Wysoki Sądzie! Szanowni Zgromadzeni! Jako obrońca wnoszę o
Transkrypt
Wysoki Sądzie! Szanowni Zgromadzeni! Jako obrońca wnoszę o
Wysoki Sądzie! Szanowni Zgromadzeni! Jako obrońca wnoszę o uniewinnienie mojego klienta – króla Edypa, mieszkającego w Tebach, oskarżonego o zabicie swego ojca, Lajosa. Pragnę w tym miejscu podkreślić, iż Edyp jest osobą powszechnie znaną i szanowaną przez swoich poddanych. Mój przedmówca oskarżył pozwanego o zabójstwo. Stwierdził przy tym, że mój klient, zabijając biologicznego ojca, stał się jednocześnie winnym nieszczęść i klęsk, jakie spadły na Teby. Muszę zaprotestować przeciwko tak jednostronnej ocenie zaistniałych faktów. Proszę nie zapominać, że Edyp został do takiego postępowania poniekąd przymuszony przez przeznaczenie, przed którym żaden człowiek nie jest w stanie uciec. To prawda, że mój klient dopuścił się zarzucanego mu czynu, należy jednak podkreślić, że nie zdawał sobie sprawy z faktu, kim jest dla niego osoba, którą zabił. Gdyby nie fakt, że jego biologiczni rodzice, Lajos i Jokasta, oddali go jako niemowlę pasterzowi, który miał go porzucić w górach, skazując tym samym na pewną śmierć, wszystko mogłoby potoczyć się inaczej. Edyp dorastał w przybranej rodzinie i nie wiedział, że wychowujące go małżeństwo nie jest z nim spokrewnione. Gdy dorósł, udał się do wyroczni, a ona powtórzyła mu straszne słowa – te same, które usłyszał kiedyś król Lajos. Pozwany miał zabić swojego ojca i ożenić się ze swoją matką. Mój klient, przekonany, że jego prawdziwi rodzice mieszkają w Koryncie, gdzie przecież i on się wychował, postanowił tam nie wracać i wyruszył w podróż, aby przepowiednia się nie spełniła. Jego los był już jednak przesądzony. W drodze spotkał podróżnego, który zaczął mu ubliżać, a oskarżony, będąc odważnym i prawym człowiekiem, bronił swego honoru i zabił go, jako osobę zupełnie obcą. Żeniąc się następnie z obecną na tej sali Jokastą, królową Teb, nie wiedział, że jest ona jego rodzoną matką – i postępował tak, jak było mu to pisane. Edyp i Jokasta byli bardzo szczęśliwym małżeństwem, a mój klient doskonale sprawdził się w roli ojca. Nigdy nie wykazywał agresji wobec dzieci, żony czy społeczeństwa. Również władcą był godnym podziwu. Gdy na Teby spadły niespodziewane klęski, a wyrocznia ogłosiła, że stało się tak z powodu zbrodni, dokonanej na poprzednim władcy, próbował zrobić wszystko, co było w jego mocy, by sprawiedliwości stało się zadość. Szukał mordercy, ani przez moment nie zdając sobie sprawy z faktu, że to on jest winnym tego straszliwego czynu. Kiedy prawda wyszła wreszcie na jaw, Edyp zrzekł się tronu i opuścił miasto, co dowodzi jego prawości. Wbrew temu, co na ten temat mogą sądzić inni, myślę – że Edypa nie wolno potępiać za to, co się stało. Uważam, że – zanim Wysoki Sąd wyda wyrok – każdy z nas powinien odpowiedzieć sobie na pytanie: „Czym jest los?”. Według mnie można go porównać do wiatru. Czasami jest przyjemny, lekki, innym razem natomiast – gwałtowny i porywczy. Niszczy wszystko, co do tej pory zbudowaliśmy. Gdy powstaje tornado, chcemy z nim walczyć, ale nasze wysiłki wobec tak potężnej siły nie zdają się na nic. Szanowni Państwo, Wysoki Sądzie. Spójrzmy na oskarżonego i powiedzmy, kogo widzimy. Zbrodniarza? A może kochającego męża, oddanego rodzinie ojca, władcę, dbającego o to, by nikt w jego kraju nie znalazł się w trudnej sytuacji? Czy możemy pozwolić na to, aby dzieci zostały bez ojca? Proszę o uniewinnienie mojego klienta, a jeśli Wysoki Sąd zdecyduje inaczej – wnioskuję o najniższy wymiar kary. Obrońca – Małgorzata Ryngiel