erica lehrer

Transkrypt

erica lehrer
erica lehrer
Szczęście i nieszczęście
to bliscy sąsiedzi
przysłowie niemieckie
główka żyda w futrzanej czapie toczy się w krakow‑
skim mieszkaniu po stole nakrytym koronkowym obrusem.
Zatrzymuje się na paczce Marlboro. Jej spojrzenie wskazuje
na wyrwane ramię. Miniaturowa dłoń ściska zwinięty kawa‑
łek pergaminu Tory zapisany starannie wykaligrafowanymi
literami hebrajskiego alfabetu. Po złożeniu figurka ma wyso‑
kość około dwunastu centymetrów i sprężynujące nogi. Doty‑
kam jej. Zaczyna się w sposób charakterystyczny dla Żyda
podczas modlitwy kiwać.
Jako antropolog zaczęłam pod koniec lat dziewięćdziesią‑
tych, w ramach badań prowadzonych nad turystyką dziedzic‑
twa żydowskiego, przeprowadzać wywiady z rzeźbiarzami.
Docierałam do nich głównie przez sprzedawców, którzy ofe‑
rowali ich wyroby. Wtedy jeden z bliskich przyjaciół powie‑
dział mi, że jego wujek robił kiedyś takie figurki. Spytałam,
czy mogłabym z nim porozmawiać i wkrótce znalazłam się
u niego w salonie, gdzie siedząc przy stole, wpatrywałam się
w ten niepokojący zbiór.
11
W latach sześćdziesiątych wuj mojego przyjaciela odkrył
ukryty w krokwiach domu swojego ojca zwój Tory. W powo‑
jennej Polsce nie było to bynajmniej niezwykłe znalezi‑
sko, zwój został tam schowany przez skazanego na zagładę
żydowskiego sąsiada. Przez lata rzeźbiarz wydzierał malut‑
kie kwadraciki zwoju i wkładał je w ręce rzeźbionych przez
siebie figurek tak, aby modlitwa im lepiej wychodziła. Nie
zapomniał też sąsiadów Żydów: mieszkającego w pobliżu rol‑
nika i jego gęsi, kolegi harcerza z zastępu, który częstował go
macą ze święta Paschy. Obcinania Tory zaprzestał w latach
dziewięćdziesiątych, po tym jak turysta z Izraela powiedział
mu, że to swego rodzaju świętokradztwo. Kiedy się spotka‑
liśmy, przeszedł już na kserokopie. Figurki w jego osobistej
kolekcji wciąż trzymały w dłoniach oryginalne teksty hebraj‑
skie, choć często do góry nogami. Wyjaśniał to z uśmiechem:
„Nigdy nie pamiętam, w którą stronę to idzie”.
Można powiedzieć, że w dzisiejszej Polsce jest wię‑
cej takich figurek niż samych Żydów. W istocie, większość
mieszkańców Polski nigdy nie spotkała Żyda. Jednak Polacy
mieszkają w miastach i miasteczkach, w których dawniej
Żydzi stanowili trzydzieści i więcej procent mieszkańców.
W wielu miejscach po społecznościach żydowskich, które
tu kiedyś zamieszkiwały, nie pozostał nawet ślad. Ta biała
plama jest dziś zapełniona obrazami Żydów – figurkami,
obrazkami, magnesami, pocztówkami i innymi tego typu rze‑
czami. „Żyd na szczęście” – figurki i obrazki Żydów trzyma‑
jących pieniążek – szczególnie rozpowszechnił się w Polsce
wraz z wejściem kraju na drogę kapitalizmu. Te przynoszące
pomyślność talizmany zawisły w domach i stanęły przy
kasach w sklepach i restauracjach w całym kraju. Stały się
też źródłem kontrowersji w kontekście debaty na temat
współudziału Polaków w Holokauście i przemocy wobec
Żydów po Zagładzie, a także napływu Żydów z zagranicy
„powracających” do Polski w ramach świeckich pielgrzymek.
W odbywanych w ciągu ostatnich dwóch dziesięcioleci
podróży po Polsce figurki stale mi towarzyszyły. Niosą ciężar
nieproporcjonalnie duży w stosunku do swych niewielkich
12
rozmiarów. Dla osoby z zewnątrz, szczególnie osoby pocho‑
dzenia żydowskiego, ich negatywne konotacje są boleśnie
oczywiste. Łatwo je odrzucić jako materialny przejaw pol‑
skiego antysemityzmu. Nie tylko dlatego, że przemycają
określone stereotypy, ale po prostu dlatego, że mali drew‑
niani Żydzi zajmują miejsca, w których dawniej tętniło życie.
Nie mogłam przestać o nich myśleć.
