Ustanowienie diakonów
Transkrypt
Ustanowienie diakonów
Ustanowienie diakonów ƒ Chodzi o to, Œe pierwsz rzecz jest ustanowienie kilku diakonów w zborze. A nasz may zbór tutaj jest suwerenny. On nie ma Œadnej denominacji ani niczego, która by posaa swoich diakonów, on wybiera swoich wasnych diakonów. On wybiera swego pastora, on wybiera swój zarzd, on wybiera wszystko, co przychodzi do zboru i wychodzi z niego. aden czowiek nie ma prawa decydowaø _ o czymkolwiek, decyduje zbór. A zborem s ci, którzy przychodz i wspieraj zbór swoj obecno™ci, swoimi dziesiŸcinami i ofiarami, oni maj zawsze legalne prawo do decydowania o takich sprawach. „ I pragnŸ podziŸkowaø poprzedniemu zarzdowi diakonów i pragnŸ to powiedzieø z tego miejsca w imieniu caego zboru. JeŒeli kto™ z tych braci jest tutaj _ s to brat Cox, brat Fleeman, i brat Higginbotham, i brat Deatsman _ oni nam ™wiadczyli dobr usugŸ, ™wiadczyli j Panu w tej kaplicy. … A od czasu do czasu, zgodnie z regulaminem tego zboru, kaŒdy rok, diakoni i starsi automatycznie zajmowali swe stanowiska. I jeŒeli oni chc zajmowaø je ponownie, w porzdku. JeŒeli ich nie chc zajmowaø, to mog ustanowiø kogo™ na swe stanowiska, z których siŸ obecny zarzd wycofa. † I onegdaj wieczorem zwoaem zarzd starszych, przy czym mamy teraz nowy zarzd starszych. I zauwaŒyem tutaj dzisiaj wieczorem brata Luther McDowell _ my siŸ cieszymy, Œe go widzimy. On by dawniej w zarzdzie starszych. Poszedem w tym tygodniu, by stwierdziø i sprawdziø, czy by moŒna byo zrobiø fotokopiŸ, która by bya przedstawiona takŒe zborowi. Mianowicie do zarzdu tego zboru naleŒy teraz brat William Morgan, brat Mike Egan i brat Banks Wood, i brat Roy Roberson. Oni s wszyscy z tego miasta z wyjtkiem brata Robersona, który mieszka miŸdzy dwoma miastami. Pan widzia, Œe ci mŸŒczy›ni s odpowiedni i oni byli powaŒanymi mŸŒami, i oni teraz przyjŸli obowizek zarzdu starszych tego zboru. ‡ A potem, podczas tego spotkania zastŸpca pastora powiedzia, Œe wybieramy nowy zarzd diakonów, bowiem ci odsuŒyli swój czas i wycofali siŸ, i trzeba byo wybraø kilku diakonów. Zatem, zbór^ Sposób, jak siŸ to dzieje _ zarzd moŒe ustanowiø diakonów, mŸŒczyzn, z którymi s zczeni i stwierdzili, Œe s powaŒanymi i sprawiedliwymi mŸŒami. ˆ Urzd diakona jest bardzo waŒnym urzŸdem i jest wielk czci dla Pana byø diakonem w zborze. A wiŸc, na tym spotkaniu onegdaj wieczorem pewien czowiek zosta mi nadmieniony. A gdy siŸ spotkaem z pastorem nastŸpnego^ w ubiegy pitek, przy czym on zgadza siŸ z tym, Œe oni s powaŒanymi i sprawiedliwymi mŸŒczyznami. ‰ Jeden mody mŸŒczyzna, jak oni stwierdzili, nie by cakiem sposobny (nie dlatego, Œeby nie by wa™ciwym czowiekiem), zaproponowa go jeden powaŒany mŒ z naszego zarzdu starszych. Lecz kiedy pastor i ja zeszli™my siŸ razem i ja siŸ zapytaem o wiek tego modego mŸŒczyzny, on ma niewiele ponad dwadzie™cia lat. Cieszcy siŸ powaŒaniem, sprawiedliwy i prawdziwy mŸŒczyzna, lecz stwierdzono, Œe nie by Œonaty. Biblia wymaga, Œeby diakon by Œonatym mŸŒczyzn. On musi byø mŸŒem jednej Œony. Š A potem inny czowiek, który jest bardzo powaŒanym czowiekiem i posiada wszelkie kwalifikacje do wykonywania tej pracy i byby wiernym czowiekiem, jak go zaproponowa pewien brat. Potem, gdy rozpatrzono jego sprawŸ _ ten brat wa™nie dopiero niedawno uwierzy, jego Œona jest niewierzc. WiŸc to 246 MÓWIONE S~OWO zdyskwalifikowao tego czowieka z tego stanowiska. Bowiem caa jego rodzina musi byø w posusze§stwie, oni musz byø równieŒ we Wierze, bo inaczej by nasta konflikt. ‹ I my teraz budujemy i chcemy umie™ciø zbór na wa™ciw pozycjŸ. A ja, jako naczelny nadzorca tego zboru, muszŸ dopilnowaø, by siŸ wszystko dziao zgodnie z Pismem šwiŸtym _ wszystko dokadnie wedug Sowa. ƒ‚ A wiŸc dlatego _ potem ten zarzd starszych razem z pastorem i nadzorc stwierdzi, Œe by byo korzystn rzecz wybraø w tej grupie ludzi tutaj jakiego™ czowieka, który by siŸ cieszy powaŒaniem i by sprawiedliwym mŸŒem. Tylko takich moŒemy wprowadziø. I potem jest tak, Œe oni s ustanowieni przez zbór, na podstawie ich wasnego gosowania. A potem ci mŸŒowie bŸd suŒyø, jeŒeli odczuwaj, Œe maj przyjø to stanowisko. Potem oni przyjd na krótki czas, by stwierdziø, czy odczuwaj, czy ich moŒe powoa Bóg. A pó›niej, jeŒeli odczuwaj, Œe siŸ do tego nie nadaj, potem oni maj prawo w nastŸpnych kilku tygodniach zrezygnowaø z tego stanowiska, Œeby kto™ inny móg zostaø obrany na ich miejsce. ƒƒ Jednak, na pocztku tych zgromadze§ ewangelizacyjnych, które (o ile Bóg pozwoli) pragnŸ urzdziø tutaj w tej kaplicy, skoro tylko trochŸ odpocznŸ, potem ja _ potem^ ustanowimy tych diakonów przez woŒenie na nich rk _ diakonów i skarbnika w tym zborze. Lecz najpierw musz zostaø obrani i zobacz, jak siŸ im to podoba i jak siŸ to podoba zgromadzeniu. Potem, je™li to bŸdzie w porzdku po obu stronach, potem ustanowimy tych mŸŒów za diakonów, tak samo zarzd zostaje wybrany w ten sam sposób. ƒ„ Jest to suwerenno™ø i prawo zboru na podstawie Sowa BoŒego. Dlatego nie mog po prostu powiedzieø tak: Ja my™lŸ, Œe ten czowiek byby odpowiednim czowiekiem”, to nie jest wa™ciwe. Brat Neville my™li, Œe ten mŸŒczyzna byby wa™ciwym czowiekiem”, albo zarzd starszych my™li, Œe ten mŸŒczyzna byby wa™ciwym czowiekiem”. Musi to byø wol caego zboru! Nikt nie czyni tutaj czegokolwiek wedug swego zdania. Jest to na drodze gosowania zboru. To jest suwerenny zbór. ƒ… Stary regulamin zosta zniszczony podczas powodzi w 1937. My™my go na nowo skopiowali i bŸdzie tutaj niebawem wisia na ™cianie _ obowizki starszych, diakonów, skarbnika, i tak dalej, pastora, zastŸpcy, i tak dalej. ƒ† Z aski BoŒej _ byo mi powiedziane, a zarzd starszych stuprocentowo gosowa za tym, iŒ stwierdzili, Œe brat Hollin Hickerson jest sprawiedliwym, cieszcym siŸ powaŒaniem czowiekiem i