Współczesne świętowanie niedzieli

Transkrypt

Współczesne świętowanie niedzieli
Współczesne świętowanie niedzieli.
Przykazanie -„Pamiętaj, abyś dzień święty święcił"- mówi nie o dniu świętym, ale
dniu odpoczynku. Pytanie natomiast, które trzeba dziś kaŜdemu z nas postawić to -co dzisiaj
owo świętowanie oznacza?
Kiedy podczas niedzielnej Eucharystii katolicy słyszą, Ŝe zgromadzili się w „pierwszy
dzień tygodnia", mogą się czuć zaskoczeni. No tak i są zaskoczeni, bo w rozmowie na te tematy z
parafianami to szybko wychodzi. W powszechnej świadomości niedziela to nie pierwszy,
lecz ostatni dzień tygodnia. „PrzecieŜ właśnie kończył się weekend proszę księdza – czas
odpoczynku. Nazajutrz trzeba wrócić do pracy lub do szkoły –rozumie ksiądz”. CięŜko to
zrozumieć! Ale idźmy dalej.
Współczesny tydzień juŜ się nie dzieli na sześć dni roboczych i niedzielę, lecz na
dwudniowy weekend i pięciodniowy tydzień pracy. A moŜe nawet krótszy, bo weekend zaczyna
się – jak twierdzą niektórzy – w piątek ok. godziny 16.00. W wysokorozwiniętych krajach
pojawiła się tendencja, by ogarnąć nim nawet czwartkowe popołudnie. W korporacjach, gdzie
obowiązują białe kołnierzyki, w piątek garnitur zostawia się w domu, a do pracy moŜna przyjść
w stroju casual friday, będącym zapowiedzią nadchodzącego wytchnienia.
Mówi się, nie tylko, ale takŜe Ŝe kultura niedzieli została zastąpiona kulturą weekendu.
Współczesne świątynie to nie kościoły, tylko centra handlowe, supermarkety, galerie. Zamiast na
Mszę św. ludzie idą na zbiorową celebrację poświęconą bogu Mamonie, czyli na niedzielne
zakupy. Chodzi ich coraz więcej. A moŜe i ja jestem w tej liczbie?. Pytanie jeszcze jak często?.
Ale w tym wszystkim zastanawiam się czy w takim myśleniu nie ma jednak zbyt wielkiego skrótu
i uproszczenia? Czy weekend jest rzeczywistym zagroŜeniem niedzieli? ZaleŜy gdzie. U nas tu na
południu w parafii tak myślę chyba nie, lub chyba jeszcze nie przynajmniej nie na tyle, na ile by
się wydawało. A moŜe to tylko przesunięcie akcentów, a nie zmiana paradygmatu?
Owszem, w kulturze konsumpcyjnej zmienia się sposób świętowania niedzieli, ale przecieŜ
dla bardzo wielu Eucharystia pozostaje w jej centrum. Nie jest tak, Ŝe polscy wierni idą na zakupy
„zamiast” na Mszę. Wielu idzie „takŜe” na zakupy, kierując się do sklepu, butiku, marketu, galerii
handlowej bezpośrednio po Eucharystii. Co więcej, wielu nie widzi w tym Ŝadnej sprzeczności.
Na pytanie –„dziś pani na zakupach w niedzielę usłyszałem odpowiedź no a co w tym
strasznego”.
Zastanawiam się coraz częściej jak sobie i innym bardziej radykalnym katolikom
wytłumaczyć. Myślę Ŝe, zasadnicza zmiana w rozumieniu świętowania niedzieli nie polega na
odrzuceniu dotychczasowych norm wynikających z przykazania, ale na reinterpretacji zachowań
konsumenckich, a zwłaszcza zakupów i korzystania z publicznej gastronomii. Bo dziś coraz
częściej jemy nie w domu ale poza nim.
Zakupy zmieniają swoje znaczenie, przesuwając się ze sfery obowiązku i banalnej,
koniecznej czynności w obszary przyjemności, by nie powiedzieć – rozrywki. TakŜe profil
niedzielnych zakupów jest nieco inny: skierowany raczej na przyjemności, prezenty i towary
luksusowe. Zakupy niedzielne są robione nawet w bardziej eleganckich strojach. TakŜe „jedzenie
poza domem”, traktowane niegdyś jako konieczność (np. w podróŜy), dzisiaj jest sposobem na
ucieczkę od codzienności. Gdzie szukać korzeni tego smutnego zjawiska, które zatacza coraz
szersze kręgi.
OtóŜ prorokinią tego zjawiska była Marilyn Monero, ale takŜe współczesne gwiazdy
filmowe. Mawiają, Ŝe pieniądze szczęścia nie dają, dopiero zakupy. Miejsce zakupów
w dzisiejszej kulturze dobrze oddaje napis umieszczony nad wejściem do Trafford Center
w Manchesterze: „I shop therefore I Am” (Kupuję, więc jestem). Ale czy rzeczywiście chodzi
o kupowanie?
Istnieje teza, moŜe śmiała która inaczej podejmuje fenomen popularności shopping center.
Ma on polegać na tym, Ŝe ludzie przychodzą raczej w celu oglądania wystaw i towarów niŜ
w celu kupowania. MoŜna mówić o swoistej partycypacji przez asystencję, a nie przez czynność
zakupu. Nie bez powodu w Polsce upowszechniła się nazwa „galeria” na określenie centrów
handlowo-rozrywkowych. W galerii, w markecie przede wszystkim się ogląda towary, a tylko
czasem kupuje. „Wizyta w galerii” – to dziś wyraŜenie bardzo wieloznaczne. Podsumowując te
refleksje, to moŜe nie jest tak źle, moŜe za bardzo przesadzamy krytykując współczesne
świętowanie niedzieli zostawiam ten temat otwarty bo do niego w kolejnym numerze gazetki
wrócę.
Ks. Ireneusz Neznal
Wielkie centra handlowe – współczesne świątynie?

Podobne dokumenty