zobacz - Szkoła Podstawowa nr 86 w Krakowie

Transkrypt

zobacz - Szkoła Podstawowa nr 86 w Krakowie
11.11.13 r.
Dzień I
Dzisiaj wszystko się zaczyna. Ja, Kamila Dudek, Karolina Bałabuch
i Julia Biernacik lecimy do hiszpaoskiej szkoły w ramach projektu Wind
Open Window Comenius (WOW). Razem z nami udają się tam cztery
nauczycielki – Monika Pieczonka, Magdalena Wicher, Renata Dąbek –
Podstawa oraz Katarzyna Gorycka.
Wszystkie spotkałyśmy się na parkingu przy szkole o godz. 10:15.
Stamtąd pojechałyśmy na lotnisko w Katowicach. Dojechałyśmy tam
mniej więcej dwie godziny później. Na samolot czekałyśmy do 16:45,
a z rodzicami pożegnałyśmy się przy przejściu na strefę bezcłową.
W czasie lotu odczułyśmy kilka turbulencji. Na szczęście wiatr pchał
nas od tyłu, dzięki temu na lotnisku w Barcelonie byłyśmy 40 minut
przed zaplanowaną godziną. Bardzo szybko odebrałyśmy bagaże, po
czym z lotniska wsiadłyśmy do pociągu. Jechałyśmy nim około
godziny, a do hotelu zostało nam już tylko kilka minut małym busem,
w którym poznałyśmy panią Martę, współorganizatorkę projektu
WOW.
Hotel nie był duży, miał za to spore apartamenty. Nasz składał się
z dwóch pięter, miał małą kuchnię i dwie łazienki. O 21:00 poszłyśmy
na kolację. Wróciłyśmy z niej późno, w rezultacie zasnęłyśmy około
godz. 23:00
12.11.13 r.
II dzień
Tego dnia udałyśmy się na zwiedzanie Barcelony razem z panią
Martą. Zjadłyśmy śniadanie o 9:00, a potem poszłyśmy na pociąg.
Jechałyśmy około godziny. Z niego przesiadłyśmy się do metra i tak
dotarłyśmy do Barcelony. Oglądałyśmy tam targi hiszpaoskie, ulice
oraz byłyśmy na jednej z nich - La Rambla, gdzie kiedyś podobno
płynęła rzeka.
Podczas porannego zwiedzania wstąpiłyśmy też do sklepu z żelkami.
Obiad zjadłyśmy w restauracji.
Następnie jechałyśmy kolejką linową do pewnego zamku,
zwiedziłyśmy go, a potem udałyśmy się do sklepu z pamiątkami.
Z zamku na dół i do metra schodziłyśmy już pieszo. Ogólnie
pokonałyśmy dystans o długości około 15 kilometrów.
Gdy wróciłyśmy do hotelu, wszyscy uczestnicy projektu Comenius
(Węgry, Wielka Brytania, Islandia i oczywiście Hiszpania) byli już na
miejscu. Wspólnie udaliśmy się do restauracji na kolację.
13.11.13 r.
III dzień
Dzisiaj zjadłyśmy śniadanie wcześniej niż wczoraj, ponieważ o godz.
9:00 musiałyśmy byd już w szkole. Jej budynek był bardzo duży.
O wiele większy od naszego. Szkoła miała parter i 2 piętra.
Po uroczystym przecięciu wstążki przy głównym wejściu – co było
symbolem otwarcia projectu Comenius – podzielono nas na grupy
i przydzielono hiszpaoskich uczniów jako przewodników. Pokazali nam
szkołę od środka i od zewnątrz. Wewnątrz budynku było bardzo dużo
plakatów i prac plastycznych związanych z projektem WOW.
Po zwiedzaniu ja, Kamila, Julia i Karolina poszłyśmy na boisko. Była
akurat przerwa, dlatego poznałyśmy dużo osób. Dostałyśmy ze
stołówki drugie śniadanie w postaci mandarynki i soczku. Zjadłyśmy
lunch w szkole i udałyśmy się do hotelu. Wróciłyśmy o 15:00,
ponieważ w Hiszpanii uczniowie mają lekcje rano i po południu,
a między godziną 13:30 a 15:00 przebywają w domach i odpoczywają.
Po tej właśnie przerwie zapoznawałyśmy się z pozostałymi uczniami
poprzez gry i zabawy.
Po kolacji dwiczyłyśmy prezentację multimedialną dla Hiszpanów,
która miała się odbyd w piątek. Zasnęłyśmy bardzo późno.
14.11.13 r.
IV dzień