odpowiednim na t pozycjŸ, by otrzymaø ten wielki zaszczyt, Œe moŒe byø diakonem tej wyŒej wymienionej kaplicy. ƒ‡ Stwierdzili™my równieŒ i to na podstawie gosowania zarzdu, Œe brat Collins okaza siŸ równieŒ powaŒanym i sprawiedliwym czowiekiem. On sam jest kaznodziej, dlatego poprosiliby™my go, by tu przyszed i by diakonem tego zboru, a nie tylko diakonem, lecz Œeby by zastŸpc brata Neville i byø moŒe prowadziby klasŸ szkoy niedzielnej albo zaj miejsce brata Neville, wzglŸdnie do czego siŸ czuje powoany _ by byø wspópastorem z bratem Neville. To jest brat Collins. ƒˆ A zbór równieŒ stwierdzi i zaaprobowa brata Tony Zable, powaŒanego i sprawiedliwego mŸŒczyznŸ, i on dostpi zaszczytu przed zarzdem starszych i przed pastorami, i poproszono go o przyjŸcie stanowiska diakona w tej wyŒej wymienionej kaplicy. ƒ‰ A równieŒ proszono i znaleziono czowieka, cieszcego siŸ powaŒaniem USTANOWIENIE DIAKONÓW 247 miŸdzy nami^ (Nie^ ci nie s jedynymi lud›mi cieszcymi siŸ teraz powaŒaniem miŸdzy nami, lecz oni wa™nie zostali wybrani przez zarzd.) Brat Taylor z Henryville czy z Memphis, my™lŸ, Œe to jest Memphis, Indiana. On by u nas od pewnego czasu w funkcji od›wiernego, czy kimkolwiek on by. On znalaz Œyczliwo™ø w oczach zboru, wzglŸdnie zarzdu czy pastora, Œe przyjmie ten wielki urzd diakona w tej wyŒej wymienionej kaplicy. ƒŠ A równieŒ proszono, Œeby ziŸø brata Mike Egana, brat Bob Harnard zosta obrany przez zarzd i przez pastora, by przyjø stanowisko skarbnika tej wyŒej wymienionej kaplicy, które jest zaszczytn prac i ono wymaga sprawiedliwo™ci i honoru. ƒ‹ Czynic to, my™lŸ, moi bracia, Œe wymienianie was tutaj z tego miejsca _ Œe to bŸdzie wielkim zaszczytem dla was. A nie tylko to, lecz ma to pewien cel. „‚ A w tej chwili poproszŸ, Œeby brat Neville, nasz wspópastor, przeczyta wymagania, kadzione na diakona. Bracie Neville, czy by™ to przeczyta ze Sowa BoŒego? [Brat Neville czyta 1. Tymoteusza 3, 8 do 13 _ wyd.] RównieŒ diakoni maj byø uczciwi, nie dwulicowi, nie naogowi pijacy, nie chciwi brudnego zysku. Zachowujcy tajemnicŸ wiary wraz z czystym sumieniem. Niech oni najpierw odbŸd próbŸ, a potem, je™li siŸ okaŒe, Œe s nienaganni, niech przystpi do penienia suŒby. Podobnie i ich Œony powinny byø powaŒne, nie przewrotne, trze›we, wierne we wszystkim. Diakoni niech bŸd mŸŒami jednej Œony, mŸŒami, którzy potrafi dobrze kierowaø dzieømi i domami swoimi. Bo ci, którzy dobrze suŒbŸ penili, zyskuj sobie wysokie stanowisko i prawo wystŸpowania w sprawie wiary, która jest w Chrystusie Jezusie”. „ƒ Amen. Ja bym teraz poprosi tych braci, którzy zostali wymienieni, czy by tu teraz podeszli na podium, tylko na chwilŸ. A kiedy skonimy nasze gowy na chwilŸ do modlitwy, pragnŸ, Œeby oni^ A zbór wie, o co chodzi _ Œe to jest wybór waszego zarzdu diakonów i waszego skarbnika. „„ Panie Jezu, przychodzimy w trze›wo™ci my™lc bogobojnie, Œe