawda nie ma co liczyć na „słitfocię” z Janem XXIII czy Janem Pawłem II, nie znajdziemy także ich wpisów na Twitterze, ale każdy z nich w miarę możliwości technicznych swojej epoki starał się dotrzeć do jak największej liczby wiernych. Oficjalnie telewizja watykańska (CTV) została założona przez Jana Pawła II w 1983 roku. Jednak ćwierć wieku wcześniej jego poprzednik postanowił wykorzystać telewizję do kontaktu z wiernymi. Było to na owe czasy nie lada osiągnięcie. Mimo wszystko musimy pamiętać, że na przełomie lat 50/60 XX wieku telewizja była mało dostępnym medium. Olbrzymi rozwój techniki medialne ostatnich lat ubiegłego wieku stworzył nowe możliwości kontaktu z wiernymi. Jan Paweł II był pierwszym papieżem, którego nauczanie pojawiło się w Internecie. Obecnie strona Stolicy Świętej (vatican.va) prowadzona jest w ośmiu językach, w tym po łacinie. To że św. Jan Paweł II kochał Panią Jasnogórską, powszechnie wiadomo. Matce Bożej powierzył całe swoje życie. Wyraźnie było to widoczne w jego zawołaniu Totus Tuus (cały Twój) oraz herbie (litera M). Jan XXIII wielką cześć do sanktuarium w Częstochowie nabył już jako kleryk czytając „Trylogię” Sienkiewicza. Odwiedził Jasną Górę 17 sierpnia 1929 r. zabierając stamtąd wizerunek naszej Pani. Obraz częstochowskiej Madonny towarzyszył mu później w wielu ważnych dla Kościoła momentach. Ojciec Święty 20 lutego 1962 r. na posiedzeniu Centralnej Komisji Przygotowawczej do Soboru Watykańskiego II, w obecności ponad 40 kardynałów i 80 arcybiskupów i biskupów-konsultantów, zawierzył prace Komisji Matce Bożej z Jasnej Góry. Jej wizerunek znajdował się także przy łożu śmierci świętego papieża. ŻYDZI Karol Wojtyła wychowywał się w przedwojennych Wadowicach, w których sporą część mieszkańców stanowili wyznawcy religii Mojżeszowej. Znał ich doskonale, byli to koledzy ze szkolnej ławki i boiska, jego przyjaciele, nie mogło być mowy o jakiś uprzedzeniach. Bardzo mocno dotknęła papieża eksterminacja żydów w czasie Drugiej Wojny Światowej, a zwłaszcza problem osieroconych dzieci żydowskich, które zostały przygarnięte przez chrześcijańskie rodziny. Jako biskup krakowski stanowczo odmawiał chrztu takich dzieci. Mówił, że wystarczającym cierpieniem była już utrata rodziców, nie można było utracić wiary. Nieco inny, lecz równie serdeczny stosunek do narodu izraelskiego, miał papież Roncalli, który w latach ’40 przebywał jako dyplomata w Istambule. Swoją działalnością przyczynił się do uratowania tysięcy żydów zwłaszcza z terenów południowej Europy, którzy poprzez Turcję próbowali uciec do Palestyny. Jako papież okazał się bardzo przychylny rzymskiej wspólnocie żydowskiej. Zaczęły się ocieplać relacje pomiędzy papiestwem a synagogą. Przejeżdżając przez dzielnicę żydowską zatrzymał się i pozdrowił wyznawców religii Mojżeszowej. Św. Jan Paweł II poszedł o krok dalej – jako pierwszy papież od czasów apostolskich odwiedził rzymską synagogę 13 kwietnia 1986 r., nazywając żydów naszymi starszymi braćmi w wierze. CHOROBA, CIERPIENIE I ŚMIERĆ Św. Jan XXIII rozpoczyna swoją posługę mając 77 lat. Już wtedy cierpiał na cukrzycę, później wykryto u niego raka żołądka, który przyczynił się do jego śmierci. Nasz papież również cierpiał na wiele chorób, a ostatnie miesiące posługi były dla niego szczególnie przykre, gdyż nie mógł porozumiewać się z wiernymi i uczestniczyć w celebracjach liturgicznych. Szczególnym cierpieniem był zamach na jego życie. Pamiętamy doskonale jego pogrzeb, gdy lud Boży zgromadzony na placu św. Piotra wołał: „Santo subito” – święty natychmiast. Tego samego domagali się rzymianie 42 lata wcześniej, gdy 3 czerwca 1963 r. do Pana odszedł umiłowany Ojciec Święty Jan XXIII. Poruszyłem tylko nieliczne kwestie łączące świętych papieży. Można powiedzieć, że to, co zasiał papież Jan, to pomnożył Jan Paweł – obaj byli pasterzami, którzy słuchają i patrzą na każdego człowieka. Obaj są wielkimi świętymi, którzy orędują u Boga za nas wszystkich. ŚWIĘCI NASZYCH CZASÓW Od Serca | Numer 2 / rok 2014 Święty Jan XXIII – Angelo Giuseppe Roncalli Opowieść o Dobrym Papieżu (część II) Michał Grzesiak Opatrzność wiodła Angela Giuseppe Roncallego od maleńkiego Sotto il Monte, gdzie przyszedł na świat w roku 1881, przez Bergamo i Rzym (miejsca edukacji oraz pierwszych doświadczeń pracy kapłańskiej) do państw bałkańskich i Francji. Tam podjął obowiązki nuncjusza apostolskiego. Nie był typowym dyplomatą – stronił od nieustannego przebywania w nuncjaturze. Wiele podróżował, odwiedzając poszczególne diecezje. Towarzyszył temu swoisty sprzeciw ze strony Kurii Rzymskiej. Owa służba została jednak doceniona przez papieża Piusa XII, który kreował swego przyszłego następcę kardynałem. N awiązując do dawnej tradycji, francuski prezydent Vincent Auriol nałożył Roncallemu biret kardynalski w imieniu następcy świętego Piotra. Uroczystość odbyła się 15 stycznia 1953 roku w paryskim Pałacu Elizejskim, a wśród jej uczestników należy wymienić nie tylko ministrów i członków korpusu dyplomatycznego, ale również kolegów purpurata oraz sołtysa rodzinnej wsi. Wręczenie insygniów zbiegło się z kolejną, spodziewaną wcześniej nominacją papieską. Kardynał Angelo Giuseppe Roncalli został pasterzem Wenecji. Tamtejsza archidiecezja od XV wieku nosi miano patriarchatu. Ingres nowego patriarchy, celebrowany dokładnie w dwa miesiące od ogłoszenia nominacji, zgromadził rzesze wiernych, a także przedstawicieli innych światopoglądów, doceniających u hierarchy gotowość dialogu i współpracy. Zaliczał się do nich komunistyczny burmistrz miasta, Battista Cianquinto. Okres wenecki w życiu przyszłego świętego trwał pięć lat (1953-1958). Złożyły się nań liczne wizytacje kanoniczne, spotkania modlitewne z kapłanami oraz synod diecezjalny. W wolnym czasie kardynał kontynuował tworzenie publikacji na temat świętego Karola Boromeusza (arcybiskupa Mediolanu w czasach kontrreformacji), starając się nie zaniedbywać warsztatu historyka Kościoła. Uzyskanie patriarszej godności nie miało ponadto negatywnego wpływu na radosne usposobienie Roncallego. Dowodem jest choćby wspomnienie jednej z uroczystości religijnych. Płynącego gondolą arcypasterza pobrudziła przelatująca mewa. Zapanowało milczenie, przerwane przez samego kardynała, który stwierdził: Byłoby o wiele gorzej, gdyby fruwały krowy. W październiku roku 1958 wspólnota Kościoła pogrążyła się w żałobie. Po niemal dwóch dekadach pontyfikatu zmarł Pius XII, wytrwale prowadzący lud Boży przez trudny okres II wojny światowej i pierwsze lata zimnej wojny. Kardynałowie stanęli przed dylematem wyboru sukcesora wielkiego papieża. Niemożnością było znalezienie hierarchy o równie silnej osobowości jak zmarły Eugenio Pacelli. Trwające trzy dni konklawe dobiegło końca 28 października, około godziny 15. W loggii bazyliki świętego Piotra ukazała się postać protodiakona, kardynała Nicoli Canalego. Ogłosił on zebranym radosną, acz nieco zaskakującą wieść o elekcji kardynała Angela Giuseppe Roncallego, odtąd – papieża Jana XXIII. Decyzja zgromadzonych w Kaplicy Sykstyńskiej purpuratów nie stanowiła realizacji prognoz dziennikarzy. Zresztą sam nowy biskup Rzymu miał świadomość wyzwań i brzemienia własnego wieku; nie oczekiwał raczej takich Bożych wyroków, choć osoby z jego otoczenia wspominały towarzyszący mu lekki niepokój. Łamy gazet, radiowe oraz telewizyjne audycje zaroiły się nie tylko od – mniej lub bardziej rzetelnych – watykańskich relacji. Tu i ówdzie wspominano o papieżu przej- ściowym, o krótkim pontyfikacie. Jak pokazała historia, rządów Jana XXIII nie można rzeczywiście zaliczyć do najdłuższych w dziejach. Mimo tego Dobry Papież nadal trwa w pamięci wielu ludzi. Dzieje się tak za sprawą jego dynamicznej wizji Kościoła, miłości bliźniego, a wreszcie – głębokiej wiary i ufności. Pierwsze dni nowego pontyfikatu budziły ogólną ciekawość. Oto przed wiernymi oraz pozostałymi ludźmi dobrej woli stanął papież Jan – dobroduszny, prostolinijny, nieco spontaniczny. Różny od Piusa XII, zazwyczaj zdystansowanego względem otoczenia. Jeszcze innej rozbieżności doświadczyli sediari noszący papieską lektykę. Zauważył to sam Ojciec Święty. Oświadczył im: Musicie zarabiać więcej, skoro nowy papież waży trzy razy więcej niż jego poprzednik. Obietnicy dotrzymał. Starał się być blisko powierzonej mu owczarni – kilka tygodni po wyborze, przed Bożym Narodzeniem roku 1958 odwiedził szpital dziecięcy i więzienie w Rzymie. Jan XXIII zaskakiwał Kościół i opinię publiczną takimi symbolicznymi gestami. Prawdziwe novum miało jednak dopiero nadejść. Na zakończenie nabożeństwa w intencji jedności chrześcijan w rzymskiej bazylice świętego Pawła za Murami, 25 stycznia 1959 roku, papież zapowiedział zwołanie soboru powszechnego. Postanowił on ulec nagłemu natchnieniu, pieczęci na wcześniej rozważanych zamiarach. 11 12 Od Serca | Numer 2 / rok 2014 ŚWIĘCI NASZYCH CZASÓW Wspomniał o tym Ojciec Święty Franciszek podczas Mszy kanonizacyjnej na placu świętego Piotra w Watykanie 27 kwietnia 2014 roku: „[...] Zwołując Sobór, święty Jan XXIII okazał taktowne posłuszeństwo Duchowi Świętemu, dał się Jemu prowadzić i był dla Kościoła pasterzem, przewodnikiem, który sam był prowadzony. To była jego wielka posługa dla Kościoła. Był papieżem posłuszeństwa Duchowi Świętemu”. Głównym zadaniem soboru, zdaniem papieża Roncallego, było przystosowanie Kościoła do apostolatu w wymagających warunkach współczesności oraz uczynienie kolejnych kroków na drodze ku jedności wyznających wiarę w Chrystusa. Powołana została komisja przygotowawcza pod przewodnictwem kardynała Domenica Tardiniego, sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej. Biskupów całego świata wezwano do przesłania sugestii na temat planowanych obrad. Warto wspomnieć, że jednym z pierwszych, którzy przekazali odpowiedź, był ówczesny krakowski biskup pomocniczy, Karol Wojtyła. Ostatecznie sobór rozpoczął się 11 października 1962 roku. Widoczne od początku podziały między konserwatystami a zwolennikami reform przybierały niekiedy formę ostrej polemiki. Analizowano najpierw kwestię liturgii i źródeł Objawienia. Pierwsza sesja, zamknięta po prawie dwóch miesią- cach (8 grudnia), nie zakończyła się ostatecznym przyjęciem żadnego z omawianych schematów. Niektórzy tradycjonaliści ubolewali nad losem Kościoła. Nie umknęło to uwadze Jana XXIII. Papież pokusił się o następujący komentarz: Czym jest tradycja? Jest postępem, który dokonał się wczoraj, podobnie jak postęp, który dziś jest wyzwaniem dla nas, stanie się tradycją jutro. Angelo Giuseppe Roncalli nie doczekał końca Vaticanum II. Kolejne trzy sesje i zamknięcie soboru (8 grudnia 1965) przypadły w udziale jego następcy, Pawłowi VI. Ostatnie miesiące pontyfikatu Jana XXIII upłynęły pod znakiem cierpienia. Jesienią roku 1962 papież doświadczył pierwszych, silnych boleści żołądka. Badania wykazały, iż były one objawami nowotworu. Pomimo choroby papież z poświęceniem wypełniał swoje obowiązki: na audiencjach prywatnych przyjmował głowy państw i przedstawicieli świata polityki (w tym córkę Nikity Chruszczowa wraz z mężem Aleksiejem Adżubejem), spotykał się z wiernymi. Był świadkiem kryzysu kubańskiego – konfliktu między Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Sowieckim, stając się ambasadorem dobrej woli. Doświadczenie to poruszyło Dobrego Papieża, który swą ostatnią, ósmą encyklikę Pacem in terris, ogłoszoną w kwietniu roku 1963, poświęcił sprawie pokoju. Pod koniec maja tegoż roku rozpoczęła się agonia następcy świętego Piotra. Jan XXIII odszedł, gdy przed bazyliką watykańską kończyła się Msza święta sprawowana w jego intencji. Był wieczór, 3 czerwca 1963 roku. Myśli i serca wierzących, poszukujących, a nawet wątpiących, kierowały się wówczas w stronę Rzymu. Zmarły papież, jak niewielu ludzi epoki, potrafił rozmawiać z oponentami, krzewić porozumienie, dostrzegać w każdym człowieka. Cechowała go głęboka duchowość – na pierwszym miejscu stawiał Boga. Dobry Papież Jan – zawsze przepełniony chrześcijańską nadzieją i radością, pozostaje także dla nas, świadków jego kanonizacji, wzorem do naśladowania. Dekalog Świętego Jana XXIII (napisany w latach młodości) 1. Dzisiaj tylko spróbuję żyć z dnia na dzień, nie będę dążył do rozwiązywania wszystkich życiowych problemów naraz. 