Wywiad. Dominik Gaworecki

Transkrypt

Wywiad. Dominik Gaworecki
ASTARTA STAWIA NA EKSPORT
WYNIK BYTOMIA W GÓRĘ
REZERWY SZYBKO TOPNIEJĄ
Wyniki producenta
cukru poprawiły się
w IV kwartale 2015 r. .03
Mamy sporo do zrobienia.
Najlepsze przed nami – mówi
prezes Michał Wójcik.
.03
Chiny za pół roku uwolnią
kurs juana? Scenariusz
kryzysu walutowego.
.05
GAZETA GIEŁDY I INWESTORÓW
poniedziałek
8 lutego 2016
nr 30 (5957)
redaktor prowadzący:
Zdzisław Grzędziński
WWW.PARKIET.COM
e-mail: [email protected]
cena 5,30 zł (w tym 8% VAT)
13
20
2016*
2015
10
2014
7
Liczba spółek
przenoszących się
na GPW
z NewConnect
2013
2
2012
SPÓŁKI
Z NEWCONNECT
SZTURMUJĄ GPW
W 2016 r. na główny rynek może wejść
nawet 20 firm wycenianych na 2,5 mld zł.
Warto kupić ich akcje?
.09
6
2011
*prognozy bazujące na ankiecie, przeprowadzonej
wśród spółek z wymaganą minimalną kapitalizacją
ŹRÓDŁO: GPW, SPÓŁKI, SZACUNKI WŁASNE,
FOT. 123RF
DZISIAJ
PARKIET PLUS
INDEKS 348422 | ISSN 1231-2207
gospodarka
wywiad
świat ekonomii
analiza techniczna
inwestycje
Gaz | Rośnie konkurencja na
polskim rynku gazu. Liczba
firm mających koncesje na
obrót tym surowcem zbliża
się do 200. Pola nie zamierza
oddawać PGNiG. .08
Giełda | – Oczekuję, że w
skali roku WIG powinien
należeć do grona najlepszych
indeksów na świecie – mówi
Dominik Gaworecki, zarządzający w mWM. .10
Norwegia | Ostra przecena
na rynku ropy mocno szkodzi
również norweskiej gospodarce. Rząd w Oslo zmuszony
jest sięgnąć do Funduszu
Naftowego. .11
Byki i niedźwiedzie |
Przyglądamy się wykresom
najciekawszych spółek
tygodnia. Pod lupę wzięliśmy
m.in. Robyg, Trakcję, Kredyt
Inkaso i PKP Cargo. .13
Nieruchomości | To był
rekordowy rok na rynku
komercyjnym - inwestorzy
wydali ponad 4 mld euro.
Dominował kapitał amerykański i niemiecki. .14
OSZCZĘDZAJ I INWESTUJ Z „PARKIETEM”
obligacje,
nieruchomości
poniedziałek
GIEŁDY, WALUTY,
SUROWCE
wtorek
FUNDUSZE
INWESTYCYJNE
środa
FINANSE
OSOBISTE
czwartek
PROFESJONALNY
INWESTOR
piątek
SZTUKA
sobota
Edited with the trial version of
Foxit Advanced PDF Editor
.10
To remove
this notice, visit:
www.parkiet.com
poniedziałek,
8 lutego 2016
www.foxitsoftware.com/shopping
PARKIET PLUS
WYWIAD | DOMINIK GAWORECKI
z zarządzającym portfelami akcji w mWealth Management rozmawia Przemysław Tychmanowicz.
Indeksy na warszawskiej giełdzie w tym roku
wciąż tracą na wartości. Sytuacja jest zła
czy... bardzo zła?