przychodzimy teraz do Ciebie. Przychodzimy z respektem wobec Twego Naj™wiŸtszego Sowa, przychodzimy wierzc, Œe: Niech kaŒde ludzkie sowo jest bŸdne, lecz BoŒe Sowo jest prawd”. I jeste™my Ci wdziŸczni za ten Ko™ció, który Jezus odkupi Swoj wasn, drog Krwi i da nam ten budynek, by™my Mu w nim oddawali chwaŸ. „… A jako nadzorcy nad t wielk trzod, nad któr nas ustanowi Duch šwiŸty, chcemy teraz przedstawiø temu zgromadzeniu grupŸ wiernych, sprawiedliwych mŸŒczyzn, o których wierzymy, Œe s napenieni Duchem i gotowi do usugi. Jak byo raz powiedziane odno™nie zarzdu diakonów: Id›cie i wyszukajcie sobie spo™ród was mŸŒów, cieszcych siŸ dobr reputacj, napenionych Duchem šwiŸtym, Œeby mogli suŒyø w tej sprawie, Œeby siŸ troszczyli o wdowy i sieroty, Œeby rozdzielali pienidze i troszczyli siŸ o dobro zboru”. Po latach _ wa™nie czytali™my list tego wielkiego, natchnionego, po™wiŸconego Pawa, który przedoŒy o™wiadczenie Pisma šwiŸtego odno™nie wymaga§, dotyczcych tej pozycji. „† BoŒe, uczcij tych mŸŒów. A teraz _ jest to wybór, Panie _ jako suwerenny zbór, jako ciao Pana Jezusa, mianowicie oni dokonuj wyboru. I [Puste miejsce 248 MÓWIONE S~OWO na ta™mie _ wyd.] ^ i pokieruje t czŸ™ci usugi w szczególny sposób, w tym sprawiedliwym i ™wiŸtym Imieniu Jezus. „‡ Teraz ze skonionymi naszymi gowami _ nie tylko naszymi gowami, lecz z naszymi sercami, a skoro kaŒdy czonek tego zboru, który przychodzi tutaj regularnie i wspiera go swoimi dziesiŸcinami i ofiarami, który jest uwaŒany za czonka tego ko™cioa _ podczas gdy pastor i ja sam _ wspópastor, brat Neville, i ja przypatrujemy siŸ, chciabym siŸ zapytaø, czy ty zborze uwaŒasz brata Taylora za sprawiedliwego i nadajcego siŸ na kandydata wedug waszych najlepszych my™li, Œeby by diakonem nad t grup ludzi? Czy by™cie to chcieli wyraziø przez podniesienie waszej rŸki? [Brat Branham przerywa _ wyd.] W porzdku. NuŒe, jeŒeli jest kto™ przeciw, niech podniesie swoj rŸkŸ. [Brat Branham przerywa _ wyd.] DziŸkujŸ wam. „ˆ Czy kaŒdy z czonków tego zboru tutaj uwaŒa^ i wszyscy, czy uwaŒacie, Œe brat Hollin Hickerson jest tak samo powaŒanym mŸŒem i czowiekiem, który jest w waszych oczach godzien, by siŸ staø diakonem tego zboru? Czy wyraziliby™cie to przez podniesienie waszej prawej rŸki? [Brat Branham przerywa _ wyd.] W porzdku. JeŒeli jest kto™ przeciw, niech podniesie swoj rŸkŸ. [Brat Branham przerywa _ wyd.] „‰ Czy to zgromadzenie uwaŒa, Œe brat Collins jest tak samo sprawiedliwym i cieszcym siŸ powaŒaniem czowiekiem, i godzien pracy diakona w tym zborze? Czy by™cie podnie™li swoj rŸkŸ? [Brat Branham przerywa _ wyd.] W porzdku. Kto jest przeciw, niech podniesie swoj rŸkŸ. [Brat Branham przerywa _ wyd.] „Š Czy to zgromadzenie uwaŒa brata Tony Zable za mŸŒa cieszcego siŸ powaŒaniem i godnego tego urzŸdu _ Œeby by diakonem nad t trzod w tym wyŒej wymienionym zborze? Czy by™cie podnie™li swoj praw