130 kB
Transkrypt
130 kB
PRZYJ£CIE BOEJ OBMYšLANEJ DROGI Accepting God’s Provided Way 63-0115 William Marrion Branham Poselstwo, wygoszone przez brata Williama Marriona Branhama we wtorek wieczorem, dnia 15. stycznia 1963 w Church Of All Nations, Phoenix, Arizona, USA. PodjŸto wszelkie wysiki, by dokadnie przenie™ø mówione Poselstwo w j. angielskim z nagra§ na ta™mach magnetofonowych do postaci drukowanej. Podczas korekty korzystano równieŒ z nagra§ na ta™mach w oryginalnym jŸzyku oraz z najnowszej wersji “The Message” z r. 2001. Niniejszym zostao opublikowane w penym brzmieniu i jest rozpowszechniane bezpatnie. Wydrukowanie tej ksiŒki umoŒliwiy dobrowolne ofiary wierzcych, którzy umiowali to Poselstwo i Jego Sawne Przyj™cie. Przetumaczono i opublikowano w latach 2001 - 2002. Wszelkie zamówienia naleŒy kierowaø na adres: MÓWIONE S~OWO GUTY 74, 739 55 Smilovice, CZ tel./Fax: 420 659 324425 E-mail: [email protected] http://www.volny.cz/poselstwo KsiŒka ta nie jest przeznaczona na sprzedaŒ. 2 PrzyjŸcie BoŒej obmy™lanej drogi w ostatecznym czasie 1 [Zgromadzeni ™piewaj: Tylko Mu wierz” _ wyd.] Jak siŸ powodzi, bracie Carl? Odsu§cie to krzeso do tyu. W porzdku. Czy to jest moje? O, tutaj to jest, dobrze. OtóŒ, na pewno jest mi rzecz byø z powrotem w domu Pa§skim dzisiaj wieczorem, a szczególnie w tym, bowiem moim przywilejem byo po™wiŸciø ten dom Panu przed jakim™ czasem, kiedy nasz drogi brat Sharritt zbudowa ten budynek. I my™my go po™wiŸcili Panu do Jego suŒby. I jest dobrze byø w domu BoŒym kiedykolwiek, nieprawdaŒ? Jest to naprawdŸ piŸkne pomieszczenie. A tutaj na poudniu w tym chodnym polarnym pa™mie, które _ gdzie jest^ Przyjechaem tutaj, by siŸ wydostaø z naszej chodnej pogody i dostaem siŸ wprost do tego. Powiedziaem ubiegego wieczora: Mam nadziejŸ, Œe nie przyniosem wam wszystkie te kopoty”. OtóŒ, wy wiecie, mówi siŸ, Œe lato spŸdza tu swój zimowy odpoczynek. A byø moŒe przysza tutaj zima, by popatrzeø na nie i zobaczyø, jak sobie tu radzi. Lecz jest dobrze byø tutaj, kiedykolwiek. 2 Zawsze odczuwaem pewien sentyment do Phoenix, juŒ od maego chopca. Ja miujŸ Phoenix. Phoenix byo moim pierwszym miejscem, w którym gosiem ludziom, którzy nie byli biaej rasy, a byli to Indianie. Udaem siŸ w góry do ich rezerwatu. SdzŸ, Œe dzisiaj wieczorem s tutaj moŒe ludzie, którzy pamiŸtaj, jak daem Bogu obietnicŸ na podium, Œe je™li On uzdrowi alkoholika i kobietŸ chorujc na gru›licŸ, to ja udam siŸ do rezerwatu, by usugiwaø Indianom. A oni mi to przypomnieli i oboje zostali uzdrowieni. WiŸc ja siŸ udaem do rezerwatu Apaczów, a tam Pan da nam wielkie zwyciŸstwo. Nie mogŸ sobie przypomnieø nazwiska tej pani, która tam zostaa uzdrowiona z choroby raka. Ja _ by to nadzwyczajny przypadek. Ona bya tam misjonark _ Zbory BoŒe, na ile to dobrze pamiŸtam. Szli™my z ni _ Mitchell _ i^ To siŸ zgadza. Czy jest tutaj kto™, kto by razem z nami na tym zgromadzeniu tam w górach w rezerwacie wówczas _ owego wieczora. My™laem^ Tak, to siŸ zgadza. 3 My™laem, Œe bŸdŸ musia wystpiø przeciw temu. Nie potrafiem im tego, co chciaem powiedzieø, wyja™niø na tyle, aby to zrozumieli. Nigdy nie zapomnŸ tego wieczora. By tam^ Pewien czas po tym, kiedy tam gosiem przez chwilŸ i mówiem im o Chrystusie^ Staem na schodach sali misyjnej, a oni mieli to pomieszczenie pene, wiŸc ludzie stali wszŸdzie na zewntrz. Zatem, ja im zwiastowaem. I tego wieczora staa siŸ pewna znamienna rzecz _ by tam stary brat, Indianin, którego przynie™li tam na desce gdzie™ nad ranem. I oni byli przemoczeni, PRZYJ£CIE BOEJ OBMYšLANEJ DROGI 3 poniewaŒ przebrnŸli przez rzekŸ, przeprawili siŸ gdzie™ na drug stronŸ i przynie™li go do pomieszczenia. Zapytaem siŸ tego modego czowieka _ powiedziaem: Czy siŸ nie boisz, Œe zachorujesz na zapalenie puc?” On odrzek: Jezus Chrystus troszczy siŸ o mnie. Przyniosem mojego tatŸ”. Dobrze”. Zapytaem: Czy wierzysz, Œe on zostanie uzdrowiony?” Tak”. On trzs siŸ na skutek sparaliŒowania. Dwaj modzi chopacy go przynie™li. Pomodliem siŸ za tego starego mŸŒczyznŸ. Po pewnej chwili usyszaem, jak kto™ krzyczy. Spojrzaem na dó. Ten stary czowiek mia t deskŸ na swoich plecach, chodzi dookoa i macha na kaŒdego. Tylko prosta wiara, by wierzyø! To wszystko, czego trzeba. 4 Przypominam sobie mi star IndiankŸ tego wieczora _ ona miaa dugie warkocze, zwisajce w dó. Chodzia o kulach, a one byy zrobione prymitywnie _ wyglday jak kije od mioty z kawakiem deski dwa na cztery cale przybitej z góry i owiniŸtej szmatami. I rzeczywi™cie, t nastŸpn, która przychodzia, bya^ Ona bya w kolejce modlitwy, podchodzcej z wnŸtrza budynku. Lecz podchodzi tam pewien mody chopiec Indianin, wyglda na bardzo mocnego modzie§ca. On by^ Przepycha siŸ przez wszystkich, by siŸ dostaø do kolejki. I to biedne, stare stworzenie próbowao wysunø swoje kije. Ona ogldaa dwa lub trzy uzdrowienia, zanim dostaa siŸ do kolejki. I ja sobie pomy™laem, kiedy spojrzaa na mnie _ miaa duŒe, gŸbokie zmarszczki, a zy toczyy siŸ jej po tych rozoranych zmarszczkami policzkach _ ja sobie pomy™laem: Matka kogo™”. Nie powiedziaem jej ani sowa, ani siŸ za ni nie modliem, czy co™ takiego. Ona tylko patrzaa do góry na mnie. A kiedy to czynia, ona _ nagle podaa mi te kule i odesza normalnie, tak prosto. 5 Mój syn próbuje mnie ustawiø wa™ciwie tu na podium. Czy syszycie teraz lepiej? Czytaem dzisiaj opowiadanie o wieprzu, którego zabrano do ™wityni. I sdzŸ, Œe zauwaŒyli™cie^ [Mikrofon jest ustawiany _ wyd.] Teraz syszycie lepiej, mimo wszystko. Tak wa™nie toczy siŸ Œycie. Ono ma wiele problemów w sobie, mimo wszystko, nieprawdaŒ? OtóŒ, ludzie stoj i _ my nie mamy _ nie chcemy zajmowaø na próŒno czasu; aby™my mogli pomóc, o ile moŒliwe. Wy jeste™cie takimi miymi lud›mi, Œe ja _ chciabym po prostu dugo do was mówiø. Jeste™my obecnie tutaj z wizyt w Spoeczno™ci Biznesmenów Penej Ewangelii. A rejonowa konferencja odbŸdzie siŸ w Ramada, rozpocznie siŸ pod koniec tego^ Zobaczmy. Jaka to bŸdzie data? 24. _ od 24. do 28. w Ramada Inn. I bŸdzie tam kilku cudownych mówców: Brat Oral Roberts i wielu innych, i ja. Zawsze przeŒywamy wspaniae chwile. A kiedy ludzie zejd 4 MÓWIONE S~OWO siŸ razem w ten sposób, to przeŒywamy wspaniae chwile w tej Ramada Inn. 6 Byø moŒe brat Oral Roberts i ja bŸdziemy tam usugiwaø w usudze uzdrawiania. Nie wiem na pewno. To byoby po prostu fajne, je™li^ OtóŒ, jeszcze nigdy nie urzdzali™my naboŒe§stwa wspólnie. Ja nie wiem, co on pomy™li o urzdzeniu zgromadzenia _ on i ja wspólnie, lecz ja jestem ochotny. JeŒeli on zgodzi siŸ z tym, wiecie, to spróbujemy. A zatem bŸdziemy siŸ modliø za chorych. Je™li zauwaŒyli™cie, nie urzdzali™my naboŒe§stw uzdrowieniowych. Nie rozdawali™my kart modlitwy ani niczego, z powodu ciŒby w maych ko™cioach. Wy wiecie, kiedy ludzie^ Niemal nie byo moŒliwe wprowadziø ludzi do ™rodka ani wyprowadziø na zewntrz. A kiedy tak siŸ dzieje, powoduje to zbiorowisko zamieszania, a dowódca straŒy poŒarnej nie lubi tego. WiŸc my po prostu opu™cili™my usugŸ uzdrawiania w tych naboŒe§stwach i staraem siŸ przynosiø tylko proste, krótkie poselstwo Ewangelii do^ A wasza obecno™ø i wspópraca ze mn, i wasze modlitwy za mn dodaj mi zachŸty, abym tutaj by. I mam nadziejŸ, Œe te krótkie poselstwa zachŸc was, aby™cie szli naprzód i Œyli dla Chrystusa. 7 I ja zauwaŒam, Œe czŸstokroø ludzie przechodz z ko™cioa do ko™cioa. I dziŸki temu zapoznajemy siŸ wszyscy i jeste™my przyja›nie usposobieni jedni wzglŸdem drugich. I ja to lubiŸ. MoŒemy tutaj byø równie dobrze na niebia§skich miejscach, poniewaŒ pielgrzymujemy wspólnie do tego miejsca, gdzie bŸdziemy razem w niebia§skich miejscach _ w niebie. Pewnego dnia otrzymaem poczt trochŸ krytyki. MoŒe to potrwa pewien czas, zanim trochŸ dopasujemy wzajemnie nasze uczucia. KaŒdy kaznodzieja wie, Œe musi powiedzieø co™ innego, aby siŸ trochŸ dostroiø do suchaczy, a suchacze do niego. 8 By pewien^ Chrze™cija§scy biznesmeni opublikowali pewien artyku w swoim Gosie” biznesmenów o maej^ My™lŸ, Œe nazwiemy to po prostu wizj, a ona siŸ trochŸ odróŒniaa od tych wizji, które ja miewam. Byem _ zostaem zabrany do góry z tego miejsca, gdzie siŸ znajdowaem _ nie wygldao mi to o wiele wyŒej, niŒ po dach tego budynku. A tam byem na innym miejscu, gdzie zobaczyem wszystkich, którzy juŒ std odeszli. Wielu z was czytao ten artyku, oczywi™cie. I tam _ potem On powiedzia mi, Œe to s _ kim oni s, a oni byli wszyscy znowu modzi i byli rzeczywisto™ci. Zawsze obawiaem siŸ umrzeø. Nie baem siŸ, Œe pójdŸ do zguby, lecz nie chciaem byø duchem. Ja tylko^ Chciaem byø ludzk istot, bowiem zawsze rozumiaem jako czowiek, Œebym móg u™cisnø ludziom do§. I my™laem sobie: Co bŸdzie, kiedy siŸ tam dostanŸ i spotkam brata Rose, a on byby jakim™ maym biaym oboczkiem lub czym™ podobnym? A ja bym pozna jakim™ innym zmysem, Œe to jest brat Rose, lecz nie PRZYJ£CIE BOEJ OBMYšLANEJ DROGI 5 potrafibym mu u™cisnø doni i nie mógbym rozmawiaø z nim, wzglŸdnie^” I zastanawiaem siŸ: Czy nie byoby to okropne?” Lecz pomy™laem sobie: Gdybym potem powróci, oczywi™cie, bŸdŸ mia dzia w zmartwychwstaniu”. Nie przyszo mi na my™l to miejsce Pisma, Œe je™li ten ziemski przybytek zostanie zburzony, mamy juŒ inny, który na nas czeka. 9 WiŸc owego poranka wstaem z óŒka i pomy™laem sobie: Chopcze, masz juŒ piŸødziesit lat. JeŒeli masz zamiar uczyniø co™ dla Pana, to siŸ raczej po™piesz. Za chwilŸ bŸdziesz zbyt starym”. I nagle zostaem zachwycony na pewne miejsce i mogem spojrzeø wstecz, i zobaczyem samego siebie, leŒcego tam na dole. Nigdy przedtem nie miaem takiego przeŒycia. Wiele razy miaem wizje i widziaem samego siebie stojcego gdzie™, a potem^ O, jeŒeli tego czowiek nie pojmuje, to sobie pomy™li, Œe postrada swoje zmysy. Stoisz tutaj, a obserwujesz samego siebie tam. A potem znikasz std i znajdujesz siŸ w swojej osobie tam. Jest to moŒe daleko wstecz lub wiele lat naprzód, itd. Trudno to wyja™niø. Nie moŒna tego wyja™niø. Nie moŒesz wyja™niø Boga. Musisz Mu wierzyø. Widzicie? JeŒeli to potrafisz wyja™niø, to juŒ nie jest wiara. Musisz temu po prostu wierzyø. 10 A kiedy On powiedzia mi _ widziaem wszystkich tych ludzi, a oni byli^ Oni mieli ciaa. Oni nie mogli zgrzeszyø. Ci mŸŒczy›ni i kobiety^ Te kobiety obejmoway mnie, a one byy kaŒdym calem kobietami. Lecz tam nie byo Œadnej moŒliwo™ci popenienia znowu grzechu, poniewaŒ (rozumiecie?) nasze cielesne gruczoy bŸd tam przemienione. My mamy^ Obecnie jeste™my odmiennej pci, jest tak w celu rozmnaŒania siŸ ludzi na ziemi i Œeby™my mogli rodziø dzieci w naszych maŒe§stwach. Lecz tam nie bŸdzie to juŒ wiŸcej potrzebne. Tam nie bŸd siŸ juŒ rodziø dzieci. Nie bŸdziemy mieø gruczoów seksualnych w tym nowym ™wiecie, rozumiecie, w ogóle nie. Lecz kobieta bŸdzie kobiet z jej sylwetk, a tak samo mŸŒczy›ni bŸd mŸŒczyznami. Lecz tam nie bŸdzie juŒ wiŸcej mŸskiej i Œe§skiej pci w™ród nich, jak mamy je obecnie. Nie bŸd juŒ mieli tych gruczoów, wiŸc szatan nie bŸdzie juŒ mia Œadnej moŒliwo™ci wcignø ich w kolejny podstŸp. 11 WiŸc w tym zauwaŒyem^ Te kobiety podbiegay i obejmoway mnie swoimi ramionami i mówiy: Nasz drogi bracie, tak bardzo siŸ cieszŸ, Œe jeste™ tutaj”. OtóŒ, to byo zdumiewajce _ wszystkie byy mode i wszystkie byy najpiŸkniejszymi kobietami z dugimi wosami w dugich sukienkach, wiecie, w szacie _ w biaej jedwabnej szacie. I jak ™licznie one wyglday. NastŸpnie przyszli bracia, po prostu w^ Najprzystojniejsi mŸŒczy›ni, jakich kiedykolwiek widziaem. Wygldao na to, jakby wszyscy byli w wieku dwudziestu lat, a ich oczy siŸ iskrzyy _ oni, o, oni byli kaŒdym calem mŸŒczyznami. I ja siŸ dziwiem. A oni mnie brali w ramiona i obejmowali mnie, i mówili: Nasz drogi bracie”. 6 MÓWIONE S~OWO 12 Zastanawiaem siŸ, jak^ Spojrzaem wstecz na dó i mogem dostrzec samego siebie leŒcego jeszcze tam na óŒku. Pomy™laem sobie: To jest dziwne”. A potem zapytaem siŸ^ Podesza do mnie naprawdŸ mia pani, zarzucia mi ramiona na szyjŸ i powiedziaa: O, bracie Branham, my siŸ tak cieszymy, Œe ty jeste™ tutaj, nasz drogi bracie”. Patrzyem siŸ na ni, a ona odesza, a ten gos, który mówi do mnie, powiedzia: Czy jej nie poznajesz?” Ja odrzekem: Ja _ nie poznajŸ”. Ona miaa juŒ ponad dziewiŸødziesit lat, kiedy przyprowadzie™ j do Chrystusa”. I tam ona bya _ najpiŸkniejsza istota z kobiet, na jak kiedykolwiek patrzyem. I powiedziaem: Nic dziwnego, Œe ona mówia: Drogi bracie’.” Rozumiecie? Ona siŸ juŒ nigdy wiŸcej nie moŒe zmieniø. Ona jest tak na ca wieczno™ø. Ja powiedziaem: PragnŸ zobaczyø Jezusa!” Byo mi powiedziane: On znajduje siŸ wyŒej. Pewnego dnia On przyjdzie i ty bŸdziesz sdzony na podstawie Ewangelii, któr gosie™, poniewaŒ ty bye™ liderem”. Ja zapytaem: OtóŒ, czy Pawe musi byø sdzony przez jego tum?” On odrzek: Tak”. WiŸc ja rzekem: Ja gosiem t sam EwangeliŸ, któr on gosi. Zwiastowaem j dokadnie tak, jak on j zwiastowa”. A miliony gosów krzyczay: My na tym polegamy”. 