PZ nr 13

Transkrypt

PZ nr 13
TEMAT NUMERU
DŁUGIE NAR
Artur
Goławski
Obecny system uzupełniania, mobilizacji i rezerw nie
odpowiada wyzwaniom stojącym przed wojskiem. Owocem
nowej koncepcji uzupełniania sił zbrojnych, zapewniającej
sprawne rozwinięcie potencjału operacyjnego na czas
kryzysu i wojny, mają być Narodowe Siły Rezerwy.
stworzeniu nowego systemu rezerw osobowych
mówi się od początku lat
90., a nadzieje na to, że
wreszcie on powstanie,
rozpaliła akcesja do
NATO. U „starych” członków sojuszu
rezerwiści są bowiem poważnym filarem systemu obronnego. Minęło już jednak dziewięć lat członkostwa w sojuszu,
a nowej jakości w rezerwie jak nie było,
tak nie ma. Czasem myślę, że to nawet
dobrze, skoro kilka innych równie ważnych projektów zaczęto i nie ukończono, trwoniąc starą jakość, nie uzyskując
nowej, za to wprowadzając chaos. Lecz
tym razem przelewki się kończą. Skoro
chcemy armii zawodowej, musimy też
posłuchać żołnierzy, którzy mówią, że
taka armia nie obędzie się bez rezerwistów, nawet w czasach, gdy nie spodziewamy się inwazji.
BOHATER PRZEGLĄDU
Potrzebę sformowania NSR dobitnie
zaakcentował już zespół Strategicznego
Przeglądu Obronnego w 2006 r. Dr Andrzej Karkoszka i jego współpracownicy
wskazali, że funkcjonujący system uzupełniania, mobilizacji i rezerw nie pasuje ani do wymogów teraźniejszości, ani
do potrzeb spodziewanej przyszłości. Musi powstać nowa koncepcja uzupełniania
sił zbrojnych, zapewniająca sprawne rozwinięcie potencjału militarnego Polski na
czas kryzysu i wojny. Całkowicie nowa
koncepcja co do politycznej woli wdro4 Polska Zbrojna
żenia, w której nie będzie żadnych
niedopowiedzeń. Między wierszami
SPO odczytałem ostrzeżenie, że bez
NSR ochotnicze wojsko stanie się niewydolne i po pewnym czasie przerodzi
w mundurowe getto – klub ludzi uprawiających zawód mundurowy dlatego, że tak
im w życiu wyszło. Znalazłem tam także
sugestię, że duże tempo operacyjne
(udział w misjach zagranicznych) zniechęci czynnych żołnierzy do służby, gdyż
źle odbije się na ich sytuacji rodzinnej.
Bez NSR, za to z rozbudowanymi strukturami logistyki i administracji, nasi dowódcy i przywódcy zmierzą się niebawem z problemem „ilości wojska w wojsku”. I albo będą musieli wysyłać co dwa
lata na misje tych samych żołnierzy, albo
szukać dla nich zastępców w wojskowych
komendach uzupełnień czy rejonowych
bazach materiałowych.
Ryzyko, że tworzenie NSR się nie powiedzie, jest dość prawdopodobne w kontekście ograniczeń budżetowych MON,
konieczności wymiany uzbrojenia
i sprzętu oraz rosnącego udziału w misjach zagranicznych. Ten scenariusz
przećwiczyliśmy boleśnie na przykładzie
obrony terytorialnej. Zaczęliśmy hurraoptymistycznie, od siedmiu brygad przeformowanych z jednostek obecnych
Wojsk Lądowych, mających bronić ojcowizny. Faktycznie były to odpowiedniki
batalionów, zawsze poważnie niedoposażone, uważane za wojsko gorszej kategorii i przechowalnię żołnierzy, których
nie miano sumienia zwolnić ze służby.
