xyz alfabet - po assitej

Transkrypt

xyz alfabet - po assitej
XYZ. ALFABET.
Osoby dramatu:
A
B
C
D
E
F
G
H
I
J
K
L
M
N
O
P
R
S
T
U
W
X
Y
Z
AKT PIERWSZY
W akcie pierwszym występują postaci od A do L.
SCENA 1
A,B,C
A
Kawa źle wpływa na oczy. Cóż, to tłumaczyłoby, skąd biorą się twoje halucynacje.
B
Kapelusznik wpadł w narkotyczny sen.
C
Nie, nie uznajemy praw fizyki.
A
Tylko nie wyskakuj następnym razem z okna, marząc o lataniu.
B
Drzewo, wiosna, prawa fizyki kwitną wśród pąków. Czerwony domek dla lalek- czerwień. Hańba.
Skaczę!
Skacze.
A
Żegnaj, zmęczenie udzielało się już nam obojgu.
C
Pustynia, pustelnik, pustynne życie, życie pustelnika. Zakopię się w piasku.
A
Zamknął na mnie okno swej duszy. Mosty zostały spalone. Chodź, potworze szarlotkowy.
C
Jabłoń mnie wzywa.
SCENA 2
A,C,D,E
1
A
Dziękuję.
C
Za co?
A
Za niż atmosferyczny. Dziękuję.
C
Taniec niżów i wyżów. Mapa pogodowa Europy. Wszędzie pada.
A
Nie, nie wszędzie.
D
Ogórek wam w oko.
A
Tak, nadchodzi jesień. Czas zacząć grabić liście, potworze szarlotkowy.
C
Kiedy ja wolę grabić szarlotki!
D
Papieros wam w oko.
A
Jaki z ciebie dowcipniś! Czekaj tylko na łzawy finał tej sprawy!
D
Nie będzie żadnego łzawego finału. Ja wierzę wyłącznie w szczęśliwe zakończenia.
A
Bal niedoszłych samobójców zrzesza ochotników. Idź. A ty, potworze szarlotkowy, zapchaj się
szarlotką.
C
Czas wspomaga ciasteczko. Temperatura je przełamuje. Trach! Jestem jak parzące ciasteczko rzucone
na zimną, kuchenną podłogę. Wyrządzasz mi nieodwracalną krzywdę.
A
Ależ nie. Musisz nam tylko postawić odpowiednie ultimatum.
C
Zając w tym czasie zdążył uciec. Głupie sprawy, głupie zające. Pozostały mi tylko ciasteczka.
A
Nie wiem, parzę sobie palce, ilekroć próbuję wstawić je do piekarnika.
E
Czas. To. Potęga. Czas. To. Potęga. Czas...
A
Nie przerywaj! Prowadzimy przełomową rozmowę.
E
To. Potęga.. Czas. To. Potęga. Czas. To. Potęga.
A
Jak grochem o ścianę. Faworyt. Phi!
C
No, nie?
A
Szarlotkowy grad.
C
Gdzie?
A
Na przestrzeni dziejów.
C
Nuda.
A
Spójrz więc w swoją mroczą przeszłość.
C
2
Piaszczysty?
A
Piaszczyste brzegi białych plaż. Miło by było wyjechać gdzieś na wakacje.
E
Czas. To. Potęga. Czas. To. Potęga. Czas. To. Potęga. Czas. To. Potęga.
C
Ameba! Ratuj się kto może!
SCENA 3
B,C,F,G
B
Fuzja frakcji podczas interakcji.
C
O, ty żyjesz!
B
A jakżeby inaczej.
F
Uczestniczę w procesach oddychania komórkowego.
C
Chwała wam, wszystkie ameby i pierwotniaki tego świata!
F
Lubię barszcz.
B
To fantastycznie; wkrótce Święta Bożego Narodzenia!
F
Patrzcie, a jeszcze przed chwilą była jesień. Co nadal nie zmienia faktu, że... UWAGA! Lubię barszcz!
C
A jednak nadal żyje!
F
Żyje, żyje i to jeszcze jak! Barszczem żyje! Samym barszczem, nic innego ni w cholerę nie wciągnie!
C
Niech żyje!
F
Tak, niech żyje barszcz!
B
Jaka fuzja? Jakiej frakcji?
G
Niedobór witaminy B2 prowadzi do łysienia.
F
Czyżby? Czy ten niedobór można leczyć barszczem?
G
Nawet medycyna alternatywna nie uznaje barszczu.
F
Och nie! Jak to możliwe?! Całe życie leczę się barszczem!