Rano my i wszyscy uczniowie z projektu Comenius byliśmy
w ratuszu. Później w szkole poznaliśmy trzech hiszpaoskich
sportowców, grających w najpopularniejszą tam dyscyplinę sportową
– piłkę ręczną. Uczyli nas oni kilku ciekawych gier, a potem rozdawali
autografy.
Po południu wszyscy uczniowie z pomocą nauczycieli przedstawiali
taniec, piosenkę lub grę ze swojego kraju. Reprezentując Polskę
i Kraków, zataoczyłyśmy krakowiaka najpierw przed czterema grupami
z Hiszpanii, a na koniec dla gości z zagranicy. Było wiele występów, ale
najbardziej podobał mi się pokaz w wykonaniu Węgrów – ich taniec
był skoczny i skomplikowany.
Jeszcze przed kolacją udaliśmy się do centrum sportowego, gdzie
widzieliśmy boiska do siatkówki, piłki nożnej oraz piłki ręcznej.
15.11.13 r.
V dzień
Rano brałyśmy udział w tradycyjnych hiszpaoskich zabawach. Po
krótkiej przerwie na drugie śniadanie przedstawiłyśmy hiszpaoskim
uczniom prezentację multimedialną na temat Polski, Krakowa i naszej
szkoły. Uczyłyśmy ich także w naszym języku nazw kilku zwierząt.
Po południu nie przychodziłyśmy już do szkoły. Miałyśmy wolny czas
od 13:30 aż do 19:00, a potem urządzono dla nas przyjęcie
pożegnalne.
Były to nasze ostatnie chwile w szkole. Dałyśmy pani dyrektor
w podziękowaniu książkę o Krakowie oraz obraz kościoła Mariackiego,
który wykonała pani Kasia Gorycka. Była kolacja, pokaz sztucznych
ogni i coś w rodzaju parady.
16.11.13 r.
VI dzień
Dziś ponownie zwiedzaliśmy Barcelonę, jednak tym razem byli
z nami goście ze wszystkich krajów.
Jechaliśmy busem. Zwiedziliśmy niedokooczony kościół o nazwie
Sagrada Familia, widzieliśmy też stadion Camp Nou. Miałyśmy jednak
szczęście, że byłyśmy w Barcelonie we wtorek, ponieważ w sobotę
było wietrznie, bardzo zimno i padał deszcz. W pewnym momencie od
wiatru wszystkim wygięły się parasolki! Musieliśmy się schowad
w metrze. Po powrocie zaczęłyśmy się pakowad.
Wieczorem odbyła się pożegnalna kolacja dla wszystkich przybyłych
uczestników. Nie odbyła się ona w tej samej restauracji, gdzie zawsze
jemy, tego wieczoru jedliśmy w domku, niedaleko szkoły. Podawano
nam dania, które dzieo wcześniej same sobie wybrałyśmy. Jedzenie
było bardzo smaczne.
Około godziny 23:00 wszyscy zaczęli się żegnad. Opuszczali dom
osobno i w innym czasie. Dziękując gospodarzom za miłe chwile
spędzone w Catalonii, ruszyłyśmy do wyjścia. Gdy wróciłyśmy,
dokooczyłyśmy pakowanie i poszłyśmy spad ze świadomością, że to
nasza ostatnia noc w Hiszpanii.
17.11.13 r.
VII dzień
Niestety, w koocu musiał przyjśd ten dzieo. Hiszpania była
naprawdę piękna, ale kiedyś trzeba wrócid.
Aby dostad się na lotnisko, najpierw jechałyśmy busem, a potem
pociągiem. Wyjechałyśmy z hotelu bardzo wcześnie, ponieważ tego
dnia miały byd pozamykane drogi. Przez to musiałyśmy kilka godzin
spędzid na lotnisku. Było ono bardzo duże, chyba największe, jakie
w życiu widziałam. Miało mnóstwo sklepów, McDonalda…, wyglądało
jak galeria handlowa.
Samolot miał lot o tej samej godzinie, co w tamtą stronę – o 16:45.
Trochę w nim spałam. Wylądowałyśmy na lotnisku w Warszawie,
odebrałyśmy bagaże, a do Krakowa jechałyśmy busem. Zdecydowanie
nie nudziło nam się w nim. Po drodze zatrzymałyśmy się na stacji na
hot-dogi. Do Krakowa i pod naszą szkołę udało nam się dojechad
szybko i mniej więcej o 23:30 byłam w domu. Teraz siedzę i
przypominam sobie najlepsze chwile.

Podobne dokumenty