LEKCJA 1. ZAJĘCIA EDUKACYJNE FRAGMENT KSIĄŻKI

Transkrypt

LEKCJA 1. ZAJĘCIA EDUKACYJNE FRAGMENT KSIĄŻKI
LEKCJA 1. ZAJĘCIA EDUKACYJNE
poświęcone problematyce ochrony i opieki nad zwierzętami
Temat: Kochamy i rozumiemy zwierzęta.
Cele:
1. Pobudzenie wrażliwości i rozwinięcie wiedzy na temat kwestii związanych
z opieką nad zwierzętami.
2. Przedstawienie celów i zadań schroniska dla zwierząt.
3. Omówienie kwestii związanych z odpowiedzialną opieką nad posiadanym
zwierzęciem.
4. Przeczytanie i omówienie z dziećmi fragmentu książki Magic Molly. Kotek
czarownicy.
5. Wykonanie przez dzieci prac plastycznych przedstawiających, w jaki
sposób dzieci opiekują się swoimi zwierzątkami.
Czas trwania zajęć: 25-30 min.
FRAGMENT KSIĄŻKI
Magic Molly. Kotek czarownicy
Molly Smith miała siedem lat. Mieszkała z mamą, tatą i Kitty na farmie
Larkfield na skraju miasteczka. Było to cudowne miejsce: za domem
rozciągało się wielkie pole, na którym mogła się bawić, a co najważniejsze,
po drugiej stronie podwórka była klinika weterynaryjna! Klinika Larkfield
należała do rodziców Molly. Jej tato, Sam, był weterynarzem, a mama, Jo,
jedną z pielęgniarek, choć teraz pracowała mniej niż kiedyś.
Molly otworzyła drzwi. Serduszko podskoczyło jej z radości – to był jej
ulubiony moment każdego dnia. Drzwi jeszcze nie zdążyły się zamknąć, a ona
już rozglądała się niecierpliwie. Klinika Larkfield zazwyczaj była pełna
pacjentów, a Molly zawsze wydawało się, że gdy jest w szkole, omijają ją
spotkania z najciekawszymi zwierzętami. Dziś jednak w poczekalni było cicho
i pusto. Siedział w niej tylko jeden naburmuszy piesek i pani z transporterem
dla kota. Molly znała tę panią. Miała na imię Sara i pracowała w kwiaciarni
niedaleko farmy. Podczas spacerów z mamą często mijały jej domek, a ona
czasem zapraszała je na ciastko. Molly bardzo chętnie ją odwiedzała, bo Sara
miała trzy prześliczne kotki. Wszystkie bardzo lubiły, gdy Molly je głaskała,
choć Sara mówiła, że wobec innych są raczej nieśmiałe.
Molly uwielbiała kotki. I myszki, i chomiki, i papużki… Tak naprawdę
wszystko, co miało futerko lub piórka…
– Dzień dobry, Saro. – Molly uklękła obok koszyka i zajrzała do środka. –
Kogo dziś przyprowadziłaś? – spojrzała w górę podekscytowana. – O, to nie
jest Leon! Ani Pieguska, ani Misia. Masz nowego kotka?
Sara przytaknęła i westchnęła.
– Tak, to Iskierek. Chyba teraz będzie już mój…
Molly usiadła i spojrzała na nią.
– Chyba? – zmarszczyła brwi. – Nie rozumiem.
– Pojawił się kilka dni temu w moim ogrodzie. Znalazłam go, gdy wracałam
z pracy, i przywitałam się. Pomyślałam, że pewnie należy do kogoś
z sąsiadów. Ale potem wślizgnął się do domu, gdy wypuszczałam Pieguskę.
Wiesz, jak ona nie lubi używać kocich drzwiczek.
Molly zachichotała. Pieguska była bardzo wybrednym kotkiem.
Weterynarzy też nie lubiła.
– Tak czy siak, dorwał się do miski z jedzeniem, zanim jeszcze zdążyłam
zamknąć drzwi. Biedactwo było strasznie wygłodniałe. I wygląda na to, że
mnie zaadoptował.
– Jest prześliczny – westchnęła Molly z zachwytem, zerkając znów do
koszyka. – Całkiem szary…
– Nie ma ani jednego białego włoska – powiedziała Sara. – Ach, bardzo jest
ładny… – Potrząsnęła głową i znów westchnęła, choć cały czas uśmiechała się
do szarego kociątka.
Molly nie zwróciła uwagi na jej westchnienie. Była zbyt zajęta
obserwowaniem Iskierka. Trudno było przyjrzeć się mu dokładnie przez pręty
klatki, ale zauważyła, że jest piękny. I taki malutki! Miał duże, okrągłe,
zielone, lśniące oczka i srebrzystoszare futerko. A także długie czarne wąsiki.
Molly patrzyła na niego z zachwytem. Jakim cudem takie śliczne kociątko
mogło się zgubić? Jego właściciel musi się bardzo martwić. Dziewczynka
wzdrygnęła się na samą myśl. Gdyby był jej kotkiem i się zgubił, zupełnie nie
wiedziałaby, co począć.
Iskierek spojrzał na Molly wzrokiem pełnym nadziei. Otworzył pyszczek,
wysunął jasnoróżowy języczek i cichutko zamiauczał. Wiedziała, że to
oznacza: „Proszę, wyjmij mnie z tej potwornej klatki”.