2. Dzisiaj tylko szczególnie zadbam o mój obraz: będę miał grzeczne maniery, nie będę nikogo krytykował i będę unikał krytykowania i dyscyplinowania innych, lecz nie siebie. 3. Dzisiaj tylko będę szczęśliwy w pewności, że zostałem stworzony, by być szczęśliwym nie tylko na tamtym świecie, ale także na tym. 4. Dzisiaj tylko dostosuję się do okoliczności i nie będę udawał, że to okoliczności mają dostosować się do moich życzeń. 5. Dzisiaj tylko poświęcę dziesięć minut na wartościową lekturę, mając w pamięci, że tak jak pożywienie jest niezbędne do życia ciału, tak wartościowa lektura jest niezbędna do życia duszy. 6. 7. Dzisiaj tylko zrobię dobry uczynek i nie powiem o nim nikomu. Dzisiaj tylko zrobię co najmniej jedną rzecz, na którą nie mam ochoty, a gdyby to pogorszyło mój humor, postaram się, by nikt tego nie zauważył. 8. Dzisiaj tylko sporządzę szczegółowy program. Być może nie wypełnię go co do joty, ale przynajmniej go zredaguję. Będę się przy tym wystrzegał dwóch plag: pośpiechu i niezdecydowania. 9. Dzisiaj tylko będę święcie wierzył - nawet gdyby okoliczności świadczyły o czymś przeciwnym - że dobra Opatrzność Boska zajmuje się mną jakby na świecie nie istniał nikt oprócz mnie. 10. Dzisiaj tylko odrzucę obawy. W szczególności nie będę się bał cieszenia tym, co piękne i wiary w dobroć. ŚWIĘCI NASZYCH CZASÓW Od Serca | Numer 2 / rok 2014 A serce tęskni – wspomnienie o św. Janie Pawle II Janusz Flaga Moje bliższe spotkania z kardynałem Wojtyła zaczęły się we Wspólnocie Akademickiej Ojców Jezuitów WAJ w Krakowie. Byłem wówczas studentem I roku Politechniki Krakowskiej. K ardynał Karol Wojtyła bardzo chętnie do nas przychodził z okazji różnych uroczystości, jak np. poświęcenie podręczników na początku roku akademickiego w święto Świętego Stanisława Kostki (czy obecnie ktoś to jeszcze robi i czy w takim duchu rozpoczynamy nowy rok nauki?), łamanie się opłatkiem, śpiewanie kolęd i przedstawienia Jasełek z okazji Świąt Bożego Narodzenia, święcone z okazji Świąt Wielkanocnych. Również i my odwiedzaliśmy kardynała Wojtyłę w Pałacu Biskupim na ul. Franciszkańskiej w związku z Jego imieninami. Śpiewaliśmy Mu wówczas wiązankę życzeń oraz ulubione piosenki rajdowe i religijne. Zawiązała się między nami serdeczna przyjaźń. Pamiętam pierwsze spotkanie z kardynałem Wojtyłą z okazji poświęcenia podręczników akademickich w 1977 roku i późniejszą agapę w refektarzu Ojców Jezuitów. Było bardzo uroczyście. Siedziałem wówczas niedaleko kardynała Wojtyły. Mogłem wówczas zobaczyć jak kardynał umiał się momentalnie wyłączyć z otoczenia i modlić. Kolejne spotkanie to opłatek 1977 roku. Czuło się bliskość kardynała i wielką otwartość na młodych. Oprócz modlitwy i rozważań teologicznych zawsze umiał swoim słowem rozweselić zebranych. Bardzo lubił śpiewać z nami kolędy. Byłem bardzo przejęty wiadomością o wyborze kardynała Wojtyły na papieża. Cóż mogłem wtedy zrobić jak nie udać się do naszej akademickiej kaplicy i wspólnie z naszym duszpasterzem, koleżankami i kolegami dziękować Bogu za ten wybór. Atmosfera była bardzo wzniosła i radosna. Z Wawelu dochodził głos dzwonu Zygmunta, który zwiastował coś szczególnego. Każdy się cieszył. W 1980 r. do Watykanu został zaproszony do pracy nasz długoletni duszpasterz akademicki jezuita Oj- ciec Czesław Drążek. Była to niezwykła osobowość. Ojciec Drążek można powiedzieć wychował parę pokoleń WAJ-owiczów. Wyrosło z nich grono profesorów, lekarzy, nauczycieli akademickich, inżynierów, wielu wspaniałych ludzi, którzy do dzisiejszego dnia się spotykają. Tego wątku jednak nie czas teraz rozwijać. Poprzez osobę Ojca Drążka mogliśmy pielgrzymować do Watykanu i Castel Gandolfo. Odbywało się to zawsze na zaproszenie Ojca Świętego Jana Pawła II, który bardzo tęsknił za nami, za Krakowem, za Polską. Kiedy tylko była taka sposobność, zawsze znalazł dla nas czas. Stąd nasze kolejne wyjazdy do Ojca Świętego. Bardzo radosne i szczególnie dla nas doniosłe były osobiste spotkania z Janem Pawłem II w letniej rezydencji w Castel Gandolfo. Oprócz spotkań na dziedzińcu mieliśmy spotkania w ogrodach pałacu. Parę razy paliliśmy tam ognisko i śpiewaliśmy Mu Jego ulubione piosenki. Mając na uwadze wyjątkowość chwili i miejsca, szczególnie sobie to ceniliśmy. Pamiętam takie spotkanie w ogrodach papieskich w Castel Gandolfo w 1985 r. Była to podróż poślubna z moją żoną. Z Ojcem Świętym śpiewaliśmy piosenki i paliliśmy ognisko. Był wieczór i wiał silny wiatr. Siedziałem niedaleko papieża. W pewnym momencie z ogniska wiatr uniósł dość duży rozżarzony ogarek i zaniósł na sutannę papieża. Ojciec Święty chyba coś kontemplował, bo nie zauważył tego. Podbiegłem do Ojca Świętego i zacząłem podrzucać Jego sutanną, aby usunąć ten ogarek. Później było jeszcze wiele spotkań wspólnoty WAJ z Janem Pawłem II. W końcu lat 90-tych zawieźliśmy papieżowi nagrania Jego ulubionych piosenek nagranych w naszej wspólnocie. Przy którejś kolejnej pielgrzymce do papieża dowiedzieliśmy się, że Ojciec 13 14 Od Serca | Numer 2 / rok 2014 ŚWIĘCI NASZYCH CZASÓW / LITURGIA Święty często słucha naszych piosenek i kiedy wyjeżdża poza Watykan na odpoczynek, zabiera ze sobą te nagrania. Każda z tych pielgrzymek do Ojca Świętego była bardzo radosna, przepełniona duchem wiary oraz miłości do następcy Świętego Piotra. Był to dla nas czas szczególnej łaski. Nie zawsze sobie to uświadamialiśmy, że jest to tak wielka łaska i że w takich kategoriach należy to spotkanie przeżyć. I ostatnie spotkanie z Ojcem Świętym w Castel Gandolfo. Podczas pobytu w Krakowie Ojca Drążka w lipcu 2004 r. grupa przyjaciół z WAJ zaproponowała, żebyśmy odwiedzili papieża. Na początku sierpnia 2004 r. przyszła telefoniczna wiadomość z Watykanu od Ojca Drążka, że Ojciec Święty wyraził chęć spotkania z WAJ. W przeciągu dwóch tygodni załatwiliśmy rzeczy formalne związane z przewozem, opracowaliśmy śpiewnik „A serce tęskni” i przygotowaliśmy się do tego spotka- CZĘSTO TERAZ SŁUCHAM NAGRAŃ HOMILII Z PIELGRZYMEK DO POLSKI PAPIEŻA JANA PAWŁA II. TYLE CHCIAŁ NAM PRZEKAZAĆ, TYLE CHCIAŁ NAS NAUCZYĆ I PRZESTRZEC. CZY SŁUCHALIŚMY JEGO NAUCZEŃ I RAD I CZY DZIŚ ŻYJEMY JEGO NAUKĄ? MYŚLĘ, ŻE NA NOWO POWINNIŚMY WSŁUCHIWAĆ SIĘ W JEGO SŁOWA, BO ONE NADAL SĄ BARDZO AKTUALNE. nia. Niestety z przyczyn ode mnie niezależnych nie pojechałem. Cieszyłem się, że mogli jechać moi najbliżsi: żona, brat i siostra. Spotkanie z Ojcem Świętym odbyło się w Castel Gandolfo 29 sierpnia 2004 r. i trwało ponad godzinę. Śpiewano pio- Adorując Pana Mieczysława Sroka SŁOWA EWANGELII wg św. Jana (14,1-12) Jezus powiedział do swoich uczniów: „Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we mnie wierzcie. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę ponownie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę”. Odezwał się do Niego Tomasz: „Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?” . Odpowiedział mu Jezus: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie. Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście”. Rzekł do Niego Filip: „Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy”. Odpowiedział mu Jezus: „Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: <Pokaż nam Ojca>? Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie, wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca”. J ezus powiedział do swoich uczniów: „Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we mnie wierzcie. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele.” Jezu! Skąd to pytanie? Przecież codziennie w modlitwie zapewniam: „Wierzę w Boga, Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi. I w Jezusa Chrystusa, Syna Jego Jedynego ...” To jest moje CREDO. A może tak często je odmawiam, że słowa płyną automatycznie, bez zastanowienia co znaczą? Co jest trud- senki religijne, rajdowe i patriotyczne, jak również recytowano fragmenty z Jego utworów. WAJ-owicze chcieli w ten sposób uprzyjemnić Ojcu Świętego to spotkanie. Był też czas na osobistą krótką rozmowę z Janem Pawłem II. Był to dla wszystkich uczestników czas wielkiej łaski. Po spotkaniu Ojciec Drążek, który od 1991 r. był dyrektorem słowiańskiej sekcji L’Osservatore Romano, powiedział: „Wy nie do końca uświadamiacie sobie, jakiej łaski dostąpiliście i jaka jest to ważna chwila”. Wszyscy jednak czuli, że Ojciec Święty powoli odchodzi z tego świata. I tak jak przeczuwano, było to ostatnie spotkanie WAJ-owiczów z Janem Pawłem II. Teraz przeżywamy to rozstanie tak jak jest napisane w tytule opracowanego przez nas śpiewnika – „A serce tęskni”. Może się tam w niebie kiedyś spotkamy i będzie nam wtedy bardzo radośnie? niejsze? Uwierzyć, że Jezus Chrystus jest Bogiem wcielonym? Czy w ogóle uwierzyć. Zawierzyć. Zaufać. To takie trudne. Tak często lękam się o dzień jutrzejszy, skąd wezmę pieniądze, by zapłacić rachunki, czy starczy mi na opał, jedzenie i lekarstwo, czy dzieci będą zdrowe, czy starczy mi sił, by zająć się starszymi rodzicami, czy zdam egzaminy, czy pogoda nie pokrzyżuje moich planów, czy mąż nie straci pracy... Tak często towarzyszy mi niepokój i strach o to, czy ja podołam, czy ja udźwignę ciężar życia, czy ja nie zawiodę. Cały czas liczę na siebie, na swoje siły, możliwości, inteligencję. A przecież, gdybym naprawdę wierzyła w Boga Wszechmogącego i Syna Jego Jedynego, Pana naszego, nie trwożyłabym się o nic, bo jak mówi psalmista: „Chociażbym chodził(a)ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną”. I gdybym potrafiła zawierzyć Bogu, powtarzałabym za psalmistą: „Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego.” I gdybym bezgranicznie zaufała Bogu, wielbiłabym i dziękowała za wszystko wiedząc, że Pan: „Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach przez wzgląd na swoje imię.” A na koniec miałabym tę pewność, że „zamieszkam w domu Pana po najdłuższe czasy”. (Ps. 23) Jezu, ukryty w tym Najświętszym Sakramencie, Synu Jedyny Boga Wszechmogącego, przymnóż mi wiary! Od Serca | Numer 2 / rok 2014 LITURGIA J ezus powiedział do swoich uczniów: „Niech się nie trwoży serce wasze. [...] Znacie drogę, dokąd Ja idę”. Odezwał się do Niego Tomasz: „Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?” . Odpowiedział mu Jezus: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem” Mowa pożegnalna Jezusa w wieczerniku. Apostołowie niewiele z niej rozumieją. Więcej pytań niż odpowiedzi. Nie rozumieją sytuacji. Odpowiedzi Mistrza też nie mogą pojąć. Nauczyciel o tym wie. Rozumie lęk i niepewność swoich uczniów. Zna naturę ludzką, która potrzebuje konkretów, dotknięcia, zobaczenia, ułożenia w głowie. Niedługo przyśle apostołom Pocieszyciela i Przewodnika. Ale na razie muszą Mu zaufać, uwierzyć. Tak jak uwierzył Abram, gdy na wezwanie Boga wszystko porzucił i wyruszył w nieznane, i jak uwierzył tenże Abraham w Bożą obietnicę niezliczonego potomstwa, gdy w wieku niemal stu lat z żoną swą Sarą (równie posuniętą w latach) pozostawał bezdzietnym. I muszą zawierzyć Bogu, jak zawierzyli Mu Joachim i Anna oczekując wybranego dziecięcia, i jak zawierzyła sama Maria przyjmując niewyobrażalne zadanie bycia Matką Boga. „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem”. Panie Jezu! Uczniowie twoi przez trzy lata chodzili z Tobą, jedli, spali, słuchali Dobrej Nowiny i wyjaśniania Pism, widzieli znaki, które czyniłeś. I nie mogli pojąć tych słów. A cóż ja mogę? Czy potrafię chodzić Twoimi śladami? A może, paradoksalnie, mnie powinno być łatwiej. Pozostawiłeś mi drogowskazy: Ewangelię, Kościół święty, dałeś mi za matkę Maryję, Matkę swoją, zesłałeś Ducha Świętego i w sakramencie chrztu uczyniłeś ze mnie Jego świątynię, wreszcie pozostawiłeś Siebie w tym Najświętszym Sakramencie, do którego zawsze mogę przyjść i poczuć Twą Obecność, i który zostawiłeś mi jako pokarm życia, by poczuć Twój Smak. A jednak sam rozum na nic się tu nie zda. Jezu, by pójść za Tobą do domu Ojca trzeba uwierzyć, że Ty jesteś drogą i prawdą, i życiem. Panie, przymnóż mi wiary. J ezus powiedział do swoich uczniów: „[...]Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście”. Rzekł do Niego Filip: „Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy”. Odpowiedział mu Jezus: „[...] Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca.” Proszący o wskazówki Tomasz nie dostał od Jezusa dowodu w postaci mapy z wyrysowaną drogą do Nieba – domu Ojca. Musiał uwierzyć. Prośba, z którą Filip zwrócił się do Pana, była jeszcze śmielsza: „Pokaż nam Ojca”. Boga nikt nigdy nie widział (J 1,18). Prośba Filipa, Żyda wierzącego, że ten, kto zobaczy oblicze Jahwe, musi umrzeć, jest niezwykła. Mogła być przejawem determinacji w dążeniu do potwierdzenia prawdy albo przejawem głębokiej wiary, że Jezus jest Synem Bożym, wcieleniem Boga Najwyższego, więc może wszystko – nawet pokazać Oblicze Jahwe. I Filipowi Jezus nic nie udowadnia. Odpowiada: „Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. [...] Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie?” Panie Jezu, trudna Twa nauka. Nie można jej pojąć rozumem. Tak, jak nie rozumieli jej apostołowie dwa tysiące lat temu i musieli uwierzyć, tak i ja dzisiaj mogę ją przyjąć tylko poprzez wyznanie wiary: „Wierzę w jednego Boga, Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych. I w jednego Pana Jezusa Chrystusa, Syna Bożego Jednorodzonego, który z Ojca jest zrodzony przed wszystkimi wiekami. Bóg z Boga, Światłość ze Światłości, Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego. [...]”. Dlatego wzdycham do Ciebie ukrytego w tym Najświętszym Sakramencie: „Panie, przymnóż mi wiary”. J ezus powiedział do swoich uczniów: „[...]Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie, wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła.” Jezus wiedział, że apostołowie nie rozumieją jego Testamentu przekazywanego im w wieczerniku podczas Ostatniej Wieczerzy. Dlatego nie mówi im: zrozumcie. Po wielekroć powtarza: wierzcie. Jeżeli nie możecie uwierzyć na moje słowo - Mnie – Słowu wcielonemu, uwierzcie przynajmniej ze względu na cuda, których byliście świadkami i które sami czynić będziecie w imię moje. Wielu ludzi uwierzyło w Chrystusa, gdy Ten uzdrawiał, wskrzeszał, wypędzał złe duchy, karmił wielkie rzesze rozmnażając chleb i ryby. Chcieli Go nawet obwołać królem. Ale szybko się wyparli Jezusa, gdy został pojmany i skazany na śmierć krzyżową. Szybko w Niego zwątpili nie widząc dzieł. Można wierzyć ze względu na dzieła, ale sam Jezus powiedział Tomaszowi, gdy ten wyznał wiarę w Zmartwychwstałego: „Pan mój i Bóg mój” dopiero wtedy, gdy dotknął ran Chrystusowych: „Tomaszu, uwierzyłeś, bo mnie ujrzałeś. Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”[J 20,28-29]. Dzisiaj, Panie Jezu, nawet Twoje dzieła nie są w stanie wielu przekonać. Pycha każe ludziom nie tylko nie dostrzegać Twych subtelnych działań, ale wręcz zaprzeczać dziełom oczywistym. To pycha każe wyśmiewać i poniżać tych, którzy wierzą w Ciebie i Twoje dzieła. Dlatego Jezu Miłosierny, Synu Ojca Przedwiecznego, wołamy do Ciebie żywego w tym Najświętszym Sakramencie: Panie, przymnóż im wiary. 15 16 Od Serca | Numer 2 / rok 2014 DAJ SERCE... Dzieci pomagają dzieciom Jan Płoszczyca Miłość, którą jest Bóg w nas Aneta Moskal Dzieci i młodzież z Sułkowic już od lat bardzo chętnie włączają się w pomoc dzieciom w kraju i na świecie. Wspierają działalność ogniska misyjnego, biorą udział w akcjach organizowanych przez Caritas Archidiecezji Krakowskiej. Działają w myśl zasady „Dzieci pomagają dzieciom”. Młodzież Grupy Apostolskiej działającej przy naszej parafii (i nie tylko) na tegoroczne wielkopostne dni skupienia postanowiła udać się po raz kolejny do Zawadki. W piątek 4 kwietnia na placu przy kościele zebrało się niemal 40 młodych ludzi, którzy przez trzy dni chcieli spotkać się z Panem Bogiem, który jest żyjącą w nas Miłością. Wyjazdy pomagają odpocząć od codziennych zajęć i ubogacić się duchowo. Po raz drugi wyjazdowe rekolekcje poprowadził ks. Leszek Dyląg. W swoich działaniach na rzecz mieszkańców innych krajów i kontynentów nasi młodzi wolontariusze przygotowali paczki dla mieszkańców Ukrainy, których to kraj w ostatnich miesiącach był dotknięty zamieszkami. Przygotowano sześć paczek po ok. 10 kg, które wysłano do dwóch rodzin na Ukrainie (do Lwowa i Kopyczyniec). Modliliśmy się także w intencji misji i misjonarzy, szczególnie w takich krajach jak Ukraina, Republika Środkowej Afryki oraz Nigeria. Republikę Środkowoafrykańską nękają liczne wojny. Wśród misjonarzy jest znany kapucyn, brat Benedykt Pączka. Liczy się każda pomoc, dlatego braliśmy udział w akcjach „Cappuccino dla Afryki” oraz „Wyślij Pączka do Afryki”, które polegały na tym, że w tłusty czwartek, przekazaliśmy darowiznę na pomoc podopiecznym misjonarzy, szczególnie brata Benedykta oraz ofiarom rebelii w Republice Środkowoafrykańskiej. Ostatnio wysłaliśmy do Zgromadzenia Księży Werbistów kolejną partię zużytych telefonów komórkowych i znaczków. ARTYKUŁ O NASZYM OGNISKU ZAMIESZCZONO W KWIETNIOWYM DODATKU CZASOPISMA „ECHO Z AFRYKI I INNYCH KONTYNENTÓW” – „ECHO DZIECIOM”. O NASZEJ DZIAŁALNOŚCI BĘDZIE TAKŻE INFORMOWAŁ „ŚWIAT MISYJNY” W WYDANIU WAKACYJNYM. Ognisko Misyjne IMANI P ierwszego dnia mieliśmy wieczorek zapoznawczy, przepełniony śmiechem i dobrą zabawą. Każdy był otwarty na znajomość z drugą osobą. Po wyciszeniu odbyła się Droga Krzyżowa i Msza święta, które skłaniały do refleksji. Drugiego dnia spotkaliśmy się na jutrzni, aby razem przywitać nowy dzień. Po wypełnieniu dyżurów była konferencja, w której ksiądz Leszek pozwolił nam sobie „pozazdrościć”. Nikt nie wiedział czego, więc ksiądz wyjaśnił: „Możecie sobie zazdrościć tego, że jesteście na dniach skupienia w Zawadce”. Zapytał: „Czego oczekujecie po tych dniach skupienia?” Odpowiedzi były różne, przecież każdy przyjechał z inną intencją. Praca w grupach opierała się na haśle „Miłość do samego siebie i bliźniego”. Później oglądaliśmy film „Wyloguj się z życia”. Popołudnie spędziliśmy na wspólnym śpiewie. Wieczorem odbył się bieg samarytański, w którym uczestnicy wykonywali różne zadania. Następnie spotkaliśmy się na auli, aby uczcić urodziny kilku osób. Nie obyło się bez zdmuchnięcia świeczek i śpiewu „sto lat”. Po opadnięciu emocji od- była się adoracja, która była pięknym zakończeniem tego dnia. Każdy mógł przeprosić Pana Boga za swoje grzechy, słabości. W niedzielę po Mszy świętej mieliśmy ciekawą pracę w grupach. Każdy mógł ubrudzić się błotem na tyle, ile czuje się skażony grzechem. Robiło to wrażenie i dawało do myślenia. Mogliśmy sobie bardziej uświadomić, jak to z naszym grzechem jest... Jeśli popełnimy jeden, to za nim będą się ciągnęły następne. Dlatego ważne jest, aby przystępować do sakramentu pokuty. Jeśli będziemy chcieli pomóc komuś, a sami będziemy grzeszni, nic to nie da – pobrudzimy siebie jeszcze bardziej. Spowiedź jest jak woda: zmazuje grzechy, ale trzeba uważać, żeby znów do błota nie wpaść. Woda, choć zmyła nasze „grzechy”, pozostała brudna. Potem mieliśmy „warsztaty na zaufanie”, które stały się ciekawym podsumowaniem tych trzech dni. Czas szybko mija, ale wspomnienia zostają. Wróciliśmy do Sułkowic zadowoleni, uśmiechnięci i szczęśliwi, ponieważ mogliśmy spędzić ten czas razem z Panem Bogiem. Od Serca | Numer 2 / rok 2014 DAJ SERCE... 17 W naszej parafii ruszyły przygotowania do Światowych Dni Młodzieży Liderzy parafialni - Puk! Puk! - Kto tam? - Światowe Dni Młodzieży! N iedziela Palmowa tego roku była szczególna dla całej naszej archidiecezji i także dla Polski. Tego dnia w Watykanie młodzież naszego kraju odebrała symbole Światowych Dni Młodzieży, którymi są ikona Matki Bożej Salus Populi Romani i Krzyż ŚDM. Od samego początku wiernym świadkiem Światowych Dni Młodzieży jest Krzyż Roku Świętego. Podarowany młodym na zakończenie Nadzwyczajnego Jubileuszu Odkupienia, od 22 kwietnia 1984 roku stał się „żywą ikoną Kościoła pielgrzymującego po drogach świata”. Na Krzyżu znajdują się zapisane w kilku językach słowa Jana Pawła II: „Nieście go na cały świat jako znak miłości Pana Jezusa do ludzkości i głoście wszystkim, że tylko w Chrystusie umarłym i zmartwychwstałym jest zbawienie i odkupienie”. Od Niedzieli Palmowej 2003 roku razem z Krzyżem ŚDM wędruje ikona Matki Bożej Salus Populi Romani. Już w roku 2000 w czasie Wielkiego Jubileuszu była ona obecna na Tor Vergata podczas obchodów XV Światowego Dnia Młodzieży, a trzy lata później, 10 kwietnia 2003 r., Jan Paweł II podarował ją młodzieży, mówiąc: „I aby pozostało zawsze widoczne, że Maryja jest potężną Matką, która prowadzi nas do Chrystusa, pragnę, by w najbliższą niedzielę młodzieży z Kolonii, razem z Krzyżem, przekazana została także ta ikona Maryi, i by wraz Krzyżem, pielgrzymowała odtąd po świecie, przygotowując Dni Młodzieży”. Te dwa znaki – symbole papieskiej miłości Jana Pawła II do młodych, pokonują każdego roku długą drogę, aby młodzi całego świata mogli spotkać przy nich Jezusa Chrystusa i zdać sprawę z nadziei, która w nich jest. Podczas Światowych Dni Młodzieży znaki te znajdują się w Strefie Pojednania czekając na każdego z obecnych pielgrzymów. Każdego roku na całym świecie odbywają się ŚDM na poziomie archidiecezjalnym, które trwają trzy dni i kończą się w Niedzielę Palmową. W bieżącym roku młodzież Kościoła Krakowskiego również uczestniczyła w tym wydarzeniu pod nazwą „Forum Młodych”. Podsumowaniem spotkania była uroczysta Msza Święta w Centrum Jana Pawła II, podczas której, na wzór wydarzeń z Watykanu, bp Grzegorz Ryś przekazał liderom parafialnym miniatury ŚDM. „Niech Pan Bóg obdarzy was językiem uczniów. Jak będziecie uczniami, to będziecie mieć słowo na języku dla tych, których chcecie prowadzić” – mówił biskup do zebranych. Dla nas liderów oznacza to, że aby przekazywać innym Słowo Boże, musimy stać pokorni i utrzymywać żywą więź z Chrystusem. tkania i wielbienia Chrystusa. Podobna sytuacja miała miejsce przed ŚDM w Kolonii 2005, przed tym spotkaniem młodych krzyż i ikona Matki Bożej odwiedziły nasz kraj. Dzień 13 kwietnia br. rozpoczął oficjalne przygotowania całego świata, a nade wszystko Archidiecezji Krakowskiej do Światowych Dni Młodzieży, które odbędą się 26-31 lipca 2016r. W tym kwietniowym dniu papież Franciszek przekazał polskiej młodzieży symbole Światowych Dni Młodzieży, które rozpoczęły już pielgrzymkę po naszym kraju. Zawitają do wszystkich diecezji, a także odwiedzą naszych sąsiadów, by zachęcić młodzież do wspólnego spo- Już dziś zwracamy się do Was z prośbą o modlitwę za przygotowania oraz owocne przeżycie spotkania z Ojcem Świętym Franciszkiem w 2016 roku. Inaugurując program duchowych przygotowań do ŚDM organizatorzy przygotowali dwa projekty. Jednym z nich jest #B>M tzn. być to więcej niż mieć. Jest to cykl comiesięcznych spotkań z krakowskimi błogosławionymi i świętymi. Pierwsze