Gorczenica, 07.05.2013r. Droga Karolino ! Dziękuję Ci bardzo za
Transkrypt
Gorczenica, 07.05.2013r. Droga Karolino ! Dziękuję Ci bardzo za
Gorczenica, 07.05.2013r. Droga Karolino ! Dziękuję Ci bardzo za Twój ostatni list. Cieszę się, że opowiedziałaś mi o swoich przygodach w Londynie. Szkoda, że w najbliższym czasie nie będziemy mogły się spotkać. Mieszkamy zdecydowanie zbyt daleko od siebie. W swoim liście chcę Ci opowiedzieć o wydarzeniu, którego świadkiem byłam ostatnio. Gdy tylko myślę o tym, co widziałam, przypomina mi się cytat z kardynała Stefana Wyszyńskiego: „Chrońmy się od pogardy dla kogokolwiek, nawet dla najgorszego człowieka, bo to jeszcze człowiek, aż... człowiek.” Pamiętasz, jak ostatnio mówiłam Ci, że wpadłam w szkole na dziewczynę, z którą nikt nie chciał rozmawiać? Kilka dni temu wpadłam na nią po raz kolejny. Tym razem zauważyłam, że płakała. Zastanawiałam się, co się stało, więc gdy zauważyłam, że w drodze ze szkoły idzie tylko kilkanaście metrów przede mną, pobiegłam za nią. Szłyśmy chwilkę razem w ciszy, gdyż nie wiedziałam, jak zacząć rozmowę. W końcu zapytałam, czemu płakała. Nie odpowiedziała. Wytłumaczyłam jej, że mimo tego, że się nie znamy, może mi powiedzieć, co ją dręczy, a ja zachowam to w tajemnicy. Miałam nadzieję, że dziewczyna da upust nerwom, ale bardzo zdziwiło mnie, gdy uśmiechnęła się do mnie szczerze, bez słowa mnie przytuliła i szybko odeszła. W ciągu kilku następnych dni obserwowałam ją na szkolnym korytarzu. Szokowało mnie to, że zawsze była sama, nigdy z nikim nie rozmawiała. Mimo tego, że zamieniłyśmy ze sobą tylko kilka słów, zaczęłam się o nią martwić. Zastanawiałam się, czemu nie utrzymuje kontaktu z nikim ze szkoły. Każdą przerwę i lekcję spędzała samotnie. Zawsze miała ten sam smutny wyraz twarzy. Ucieszyłam się, że pewnego dnia, gdy wracałam ze szkoły, ona podbiegła do mnie i sama zaczęła rozmowę. Wymieniłyśmy swoje poglądy na temat muzyki, mody i kilku innych rzeczy. Jestem pewna, że nie jesteś w stanie wyobrazić sobie mojego wyrazu twarzy, gdy zaproponowała mi, żebyśmy wieczorem spotkały się w pobliskim parku. Z chęcią się zgodziłam i obie popędziłyśmy do domu, by przygotować się do spotkania. Gdy już siedziałyśmy razem na ławce pod rozłożystym kasztanowcem, zrobiło mi się strasznie głupio, przecież nawet nie znałam jej imienia. Podczas naszej rozmowy dowiedziałam się, że nosi imię, które zawsze chciałam mieć – Zuzanna. Po raz kolejny zapytałam, czemu płakała tamtego dnia, gdy spotkałyśmy się po raz drugi. Na kilka sekund zapanowała trochę niezręczna cisza. Widziałam, że w jej oczach powoli zaczynają zbierać się łzy. Chciałam cofnąć swoje pytanie, ale wtedy z ust dziewczyny zaczął wylewać się potok słów. Wytłumaczyła mi, dlaczego nie ma w szkole żadnych znajomych. Kiedyś chodziła do innego gimnazjum, ale zaczęła kłócić się ze swoimi rówieśnikami. W pierwszej klasie zaprzyjaźniła się z Wiktorią. Dogadywały się wspaniale, ale potem zaczęła się wtrącać druga przyjaciółka Wiktorii. Zarzuciła Zuzie, że zabrała jej przyjaciółkę. Dziewczyna opowiadała mi, jak powoli zaczęła zamykać się w sobie i wszystkich od siebie odtrącać, a z czasem nikt nie zwracał już na nią uwagi. Na koniec zapłakana dziewczyna stwierdziła, że jest mi strasznie wdzięczna za moją cierpliwość, za to, że nie zachowałam się jak inni i poświęciłam jej trochę czasu. Choć od tamtego momentu minęło dość sporo czasu, ja nadal nie mogę się otrząsnąć. Ludzie chyba nie rozumieją, że każdy potrzebuje przyjaciela. Krytykują osoby, których nawet dobrze nie znają, bo widzą w tym swoją korzyść. Popieram wypowiedź kardynała Wyszyńskiego, którą przytoczyłam na początku swojego listu. Pokazuje ona, że każdy, niezależnie od płci, wieku, stanu materialnego, religii czy innych czynników, którymi różni się od większości, powinien być traktowany tak samo jak inni. Wszyscy jesteśmy równi, ale niestety zbyt dużo osób często o tym zapomina. Gorąco pozdrawiam Twoja Monika PS. A co Ty myślisz o tej sprawie?