Dziś brygady OT przekształcają się
w bataliony,
wracając pod
skrzydła Dowództwa Wojsk Lądowych, a dwie jednostki
już wcześniej wchłonęła Żandarmeria
Wojskowa, przeformowując je w pełnokrwiste bataliony operacyjne, bardzo
przydatne w misjach. Sądzę, że to nie koniec zmian. Nie uda się utrzymać jednostek w Białymstoku, Kłodzku, Przemyślu i Zamościu. Nie widać operacyjnej
potrzeby rozczłonkowania brygad, a dążenie do stworzenia efektywnej (także finansowo) armii zawodowej wymusi komasację formacji bojowych w bazach,
w jak najbliższym sąsiedztwie poligonów. To także jeden z mądrych wniosków
odstawionego na półkę SPO, ważny dla
Narodowych Sił Rezerwy. „Przeglądowcy” rekomendowali także związanie procesu tworzenia nowej rezerwy z transformacją wojsk OT. Transformacja już się
zaczęła, a rezerwy nie widać.
nr 13/2008
PROFESJONALIZACJA
GRAFIKA M. DMOWSKI
RODZINY
nia, gdzie mogłyby stacjonować zwarte
jednostki rezerwowe?
Może więc nie weekend, ale tydzień
służby, za to raz na dwa miesiące, pod warunkiem, że przyjmiemy inny wariant
NSR – uzupełnianie rezerwistami jednostek już istniejących, a nieskadrowanych
lub rozwijanych na czas kryzysu i wojny.
Jednak i tu należałoby zbadać, czy przysporzy to wojsku oczekiwanych korzyści
operacyjnych. Trzeba by ustalić, jak najlepiej w takiej aktywnej jednostce zorganizować służbę rezerwistów. Na pewno
nie wypali pomysł, by przyjeżdżali tam
na weekend, skoro w piątek po południu
kadra zawodowa gasi światło i udaje się
w odwrotnym kierunku – do domów. Kto
wówczas będzie trenował z rezerwistami,
zapoznawał ich z nowymi sprzętem i zadaniami taktycznymi? Może więc rezerwiści powinni trafić do jednostek wsparcia i logistycznych? Mniej się w nich
strzela, za to częściej można wykorzystać
umiejętności cywilne. Warto to rozważyć, zwłaszcza że takich jednostek najbardziej nam będzie potrzeba.
PROFITY Z KATEGORII
Właśnie lokalizacja jednostek NSR
będzie jedną z trudniejszych kwestii,
z jaką muszą zmierzyć się twórcy koncepcji uzawodowienia naszego wojska.
Sprawa jest skomplikowana: tworzenie
nowoczesnych sił rezerwowych wymaga weryfikacji i docelowego określenia
struktur sił zbrojnych na czas kryzysu
i wojny, a także zbadania skuteczności
proponowanych rozwiązań metodą symulacji komputerowych i badań społecznych. To pozwoli sprawdzić celowość,
szanse powodzenia i koszty zmian
w wojsku. Zapewne obali pewne mity
czy nadzieje, które pojawiły się w kontekście pomysłu uzawodowienia armii.
Ukształtował się mit, że rezerwiści będą wojskiem weekendowym. Co pewien
czas stawią się w jednostce, do której ich
nr 13/2008
Piszę tyle o rezerwistach, ale w rzeczy
samej są to dziś ludzie wirtualni. Nie wiadomo, czy osoby mające przydziały mobilizacyjne w 2008 r. będą pasowały do
koncepcji NSR. Aby to wiedzieć, należy
najpierw ustalić rzeczywiste potrzeby kryzysowo-mobilizacyjne wojska, następnie
podzielić siły zbrojne na armię czynną i rezerwę, później wyznaczyć strukturę NSR
przydzielono, by – nie i wreszcie wyliczyć dokładne proporcje
tracąc czasu na poszczególnych korpusów osobowych
musztrę, wypełnia- i specjalności wojskowych. Porównanie
nie kwitów i pogaduchy stanu obecnego rezerw z oczekiwaniami
przy kawie – nie odświeżać, kadrowymi stawianymi NSR może wykalecz doskonalić umiejętności technicz- zać poważne różnice. Jest nawet prawdopodobne, że dzisiejsi
ne i kompetencje dowódcze. Takie podejście wy- Przyszli rezerwiści muszą żołnierze zawodowi,
w najbliższych
maga intensywnego trebyć osobami w sile wieku, którzy
latach odejdą ze służby,
ningu, dziennego i nocnego, w tym strzelań na
a więc mieć 25–45 lat. nie będą się nadawać
– mimo wyrażanych
bezpiecznych strzelniMłodsi nie będą mieli
chęci – do służby
cach, których wojsku
wciąż brakuje. Ćwicze- doświadczenia, starsi będą w NSR. Właśnie ze
względu na specjalnia najłatwiej przeprojuż raczej za starzy, by
ność, a także wiek.