odbyło się 10 maja w bazylice Bożego Ciała w Krakowie i było poświęcone św. Stanisławowi Kazimierczykowi. Drugim przedsięwzięciem jest modlitwa chorych, którzy swoje cierpienie pragną ofiarować w intencji ŚDM 2016 r. Dla każdego z nas będzie to czas radości, ale też ogromnej pracy. WIĘCEJ NA TEMAT PRZYGOTOWAŃ DO ŚWIATOWYCH DNI MŁODZIEŻY W KRAKOWIE MOŻNA ZNALEŹĆ NA WWW.KRAKOW2016.COM 18 Od Serca | Numer 2 / rok 2014 MAJÓWKA Z SERCEM Wspomnienia Ludwiki Frosztęgi Stefan Bochenek Maj, najpiękniejszy miesiąc w roku. Wszystko w przyrodzie kwitnie, pachnie i śpiewa. Już od wczesnego rana wyśpiewuje trele skowronek, kukułka kuka („Żeby cię ino nie okukała!”, „Ile będę miała dzieci?”), inne ptaki tworzą zachwycające chóry. W dzień słychać brzęczenie pszczół, które uwijają się przy zbiorze nektaru i pyłku kwiatowego. Kiedyś z pół dochodził śpiew pastuszków pilnujących bydła i pokrzykiwanie rolników, popędzających konie. MAJÓWKI Maj to czas, kiedy wierni spotykają się na nabożeństwach wieczornych w kościele jak również koło swych domów, aby poprzez modlitwę oddać cześć Najświętszej Maryi Pannie. W każdym rejonie w Sułkowicach było dużo przydrożnych krzyży, kapliczek. Często stawiano w ogrodach figurki, na drzewach zawieszano święte obrazy. Dzieci zrywały polne kwiatki do słoików i zanosiły przed święty obraz. Robiły takie małe ołtarzyki. Dziewczęta przybierały je gałązkami bzu i ozdobami z kolorowej bibuły. Przy prawie każdym domu robiono także ołtarzyki. U nas na Węgrach przystrajaliśmy przepiękną kapliczkę z figurami, które wyrzeźbił ludowy artysta Wojciech Łojek. Pochodził z utalentowanej rodziny Łojków, moich sąsiadów. Z zawodu był kowalem i cieślą. Pracował w kalwaryjskim klasztorze, a po godzinach rzeźbił figurki świętych. Spodobały się one zakonnikom, więc zamówili u niego figury, które podobno do dziś zdobią kaplice na Dróżkach. Na Węgrach przychodziliśmy do tej naszej kapliczki na majówki. Zaczynały się o 19:30, kiedy wróciliśmy z nabożeństwa majowego w kościele i trwały przeszło godzinę. Przychodzili także rolnicy po całodziennej pracy w polu. Najpierw śpiewaliśmy Litanię Loretańską, potem różne pieśni Maryjne, a na zakończenie Wszystkie nasze dzienne sprawy lub O Maryjo żegnam Cię czy w późniejszych latach Zapada zmrok. Cieszyły nas te majówkowe spotkania z Matką Najświętszą, „u której serce otwarte każdemu”. Był czas, że przy kapliczce religijne melodie na kornecie grał Jan Łojek, a na klarnecie jego syn Teofil. Dawniej w Sułkowicach ze wszystkich stron słychać było pobożnych ludzi śpiewa- jących na majówkach: i ze szczytu Malikówki, i od Tablic, i nawet z odległego Oblaska. Po śpiewie i modlitwie można było sobie pogadać, nawet opowiadać jakieś wice. Bardzo lubiłam pachnące bzem majówki. Bardzo mi ich brakowało w czasie wojny, bo Niemcy zakazali je urządzać. Maj mijał mi zawsze za szybko, a następne miesiące się dłużyły z powodu ciężkiej pracy w polu. Były jednak chwile wytchnienia - uroczystości odpustowe w Kalwarii. PIELGRZYMKI DO KALWARII Nie tylko w Wielkim Tygodniu szliśmy na Kalwarię, w sierpniu też tam chodziliśmy na Wniebowzięcie. Szliśmy przez Groby, gdzie dołączaliśmy do pielgrzymów z Bieńkówki i Trzebuni. Wspólnie raźniej nam było. W Kalwarii zostawaliśmy najczęściej na całe trzy dni odpustowe, od piątku do niedzieli. W nocy spałam na matczynej chustce, rozścielonej na kamiennej posadzce kaplicy św. Rafała. Ci, którzy mieli więcej pieniędzy, nocowali u gospodarzy kalwaryjskich i u nich kupowali sobie coś do jedzenia. Wszyscy oblegali kramy ze świętymi obrazami i obrazkami, książeczkami do nabożeństwa, słodyczami, różańcami „dziadowskimi” z ciasta, drewnianymi zabawkami. Gęsto stały beczki z bardzo smakowitymi ogórkami, z których Kalwaria słynęła. Pamiętam, że jakiś chuligan przewrócił kramarzowi beczkę, która się styrlikała na dół. Niektóre głodomory pozbierały ogórki i zezarły. Pamiętam też dziadów i takich, co dziadów udawali. Taki jeden „udawac” na wózku przykleił sobie na kolanie kawał cielęcego mięsa, że to niby nie ma nogi. Ktoś popchnął wózek i stał się „cud”: dziad skoczył żwawo na obie nogi. W sierpniu z ks. proboszczem Józefem Grosem a po wojnie z ks. proboszczem Janem Sidełko szliśmy na parafialne Dróżki Pana Jezusa i Dróżki Matki Bożej. Trwały cały dzień. Zaczynały i kończyły się na Placu Rajskim. Przez lata przewodnikami byli Jędrzej Garbień, Jakub Salus, Franciszek Światłoń, Józef Kuchta, Franciszek Łabędź, Józef Śmiłek, Jan Jędrzejowski, Józef Zadora i inni. Grała nasza orkiestra pod dyrekcją Jana Stokłosy. Niedaleko Ludwika Frosztęga z dziećmi stoją od lewej: Janina Ziemianin, Lucyna Dziok, Maria Oliwa, Józefa Tłomak, Jan Frosztęga, Antonina Wielbińska Od Serca | Numer 2 / rok 2014 DAJ SERCE Centrum Wolontariatu Caritas w Sułkowicach Jan Płoszczyca Wolontariusze Caritas już po raz szósty wzięli udział w ogólnopolskiej zbiórce żywności. W akcji zaangażowanych było 35 wolontariuszy w różnym wieku, zarówno ze Sułkowic jak i z Myślenic. W czterech sklepach zebrano ponad 555 kg żywności za prawie 3 tysiące zł. „Świąteczna Paczka” dotarła tym razem do 23 rodzin (91 osób). Niestety Dokończenie ze strony 18 Pałacu Piłata mieszkał w niewielkim domku kalwaryjski pustelnik. Za łóżko służyła mu trumna! Żywił się tym, co mu pielgrzymi ofiarowali, jeść mu też dawali zakonnicy. Innym miejscem, które nas ciekawiło, była Kaplica Anioła. Zresztą wszystkie kaplice musieliśmy dokładnie oglądnąć. Słowa przewodników, wspólne pieśni, obrazy w kaplicach pozwalały zrozumieć, co dana stacja przedstawia. Na Kalwarii oddawaliśmy cześć Bogu i jego Matce, dziękując za pomyślność i prosząc o łaski na dalszej drodze życia. Spisałem kolejne wspomnienia pani Ludwiki Frosztęgi. Mówiła mi również, że bardzo się cieszy, ponieważ mogła się modlić przed obrazem Serca Jezusowego. Obraz niedawno nawiedził dom Janiny i Józefa Ziemianinów, gdzie mieszka pani Frosztęgowa, otoczona miłością najbliższych. i tym razem nie udało się do wszystkich rodzin dostarczyć dary na święta, ponieważ zbyt późno otrzymaliśmy informacje, że rodzinom tym potrzebna jest pomoc. Rozpoczęła się już Wakacyjna Akcja Caritas, która skierowana jest głównie do dzieci i młodzieży z rodzin wielodzietnych, ubogich, niepełnych i dysfunkcyjnych. Ich rodziców nie stać na sfinansowanie wyjazdu dzieci na wakacyjny wypoczynek. Mogą brać w nich udział także chętni wolontariusze i zainteresowane osoby. Każdego roku Caritas wspiera finansowo wypoczynek zimowy i wakacyjny około 500 dzieci. Turnusy wakacyjne trwają minimum jeden tydzień. Zawsze są one wielką atrakcją i dobrym wypoczynkiem dla dzieci, które bez tej pomocy spędziłyby czas wakacji w domu. Środki materialne na Wakacyjną Akcję Caritas pochodzą przede wszystkim z rozprowadzanych w adwencie świec Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom. W dniu 25. maja na Bulwarze Czerwieńskim w Krakowie odbędzie się Święto Rodziny Krakowskiej 2014. Na gości czekają od godz. 11.00 liczne zabawy i konkursy z nagrodami, jazda konna i rejsy po Wiśle, mnóstwo cieka- wych występów na scenie, a wieczorem koncert. Ideą spotkania jest promowanie modelu dobrej rodziny poprzez wspólną zabawę. Prawie 30 stanowisk z zabawami zorganizowanymi przez zaproszone do udziału stowarzyszenia i firmy nie pozwoli się nudzić. Na każde dziecko będą czekać stanowiska zabawy, po przejściu których otrzyma okolicznościową nagrodę. „Skrzydła” to program długoterminowej pomocy uczniom szkół podstawowych, gimnazjów i liceów, którzy z powodu złej sytuacji materialnej w rodzinie wymagają wsparcia w formie dożywiania w szkole, zakupu przyborów szkolnych i podręczników, dofinansowania do wycieczek szkolnych itp. Właśnie dla takich dzieci powstał program „Skrzydła”, którego celem jest zwiększenie szans edukacyjnych najuboższych uczniów. Program proponuje objęcie ucznia opieką przez firmy i/lub osoby prywatne, które zobowiązują się do wsparcia finansowego przez okres przynajmniej jednego semestru szkolnego. Możliwa jest także jednorazowa wpłata w ramach tzw. „Skarbonki Skrzydeł”. Program „Skrzydła” daje możliwość wyboru formy pomocy i dopasowania jej do indywidualnych potrzeb ucznia, a także do możliwości finansowych sponsora. W ramach tego programu ofiarodawcy pomagają konkretnemu dziecku. Znają jego imię i ogólną sytuację rodzinną, zainteresowania i problemy. Wpłacają co miesiąc zadeklarowaną kwotę (zwykle ok. 150 PLN), przekazywaną następnie rodzicom dziecka. Caritas wymaga od rodziców rozliczenia przekazanych pieniędzy fakturami (za żywność, odzież, przybory szkolne i inne wydatki związane z dziećmi), co gwarantuje dobre wykorzystanie funduszy. Do programu „Skrzydła” wybierane są dzieci z rodzin o bardzo trudnej sytuacji materialnej, najczęściej wielodzietnych i dotkniętych dodatkowym problemem (choroba, odejście lub śmierć jednego z rodziców, choroba dziecka lub jego rodzeństwa). Kilkaset takich rodzin korzysta co miesiąc z pomocy prowadzonego przez Caritas punktu socjalnego. Uczniów do programu mogą zgłaszać także parafie, nauczyciele lub pedagodzy szkolni. 19 20 Od Serca | Numer 2 / rok 2014 HISTORIA SUŁKOWIC SERCEM PISANA Dzieje Ochotniczej Straży Pożarnej w Sułkowicach (część I) Stefan Bochenek KIEDY POWSTAŁA STRAŻ? Z inicjatywy wójta Sułkowic Jana Kiebzaka w roku 1883 powstała w naszej miejscowości Ochotnicza Straż Pożarna, nazywana również Ogniową. Ważne zadanie przy jej powstaniu spełnił Wojciech Kozik, który był przedstawicielem ówczesnego zakładu ubezpieczeń. Prawdopodobnie widział w tym korzyści także dla swojego pracodawcy według zasady: Mniejsze szkody wynikłe z pożarów – mniej wypłat odszkodowań z tytułu ubezpieczeń przed pożarami. Do drugiej połowy XIX wieku ciężar walki z pożarami spoczywał na barkach wszystkich mieszkańców. Ogień gaszono wodą z użyciem drewnianych drabin, przy pomocy skórzanych lub drewnianych wiader. Była to więc cenna inicjatywa, bardzo potrzebna dla normalnego funkcjonowania miejscowości. Zrzeszała prawdopodobnie około 10 strażaków i dysponowała jednotłokową sikawką. Potwierdzeniem daty powstania są zapisy w „Kronice OSP w Lanckoronie”, gdzie pod rokiem 1884 podana jest informacja o „czynnym udziale Ochotniczej Straży Pożarnej miejscowej” w ga- szeniu pożaru, jaki wybuchł jesienią [14 X 1884] w Sułkowicach. To znaczy, że w Sułkowicach straż była już zorganizowana i wyposażona. Pożar ten opisuje również w swojej „Kronice Sułkowic” Jan Kiebzak informując, że pożar wybuchł u Jędrzeja Majochy, potem przerzucił się na chałupę Jana Kurzyńca, a następnie objął inne domy. Ostatecznie strawił 12 domów, 2 stodoły i stajnię zajazdu. „SPRAWIĆ BECZKĘ NA WODĘ I WÓZ UKUĆ POD SIKAWKĘ” W prowadzonej od 1867 roku „Księdze Uchwał Rady Gminy Sułkowice” czytamy, że 12 lipca 1886 roku rada podjęła uchwałę, „aby sprawić beczkę na wodę i wóz ukuć pod sikawkę”. Zadanie to miało być sfinansowane z dobrowolnej składki mieszkańców, do przeprowadzenia której rada gminna upoważniła byłego wójta Jana Kiebzaka oraz organistę Wojciecha Zarazika. Rozliczenie „miało następować na podstawie kwitów (rachunków) przedstawianych przez naczelnika ogniowej straży Józefa Galusa”. Dwa lata później 8 lipca 1888 roku naczelnik Galus złożył wniosek o przeprowadzenie składki na „zakup ubrań i potrzebnych rekwizytów”. Wniosek ten zyskał akceptację rady. Po dwóch następnych latach 27 kwietnia 1890 rada gminna podjęła uchwałę o „odebraniu sikawki od p. Józefa Galusa a oddać takową Panu Naczelnikowi straży ogniowej Antoniemu Ciężkowskiemu”. „ARESZT, SPICHLERZ GMINNY, SZOPA NA SIKAWKĘ STRAŻY OGNIOWEJ I RZEŹNIA” 14 stycznia 1893 roku wójtem został Jan Bochenek, jego zastępcą naczelnik straży Antoni Ciężkowski. Na jego wniosek rada zabezpieczyła w budżecie pewną kwotę na rzecz „straży ogniowej ochotniczej w Sułkowicach”. Za pieniądze te zakupiono 50 sztuk Zdjęcie strażaków ze Sułkowic (w ciemnych mundurach) w dniu poświęcenia sztandaru w 1906 r. Od Serca | Numer 2 / rok 2014 HISTORIA SUŁKOWIC SERCEM PISANA „W ROKU 1906 BUDOWA MA PRZYJŚĆ DO SKUTKU” „Szlachtuz” przez pewien czas pełnił funkcję remizy wiaderek. Na posiedzeniu rady w dniu 22 maja 1893 roku wójt poinformował „o zawarciu wstępnej umowy zakupu kawałka gruntu szer. 8 m dł. 15 m od spadkobierców po śp. Kazimierzu Kiebzaku – pod budowę budynku, w którym znalazłoby miejsce areszt, spichlerz gminny, szopa na sikawkę straży ogniowej i rzeźnia”. 