Zaczęłam sprawdzać, skąd pochodzą i podążać ich śla‑
dami. Kto je sprzedawał? Kto je kupował? Dlaczego? I kto
je wytwarzał? Różnorodność figurek – z monetami i bez nich,
odpustowych zabawek i melancholijnych świątków – wskazy‑
wała na bardziej złożoną historię. Pojawiały się w najbardziej
niespodziewanych miejscach i u nieoczekiwanych właścicieli.
Dzięki moim dociekaniom odsłaniały się wokół nich niedo‑
strzegane na co dzień pokłady kulturowych więzi i emocji
po stronie ich twórców i kupujących, tak Żydów, jak i osób
innego pochodzenia. Ucieleśniają one nie tylko banalne ste‑
reotypy, ale także ślady historii, traumatycznych wspomnień
i niewypowiedzianej nostalgii. Są kupowane i wystawiane
jako przejaw przesądu, ale także jako oznaka tożsamości,
przekonań, aspiracji kulturowych czy polityki. W zależno‑
ści od sytuacji wywołują zaciekawienie, rozbawienie, złość,
niepokój i aurę magii. Są dowodem na obecność żydowskiej
przeszłości w zbiorowej świadomości Polaków – nawet
w najbardziej intymnych obszarach polskiego domostwa:
na kuchennych stołach, półkach z książkami, kredensach
i półkach nad kominkiem.
Okazało się, że krakowski hotel, w którym zatrzymywa‑
łam się przez wiele lat, miał wciśniętą za recepcją naturalnej
wielkości drewnianą rzeźbę Żyda grającego na kontrabasie,
a na ścianie piwnicy Żyda liczącego pieniądze. W 2013 roku,
podczas apogeum debat o rządowym zakazie koszernego
uboju zwierząt, w jednym z warszawskich sklepów mię‑
snych zobaczyć można było figurkę szojcheta (rytualnego
rzezaka). Nad sanitariatami w markecie budowlanym
w Warszawie stoją drewniane rzeźby Żydów, a portrety Żyda
z pieniążkiem wiszą jako propozycje dodatków w sklepach
13
→ s. 74, 129–139, 156–177
z wyposażeniem wnętrz. Widziałam je w polskich domach
między menorami a jadami, a także tuż obok figurek Jezusa
i średniowiecznych rycerzy polskich. Leżą na półkach
z importowanymi towarami koszernymi w sklepie Cha‑
bad Lubawicz w krakowskiej Synagodze Izaaka i pomiędzy
wisiorkami z gwiazdą Dawida w pobliskim Żydowskim
Muzeum Galicja. Natknęłam się na nie również daleko
od ich miejsca pochodzenia – w domach izraelskich, amery‑
kańskich czy australijskich Żydów; na półce z publikacjami
akademickimi po hebrajsku u pewnego naukowca; obok
zdjęć polsko‑żydowskich przodków na szafce na dokumenty
w domu starców; przy kiduszowych kielichach i szabasowych
świecach na kredensie w podmiejskiej rezydencji. Zaskoczyła
mnie ilość odczuć, jakie wywołują, nawet wśród ich właści‑
cieli i twórców.
Poszukiwania figurek sprawiły, że byłam coraz mniej
przekonana, czy łączy je jeden wspólny sens. A z drugiej
strony fascynowało mnie, co potrafią zdziałać tak małe
obiekty. Nie tylko dzielą, ale i łączą Polaków i Żydów na prze‑
różne sposoby niewidoczne gołym okiem. Służą wyraża‑
niu znaczeń, związków i emocji, które nie znajdują ujścia
w innej formie ani miejscu. Prowokują do najróżniejszych
refleksji: pewna Polka katoliczka powiedziała mi, że po nie‑
mieckiej inwazji w 1939 jej ojciec ze strachu spalił wszyst‑
kie posiadane figurki Żydów. Pewien ocalały z krakowskiej
Zagłady, powodowany potrzebą swego rodzaju korekty tych
jakże stereotypowych w jego mniemaniu figurek, poprosił
wiejskiego rzeźbiarza o wykonanie ich na specjalne zamówie‑
nie – choć sama nie widzę różnicy w ich wyglądzie. Rozmowy
z Polakami na temat figurek w ich domach wielokrotnie pro‑
wadziły do ujawnienia w pośredni sposób ich żydowskich
korzeni.
Niemniej oba narody pojmują z reguły figurki wyłącznie
w obrębie znanego sobie kontekstu kulturowego, nieświa‑
domi ich znaczenia dla innych. Żydzi kultywują nostalgię
za przedwojenną żydowską Polską, przebijającą z figurek
rodem ze Skrzypka na dachu czy obrazów Chagalla, ale nie
14
potrafią zrozumieć, że Polacy robią dokładnie to samo – albo
wzdrygają się na samą myśl. A wielu Polaków zwyczajnie
dziwi, że Żydzi nie dostrzegają w figurce z pieniążkiem
wyrazu uznania dla żydowskiej przedsiębiorczości. Polacy
błądzą, postrzegając je w sposób naiwny, bez odniesień
do długiej historii antyżydowskiej symboliki, której czę‑
ścią obiekty te stają się w sposób nieunikniony; wielu
Żydów nie jest zaś w stanie dostrzec w nich niczego poza
antysemityzmem.
