Dziesiątki zapomnianych cmentarzy, pęknięte nagrobki, za którym
Transkrypt
Dziesiątki zapomnianych cmentarzy, pęknięte nagrobki, za którym
SOBOTA-NIEDZIELA, 20-21 PAŹDZIERNIKA 2007 R8 WOLNA SOBOTA Ludzie PIOTR SUBIK K atolicki duchowny ściska dłoń szczupłego punka z pomarańczowym irokezem na głowie. To Szymon Modrzejewski, przewodniczący Stowarzyszenia Magurycz, a zanim ono powstało – szef Nieformalnej Grupy Kamieniarzy. Fotografia ta wisi nad stołem w obszernej izbie chyży u stóp Magury Małastowskiej. Tu mieszka Szymon. A zdjęcie zrobiono nieco dalej na wschód Beskidu Niskiego, w Grabiu, przy granicy polsko-słowackiej – na łemkowskim cmentarzu. W scenerii wcale nie przypadkowej. Bo Szymon więcej czasu spędza pomiędzy kamiennymi nagrobkami niż w chacie w Nowicy. Początek Miał może trzynaście lat, gdy pierwszy raz przyjechał w Bieszczady. Dla ludzi z Warszawy to naturalna kolej rzeczy. Co ich tu ciągnie? Połoniny, wysiedlone wsie, w nich cerkwie i cmentarze. Na te ostatnie, to prawda, początkowo nie zwracał uwagi. Były, bo były... Postanowił wędrować poza utartymi szlakami. Chodziło mu, jak wielu innym, tylko o góry i o tę właśnie pustkę. Chociaż już wtedy mówiło się, że prawdziwa pustka to tu była, ale dwadzieścia lat wcześniej. Schodził akurat z Połoniny Caryńskiej, pamięta doskonale, ku Berehom Górnym. Zaraz miał się skończyć las, a zacząć łąka. Gdyby stała jeszcze bojkowska cerkiew, przechodziłoby się pod jej okapami. Jeśli, oczywiście, takie miała, bo to nie do końca pewne... Wtedy, w '86 roku, w gęstych krzakach stanął na kamieniu. Stanął, żeby móc popatrzeć w dal, z podwyższenia widać przecież lepiej. I ten kamień zmienił całe jego życie. Życie licealisty z Warszawy. Pod mchem, który przypadkowo zdarł butami, był napis cyrylicą. Jego pokolenie jeszcze zna te litery. „Hryć Buhwak” – wyryto w kamieniu. Hryć czyli zapewne Hryhorij. Rusińskie imię. I jeszcze napis: „Tut' spoczywajet”... Tu spoczywa. Szymon zdał sobie sprawę, że to cmentarny nagrobek. Wkrótce poznał Stasinka. Nadsanie Stasinek, a właściwie Stanisław Kryciński, to w pewnych kręgach człowiek-legenda. Z wykształcenia inżynier chemik, z zamiłowania historyk i krajoznawca. Członek Studenckiego Koła Przewodników Beskidzkich w Warszawie i Społecznej Komisji Opieki nad Zabytkami Sztuki Cerkiewnej. To Kryciński wymyślił „Nadsanie”: obozy dla młodych ludzi, studentów, w opustoszałych wioskach, które odbywały się od połowy lat osiemdziesiątych w Bieszczadach. W '87 roku na taki obóz pojechał również Szymon. Niewielkie miał wówczas pojęcie o kamieniarstwie i renowacji nagrobków. Zaczęło się od Bystrego i Michniowca. Te wsie, przy granicy z Ukrainą, Kryciński wybrał na początek działań studenckiej braci. Cmentarze w Bieszczadach były wówczas w opłakanym stanie, trudno to zapomnieć. Wiele zdewastowano celowo. Bo po cmentarzu widać, czy zniszczył go człowiek, czy czas; czy krzyż spadł, czy został strącony. A nawet jeśli spadł, to nagrobek sam od siebie się nie przewrócił... Więc tam, w Bieszczadach, były nagrobki zepchnięte do potoków, jak te w Bukowcu. Albo przewrócone przez krowy, które ludzie paśli bez ograniczeń, nawet na miejscach pochówku. A wiadomo, krowa lubi się o cokolwiek ocierać... Rzadkością było też znaleźć krzyż z żeliwa. Większość ukradziono: albo na złom, albo na pamiątkę. Groby niszczały z jednego, bardzo ważnego powodu. Że potomków tych, www.dziennik.krakow.pl Dziesiątki zapomnianych cmentarzy, pęknięte nagrobki, za którym krzyże. Gdyby nie zapał Szymona, jego charyzma, nie wiadomo, cz Kamieniarz Kiedyś znacznie trudniej było zdobyć pieniądze na remonty. Teraz to proste. Fundacja Batorego, Fundacja Wspomagania Wsi, Polsko-Amerykańska Fundacja Wolności – dzięki dotacjom m. in. tych instytucji działa ostatnio Magurycz. Magurycz to teraz stowarzyszenie: przyjacielsko-kumplowsko-towarzyskie. Powstało kilka miesięcy temu. Po latach trzeba było działalność sformalizować. Takie czasy... Nikt teraz nie da pieniędzy grupie zapaleńców. Szymon Modrzejewski, przewodniczący Stowarzyszenia Magurycz, kamieniarz z beskidzkiej Nowicy