13 Potem staa siŸ dziwna rzecz. Dawniej miaem maego wierzchowca i nazywaem go Prince. I jak bardzo kochaem tego maego konia. KaŒdego rana objeŒdŒaem na nim moje sida, zanim szedem do szkoy. I ujrzaem tego maego wierzchowca podchodzcego do mnie, i on pooŒy swoj gowŸ na moim ramieniu, i zarŒa. Poklepaem go po szyi. Powiedziaem: Prince, wiedziaem, Œe ty bŸdziesz tutaj”. Poczuem, Œe co™ liŒe moj do§. By to mój stary pies na kuny. Odprowadza mnie do szkoy, przynosi mi odzienie, chodzi ze mn na polowanie. Powiedziaem: Prince, czy Fritz, wiedziaem, Œe ty równieŒ bŸdziesz tutaj”. A potem odczuem, Œe co™ siŸ dzieje. Powracaem. 14 Byo to opublikowane w Gosie” chrze™cija§skich biznesmenów. A pewien kaznodzieja napisa mi niedawno, on powiedzia: CeniŸ sobie tŸ wizjŸ, bracie Branham. Brzmiao to wszystko bardzo dobrze, dopóki nie uczynie™ wzmianki o koniach. Niebo jest zgotowane dla ludzkich istot. W niebie nie ma takiej rzeczy, jak konie”. OtóŒ” _ odrzekem _ odpowiedziaem mu: Bracie, ja wcale nie mówiem, Œe byem w niebie. Zapytaem siŸ tam, gdzie jest Jezus, a On by jeszcze wyŒej”. Dalej rzekem: Lecz gdyby ci to trochŸ pomogo _ w ksiŸdze Objawienia jest powiedziane, Œe kiedy Jezus opu™ci Niebiosa PRZYJ£CIE BOEJ OBMYšLANEJ DROGI 7 niebios, On jecha na biaym koniu, a cae zastŸpy niebia§skie jechay za Nim na biaych koniach. Rozumiesz? ^?^ WiŸc one zstŸpoway z Niebios nieba”. 15 I czuem siŸ tak dobrze z powodu jednej rzeczy _ kiedy zaczem wracaø, On mi powiedzia: Wszystkich, których kiedykolwiek miowae™ i wszystkich, którzy kiedykolwiek miowali ciebie, Bóg da tobie”. Pewnego ™wietlanego dnia tam po drugiej stronie bŸdzie to inne. Ja po prostu nie mogŸ^ Nie moŒecie pozwoliø na to, suchacze, aby™cie ominŸli to miejsce. Nie pozwólcie na to. Cokolwiek czynicie, zróbcie^ Nie bójcie siŸ. Nie trzeba siŸ wcale obawiaø. Nie ma siŸ czego baø. O, kiedy pomy™laem, Œe muszŸ powracaø, zasmucio mnie to. Czy bŸdŸ musia znowu powróciø? Czy bŸdŸ musia powróciø do tego, czego siŸ baem?” Rozumiecie? Potem, kiedy wejdziemy do zmartwychwstaego ciaa, bŸdziemy je™ø i piø. Oni nie jedli, ani nie pili. Nie mieli potrzeby spoŒywania pokarmu i picia. Oni nigdzie nie szli i oni nie byli zmŸczeni. To byo po prostu^ Nie mam sowa, którym mógbym siŸ posuŒyø. Byo to doskonae _ to nie wyraŒa tego cakiem. Byo to co™ ponad to, co my nazywamy doskonaym. Oni tam wa™nie przybyli _ o to chodzio _ na to miejsce, i to byo cudowne. 16 WiŸc _ o, suchajcie, przyjaciele. My™lŸ, Œe jestem przy zdrowych zmysach i ja _ wiem, Œe to brzmi dziwnie. Lecz nigdy nie potrafiem ani nie próbowaem wyja™niø ludziom tych spraw. Wiele rzeczy, które s^ To jest ponad wszelkie wyja™nianie. I tylko wprowadzicie ludzi w zamieszanie. Lecz gdybym to potrafi, a odczuwaem, Œe tak trzeba uczyniø, byoby to alarmujce. Lecz zwróøcie na to uwagŸ. Ja to mówiŸ. Nie bójcie siŸ. šmierø jest po prostu strachem, próbujcym was powstrzymaø od czego™. Moi drodzy, jest to tak chwalebne. PrzewyŒsza to wszystko, co sobie potraficie pomy™leø. Nic dziwnego, Œe Biblia mówi: Czego oko nie widziao i czego ucho nie syszao i co na serce ludzkie nie wstpio, to nagotowa Bóg dla tych, którzy Go miuj”. O, tylko spójrzcie poza kurtynŸ czasu. Od tego czasu staram siŸ jeszcze bardziej niŒ kiedykolwiek przedtem w moim Œyciu pozyskiwaø ludzi dla Chrystusa. Nie moŒecie sobie pozwoliø na to, aby™cie to zaprzepa™cili. Nie przegapcie tego. Upewnijcie siŸ, Œe jeste™cie w porzdku z Bogiem, a wszystkie rzeczy bŸd w porzdku. 17 OtóŒ, mam tutaj zapisanych kilka notatek i my™laem, Œe bŸdŸ gosi trochŸ dzisiaj wieczorem w oparciu o nie. I my™lŸ, Œe jutro wieczorem bŸdziemy na pónoc std, okoo dwudziestu mil std lub wiŸcej _ Mesa _ my™lŸ, Œe to jest Mesa. Czy tak? Mesa _ Mesa^ A potem, nastŸpnego wieczora w Tempe; Tempe. I ja _ mam plan podróŒy tutaj w mojej kieszeni _ z tego dokumentu, który mi da brat Williams, lecz byem do™ø zajŸty. Po prostu tego jeszcze nie przegldnem. Billy po prostu przychodzi i zabiera mnie i mówi: Jedziemy tam-a-tam i tam-a-tam, i wnet wyruszamy”. I kiedy przyjadŸ tutaj, to on próbuje mnie udawiø. 8 MÓWIONE S~OWO 18 OtóŒ, czy wszyscy czuj siŸ naprawdŸ religijnie? Powiedzcie Amen”, jeŒeli siŸ tak czujecie. To jest naprawdŸ dobre. To fajne. Pochylmy teraz nasze gowy, jak juŒ uczynili™my, a tak samo nasze mae zmysy humoru i wyraŒania siŸ. Jeste™my dzieømi i zbieramy siŸ i rozmawiamy jako dzieci, i my^ Nawet Bóg ma poczucie humoru, wiecie. WiŸc pochylmy nasze gowy teraz i módlmy siŸ do Niego, zanim bŸdziemy czytaø Jego Sowo. Kiedy mamy pochylone nasze gowy, czy s tutaj tacy, którzy maj pro™bŸ o modlitwŸ? Oznajmijcie to przez podniesienie swoich rk. Niech was Bóg bogosawi. Sko§my teraz nasze gowy. 19 Nasz Niebia§ski Ojcze, my przychodzimy do Twojej Obecno™ci teraz, kiedy pochylamy nasze gowy i nasze serca w pokorze. PrzybliŒamy siŸ we wierze ponad ksiŸŒyc i gwiazdy do tronu BoŒego w Imieniu Pana Jezusa, bo jeste™my pewni, Œe je™li przychodzimy w Jego Imieniu, to Ty nas wysuchasz. BŸdziemy przyjŸci do Twojej Obecno™ci przez Jego ImiŸ. I jaki to jest przywilej, kiedy wiemy, Œe jeste™my przyjŸci do Obecno™ci BoŒej dziŸki Imieniu Jezus Chrystus. A On nam powiedzia, Ojcze, Œe o cokolwiek prosiliby™my w Jego Imieniu, to Ty w Twojej obfito™ci miosierdzia i aski wybaczysz nasze grzechy i dasz nam nasze pragnienie. Ojcze, tak bardzo cieszymy siŸ z tego. Nie ma Œadnej innej rzeczy, o której mogliby™my pomy™leø, która byaby wiŸkszym przywilejem, niŒ mieø ten przywilej. Dla nas obywateli Ameryki byoby wielkim przywilejem podej™ø do naszego prezydenta. Musieliby™my jednak przebrnø przez wiele rzeczy, aby móc podej™ø do prezydenta tylko na krótk chwilŸ czasu _ aby mu zajø chwileczkŸ z jego bardzo zajŸtego planu. Musieliby™my przej™ø przez urzŸdy, musieliby™my przechodziø róŒnymi drogami, musieliby™my jasno oznajmiø nasze powody, i musieli by nas przeegzaminowaø, zanim byby nam dany ten przywilej. 20 Lecz kiedy pomy™limy o tym, Œe Bóg, Stwórca niebios i ziemi czeka na nas, aby™my siŸ przybliŒyli _ my, niegodni grzesznicy. On czeka, Œeby™my przyszli w Imieniu Pana Jezusa i zapewnia nas, Œe nam bŸdzie dane to, o co prosimy, jeŒeli tylko wierzymy _ Œe nam to bŸdzie dane. Potem bŸdziemy bacznie zwracaø uwagŸ na nasze pro™by i wiemy, Œe nie mówiliby™my gupio czy nie prosiliby™my gupio. A je™li tak uczynili™my, modlimy siŸ, Œeby™ nam Ty wybaczy, Panie. Modlimy siŸ dzisiaj wieczorem o askŸ dla kaŒdej z tych rk, które byy podniesione. Niechby im byy dane ich pro™by, Panie. Niechby czuli t pewno™ø w swoich sercach w tej chwili, Œe kiedy jeste™my w Twojej Obecno™ci, to^ Kiedy otworzymy nasze oczy i podniesiemy nasze gowy z tego prochu, z którego Ty nas uksztatowae™, oby™my odczuwali t zakotwiczon pewno™ø, Œe nam byo dane to, o co prosili™my. 21 Chcieliby™my prosiø za tymi, Panie, którzy s byø moŒe w tym budynku dzisiaj wieczorem, którzy jeszcze nie weszli do Twej Obecno™ci PRZYJ£CIE BOEJ OBMYšLANEJ DROGI 9 w modlitwie, by prosiø o wybaczenie grzechów. Niechby to by ten wieczór, w którym co™ bŸdzie powiedziane albo co™ zostanie uczynione, albo Duch šwiŸty uczyni co™, co sprawi, Œe ich serca zadrŒ i poprosz o t przebaczajc askŸ. Uzdrów chorych, Panie. Modlimy siŸ, Œeby™ im Ty da t pewno™ø dzisiaj wieczorem, Œe modlimy siŸ modlitw wiary i ona uzdrowi chorych. Bowiem mogliby™my powiedzieø i dodaø, Œe to jest TAK MÓWI PAN, bo to jest napisane w Sowie Pa§skim. 22 Zatem, Ojcze, modlimy siŸ, aby™ Ty pobogosawi te krótkie uwagi, które byy przedoŒone dzisiaj tutaj do Twego Sowa. Zaczerpnij z tego czytanego tekstu kontekst dla kaŒdego serca. A gdyby to zawiodo w jaki™ sposób, Panie, i minŸo namaszczenie Ducha šwiŸtego, niech On z BoŒej aski idzie razem z tym Sowem i umie™ci to w tym sercu, gdzie to powinno byø. I oby™my dzi™ wieczorem zobaczyli rŸkŸ Wszechmogcego, wycigniŸt poprzez ten budynek i dokonujc rzeczy, które by byy nadzwyczaj obfite i przewyŒszajce wszystko, co mogliby™my uczyniø lub pomy™leø. Kiedy odejdziemy std dzisiaj wieczorem i udamy siŸ do naszych domów, oby™my mogli powiedzieø jak ci, którzy szli do Emaus: Czy nasze serca nie paay w nas, kiedy On rozmawia z nami w drodze” _ bowiem prosimy o to w Jego Imieniu. Amen. 23 OtóŒ, wielu suchaczy notuje sobie trochŸ tekst, którym posuguje siŸ kaznodzieja. WiŸc chciabym _ jeŒeli to chcecie wiedzieø _ chciabym czytaø dwa fragmenty w Pi™mie šwiŸtym. Mianowicie 1. MojŒeszowa, 22. rozdzia _ tam przejdziemy najpierw i bŸdziemy go czytaø, a potem w ew. Jana 12, 32. bŸdziemy czytaø drugi fragment z Pisma šwiŸtego. Zatem _ w ew. Jana^ W 1. MojŒeszowej 22. rozpoczniemy 7. wersetem z 22. rozdziau. I rzek Izaak do Abrahama, ojca swego, mówic: Ojcze mój! A on odpowiedzia: Owom ja, synu mój. I rzek Izaak: Oto ogie§ i drwa, a gdzieŒ baranek na ofiarŸ palon? Odpowiedzia Abraham: Bóg sobie obmy™li baranka na ofiarŸ palon, synu mój; i szli obaj pospou”. A teraz w ew. Jana 12, 32. _ czytamy te sowa, wypowiedziane ustami naszego Pana: A Ja je™li bŸdŸ podwyŒszony od ziemi, pocignŸ wszystkich do siebie”. A wiŸc tematem, który pragnŸ zaczerpnø z tych miejsc Pisma, jest: PrzyjŸcie BoŒej obmy™lanej drogi dla czasu ko§ca”. Pozwólcie, Œe to zacytujŸ jeszcze raz _ z powodu ta™m. My™lŸ, Œe nagrywaj te poselstwa na ta™my. A na ta™mach, które mamy do dyspozycji, jest okoo piŸciuset tekstów, na podstawie których gosiem. Maj tam juŒ co™ podobnego do 10 MÓWIONE S~OWO tego, lecz nie dokadnie ten temat: PrzyjŸcie BoŒej obmy™lanej drogi w czasie ko§ca”. 24 Wy wiecie, Œe istnieje wiele dróg, które ludzie obieraj, lecz naprawdŸ s tylko dwie drogi, którymi czowiek moŒe i™ø. Jest to wa™ciwa droga i za droga. I my wszyscy dzisiaj wieczorem tutaj jeste™my na jednej z tych dróg _ na wa™ciwej drodze albo na zej drodze. Nie ma drogi po™redniej. Jezus powiedzia: Nie moŒecie suŒyø Bogu i mamonie” _ to znaczy temu ™wiatu. Albo postŸpujemy wa™ciwie, albo ›le. A zatem, jeŒeli tylko zejdziemy z naszej wasnej drogi _ to jest jedyny sposób, jak moŒemy wej™ø na drogŸ BoŒ. A Bóg zatroszczy siŸ o przygotowan drogŸ dla kaŒdego. On jest t obmy™lan drog. A wpadamy w kopoty dlatego, Œe nie idziemy t wa™nie drog, ale wtrcamy do niej nasze wasne drogi. I to jest powodem wypaczenia. A wszystko, co jest wypaczone, na tym nie moŒna polegaø. Zatem, Bóg ma drogŸ. Przypatrzmy siŸ wiŸc niektórym z Jego dróg. 25 We›my co™ w przyrodzie, poniewaŒ przyroda bya moj pierwsz Bibli. Ja wiem, Œe Bóg jest Stworzycielem i On stworzy przyrodŸ. A On Œyje w Swoim stworzeniu w przyrodzie. We›my na przykad drzewo. Wa™nie przed kilku chwilami zatrzymaem siŸ pod jednym z nich tam na zewntrz, wzglŸdnie Billy zatrzyma samochód, a na tym drzewie byy gaŸzie. I zauwaŒyem, Œe li™cie opada. OtóŒ, nigdy nie potrafili™my, ani nigdy nie uda nam siŸ znale›ø lepszego sposobu, w jaki drzewo mogoby ukryø swoje Œycie w czasie zimy, niŒ BoŒ przygotowan drogŸ dla niego, jak ukryø swoje Œycie. OtóŒ, co gdyby™my próbowali sfabrykowaø jaki™ inny sposób, niŒ doskonay, obmy™lany dla tego drzewa sposób? 26 Co gdyby w kaŒdym sierpniu albo we wrze™niu w kraju _ szczególnie tam, skd ja pochodzŸ _ na pónocy^ Gdyby™my musieli wej™ø do sadu jaboni i wziø jakie™ urzdzenie, i podpiø je do jaboni mniej wiŸcej w sierpniu, kiedy jabka s juŒ dojrzae, i wycignø Œycie z tego drzewa, i zabraø je do dobrego, ciepego pomieszczenia, i przechowywaø je przez ca zimŸ _ to Œycie _ sok tego drzewa i umie™ciø go do dobrego, ciepego zbiornika, i przechowywaø go do wiosny, i na wiosnŸ przetoczyø go z powrotem do drzewa? Wy wiecie, Œe to by w ogóle nie zdao egzaminu. Nigdy by siŸ to nie udao. Gdyby™my to próbowali zrobiø, u™miercioby to tylko to drzewo. Lecz Bóg ma sposób, jak zatroszczyø siŸ o to Œycie w zimie. Bóg przygotowa drogŸ. Wiedzc, Œe zima przyjdzie na to drzewo, On przygotowa dla niego drogŸ. Nie tak dawno byem _ miaem ten przywilej przyprowadziø przez to siedemdziesiŸciopiŸcioletniego ateistŸ do Chrystusa. 27 Pan Wood, mój ssiad^ A on by z wyznania ™wiadkiem Jehowy i mia chopca, który by kalek _ mia swoj nogŸ podkurczon pod siebie. A my™lŸ, Œe jego Œona naleŒaa do ruchu Andersona w Ko™ciele BoŒym. I oni siŸ przeprowadzili do Louisville, Kentucky, gdzie mieszkali poza miastem w maej miejscowo™ci Crestwood, odlegej okoo PRZYJ£CIE BOEJ OBMYšLANEJ DROGI 11 trzydziestu mil z Louisville. A na naboŒe§stwie w tamtejszym audytorium, suchacze widzieli dziewczynŸ, która miaa jak™ chorobŸ, na skutek której zamieniaa siŸ w kredŸ czy w wapie§. I ona _ ta choroba sparaliŒowaa j juŒ wysoko ponad jej biodra i ona siŸ nie poruszaa juŒ od kilku miesiŸcy. A zaczŸo siŸ to rozwijaø od jej stóp. Pewnego wieczora modliem siŸ za ni i nastŸpnego dnia ona biegaa do góry i w dó po schodach tak szybko, jak tylko potrafia. 