G
Ale czystym?
F
Nie, skondensowanym ukraińskim. Albo tym z fasolką.
G
Odstaw barszcz, przedawkuj witaminy.
B
Tak, już wiem, fuzja frakcji podczas interakcji!
C
Pamięć bywa zwodnicza.
B
3
Fuzja frakcji?
C
To było jeszcze w czasach, kiedy żyły dinozaury.
F
Czy te dinozaury żywiły się barszczem?
C
Tak, nałogowo jadły również chleb bawarski.
F
Gdzie są teraz te dinozaury?
C
Wyginęły.
F
Utopiły się w barszczu?
C
Nie, za szybko jadły szarlotkę.
G
To wtedy rosły jabłonki?
C
Jabłoń mnie wzywa.
C wychodzi.
B
Tylko nie pluj potem na nas pestkami! Nie jesteśmy podatnym gruntem, nie jesteśmy żyzną ziemią.
G
Bo mamy liczne niedobory.
B
Jak alfa i omega. Początek i koniec.
F
Tak, niedobory barszczu przede wszystkim.
C wchodzi ponownie.
C
I niedobory szarlotki!
G
Biała mąka jest szkodliwa. Nie możemy jeść szarlotki.
C
To ty zaczynasz być szkodliwy dla mnie.
G
Cóż, nie sądzę.
C
Ja też tak nie sądzę.
B
Interakcja. Cenicie sobie moją radosną twórczość?
C
Ja cenię sobie tylko szarlotkę.
G
Słyszysz? Jabłoń cię wzywa.
C
Nie nabierzesz mnie! Dziś pierwszy kwietnia.
B
Interakcja. Idę przejechać się metrem!
G
Tylko uważaj na ruchomych schodach!
B
Będę nimi jeździć z góry na dół, z dołu na górę, z góry na dół, z dołu na górę, z góry na dół.. Tak!
Uwielbiam ruchome schody.
G
4
I pamiętaj- uważaj na nagle kończące się chodniki.
F
Kończące się chodniki to ponoć dzieło samego diabła.
SCENA 4
A,D,E,F,G,H
E
Czas. To. Potęga. Czas. To. Potęga. Czas. To. Potęga. Czas. To. Potęga.
D
Nie jest potęgą. To tylko czwarty wymiar.
A
Naprawdę nie mogę się z wami porozumieć. Jak grochem o ścianę. Phi!
D
Cóż, nie zaprzeczysz, ostatnie badania dowiodły, że czas jest czwartym wymiarem.
A
A istnieje piąty?
D
Ponoć tak, ale jesteśmy zbyt nieuważni, zbyt głupi i zbyt protekcjonalni, aby go dostrzec.
E
Czas. To. Potęga.
A
Tak więc może przymkniesz się choć raz, by usłyszeć mógł to cały świat?
E
Czas. To. Potęga.
A
Cóż, zaczyna mnie to męczyć.
G
A więc masz niedobór witaminy B3!
H
Czy trzeba najpierw zacząć ćpać, aby zostać uznanym za artystę?
G
Nie, artyści są samowystarczalni, mają swój talent, nie muszą tego niczym uzupełniać. Ale niedobory
witamin trzeba zwalczać, dlatego też każdy artysta powinien choć raz w swoim życiu przedawkować
witaminy.
D
Tak, zbyt protekcjonalni.
A
Co wcale nie oznacza, że nie powinniśmy z tym walczyć.
D
Słownikowy spis doskonałości.
A
Znam to tylko z definicji.
D
Jest pusty. Nie ma cię w nim.
F
I spróbuj tu przetrwać..
H
Żonkile już przekwitają. Wszystko przekwita. Gdzie jest wiosna? Uciekła, zostawiając nas na pastwę
żrącego środka, jakim jest słońce. Lato jest zbyt okrutne.
A
Zaznacz to na mapie pogodowej.
H
Niestety, z geografii zawsze trafiała mi się dwója na szynach.
A
Więc zaznacz to na swojej głowie.
5
D
Dziś serwujemy dania z łososia norweskiego!
F
Jestem łososiem. Lubię barszcz.
G
Łosoś jest dobry na wszystko.
A
Wszystko, co nam z tego przyjdzie, to krzywe chodniki na ulicach naszego miasta.
H
Będą z tego tylko krzywe chodniki?
A
A my powybijamy sobie na nich zęby podczas naszych radosnych spacerów.
G
Pod warunkiem, że wcześniej same nam nie wypadną.
H
Szkorbut?