rŸkŸ? [Brat Branham przerywa _ wyd.] Kto jest przeciw, niech podniesie swoj rŸkŸ. [Brat Branham przerywa _ wyd.] „‹ Czy to zgromadzenie odczuwa, Œe brat Harnard jest wa™ciwym i sprawiedliwym mŸŒem, który by u nas od pewnego czasu, aby by skarbnikiem, sekretarzem-skarbnikiem tego zboru, by siŸ troszczy o sprawy finansowe i paci jego rachunki? JeŒeli tak, podnie™cie swoj praw rŸkŸ. [Brat Branham przerywa _ wyd.] JeŒeli jest kto™ przeciw, podnie™ swoj praw rŸkŸ. [Brat Branham przerywa _ wyd.] …‚ PragnŸ powiedzieø tym braciom, którzy stoj w obecnej chwili u stóp tego krzyŒa, Œe ten zbór stuprocentowo (bez Œadnego gosu przeciw), uwaŒa was wszystkich za godnych w oczach BoŒych do tej usugi, do której was Bóg powoa. …ƒ OtóŒ, Ty powiedziae™: Niechaj oni zostan najpierw wypróbowani, a zobaczymy, czy oni pragn tej usugi”. Za kilka tygodni, o ile Bóg pozwoli, powrócŸ tutaj, by woŒyø rŸce na tŸ grupŸ mŸŒczyzn, by ich oficjalnie ustanowiø do zarzdu _ wzglŸdnie za diakonów oraz skarbnika tego ko™cioa. Sko§my teraz nasze gowy na chwilŸ: …„ Panie, my jeste™my szczŸ™liwi dzisiaj wieczorem, Œe na ziemi Œyj jeszcze mŸŒczy›ni, którzy potrafi chodziø poboŒnie przed ™wiatem; tak poboŒnie, Œe kaplica, posiadajca tak skrupulatny regulamin, jaki ma ta, moŒe wybraø na drodze gosowania piŸciu mŸŒczyzn na pozycjŸ jej wodzów, bez jednego gosu przeciw. Cieszymy siŸ z nich i odczuwamy, Œe Ty bye™ z nami w podejmowaniu tych decyzji _ zarzd i my pastorzy. …… BoŒe, bogosaw tych mŸŒczyzn. I niechaj oni suŒ na tym stanowisku z caych swoich serc, wiedzc, Œe ono nabywa poprzez nich wysok rangŸ w USTANOWIENIE DIAKONÓW 249 Niebiosach. Pewnego dnia, kiedy KsiŸgi Niebios zostan zamkniŸte, niechby KsiŸga niebia§skich istot w tej wielkiej KsiŸdze Niebios bya otwarta, niechby ich imiona byy stuprocentowo przed Bogiem i Zbawicielem i przed wszystkimi Niebia§skimi zastŸpami, aby byli tak samo w Jego Królestwie. Bogosaw ich, Panie, i niechby oni dobrze suŒyli na tym stanowisku. DziŸkujemy Ci za nich w Imieniu Jezusa. Amen. …† PragnŸ wam teraz u™cisnø donie, [Brat Branham u™ciska ich donie _ wyd.] Bracie Harnard i bracie Zable, i bracie Collins, bracie Hickerson i bracie Taylor _ jeste™my szczŸ™liwi, gdy wiemy, Œe przez cay czas mieli™my spoeczno™ø z takimi powaŒanymi mŸŒami. Niech was teraz Bóg bogosawi. I my was zobaczymy niebawem, skoro tylko trochŸ odpocznŸ i powrócŸ, i zobaczŸ, jak siŸ wam podoba wasz urzd. W porzdku, na podstawie ich gosowania _ ja my™lŸ, Œe to byo stuprocentowo, nie byo Œadnego gosu przeciw. …‡ O, czy siŸ nie cieszycie, Œe siŸ dzisiaj jednoczycie z lud›mi, którzy potrafi Œyø przed Bogiem poboŒnie i Œyø przed tym obecnym ™wiatem w tym stanie? To jest cudowna rzecz. …ˆ I ja siŸ tak cieszŸ dzisiaj wieczorem, kiedy wiem, Œe mam przywilej mieø tych mŸŒów i ten zbór za moich przyjació. Ja siŸ tak cieszŸ, Œe Bóg pozwoli mi siŸ zjednoczyø z Jego Ko™cioem