Jak patrzeć na figurki: ekspozycja w formie książkowej
Niniejsza książka powstała i w części powiela wystawę
Pamiątka, Zabawka, Talizman, która odbyła się w dniach
25 czerwca – 14 lipca 2013 w Muzeum Etnograficznym
im. Seweryna Udzieli w Krakowie i została zorganizowana
we współpracy z krakowskim Festiwalem Kultury Żydowskiej.
Prezentacja ta stanowiła po części reakcję na rozczarowujące
traktowanie tych obiektów w polskich muzeach, prezen‑
tujących je jako część nieistniejącej już kultury wiejskiej
w połączeniu z wąską, symboliczną interpretacją, widzącą
w nich produkt słowiańsko‑chrześcijańskiej kosmologii
wolnej od wszelkiej polityki, emocji czy od złożonej historii
polsko‑żydowskiego współistnienia. Coraz bardziej nasi‑
lona obecność figurek w społeczeństwie również nie została
nigdzie odnotowana: ich istnienie „pomiędzy” utrzymuje się
na zatłoczonym skrzyżowaniu polskiej i żydowskiej (a także
niemieckiej) kultury i społeczności, kształtowane przez tury‑
stów i kolekcjonerów, opłakujących i miłośników.
Jako kuratorka chciałam pokazać rzeźby w sposób, który
byłby w stanie oddać opisaną powyżej złożoność. Starałam
się zburzyć wszelkie reguły oferujące uproszczone, jedno‑
lite spojrzenie na sens, który niosą, a jednocześnie uniknąć
neutralizowania ich niepokojących własności. Jak pokazują
rozdziały od drugiego do siódmego, zaprezentowałam sze‑
roki zakres form i typów polskich figurek przedstawiają‑
cych Żydów powstałych w różnych czasach i kontekstach
15
→ s. 22
→ s. 20
→ s. 19
→ s. 21
kulturowych aż do dnia dzisiejszego. Towarzyszą im krótkie
próby interpretacji oparte na badaniach etnograficznych
i historycznych. Zestawienie tych jakże zróżnicowanych
obiektów skłania do zadania sobie pytań dotyczących etnicz‑
nego podobieństwa i różnic, związków i dystansu kultur,
ciągłości i zmian w grupowych wyobrażeniach Innych oraz
głębokich korzeni stereotypów funkcjonujących obecnie.
Daje również możliwość przyjrzenia się naszym własnym
sposobom myślenia i postrzegania.
Czy te rozmaite wizerunki Żydów to „jedno i to samo”?
Czy talizmany Żyda z pieniążkiem to całkowicie odrębne
zjawisko, czy po prostu kolejny, tym razem późnokapita‑
listyczny obraz wiecznie magicznego Żyda? Czy echa śre‑
dniowiecznych biblijnych oszczerstw bądź nazistowskiej
propagandy zauważalne w niektórych figurkach oznaczają,
że są one w istocie antysemickie, nawet jeśli ich właściciele
twierdzą, że eksponują je, aby uhonorować Żydów? Czy
współcześni twórcy rzeźb parają się tym fachem wyłącznie
z przyczyn finansowych? Czy ich klienci to ludzie nieobyci
i nieświadomi? Czy figurkom możemy przypisać dowolne
znaczenie, czy może w samej ich formie zaklęta jest historia?
Chciałam, by te pytania pozostały otwarte, a zwiedzający
mogli udzielić na nie własnych odpowiedzi – i przedstawić
własne spojrzenie na tę problematykę.
Zetknięcie czcigodnego polskiego „Chrystusa fraso‑
bliwego” z podobnie zadumanym zwykłym Żydem może
sugerować refleksję artysty nad wspólnymi korzeniami
religijnymi. Patrząc na identyczne profile Żyda i biskupa
sprzedawane na jarmarku Emaus – dzieła tego samego rzeź‑
biarza – nie dostrzegamy (w tym konkretnym przypadku)
karykaturyzacji Żyda. Obie figurki kiwają się i poruszają
we wspólnej technologii rozrywki. Postawienie obok siebie
Żyda wyrzeźbionego przez Macieja Manowieckiego i nie
tak różnego od niego pingwina jest zarazem humorystycz‑
nym i niepokojącym komentarzem na temat miejsca Żydów
w ekosystemie turystycznych cacek. Zebranie w jedną grupę
szerokiego wachlarza powojennych rzeźb podkreśla ich cechy
16
→ s. 52
→ s. 144
→ s. 61–62
→ s. 129–139
→ s. 146–153
→ s. 156–177
→ s. 182–208
zarówno mityczne, jak i indywidualne: na przykład częstotli‑
wość, z jaką występują figurki z garbem nie jest bynajmniej
odzwierciedleniem sąsiedzkiej obserwacji, a echem chrześci‑
jańskiej kosmologii przyrównującej żydowskość z moralną
niedoskonałością. Dziewiętnastowieczny ul w kształcie
chasyda skłania natomiast do umiejscowienia dzisiejszych
pamiątek z modeliny w szerszym kontekście ludowych form
wyrazu.