Oceniając bieżącą sytuację pod kątem panujących nastrojów, można powiedzieć, że jest ona
bardzo zła. Jeśli poprosimy uczestników rynku
o wskazanie pięciu czynników przemawiających za dalszymi spadkami, to bez problemów
je wymienią. Jeśli zaś chodzi o wskazanie
potencjalnych impulsów do wzrostu, to będzie
już problem. Osobiście bardzo dużą wagę
przywiązuję do nastrojów panujących wśród
inwestorów i są one dla mnie ważnym wskaźnikiem wyprzedzającym. Jeśli spojrzymy na
dane publikowane przez takie instytucje, jak
Market Intelligence czy SII, to zauważymy, że
rynki znalazły się w fazie paniki, a procentowy
udział niedźwiedzi wśród polskich inwestorów
jest najwyższy w historii. Długotrwałe spadki
mocno wpływają na psychikę inwestorów,
którzy w coraz większym stopniu kształtują
oczekiwania na podstawie niedawnej historii i
popełniają klasyczny błąd poznawczy znany z
psychologii behawioralnej, ekstrapolując ją na
przyszłość
pierwszy etap procesu inwestycyjnego, który
przeprowadzam. Właściwie dopiero w tym
momencie zaczynają się schody. Oczywiście
to, że spółka posiada pożądane przeze mnie cechy i w jakiś sposób wyróżnia się na tle innych
emitentów, zazwyczaj dostrzegają też inni
inwestorzy i jest to już odzwierciedlone w jej
giełdowej wycenie. Dodatkowym czynnikiem,
który biorę więc pod uwagę, jest moment,
w jakim znajduje się spółka. Szukam firm,
które spełniają wymienione wcześniej przeze
mnie kryteria, a jednocześnie są w momencie
zwrotnym. Dotyczy to spółek, które miały
słabszy okres w swojej historii, nie zrealizowały prognoz, zniechęciły do siebie inwestorów
i zostały zaszufladkowane poprzez przypięcie
którejś z popularnych łatek, takich jak
„oszust”, „bankrut” lub „gruz”. Takie spółki
tracą zaufanie, a inwestorzy przestają się
interesować tym, co się w nich dzieje, i bardzo
trudno zmienić im negatywną percepcję.
Nasi politycy wciąż jednak potrafią zaskakiwać. Nadal nie wiadomo, jaki kształt przyjmie
projekt ustawy dotyczący przewalutowania
kredytów frankowych, nie wiemy, jaka
przyszłość czeka spółki energetyczne. To nie
są potencjalne ryzyka dla naszego rynku?
Jeśli chodzi o ryzyko polityczne, to jest ono
inwestorom znane od wyborów prezydenckich, czyli od maja ubiegłego roku. Mieli oni
więc osiem miesięcy, żeby je zdyskontować, co
oczywiście jest bardzo dobrze widoczne po zachowaniu WIG20 w tym okresie, szczególnie
w sektorze bankowym i energetycznym. Co do
przewalutowania kredytów denominowanych
we frankach, to wydaje się, że ten proces
zostanie w jakiś sposób zablokowany bądź rozłożony w czasie, być może pod wpływem opinii
Komisji Nadzoru Finansowego ze względu
na ryzyko systemowe, jakie stwarza. Jeśli
bezpośrednie koszty ustawy miałyby wynieść
50–60 mld zł, to myślę, że należałoby doliczyć
co najmniej drugie tyle kosztów pośrednich w
związku z możliwym scenariuszem bankructw
niektórych banków, nie wspominając już negatywnego przełożenia na gospodarkę w związku
ze spowolnieniem akcji kredytowej. Wydaje
się, że na początku kadencji nowy rząd, co
jest zresztą powszechną praktyką, proponuje
bardzo agresywne, ideologiczne rozwiązanie,
które w dalszej części urzędowania będą łagodzone. Uważam, że inwestorzy zdecydowanie
przeceniają negatywny wpływ bieżącej sytuacji
na wyceny spółek, które powinny dyskontować
jednak trochę dłuższy okres niż jedną kadencję
rządową. Mam wrażenie, że mało kto zakłada
jakiekolwiek prawdopodobieństwo pozytywnego rozwoju sytuacji, np. zlikwidowanie
podatku bankowego może nie przez obecną,
ale kolejną ekipę rządzącą.
Ubiegły rok dla naszego rynku był słaby,
a mimo tego Strategia Agresywna Akcji
zarządzana przez pana zyskała ponad 30
proc. Jaka jest recepta na sukces?