28 I pan Wood przyprowadzi swego syna. Oczywi™cie on siŸ wcale nie dosta na naboŒe§stwo. I zaraz potem zostaem zabrany za morze _ udaem siŸ tam w sprawach naszego Pana. A po powrocie miaem naboŒe§stwo tam na pónocy w Ohio i on przyprowadzi tego chopca imieniem Dawid. On siedzia zupenie w tyle, o, niemal o pó miejskiego bloku. A Duch šwiŸty wszed do ™rodka i powiedzia: Dzisiaj wieczorem jest tutaj pewien czowiek. On i jego Œona siedz zupenie w tyle audytorium”. Nie widziaem go nigdy w moim Œyciu. On powiedzia: Ten czowiek nazywa siŸ Wood. On jest budowniczym. Ma chopca kalekŸ, którego noga jest na skutek paraliŒu dzieciŸcego podkurczona. Lecz TAK MÓWI PAN: ten chopiec jest uzdrowiony”. Ten chopiec, nie bŸdc przyzwyczajony do czego™ takiego, siedzia tam przez chwilŸ. Za chwilkŸ jego matka rzeka: Dawidzie, dlaczego nie próbujesz powstaø?” A kiedy on powsta, jego noga bya tak normalna jak ta druga. 29 Ten czowiek sprzeda swoje przedsiŸbiorstwo i przeprowadzi siŸ tutaj; jest moim najbliŒszym ssiadem. I ach, on jest takim miym bratem. Niedawno rankiem, kiedy siŸ dowiedzia, Œe wyjeŒdŒam std na duŒszy czas, on _ byo to o brzasku dnia, kiedy wyjeŒdŒaem z domu, i on tam sta na ulicy jako autostopowicz i woa, poniewaŒ chcia pojechaø ze mn. I on mnie obj i ruszyli™my ulic w dó. Taki cudowny brat. Sta siŸ moim zaŒyym przyjacielem. 30 Przed okoo trzema laty byli™my na poudniu w Kentucky i owili™my wiewiórki. A bya powaŒna susza. I teraz _ jeŒeli kto™ z was wschodnich ludzi wie, co to jest szara wiewiórka _ Houdini jest Œótodziobem w umiejŸtno™ci uciekania w porównaniu z ni, kiedy jest przestraszona. Ja je lubiŸ owiø; wiŸc polowali™my na nie strzelb .22. A kiedy polowali™my _ byem tam na wakacjach okoo dwa tygodnie i obozowali™my pod goym niebem. Byo bardzo sucho i czowiek szed po prostu przez las i tylko nadepn na listek, a ta maa wiewiórka^ O, moi drodzy. Fiuu i juŒ jej nie byo widaø. Ona ucieka. 31 WiŸc brat Wood powiedzia: Bracie Branham, znam tutaj pewien teren, na którym s gŸbokie jary”. Ilu z was wie, co to jest jar? Hm, z której czŸ™ci Kentucky jeste™cie? Tak wa™nie nazywaj to tam na poudniu w Kentucky. My™lŸ, Œe tutaj nazywacie to kanionem, czy tak jako™ _ woda przepywa tym gŸbokim jarem. A kiedy czowiek zejdzie 12 MÓWIONE S~OWO do takiego gŸbokiego jaru, tam jest cigle wilgotno i moŒna tam i™ø nie robic haasu. On rzek: Lecz ten stary czowiek jest ateist i ach, on nienawidzi kaznodziejów”. A ja byem przedtem w tym kraju tylko raz, a mianowicie na naboŒe§stwie. Powiedziaem wiŸc: W porzdku. Czy ty siŸ z nim znasz?” On odrzek: On zna bardzo dobrze mego ojca”. Powiedziaem: Chod›my i zapytajmy siŸ go, bo tutaj marnujemy tylko czas”. 32 I ruszyli™my tam jego maym samochodem terenowym i jechali™my pod górŸ i w dó przez lasy i wzgórza. I ach, moi drodzy. W ko§cu dotarli™my do maej miejscowo™ci. A byli tam dwaj starzy mŸŒczy›ni, siedzcy pod jaboni. Byo to okoo 20. sierpnia. A wiŸc on wysiad z samochodu, podszed do nich i rzek: Nazywam siŸ Wood”. Powiedzia: Jestem Banks Wood”. Dalej rzek: Chciabym siŸ zapytaø, czy mogliby™my polowaø na twoim terenie”. On odrzek: Czy jeste™ synem Jim Wood’a?” OtóŒ, jego ojciec jest wykadowc u ™wiadków Jehowy, wzglŸdnie nim by. I caa jego rodzina przysza do Chrystusa, kaŒdy z nich na podstawie wizji, kaŒdemu z nich byo powiedziane dokadnie, co siŸ bŸdzie dziaø. I wypenio siŸ to dokadnie w ten sposób. O, jak bardzo bym sobie Œyczy, abym móg zatrzymaø i opowiedzieø wam po prostu dzieje tej rodziny _ jak oni przyszli do Chrystusa _ kaŒde z tych dzieci jest obecnie w Królestwie BoŒym i jest ochrzczone Duchem šwiŸtym. 33 A zatem _ kiedy Go Banks przyj, jego _ caa jego rodzina wyklŸa go. Na tym siŸ sko§czyo. On by wygna§cem. Lecz jeden po drugim, kaŒdy z nich wpad do niego na krótko, by siŸ pozdrowiø, a Duch šwiŸty uchwyci ich i powiedzia im pewne sprawy i potem oni przyszli do Chrystusa. I oni szli i powiedzieli o tym komu™ innemu, a ten poszed i powiedzia znowu innemu, i on teŒ przyszed do Chrystusa. I w ten sposób caa rodzina przysza do Chrystusa. 34 A wiŸc kiedy wysiedli™my z^ On wysiad z samochodu i zagadn tego starca, a on zapyta: Czy jeste™ synem Jim Wood’a?” On odrzek: Tak”. On powiedzia: Jim Wood jest uczciwym czowiekiem. Tak jest. ProszŸ bardzo, poluj gdzie tylko chcesz”. On odrzek: DziŸkujŸ ci”. Dalej rzek: Przywiozem ze sob mego pastora”. On powiedzia: Wood, chyba mi nie chcesz powiedzieø, iŒ tak upade™, Œe musisz woziø ze sob kaznodziejŸ, gdziekolwiek siŸ udajesz?” 35 Pomy™laem sobie, Œe pora na mnie, abym wysiad. Wysiadem wiŸc z samochodu i podszedem do nich. O rety! Wy bracia teŒ polujecie. Moi PRZYJ£CIE BOEJ OBMYšLANEJ DROGI 13 towarzysze na polowaniach _ wiem, Œe jeste™cie tutaj. Jaki byem popryskany krwi i zabrudzony, a wsy miaem ot tak dugie, wiecie, nie mogem siŸ wykpaø juŒ dwa tygodnie, i ach^ Wysiadem wiŸc z samochodu i powoli szedem ku nim. On bada mnie wzrokiem od góry w dó dwu lub trzykrotnie. SdzŸ, Œe sobie pomy™la: Jaki™ kaznodzieja”. Powiedziaem: Dzie§ dobry”. A on odrzek: Dzie§ dobry”. A pan Wood chcia mnie przedstawiø jako swego pastora i zacz^ Zanim to zdŒy zrobiø, ten stary czowiek powiedzia: OtóŒ” _ rzek _ MówiŸ ci to bez ogródek”. On powiedzia: Ja jestem _ podobno jestem ateist. Nie znoszŸ was zbytnio, modzie§cy, którzy siŸ nazywacie kaznodziejami”. Ja odrzekem: Tak jest. W porzdku”. Dalej rzekem: To zaleŒy od opinii”. A on powiedzia: Hm, wiesz, ja jestem ateist”. Ja powiedziaem: Nie sdzŸ, Œe to byoby warte chlubienia siŸ. Czy nie my™lisz?” On odrzek: OtóŒ, uwaŒam, Œe nie”. A wiŸc ja powiedziaem^ pomy™laem w moim sercu: Panie, jeŒeli mi kiedykolwiek pomoge™, to pomóŒ mi teraz”. Ten drugi stary mŸŒczyzna siedzcy tam, nie powiedzia ani sowa; by w kapeluszu z poow ronda zagiŸt w dó (nie wiem, czy wiecie, jak taki kapelusz wyglda) obszytym podwójn kokardk, wiecie. A wiŸc oni sobie tam tylko tak siedzieli na chwilŸ. A on powiedzia: Czy wiesz, co mam przeciwko wam, kaznodziejom? Wy ujadacie na niewa™ciwe drzewo”. Ilu z was wie, co to znaczy ujadaø na niewa™ciwe drzewo”? To okre™la kamicego psa, wiecie, który ujada na niewa™ciwe drzewo. Zwierzyna juŒ z niego ucieka. Na tym drzewie nie ma niczego. WiŸc on rzek: Wy kaznodzieje ujadacie na niewa™ciwe drzewo”. Tam w górze nie ma niczego _ innymi sowy. Wy mówicie o Bogu, a nie ma takiej rzeczy jak Bóg”. OtóŒ” _ powiedziaem _ My temu oczywi™cie wierzymy”. On odrzek: Hm, ty moŒe wierzysz, lecz ja nie”. A ja odrzekem: Dobrze, to jest w porzdku”. 36 A on powiedzia: Czy widzisz ten stary komin tam na tym wzgórzu?” Ja odrzekem: Tak jest”. On mówi dalej: Ja siŸ tam urodziem”. I powiedzia: Mój tata zbudowa ten dom tutaj. Przeprowadzili™my siŸ tutaj na dó, kiedy miaem okoo szesnastu lat. Po ™mierci mojego ojca ja zajem ten dom. Wychowaem tutaj moj rodzinŸ. Jestem tutaj juŒ siedemdziesit sze™ø 14 MÓWIONE S~OWO (czy siedemdziesit osiem, lub co™ podobnego) lat”. Dalej mówi: KaŒdego dnia patrzyem siŸ do nieba, przepatrywaem te lasy, przepatrywaem tŸ ziemiŸ, ale nigdy nie zobaczyem czego™, co by wygldao jak Bóg”. Ja odrzekem: Hm, to bardzo ›le”. A on odrzek: Dlatego wa™nie uwaŒam, Œe wy, kaznodzieje, ujadacie na niewa™ciwe drzewo”. Ja odrzekem: Tak jest”. A potem siŸ co™ wydarzyo. Spojrzaem do góry na jabo§. Spojrzaem na dó, a pod ni leŒay jabka. Zapytaem: Nie masz nic przeciwko temu, jeŒeli sobie wezmŸ jedno z tych jabek?” On odrzek: ProszŸ bardzo. I tak poŒeraj je Œóte Œakiety”. Jestem pewien, Œe wiecie, co to s Œóte Œakiety (szerszenie). Schyliem siŸ wiŸc i wziem do rŸki jedno z tych jabek, i otarem je o nogawkŸ moich spodni, wiecie. Ugryzem kawaek z niego i powiedziaem: To jest wy™mienite jabko”. On odrzek: Tak, to dobre jabko”. Ja zapytaem: Ile lat ma to drzewo?” On powiedzia: Ja je tutaj zasadziem. Zaraz _ ono ma czterdzie™ci siedem, czterdzie™ci osiem lat; co™ koo tego”. On powiedzia: Zasadziem je jako malutk odro™l”. Powiedzia: Przesadziem je tutaj skd™, z innego miejsca. Przyniosem je tutaj”. Ja odrzekem: Tak jest”. Dalej rzekem: Czy ono rodzi w kaŒdym roku?” KaŒdego roku rodzi fajne jabka”. Powiedzia: Konserwujemy do soi duŒ ilo™ø jabek z niego”. A ja rzekem: OtóŒ, to jest wspaniae. CieszŸ siŸ, Œe to syszŸ”. I dalej rzekem: Wiesz, mamy dopiero 15. sierpnia”. I powiedziaem: Ono jest dziewiŸødziesit procent czasu w cieniu, niemal przez cay czas. Dziwna rzecz, Œe wszystkie listki opadaj z tego drzewa, a nie mieli™my jeszcze mrozu”. A on rzek: O, to jest _ to dlatego, Œe jego soki zeszy w dó do korzeni”. O” _ powiedziaem _ czy tak jest naprawdŸ?” On odrzek: Tak”. Ja powiedziaem: Soki powracaj do korzeni? Dlaczego?” On powiedzia: OtóŒ, gdyby pozostay tam na górze, to zima by je u™miercia”. Ja rzekem: U™miercia co?” On odrzek: To drzewo. Zarodek jego Œycia jest w tych sokach i on schodzi w dó i ukrywa siŸ tam w korzeniach”. Ja rzekem: O!” Rzekem: NuŒe, to jest^ Co™ takiego!” PRZYJ£CIE BOEJ OBMYšLANEJ DROGI 15 On odrzek: OtóŒ, to nic niezwykego”. A ja powiedziaem: Nie, nie. To jest po prostu dzieo przyrody”. 37 On powiedzia: Wiesz, chcŸ ci co™ powiedzieø”. Dalej rzek: Zanim odjedziesz, chciabym co™ powiedzieø. Mianowicie syszaem o jednym kaznodziei pewnego razu, którego chciabym jeszcze suchaø. JeŒeli on kiedykolwiek przyjedzie do naszego kraju, chcŸ go suchaø”. Ja rzekem: O! To jest mie”. Powiedziaem^ On powiedzia: On by przed dwoma laty tutaj w Acton na kampanii ewangelizacyjnej u metodystów _ na ich uroczysto™ci _ tam w obozie metodystycznym”. A Banks spojrza^ Odwróciem siŸ do Banksa _ ja^ By to^ (To jest brat Wood.) Powiedziaem^ A on powiedzia: Zapomniaem teraz, jak nazywa siŸ ten czowiek”. Dalej mówi: Wiesz, on nigdy przedtem nie by w tym kraju”. I mówi: Pewna stara pani Œyje tutaj na wzgórzu, o milŸ dalej na wzgórzu. Ona umieraa na raka. I zawieziono j do Louisville sto dwadzie™cia mil std i tam lekarze otworzyli j. A cay jej Œodek i jej kiszki byy zupenie przero™niŸte rakiem. I oni nie mogli nic dla niej uczyniø”. On powiedzia: Potem zeszyli j i przywieziono j z powrotem. Chodzili™my tam kaŒdego dnia, ja i moja Œona. I nie mogli jej juŒ wiŸcej podnosiø; musieli™my tylko przecignø pod ni prze™cierado i tak zmieniaø jej óŒko”. I powiedzia: Chodzili™my tam przez kilka tygodni. On spodziewa siŸ po prostu kaŒdej nocy, Œe ona niebawem umrze”. I powiedzia: Jej siostra Œyje dalej, nad innym potokiem (Wiecie, w ten sposób to tam okre™laj. To nie jest droga; jest to potok.) _ tam nad innym potokiem”. 38 Usyszaem, Œe kto™ siŸ ™mieje. Jest tutaj po prostu duŒo ludzi z Kentucky. Tak, poza^ OtóŒ, ja siŸ urodziem nad Little Rennix, czy jak to nazywaj _ tam na poudniu. Mój dziadek Œy nad Big Rennix, który wpada do Bumshell. Rzeka Bumshell przychodzi w dó do Little Rennix, pynie dalej na dó koo Casey’s Fork i wpada prosto do rzeki Cumberland. OtóŒ, to jest tuŒ po drugiej stronie Green Briar Ridge. Tam wa™nie urodzia siŸ moja matka _ na Green Briar Ridge. 39 A on powiedzia: Ta niewiasta mieszkaa w innej miejscowo™ci”. I powiedzia: Jest to okoo dwudziestu mil std. I ona przysza owego wieczora i siedziaa zupenie w tyle na terenie tego obozu”. Dalej rzek: Ten kaznodzieja^ Kiedy on by na podium, modli siŸ za chorych ludzi”. Dalej rzek: On mówi ludziom, kim oni s i wszystko odno™nie tego”. Dalej mówi: Ta niewiasta przybya tam pó›no i nie miaa tej karty, które tam rozdawano”. I powiedzia: Ten kaznodzieja zwróci siŸ do niej i powiedzia jej^ Powiedzia: Ty wiesz, ty, pani siedzca tam w tyle, ty siŸ nazywasz Tak-i-tak. A dzisiaj wieczorem, kiedy odjedziesz do domu, 16 MÓWIONE S~OWO we› ma chusteczkŸ, która jest w twojej kieszeni i ma na swoim rogu niebiesk figurkŸ.’ Dalej powiedzia: Ty masz siostrŸ, która siŸ nazywa Tak-i-tak’. I powiedzia: Ona umiera na raka Œodka’. Widziaem to wa™nie w wizji. NuŒe, we› tŸ chusteczkŸ i id› i poóŒ j na ni, i TAK MÓWI PAN: Ona zostanie uzdrowiona’.” On powiedzia: I ta pani^ Owego wieczora usyszeli™my okropny haas tam na wzgórzu. Pomy™laem sobie, Œe tam maj ArmiŸ Zbawienia” _ powiedzia on _ okoo pónocy. Pomy™leli™my sobie, Œe ta stara pani zmara”. I on powiedzia: Czy wiesz co? Udaem siŸ tam razem z moj Œon nastŸpnego dnia, by zobaczyø, czym mogliby™my ich pocieszyø _ wcze™nie rano. A ona tam siedziaa przy stole z garnkiem kawy _ wa™nie nalewaa kawŸ i razem z jej mŸŒem spoŒywali póksiŸŒycowe jabkowe koacze na ™niadanie”. OtóŒ, to^ 40 Ilu z was wie, co to s póksiŸŒycowe jabkowe koacze? Wiecie, czujŸ siŸ obecnie jak w domu. To byo po prostu^ Ja je lubiŸ, a lubiŸ je polaø syropem z prosa cukrowego. W caej waszej miejscowo™ci staraem siŸ kupiø ten syrop. A kiedy tutaj znowu przyjadŸ, przywiozŸ sobie po prostu wiaderko tego syropu, poniewaŒ nie mogŸ sobie daø rady bez niego. I wy wiecie, ja go uŒywam w duŒej ilo™ci, poniewaŒ jestem poniekd baptyst, wiecie. Ja nie jestem zwolennikiem pokrapiania tych koaczy, po prostu chrzczŸ je cae _ naprawdŸ porzdnie. I ja^WiŸc polewam je obficie tym syropem. Zatem, on wtedy powiedzia: Ona je jada”. Ja odrzekem: Czy tak byo naprawdŸ? Chyba nie mówisz na serio”. OtóŒ” _ powiedzia on _ udaj siŸ tam zaraz i przekonaj siŸ”. Rzek: Byo to przed dwoma laty”. I powiedzia: Ona nie tylko wykonuje swoj wasn pracŸ, ale równieŒ pracŸ ssiadki”. Widzicie, teraz on gosi mi. Wiecie, moja mama mawiaa mi: Daj krowie do™ø dugi powróz, a ona siŸ sama powiesi”. WiŸc to jest mniej wiŸcej prawd. On siŸ sam poprzez to usidli, kiedy powiedzia: Id› tam na wzgórze i popatrz”. Ja powiedziaem: NuŒe, popatrz pan. Pan mi chce powiedzieø, Œe lekarze otworzyli t kobietŸ i stwierdzili, Œe ma raka?” To siŸ zgadza”. I ja powiedziaem: I zaszyli j z powrotem? A potem mi chcesz powiedzieø, Œe tamten mŸŒczyzna oddalony piŸtna™cie mil std widzia tŸ kobietŸ i powiedzia dokadnie, co siŸ stanie, kiedy pooŒ na ni tŸ chusteczkŸ? I ta kobieta wyzdrowiaa z tej choroby raka?” On odrzek: Id› zaraz tam na wzgórze. Ja ci powiem, jak siŸ tam dostaniesz”. Ja odrzekem: Nie, nie. Ja wierzŸ twoim sowom”. Powiedziaem: PrzyjmujŸ twoje sowa”. Powiedziaem: Tak jest. Tak”. PRZYJ£CIE BOEJ OBMYšLANEJ DROGI 17 41 Ja jadem to jabko, wiecie, przez cay czas _ Œuem je. Powiedziaem: To jest fajne jabko”. Dalej powiedziaem: PragnŸ ci zadaø pytanie. Co sprawio, Œe ta miazga zesza w dó w tym drzewie i wesza do korzeni?” Patrz” _ powiedzia on _ ona tak musi uczyniø, Œeby zachowaø jego Œycie w czasie zimy”. Ja powiedziaem: Czy nastŸpnej wiosny wraca z powrotem i przynosi ci kolejny plon jabek?” Tak jest.” I ja rzekem: ChcŸ ci teraz zadaø pytanie. Jaka inteligencja pŸdzi tŸ miazgŸ^ Patrz, jest jesie§. Miazga schodzi w dó do korzeni i ukrywa siŸ. Gdyby siŸ tak nie stao, to zima u™mierciaby to drzewo. Ona wraca do korzeni i pozostaje tam aŒ do wiosny. A potem, kiedy siŸ ogrzeje i nastaje wa™ciwa pora, miazga powraca do góry i wydaje kolejny zbiór jabek dla czowieka. OtóŒ, ty wiesz, Œe to jest Œycie ro™linne. Ono nie ma swej wasnej inteligencji. Powiedz mi zatem, jaka inteligencja posya to Œycie na dó do korzeni tego drzewa? Ono nie ma swojej wasnej inteligencji”. On powiedzia: To jest po prostu przyroda”. Ja powiedziaem: We› zatem to wiadro wody i postaw je na tamtym drewnianym supku, a zobaczymy, czy przyroda po™le tŸ wodŸ na dó w jesieni, a przyprowadzi j z powrotem na wiosnŸ. Rozumiesz? Absolutnie nie. Co to jest?” 42 Zatrzymajmy siŸ teraz na chwilŸ. Jest to BoŒa przygotowana droga. Ona dziaa tylko w ten sposób, w jaki Bóg zatroszczy siŸ o to. Cichy gos mówi: Zejd› w dó do korzeni” i miazga schodzi. OtóŒ, ona to czyni bez Œadnej inteligencji. Co powinni™my czyniø my, kiedy ten sam Bóg mówi do nas? My^ Lecz my mamy prawo odrzuciø to albo przyjø. A w wiŸkszo™ci wypadków odrzucamy to. Drzewo nie moŒe tego odrzuciø. Ono zna tylko jedn normaln procedurŸ: byø posusznym swemu mistrzowi. Hm” _ powiedzia on _ nigdy przedtem o tym nie rozmy™laem”. A ja powiedziaem: Powiem ci co™. Rozmy™laj o tym przez dugi czas, kiedy my pójdziemy na polowanie. A kiedy powrócŸ, powiesz mi, co to jest _ co mówi tej miazdze w drzewie, aby zesza do korzeni i pozostaa tam w czasie zimy i powrócia nastŸpnej wiosny. Kiedy stwierdzisz, która inteligencja tym kieruje _ tym Œyciem drzewa i mówi: Zejd› w dó do korzeni i wróø do góry’, to ja ci powiem, Œe to jest ta sama Inteligencja, która powiedziaa mi, by ta niewiasta tam posza i woŒya tŸ chusteczkŸ na t kobietŸ, a ona zostanie uzdrowiona”. On rzek: Powiedziaa tobie?!” A ja powiedziaem: Tak jest”. Powiedziaem: Jak siŸ nazywa ten czowiek? Czy sobie przypominasz?” 18 MÓWIONE S~OWO On odrzek: Nie mogŸ sobie przypomnieø”. Ja rzekem: Czy to nie by Branham?” On odrzek: Tak jest”. Ja rzekem: Ja jestem bratem Branhamem”. I tam na tym miejscu on powsta i chwyci mnie za rŸce. Powiedzia: Nareszcie zrozumiewam, co mi chcesz powiedzieø”. I przyprowadziem go do Chrystusa. 43 Ubiegego roku byem tam znowu. On juŒ odszed do Pana. To jest aska BoŒa. Siedziaa tam jego Œona pod drzewem i obieraa jabka z tego samego drzewa. Podszedem do niej i zapytaem: Czy mogŸ i™ø tutaj na polowanie?” Ona odrzeka: My nie pozwalamy na Œadne polowanie”. Ja rzekem: O, przepraszam”. Ja _ dalej rzekem: Ja my™laem, Œe mam pozwolenie”. Ona rzeka: Od kogo otrzymae™ pozwolenie?” Ja odrzekem: Od twego mŸŒa”. A ona powiedziaa: Mój mŒ zmar”. Ja powiedziaem: Wa™nie niedawno zmar, nieprawdaŒ?” Ona odrzeka: Tak. On nigdy nie dawa ludziom pozwolenia”. Ja powiedziaem: Tam pod t jaboni^ Ubiegego roku byem tutaj i rozmawiali™my o tym drzewie”. Ona zapytaa: Czy jeste™ bratem Branhamem?” Ja powiedziaem: Tak”. Ona pu™cia swoj miskŸ z jabkami na ziemiŸ. Powiedziaa: Bracie Branham, on umar w zwyciŸstwie Jezusa Chrystusa. To jego ostatnie ™wiadectwo”. 44 O co tu chodzi? Po prostu dawaø baczenie; nie uzasadnianie czego™ matematycznie albo dociekanie, jak siŸ to dzieje, lecz po prostu jedna zwyka maa rzecz: dawaø baczenie na BoŒ przygotowan drogŸ i trzymaø siŸ tej drogi. Widzicie, ta sama Inteligencja, która powiedziaa temu niememu drzewu: Zejd› w dó i ukryj swoje Œycie”, ta sama Inteligencja pokazaa mi wizjŸ o tej niewie™cie. A ona siŸ tego uchwycia. A on nie móg zaprzeczyø ani jednej ani drugiej sprawie. Tam stao to drzewo, a tam bya ta niewiasta. Amen. Widzicie _ BoŒa przygotowana droga. 45 Tak samo nie znaleziono lepszego sposobu, jak kurczŸ mogoby siŸ wydostaø ze skorupki jajka, niŒ wykuø sobie dziobem drogŸ na zewntrz. Nie ma Œadnego lepszego sposobu. Nauka nie potrafia wyprodukowaø czego™ innego. Je™li rozbijecie skorupkŸ, by go wyjø, to go u™mierci. Ono umrze. Ono musi wyj™ø BoŒ przygotowan drog, aby mogo Œyø. Amen. To sprawdza siŸ równieŒ u ludzkich istot. PRZYJ£CIE BOEJ OBMYšLANEJ DROGI 19 Ono jest do tego odpowiednio wyposaŒone. Czy obserwowali™cie kiedykolwiek mae kurczŸ, kiedy wydostaje siŸ ze swej skorupki? Ono ma dodatkow ma uskŸ na swoim dzióbku _ may biay skrobak. I ten malec w skorupce _ kiedy zacznie wchodziø do niego Œycie, on zaczyna kiwaø swoj ma gówk. Co to czyni? Ten may skrobak skrobie tŸ skorupkŸ i robi j cienk. Kiedy jego Œycie jest coraz mocniejsze, on zaczyna uderzaø tym skrobakiem w skorupkŸ. A kiedy wydostanie siŸ ze skorupki, juŒ go nie potrzebuje. WiŸc on mu po prostu odpada. 46 I ta maa uska jest po prostu ochron na przedzie jego dzióbka. Gdyby tak nie byo, ono by miao zdeformowany dzióbek i nie mogoby zbieraø ziarnek dla siebie. O, moi drodzy. BoŒa obmy™lana droga do zachowania Œycia, któr mu Bóg przygotowa _ po prostu sposób, jak siŸ wydostaø ze skorupki. Nie ma innego lepszego sposobu. Wszystko inne by go u™miercio. Ono musi wyj™ø w przygotowany przez Boga sposób. OtóŒ, je™li próbujecie sfabrykowaø jaki™ inny sposób albo wymy™liø jaki™ sposób, to je u™miercicie. Tak wa™nie przedstawia siŸ sprawa z chrze™cija§skim ko™cioem dzisiaj. On próbowa zaakceptowaø jaki™ sfabrykowany sposób, zamiast przebijaø swoj drogŸ do Królestwa BoŒego. On to próbowa w jaki™ inny sposób, a to nie bŸdzie funkcjonowaø. Wy u™miercacie swego pacjenta. U™miercacie swoje dziecko _ BoŒe dziecko, próbujc sfabrykowaø jaki™ sposób. 47 O, go™ne pakanie i krzyczenie nie jest przydatne do niczego. Nie trzeba tego wszystkiego i tamtego wszystkiego”. AleŒ tak, to wa™nie jest potrzebne! Nie trzeba tego umierania”. Dopóki nie ma ™mierci, nie moŒe byø urodzenia. Urodzenie przychodzi tylko dziŸki ™mierci. Dopóki ziarno pszeniczne nie wpadnie do ziemi i nie umrze, ono samo zostaje”. Ono musi zbutwieø i ulec skaŒeniu. A potem z tego skaŒenia wykiekuje Œycie. Nie bŸdzie to funkcjonowaø w Œaden inny sposób. Ono musi najpierw zbutwieø i ulec skaŒeniu. A tak samo musi siŸ staø z nami: Musimy umrzeø samym sobie i byø narodzeni na nowo z Ducha BoŒego. Nie, ludzie nie wynale›li Œadnego lepszego sposobu, jak mogoby kurczŸ wydostaø siŸ ze skorupki; ono musi sobie wykuø dziobem swoj drogŸ. To jest BoŒa przygotowana droga dla niego i ono jest wyposaŒone do tego. Bóg by nie przygotowa drogi nie zatroszczywszy siŸ zarazem o narzŸdzie do tego. WiŸc On przygotowa drogŸ i zatroszczy siŸ o narzŸdzie dla kurczŸcia, aby siŸ mogo wydostaø na wolno™ø. Amen. 48 OtóŒ, nie wymy™lono teŒ jakiego™ lepszego pomysu dla kaczek i gŸsi, jak maj siŸ przeprawiø z pónocy na poudnie, niŒ zgromadziø siŸ do odlotu i potem odlecieø w kierunku na poudnie. Nie ma innej drogi. Widzicie, zanim one odlec na poudnie albo zanim odlec z poudnia na pónoc, one siŸ najpierw zgromadzaj przed odlotem. Zanim one opuszcz swoje tereny lub domostwa, by polecieø do nowego domu, one siŸ zbieraj do odlotu. Pszczoy robi to samo. One siŸ roj. Takie jest 20 MÓWIONE S~OWO prawo przyrody. Co to jest? One maj przebudzenie. One siŸ wszystkie roj i zlatuj siŸ razem. Nigdy w swoim Œyciu nie syszeli™cie takiego szumu. A zanim my moŒemy opu™ciø ten nasz ziemski przybytek i pój™ø do nowego przybytku, musimy siŸ zgromadziø _ w przebudzeniu. O kiedy siŸ znajdziesz w pobliŒu grupy kaczek i gŸsi _ nigdy w swoim Œyciu nie syszae™ tyle gŸgania. Co one maj? Przebudzenie. One siŸ gotuj, by siŸ wzbiø w powietrze. Amen. Tego wa™nie trzeba nam dzisiaj _ zgromadziø siŸ na przebudzenie; nie ma innej drogi, Œadne czonkostwo. Bóg nie liczy wiŸkszo™ci. On honoruje szczero™ø na Jego przygotowanej drodze. 49 Zatem, ludzie nie odkryli czego™ innego, co by zajŸo jej miejsce. Nie moŒe byø lepszej drogi. OtóŒ, co gdyby na przykad naukowcy powiedzieli: Biedne mae kaczki. My chcemy po prostu, Œeby siŸ juŒ wiŸcej nie zbieray do odlotu. I zarzucimy na nie sieø, nim siŸ wzbij do odlotu. I wpŸdzimy je do klatki na drób i przewieziemy je na poudnie”. To jest tak, jakby™cie je wpŸdzili do jakiej™ organizacji, czy czego™ podobnego, wiecie _ wpŸdzajc je gdzie™ do klatki. Tak wozi siŸ je na ubój. One wiedz, Œe je wioz na ubój, kiedy siŸ dostan do takiej klatki. Lecz kiedy lec BoŒ przygotowan drog, to znajduj siŸ daleko od tego. WiŸc moŒe nie powinienem by mówiø tego w ten sposób. Nie chciaem tego powiedzieø jako oszczerstwo przeciw organizacji. Lecz wy wiecie, co mam na my™li. Byø moŒe to jest^ O, tak nie moŒna tego czyniø. Nie moŒesz biegaø do organizacji i zamknø samego siebie w klatce, i mówiø: Ja jestem metodyst” albo baptyst” lub gdziekolwiek. Nie o to chodzi. Nie, nie. Wy siŸ musicie zgromadziø razem. To siŸ zgadza. Musicie doj™ø do takiego stanu, Œe potraficie siŸ przebiø na wolno™ø. Tamte _ one siŸ zlatuj razem i dostaj siŸ do tej klatki. A kiedy siŸ one^ Kiedy je tam wpŸdzicie, to one wiedz, Œe jad na ubój. 50 Lecz co by siŸ stao, gdyby™cie je wszystkie potrafili zebraø razem i wpŸdziø je do tej klatki, i przewie›liby™cie je na poudnie i wypu™cili je na wolno™ø _ przedtem, zanim one zaczn siŸ wzbijaø do odlotu, zarzuciliby™cie na nie sieø. My nie wierzymy w dni cudów”. Rozumiecie? Wy biedne kaczki, nie moŒecie juŒ wiŸcej lataø. To byo dla kaczek innego wieku”. Jak dugo Bóg robi kaczki, On robi je wszystkie takie same. A jeŒeli Bóg przygotowuje dla kaczki drogŸ, któr moŒe polecieø, to t sam drog lec wszystkie kaczki. I czy wiecie, co by siŸ stao? To by w ko§cu u™miercio tŸ kaczkŸ. Ona by bya taka saba, jej skrzyda nie urosyby wa™ciwie. Ona by juŒ wiŸcej nie moga lataø. Tak jak jej kuzynka z podwórka _ to tylko brzuch, nie kaczka. Widzicie, ona juŒ nie ma skrzyde, którymi by siŸ wzbia w powietrze. To siŸ zgadza. Rozumiecie? Ona by siŸ staa tak sflaczaa, jak jej kuzynka z podwórka _ jak jej denominacyjny brat, który nigdzie nie dojdzie. Rozumiecie? To siŸ zgadza. Rozumiecie? To siŸ zgadza. On PRZYJ£CIE BOEJ OBMYšLANEJ DROGI 21 dojdzie tylko do tego _ stanie siŸ sflaczaym. On nie bŸdzie nic wiedzia o lataniu na wolno™ci. Amen. 51 O to wa™nie dzisiaj chodzi. My ich próbujemy wpŸdziø do klatki i wmówiø im, Œe dni cudów przeminŸy. I taki nie potrafi zaufaø sobie _ podnie™ø swoich stóp z tej ziemi. To by go u™miercio. On dugo nie poŒyje. Lecz wy wiecie, Œe ta zwyka kaczka powiedziaaby, gdyby moga odpowiedzieø: Nie, dziŸkujŸ”. O, to jest atwe. Nie musisz nic robiø. MoŒesz sobie postŸpowaø jak tylko chcesz”. Ona by powiedziaa: DziŸkujŸ. Ja na pewno postŸpujŸ tak, jak chcŸ, poniewaŒ Co™ jest we mnie, co mnie popŸdza. (Amen!) I ja muszŸ postŸpowaø w ten sposób, jak ja chcŸ”. I kaŒdy czowiek, który jest zrodzony z Ducha BoŒego _ w nim siŸ co™ dzieje. On musi siŸ wzbijaø do niebia§skich stron _ przeŒywaø emocje, mieø co™ innego, co czyni to rzeczywisto™ci. Ta maa kaczka staaby siŸ w ko§cu podobn do kury, domowego drobiu. Ona by siŸ juŒ nie potrafia wzbiø w powietrze. Zatem, gdyby kura kontynuowaa latanie w powietrzu, patrzcie, ona by potrafia dobrze lataø. Mogaby polecieø na wschód, zachód, pónoc i poudnie i mogaby ogldaø róŒne rzeczy. 