stona 18
Transkrypt
stona 18
ciężkiego położenia wojsk papieskich, na porannej naradzie wyższych oficerów za dalszą obroną, aż do śmierci, opowiedzieli się Franko-Belgowie, Irlandczycy i Austriacy. Jednak włoscy i szwajcarscy dowódcy odmówili udziału w dalszych walkach. Wobec tego podjęto decyzję o kapitulacji. Włosi i Szwajcarzy stanowili bowiem połowę wojsk zgromadzonych w mieście. Zgodnie z ustaleniami jakie uczyniono podczas rozmów kapitulacyjnych z Piemontczykami, jeszcze tego samego dnia po południu żołnierze papiescy opuścili Loreto i udali się do miasteczka Recanati. Na miejscu, w towarzystwie prezentujących broń oddziałów piemonckich żołnierze papiescy złożyli swój oręż, za wyjątkiem oficerów, którzy zgodnie z umową kapitulacyjną mieli prawo do zachowania białej broni. Lista zaproszonych na bal Przyjmujący kapitulację piemonccy generałowie Leotardi i Cugia zaprosili wyższych oficerów papieskich na uroczysty posiłek. W czasie jego trwania gen. Cugia miał okazję przejrzeć listę strat Franko-Belgów. Okazało się, że pole bitwy pod Castelfidardo zaścieliły ciała synów najlepszych rodzin arystokracji francuskiej, którzy pospieszyli na wezwanie Ojca Świętego i wstąpili w szeregi Legionu Antybskiego. ye Leanto 2-3 (26-27) 2010 – st . 18 – Cóż za nazwiska! – wykrzyknął z przejęciem piemoncki generał. – Przecież to mogłaby być lista zaproszonych na bal na dworze Ludwika XIV! Ależ nie, generale Cugia! – chciałoby się zakrzyknąć w odpowiedzi. To coś bardziej zaszczytnego niż lista zaproszonych na bal u Króla Słońce! To lista zaproszonych na przyjęcie na dworze Króla Królów – Boga Najwyższego! Poszli na nie najlepsi synowie arystokracji francuskiej, a obok nich postępowali synowie małopolskich chłopów, którzy pod Castelfidardo szli do boju ręka w rękę z tamtymi, a ich krew wsiąkła w tę samą ziemię! Niestety uczuć swych podwładnych wobec jeńców nie podzielał gen. Cialdini. W rozkazie wydanym po bitwie, który przedrukowywały europejskie gazety, zarzucił żołnierzom papieskim, że udawali rannych, a potem sztyletami mordowali niosących im pomoc żołnierzy piemonckich. – Bardziej bezczelne łgarstwo trudno było wymyślić! Na współczucie Cialdiniego nie mogli liczyć nawet polegli żołnierze papiescy. Mimo usilnych próśb towarzyszy, pragnących zidentyfikować zabitych, a ciała niektórych przewieźć w rodzinne strony, dowódca korpusu piemonckiego rozkazał wrzucić wszystkich do wspólnego dołu, niedaleko miejsca, gdzie z honorem legli, i zakopać. Warto wspomnieć także o postawie rannych żołnierzy papieskich, którzy po bitwie cierpieli w polowych laza- retach, m. in. w sanktuarium w Loreto. Nie było słychać z ich strony skarg. Wręcz przeciwnie, wielu gasło z imieniem Boga i jego namiestnika na ziemi Piusa IX na ustach. Dawno temu ofiarowałem Bogu i Kościołowi ofiarę z mojjego życia. Pozazdrość mi szczęścia i pociesz moją biedną matkę. Niech żyje Pius IX – Papież i Król! – pisał na łożu śmierci do swego przyjaciela we Francji młody Maurice de Guerin. W Bretanii miałbym bardzo małą szansę umierania w tak dobrych warunkach dla osiągnięcia nieba, tutaj spodziewam się umrzeć radośnie. W kościele, w którym jjest nasz szpital są krzyki bólu, ale jest także śmiech – pisał do matki Paul de Parcevaux. Trudny był także los jeńców wziętych do niewoli przez Piemontczyków. Niedokarmieni prowadzeni byli przez włoskie miasta, wystawieni na drwiny i zaczepki motłochu. Propozycja zatroskanego o ich los Piusa IX, że dostarczy im nowe mundury, bardziej odpowiednie na jesienne chłody, została odrzucona. *** W dalekiej Francji pozostały matki i żony ochotników służących w Armii Papieskiej. Wśród nich była także Markiza de Pimodan. Długo czekała na list od męża. Niestety, ten niepokojąco długo nie nadchodził. Pewnego dnia jedna z jej przyjaciółek pragnąc dodać jej otuchy wyraziła przekonanie, że gen. Pimodan zapewne dostał się do niewoli. Markiza energicznie zaoponowała. – Do niewoli? To niemożliwe. Mój mąż nie żyje! Chodźmy, do kościoła pomodlić się za niego – powiedziała. Nagle objęła jednego ze swoich małych synów: – Przecież i ty także zostaniesz żołnierzem Papieża – wyszeptała. Adam Kowalik * Georges de la Vallée de Rarecourt, markiz de Pimodan (1822-1860) francuski oficer, legitymista. Po odmowie złożenia przysięgi lojalności wobec Ludwika Filipa musiał przerwać studia wojskowe w Saint-Cyr. Naukę kontynuował w Austrii. W 1848 r. wstąpił do armii cesarskiej. W jej szeregach odznaczył się podczas kampanii włoskiej i węgierskiej. Jako gorliwy katolik w 1860 r. zaciągnął się do armii papieskiej. Został mianowany jej szefem sztabu.