Strategia Agresywna Akcji, którą zarządzam,
jest strategią benchmarkową, dla której poziomem odniesienia jest WIG20. Oczywiście,
głównym celem takich strategii jest osiąganie
w średnim i długim horyzoncie inwestycyjnym
stóp zwrotu wyższych niż benchmark. Jako zarządzający muszę z jednej strony utrzymywać
pewną ekspozycję na WIG20, aby zapewnić
portfelom płynność i minimalizować ryzyko
dużego odchylenia wyników portfela in minus
od benchmarku, z drugiej zaś strony szukać
spółek, które umożliwią jego „pobicie”. Dlatego też mentalne dzielę sobie portfel na dwie
części – pasywną, składającą się z blue chips i
stanowiącą częściowe „pokrycie” benchmarku
(na poziomie 40–60 proc. całości portfela),
oraz aktywną, której poświęcam zdecydowa-
FOT. MAT. PRASOWE
A czy jest już tak źle, że gorzej być nie może?
Wydaje mi się, że tak. Jesteśmy w takim
momencie, w którym zdyskontowana jest
znaczna część negatywnych informacji
zarówno jeśli chodzi o czynniki wewnętrzne,
jak i zewnętrzne. Okresy w przeszłości, kiedy
poziom strachu i pesymizmu był zbliżony do
obecnego, były bardzo dobrymi momentami
do zakupu akcji, a ci inwestorzy którzy takie
decyzje podejmowali, osiągali w perspektywie
dwóch–czterech kolejnych kwartałów
dodatnie stopy zwrotu, nierzadko kilkudziesięcioprocentowe.
WIG powinien
należeć
do najlepszych
indeksów
nie najwięcej czasu i do której dobieram spółki
spoza benchmarku. Zazwyczaj jest ich 20–30.
To relatywnie mało...
Zgadza się, w porównaniu z większością
typowych funduszy inwestycyjnych jest to
portfel dość skoncentrowany. Z jednej strony
jest to już wystarczająca liczba, aby zapewnić
rozsądną dywersyfikację, z drugiej zaś mam
dość wyśrubowane kryteria inwestycyjne w
stosunku do spółek, które kupuję, i po prostu
bardzo mała ich liczba je spełnia.
To jakie wymagania stawia pan przed
firmami?
Analizując spółki, zwracam uwagę na dwa
kluczowe elementy. Pierwszy to produkt,
usługa bądź technologia, jaką firma posiada.
Drugi to zaś ludzie, którzy są związani ze
spółką, czyli znaczący akcjonariusze i kluczowi
pracownicy. Jeśli chodzi o pierwszy z tych
czynników, to przede wszystkim szukam
spółek, które mają monopol w swojej branży,
patent lub istotne przewagi technologiczne
stanowiące barierę dla konkurencji. Interesują
mnie firmy, które nastawione są na sprzedaż
na rynkach globalnych i posiadają bezpieczny
model sprzedaży, czyli np. nie są uzależnione
od silnego pośrednika czy odbiorcy, którzy
mogą dążyć do przejęcia części marż. Preferuje
model B2C, gdzie o wyborach zakupowych
decydują w oparciu o swoje preferencje i
rachunek ekonomiczny rozproszeni klienci
indywidualni. Lubię też spółki, które mają
skalowalny biznes, czyli są w stanie sprzedawać produkt w setkach, tysiącach czy
milionach kopii bez ponoszenia dodatkowych
kosztów stałych. Dobrym przykładem są tutaj
firmy z branż aplikacji mobilnych czy gier,
które dystrybuują swoje produkty w kanale
cyfrowym.
A ten drugi element, czyli czynnik ludzki?
Staram się inwestować w spółki, w których
jest dominujący akcjonariusz, najlepiej
założyciel, i dodatkowo zasiada w jej zarządzie
lub radzie nadzorczej. W takiej sytuacji jego
interes jest zbieżny z interesem pozostałych
akcjonariuszy firmy i ograniczone jest ryzyko
związane z tzw. dylematem pana i sługi.