52 I jeszcze jedna sprawa. Widzicie, ona by tego po prostu nie potrafia. PoniewaŒ podczas swej drogi z Kanady odŒywia siŸ innymi materiaami, innym pokarmem, którego by nie otrzymaa, gdyby™cie j zamknŸli w klatce i karmili j kukurydz przez cay czas. Czy potraficie teraz czytaø miŸdzy wierszami? Umie™ciliby™cie tam czowieka, wiŸc on by zna tylko apostolskie wyznanie (tak zwane), i jak ma chodziø do szkoy niedzielnej, i to jest mniej wiŸcej wszystko, o co tu chodzi: paciø kaznodziei i Œyø sobie wedug swojej woli. 53 Lecz, o, kiedy jeste™cie w locie^ Amen. Kiedy jeste™cie w locie, to odŒywiacie siŸ czym™ wiŸcej niŒ waszym denominacyjnym wyznaniem tylko. OdŒywiacie siŸ witamin _ duchow witamin, która buduje mocne ciao, pene muskuów i pióra w skrzydach, które was potrafi podnie™ø z waszych nóg i pokazaø wam rzeczy, które maj przyj™ø: Ducha šwiŸtego. Kiedy On, Duch šwiŸty przyjdzie, On wam pokaŒe te rzeczy, objawi wam te rzeczy, które wam powiedziaem, i pokaŒe wam rzeczy, które maj nastaø”. Tak. Nie, nie moŒecie jej zamknø w klatce i zabraø jej. To nie bŸdzie dziaaø. Nie. JeŒeli j zamkniecie w klatce, to pojedzie na ubój. 54 Ani czowiek nie potrafi obraø lepszej drogi niŒ t, na któr go staø. MoŒesz i™ø i powiedzieø: OtóŒ, panie Kaczorze, powiem panu co™. Pan leci zym szlakiem. Musi pan lecieø tŸdy, zmieniø swój szlak. Przyleø tutaj nad wybrzeŒe. To pójdzie^ To jest lepsze, niŒ lecieø tym szlakiem, którym lecisz”. To po prostu nie bŸdzie dziaaø. Nie, nie. Oni my™l, Œe 22 MÓWIONE S~OWO znaj lepszy szlak, niŒ przygotowany przez Boga szlak dla nich. Lecz oni wiedz to po swojemu. WzglŸdnie czy mogliby™cie im obraø lepszego wodza, niŒ BoŒego obmy™lanego wodza, którego im Bóg da? I czowiek nigdy nie bŸdzie móg obraø biskupa czy organizacjŸ, czy cokolwiek innego dla ko™cioa, kto by zaj miejsce kierownictwa Ducha šwiŸtego. Nie ma Œadnej innej rzeczy, która by to moga czyniø. Jest to BoŒa obmy™lana droga. Bóg przygotowa dla nich drogŸ: Wodza _ natchnionego wodza. I ten wódz jest natchniony. Wiecie, obserwowaem je wiele razy, kiedy wyruszaem na polowanie wcze™niej _ polowaem na dzikie owce czy co™ podobnego _ kiedy czowiek musi wyruszyø wcze™nie, by siŸ wspiø na góry. Jeszcze nie byo mrozu. Byø moŒe na szczytach gór jest trochŸ ™niegu. Nagle zacznie wiaø chodny wiatr ponad górami. W™ród kaczek jest wódz, który siŸ nim z natury urodzi. On zaraz zacznie pywaø po tym jeziorze i kwaknie cztery lub piŸø razy i nastanie zbieranie siŸ do odlotu. Tak jest. One go wszystkie uznaj. One go poznaj wedug tego, jak on zakwacze. O, moi drodzy. 55 Wy wiecie, o czym mówiem ubiegego wieczora _ o trbie Ewangelii, jeŒeli ona wydaje niepewny d›wiŸk^ Jego trba nie wydaje nie-^ On nie wydaje niepewnego d›wiŸku. One s prawdziwymi kaczkami. One znaj gos kaczora. Co, gdyby™cie tam umie™cili star perliczkŸ albo indyka? Jego gulgotanie nie brzmiaoby wa™ciwie. One znaj gos ich wodza. Ko™ció takŒe powinien go znaø. Maj formŸ poboŒno™ci, a zapieraj siŸ jej mocy. Od takich^” Nie pozwólcie im prowadziø. Zuchwali, nadŸci, miujcy wiŸcej rozkosze niŒ Boga, wiaroomni, faszywi oskarŒyciele, niepow™cigliwi, gardzcy tymi” kaczkami, które lataj. Rozumiecie? Czy rozumiecie, co chcŸ powiedzieø? Oni znaj ten gos Ewangelii. Moje owce znaj Mój gos. Za obcym nie pójd”. Bóg to zawsze potwierdza jako prawdziwe. 56 Zwróøcie uwagŸ. A zatem, wa™nie one nie mog dostaø jakiego™^ Wy nie moŒecie wybieraø dla nich. Co gdyby™cie tam wyszli i powiedzieli: O, chwileczkŸ tylko, mae kaczki. Wy siŸ na pewno mylicie. Tutaj jest fajny wielki kaczor. Moje drogie, on wyglda miŸdzy wami jak król. A zatem, czy wiecie co teraz zrobiŸ? WylejŸ mu na gowŸ trochŸ wody i zrobiŸ mu inauguracjŸ. UczyniŸ go królem kaczek. WoŒŸ na niego koronŸ i ubiorŸ go trochŸ inaczej, aby™cie go wszystkie uznay. Zawsze na™ladujcie tego jegomo™cia tutaj, poniewaŒ on jest wyksztacony”. Wypu™øcie go tylko na jezioro. On sobie moŒe kwakaø tak mocno, jak tylko potrafi. KaŒda kaczka odwróci siŸ do niego plecami, poniewaŒ on wydaje niepewny d›wiŸk. Tak. Lecz pozwólcie, Œeby ten may kaczor, który zosta obrany przez Boga, by byø wodzem _ niech on zakwacze, a obserwujcie, jak wszystkie zlatuj siŸ na przebudzenie. Gdzie jest ™cierw, tam siŸ zgromadz ory”. PRZYJ£CIE BOEJ OBMYšLANEJ DROGI 23 On wie o tym wszystko. Rozumiecie? WiŸc On ma przygotowan drogŸ. A kaczki znaj t przygotowan drogŸ. Jest to zbyt ze, Œe czowiek jej nie zna. W porzdku. Lecz tak wa™nie siŸ to dzieje. 57 Zatem, w porzdku. JeŒeli on jest natchnionym kaczorem przywódc, to on doprowadzi ich do przygotowanego przez Boga dla nich miejsca. I gdyby™my tylko suchali tego, co mówi Wódz, Duch šwiŸty, to On bŸdzie nas prowadzi na nowo prosto do Sowa. To jest BoŒa obmy™lana droga. Na tej drodze nie potrzebujemy wyzna§ wiary ani denominacji i dzikich chwastów. Jest tam szczególna trawa dla kaczek i inny pokarm, który musimy spoŒywaø, który spoŒywaj kaczki, kiedy lec na poudnie. I tam jest pokarm, który te^ Rzeczywi™cie _ kwiaty BoŒe^ PodŒajce do nieba stworzenia spoŒywaj pokarm po drodze. A tym pokarmem jest: Nie samym chlebem Œyø bŸdzie czowiek, lecz kaŒdym Sowem, wychodzcym z ust BoŒych”. Rozumiecie? Ten kaczor, kaczor przywódca bŸdzie ich prowadzi na obmy™lane przez Boga miejsce _ prosto do Louisiany, którego nie znaj te inne kaczory i nie wiedz, gdzie on siŸ udaje. On siŸ wzbije do góry i zatoczy koo. 58 Czytaem w czasopi™mie Life” przed trzema lub czteroma laty, jak pewien stary gsior zacz zgromadzaø grupŸ gŸsi tam na pónocy. I on siŸ uwaŒa za przywódcŸ. I zanim siŸ spostrzegy, znalazy siŸ w Anglii i dotychczas jeszcze nie powróciy. To prawda. WiŸc one musz zwaŒaø na to, jakiego kaczora czy gsiora one na™laduj. WiŸc oni mówi, Œe tam w Anglii s równieŒ kanadyjskie gsiory. I zaleciay tam do Anglii i zbieraj siŸ ze wszystkich stron do odlotu, lecz nie wiedz, którym szlakiem lecieø z powrotem. O, moi drodzy. To, z czym igra sobie ko™ció tak dugo, jest równieŒ bardzo ze: on siŸ ockn na pewnym miejscu i oni nie wiedz, jak siŸ maj dostaø z powrotem. Oni mówi: OtóŒ, my^ Dowiedziaem siŸ, Œe babcia mówia, Œe jej babcia opowiadaa, jak jej babcia opowiadaa, Œe dawniej miewali naboŒe§stwa uzdrowieniowe w ko™ciele. Lecz dni cudów przeminŸy” _ pozwolili™cie komu™ zwie™ø was na ze tory. Raczej na™ladujcie BoŒej inspirowanej drogi. To jest jedyna droga. 59 ZwaŒajcie. Ten may kaczor^ Nikt inny nie potrafi ich nigdy skierowaø na inn drogŸ. One wiedz, Œe ten may wódz poprowadzi ich dokadnie na obmy™lane przez Boga miejsce. A jak on to czyni? Przy pomocy przygotowanych przez Boga instrumentów. On ma wysuniŸte swoje anteny przez cay czas. Tak i my powinni™my je mieø _ by wyowiø gos Ducha šwiŸtego naszymi duchowymi antenami. Stwierdzamy zatem, Œe on wzbija siŸ w powietrze _ wysoko w powietrze. On ma wysuniŸte swoje anteny. On wie, jak pasz musz siŸ karmiø te mae kaczki, by mogy dokonaø tego przelotu. WiŸc kiedy zobaczy co™ dobrego tam na ziemi, zobaczycie, Œe on obniŒa lot i zlatuje na ziemiŸ. I caa grupa wylduje zaraz na ziemi i maj po prostu jubileusz gastronomiczny. A potem on kwaknie Kwa” i znowu wzbijaj 24 MÓWIONE S~OWO siŸ w powietrze i lec dalej prosto na poudnie. To jest wa™ciwe. BoŒy lider _ BoŒy wódz dla kaczek. To siŸ zgadza. 60 I pragnŸ powiedzieø jeszcze co™ innego. Wiecie, Œe nie potrafili odkryø naukowo jakiego™ lepszego sposobu, Œeby niemowlŸ otrzymao to, czego chce, niŒ przez krzyczenie o to. Wiecie, Œe nie moŒna go nauczyø, aby zawarczao. Nie moŒna go teŒ tak szybko nauczyø, aby mówio. Lecz czy wiecie, jak ono to dostaje? Ono po prostu obiera BoŒ obmy™lan drogŸ do tego. Ono o to krzyczy, jŸczy i kopie nóŒkami, i pacze tak dugo, aŒ to otrzyma. Rozumiecie? To siŸ zgadza. Rozumiecie. To jest wa™ciwe. To jest jedyny sposób _ mianowicie krzyczeø o to. Ludzie nie mog znale›ø lepszej przygotowanej drogi, niŒ BoŒ obmy™lan drogŸ. To siŸ zgadza. Zostawcie to po prostu w spokoju. 61 A te naturalne sprawy^ Zatrzymaem siŸ niedawno w Niemczech i przemawiaem tam do wielkiego tumu ludzi. I powiedziaem: Co jest z wami, Niemcy? Wiecie, szedem po ulicy i zaszczeka pies. A on szczeka po angielsku”. Dalej powiedziaem: Pewna matka próbowaa uspokoiø swoje niemowlŸ tam na zewntrz przy samochodzie przed chwil, bo ono pakao. A ono pakao po angielsku”. Powiedziaem: Dlaczego wpadli™my do takiego zamieszania? Widzicie, one postŸpuj w BoŒy obmy™lany sposób. A my wywodzimy siŸ od wieŒy Babel, rozumiecie, i wpadli™my w takie zamieszanie”. To siŸ zgadza. 62 Wiecie, BoŒa obmy™lana droga jest drog najlepsz. Nie znaj lepszego sposobu, by niemowlŸ otrzymao to, czego chce, jak krzyczeø o to. Jak dawniej mawia doktor Bosworth: NiemowlŸ, które krzyczy najgo™niej, otrzyma najlepsz opiekŸ”; i mniej wiŸcej tak ma siŸ ta sprawa. A to dotyczy teŒ BoŒych dzieci. MogŸ wam przedstawiø dwa sposoby podej™cia: MŸŒczyzna, Œujcy zapamiŸtale swoj gumŸ do Œucia, powstaje i mówi: Ty wiesz, Ojcze, jestem tutaj dzisiaj wieczorem. JeŒeli chcesz daø mi Ducha šwiŸtego, w porzdku, ja jestem tutaj. Je™li chcesz mnie uzdrowiø, ja siedzŸ tutaj. Lecz je™li Ty nie chcesz, no cóŒ, dobrze. To jest Twoja wola, Panie. (On zapisa swój testament tutaj w Biblii). To jest Twoja wola. W porzdku. (To jest Jego wol _ wprost tutaj). A je™li Ty chcesz, abym Go mia, to Go bŸdŸ mia. Niemniej jednak, jeŒeli Ty nie chcesz, no cóŒ, to jest w porzdku”. Tak niczego nie otrzymasz! 63 Lecz niech ten czowiek przyjdzie tam i zawoa tak, jak Buddy Robinson. On zatrzyma siŸ na ™rodku pola kukurydzy, przywiza swego mua i powiedzia: Panie, jeŒeli Ty nie dasz mi Ducha šwiŸtego, to kiedy znowu przyjdziesz, znajdziesz kupkŸ ko™ci, leŒcych wprost tutaj. Ja tutaj pozostanŸ tak dugo, aŒ Go otrzymam”! To jest powaŒne zabranie siŸ do sprawy. Bóg cigle poleca Swemu ludowi, Swoim wierzcym dzieciom, aby zawsze szy przygotowan przez Niego drog. To jest BoŒym zamiarem: PRZYJ£CIE BOEJ OBMYšLANEJ DROGI 25 Polecaø Swoim dzieciom Swoj obmy™lan drogŸ. Woajcie o to, czego wam potrzeba. On pragnie, aby™cie woali! 64 Kiedy Piotr zacz i™ø po wodzie, my™la sobie, Œe sobie dobrze daje radŸ. Czy widzicie, jak wielk rzecz czyniŸ?” Lecz zacz tonø. On nie powiedzia: OtóŒ, sdzŸ, Œe to zawiodo” i tonby dalej aŒ na dno _ tylko kilka pŸcherzyków powietrza wyszoby do góry i na tym by siŸ sko§czyo. Rozumiecie? Nie, nie. On zawoa: Panie, ratuj mnie”. Amen. A ta wiekuista rŸka siŸgnŸa w dó i podniosa go znowu do góry. Dlaczego? On zawoa. Tak wa™nie jest z ko™cioem. Nie leŒymy wystarczajco dugo na twarzy, nie krzyczymy wystarczajco dugo; nie wytrwamy w tym. JeŒeli mae niemowlŸ chce czego™, to ono bŸdzie kopaø nóŒkami i krzyczeø, aŒ stanie siŸ czerwone w twarzy. Wy siŸ obawiacie, Œe bŸdziecie musiay usunø ten (Jak to nazywacie?) tusz do rzŸs z waszej twarzy, czy cokolwiek to jest, to czernido. Kiedy otrzymacie od Boga to, czego chcecie, to go usuniecie mimo wszystko. WiŸc wy _ wiŸc nie musicie siŸ martwiø o to. Wasze wosy bŸd w nieadzie. Lecz to nie gra Œadnej roli. Nie. Absolutnie nie. 65 OtóŒ, Bóg siŸ nie spodziewa, Œeby™my przychodzili do Niego z jak™ intelektualn mow. Przypominam sobie, Œe tak próbowaem czyniø, kiedy próbowaem zostaø zbawiony. Miaem zamiar napisaø Mu list i przymocowaø go na drzewie w lesie, wiedziaem bowiem, Œe On bŸdzie przechodzi tym lasem i powie mi _ rzekem Mu, Œe wstydzŸ siŸ samego siebie i nie chciaem tego uczyniø. WiŸc udaem siŸ tam na modlitwŸ i powiedziaem sobie: Zobaczymy teraz. Pewnego razu widziaem obraz, na którym ludzie trzymali swoje rŸce ot tak”. Powiedziaem: Panie Jezu, pragnŸ, Œeby™ Ty przyszed tutaj na chwilŸ. PragnŸ rozmawiaø z Tob _ tylko na chwilŸ. Ja sucham”. Nikt nie odpowiedzia. Powiedziaem wiŸc: Zrobiem to ›le”. W porzdku. Panie Jezu, byø moŒe powinienem to zrobiø w ten sposób”. Potem powiedziaem: Panie Jezu, czy zechciaby™ przyj™ø i pomóc mi? Jestem grzesznikiem. ChcŸ rozmawiaø z tob przez chwilŸ”. Nikt nie przyszed. ZoŒyem moje rŸce. Powiedziaem: Panie Jezu, czy przyszedby™ tutaj? Ja pragnŸ _ syszaem, jak ludzie mówili: Bóg przemówi do mnie”. Powiedziaem: Panie Jezu, czy przyszedby™ tutaj? PragnŸ rozmawiaø z Tob”. 66 Oczywi™cie, potem diabe przychodzi na scenŸ. Tak wa™nie on czyni. On ci moŒe powie, Œe ciŸ bol kolana. Nie trzeba prosiø”. Rozumiecie? Zaczekaj, otrzymasz to jutro wieczorem”. On jest zawsze w pobliŒu, kiedy nie jeste™ na to przygotowany. I wtedy on powiedzia do mnie^ Lecz wykorzystaj zawsze to, co on mówi. Skorzystaj z tego. On mi rzek: Czy wiesz co? Ty masz juŒ dziewiŸtna™cie lat, dwadzie™cia lat”. Rzek: Ty masz juŒ dwadzie™cia lat. Zbyt dugo zwlekae™”. Zaczem pakaø: O, BoŒe, ja zwlekaem zbyt dugo. Panie, choø 26 MÓWIONE S~OWO mnie nawet nie suchasz, powiem Ci to mimo wszystko. Zawsze pragnem to uczyniø”. O, bracie, to Go przyprowadzio na scenŸ. Rozumiecie? Co to byo? Zawoaj! Tak proste! Zawoaj: Panie Jezu, Ty to obiecae™, Panie”. Wtedy On przychodzi na scenŸ. To jest sposób, jak Go przyprowadziø na scenŸ. Ty jeste™ niemowlŸciem. Woaj, krzycz o to! Nie próbuj mówiø: Zazwyczaj co™ takiego lub owakiego” i masz jak™ wznios napisan modlitwŸ, któr zmawiae™ przez godzinŸ lub dwie. To nie bŸdzie do niczego przydatne. Jak ludzie mówi: Czy zmówie™ modlitwŸ?” Nie! To jest grzech _ zmawiaø modlitwŸ! Módl siŸ modlitw. Nie zmawiaj jej, lecz módl siŸ modlitw. Zmów za mnie modlitwŸ”. Ja powiedziaem: Nie czy§ tego za mnie. MoŒesz siŸ za mn modliø, lecz nie zmawiaj modlitwy”. Absolutnie nie. Nie, po prostu módl siŸ za mn, kiedy siŸ modlisz. Dobrze. 