wadzić w ośrodkach
Przyszli rezerwiści muszkolenia poligonowego,
w nich inwestować
szą być osobami w sile
gdzie należałoby zgromadzić sprzęt pozwalający te treningi wieku, a więc mieć 25–45 lat. Młodsi nie
przeprowadzić. Dziś jednak zdarza się, będą mieli doświadczenia, starsi będą już
że w jednostkach bojowych brakuje no- raczej za starzy, by w nich inwestować i by
woczesnego sprzętu, zaś poligony są po- potrafili się odnaleźć w tak specyficznej
łożone na peryferiach, gdzie trudno do- służbie. Jednym z pomysłów na zaspokojechać. Czy rezerwistom Wojsk Lądo- jenie potrzeb kadrowych NSR może być
wych będzie się chciało jeździć co mie- – szokujące dla dzisiejszych żołnierzy
siąc kilkaset kilometrów do Orzysza, – powoływanie do rezerwy osób, które nie
Drawska Pomorskiego, Lipy czy Żaga- odbyły wcześniej służby wojskowej w ja- 
Polska Zbrojna 5
PROFESJONALIZACJA
TEMAT NUMERU
BOGUSŁAW POLITOWSKI
Skoro politycy chcą
armii zawodowej,
muszą też posłuchać
wojskowych, którzy
mówią, że taka
armia nie obędzie się
bez rezerwistów,
nawet w czasach,
gdy nie spodziewamy
się inwazji
ZESPÓŁ DR. KARKOSZKI UZNAŁ ZA CELOWE POWOŁANIE CENTRALNEGO ORGANU KIERUJĄCEGO FORMACJĄ NA SZCZEBLU RADY
MINISTRÓW. Merytorycznie i organizacyjnie Narodowe Siły Rezerwy podlegałyby oczywiście resortowi obrony. To MON odpowiadałoby za planowanie,
w tym budżetowe, oraz doskonalenie systemu. W gestii wojska byłoby przygotowanie regulacji prawnych określających status NSR, prawa i obowiązki
rezerwistów, zachęty i rekompensaty oraz tryb pełnienia służby przez rezerwistów, z uwzględnieniem przynależności do różnych kategorii personelu.
R Ó Ż N E
US DOD
W
kiejkolwiek formie. Nie będzie to regułą,
lecz wyjątkiem – bez uprzedniego kontaktu z bronią do NSR mogliby być powoływani tylko ci Polacy, którzy mają unikatowe specjalności, obce żołnierzom.
Wnioskuję, że personel NSR należałoby rekrutować metodą indywidualnego doboru ludzi na stanowiska. Zapomnijmy o przyjmowaniu rezerwistów na
kontrakt z automatu, a już na pewno
o ogłoszeniu hurtowego zaciągu – 30 tys.
ludzi w rok. W odniesieniu do rezerwistów tym bardziej jakość powinna mieć
prymat nad ilością.
A zatem jeden rezerwista nie będzie
równy drugiemu. W czasie podpisywania
kontraktu na służbę będą im nadawane
specjalności wojskowe, lecz powstanie też
konieczność podzielenia ich na kategorie.
W Strategicznym Przeglądzie Obronnym
zaproponowano ich trzy. Pierwszą stanowią żołnierze z kryzysowymi przydziałami mobilizacyjnymi do jednostek wysokiej gotowości, którzy mogliby trafić do
akcji w kraju i na obczyźnie, nawet do
służby w dowództwach i sztabach NATO.