Tradycyjne teksty ilustrują, jak stereotyp Żyda, zwi‑
zualizowany w formie materialnej, jest wzmacniany przez
język – pisany, mówiony i śpiewany. Oparte na żydowskich
dowcipach płaskorzeźby Józefa Reguły to jeden z przykładów
takiej ilustracji, podobnie jak tradycyjne dialogi z przedsta‑
wień kolędniczych, w których Żyd odgrywa centralną rolę.
Wielowiekowa tradycja tekstów – odtworzona tutaj w wersji
z 2013 roku pochodzącej z projektu rewitalizacji kultury –
ukazuje cechy wyglądu i charakteru tradycyjnie łączone
z Żydami, a zarazem echa przemocy, która im zagrażała.
Kiedy docenimy je jako wytwory pracy konkretnych
rąk ludzkich, figurki nabierają szlachetnego rysu. Ogląda‑
nie ich równocześnie z komentarzem twórców może być
doświadczeniem inspirującym, ale równocześnie niepoko‑
jącym, odkrywa bowiem motywacje jednocześnie głębokie
i powierzchowne. Do kolekcji włączyłam także niepolskie
rzeźby Żydów (oraz innych grup) jako odpowiedź na wie‑
lokrotnie słyszane od Żydów stwierdzenie, że jeden z nich
nigdy by takiej figurki nie zrobił: figurki Żydów ze Stanów
Zjednoczonych i Izraela przeczą temu twierdzeniu. Statuetki
przedstawiające Indian czy Afroamerykanów przypominają
krytykom zza oceanu, że i oni muszą się zmierzyć z własnym
krajobrazem bolesnych „pamiątek” po Innym.
Wreszcie, zbiór niniejszy jest zapisem dyskusji, które
wystawa wywołała. Wypowiedzi zwiedzających wybrano
z książek z uwagami udostępnionych w muzeum, a wielu
z autorów siedmiu szkiców uczestniczyło jako eksperci
w dyskusjach panelowych związanych z wystawą. To dodat‑
kowe narzędzia pozwalające nam zmierzyć się z kwestiami
17
pochodzenia figurek, zmian w nich zachodzących i ich
znaczenia.
Na szczęście to Żyd przedstawia współczesne polskie
figurki Żydów jako unikalny „pożydowski” element kultury.
Odmienne od obiektów codziennego użytku, budynków czy
cmentarzy pozostawionych przez zgładzoną społeczność, są
one dowodem wielowiekowej obecności Żydów na ziemiach
polskich. Są również niemym sposobem przepracowania
ran historii, łączącym obszerne debaty na temat trudnej
przeszłości ze współczesną codziennością w naszych domach,
sklepach i na ulicach. Stanowią ekrany wyświetlające roz‑
maite kwestie. Narzędzia przywołujące to, co zwykle niewy‑
powiadane. Portale pozwalające na konfrontację i wymianę
polskich i żydowskich przekonań oraz doświadczeń.
erica lehrer – antropolożka społeczno‑kulturowa i kuratorka.
Obecnie jest profesorką na wydziale Historii i Socjologii‑Antropologii
na Uniwersytecie Concordia w Montrealu. Autorka książki Jewish
Poland Revisited: Heritage Tourism in Unquiet Places (2013) [Nowe
spojrzenie na żydowską Polskę: turystyka tożsamościowa w niespo‑
kojnych przestrzeniach] i współredaktorka Curating Difficult Knowledge: Violent Pasts in Public Places (2010) [Kurator i trudna wiedza:
przemoc z przeszłości w miejscach publicznych]. Latem 2013 była
kuratorką wystawy Pamiątka, Zabawka, Talizman w Muzeum Etno‑
graficznym im. Seweryna Udzieli w Krakowie.
Odwiedź stronę towarzyszącą: www.luckyjews.com
18
Biskup i Żyd
Bishop and Jew
Odwiedź stronę towarzyszącą: www.luckyjews.com
19
Żyd zadumany i Chrystus frasobliwy
Pensive Jew and sorrowful Christ
20
Pingwin i Żyd
Penguin and Jew
21