G
Nareszcie znalazł się ktoś, kto w pełni mnie rozumie.
H
Cóż, biologia zawsze była dla mnie ciekawa. Znacznie gorzej było z geografią na poziomie
podstawowym.
D
A istnieje geografia na poziomie zaawansowanym?
H
A jakże. Dla mnie oznaczałaby ona jednak wieczną frustrację związaną z procesem zdawalności do
następnego etapu.
F
Uważajcie na krzywe i nagle kończące się chodniki.
SCENA 5
A,B,C,D,H,I
B
I świadomość, że znów wszystko poszło nie tak.
D
Pyk! I bajka skończona.
I
Czas płynął jak szalony, niczym rzeka w swoim korycie.
H
To rzeki mają koryta?
I
Owszem, mają. Geografia na poziomie podstawowym, przyjacielu.
B
To niebo jest takie czarodziejskie.
D
A księżyc tak jakby bliżej ziemi.
I
To niemożliwe! Dzieli nas ponad trzysta tysięcy kilometrów!
D
A, tam. W sierpniu księżyc zawsze jest bliżej ziemi. Możesz to sprawdzić.
I
Za pośrednictwem aniołów?
D
Nie, to akurat możesz zrobić sam.
Wchodzą A i C.
6
B
Czy ktoś mógłby uciszyć tego małego ćwierkacza, tam, za oknem?
I
Ma pan na myśli tego maleńkiego ptaszka?
B
Tak, właśnie tego mam na myśli!
I
Pan wybaczy, nie umiem strzelać z procy.
C
I dlaczego znowu mi to robisz?
I
Ale co robię?
C
No właśnie nic nie robisz! Jesteś beznadziejny!
A
Właśnie! Masz jej jeszcze coś ciekawego do powiedzenia?
I
Oczywiście, że nie! Przecież jestem beznadziejny!
D
Beznadziejny jak księżyc w nowiu.
B
Czy ktoś mógłby jednak zająć się tym beznadziejnym przypadkiem za oknem?
A
Ty żyjesz! A przecież skoczyłeś!
B
Siła grawitacji nie zadziałała.
C
I właśnie dlatego nie uznajemy praw fizyki!
A
Chciałeś zakończyć tę farsę, ale niestety- zrobiłeś to w złym miejscu i w złym czasie. Grawitacja była
akurat na urlopie.
C
I właśnie dlatego nie uznajemy praw fizyki!
B
Cóż, wybrałem złe miejsce. Z czasem było wszystko w porządku.
I
A co z zasadą czterech wymiarów wszechświata?
D
Co z trój wymiarem i czasem?
C
I właśnie dlatego nie uznajemy praw fizyki!
A
Będziesz próbował znów zatańczyć w powietrzu?
B
Nie, to w zupełności mi wystarczy.
C
Ile razy można wam powtarzać, że właśnie dlatego nie uznajemy praw fizyki?!
D
Pyk! I bajka skończona.
SCENA 6
A,C,D,E,F,G,H,I,J,K,L
C
Potwory szarlotkowe dążą do przejęcia kontroli nad światem.
I
7
Marzenie ściętej głowy. A może i wielu głów.
G
Nikt tak naprawdę nie wie, ilu.
H
Ponieważ nikt nic nie wie!
F
Łososie to wiedzą.
G
Cicho! To wyjątek potwierdzający regułę.
D
Jaką regułę?
G
Regułę PRZYSTAWANIA TRÓJKĄTÓW!!
J
Jakich trójkątów, do cholery? Przecież ziemia jest okrągła!
G
Tak, trójkątów! Bo trójkąty są WSZĘDZIE!!
A
Tak więc globalistyczne zapędy potworów szarlotkowych są według niektórych marzeniem ściętej
głowy lub wielu głów, choć tak naprawdę nikt nie wie ilu, choć rzekomo wiedzą to łososie, ale z kolei
zdaniem innych niektórych, są one wyjątkami potwierdzającymi regułę przystawania trójkątów.
G
Nie, czegoś tam ewidentnie brakuje!
A
Ale co to jest?
G
Czas.
E
Czas. To. Potęga. Czas. To. Potęga. Czas. To. Potęga.
A
Powiedziałeś to w złym czasie.
G
Nie istnieje coś takiego jak zły czas.
A
Istnieje, niestety. Teraz się od niego nie uwolnimy!
D
Tak, zbyt protekcjonalni.
E
Czas. To. Potęga. Czas. To. Potęga.
J
Iks równa się dwadzieścia jeden i pół, jeśli chcecie wiedzieć.