To byłaby elita NSR, z najkorzystniejszymi uprawnieniami i przywilejami (ustalo6 Polska Zbrojna
R E Z E R W Y
krajach anglosaskich wyróżnia się z reguły dwie kategorie rezerwistów. Pierwszą tworzą
byli żołnierze, którzy po mobilizacji
uzupełniają etaty jednostek regularnych (czynnych). Druga grupa to
ochotnicy, łączący cywilną karierę
zawodową z okresową służbą wojskową. Należą do niej członkowie
amerykańskiej Gwardii Narodowej
(na zdjęciu) czy też brytyjskiej
Armii Terytorialnej. Przy czym przymiotnik „terytorialna” odnosi się
do sposobu rekrutacji, a nie przeznaczenia. Dąży się do coraz ściślejszego powiązania jednostek
ochotniczej rezerwy z czynnymi,
tak by ich personel prezentował
podobny poziom wyszkolenia, jak
też dysponował porównywalnym
uzbrojeniem.
Dwie kategorie rezerwy są też we
Francji. Pierwsza to rezerwa operacyjna, łącząca byłych żołnierzy zobligowanych do bycia w niej przez
kilka lat po odejściu z armii,
nymi w kontrakcie), adekwatnymi do poziomu wyszkolenia, dyspozycyjności oraz
warunków służby (ryzyka w misji). Drugą kategorią byliby rezerwiści mający
przydziały do struktur wojennych jednostek wojskowych (niektórzy byliby powoływani na ćwiczenia, inni nie). Trzecią kategorię stanowiliby żołnierze rezerwy bez
przydziału mobilizacyjnego.
ILE ZA TYLE?
Wielce medialną kwestią – być może
w pewien sposób ważącą na sukcesie czy
porażce idei NSR – będzie wysokość gratyfikacji-odszkodowań udzielanych rezerwistom za przebywanie na przydziale
mobilizacyjnym. Kwoty uposażeń powiązane zostaną ze stawkami wypłacanymi
żołnierzom czynnym, to jasne. Dodatkowo uatrakcyjniać służbę w NSR mogłyby zniżki na przejazdy koleją czy refundacja wybranych świadczeń medycznych.
Tego typu bonusy wydają się usprawiedliwione, skoro rezerwista ma być gotowy do działania, a nie szukać pieniędzy
na bilet do jednostki czy czekać w szpitalu na kolejkę do zabiegu. Nie sposób
jednak szafować takimi zachętami, nie
i ochotnicy, którzy podpisują kontrakty. Wszyscy mają przydziały
mobilizacyjne i regularnie się
szkolą. Muszą się też liczyć z możliwością wysłania na misje zagraniczne. W sumie to kilkadziesiąt
tysięcy osób. Rezerwa obywatelska natomiast to wyłącznie ochotnicy, nieszkoleni i bez przydziałów, a jej zadaniem jest m.in. podtrzymywanie „ducha obronności”
w społeczeństwie oraz więzi z siłami zbrojnymi. (tw)
uporawszy się wcześniej z gratyfikacjami dla kadry czynnej części sił zbrojnych.
W prasie pojawiły się pierwsze spekulacje co do wysokości rekompensat: 500 zł
brutto dla porucznika. Obietnicę taką
trudno uznać za wiążącą, są to na pewno
przymiarki. W trakcie prac nad SPO
w 2006 r. szacowano, że jeśli wojsku potrzeba byłoby 10–15 tysięcy rezerwistów
kryzysowych (pierwszej kategorii), to
rocznie wypłacano by im 30–45 mln zł.
Z racji podwyżek uposażeń i sytuacji na
rynku pracy ta symulacja jest już nieaktualna. Dziś wartość rynkowa rezerwisty
wzrosła. Trzeba się liczyć z wydaniem co
najmniej 50 mln zł. Przy założeniu, że rezerwiści drugiej kategorii (wojenni) będą opłacani tylko za udział w ćwiczeniach, czyli jak do tej pory. Pieniądze same jednak wszystkiego nie załatwią. Narodowe Siły Rezerwy będą tak wartościowe, jak ludzie, którzy je stworzą, i prawo,
w jakie ich wyposażą politycy. Dlatego
przy budowie NSR pośpiech nie jest
wskazany. Po co nam nieudolna kopia
marnej obrony terytorialnej?

Napisz do autora:
[email protected]
nr 13/2008