67 Woaj o swoje potrzeby! To jest obmy™lany przez Boga sposób. Czy tego Jezus nie wyja™ni, gdy mówi o niesprawiedliwym sŸdzi, w sprawie kobiety, która woaa we dnie i w nocy? O ileŒ wiŸcej Niebia§ski Ojciec da Ducha šwiŸtego tym, którzy woaj o Niego we dnie i w nocy! Szukaj! Szukaj ustawicznie. Pukaj! Pukaj cigle! Pukaj tak dugo, aŒ On otworzy. Wytrwaj w tym! Woaj tak dugo, aŒ obiecane Sowo zostanie potwierdzone! Wtedy to masz. Nie musisz siŸ juŒ wiŸcej martwiø. Kiedy widzisz, Œe Biblia to obiecaa, to wytrwaj w tym i woaj tak dugo, aŒ to otrzymasz! JeŒeli mae niemowlŸ szuka ciastka i chce je mieø, ono po prostu krzyczy i krzyczy, i krzyczy, i kopie, kopie i krzyczy, i woa, aŒ jest czerwone w twarzy. Jego matka da mu ciastko i wszystko siŸ sko§czyo. Rozumiecie? Ono otrzymao to, co widziao, czego chciao. JeŒeli ono chce liznø z twojego lodu, to ono bŸdzie po prostu stpaø na palce i walczyø tak dugo, aŒ go otrzyma. Rozumiecie? 68 OtóŒ, w ten sposób powinni™my postŸpowaø. JeŒeli widzŸ obietnicŸ w Biblii, jest to BoŒe Sowo, to po prostu pozostajŸ przy nim i woam tak dugo, aŒ Bóg mi to da. On to uczyni, aby™ Mu siŸ cigle nie naprzykrza. Tak byoby w naturalnym zakresie. Lecz On chce, aby™ to czyni. On lubi, kiedy ty prosisz. Pro™cie o obfito™ø, aby rado™ø wasza bya zupena”. Tak, tak. Woaj tak dugo, aŒ Jego Sowo zostanie potwierdzone. OtóŒ, przyjaciele, zwaŒajmy teraz przez chwilŸ. Woajcie, aŒ Sowo zostanie potwierdzone. Kopot w tym, Œe otrzymamy ciastko i my™limy, Œe to juŒ wszystko, co jest do dyspozycji. Jest tego peny, zastawiony stó! Dojdziemy do tego, Œe potrafimy mówiø jŸzykami i mówimy: O, bracie, to jest to”. O nie. Nie o to chodzi. To jest tylko odrobina z tego. To siŸ zgadza. O, jestem tak szczŸ™liwy, Œebym krzycza”. To jest trochŸ wiŸcej z tego. Lecz jest PRZYJ£CIE BOEJ OBMYšLANEJ DROGI 27 jeszcze o wiele wiŸcej z tego. Tylko woaj dalej, aŒ^ To jest BoŒa obmy™lana droga dla Jego ludu. BoŒ obmy™lan drog jest zawsze wziø Jego Sowo i trzymaø siŸ Go tak dugo, dopóki ci nie zostanie potwierdzone. Czy nadŒacie teraz ze mn? BoŒa obmy™lana droga! Trzymaj siŸ obietnicy tak dugo, aŒ ci zostanie zamanifestowana! 69 I pamiŸtajcie, jestem teraz nagrywany na ta™mŸ. KaŒda obietnica BoŒa w Biblii^ Jest to teraz pod pewnym warunkiem. To jeszcze nie znaczy, Œe tak jest tylko dlatego, iŒ wierzysz, Œe to tam jest. AŒ siŸ to wypeni! Faryzeusze i saduceusze byli tak bardzo religijni z swoimi sakramentami, jak tylko mogli byø. Lecz Bóg rzek: Oni s smrodem w moich nozdrzach”. Widzicie, tam nie byo szczero™ci. Nie byo to tak, jak powinno byø. Musicie przyj™ø w oparciu o podstawow obietnicŸ oraz na podstawie waszego mentalnego nastawienia odno™nie tego. 70 Spójrzcie na tych czterystu kapanów owego czasu albo proroków, których tam mia Achab. Oni mówili: Ramot Gilead naleŒy do nas. Jozue przez Ducha šwiŸtego rozdzieli ten kraj, a maj go Syryjczycy”. A jeden prorok powiedzia: NuŒe, suchajcie. To jest fundamentaln prawd”. OtóŒ, on by prawdziwym baptyst i on powiedzia: To siŸ dokadnie zgadza. To jest fundamentalna obietnica. Ten kraj naleŒy do nas”. Sporzdzi wiŸc sobie dwa duŒe rogi i powiedzia: Wyrusz tam i we› te rogi i wypchnij stamtd Syryjczyków. To naleŒy do Izraela”. To siŸ zgadza. Zasadniczo byo to prawd. 71 Lecz co powiedzia prosty Micheasz? On powiedzia: Widziaem Izraela rozproszonego jak owce nie majce pasterza”. Rozumiecie? Achab, ten obudnik, pozwalajcy Jezabeli, Œeby nim kierowaa i czynia wszystko^ Prawdziwe Sowo BoŒe, przychodzce przez tego proroka, przeklŸo t rzecz. I jak mógby Bóg bogosawiø to, co prorok przekl w Imieniu Pa§skim? Rozumiecie? Tak nie moŒe byø. Bez wzglŸdu na to, jak bardzo religijnym narodem jeste™my, jak dobr mamy przeszo™ø, on jest coraz bardziej skaŒony i zepsuty. On przepad. NiezaleŒnie od tego, jak wspaniae jest Œycie naszej organizacji w ko™ciele, my w to wierzymy. To jest fajne, w porzdku, ale to jest zepsute. Bóg odoŒy ich na pókŸ i tam oni leŒ. A w historii nie ma wzmianki o tym, Œeby oni powstali na nowo. WiŸc to jest ze, spisane na straty, niedobre. 72 On zawsze pragnie zobaczyø Swoje Sowo potwierdzone, a Ono bŸdzie potwierdzone tylko pod pewnymi warunkami; to znaczy kiedy spenicie te warunki. Widzieli™cie juŒ ludzi, którzy potrafi wziø BoŒe Sowo i sprawiø, Œeby Ono Œyo dla nich? A inni przychodz z tym samym Sowem i nie mog przez nie niczego dokonaø. Jest to uwarunkowane. To siŸ zgadza. 73 Spójrzcie tutaj. PokaŒŸ wam pewien przykad w Biblii. Izrael by w 28 MÓWIONE S~OWO drodze do obiecanego kraju. Oto przychodz do Moaba, który mia t sam religiŸ _ dokadnie. Byo to potomstwo córek Lota. I zauwaŒcie, kiedy Balaam zstpi na dó, by to Bóg, który mówi do niego. On zbudowa siedem otarzy, tak samo jak Izrael mia siedem otarzy. On pooŒy siedem czystych ofiar, byczków na tych otarzach. To jest dokadnie to, co mia Izrael. I jeszcze jedna sprawa _ on zoŒy siedem baranów, co mówio o przyj™ciu Mesjasza. Dokadnie to samo mia Izrael. Zasadniczo obaj byli w porzdku; zasadniczo. Lecz byo to uwarunkowane. Amen. On nie dostrzega prawdziwej obietnicy BoŒej. To jest to samo, co byo podczas przyj™cia Chrystusa. To jest ta sama rzecz, do której musi doj™ø dzisiaj. Jest to uwarunkowane. Racja. 74 Job^ Co czyni Bóg? Przygotowywa obmy™lan drogŸ. Job, prorok, potrzebowa pocieszyciela. Suchajcie teraz uwaŒnie. Mój czas upyn. Job potrzebowa pocieszyciela. I ci mŸŒowie próbowali go pocieszaø, ale nie potrafili go pocieszyø. Oni zawsze wytrcili Joba z równowagi. Lecz Job zaraz powraca. On potrzebowa pocieszyciela. Bóg zatroszczy siŸ o pocieszyciela, kiedy mu pokaza wizjŸ o Jezusie Chrystusie. I on zawoa: Ja wiem, Œe mój Odkupiciel Œyje” (mój Odkupiciel, jest tylko jeden.) I w ostatecznych dniach On stanie na tej ziemi”. 75 PamiŸtajcie wiŸc, ta wizja^ Wy powiecie: Mój odkupiciel”^ On mu pokaza Chrystusa. Chrystus jest Sowem. Na pocztku byo Sowo, a Sowo byo u Boga, a Sowem by Bóg. A to Sowo ciaem siŸ stao i mieszkao miŸdzy nami”. A kiedy Job, bŸdc prorokiem^ NuŒe, suchajcie. Job by prorokiem, a Sowo Pa§skie przychodzi do kogo? Do proroka, absolutnie. Do niego wa™nie przychodzi Sowo. Wedug tego poznajecie, czy oni s prorokami, czy nie. Oni pozostaj w Sowie. Sowo zostaje objawione prorokowi, a Job by prorokiem. On nie móg zobaczyø ko§ca. Lecz kiedy zobaczy Sowo, to bŸdc prorokiem, powiedzia: Ja wiem, Œe mój Odkupiciel Œyje” _ kiedy ko™ció zawiód, kiedy wszystko inne zawiodo. Nawet jego umiowana Œona zawioda go i kiedy ona rzeka: Dlaczego nie przeklinasz Boga, aby™ móg umrzeø, Jobie?” 76 On odpar: Mówisz jak gupia kobieta. Pan da, Pan zabiera. Niech bŸdzie bogosawione ImiŸ Pa§skie”. I zaczŸy grzmieø grzmoty i byskaø byskawice _ Duch zstpi na proroka i on zrozumia Sowo. Potem rzek: Ja wiem, Œe mój Odkupiciel Œyje. W ostatecznych dniach On stanie na tej ziemi. Choøby robactwo skórne roztoczyo to ciao, jednak w moim ciele bŸdŸ oglda Boga. (Amen.) ZobaczŸ go sam. Moje oczy ujrz go, a nie inne. Niczego na ten ™wiat nie przynie™li™my i na pewno niczego std nie zabierzemy. Pan da i Pan zabiera. Bogosawione bd› ImiŸ Pa§skie”. Jakie pocieszenie! On prosi o czonka ko™cioa. Bóg da mu wizjŸ. On prosi, Œeby przyszed biskup i da mu pocieszenie _ albo prezbiter. Bóg da prorokowi wizjŸ. Tego wa™nie on potrzebowa. 77 Izrael potrzebowa wyj™ø z Egiptu. Potrzebowali jakiego™ sposobu _ jakiej™ potŸgi militarnej albo czego™, co by ich mogo wyzwoliø z rk PRZYJ£CIE BOEJ OBMYšLANEJ DROGI 29 Egipcjan. Bóg zatroszczy siŸ o proroka z potwierdzonym oryginalnym Sowem, MojŒesza. Czy siŸ to zgadza? Oni chcieli, Œeby powstaa armia i pokonaa Egipcjan i wyprowadzia ich z Egiptu. Lecz Bóg posa im Sowo, proroka z potwierdzonym Sowem BoŒym, jak powiedzia przedtem Abrahamowi: Twoje potomstwo bŸdzie przebywaø w obcym kraju. Lecz Ja nawiedzŸ ich potŸŒn rŸk” _ Sowo, które wypowiedzia Bóg. Oni woali o wyzwoliciela, a Bóg posa im proroka ze Sowem. Bóg mia przygotowan drogŸ, aby byo moŒna rozpoznaø róŒnicŸ miŸdzy wierzcymi a niewierzcymi. I Bóg^ OtóŒ, niektórzy z nich powiedzieli: Hm, jeŒeli teraz spadnie plaga, to udamy siŸ po prostu do szpitala. JeŒeli plaga przypadkowo spadnie, czy wiecie, co uczynimy? Pójdziemy i wezwiemy dr Kowalskiego. On bŸdzie wiedzia, jak siŸ o to zatroszczyø”. Lecz to nie funkcjonowao. Pomimo tego oni byli przemdrzali. 78 OtóŒ, je™li spadnie plaga, zejdziemy po prostu pod ziemiŸ do jaskini i zamkniemy za sob drzwi”. To by siŸ na nic nie zdao. My pozostaniemy w domu i zaoŒymy maski na twarze, i zastosujemy jaki™ ™rodek odkaŒajcy”. Nie byoby to do niczego przydatne. Bóg przygotowa drogŸ. Tak. A co to byo? Krew. Bóg siŸ zatroszczy, choø siŸ to wydaje takie proste, Œeby wziŸli krew baranka i pokropili drzwi. Jednak Bóg powiedzia, Œe to bya jego droga i On to honorowa. Wszyscy pierworodni, którzy nie bŸd pod t krwi, poumieraj”. 79 Kiedy Noe potrzebowa przygotowanej drogi, by zachowaø swój dom, Bóg poleci mu skonstruowaø arkŸ. Oni budowali moŒe imitacje odzi. Tak sobie my™l ludzie dzisiaj. Widzicie jednak, Œe to bya specjalna ód›. Ludzie prawdopodobnie mieli wówczas odzie, tak jak maj je dzisiaj. Lecz to bya specjalna ód›. Ona bya^ Suchajcie mnie teraz uwaŒnie. Bya to arka skonstruowana przez Boga. A Ko™ció dzisiaj powinien byø taki sam. Powinien to byø Ko™ció, skonstruowany na podstawie Biblii. 80 Mam takie do™wiadczenie: Nie byø najlepszym czonkiem ko™cioa, lecz mieø przeŒycie, które siŸ wywodzi ze Sowa BoŒego: Te znaki bŸd towarzyszyø tym, którzy wierz”. PrzeŒycie pochodzce od Boga _ to jest jedyna rzecz, która mnie zabierze do góry. To jest jedyna rzecz, która was zabierze do góry! Wszystko, co was podniesie ponad to^ Nie dbam o to, ilu ludzi przychodzi i mówi: Patrz, ja jestem dobrym metodyst, baptyst, prezbiterianinem albo zielono™witkowcem”. To nie ma dla Boga Œadnego znaczenia. Musi to byø nauczanie od Boga. A to czyni Duch šwiŸty przez Sowo. A Duch šwiŸty nie bŸdzie naucza niczego innego, niŒ Sowa, poniewaŒ On jest Duchem šwiŸtym. MŸŒowie w dawnych czasach, pŸdzeni przez Ducha šwiŸtego, pisali BibliŸ w BoŒy obmy™lany sposób. 81 OtóŒ, Izrael potrzebowa Œywno™ci. A Bóg im j da i oddzieli 30 MÓWIONE S~OWO wierzcych od niewierzcych. To samo mamy dzisiaj: wierzcych i niewierzcych _ odseparowanych. MojŒesz^ MuszŸ teraz przeskoczyø wiele notatek. Lecz MojŒesz, wierny suga BoŒy^ Suchajcie teraz wy, pamiŸtajcy dawne czasy; niektórzy z was, podobnie jak i ja, którym przybywa coraz wiŸcej lat, suchajcie. MojŒesz suŒy Bogu wiernie. On musia znosiø ich szemranie, równieŒ wszystkich Datanów, którzy powstali i mówili: Patrz, s jeszcze inni mŸŒowie prócz ciebie, którzy teŒ prorokuj. Ty nie jeste™ jedyn najwaŒniejsz osob”. A on wiedzia, Œe mia dla nich poselstwo od Boga. Powstali podrabiacze. MojŒesz tylko powiedzia: BoŒe, co ja mogŸ uczyniø?” A On powiedzia: Oddziel siŸ od nich. Ja ich wszystkich pochonŸ. We›cie swoje laski i wejd›cie do wewntrz, a zobaczycie, która wypu™ci pczki. Rozumiesz? Ja wam pokaŒŸ, kto jest kapanem, a kto prorokiem”. I MojŒesz wiernie wykonywa swój urzd. 82 Potem on siŸ zestarza _ sto dwadzie™cia lat chodzi on wiernie z Bogiem. Cae czterdzie™ci lat na pustyni, znosi wszelkiego rodzaju prze™ladowania od narodów i ludu, ustawicznie, a potem przyszed na pewne miejsce, aby umrzeø. On potrzebowa miejsca, gdzie móg umrzeø. Bóg przygotowa mu miejsce _ na skale. O BoŒe! Pozwól mi tam umrzeø równieŒ _ na tej Skale! T Ska by Chrystus, wiecie. Bóg zatroszczy siŸ dla MojŒesza o miejsce, gdzie mógby umrzeø. Tam wa™nie równieŒ ja pragnŸ umrzeø. Pozwól mi umrzeø w Chrystusie! A potem, kiedy juŒ umar, jego ciao leŒao tam na górze, potrzebowa tych, którzy nosz trumnŸ. WiŸc Bóg zatroszczy siŸ o nich dla niego _ o anioów. Dlaczego? Tylko oni mogli go zanie™ø tam, gdzie on szed. Amen. Bóg zatroszczy siŸ o nioscych trumnŸ. To siŸ zgadza. Ja jestem zaleŒny od Ducha šwiŸtego, od Sowa, od obietnicy. Nie by zabraø czowieka na jaki™ wielki, uroczysty pogrzeb. Oni tak uczynili temu bogatemu czowiekowi, lecz on podniós swoje oczy w piekle, rozumiecie? Nie chodzi mi o jaki™ luksusowy pogrzeb, to nie ma Œadnego znaczenia. Ja pragnŸ obraø BoŒ obmy™lan drogŸ. Tych, którzy s w Chrystusie, Bóg przyprowadzi razem z Nim, kiedy On przyjdzie. To jest ta obmy™lana droga. Bóg przygotowa swemu wiernemu prorokowi miejsce, gdzie móg umrzeø. 83 Enoch, kiedy chodzi piŸøset lat z Bogiem, Bóg mu powiedzia: Enochu, ty nie bŸdziesz musia umrzeø. Czy chcesz odej™ø do góry do domu? Czy odczuwasz tŸsknotŸ za domem, Enochu?” On odrzek: Tak, Panie. Odczuwam tŸsknotŸ”. Bóg rzek: Czy juŒ wystarczajco dugo chodzie™ w tym przybytku dla chorób zaka›nych?” On odrzek: Tak”. PRZYJ£CIE BOEJ OBMYšLANEJ DROGI 31 Bóg rzek: Dobrze, zacznij wiŸc i™ø”. Enoch potrzebowa drabiny; Bóg da mu bit drogŸ. To bya BoŒa droga dla niego: zatroszczy siŸ o drogŸ dla niego _ do góry. On nawet nie^ On po prostu odszed prosto do góry, ot tak. On siŸ wcale nie musia wysilaø. Ruszy prosto do góry, a Duch šwiŸty za nim i podniós go prosto do góry. On odszed prosto do góry bit drog ™witobliwo™ci, prosto do Królestwa BoŒego. 