P S H

Transkrypt

P S H
I.
,,Kwacze przygody”
5.00
-Czas wstawać, Bodzio !- krzyknął Sylwo. Nie wiedział, co w tym momencie robił
jego brach.
-394,395,39.. Aaa! Sylwo! Odkwacza ci?
-Coś ty brachu! Chodź, porozwozimy trochę chleba.
Gdyby wiedzieli, co spotka ich na dole..
-Sylwo! Gdzie nasz chleb! Przecież nie ma już pleśni, a wczoraj dopiero co
wykopaliśmy 5 wagonów pełnych chleba.
Tymczasem….
-Ha! Ha! Ha! Jestem T - Midi the Worst. Dzięki mnie nawet najostatniejsza
kruszyna nie zostanie u Piekaczek!
-Ty! Jak możesz to robić! Przecież sam wiesz, że nie tylko mnie muszą obsłużyć.
– rzekł T – Midi.
- Myślisz, że nie wiem.
Wracając do Pieka..
-Dobra ! Dobra! Mów, co było dalej.- upierał się Sylwo.
-No! Co było dalej!
Yyy..Wzywali Chlebostwór… A, tak! Dobra, teraz kaczki..
-Tak?!
Wzywacie Chlebostwórcę.
-Dobra! Badzia – badzia, badzia – Badzie, o wielki Chlebostwórco wzywamy cię!
-U jea! Co tam kaczusie?
-Wasza Chlebowość. Zniknął chleb, a nie mamy czasu, aby wykopać nowy.
-No cóż… Myślę, że wasz chleb ukradł mój odwieczny wróg – T – Midi the
worst. Ale możecie go spotkać obok waszego najlepszego z klientów. Aha, tylko
Sylwo.
-Tak?
-Nie wpadaj w szał. Złość= siła dla niego. Sajonara!
Zamiast Stwórcy był tylko kopiec chleba, lecz… cóż nagle się wydarzyło, gdy
Oonski podjechał pod ich dom, odparł, że chce pomóc im w ich
przedsięwzięciu, jeśli dadzą mu połowę odzyskanego chleba.
-Ale na pewno brachu mamy się zgadzać, Oonski to najgorszy z najgorszych. To
pewnie pułapka!
-Nie! Tym razem po jego twarzy widać, że to nie żart. Wykorzystajmy to, że
chce nam pomóc.
Nawet nie wiedzieli, jak dobrze zrobili, zgadzając się na tą propozycję.
Dom T – Midi’ego the worst
-Czyż nie sądzisz, że Mamcia wygląda wspaniale na tym portrecie?
Obraz przedstawiał Mamcię pośród aniołów.
-Zgadzam się.
W tym momencie bohaterowie jak zawsze Vana – Rakietę i wskoczyli do nich.
-Poddaj się i oddaj nam nasz chleb!
-Nigdy!
Wtedy wparował wściekły bóbr.
-Chleb albo życie!
-Co to, szczur z deską zamiast ogona?
Czarny charakter gorzko pożałował tych słow. Bóbr pobił go, a Sylwo i Bodzio
korzystając z okazji wzięli chleb i przed zakończeniem walki podzielili pomiędzy
nimi a „pomocnikiem”.
5.00 Następnego dnia.
-Bodzio! Wstawaj!
-Jestem na dole!
Z dołu słychać było odgłosy: ,,Pupokop!” i ,,Hua!”. Ten dzień był bez żadnych
niespodzianek, oprócz wieczoru:
,, -Bodzio! Do spania!
-Mamo, czy to ty? Yyy… Sylwo, brachu, sorki za tę mamę.
-Jest ok…
-Aaa!!
-Nie bójcie się! Chcę wam dać prezent za wczorajszy chleb.
-P – p – prezent?
-Tak!
-Dz – dz – dzięki!
-Pa kaczki!
Po odjechaniu Oonskiego okazało się, że prezent to.. bony rabatowe do
Pompki!
-Hurra! I ty się bałeś!
-No wiem, ale czy to nie było skradzione?
-Jeśli powiemy, co i jak to na pewno nam uwierzy.
Przychodzą do Pompki, zamawiają, pokazują bonusy, opowiadają i zostają
wyrzuceni.
-Albo nie.
-No to, co robimy teraz.
-Nie wiem.
-A wiesz..
-No…
-Mamy nową grę do wypróbowania..
-Dobra, no to lecimy.
(Spodoba wam się ta gra.)A polega ona na tym, że każdy z nich jest sobą i
przeżywa kolejny dzień bycia Piekaczką.
-This is so quazy! (To jest kwacze!)
-Yeach, boy! (Jee, brachu!)
Wieczorem Piekaczki położyły się spać i śniły to o miłości, to o chlebie, ale
również o tym, co przyniesie następny dzień. Może bardziej kwaczy od
pozostałych.
Piekaczki (II)
,,Kłopoty z Glucią”
Po pięciu godzinach rozwożenia chleba Piekaczki wróciły na swój liść
-Glucia! Jesteśmy!
Zwierzątko nie odpowiedziało.