Zwracam też uwagę na track record zarządu
spółki, czyli realizację prognoz czy strategii w
przeszłości.
Dużo jest firm na naszym rynku, które
spełniają te kryteria?
Myślę, że wszystkie lub większość tych
kryteriów spełnia maksymalnie 10–15 proc.
spółek notowanych na GPW. Chcę jednak
zaznaczyć, że zidentyfikowanie ich to dopiero
Te łatki nie biorą się jednak znikąd...
Oczywiście, przypięcie takiej łatki ma
zazwyczaj swoje historyczne uzasadnienie,
znacząco wpływa na bieżącą wycenę spółki,
ale niekoniecznie musi odzwierciedlać jej
perspektywy. Zmiany w zarządzie, opracowanie nowego produktu, bankructwo istotnego
konkurenta, zmiana modelu sprzedaży to
tylko kilka z wielu czynników, które diametralnie mogą zmienić sytuację i potencjał do
generowania wyników przez spółkę. Staram
się wyszukiwać właśnie te firmy, w których
takie istotne zmiany zachodzą i w przypadku
których istnieje realna szansa na zmianę długoterminowego postrzegania ich przez rynek.
Jednak znalezienie inwestycji, która spełnia
jednocześnie kryteria, o których wspomniałem
wcześniej, i jest na etapie turnaround jest
dość trudne i za sukces uważam „odkrycie”
jednej – dwóch takich firm rocznie. Siłą rzeczy
większość inwestycji, które przeprowadzam,
stanowią w jakimś stopniu kompromis między
moim subiektywnym postrzeganiem spółki, a
jej giełdową wyceną.
Czy są teraz spółki, które spełniają wszystkie
wymienione przez pana kryteria?
Nie widzę w tym momencie spółki, która
mogłaby być tzw. złotym strzałem. Oczywiście
są firmy, które spełniają dużą część moich kryteriów inwestycyjnych, natomiast takiej idealnej,
która spełniałaby je wszystkie, nie widzę.
Czy przy decyzjach inwestycyjnych patrzy
pan na to, co się dzieje na szerokim rynku,
czy może wychodzi pan z założenia, że na
zakup dobrej firmy zawsze jest dobry czas?
W pracy skupiam się przede wszystkim na
selekcji i doborze spółek, a mniej na tym, co
się dzieje na rynku. Uważam, że w krótkim i
średnim terminie zmiany indeksów mają w dużej mierze charakter błądzenia losowego. Tak
więc aktualna sytuacja giełdowa w niewielkim
stopniu wpływa na timing inwestycji.
Czyli nieważne jest dla pana to, co będzie
się działo na szerokim rynku w kolejnych
miesiącach?
Oczywiście jest to dla mnie istotne, mam
jednak pełną świadomość, że mój wpływ na
to, co się wydarzy na rynku, jest znikomy,
więc jakoś szczególnie się tym nie zajmuję,
aczkolwiek staram się mieć na bieżąco swój
rynkowy pogląd.
Więc jakie będą kolejne miesiące dla GPW?
Uważam, że najbliższe kwartały powinny
przynieść globalnie jakiegoś rodzaju katharsis
na rynku surowców i zakończenie trwającej na
nim od kilku lat bessy. Powinno to wspierać
relatywne zachowanie emerging markets vs.
rynki rozwinięte, a więc i GPW. Oczekuję, że
w skali roku WIG powinien należeć do grona
najlepszych indeksów na świecie.
cv
Dominik Gaworecki zarządza portfelami
akcji w mWealth Management. Jego portfel,
Strategia Agresywna, pobił w ub.r. WIG20 o
54 pkt proc., co było najlepszym wynikiem na
rynku. Do mWealth Management Gaworecki
trafił w 2010 r. W latach 2008–2010 zarządzał
portfelami w KBL, a w latach 2007–2008 był
doradcą inwestycyjnym w Superfund TFI.
Pracę na rynku kapitałowym rozpoczął w
2006 r. w Copernicus Capital TFI.