Kpt. Maciej Adamczak: Niestety, kilkakrotnie sam spotkałem się z
Transkrypt
Kpt. Maciej Adamczak: Niestety, kilkakrotnie sam spotkałem się z
Żagle MORZE lipiec 2011 OC, KL, NNW i inne n Da się uniknąć płacenia za uszkodzenie burty na skutek źle włożonego odbijacza! n Chwila nieuwagi i... A koszty leczenia za granicą nadszarpną każdy budżet! wiele – tu wymienię tylko kilka z olbrzymiej listy, którą tworzy samo życie... A wypadki się zdarzają! Osobiście kiedyś o mało nie zapłaciłem olbrzymiej kary za to, że dałem się nakłonić załodze i zakotwiczyłem na obszarze podejściowym do lądowania dużych samolotów interkontynentalnych na słynnym lotnisku na St. Martin, co spowodowało wstrzymanie ruchu samolotów na tym lotnisku. Nawigacyjnie byłem w porządku, jednak istnieją tam ponoć jakieś lokalne przepisy. Gdyby nie sympatyczne załogantki i moja pełna pokory postawa mogło się to dla nas zakończyć katastrofalnie z finansowego punktu widzenia. Znam wypadek aresztowania jachtu na skutek zanieczyszczenia portu, z daleko idącymi konsekwencjami, jak roszczenie armatora w stosunku do kapitana za pozbawienie ewentualnych wpływów z czarteru i nieodzowna, płatna pomoc prawna. W Grecji i w Chorwacji widziałem załogi uszkadzające mooringi, świadomie lub nieświadomie. W jednym przypadku skończyło się to bijatyką z tamtejszymi rybakami (to były ich mooringi), przybyciem policji i srogimi grzywnami, w innym przyholowaniem szkodników przez wojskowy kuter z powrotem do portu w celu zabezpieczenia interesów właściciela mariny. Na pewno nie obyło się bez konsekwencji finansowych... Słyszałem o wypadku spowodowania groźnej choroby załogi przez zatankowanie przez skipera skażonej wody mimo ostrzegawczego napisu. Nie znam zakończenia sprawy, ale całkiem możliwe, że załoga oskarżyła kapitana o narażenie na szwank ich zdrowia. 80 Kpt. Maciej Adamczak: Niestety, kilkakrotnie sam spotkałem się z nieszczęśliwymi wypadkami na jachtach w drastycznym wydaniu – nawet ze śmiercią załoganta po długotrwałym leczeniu za granicą... Mój kapitan do rufy naszego zakotwiczonego jachtu dołączył bardzo długą cumę zamocowaną na nabrzeżnej skale, która, niestety, przecinała tor wodny jachtów wpływających do zatoki. Wpłynął na nią jakiś jacht i podobno uszkodził log, echosondę, śrubę, ster itd. W związku z czym jego kapitan zgłosił roszczenia, a nasz zapłacił z własnej kieszeni... Pewien mój załogant kiedyś nonszalancko rzucił niedopałek za siebie, a ten spadł na pokład innego jachtu, zostawiając ohydny, szarożółty ślad, za co jego właściciel zażądał odszkodowania. Nie pomogło zaproszenie na kolację... Mój zachodni armator jednostronnie zerwał ze mną kontrakt, co zakończyło się interwencją ambasady i w rezultacie musiał mi zabezpieczyć zakwaterowanie, wyżywienie i drogi bilet samolotowy oraz honorarium za miesiąc do przodu... Podczas silnego wiatru bora załogant samowolnie zaczął poprawiać zamocowanie pontonu na pokładzie i rozwiązał nie to, co trzeba, co spowodowało, że 6-osobowy ponton odfrunął, ale na szczęście zatrzymał się na falochronie, ale już po stronie morza. Strata była bliska... Inne możliwe wypadki ...to mogą być na przykład: – roszczenia załoganta, który został wysłany bez zabezpieczenia na top masztu i spadł, łamiąc rękę. – niewywiązanie się z umowy wobec armatora, uczestników rejsu i jako organizatora rejsu. – mandat za niezastosowanie się do przepisów portowych i żeglugowych danego państwa. Wybór, czy i jak się dobrowolnie ubezpieczyć, należy oczywiście do uczestników rejsu. Warto jednak rozważyć bardzo starannie możliwe ryzyko, znaleźć odpowiedniego ubezpieczyciela, przeanalizować jego ofertę i ewentualnie z niej skorzystać, by wspomnienie z wakacji nie stało się niespodziewanie koszmarem... Żagle | www.zagle.com.pl