po caym ™wiecie. O, oni s wzgardzeni i odrzuceni, i obmawiani, i jak powiedziaem dzisiaj do poudnia w moim poselstwie, moŒe tylko tymi depczcymi boto”, tak na nich patrzy ten ™wiat jako na bandŸ fanatyków”, lecz Bóg patrzy na nich jako na Swoje dzieci. Ja siŸ tak bardzo cieszŸ z tego. Oni wam moŒe nie bŸd mogli powiedzieø, ile mil jest na ksiŸŒyc. Oni wam byø moŒe nie bŸd mogli powiedzieø o caym systemie sonecznym i jak on funkcjonuje. Lecz jest pewna rzecz, któr oni z pewno™ci wiedz: Oni znaj godzinŸ, gdy siŸ narodzili na nowo. Ja siŸ tak cieszŸ z nich. …‰ A jako mae podobie§stwo, którego siŸ nauczyem, ja to pragnŸ dzisiaj wieczór poczyø z moimi dwoma córeczkami, aby nam to trochŸ bardziej przybliŒyø, by to uczyniø dla nas rzeczywistym, Œeby™cie zrozumieli znaczenie tego. Pewnego poranka, kiedy wstaem z óŒka^ Mam dwie córeczki. Jedna nazywa siŸ Rebeka, a druga Sara, i one s córeczkami taty. …Š I mam maego syna, Józefa. Pewnej nocy powracaem z Chattanooga ze zgromadzenia, gdy tam byem na tej ostatniej kampanii. I jechaem samochodem razem z moim najstarszym synem Billy. Jego Œona i Meda byy w samochodzie, oraz dziewczynki. I nikt nie powiedzia ani sowa, gdy jechali™my wokó kilku bloków w mie™cie. Ja ciem naprawdŸ twardo do tych ludzi owego wieczora z powodu tego, jak oni postŸpuj. A nikt nie powiedzia ani sowa. A may Józef przysun siŸ i chwyci mnie za ramiŸ i powiedzia: Tato, ty ale gosie™ dzi™ wieczorem!” …‹ A dzisiaj rano, kiedy wychodziem i szedem na Ósm i Dziesit ulicŸ, wzglŸdnie ulicŸ Penn i Dziesit, nikt nie powiedzia ani sowa, Œona i dwie dziewczyny. A may Józef chwyci mnie znowu za rŸkŸ i powiedzia: Tato, mi siŸ z pewno™ci podobao to kazanie dzisiaj do poudnia”, rzek on. Rzekem: Hm, mam jednego entuzjastŸ, jest to mój syn”. †‚ A odno™nie naszych maych powiem: Wstaem pewnego poranka i siedziaem w pomieszczeniu, a maa Becky wybiega i rzeka _ usiada okrakiem na mojej nodze, objŸa mnie swoim ramieniem i rzeka, Œe jest ma dziewczynk taty. I ona mnie obejmowaa. A maa Sara wyskoczya z óŒeczka w swojej maej piŒamie i powiedzmy, Œe przybiega nastŸpnie. Ona jest ma dziewczynk z brzowymi oczami. 250 MÓWIONE S~OWO †ƒ Maa Rebeka rzeka: O, Saro, nie trzeba ci przychodziø, poniewaŒ ja mam caego tatŸ dla siebie. Tata jest cay mój!” A maa Sara, jej mae wargi opady i spu™cia swe mae brzowe oczy. Skinem w ten sposób i wysunem drugie kolano, i ona przysza, i usiada na nim okrakiem. †„ Becky ma duŒsze nogi, wiŸc one siŸgay na podogŸ. Maa Sara siŸ kiwaa, wiŸc objem SarŸ obiema rŸkami. Maa Sara zerknŸa na RebekŸ i powiedziaa: Rebeko, ty moŒe masz caego tatŸ, lecz tata ma ca mnie!” †… I ja my™lŸ, Œe tak wa™nie jest tutaj. My byø moŒe nie znamy caej teologii i wszystkich wspaniaych greckich sów; ta grupa ludzi ich moŒe nie zna. Lecz jedna rzecz jest pewna, ja wierzŸ, Œe Jezus ma nas wszystkich. Amen. W porzdku, bracie Neville.