BROMBA NA PUŁAWSKIEJ

Transkrypt

BROMBA NA PUŁAWSKIEJ
BROMBA NA PUŁAWSKIEJ
Dzisiaj jak zwykle przyszedłem do szkoły. Jak zwykle zszedłem
do szatni rozebrać się, ale tam nie mogłem napisać „jak zwykle”,
poniewaŜ pierwszy raz zobaczyłem w niej tak dziwną osobę, która
liczyła szafki. Nic nie powiedziałem i poszedłem do klasy, jak zwykle.
Tam byli juŜ prawie wszyscy. Podszedłem do swojej ławki odłoŜyć
rzeczy (nie będę juŜ pisał „jak zwykle”, bo dobrze wiecie, co
regularnie robimy przez te pięć lat).
Kiedy byłem pogrąŜony w rozmowie z kolegami, niespodziewanie
zadzwonił
dzwonek, ale to niczego nie zmieniło i dalej
rozmawialiśmy…
Nagle Karolina krzyknęła „Pan Mirek idzie”, jak to zwykła robić i z
duŜym hałasem usiedliśmy na miejscach. Pan Mirek wszedł do klasy.
Trzymając w jednej ręce kubek z kawą, a w drugiej ksiąŜki i
podręczniki, jak zwykle. Powiedzieliśmy sobie „dzień dobry” i
usiedliśmy, co zajęło sporo czasu, bo byliśmy niegrzeczni.
Usłyszeliśmy pukanie do drzwi i zgadnijcie, kto wszedł! Bromba we
własnej osobie! Ale zbieg okoliczności, właśnie omawiamy lekturę, w
której występuje jako jeden z bohaterów.
Pan Mirek stał jak słup soli i nie wiedział, co powiedzieć.
Wreszcie wyksztusił parę słów.
- Dzień dobbry, w jaa-ak-kie-kiej spra-awiee? - zapytał jąkając się.
- Proszę sobie nie przeszkadzać, przyszłam tylko zbadać tę klasę spokojnie odparła Bromba.
-Dobrze – powiedział pan Mirek, bo co miał innego powiedzieć.
Bromba zaczęła wszystko dokładnie mierzyć i badać a nasz
nauczyciel próbował zacząć nas uczyć, ale było to niemoŜliwe, gdyŜ
całą uwagę poświęciliśmy bohaterce i trudno się dziwić.
Pan Mirek popatrzył na nas, potem na ścianę, głęboko westchnął i
powiedział, Ŝebyśmy wyjęli kartki papieru i w ciszy porysowali, sam
podszedł do Bromby, ale szybko wrócił, Ŝeby uciszyć Stasia.
Wreszcie, kiedy udało mu się nas uciszyć groŜąc srogą karą,
nauczyciel dyskretnie podszedł do Bromby i zapytał, za ile mniej
więcej czasu skończy. Ta popatrzyła dziwnie na pana Mirka i
powiedziała oburzona:
- Na nieprecyzyjne pytania nie odpowiadam.
- Nie chciałem pani urazić, zapytam więc dokładnie: kiedy pani
kończy?
- A która jest godzina?
- Za piętnaście dziewiąta.
- A dokładnie… - dociekała Bromba.
- Kajetan, która godzina?! – zwrócił się do Kitka.
- Ósma czterdzieści siedem i czterdziesta pią… teraz siódma sekunda
– odpowiedział Kitek jak automat (czy jak kto woli – Balbinaka).
- Skończę o 9.00 – odparła po namyśle Bromba.
- Dobrze – rzekł nauczyciel i wrócił do nas.
Po przerwie pan Mirek wrócił na drugą godzinę, ale Bromby juŜ
nie było.
- Poszła do innych klas – powiedział nauczyciel, kiedy go zapytaliśmy.
Widać było, Ŝe nie jest zadowolony, iŜ nie przerobiliśmy materiału.
Lekcja nie była ciekawa, więc nie mogliśmy się doczekać dzwonka.
Kiedy zadzwonił na przerwę, pobiegliśmy znaleźć Brombę i
natknęliśmy się na inne klasy, które teŜ jej szukały. Była w sali
gimnastycznej. PoniewaŜ wiemy z ksiąŜki Ŝe nie lubi, kiedy się jej
przeszkadza zaczęliśmy czekać aŜ skończy, ale nie kończyła i tam
minął cały dzień. Na ostatniej lekcji widzieliśmy, jak wychodzi.
Moim zdaniem nie jest zbyt miła i ciekawa, moŜe kiedyś
odwiedzi nas np. „zwierzątko naszej mamy”, który pomoŜe nam
zdewastować szkołę.
KONIEC
Barnaba Chlipalski