23 lipca 1893 rada przyjęła do realizacji przedłożony przez Ciężkowskiego plan tego budynku wraz z kosztorysem na kwotę 742,20 koron. Po kolejnych dyskusjach w dniu 28 kwietni 1895 roku zatwierdzony został na kwotę 1350 koron. KSIĘGA HONOROWA STRAŻY POŻARNEJ W SUŁKOWICACH Pierwsze zapisy w „Księdze Honorowej Straży Pożarnej w Sułkowicach” widnieją pod datą 18 lutego 1888 roku. Członkami OSP byli wówczas m.in. druhowie: Antoni Ciężkowski, Wojciech Kozik, Jan Bochenek, Marcin Profic, Wincenty Latoń, Walenty Stopa, Andrzej Majocha, Jan Bargieł, Wojciech Kalinowski i Jan Kiebzak. Z następnego wpisu (10 stycznia 1902 roku) dowiadujemy się, że naczelnikiem straży był Antoni Ciężkowski, komendantem Wojciech Kozik, podkomendantem Maycher Ciężkowski. Szczególnie aktywnym działaczem był Antoni Ciężkowski, który organizował dla strażaków ćwiczenia sprawnościowe. SUŁKOWICE – LANCKORONA Strażacy ze Sułkowic i Lanckorony ściśle ze sobą współpracowali, wzajemnie się odwiedzając i organizując wspólne ćwiczenia. Pod datą 12 kwietnia 1892 roku znajdujemy zapis, że lanckorońska OSP „zamiast ćwiczeń, dla nabycia taktu w postępowaniu mar- szowym i zaznajomieniu się z sąsiedzką OSP, odbyła marsz do Sułkowic”. Z kolei w dniu 22 maja nasza straż „brała udział w poświęceniu sztandaru i rekwizytów w Lanckoronie”. Wzajemne kontakty były konieczne, ponieważ pożary w ciasno zabudowanych Lanckoronie i Sułkowicach często się zdarzały, zwłaszcza że budynki były przeważnie stare, drewniane, pokryte słomą i często bez kominów. POŻAR W RYNKU Poważny pożar, grożący zniszczeniem całych Sułkowic, wybuchł 28 czerwca 1895 roku. Pastwą jego padło 8 budynków znajdujących się w miejscu obecnego rynku. Do pomocy miejscowym strażakom przybyła straż lanckorońska w liczbie 30 druhów „z sikawką i innymi rekwizytami”. Dzięki skutecznej akcji gaśniczej od pożaru uchroniono m.in. kościół, budynki plebańskie i dom Towarzystwa Kowali. KUPIĆ DRUGĄ SIKAWKĘ Nic więc dziwnego że na sesji 17 grudnia 1895 roku rada gminna postanowiła „zarządzić dobrowolną składkę celem powiększenia funduszu na zakupienie sikawki”. W roku następnym 1896 zakupiono drugą sikawkę oraz kilka odcinków węży. Podniosło to znacznie walory bojowe jednostki, zwłaszcza że sprzęt w tamtych czasach był bardzo zawodny. Naczelnik straży złożył sprawozdanie za 10 ostatnich lat, które zostało przyjęte z zastrzeżeniem: „Rada gminna sobie zastrzega w razie rezygnacji z Naczelnika straży, aby w ten czas oddał rachunek i rekwizyta strażackie oraz cały inwentarz”. 5 kwietnia 1903 roku rada „uchwala regulamin dla straży a mianowicie: wyznacza plac zborny, konie do sikawek, a zwoływanie straży odbywa się trąbką”. 29 stycznia 1905 roku czytamy w „Księdze Uchwał”: „...ponieważ poprzednia rada gminna powzięła uchwałę o wybudowaniu budynku przeznaczonego na pomieszczenia urzędu gminy ponawia tą uchwałę z dodatkiem, że przy tym budynku ma być wybudowana strażnica pożarna i o ile na to fundusze pozwolą w roku 1906 budowa ma przyjść do skutku”. 27 września 1905 roku wójtem wybrano Tomasza Bielę. Naczelnik straży Antoni Ciężkowski na posiedzeniu rady gminnej 2 września 1906 roku postawił wniosek o udzielenie pożyczki w wysokości 200 koron na mundury strażackie. POŚWIĘCENIE SZTANDARU I „FLORIANA” 4 października 1906 na wniosek wójta Bieli i prośby naczelnika Ciężkowskiego rada gmina przeznaczyła 50 koron na poświęcenie sztandaru i przyjęcie gości. Postanowiła także „wysłać w deputacji do księcia Lubomirskiego, który przybywa na poświecenie sztandaru straży ogniowej”. Ważności temu wydarzeniu dodawał fakt, że oprócz poświęcenia zakupionego ze składek mieszkańców sztandaru straży w 1906 roku z udziałem m.in. ks. biskupa Bandurskiego oraz posła księcia Lubomirskiego, w takcie tej uroczystości poświęcono również trzecią sikawkę dwutłokową zwaną „Florianem”, która zachowała się do dziś. Takim sprzętem dysponowały wówczas tylko nieliczne jednostki. SUŁKOWICE – HARBUTOWICE W tym czasie jednostka sułkowicka współpracowała z jednostką OSP Harbutowice, która powstała w czerwcu 1904 roku. Naczelnik straży harbutowskiej a jednocześnie kierownik szkoły Franciszek Kuś tak pisze w „Księdze szkoły”: „Z sąsiednią Strażą Pożarną w Sułkowicach utrzymywaliśmy przyjacielskie stosunki, niejednokrotnie ćwiczyliśmy razem i występowali podczas różnych uroczystości”. „Jako najbliżsi sąsiedzi strażaków sułkowskich utrzymywaliśmy z nimi żywy kontakt, mimo iż dzieliły nas duże różnice. My mieliśmy komendę sokolą, oni swoją orginalną, na ćwiczeniach śpiewaliśmy pieśni narodowe, oni wojskowe au- 21 22 Od Serca | Numer 2 / rok 2014 HISTORIA SUŁKOWIC SERCEM PISANA striackie. Nasza straż należała do Związku, sułkowska była niezawisła. Mimo tych różnic, godziliśmy się ze sobą a nawet zaprzyjaźnili i przyjaźń tę utrzymywaliśmy w służbie i poza służbą, w mundurze strażackim i cywilnym”. KONEWECZKI I TŁOMNICE, SIKAWKA Z SANOKA W dniu 14 lutego 1909 roku Ciężkowski wnioskował, „aby gmina zakupiła nowe płucienne koneweczki na wodę, aby było w czem wode nosić podczas pożaru”. Rada gminna zakup tych koneweczek oraz dodatkowo tłomnic przeniosła na właścicieli domów. Drugi wniosek naczelnika, „aby zakupić nową sikawkę”, rada przyjęła do realizacji i upoważniła wójta, aby wspólnie z naczelnikiem straży „weszli w porozumienie z dyrekcją Sanockiej Fabryki Sikawek” w sprawie jej zakupu. 27 czerwca 1909 r. rada uchwaliła „zaciągniecie pożyczki w Krakowskim Towarzystwie Wzajemnych Ubezpieczeń na zakup sikawki wcześniej już w zadatkowanej w kwocie 510 koron”. Humor strażacki Strażak ratuje staruszkę z płonącego mieszkania. - Proszę zacisnąć zęby! – krzyczy znosząc ją po drabinie. - W takim razie musimy się wrócić, bo moje zęby zostały na półce w łazience. Z płonącego budynku strażak wynosi na ramionach piękną dziewczynę. - Dziękuję panu, to jest prawdziwy wyczyn! - Rzeczywiście, nieźle musiałem się namęczyć, żeby nie dopuścić do pani żadnego z moich kolegów! - Straż pożarna? Proszę natychmiast przyjechać! Zauważyłam przed chwilka, że jakiś mężczyzna próbuje dostać się po drabinie do mojego mieszkania! - Dlaczego pani do nas telefonuje, a nie na policję? - Bo to robota dla straży. On ma za krótką drabinę! W więzieniu wybuchł pożar. Na dziedziniec wjechała drabina strażacka. W tym momencie ze wszystkich stron rozległy się okrzyki: - Do nas! Do nas! Do nas! Ziewająca solenizantka nie jest zadowolona z tego, iż goście zasiedzieli się u niej zbyt długo. Nagle dzwoni telefon. Solenizantka podnosi słuchawkę, przez chwilę słucha, po czym odkłada ją i oznajmia: - Dzwonili ze straży pożarnej. Mówili, że w domu któregoś z was wybuchł pożar. Niestety, nie dosłyszałam u kogo... Strażak wraca po pracy do domu i czując swąd, woła do żony: - Kochanie, cóż to za cudowny zapach spalenizny! Święci patroni Polski Renata Boczkaja Miesiąc maj obfituje w ważne dla nas święta patronów Polski. Najpierw wspominamy Matkę Bożą Królową Polski, potem św. Stanisława, biskupa i męczennika, wreszcie św. Andrzeja Bobolę. Ale do grona tego należy dołączyć również św. Wojciecha, biskupa, którego czcimy 23 kwietnia i św. Stanisława Kostkę, zakonnika wspominanego 18 września. Tak przedstawia się poczet świętych patronów Polski. Za ich wstawiennictwem modlimy się w intencji Ojczyzny. P olacy od wieków wyjątkowo czcili Maryję jako swoją Matkę i Królową. Szczególnym kultem w Polsce otoczeni są także wpisani w historię naszego narodu święci biskupi Wojciech i Stanisław. W związku z tym w 1962 roku papież, obecnie już święty Jan XXIII ustanowił św. Stanisława wraz ze św. Wojciechem oraz Matką Bożą głównymi patronami Polski. Uroczystości patronalne rokrocznie zbierają cały Episkopat Polski i rzesze wiernych: 3 maja na Jasnej Górze, 23 kwietnia przy grobie św. Wojciecha w Gnieźnie i w okolicach 8 maja w kościele oo. Paulinów Na Skałce w Krakowie. Najmłodszym patronem Polski, ale nie ze względu na wiek a na „staż patronacki”, jest św. Andrzej Bobola, jezuita, którego watykańska Kongregacja Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów ogłosiła opiekunem narodu polskiego. Wraz ze św. Stanisławem Kostką, ogłoszonym patronem Polski w roku 1671, należy on do grona tzw. drugorzędnych patronów naszego narodu (co wpływa na rangę liturgicznych obchodów dnia poświęconego danemu świętemu). Dlaczego stali się patronami Polski? NAJŚWIĘTSZA MARYJA PANNA KRÓLOWA POLSKI (3 MAJA) Matka Boża jest główną patronką Polski od 1962 r. Pomysł oddania ojczyzny pod opiekę Maryi zrodził się po cudownej obronie Jasnej Góry przed wojskami szwedzkimi. W 1656 r. król Jan Kazimierz ogłosił Ją szczególną patronką Królestwa Polskiego. Przed obliczem Matki Bożej Łaskawej we Lwowie złożył berło oraz koronę i padł na kolana, wysławiając Ją słowami: „Wielka Boga-Człowieka Matko, Najświętsza Dziewico”. Przysiągł szerzyć Jej cześć. Jednak nie Pani Lwowska, ale Częstochowska szybko zyskała powszechną cześć. W 1717 r. obraz Matki Boskiej Częstochowskiej uhonorowano papieskimi koronami. A w 1920 r. na wniosek Episkopatu Polski Benedykt XV ustanowił 3 maja uroczystość ku czci NMP Królowej Polski. Wybierając dzień 3 maja, chciano podkreślić łączność tego świę- Od Serca | Numer 2 / rok 2014 ŚWIĘCI Z SERCEM ŚW. STANISŁAW ta z Sejmem Czteroletnim i uchwaloną przez niego (8 MAJA) konstytucją. Ponownie PolSwą świętość św. Staniskę pod opiekę Matki Bożej sław, biskup krakowski, zazawierzyli kardynałowie wdzięcza obronie wiernych przed słynącym z porywczeHlond i Wyszyński. go charakteru królem Bolesławem Śmiałym. Monarcha ŚW. WOJCIECH wiele czasu poświęcał na (23 KWIETNIA) Pochodził z Czech. Był wojny. Pod jego nieobecność biskupem praskim, i to bar- w kraju szerzyło się zepsucie. dzo wymagającym. Niestety, Żołnierze zaczęli go potamieszkańcy Pragi nie stoso- jemnie opuszczać. Gdy król wali się do zaleceń swojego wrócił do kraju, zaczął się pasterza. Zasmucony tym mścić. W obronie ludu stanął faktem Wojciech wyjechał z biskup Stanisław. Upominał Pragi, ale wkrótce na pole- monarchę, a gdy to nie przycenia papieża musiał do niej niosło efektu, rzucił na niego klątwę. wracać. ponownie zrosną się w jedno państwo, jak zrosło się ciało Stanisława. Wyłączył go w ten sposób ze społeczności Kościoła, a tym samym zwolnił od posłuszeństwa poddanych. Uniesiony gniewem Bolesław zemścił się na biskupie, gdy ten odprawiał Mszę na Skałce. Zabiwszy go, kazał poćwiartować zwłoki. Przy grobie świętego, otaczanego szczególną czcią już za życia, gromadziło się wielu wiernych. A Bolesław musiał wyjechać z Polski. Zmarł na wygnaniu. Stanisław został kanonizowany w 1254 r. Przez wiele lat żywa była legenda o zrośnięciu się członków ciała świętego. Kult św. Stanisława wzmógł się w okresie rozbicia dzielnicowego. Liczono wówczas, że poszczególne dzielnice Musiało minąć wiele miesięcy, a młody Staś musiał przejść setki kilometrów, by wreszcie mógł założyć habit. Gdy raz zachorował, a właściciel domu, w którym święty przebywał, nie zezwolił na przybycie księdza, Komunię miała mu podać św. Barbara. Innym razem Ciałem Pańskim nakarmili go aniołowie. Życzył sobie śmierci w święto Wniebowzięcia. Matka Boża wyprosiła mu tę łaskę. Gdy dwa lata po śmierci otwarto trumnę, okazało się, że ciało świętego się nie rozkłada. Przypisuje się mu zwycięstwo Polski pod Chocimiem w 1621 r. Pewien jezuita miał widzieć wówczas św. Stanisława w obłokach, jak błagał Matkę Bożą o pomoc. Czesi nie byli uradowani powrotem niewygodnego dla nich biskupa. Otwarcie przeciwko niemu wystąpili. Wtedy Wojciech za zgodą papieża udał się do Węgier a potem do Polski. Tu z radością podjął go Bolesław Chrobry. Chciał zatrzymać biskupa na swoim dworze, jednak ten pragnął udać się z misją do Prus. Próba chrystianizacji zakończyła się dla niego śmiercią męczeńską. Wieść ta szybko doszła do papieża, który już dwa lata po śmierci w 999 r. ogłosił Wojciecha świętym. Jego szczątki spoczęły w Gnieźnie, gdzie utworzono niezależną metropolię. Było to istotne wydarzenie dla Polski i Kościoła. ŚW. STANISŁAW KOSTKA (18 WRZEŚNIA) Św. Jan XXIII uznał go szczególnym patronem młodzieży polskiej. Jest przykładem gorliwości i cierpliwego podążania za wolą Bożą mimo przeciwności. Rodzice Stanisława sprzeciwiali się jego powołaniu zakonnemu, dlatego święty zmuszony był opuścić dom potajemnie. Jezuici nie chcieli przyjąć go bez zgody rodziców. ŚW. ANDRZEJ BOBOLA (16 MAJA) Jezuita, misjonarz, męczennik (30 XI 1591 - 16 V 1657). 