84 Eliasz, kiedy on przez cae swoje Œycie potŸpia ostrzyŒone wosy i wymalowan twarz Jezabeli, pierwszej damy w kraju _ j i osawionego prezydenta owego czasu, który by kiepskim przykadem dla ludu i zwiód ich na z drogŸ. I w rzeczywisto™ci on my™la sobie, Œe jest jedynym czowiekiem, który to gosi. I on po prostu gosi, ile tylko potrafi. I on pracowa tak bardzo, Œe siŸ czu zmŸczony i chcia juŒ odej™ø do domu. Wiedzia, Œe Bóg jest na wysoko™ciach. On potrzebowa powrozu, aby siŸ móg wspiø do góry _ by siŸ wspiø do niebios. Lecz Bóg posa mu rydwan z dwoma ko§mi zaprzŸgniŸtymi do niego. To bya BoŒa przygotowana droga, by go zabray do góry. On siŸ moŒe spodziewa, Œe otrzyma powróz, ale Bóg posa rydwan. To bya Jego droga. Jozue^ A na ko§cu tej drogi _ taki by koniec Eliasza. Tak byo z Noem. Zawsze byo takie zako§czenie. 85 Teraz Jozue. Kiedy on doszed do ko§ca tego szlaku przez pustyniŸ, zwaŒajcie, by mu potrzebny most przez Jordan do obiecanego kraju. Bóg^ On potrzebowa mostu, lecz BoŒ obmy™lan drog bya moc, nie most; On posa moc. I On zatrzyma bieg rzeki, a on przeszed na drug stronŸ po suchym gruncie. To bya BoŒa obmy™lana droga. Nie most _ on mia lepszego inŒyniera. WiŸc On mu po prostu posa moc, zepchn wody wstecz, dopóki on nie przeprawi siŸ na drug stronŸ po suchym gruncie. 86 Daniel _ dla sprawy BoŒej zosta on wrzucony do lwiej jamy. Byo mu tam potrzebne ogrodzenie; lecz Bóg da mu anioa. Co za róŒnica. Bya to BoŒa obmy™lana droga. On potrzebowa ogrodzenia, lecz Bóg da mu anioa. O ileŒ lepszym potem on by. On ci zawsze daje co™ lepszego, niŒ o co prosisz, zawsze. Tak. On potrzebowa potu; Bóg posa mu anioa. Hebrajscy modzie§cy _ oni potrzebowali wody, by ugasiø ten ogie§. Lecz Bóg posa im czwartego MŸŒa. To byo wszystko, czego oni potrzebowali. On rozwiza wiŸzy na ich rŸkach i rozmawia z nimi, i oni wyszli z pieca nie majc na sobie nawet zapachu ognia. Oni potrzebowali wody, Bóg posa im czwartego MŸŒa. 87 Ci mŸdrcy tam w Babilonie, czy w Indiach, oni wiedzieli, Œe co™ siŸ lada chwila stanie. Oni wiedzieli, Œe urodzi siŸ Król, i by im potrzebny kompas. Bóg posa im gwiazdŸ, aby ich prowadzia do Króla. Rozumiecie, oni szli BoŒ obmy™lan drog. WyobraŒam sobie, jak jeden 32 MÓWIONE S~OWO z nich powiedzia: Suchaj, Baltazarze, ty wiesz, Œe jeste™ wielkim czowiekiem; czy zabrae™ ze sob swój kompas?” On odrzek: Nie”. OtóŒ, jak siŸ tam dostaniesz?” Ja idŸ BoŒ obmy™lan drog”. To jest ta droga. Jak ty siŸ tam dostaniesz?” BoŒ obmy™lan drog”. Co to jest?” Ta gwiazda, to jest ona. To jest BoŒa obmy™lana droga dla nas”. Oni potrzebowali kompasu, a Bóg da im gwiazdŸ. 88 šwiat potrzebowa pewnego dnia Zbawiciela, a Bóg posa Swego Syna. Kiedy On przyszed, nie rozpoznali Go. Ludzie Go nie chcieli. Oni mówili, Œe chc Zbawiciela, lecz kiedy Bóg posa Go w Swój sposób^ Oni prosili o króla; Bóg da im niemowlŸ. Oni chcieli potŸŒnego mŸŒa, który by zdepta Rzym. Bóg da im mae paczce niemowlŸ w stajni. Widzicie? Lecz to bya BoŒa obmy™lana droga. My^ Lecz oni nie chcieli tego w ten sposób, jak Bóg chcia im to posaø. Oni tego chcieli w swój wasny sposób. Rozumiecie? WiŸc dlatego oni wpadli w zamieszanie _ poniewaŒ nie przyjŸli Jego drogi. Lecz byli niektórzy, którzy j przyjŸli. 89 To byo miejsce urodzenia ko™cioa _ w Dzie§ PiŸødziesity, kiedy Jezus poleci im, aby szli na cay ™wiat i gosili EwangeliŸ wszelkiemu stworzeniu, a te znaki bŸd towarzyszyø tym, którzy uwierz. On im powiedzia, co maj czyniø _ powiedzia im, Œe maj i™ø do miasta Jeruzalem i czekaø. Oni potrzebowali statutu. Oni chcieli zaoŒyø instytucjŸ. Oni chcieli ustanowiø wyznanie wiary. Bóg da im Ducha šwiŸtego. O! Oni potrzebowali denominacji, lecz Bóg da im Ducha šwiŸtego. Co za róŒnica _ jak to Bóg czyni. Duch šwiŸty by BoŒ obmy™lan drog do prowadzenia ko™cioa; nie jaki™ biskup. Duch šwiŸty! To wa™nie byo^ To by ich statut”. I od owego dnia do dzi™ jest to statut” kaŒdego narodzonego na nowo dziecka: Duch šwiŸty! 90 Obecnie, po dwóch tysicach lat, przyjaciele^ Ko§czymy. Obecnie, po dwóch tysicach lat czowiek jest zdecydowany forsowaø swoj wolŸ. On sobie ustanowi statut. On sobie opracowa zasady etyki ludzkiej roboty. I co on osign? Przez to doszo do wielkiego odstŸpstwa od Prawdy. Oni tak bardzo zdryfowali, Œe ludzie nie wiedz, co maj robiø. Wyznania wiary, denominacje i wszelkiego rodzaju izmy, sensacje, a kaŒdy twierdzi, Œe Biblia tak mówi. Oni bior pewn czŸ™ø tego, lecz nie wezm tamtej czŸ™ci tego. Oni nie postŸpuj wedug tego statutu”, dlatego zgubili wa™ciwy kierunek. 91 I po wszystkich tych latach, kiedy mamy ponad dziewiŸøset róŒnych organizacji chrze™cija§stwa, a kaŒda potŸpia inn organizacjŸ, mówic: PRZYJ£CIE BOEJ OBMYšLANEJ DROGI 33 To jest wa™ciwe, a tamci s w bŸdzie” i To jest wa™ciwe, a tamto jest ze”, i tak dalej^ A ci biedni ludzie s w takim zamieszaniu, Œe nie wiedz, co jest wa™ciwe, a co ze. Czego nam trzeba? Trzeba nam wróciø na wa™ciwy kurs, powróciø do danego nam przez Boga statutu”. Czego potrzebujemy? Potrzebujemy autentycznego, prawdziwego, biblijnego znaku potwierdzajcego prawdŸ. Ko™ció potrzebuje potwierdzonej prawdy Ewangelii na tŸ drogŸ w czasie ko§ca. Bóg obieca daø im znak na ten ostateczny czas. 92 Czy sobie przypominacie, kiedy Jezus mówi i powiedzia: Królowa z poudnia powstanie w dniu ostatecznym, powstanie i potŸpi tŸ generacjŸ”. Ona przysza z najdalszych kra§ców ziemi, by suchaø mdro™ci Salomona. On mia ducha rozpoznawania. JakŒe, ona podróŒowaa tak daleko, by zobaczyø to rozpoznawanie, a On powiedzia: WiŸkszy niŒ Salomon jest tutaj”. On powiedzia równieŒ o tym, jak prorok Jonasz _ Jako Jonasz by w brzuchu wieloryba trzy dni i noce, tak musi byø Syn czowieczy w sercu ziemi trzy dni i trzy noce”. 93 On teŒ powiedzia: Ze i cudzooŒne pokolenie bŸdzie szukao znaku”. JeŒeli to nie jest ten znak, wzglŸdnie ta generacja, to ja nie wiem, gdzie ona jest _ saba, za, chodzca do ko™cioa, cudzooŒna generacja. Oni bŸd szukaø znaku i On powiedzia, Œe go otrzymaj. Bo jako Jonasz by w brzuchu wieloryba trzy dni, tak dugo bŸdzie Syn czowieczy w sercu ziemi”. Lecz potem nastanie zmartwychwstanie, podobnie jak Jonasz wyszed z brzucha wieloryba. 94 Malachiasz 4. rozdzia obieca nam, Œe w ostatecznych dniach wyjdzie poselstwo, które obróci serca dzieci z powrotem do wiary ojców _ do oryginalnej wiary ojców. Obietnica ta bya dana. Jezus to obieca. Wiara wierzcych czasu ko§ca zobaczy oryginalny znak Mesjasza. ZwaŒajcie! JeŒeli On wsta z martwych, a wyznania wiary wypychay Go na zewntrz poprzez wszystkie te lata i zaprzeczay tej prawdzie, to t rzecz, której wypenienia mamy wygldaø w dniach ostatecznych, jest przywrócenie z powrotem do oryginalnej wiary, z powrotem do wiary pierwszych ojców PiŸødziesitnicy. Oni ujrzeli Jego zmartwychwstanie. 95 Dzisiaj równieŒ widzimy Jego zmartwychwstanie _ znak Jego zmartwychwstania. Jonasz by trzy dni i noce w brzuchu wieloryba. A trzeciego dnia on wyszed z wieloryba. Jezus wsta z martwych po trzech dniach pobytu w ziemi. Dwa tysice lat by On nieobecny w ko™ciele. Lecz On obieca przez Joela: Co zostawia szara§cza, to poŒara gsienica. Lecz Ja przywrócŸ” _ mówi Pan _ wszystko, co poŒara szara§cza, gsienica, chrzszcz i inne robaki. Ja to przywrócŸ w ostatecznych dniach”. Prorok powiedzia: W czasie wieczora bŸdzie ™wiato”. To samo so§ce, które ™wieci na wschodzie, ™wieci i na zachodzie. By to dzie§, ciemny dzie§. Oni siŸ zczyli i ustanowili wyznania wiary i inne rzeczy. 34 MÓWIONE S~OWO Lecz czasu wieczornego bŸdzie šwiato: to samo so§ce, te same rezultaty, te same znaki, te same cuda _ wieczorny czas. 96 Jak On udowodni, Œe jest Mesjaszem? To pytanie wyania siŸ obecnie po dwóch tysicach lat uderzania przeciwko temu: Czy On jest cigle Mesjaszem? OtóŒ, kim On by wówczas^ yd. 13, 8. mówi: On jest tym samym wczoraj, dzisiaj i na wieki”. On musi byø tym samym dzisiaj, kim On by wówczas. Jak On udowodni, Œe jest Mesjaszem? Wedug Sowa BoŒego. Albowiem Bóg powiedzia przez MojŒesza: Pan, wasz Bóg, wzbudzi wam proroka, podobnego do mnie”. Dlatego wa™nie ta kobieta u studni^ Kiedy On ujawni jej grzechy, ona rzeka: Panie, ja widzŸ, Œe Ty jeste™ prorokiem. Wiemy, Œe gdy przyjdzie Mesjasz, on nam bŸdzie mówi te sprawy. On odrzek: Ja, który z tob rozmawiam, jestem Nim”. Ona szybko pobiega i mówia ludziom w mie™cie: Chod›cie, zobaczcie Czowieka, który mi powiedzia, co czyniam. Czy On wa™nie nie jest Mesjaszem?” A ludzie temu uwierzyli, poniewaŒ oni wygldali tego znaku Mesjasza; czterysta lat nie mieli proroka. 97 Jezus powiedzia: Jak byo w dniach Lota, tak bŸdzie w czasie przyj™cia Syna Czowieczego” _ kiedy Bóg objawi Samego Siebie w ciele ludzkim, jad miŸso z cielŸcia, pi krowie mleko i siedzia tam przed nimi _ Bóg, Jahwe, zamanifestowany w ciele, ze swymi plecami zwróconymi do namiotu, a powiedzia, co sobie Sara mówia w namiocie za Nim. Czasu wieczornego bŸdzie ™wiato! 98 Potwierdzone BoŒe Sowo jest znakiem tego czasu, w którym Œyjemy. BŸdzie šwiato™ø! I On obieca przez Malachiasza 4. i na wielu miejscach w Biblii, Œe ludzie czasu ko§ca zobacz t sam manifestacjŸ, któr tamci widzieli, poniewaŒ On nie moŒe zmieniø tego znaku. On to obieca. OtóŒ, my syszeli™my Go mówicego jŸzykami na Golgocie. Widzieli™my Go, czynicego wszystkie te rzeczy, które On czyni. Widzieli™my apostolski ko™ció wówczas na pocztku, jak ten apostolski ko™ció _ ich pocigniŸcia, które oni czynili. Widzimy, jak to powraca tutaj _ wprost do ko™cioa na nowo w tych ostatecznych dniach. Co to jest? Jest to Bóg potwierdzajcy, tak jak On potwierdza dla MojŒesza, jak On to czyni na przestrzeni wieków. 99 On przygotowa drogŸ, aby™my nie mogli zostaø zwiedzieni, aby™my wiedzieli, Œe Jezus powiedzia w ew. Jana 14, 12: Kto wierzy we Mnie, znaki, które Ja czyniŸ _ te sprawy, które Ja czyniŸ, i on czyniø bŸdzie”. O to bŸdzie chodzio. OtóŒ, gdyby On umar i pozostaby martwym, to te sprawy by ustay. Lecz jeŒeli On Œyje ponownie, to Jego sprawy dziej siŸ dalej tak, jak wówczas, bowiem On jest tym samym wczoraj, dzisiaj i na wieki. Czy temu wierzycie? 100 Suchajcie, pozwólcie, Œe to powiem. Jezus udowodni przez biblijne znaki Mesjasza, Œe On jest Mesjaszem. On to udowodni. On nim by. PRZYJ£CIE BOEJ OBMYšLANEJ DROGI 35 Niechby mi teraz Bóg pozwoli udowodniø, Œe On jest cigle tym samym. Czy temu wierzycie? On to udowodni. On Nim by. On udowodni, Œe Nim by. Obym móg z aski BoŒej udowodniø, Œe On Nim jest. On udowodni, Œe Nim by. Zatem, udowodnijmy, Œe On nim jest. Dokadnie to wa™nie On obieca. Tak wa™nie On powiedzia. W ten sposób On to powiedzia. A te znaki bŸd towarzyszyø tym, którzy wierz”. 101 Co to jest? Obmy™lana droga BoŒa, droga zmartwychwstania _ ta rzecz, która przenosi czowieka z jego gupoty do ™wiato™ci Ewangelii, przenosi go z intelektualnego mózgu podobnego do jakiego™ wielkiego systemu maszyny i upokarza jego serce przed Bogiem! No wiesz” _ mówicie _ ten czowiek jest taki inteligentny, bracie Branham. On ma cztery stopnie naukowe, on jest bakaarzem sztuki; on ma to wszystko^” Ja nie dbam o to, co on ma. On bŸdzie musia zapomnieø wszystko, czego siŸ nauczy, aby móg poznaø Chrystusa. To siŸ zgadza. On bŸdzie siŸ musia upokorzyø i porzuciø wszystko, co mu da ™wiat. I czowiek siŸ nauczy Chrystusa przez pokorŸ, wierzc w Niego. I to jest czas wieczorny. 102 Co powiedziaem tutaj na pocztku? Co to byo, o czym mówiem tutaj? PrzyjŸcie BoŒej obmy™lanej drogi w czasie ko§ca! KaŒdy z tych mŸŒów, kaŒdym razem poprzez ca BibliŸ, poprzez przyrodŸ widzimy^ OtóŒ, Bóg nie bierze drzewa dzisiaj, by je uczyniø czym™ innym, a jutro uczyniby je znów czym™ innym. On go nie czyni tak, Œeby dzisiaj ta miazga schodzia w dó, a jutro powracaa w inny sposób. A nastŸpnym razem On skoniby je, by t miazgŸ wypu™cio na zewntrz. Nie, On trzyma siŸ dokadnie Swego kursu. A kaŒdy z tych mŸŒów, o których mówili™my na podstawie Biblii _ Bóg trzyma siŸ dokadnie Swego kursu wzglŸdem nich _ dokadnie wedug Swego Sowa. Nie byo ani jednego, któryby nie by dokadnie wedug Jego Sowa _ poprzez ca BibliŸ dokadnie wedug Jego Sowa. 103 Potem, kiedy powiesz: OtóŒ, ja jestem dokadnie wedug Jego Sowa”, wtedy On potwierdza, Œe to jest prawd. OtóŒ, On cigle trzyma wa™ciwy kurs dzisiaj wieczorem, jeŒeli tylko temu uwierzymy. Czy bŸdziecie wierzyø? Pochylmy nasze gowy. Teraz bd›cie tak peni czci, jak tylko moŒecie byø, na chwilŸ^ Bóg zatroszczy siŸ o drogŸ, aby móg przyprowadziø wierzcych do wiary ku Zachwyceniu: o BoŒ drogŸ, Jego obmy™lan drogŸ, by przyprowadziø wierzcych do wiary ku Zachwyceniu! [Brat Branham akcentuje z wielkim naciskiem kaŒde sowo w powyŒszym cytacie _ wyd.] 104 Zanim zrobiŸ wezwanie do otarza, chciabym powiedzieø jedno: CzujŸ siŸ prowadzony, by to uczyniø. Czy s chorzy ludzie w tym budynku? Podnie™cie swoje rŸce. Chciabym was poprosiø, Œeby™cie siŸ zachowywali cicho, siedzieli spokojnie, jeszcze tylko chwileczkŸ. Za 36 MÓWIONE S~OWO nastŸpnych piŸø minut bŸdziemy juŒ na zewntrz, jeŒeli tylko bŸdziecie peni czci. Widzicie teraz, jeŒeli robicie niepokój, to niepokoicie kogo™. A ja mam ca t sprawŸ pod wadz Ducha šwiŸtego. MuszŸ j mieø, Œebym to móg czyniø. Bóg da obietnicŸ. Nie byem to ja. By to On, kto da t obietnicŸ. 