I
A, nieprawda, bo trzynaście i jedna trzecia!
J
A nie można wywalić tej jednej trzeciej?
I
Nie, nie można.
A
O, a dlaczego?
I
Ponieważ chroni ją prawo nietykalności osobistej!
A
Cóż, nie wiedziałam o tym.
H
Ponieważ nikt nic nie wie!
8
A
Kiedy ta jedna trzecia jest nam potrzebna jak piąte koło u wozu!
E
Czas. To. Potęga. Czas. To. Potęga. Czas. To. Potęga.
K
Hrabina umarła dziś w nocy.
E
Czas. To. Potęga.
K
Istotnie, czas jest potęgą. Potęgą wobec nas, śmiertelnych. Rodzimy się, starzejemy, umieramy. Całe
nasze istnienie jest równie wzruszające jak stare, czarno-białe filmy.
E
Czas. To. Potęga ...?
H
Co też stało się hrabinie?
K
Nie wiem. Powtarzam tylko to, co sama słyszałam. W mieście mówią , że umarła.
F
Może przewróciła się na jednym z tych krzywych chodników.
G
A może umarła, gdy zobaczyła, jakie są krzywe?
A
I że się nagle kończą?
K
Podejrzewają, że przed śmiercią była pod wpływem odurzającej woni fiołków.
H
Hrabina naćpała się fiołkami?!
L
Kiedyś to były czasy.. Niebo było bardziej niebieskie, trawa bardziej zielona, może bardziej słone, a
fiołki.. Fiołki były bardziej fioletowe. A ja byłam równie urocza jak frezje. Ale wiosna mojego życia
nieodwołalnie minęła.
A
Tak, kiedyś chodniki były mniej krzywe...
H
A słońce zachodziło o wiele bardziej krwawo.
J
I iks równał się dwadzieścia jeden i pół..
D
Księżyc mrugał do nas swoim lewym okiem, ponieważ był tak blisko nas.
I
Prawe już mu dawno wypadło. Ale to nieistotne- i tak wszyscy się cieszyliśmy.
L
I nigdzie nam się nie spieszyło.
A
Chodniki być może były tak samo krzywe jak dziś, ale nigdy nie wybijaliśmy sobie na nich zębów,
ponieważ nigdy nam się nie spieszyło. Nie biegaliśmy po nich, bo nie czuliśmy takiej potrzeby.
C
I szarlotka smakowała o niebo lepiej.
L
Ludzie mieli ogródki w miastach. Do woli upajaliśmy się w nich wonią deszczu.
F
Tak, to były czasy.. Łososie pływały w rzekach i machały do nas, kiedy nasze sylwetki odbijały się w
tafli kryształowej wody.
K
Wtedy nawet ludzie umierali rzadziej..
9
L
Tak, to były czasy.. Przyroda była bliżej nas. Wszystko było bliżej nas- niebo, kwiaty, drzewa,
wszystkie zwierzęta, ptaki, łososie i potwory szarlotkowe.
C
Posmak cynamonu pozostawał w ustach znacznie dłużej.
E
Czas. To. Potęga.
L
Czas niewątpliwie zniszczył wszystko. Nastaje szare jutro, którego boimy się najbardziej.
G
I wtedy przychodzi jasna dupa.
Koniec aktu pierwszego.
AKT DRUGI
W akcie drugim występują postaci od M do Z.
SCENA 1
M, N, O, P
M
Wołanie o pomoc. Słyszysz? Wiatr wieje.. Wiatr wieje...
O
Zostaw go w spokoju. On nie potrzebuje pomocy. Niech sobie wieje.
M
I jeszcze te krzyki mew...
P
Krzyki mew...
M
Morze jest takie zimne.. I puste.
P
Puste..?
M
Samotni próbują rozmawiać nawet z falami.
O
Lecz one nie mają zwyczaju odpowiadać.
M
Wodorosty są takie spokojne...
P
Spokojne..
M
Choć targają nimi rozzłoszczone fale.
P
Fale...
M
Zachowują wewnętrzny spokój, by chronić swoje podwodne królestwa.
P
Królestwa.
O
O ile takowe tam istnieją.
M
Zimno mi.
N
Zimno? Jak to możliwe? Jest pełnia lata!
M
10
NIE! Wodorosty są ... za daleko!
N
Czy porzucisz nas dla swojego wewnętrznego królestwa ?
M
Woda spowalnia moje reakcje.
O
Wieje... Wiatr... Nudy...Czyż... Nie...?
SCENA 2
M, N, P, R, S
M
Szum wody w systemie nawadniającym.