16 maja 1957 roku papież Pius XII promulgował encyklikę Invictus Athletae Christi w trzechsetną rocznicę męczeństwa św. Andrzeja Boboli. Od 17 czerwca 1938 r. relikwie świętego znajdują się w Warszawie, 50 lat później złożono je w nowo wybudowanym sanktuarium św. Andrzeja Boboli przy ul. Rakowieckiej. „To co specyficzne dla św. Andrzeja Boboli, to pasja, z jaką oddawał się ewangelizacji, nie zwa- żając na trudy jakie musiał podejmować, aby dotrzeć z Dobrą Nowiną do człowieka poszukującego. Będąc wiernym posłannictwu Ewangelii pragnął, aby dotarła ona do najdalszych zakątków naszej Ojczyzny” – napisali biskupi w liście z okazji ustanowienia św. Andrzeja patronem Polski. „Również i dziś potrzebujemy takiego świadectwa oddania w szerzeniu Ewangelii wszędzie tam, gdzie Pan nas posyła, nieraz aż po męczeństwo. Może dziś już nie chodzi o męczeństwo krwi, ale o wytrwałe świadectwo wierności Ewangelii w życiu codziennym”. Opracowano na podst. źródeł: wieczernik.oaza.pl oraz mlodziez.przk.pl 23 24 Od Serca | Numer 2 / rok 2014 WYDARZENIA Pożegnaliśmy Doktora Wiesława Korpala Andrzej Przybyszowski Przemówienie na pogrzebie Doktora Wiesława Korpala w Sułkowicach w dniu 29 kwietnia 2014 S potykamy się tutaj w smutku i skupieniu żegnając Doktora Wiesława Korpala, który odszedł po długim, prawie stuletnim życiu. Życiu zawodowo spełnionym, a rodzinnie szczęśliwym. Smutek nasz łączy się z radością i dziękczynieniem Bogu, że mogliśmy w jakiś sposób uczestniczyć i być obecni w jego życiu. Dr Wiesław Korpal, urodzony w Krakowie w 1916 roku pochodził z rodziny o artystycznych korzeniach; jego dziadek i ojciec byli artystami malarzami. Tradycja ta nadal w tej rodzinie trwa. Lata młodości spędził w Krakowie i tutaj rozpoczął studia na Wydziale Lekarskim UJ. Działał aktywnie w harcerstwie w stopniu podharcmistrza. To harcerstwo właśnie, obok domu rodzinnego ukształtowało jego charakter jako człowieka prawego, o jasnych, ugruntowanych poglądach, mocno opartego na wierze i kościele katolickim. Był wysportowany, towarzyski, bezpośredni w kontaktach, przyjazny młodym, był duszą towarzystwa – i tak długo można by wymieniać... Wybuch wojny wstrząsnął wszystkimi. Wiesław wstępuje do ZWZ, potem do AK. Przez dwa lata studiuje w Wilnie. Wraca stamtąd do rodzinnego miasta unikając w ten sposób tragicz- nego losu swoich profesorów i kolegów pomordowanych przez litewskich szaulisów i Niemców w Ponarach. W Krakowie pracuje jako tramwajarz – i kontynuuje studia. Pomaga uratować się wielu Żydom. W 1943 r. żeni się z Marią Bochenkówną z Sułkowic, córką posła na Sejm II RP. To idealne małżeństwo dopiero śmierć rozdzieli. Tak niedawno, ledwie kilka tygodni temu, obchodziliśmy tutaj kolejną, już 71-szą rocznicę ślubu. Przez chwilę z Nim rozmawiałem. Interesowały Go losy jego kochanej Cracovii... Udało się przetrwać wojnę. Udało się ukończyć studia. W 1948 r. Wiesław i Maria przybywają do Jasła, gdzie pozostaną przez prawie 25 lat. Był to wówczas akt odwagi. Jasło, piękne podkarpackie miasto, zostało doszczętnie i sadystycznie zniszczone przez niemieckiego okupanta jeszcze przed przejściem frontu. Zamieszkali w zabudowaniach klasztornych, obok wysadzonego w powietrze kościoła OO. Franciszkanów. W Jaśle Dr Korpal uzyskuje specjalizację z radiologii. Jest świetnym diagnostą, wychowawcą i przyjacielem młodych lekarzy. Prowadzi praktykę lekarską, pracuje w szpitalu i jest kierownikiem Przychodni Przeciwgruźliczej, dyrektorem Sanatorium Przeciwgruźliczego. Z końcem lat 60-tych zostaje dyrektorem Szpitala. W tych trudnych latach po- wojennych lojalnie i wiernie stał przy naszym Ojcu, z którym współpracował w szpitalu, prześladowanym przez ówczesne władze. Jeszcze raz, w imieniu Rodziny, składam mu za to serdeczne podziękowanie. Także i za to, że żegnał na jasielskim cmentarzu oboje naszych Rodziców. Rzecz ciekawa, Dr Korpal, spadkobierca swojego Ojca i Dziadka, sam uprawiał dziedzinę medycyny zaliczaną do diagnostyki obrazowej. I to uprawiał jako artysta! Człowiek o szerokich zainteresowaniach; wystarczy zobaczyć jego bibliotekę, obrazy; świetny narciarz i turysta, znał Tatry, Czarnohorę, Gorgany. Najmocniej trzeba podkreślić jego patriotyzm – nigdy nie miał trudności wyboru! W 1970 r. pp. Korpalowie wyjechali z Jasła don Sułkowic. Tu doktor podjął prace w Szpitalu Powiatowym w Myślenicach, Przychodni Radiologicznej, był przez kilka lat dyrektorem Szpitala. Udzielał się też w pracy Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie. Ich dom w Sułkowicach, stworzony przez kochaną Marysię, córki Olę i Grażynę, był zawsze otwarty, gościnny, był azylem dla artystów malarzy i muzyków. Był i jest prawdziwym polskim domem. Nie chce się wierzyć, że Jego już tam nie ma. Patrząc na jego życie można postawić pytanie o receptę na życie szczęśliwe. Odpowiedzi trzeba szukać u dwu muz: Medycyny i Filozofii. Pierwsza piękna, mówi rozwlekle i niejasno. Druga, poważna, z pomocą Polihymnii, odpowiada precyzyjnie: Idź za Janem Sebastianem Bachem. Otwiera on swoja 45. Kantatę chorałem: „Es is dir gesagt Mensch was Gut ist” (Powiedziano ci człowiecze co dobrym jest). Dr Korpal musiał znać te słowa – i dalsze Żegnaj Wiesiu! Od Serca | Numer 2 / rok 2014 PARAFIA Serce Jezusa przez szkiełko widziane (część III) Ks. Leszek Dyląg Nasza świątynia zmienia się z miesiąca na miesiąc. Ciągłe ubogacanie wnętrza współgra z elementami, które od wielu lat cieszą oczy parafian i gości sułkowickiej fary. Witraże nad prezbiterium, ukazujące postacie związane z kultem Serca Jezusowego, już dawno zadomowiły się w naszym kościele. Chociaż czasami wydaje się, że postacie na nich przedstawione są historycznie odległe od czasów, gdy rozwijał się kult Serca Jezusowego (XVII-XIX w.), to jednak bardzo dobrze oddają miłość do Serca Zbawiciela. K olejne postacie, które pragnę przybliżyć, znajdują się w niemal na wprost patrząc na prezbiterium. Św. Jan Apostoł i św. Tomasz Apostoł sąsiadują z witrażem centralnym przedstawiającym Serce Jezusa. Św. Franciszek z Asyżu przedstawiony został w oknie znajdującym się na prawo od św. Tomasza. Św. Jan to najmłodszy z apostołów, umiłowany uczeń Jezusa, któremu Zbawiciel powierzył opiekę nad swoją Matką. Jest to jednocześnie autor najmłodszej Ewangelii. Symbolika witraża odwołuje się do autorstwa czwartej Ewangelii. Św. Jan został ukazany jako młodzieniec z księgą i piórem w ręku. Trochę przeczy to dacie powstania Ewangelii Janowej, napisanej w latach 90-tych pierwszego wieku, gdy autor był już starcem. U stóp świętego znajduje się orzeł. Ewangelia według św. Jana różni się znacznie od pozostałych trzech Ewangelii, ponieważ ukazuje Jezusa z innej perspektywy. Umiłowany uczeń Pana nie tylko spisywał dzieje Chrystusa na ziemi, ale także wzbogacał je doświadczeniem działającego już kilkadziesiąt lat Kościoła. Niczym orzeł wzlatuje ponad pozostałych trzech ewangelistów dostrzegając, że wydarzenia z życia Jezusa mają znaczenie symboliczne, np. rozmnożenie chleba nie jest tylko dobrym uczynkiem wobec głodnych, ale także zapowiada Eucharystię. W Ewangeliach czytamy, że św. Jan opierał głowę na piersiach Chrystusa, czyli że był bliski Jego Sercu. Św. Jan pierwszy zrozumiał tajemnicę Serca Pana Jezusa i z tego źródła czerpał głęboką wiedzę o Bóstwie Chrystusa. Nigdy nie zapomniał dnia, w którym poszedł za Jezusem. Było to nad brzegiem Jordanu. Zapamiętał nawet godzinę: „było to około dziesiątej” (J 1,39). Według naszej rachuby czasu – o czwartej po południu. Przez trzy lata wędrówki z Mistrzem lepiej zrozumiał Pana niż pozostali apostołowie. Nic więc dziwnego, że razem z Piotrem i Jakubem Jan został wyróżniony przez Chrystusa i należał do trzech Jego zaufanych uczniów. Byli oni świadkami szczególnego wywyższenia Zbawiciela na Górze Tabor i Jego najgłębszego poniżenia w Getsemani. Spośród przestraszonych apostołów Jan odnalazł się pierwszy i on jeden poszedł za umiłowanym Mistrzem aż pod krzyż. Nie zważał przy tym na groźby Żydów, na przerażający widok cierpiącego Zbawiciela na krzyżu. Nie mógł Go opuścić. Ten ostatni czyn miłości jest wspaniałym świadectwem jego wierności Sercu Jezusowemu. Straż Honorowa Najświętszego Serca Pana Jezusa czci św. Jana Ewangelistę jako swojego szczególnego patrona. Był bowiem zawsze blisko Serca Bożego. Czuwał przy Sercu Pana Jezusa przy Ostatniej Wieczerzy i pod krzyżem na Kalwarii, gdy Serce Boże zostało otwarte włócznią żołnierza jako krynica zbawienia dla wszystkich. Podkreśla się również, że najważniejsze objawienia Serca Jezusowego św. Gertrudzie i św. Małgorzacie Marii Alacoque miały miejsce właśnie w święto św. Jana Apostoła i Ewangelisty. Św. Tomasz, zwany także Didymos (tzn. bliźniak), należał do ścisłego grona dwunastu apostołów. W ikonografii przedstawiany jest w tunice, jego atrybutami są kątownica, kielich, księga, miecz, serce, włócznia, zwój. Na naszym witrażu przedstawiony jest tylko jeden atrybut – serce. Jest postacią symboliczną. Pragnie dążyć do prawdy, ale jednocześnie przeszkadza mu w tym brak wiary, chęć doświadczenia wszystkiego empirycznie. Chociaż Tomasz oświadczył, że jest gotów ponieść śmierć z Panem Jezusem, pojmanie i ukrzyżowanie Mistrza tak 25 26 Od Serca | Numer 2 / rok 2014 PARAFIA trudnych momentach prosić o wstawiennictwo św. Tomasza. go zmieszało, zniechęciło i przeraziło, że nie chciał uwierzyć w Jego zmartwychwstanie. Dlatego oświadczył: „Dopóki oglądać nie będę blizn na rękach Jego, nie dotknę ich palcami i nie włożę ręki w ranę boku Jego, nie uwierzę”. W tydzień potem Pan Jezus spełnił życzenie Tomasza i rzekł do niego w obecności innych apostołów: „Włóż rękę w rany Moje, oglądaj ręce Moje i włóż rękę w bok Mój, a nie bądź niewiernym, ale wiernym”. I uwierzył Tomasz, znikły jego powątpiewania wobec rzeczywistości, promień łaski przeniknął na wskroś jego duszę, zaczem zawołał z pokorą, wiarą i miłością: „Pan i Bóg mój!”