105 OtóŒ, na ile mi wiadomo, s tutaj niektórzy ludzie, których znam. S równieŒ niektórzy, których nie znam. Aktualnie widzŸ, jak sdzŸ, okoo czterech ludzi, których znam. A jednym z nich jest brat Williams tutaj oraz brat Rose. Ja ich znam. A matka Sharrit siedzi tam przy drzwiach. Ja _ oczywi™cie, ja j znam. Tutaj jest siostra Williams, siedzi tutaj. Znam j. A ta pani, siedzca wprost tutaj, dwa rzŸdy przede mn, ona pracuje w oddziale konfekcji w sklepie, i jest przyjaciók rodziny. Nie wiem, jak siŸ nazywa, lecz my™lŸ, Œe jest czonkiem zboru brata Outlawa tutaj. Ja my™lŸ, Œe to siŸ zgadza. A nastŸpnie widzŸ brata Dauch i siostrŸ Dauch z Ohio _ siedz tutaj. Przed chwil syszaem brata Sothmanna, mówicego Amen” gdzie™ tam w tyle. Obserwowaem. To s mniej wiŸcej wszyscy, których widzŸ i znam tutaj. 106 Ilu z was jest chorych i wiecie, Œe ja was nie znam? Podnie™cie swoje rŸce, którzy wiecie, Œe nic o was nie wiem; podnie™cie swoje rŸce. W porzdku. Miejcie tylko wiarŸ teraz i wierzcie. Zatem, jeŒeli wam teraz mówiem prawdŸ, to Bóg jest zobowizany potwierdziø to Sowo, Œe jest prawd. Czy siŸ to zgadza? Tak jest. Zatem to bŸdzie ta obmy™lana droga, zgodnie z tym, o czym mówiem dzisiaj wieczorem. To jest obmy™lana BoŒa droga _ powiedzieø wam, Œe to jest prawda, poniewaŒ wszyscy wiedz, Œe to jest absolutnie niemoŒliwe. To byby cud, którego nauka nie potrafi wyja™niø. Nie moŒecie wyja™niø cudu. On przewyŒsza wyja™nianie. 107 A gdyby Bóg przemówi tutaj dzisiaj wieczorem do jednej osoby, która by wiedziaa, Œe ja jestem dla nich obcym, i powiedziaby im, co uczynili lub co nie powinni byli czyniø, wzglŸdnie co oni bŸd czyniø, czy teŒ co nie powinni czyniø, czy co™ takiego _ tak samo czyni Jezus, kiedy by tutaj na ziemi. W ten sposób On da siŸ poznaø publiczno™ci _ to by znak Mesjasza. Ilu z was to wie, powiedzcie Amen”. Wtedy ko™ció w to wierzy. Tylko w ten sposób ci ludzie, kiedy On to czyni^ Oni _ ta niewiasta dotknŸa siŸ rbka Jego szaty. On odwróci siŸ i powiedzia: Kto siŸ Mnie dotkn?” On nie odczu jej fizycznie, lecz bya to jej wiara, która to uczynia. NuŒe, ty moŒesz mieø tak wiarŸ, jeŒeli siŸ tylko bŸdziesz modli i powiesz: Panie Jezu, zabierz ze mnie wszelkie wtpliwo™ci. Usu§ ze mnie moje wtpliwo™ci i pozwól mi w to wierzyø. Jestem w rozpaczliwej potrzebie. I ja przychodzŸ dzisiaj wieczorem, bo PRZYJ£CIE BOEJ OBMYšLANEJ DROGI 37 Biblia mówi, Œe Jezus Chrystus jest NajwyŒszym Kapanem, który potrafi wspóczuø naszym sabo™ciom”. 108 Czy wiedzieli™cie, Œe ten znak, ten cud, nie zosta uczyniony w historii od ™mierci ostatniego apostoa? To siŸ zgadza. Wa™nie przewertowaem ca historiŸ i ksiŒki, o których wiem _ Dwa Babilony” Hislopa. Przeczytaem KsiŸgŸ mŸczenników” Foxa. Czytaem przed-nicejskich ojców, Sobór w Nicei, i o czasach po-nicejskich. Przeczytaem wszystkie te ksiŒki. Nie spotkaem siŸ z tym nigdzie w historii Marcina Luthra, Johna Wesley’a, w pierwszym przebudzeniu, w przebudzeniu w Walii. Oni krzyczeli, wykrzykiwali i chwalili Boga, w ko§cu popadli w mówienie jŸzykami. A zatem to powinien byø ostatni znak. By to ostatni znak, który zobaczya Sodoma, zanim zostaa spalona. I przypomnijcie sobie, On tego nie objawi Sodomie. On to objawi Abrahamowi _ temu wybranemu przez elekcjŸ. I ten dar nie idzie do tych ™wieckich ko™cioów na zewntrz, jeŒeli zwrócili™cie uwagŸ. On idzie do wybranego Ko™cioa. To s ci, którzy odnosz z tego korzy™ø. Tylko oni to otrzymaj. 109 Gdyby siŸ to stao tam na zewntrz, oni by powiedzieli to samo, co powiedzieli wówczas, kiedy On to czyni: On jest Belzebubem, wróŒbit”. I kaŒdy wie, co to jest wróŒbita; wie, Œe to jest nawet nierozsdnie tak powiedzieø. Oni nie znaj podstawowej zasady telepatii czy wróŒenia. To jest dzieo diaba _ próba podrabiania dziea BoŒego. Bóg pokazuje to prorokowi; diabe ma medium. Ci dwaj s do™ø blisko siebie. Jezus powiedzia, Œe to by niemal zwiodo wybranych, gdyby to byo moŒliwe. To jest prawd. Mamy ca masŸ podrabiania. On rzek: Jako Jambres i Jannes sprzeciwiali siŸ MojŒeszowi, tak bŸd czyniø ci ludzie, majc skaŒone umysy i odrzucajc prawdŸ”. Lecz ich gupstwo wyjdzie na jaw. 110 Teraz w Imieniu Jezusa Chrystusa, Syna BoŒego, biorŸ tych suchaczy pod moj wadzŸ przez Ducha šwiŸtego! DziŸki Duchowi šwiŸtemu w Imieniu Jezusa Chrystusa. ProszŸ was, jako wierzcych, nie poruszajcie siŸ. Sied›cie spokojnie. I wierzcie, Œe Jezus Chrystus jest tym samym wczoraj, dzisiaj i na wieki. I ja jestem tutaj, by ogaszaø Jego dziea i Jego drogi; byem bardzo pow™cigliwy w tych sprawach ostatnich piŸtna™cie, szesna™cie lat mojej pracy na polu misyjnym. Lecz obecnie nadchodzi godzina, kiedy siŸ lada chwila co™ stanie. To poselstwo pójdzie do innego narodu, do innych ludzi. Lecz kiedy jeste™my w Obecno™ci Jego ™wiŸtej Istoty^ UwaŒam, Œe Ko™ció w Ameryce jest juŒ mniej wiŸcej wywoany. On jest doko§czony. On jest obmyty. On jest gotowy _ prawdziwy Ko™ció. Obuda cigle pozostaje, lecz prawdziwy Ko™ció by prawdziwym Ko™cioem od pocztku _ ten znowuzrodzony, predestynowany wedug powoania BoŒego. 38 MÓWIONE S~OWO 111 JeŒeli wierzysz caym swoim sercem, proszŸ ciŸ, Œeby™ siŸ modli i rzek: Panie Jezu (w swoim sercu), pozwól mi dotknø Twojej szaty. I jak poznam, Œe Ty jeste™ cigle tym samym NajwyŒszym Kapanem? Mów do mnie przez usta brata Branhama. I jeŒeli on powiedzia mi prawdŸ, a ja wierzŸ, Œe tak jest^” Wspomnij to na pewno w twojej modlitwie, bowiem On powiedzia mi: JeŒeli pozyskasz ludzi, aby ci uwierzyli^” To jest jedyna^Ty^ On nie móg uczyniø wielu potŸŒnych uczynków, poniewaŒ oni Mu nie wierzyli. Nie wierzcie, Œe ja Nim jestem, lecz wierzcie, Œe On mnie posa. I ja jestem tutaj, by Go zamanifestowaø. On udowodni, Œe Nim jest. Niechby mi Bóg pomóg udowodniø, Œe On wsta z martwych _ Mesjasz _ ten sam wczoraj, dzisiaj i na wieki. 112 Bd›cie teraz pogrŒeni w modlitwie. Ja obserwujŸ i czekam. ProszŸ, módlcie siŸ. A jeŒeli Pan daruje nam to i udowodni nam, Œe to jest znak czasu ko§ca, czy bŸdziecie chodziø w šwiato™ci? Czy Mu uwierzycie? Czy macie wiarŸ w Niego? On nie ma wzglŸdu na osobŸ. Tylko miejcie wiarŸ, wszyscy i wszŸdzie. Teraz, kiedy macie pochylone wasze gowy, ja dziŸkujŸ Panu. Tutaj jest ta šwiato™ø, któr widzicie na zdjŸciu. Ona jest teraz tutaj wprost w tym pomieszczeniu. I ja j widzŸ tuŒ obok niewiasty, która siedzi po mej prawej stronie. Ona siŸ modli za synem, który jest w kopotach. Tylko nie wtp. Miej wiarŸ. 113 Po mojej lewej stronie jest niewiasta i ona jest w trwodze. Ona siŸ obawia, Œe ma raka. Jest bardzo wstrz™niŸta z powodu tego. Mam nadziejŸ, Œe tego nie zaprzepa™ci. Ta niewiasta próbowaa dugi czas przecisnø siŸ tutaj do pomieszczenia. Ona siŸ obawia. Ona nie jest std. Przybya z innego miasta, a to miasto jest jeszcze mniejsze niŒ to; my™lŸ, Œe leŒy na poudnie std. Ono jest na zboczu góry. Jest to Tucson. Nazywa siŸ pani Bach. Czy wierzysz? Czy przyjmiesz swoje uzdrowienie? W porzdku. Nie obawiaj siŸ tego wiŸcej. Twoja wiara ciŸ uzdrawia. Pani, która siŸ nazywa Hershey. Nie zapomnij: Bóg moŒe udowodniø, Œe ten syn jest niewinny, jeŒeli bŸdziesz wierzyø caym swoim sercem. Nie wtp. Miej wiarŸ, wierz. Pani siedzca tutaj po drugiej stronie, po mej prawej stronie _ ona cierpi z powodu dolegliwo™ci serca. Nazywa siŸ pani Cloud. Je™li bŸdziesz wierzyø caym swoim sercem i przyjmiesz swoje uzdrowienie, to Bóg wszechmogcy uzdrowi ciŸ. Czy temu bŸdziesz wierzyø? W porzdku. Wierz caym swoim sercem. Pani zupenie w tyle, po mojej prawej stronie, w prawym rzŸdzie, w ciemnej sukience na sobie _ Pani Yates, wierz caym swoim sercem, a twoje dolegliwo™ci w plecach opuszcz ciŸ. 114 O, moi drodzy. Czy Go miujecie? Czy Mu wierzycie? Czy On jest tym samym wczoraj, dzisiaj i na wieki? OtóŒ, je™li On udowadnia to i wy PRZYJ£CIE BOEJ OBMYšLANEJ DROGI 39 widzicie, Œe to jest prawd, a ci ludzie po™wiadczaj, Œe ich nie widziaem nigdy w moim Œyciu^ Lecz spójrzcie. Je™li teraz we›miecie moje sowo odno™nie tego, co mówiŸ, je™li bŸdziecie wierzyø caym swoim sercem i pooŒycie na siebie wzajemnie swoje rŸce, to zostaniecie uzdrowieni _ je™li tylko bŸdziecie w to wierzyø caym swoim sercem. Jest to znak czasu ko§ca. WóŒcie teraz swoje rŸce wzajemnie na siebie _ wy, którzy siŸ bŸdziecie modliø jedni za drugich. Je™li jeste™ grzesznikiem, wyznaj swoje grzechy. Je™li jeste™ odstŸpc od wiary, wyznaj, Œe jeste™ zym. Je™li jeste™ chory, wyznaj, Œe chcesz zostaø uzdrowiony i powiedz: Ja Ci wierzŸ, BoŒe”. OtóŒ, Biblia wcale nie mówi, Œe tylko modlitwy Williama Branhama dokonaj tego, lecz On powiedzia: Te znaki bŸd towarzyszyø tym, którzy wierz. JeŒeli woŒ swoje rŸce na chorych, to oni wyzdrowiej”. Czy temu wierzycie? 115 OtóŒ, ile razy^ Jak dugo jestem juŒ z wami, Phoenix? Od okoo siedemnastu lat przyjeŒdŒam tutaj. Czy widzieli™cie, Œeby siŸ to okazao bŸdne, choøby jeden raz? Czy nie byo zawsze dokadnie w ten sposób, jak to Duch šwiŸty wypowiedzia _ tysice tysiŸcy razy i do wielu tumów ludzi? Ile razy dookoa caego ™wiata _ ze wszystkich narodów, pokole§, jŸzyków i ludzi? To jest Jezus Chrystus, nie wasz brat. A ja wam cytujŸ Jego Sowo. Te znaki bŸd towarzyszyø tym, którzy wierz. JeŒeli bŸd wkadaø swoje rŸce na chorych, to oni odzyskaj zdrowie”! WóŒcie teraz swoje rŸce na kogo™ i módlcie siŸ za nimi! Nie módl siŸ teraz o samego siebie, bowiem inni modl siŸ za tob. Ty módl siŸ za nimi. A teraz pochylmy nasze gowy w majestatycznej Obecno™ci Jezusa Chrystusa, Który Sam udowadnia, Œe jest miŸdzy nami. OtóŒ, On jest waszym Bogiem tak samo, jak On jest moim Bogiem. 116 Módlcie siŸ teraz w ten sposób, jak siŸ modlicie w swoim zborze. Módl siŸ za t osob, która woŒya swoje rŸce na ciebie. Módl siŸ w zamian za to za niego i wierz w Boga. Wyznaj swoje grzechy i powiedz: Panie, ja jestem zy. Ja wtpiem! JuŒ wiŸcej nie bŸdŸ wtpi! Ja wierzŸ w tej chwili, Œe Ty mnie uzdrowisz”. Uzdrów tŸ osobŸ, Panie! Uzdrów tŸ kobietŸ! Uzdrów tego mŸŒczyznŸ! Uzdrów tŸ kobietŸ! Uzdrów to niemowlŸ! Uzdrów t mod dziewczynŸ! Uzdrów tego modego chopca! O, Panie BoŒe, Stwórco niebios i ziemi, jak moŒemy tutaj tak siedzieø, Panie? To powinno przynie™ø wiarŸ ku Zachwyceniu _ moc BoŒ, która ogarnie wszystkich suchaczy, Panie, i podniesie ich do wyŒszych sfer _ do chway BoŒej! Niechaj diabe, który zwiza tych ludzi, wypu™ci ich na wolno™ø! Na podstawie obietnicy BoŒej, której ja wierzŸ, na podstawie Biblii, której nauczam, na podstawie Boga, który udowadnia, Œe to jest Biblia, który udowadnia, Œe On jest Bogiem tej Biblii! 117 Po dwóch tysicach lat On cigle Œyje miŸdzy nami dzisiaj wieczorem, jako zmartwychwstay, ten sam wczoraj, dzisiaj i na wieki. 40 MÓWIONE S~OWO Na podstawie Jego przelanej Krwi i tego, Œe On Œyje, bŸdc obecny po dwóch tysicach lat, ja wyzywam diaba z caym jego niedoŸŒnym duchem choroby i dolegliwo™ci: Wypu™ø tych ludzi na wolno™ø w Imieniu Jezusa Chrystusa. Wyjd› z nich, aby mogli chodziø w wolno™ci. Wypu™ø na wolno™ø tego grzesznika, wypu™ø na wolno™ø tego odstŸpcŸ od wiary, wypu™ø na wolno™ø tego chorego mŸŒczyznŸ albo niewiastŸ. Ja Œdam ich uzdrowienia, ich zbawienia w Imieniu Jezusa Chrystusa, Syna BoŒego. Opu™ø ich, ty wstrŸtny, zy, nieczysty duchu niewiary i wtpliwo™ci. Odejd› z tego zboru, z tej grupy ludzi, w Imieniu Jezusa Chrystusa. Amen. 118 Ja wierzŸ. WierzŸ, Œe modlili™my siŸ modlitw wiary. PragnŸ, aby™cie teraz co™ uczynili wprost tam, gdzie jeste™cie. Wbijcie sobie pal _ w swoim umy™le: Bezpo™rednio tutaj na tym krze™le, dzisiaj wieczorem, kiedy wstaem i usyszaem Sowo, zobaczyem, Œe Bóg potwierdza Swoje Sowo i udowadnia, Œe Ono jest prawdziwe, modlono siŸ o mnie modlitw wiary. JeŒeli diabe bŸdzie mi kiedykolwiek próbowa wmawiaø, Œe jestem chory albo dzieje siŸ co™ zego, to ja go przyprowadzŸ prosto do tego pala. Wa™nie w tej chwili modlono siŸ o mnie modlitw wiary i ja jestem uzdrowiony z moich chorób. Jestem zbawiony z moich grzechów. Jestem dzieckiem BoŒym i wiŸcej nie bŸdŸ zwraca uwagi na kamstwa diaba. Jestem wolnym sug BoŒym”. Amen. Czy to uczynisz? Powiedz: Amen”. Podnie™ swoj rŸkŸ i powiedz: Ja w to wierzŸ”. Amen, Amen. 119 Dla mnie jest ta sprawa zaatwiona. To dzieo jest dokonane. Wszystko przeminŸo. Bóg tak powiedzia i to jest udowodnieniem. Jak On moŒe uczyniø co™ innego, niŒ potwierdziø Swoje Sowo? JeŒeli On potwierdzi to dla mnie, On moŒe potwierdziø to równieŒ tobie. Czy temu wierzysz? W porzdku, powsta§my na nasze nogi i uwielbiajmy go. Oddajmy Mu wszelk chwaŸ i cze™ø. Amen. W porzdku. Chwaa Bogu! DziŸkujŸ Ci, Panie Jezu. My Ciebie miujemy. My Ciebie chwalimy. Przyjmujemy te rzeczy. Wierzymy, Œe Ty czynisz to dla nas teraz. Ty jeste™ naszym Zbawicielem. Ty jeste™ naszym Lekarzem i my ciebie za to miujemy. Niech bŸdzie bogosawione ImiŸ Pa§skie na zawsze. Przyjmij tych ludzi, Panie, i pozwól im od tej chwili byø Twoimi sugami na zawsze dziŸki Imieniu Jezus. Niech was Bóg bogosawi!