P
Nawadniającym...
R
Piękny dźwięk.
M
Posłuchaj, jaka spokojna jest woda.
P
Woda..
R
Przepraszam, czy nie znudził się pan jeszcze tym powtarzaniem?
P
Owszem, znudziłem się. To piekielnie nużące.
R
Szum wody również staje się monotonny.
M
Ale proszę pana, musi pan przyznać, że woda jest dziś bardzo spokojna.
R
Najwyraźniej nie ma nic ciekawszego do roboty.
S
A co mogłaby robić woda?
R
Nic tylko szumieć i szumieć.. I jeszcze kapie z kranu.
N
I to właśnie jest takie urocze.
R
Urocze bywają pudle i małe dzieci. Ale woda? Kto normalny mówiłby o niej w ten sposób?
N
Jest pan niewzruszony.
R
Bycie niewrażliwym to podstawa naszego istnienia.
P
Jest w tym trochę racji.
N
Ale nie wystarczająco dużo, aby się z tym zgodzić.
M
Bycie, świadomość, szczęśliwość.
R
Przestańmy szumieć!
M
Proszę pana, proszę pana, kiedy to nic nie zmieni.
S
Nie, nie będziemy szczęśliwi.
N
Dlaczego?
11
S
Ponieważ tam na górze już o tym zadecydowano.
SCENA 3
M,O,T,U,W
M
Płyńmy więc wspak przez morze, co nam z pewnością pomoże.
O
Nie pomoże.
T
Oj, nie pomoże.
M
Skąd ta szumiąca pewność?
T
Usłyszeliśmy szum..
M
Nie! To nie mógł być żaden szum. Tylko wyjątkowi ludzie mają zdolność słyszenia magicznego
szumu.
T
Więc skąd ta szumiąca pewność, że my do nich nie należymy?
U
Stojąc nad przepaścią, zawsze pragnę zrobić krok do przodu.
M
Bycie, świadomość, szczęśliwość.
T
Szum wody jest jedynie synchronicznym szeptem..
W
Przepastnych oceanów.
T
Świadomość również jest synchronicznym szeptem - gdy ją tracisz, chcesz ją natychmiast odzyskać i
samoistna machina stresu nakręca się i nakręca i nakręca..
W
A ty, nieszczęsny człowieku, przestajesz widzieć kolory.
T
A to wszystko przez jakąś cholerną świadomość.
M
Bycie, świadomość, szczęśliwość.
W
Pomińmy to taktownym milczeniem.
U
Chwila milczenia przed krokiem do przodu.
O
Albo do tyłu, jeśli pani woli. Proponowałabym raczej do tyłu.
M
Bycie, świadomość, szczęśliwość.
W
Byt jest pojęciem względnym.
M
Synchroniczne szepty są wymysłem waszych chorych, przestarzałych kabli wyobraźni.
O
Ciśnienie hydrostatyczne spadło poniżej zera...
W
Gdzie?
M
Jak?
12
U
Ile?
T
Dlaczego?
O
Żebyście nigdy nie przestali pytać. I żebyście się nie dziwili, kiedy woda zalewa nam łazienkę.
M
Zalewa nam łazienkę.
T
Zalewa nam łazienkę.
W
Zalewa nam łazienkę.
U
Zalewa nam łazienkę.
SCENA 4
M, X, Y, Z
M
Bycie, szczęśliwość, świadomość.
X
Porzućmy ten stan bez emocji!
Y
Każdy początek jest nowym końcem.
X
Gdy obierając nowy kierunek, trafisz z deszczu pod rynnę, uwierzysz, że to koniec.
Z
To dzień, w którym skończyło się absolutnie wszystko.
Y
Ten koniec stał się nowym początkiem, który z kolei stał się nowym końcem.
M
Hektolitr wody równo upłynie.
Y
Cóż, niech płynie.
X
Niech płynie.
Z
Niech płynie.
X
Patrz, i płacz, jeśli cię to wzrusza.
M
Bycie, szczęśliwość, świadomość.
Y
To powinno was wzruszać.
Z
Ale już nie wzruszy, niestety.
X
Udawajmy, że nic się nie stało. To nie wróży nic dobrego.
Y
To nie wróży nic dobrego.
Z
To nie wróży nic dobrego.
M
To nie wróży nic dobrego.
Chwila milczenia.
To już koniec.
13
X
To się skończy pięknym końcem.
Y
To się skończy pięknym końcem.
Z
To się skończy pięknym końcem.
Koniec aktu drugiego.
Acta est fabula.
14