. To wydarzenie można odczytać jako dotknięcie Serca Jezusa. Należy zaznaczyć, że powątpiewanie Tomasza nie jest związane z chęcią podważenia prawdy o Zmartwychwstaniu Chrystusa, lecz z koniecznością wykluczenia wszelkich błędów czy złudzeń, jakie mogły wkraść się w umysły pozostałych Apostołów. Św. Tomasz zwątpił i został za to przez Pana Jezusa łagodnie złajany. Trzeba jednak odróżnić uporczywe negowanie prawd podawanych przez Kościół od wątpliwości pochodzących ze słabości ludzkiej natury i pracy kusiciela. Kto bowiem z umysłu i dobrowolnie wątpi, czy prawda przez Boga objawiona, a przez Kościół do wierzenia podana zasługuje na wiarę, ten przypuszcza, że Bóg i Kościół może się mylić. W takim wypadku byłby to grzech ciężki. Od takich powątpiewań należy odróżnić wątpliwości mimowolne, które mogą się zdarzyć nawet najpobożniejszym. Takie wątpliwości uważać należy za pokusy i nagabywania szatańskie. Jeśli nas dręczą bez winy i przeciw woli naszej, to nie powinniśmy się nimi przejmować, gdyż ustąpią wobec gorącej modlitwy i szczerego aktu wiary. Możemy, a nawet powinniśmy w takich Ostatnim opisanym w tej części „świętym w oknie” jest św. Franciszek z Asyżu. Można by zapytać: Cóż może mieć wspólnego z Sercem Jezusa postać żyjąca na przełomie XII i XIII wieku? Umbria leży w środkowych Włoszech. Na zboczach wielu wzgórz niczym jaskółcze gniazda usadowiło się wiele pięknych miasteczek. Wśród nich jednym z najbardziej malowniczych jest Asyż, miasto, gdzie w roku 1182 przyszedł na świat Jan Bernardone. Jego ojciec był szanowanym kupcem i miał nadzieję, że syn pójdzie w jego ślady. Myśląc, że przyniesie to szczęście w interesach, po powrocie z Francji, nazwał go Franciszkiem. Młody Franciszek chciał wieść życie rycerza. W 1202 r. 20-letni Franciszek udał się do Perugii, aby tam walczyć z wrogami Asyżu. W wyniku zdrady trafił do więzienia, gdzie w lochu spędził rok. Ten fakt musiał zapoczątkować proces długiego, powolnego nawrócenia, które pochłonęło wiele lat i spowodowało, że Franciszek dokonał wyjątkowo radykalnego wyboru i postanowił naśladować Pana Jezusa Chrystusa. Kiedy modlił się przed krucyfiksem w kościółku św. Damiana poza murami Asyżu, usłyszał głos Chrystusa ukrzyżowanego: „Franciszku, idź i napraw mój Kościół, który ulega ruinie”. Zobaczył wtedy, że kościółek, w którym się modlił, wymaga remontu. Wrócił do domu, zabrał ze sklepu ojca cenne sukna i je sprzedał. Rozgniewany ojciec powołał go przed sąd biskupa i zażądał zwrotu pieniędzy. Wówczas Franciszek oddał ojcu nie tylko pieniądze, ale także i szaty, mówiąc, że od tej pory tylko Bóg będzie dla niego Ojcem. Przywdział szatę pokutną w formie krzyża, przepasał się sznurem i zaczął prowadzić życie pokutne, utrzymując się jedynie z jałmużny. Wkrótce inni młodzieńcy pociągnięci wielkimi ideałami zaczęli się wokół niego gromadzić. Wiosną 1209 roku Franciszek poprosił w Rzymie o zatwierdzenie napisanej przez siebie reguły. Papież Innocenty III, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami miał odmówić i wręczyć Franciszkowi napomnienie, ale jak mówią podania, pod wpływem snu z poprzedniej nocy postanowił zatwierdzić regułę. W śnie tym papież Innocenty widział walące się mury bazyliki lateraneńskiej i obszarpanego młodzieńca, który w jego oczach urósł do olbrzyma i ocalił Lateran. We Franciszku Innocenty rozpoznał młodzieńca ze swego snu i zatwierdził franciszkański sposób życia, polecając braciom mniejszym głoszenie nawrócenia i pokuty. Swoim sposobem życia św. Franciszek głosił prostotę życia i miłość do wszystkich stworzeń i dlatego m.in. ekolodzy obrali go za patrona. Na obrazach, podobnie jak na naszym witrażu, przedstawiony jest w habicie w towarzystwie ptaków. Ktoś może powiedzieć: „Gdzie tu związek z Sercem Jezusa?” Św. Franciszek może nie wskazuje bezpośrednio na Serce Zbawiciela, nie nawołuje do jakiś specjalnych nabożeństw, ale swoją postawą ukazuje nam to, co powinniśmy odczytać w Bożym Sercu. Miłość do wszystkich stworzeń, prostota życia, uważne wsłuchiwanie się w głos Boga i pełnienie Jego woli – oto cechy, jakie winny charakteryzować czciciela Chrystusowego Serca, oto cechy, jakich uczy nas św. Franciszek. Pozostały jeszcze trzy witraże, przedstawiające trzy wielkie postacie, które mocno zapisały się w historii kultu Serca Jezusowego. O nich można będzie przeczytać już w kolejnym numerze naszego pisma. Tymczasem modląc się do Najświętszego Serca Zbawiciela wspomnijmy na tych, którzy przetarli nam szlaki, a których już dobrze znamy. Od Serca | Numer 2 / rok 2014 LITURGIA Zrozumieć liturgię Damian Jędrzejowski W poprzednich artykułach pisałem na temat istoty liturgii, roli, jaką powinna odgrywać w życiu człowieka. Jednak nie można na tym poprzestać, lecz spróbować pokusić się o przedstawienie wymiaru ludzkiego. Liturgia jest kultem Istoty Boskiej ze strony ludzi. Widzimy więc, że liturgia nie może istnieć (w takiej formie, jaką przedstawiałem), jeśli nie istnieje Bóg, oraz jeśli nie ma ludzi, którzy głęboko w Niego wierzą i chcą oddawać Mu cześć. Pierwszy warunek gwarantuje nam nasza wiara. Drugi zależy wyłącznie od nas. Człowiek po to ma wolną wolę, by móc wybrać, jakiemu panu służyć. Jednak w natłoku obowiązków, z braku czasu albo ogranicza częstotliwość spotkań na Łamaniu Chleba, albo popada w rutynę, kompletnie nie zastanawiając się nad tym, co tam robi. Oczywiście to nie są jedyna dwa wyjścia. I po to właśnie ten artykuł. TOŻSAMOŚĆ W LITURGII Każdy z nas jest częścią społeczeństwa – czy tego chce, czy nie. Często wmawia się nam, że razem tworzymy wielką, szarą masę. Posiadamy dowody tożsamości, za pomocą PESEL jesteśmy ponumerowani. W różnych środowiskach, w szczególności w Internecie, czujemy się kompletnie anonimowi, obcy i nieistotni dla innych. Czy i tak jest przed Bożym obliczem? Oczywiście że nie! Każdy z nas jest jedyny w swoim rodzaju wyjątkowy dla Boga. On patrzy na każdego i każdą z nas z wielką Miłością. Wobec tego, czy uczestnicząc w liturgii mam prawo do lekceważenia Miłości, jaką otrzymuję? Mam. I niejednokrotnie to właśnie czynię. Czy widząc zachowanie ludu Bożego w świątyni, mogę stwierdzić, że inni odpowiadają / śpiewają / skłaniają się / żegnają, więc ja nie muszę? Mogę. Pytanie czy warto. Kim wobec tego jestem? Jakim wobec tego powinienem być? Jestem Dzieckiem Bożym i moje zachowanie ma być godne Dziecka Bożego. Jednocześnie tworzymy wspólnotę. Liturgia bez wspólnoty nie jest liturgią. Powinniśmy więc mówić jednym głosem. Powiążmy teraz oba fakty: bycia Dzieckiem Boga i członkiem wspólnoty Kościoła. Zostaliśmy przez Boga stworzeni i do Niego należymy (oczywiście możemy się tego wypierać – wolna wola). W Jego oczach jesteśmy wyjątkowi. Dla Boga nie ma więc większej różnicy, czy błaga Go mężczyzna czy kobieta. Nie płeć stanowi o jego wyjątkowości, w oczach Bożych oczywiście. Kim wobec tego jestem stając przed Panem? Dzieckiem Jego, stworzeniem, człowiekiem. Jest bezsprzecznym faktem, że człowiekiem nazwać się może tak kobieta jak i mężczyzna. Ponieważ w liturgii tworzymy wspólnotę, dla której tak ważna jest jedność, wyrażamy się jako ja, człowiek. W praktyce – na wezwanie Kapłana: „Oto Baranek Boży...” odpowiadamy: „Panie, nie jestem godzien...”, co ma znaczyć: „Panie, ja, człowiek nie jestem godzien....”, a nie „Panie, ja kobieta, nie jestem godna...”. Nie ma potrzeby przed obliczem Najwyższego manifestować swoich różnic – ma nam zależeć na tworzeniu jednej wspólnoty. Stąd też używamy rodzaju męskiego. I nie jest to żadna ujma dla kobiet. Więc: „godzien” a nie „godna”. Podobnie jest z pierwszym aktem pokutnym, gdy mówimy: „Spowiadam się Bogu Wszechmogącemu, i wam bracia i siostry, że bardzo zgrzeszyłem...”, a nie „zgrzeszyłam”. EKSPRESJA UCZUĆ Kolejną kwestią, którą w tym artykule tylko rozpocznę, jest naturalny aspekt człowieczeństwa, z którym nierozerwalnie związana jest liturgia – uczucia. Naturalnym dla nas jest, że rozmawiając, dyskutując, sprzeczając się, wyrażamy się nie tylko poprzez słowa, ale również gesty. Dlaczego więc rozmowa z Bogiem, najistotniejszą postacią naszego życia, nie budzi w nas uczuć powodujących gestykulację? Naturalnie mistycy, święci pokazywali, jak istotna jest w ich życiu liturgia poprzez czynne i aktywne w niej uczestnictwo. Możemy się od nich uczyć. Ale aby w kościele nie powstał nagle chaos, tradycja i dokumenty liturgiczne proponują nam taki sposób wyrażania swoich uczuć, aby nadal stanowić jedność. W liturgii Eucharystycznej występuje wiele gestów i postaw, które oprócz praktycznego, mają i symboliczne znaczenie. Są to m.in.: pokłony, skłony, znak krzyża, przyklęknięcia, złożenie rąk, stanie, siedzenie, klęczenie oraz bardziej egzotyczne jak leżenie krzyżem. ZNAK KRZYŻA „W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen”. Jak często zastanawiamy się, co to wszystko ma znaczyć i po co to robimy? Tymczasem znak krzyża jest jedną z pierwszych, a zarazem najpiękniejszych modlitw, których uczymy się w ciągu naszego chrześcijańskiego życia. Postaram się krótko przedstawić „instrukcję obsługi” znaku krzyża podczas modlitwy, „dzieląc” ją na dwie części: słowa i gesty. SŁOWA Chyba nie ma chrześcijanina, który by nie znał słów tej modlitwy. Zazwyczaj bez chwili namysłu wypowiadamy formułkę trynitarną: „W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”. Większość ludzi zresztą trafnie potrafi stwierdzić, że tym samym potwierdzamy naszą wiarę jako chrześcijan, a więc tych, którzy z łaskawości Boga poznali, że nie jest On wielkim i odległym samotnikiem, ale Kimś, kto żyje i kocha, kto jest nie tyle Osobą, ale Relacją Osób. Przed tym jednak, przed wskazaniem i nazwaniem owych trzech Osób Boskich wypowiadam jeszcze jedno słowo, bardzo ważne dla tej modlitwy: „Imię”. Nie jest tu ono wcale pozbawione znaczenia. Czym jest Imię w Piśmie Świętym i w kulturze biblijnej, wiemy raczej dobrze: ukazuje posłannictwo osoby, jej misję, to, co w niej najważniejsze. 27 28 Od Serca | Numer 2 / rok 2014 LITURGIA To fakt. Ale co z imieniem Boga? Otwórzmy Stary Testament, a konkretniej Księgę Wyjścia. Spójrzmy na werset 3, 14: „Bóg odrzekł: Jestem Tym, kim jestem. Tak masz powiedzieć Izraelitom: Jestem posyła mnie do was”. I dalej: „To jest moje imię i takim ma pozostać w pamięci wszystkich pokoleń” (3, 15). Wypowiadając formułę trynitarną przy znaku krzyża przypominamy sobie o tym, że Bóg jest, że zawsze jesteśmy w Jego obecności, że w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy (Dz 17, 28). A w jakim Bogu jestem? W tym, który jest Relacją, doskonałą wymianą miłości i życia. Przykazania kościelne Zbigniew Łapa, ks. Leszek Dyląg Jeszcze kilka lat temu dowiedzieliśmy się, że pojawiły się nowe przykazania kościelne, (a może wielu z nas w ogóle o tym fakcie nic nie wiedziało), a oto po raz kolejny nastąpiła ich zmiana. • • • • • GESTY Mało tego, wcale nie jestem gdzieś na marginesie Boga, w Jego kącie. Przypatrzmy się gestom, które towarzyszą wypowiadanym słowom. Czy zastanawiałem się kreśląc na swym ciele znak krzyża, co jest w centrum? Serce, centrum – tam jest moje miejsce, w samym środku miłości Boga, i to wcale nie jest brak skromności... A co z tym ruchem ręki? Na myśl przychodzi mi werset Psalmu 103: „Jak wysoko niebo wznosi się nad ziemią, tak wielka jest Jego łaskawość dla tych, którzy się Go boja, jak jest odległy wschód od zachodu, tak daleko odsuwa od nas nasze występki” (Ps 103, 11n). I chyba te myśli powinny towarzyszyć przy wykonywaniu znaku krzyża: ogrom Bożej miłości i łaskawości dla mnie, wyrażający się szczególnie w odpuszczeniu moich grzechów. AMEN Potwierdza to wszystko krótkie słówko „amen”. „Amen” – zgadzam się, wierzę Bogu, wierzę właśnie takiemu Bogu, który nie chce mojej samotności, ale kocha mnie i chce ukryć w Sobie w trudnych chwilach. Właśnie takie „amen” może zakończyć jedną z najkrótszych i piękniejszych modlitw albo stać się początkiem dłuższego spotkania z Bogiem i Jego słowem kierowanym do mnie. • K onferencja Episkopatu Polski w dniu 13 marca 2014 r. przyjęła nowelizację IV przykazania kościelnego dotyczącego postu i wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych. Nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ przykazania kościelne nie są z ustanowienia Bożego, ale Kościoła, co oznacza, że można je zmieniać i dostosowywać do współczesnych nam czasów. Zostały ustanowione po to, aby pomóc ludziom zbliżać się do Boga; osiągnąć życie wieczne. Aktualna treść przykazań kościelnych brzmi następująco: 1. 