-Glucia? Gdzie jesteś? Proszę, nie ukrywaj się, chcemy się tylko… pobawić!
Glucia jak zawsze po prostu znowu odgrzewała obiad, a kuchenka robiła taki
hałas, że nie usłyszała jak wchodzą jej właściciele.
-Ribbit! – zawołała.
Wieczorem odbyło się coroczne czyszczenie kanapy Sylwa i Bodzia.
-Na co my wydamy tą znalezioną kasę? U Pompki? Nie. Oddać Oonskiemu? Nie.
To co?
-Nie wiem. Spytajmy Chlebostwórcę.
-Ok.
-Badzia – badzia, badzia – Badzie, o wielki Chlebostwórco wzywamy cię!
-Uu Yeach! ( Uu Jea!) Co się znów stało? Otrzymałem od was mnóstwo sms –
ów.
-Przepraszamy, ale nie wiemy co zrobić z… tym!
To mówiąc pokazał mu garnek złota.
-Skąd wy wytrzasnęliście tyle szmalu?
-Z naszej kanapy.
-Co?
-No bo wiesz, zawsze Oonski nam brał cokolwiek znaleźliśmy. Ale teraz mamy
kwaczo.
Acha, tylko że, nigdy nie wiedziałem, że macie monety pokusy. To wielka
rzadkość.
-Spytajmy T - Midi’ego. Będzie wiedział.
-Zamknijcie oczy.
1 sekundę potem.
-Dobra. Możecie otworzyć.
-Wow! Jesteśmy u T – Midi’ego. Hej T – Midi! Mamy bardzo ważne pytanie.
-Nie obchodzi mnie to.
-Chodzi o monety pokusy.
-Co?! M -m - m - monety pokusy! Te monety. O! Trzeba było tak od razu.
Wysłuchajcie krótkiej prezentacji.
- Wow! Dobrze, że nie daliśmy tego Oonskiemu!
-Co?! Chcieliście mu to dać?!
-Noo… A co?
-Może to, że on by je sprzedał z zyskiem!
-Noo… A co?
-Czy wy cokolwiek rozumiecie?
-Kompletnie nie.
-Mogę je zatrzymać?
-No cóż. Ale nie wolno ci wydawać ich na mamcię.
-Ach, dlaczego!
-Z powodu tego, że to ty sam nią jesteś!
-Aaaaaaaaaaaaaaa!!!
-Niestety, oto dowody:
Wszystkie czynności, które ona wykonuje, ty ubochniasz.
-A!
- II. Tylko ty mieszkasz w tym domu.
-O!
-I ostatni. Gdy ty do niej dzwonisz, my dostajemy zamówienie od burmistrza. A
wiesz, że jeden telefon w jednym czasie.
-Kłamcy! Kłamstwo wielolubne!
-T - Midi to nie twoja wina, po prostu brakuje ci jej.
-Tak. Nnawet bardzo…
-No już. Kaczy uścisk. Każdy cos takiego przeżywa.
-Coś o tym wiem.
-Ok. Teraz do rzeczy: możesz je zatrzymać. Ale nigdy przenigdy nie wydawaj na
nas. Po prostu kiedyś się nam odwdzięczysz.
-A mam trochę wstydliwe pytanie.
-Dawaj. Mimo, że jesteśmy Piekaczkami, nie wygadamy tego. Przysięgamy.
-Możecie mnie przytulić?
-No pewnie.
Po uścisku rozstali się i postanowili wrócić do siebie.
U Piekaczek.
-Ach, jak miło.
-Yyy.. Gdzie jest Glucia?
-Pewnie znowu odgrzewa obiad.
-CO?!
-Nic, nic. Sprawdź w jej domku.
U Gluci.
-Glucia, gdzie jesteś?!
-Ribbit.
-Glucia! Co ty tam robisz?
To nie była Glucia, tylko połączenie jego największych koszmarów.
-Aaaaaaaaaaaa!
- ( ryk )
-Sylwo! Sylwo!
-Co się dzieje brachu? Aa! Szybko, nie bój się!
-Ja nie potrafię!
-Spróbuj.
-Hy, hy, hy, hy! Uf, co to było?!
-Ja go skądś znam. O nie, to ,, your biggest nightmare”.
-Yyy… Że co, jak, gdzie, kiedy?
-Chlebostwórca ostrzegał nas, abyśmy nigdy nie bawili się przy Tunelu Strachu,
bo on właśnie stamtąd przychodzi.
-To super!
-Nie! On wie, czego się boimy. Umie to świetnie wykorzystać.
-Nie!
-Tak! Ale można go pokonać jedynie w Tunelu Strachu!
-Kurza stopa!
-Chodź kaczusiu, musimy się go pozbyć.
-Ale jak. Sam mówiłeś, że przed pojedynkiem może nas przerazić na śmierć.
-Tak, ale możemy poprosić Chlebostwórcę o ,,cos”.
-Aaaa…
-Badzia – badzia, badzia – badzie, o wielki Chlebostwórco wzywamy cie!
- U Jea! Co zaś? Byłem w interesach.