1 stycznia, Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi, 6 stycznia, Uroczystość Objawienia Pańskiego (tzw. Trzech Króli), czwartek po Uroczystości Trójcy Świętej, Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa (tzw. Boże Ciało), 15 sierpnia, Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (Matki Bożej Zielnej), 1 listopada, Uroczystość Wszystkich Świętych, 25 grudnia, Uroczystość Narodzenia Pańskiego (Boże Narodzenie). W niedziele oraz inne dni świąteczne nakazane wierni są zobowiązani uczestniczyć we Mszy świętej oraz powstrzymywać się od wykonywania prac niekoniecznych, czyli tych prac i zajęć, które utrudniają oddawanie Bogu czci, przeżywanie radości właściwej dniowi świątecznemu, korzystanie z należytego odpoczynku duchowego i fizycznego. Nakaz uczestniczenia we Mszy świętej spełnia zatem ten, kto bierze w niej udział, gdziekolwiek jest odprawiana w obrządku katolickim (nie tylko rzymskim), bądź w sam dzień świąteczny, bądź też wieczorem dnia poprzedzającego. Jeżeli ktoś nie może uczestniczyć w Mszy świętej z innych przyczyn, powinien poświęcić odpowiedni czas na modlitwę w rodzinie lub grupach rodzinnych. Podana interpretacja wynika z kan. 1248 § 1 oraz kan. 1248 § 2 Kodeksu Prawa Kanonicznego. Pamiętajmy jednak, że świadome i dobrowolne nie uczestniczenie we Mszy świętej w dni nakazane jest grzechem ciężkim. W niedziele i święta nakazane uczestniczyć we Mszy świętej i powstrzymać się od prac niekoniecznych. 2. Przynajmniej raz w roku przystąpić do Sakramentu Pokuty. 3. Przynajmniej raz w roku, w okresie wielkanocnym, przyjąć Komunię świętą. 4. Zachowywać nakazane posty i wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, a w czasie Wielkiego Postu powstrzymyDrugie przykazanie zachęca nas do wać się od udziału w zabawach. korzystania z sakramentu pokuty i po5. Troszczyć się o potrzeby wspólnoty Kościoła. jednania. Spowiedź przynajmniej raz w roku ma nam pomóc we właściwym O co tak naprawdę w nich chodzi? Wraz formowaniu sumienia. „Raz w roku” to z pojawieniem się nowych przykazań nale- nakaz, którego złamanie skutkuje grzeżałoby podać ich znaczenie. Przyjrzymy się chem ciężkim. Powinniśmy jednak spozatem bliżej wykładni pierwszego, trzeciego wiadać się częściej aby utrzymać nasze sumienie we właściwej „kondycji”. Do i czwartego przykazania kościelnego. Pierwsze przykazanie kościelne brzmi: spowiedzi przystępujemy wówczas gdy „W niedziele i święta nakazane uczestni- popełnimy grzech ciężki (czyli świadoczyć we Mszy świętej i powstrzymać się od me i dobrowolne złamanie przykazania prac niekoniecznych”. Na terytorium Polski Bożego czy kościelnego w sprawie ważnej). świętami nakazanymi poza niedzielami są: Od Serca | Numer 2 / rok 2014 Trzecie przykazanie kościelne: „Przynajmniej raz w roku, w okresie wielkanocnym, przyjąć Komunię świętą.” Okres Wielkanocy jak wiemy, obejmuje czas od Niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego do Niedzieli Zesłania Ducha Świętego. Biskupi Polscy ustalili jednak, że okres, w którym obowiązuje czas Komunii wielkanocnej, obejmować będzie okres od Środy Popielcowej do Niedzieli Trójcy Świętej. Pamiętajmy jednak, że „obowiązek” przyjęcia Komunii świętej w okresie wielkanocnym nie zwalnia nas z przyjmowania Komunii w innych okresach roku liturgicznego, a wręcz nas zachęca do jak częstszego jej przyjmowania. Czwarte przykazanie kościelne: „Zachowywać nakazane posty i wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, a w czasie Wielkiego Postu powstrzymywać się od udziału w zabawach”. Pierwsza część przykazania dotyczy praktyki postnej, która została omówiona w poprzednim numerze, zatem nie będziemy jej po raz drugi tłumaczyć, a zatrzymamy się na drugiej części tego nowego przykazania. Zgodnie w kanonem 1250 Kodeksu Prawa Kanonicznego, w Kościele powszechnym dniami i okresami pokutnymi są poszczególne piątki całego roku i czas wielkiego postu. Co oznacza zatem zmiana IV przykazania kościelnego w praktyce? Jak wynika z nowego brzmienia przykazania, okres formalnego zakazu zabaw został ograniczony do Wielkiego Postu. Nie zmienia to jednak w niczym dotychczasowego charakteru każdego piątku jako dnia pokutnego, w którym katolicy powinni „modlić się, wykonywać uczynki pobożności i miłości, podejmować akty umartwienia siebie przez wierniejsze wypełnianie własnych obowiązków, zwłaszcza zaś zachowywać wstrzemięźliwość”. Wyjątkiem są jedynie przypadające wtedy uroczystości. Jeśli zatem w piątek katolik chciałby odstąpić ze słusznej przyczyny od pokutnego przeżywania tego dnia, winien uzyskać odpowiednią dyspensę. Podsumowując należy przypomnieć, że ograniczenie zabaw do czasu Wielkiego Postu nie zwalnia nas z zachowania w każdy piątek roku praktyki pokutnej. Mówiąc wprost, jeśli ktoś zorganizuje zabawę w piątek to nie oznacza, że może jeść na niej pokarmy mięsne. Dla człowieka wierzącego charakter dnia pokutnego się nie zmienia. LITURGIA Biskupi nie nakazują ludziom wiary bawić się w piątki, natomiast tym, którzy nie mają motywacji nadprzyrodzonej, aby powstrzymywać się od udziału w zabawach - w trosce o sumienie pozwalają na to, zdając sobie sprawę z coraz częstszej praktyki organizowania zabaw w piątki. Czy zatem piątek pozostanie w naszych sercach dniem Męki i Śmierci Chrystusa poprzez wewnętrzne umartwienie i wstrzymanie się od zabaw, zależy teraz od nas i naszego podejścia do wiary. Piąte przykazanie kościelne wcale nie sprowadza się do rzucania pieniędzy na tacę. To coś znacznie więcej. Troska, o której mowa w piątym przykazaniu kościelnym, należy do zobowiązań moralnych płynących z faktu przyjęcia sakramentu chrztu świętego. Wprowadza on człowieka we wspólnotę Kościoła, zobowiązuje do czynnego udziału w życiu Kościoła. Wyjaśnienie zasadności piątego przykazania kościelnego znajdujemy w Kodeksie Prawa Kanonicznego (kan. 222). Nakazuje on wiernym dbać o zabezpieczenie kultu w ich wspólnocie parafialnej (Msza Święta, sakramenty, uroczystości odpustowe), prowadzenie działalności charytatywnej, wychowawczej, misyjnej oraz godziwego utrzymania duszpasterzy. Przykazania kościelne są prawem ludzkim, dlatego można je zmieniać i dostosowywać do danej epoki. Po wprowadzeniu „nowych” przykazań kościelnych niektórzy uważali, że Kościół zaczyna wyciągać ręce po pieniądze w zbyt bezpośredni sposób, stawiając niejako „nakaz płacenia”. Natomiast to przykazanie nie jest niczym nowym. W modlitewnikach wileńskich przełomu XIX i XX w. było ono znane w następującym sformułowaniu: „Dziesięciny kościelne wiernie pasterzom swoim oddawać”. Nasza troska o Kościół nie może ograniczać się do sfery finansowej. Wyrażamy ją poprzez dbanie o czystość w świątyni, świeże kwiaty, pomoc członkom naszej wspólnoty, którzy z jakiś przyczyn znaleźli się w trudnej sytuacji. Możemy ofiarować naszą pracę, modlitwę, dobre słowo. Źródła: Uchwała Konferencji Episkopatu Polski, Kodeks Prawa Kanonicznego Chwała Ojcu... Stefan Bochenek CHWAŁA OJCU I SYNOWI I DUCHOWI ŚWIĘTEMU, JAK BYŁA NA POCZĄTKU… Formuła „Chwała Ojcu...” była spełnia warunki poprawności językowej. Jest tu zachowany związek zgody między „chwała” (rzeczownik lp. r.ż.) i była (czasownik w lp. r.ż.). Zatem: „Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu, jak była na początku...”. NIECH PAN PRZYJMIE OFIARĘ Z RĄK TWOICH… Kapłan wypowiada słowa „moją i waszą ofiarę”. Na to lud odpowiada: „Niech Pan przyjmie ofiarę z rąk twoich...”. Jest tutaj mowa o jednej ofierze, czyli odniesienie się do tej jednej jedynej ofiary Jezusa Chrystusa. Bez względu, ilu kapłanów jest koncelebransami, zawsze mówimy „twoich”. Konferencja Episkopatu Polski nie wyraziła zgody na zmianę: „Nie wolno zmieniać [m.in.] zachęty: Módlcie się, aby moją i waszą Ofiarę przyjął Bóg, Ojciec wszechmogący (Konferencja Episkopatu Polski, Przepisy wykonawcze do instrukcji „Inaestimabile Donum” z 3 kwietnia 1980 r.). PANIE, NIE JESTEM GODZIEN Po „Baranku Boży” klękamy na dwa kolana i mówimy: „Panie, nie jestem godzien...”. Kobiety nie mówią Panie „Panie, nie jestem godna...”. Ona wypowiada się, nie jako kobieta, lecz jako człowiek. Mówi więc „godzien”. Podobno słyszano w naszym kościele: „Panie, nie jestem głodna...”. 29 30 Od Serca | Numer 2 / rok 2014 OD SERCA DZIECIOM / Z KANCELARII Jezus błogosławi dzieci Marysia Ziembla Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. [Mk10, 14] Powyższy tekst pokazuje, jak ważny dla Pana Jezusa jest kontakt z dziećmi. Ten fragment z ewangelii św. Marka stał się także inspiracją dla „Bożych Nutek”, aby podczas „wpółdodwunastek” żywo włączać najmłodszych do radosnego uwielbienia Pana Boga. Wspólne śpiewanie ma pomóc dzieciom przychodzić do Jezusa i uczyć takiego rodzaju modlitwy. Śpiew bowiem, połączony z ekspresją dzieci, to idealna forma dziękczynienia Panu Jezusowi, za Jego obecność w czasie Eucharystii. Ma to także je zachęcać aby nie hamowały swych emocji, ale tak jak im dyktują serca – bezpośrednio wyrażały swą dziecięcą radość, która skutecznie zarazi także dorosłych, uczestniczących w Nabożeństwie. udział w kilku koncertach charytatywnych. Jest świetną propozycją spędzania wolnego czasu dla dzieci, które lubią śpiewać. Poprzez integrację z grupą rówieśników, śpiew, a także otwartość na potrzeby innych, rozwija wyobraźnię i empatię u dziecka. „Boże Nutki” wciąż czekają na nowe dzieci. Wszystkie, które chciałyby się włączyć do zespołu zapraszamy na sobotnie próby, o godzinie 10:30, na plebanię. „Boże Nutki”, to dziecięcy zespół, który został założony przez Monikę Król. Początkowo grupa liczyła kilka osób. Jednak przy zaangażowaniu jej członków, rozrosła się, i liczy obecnie ponad 20 osób. Zespół uświetnia niedzielne Msze św. dla dzieci o godzinie 11.30. Brał W ŚWIĘTY ZWIĄZEK MAŁŻEŃSKI WSTĄPILI 17 V 2014 r. Marcin Wojciech Zawada Małgorzata Rozum Małżeństwo pobłogosławił ks. J. Hałat SAKRAMENT CHRZTU PRZYJĘLI 5 IV 2014 r. Jagoda Gabriela Witkowska Marcelina Maria Olesek Sakramentu udzielił ks. E. Antolak 21 IV 2014 r. Julian Jan Chodnik Emil Adam Światłoń Sakramentu udzielił ks. E. Antolak 3 V 2014 r. Emilia Aleksandra Biela Dagmara Maria Marek Sakramentu udzielił ks. L. Dyląg ODESZLI DO PANA W MARCU: + Janina Kowalczyk, l. 60 + Wiesław Korpal. l. 98 + Janusz Strugalski, l. 62 + Tadeusz Piechota, l. 58 + Józef Marek, l. 62 W KWIETNIU: + Stanisław Pałka, l. 62 + Jan Twardosz, l. 78 + Marian Łaski, l. 69 + Sławomir Piechota, l. 30 + Aniela Kuchta, l. 106 W MAJU: + Maria Śliwa, l. 70 Wieczne odpoczywanie racz im dać Panie… Parafia Najświętszego Serca Pana Jezusa w Sułkowicach | Nr 2 (39), rok 2014 Redaguje zespół: Ks. Leszek Dyląg - redaktor naczelny. Adres: ul. Tysiąclecia 1A, 32-440 Sułkowice tel. 12 273 25 46, e-mail: [email protected] Czasopismo istnieje dzięki ludziom, którzy finansowo wspierają tę formę duszpasterstwa. Redakcja zastrzega sobie prawo do redagowania i skracania nadesłanych tekstów oraz zmiany tytułów. Skład i druk: Amadeusz Studio ŚWIĘCENIE POKARMÓW ORAZ CZUWANIE PRZY GROBIE LITURGIA WIGILI PASCHALNEJ ORAZ PROCESJA REZUREKCYJNA DROGA KRZYŻOWA STOWARZYSZENIA „KOLONIA” PIELGRZYMKA DO CENTRUM JP II POGRZEB ŚP. DRA WIESŁAWA KORPALA 70. ROCZNICA KWIETNIA 1944 96. ROCZNICA ODZYSKANIA NIEPODLEGŁOŚCI ROCZNICA I KOMUNII ŚW. ŚWIĘTO STRAŻAKÓW