Syrenka nr 142 - „Solidarność” MZA i TW

Transkrypt

Syrenka nr 142 - „Solidarność” MZA i TW
ISSN 1640-9566
czerwiec 2010
30 LAT NSZZ SOLIDARNOŚĆ
Dzisiaj, po trzydziestu latach od powstania NSZZ „Solidarność” Polska wygląda inaczej niż w 1980 roku. Jesteśmy
w Unii Europejskiej, mamy wolne media, możemy bez ograniczeń komunikować się z całym światem. Jednak nie zawsze
tak było.
W 1980 r. robotnicy podjęli walkę o godne życie, o prawo do
wyrażania swoich poglądów o wolność. W tamtych czasach,
upominanie się o swoje prawa wymagało dużo odwagi. Wcześniej, kiedy Polacy dopominali się o swoje prawa, zawsze kończyło się to tragicznie. Wydarzenia w Poznaniu w 1956 r., na
Wybrzeżu w 1970 r., w Radomiu, komunistyczne władze
krwawo tłumiły. Pomimo represji, pragnienie życia w normalnym kraju było silniejsze. Z tego pragnienia powstał NSZZ
„Solidarność”.
Za początek powstania Związku uznaje się strajk w Stoczni
Gdańskiej w sierpniu 1980 r. Jednak już w lipcu tamtego roku
z powodu podwyżki cen mięsa, robotnicy z Wytwórni Sprzętu
Komunikacyjnego PZL Świdnik rozpoczęli strajk. Tak rozpoczął się „Lubelski Lipiec”. W kolejnych dniach dołączyli do
nich pracownicy innych lubelskich zakładów pracy m.in. Fabryki Maszyn Rolniczych Agromet, Lubelskie Zakłady Naprawy Samochodów Ciężarowych, Lubelskie Zakłady Przemysłu
Skórzanego oraz Lokomotywownia PKP. 17 lipca strajkować
zaczął największy zakład w Polsce południowo-wschodniej Huta Stalowa Wola. Strajki w Hucie trwały do 23 lipca.
Wszystkie „Strajki Lubelskie” trwały do 25 lipca. Łącznie protestowało wtedy ponad 150 zakładów i ok. 50 tysięcy osób. 14
sierpnia strajk rozpoczęli pracownicy Stoczni Gdańskiej. Domagali się przywrócenia do pracy Anny Walentynowicz i Lecha Wałęsy, wzniesienia pomnika Ofiar Grudnia 1970 r., gwarancji nie represjonowania strajkujących, podwyżek płac o 2
tys. zł oraz zasiłków rodzinnych jak w MO. Po tym, jak dyrekcja stoczni wyraziła zgodę tylko na trzy pierwsze żądania, rozpoczął się strajk okupacyjny. Po kilku dniach stoczniowcy
uzyskali to, czego się domagali. Ogłoszono zakończenie strajku, ale w stoczni pojawiała się delegacja 21 zakładów pracy z
Bogdanem Lisem i Andrzejem Gwiazdą. Zaapelowali o kontynuowanie strajku. Trzy kobiety - Alina Pienkowska, Anna Walentynowicz i Ewa Ossowska zamknęły bramę Stoczni, aby
powstrzymać stoczniowców przed opuszczeniem Stoczni.
Można powiedzieć, że to one uratowały strajk.
Później wydarzenia potoczyły się jak lawina. Powstał Miejski
Komitet Strajkowy z Wałęsą jako przewodniczącym, do
strajku zaczęły się przyłączać inne zakłady pracy z całej Polski. Protesty zmusiły władze do negocjacji, a następnie do
podpisania porozumień. Jednym ze zrealizowanych postulatów pracowników było utworzenie niezależnych, samorządnych związków zawodowych. 17 września w Gdańsku
przedstawiciele zakładów pracy z całej Polski powołali ogólnopolski Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność” oraz Krajową Komisję Porozumiewawczą. Nazwę
zaproponował Karol Modzelewski. 24 września „S” złożyła
w Sądzie Wojewódzkim w Warszawie wniosek o rejestrację
i statut.
I chociaż tzw. karnawał „Solidarności” został przerwany
wprowadzeniem przez władze stanu wojennego, Związek
przetrwał. Co więcej, odwaga i niezłomna walka tysięcy ludzi przyczyniły się do odzyskania niepodległości przez Polskę i końca komunizmu. Już na zawsze będziemy pierwszym
w środkowo-wschodniej Europie wolnym i niezależnym
związkiem zawodowym. My członkowie NSZZ „Solidarność” jesteśmy i będziemy dumni ze swojego rodowodu
zrodzonego w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 r.
PRZEWODNICZĄCY MA GŁOS
Rozmowa z przewodniczącym NSZZ „Solidarność” MZA i TW, Leszkiem Grzechnikiem
Red. - Przez blisko 20 lat pełniłeś funkcję
wiceprzewodniczącego MKZ NSZZ "S" w
MZA i TW. Jakie najważniejsze cele wyznaczyłeś na najbliższe lata?
Leszek Grzechnik - Za najważniejszy cel
uznaję stabilizację w zatrudnieniu i konsekwentny wzrost wynagrodzenia pracowników. Podejmę działania, które zabezpieczą
pod tym względem członków NSZZ „Solidarność” w obu Spółkach. Nie poczuwam się do obowiązku działania w tym
względzie na rzecz innych niż członkowie
NSZZ „Solidarność”, nie mam ich upoważnienia jak i mandatu, a członkowie
NSZZ „Solidarność” w każdej chwili rozliczą mnie surowo z mojej pracy.
W latach 1988-2009 związek, w którego
władzach byłem wiceprzewodniczącym,
nadawał ton zmianom w MZK, a później
w MZA i TW. Razem z przewodniczącym
Związku ja i nasi koledzy pracujący w
Związku uczyliśmy się działać w nowych
realiach gospodarczych. Poznawaliśmy
ludzi pełniących funkcje kierownicze w
tym przedsiębiorstwie, ich sposób myślenia oraz możliwości, które są związane z
ich stanowiskami w Firmie. Inspirowaliśmy, współtworzyliśmy i czynnie uczestniczyliśmy w tworzeniu pakietów rozwiązań prawnych zmieniających MZK i poprawiających sytuację pracowników. Patrząc z perspektywy 20 minionych lat uważam, że nie zmarnowaliśmy i nie przespaliśmy tych lat.
Uważam, że prawo dotyczące obowiązków pracowniczych powinno być surowe
ale sprawiedliwe, powinno oceniać zachowania pojedynczego pracownika, a dobry
lub wzorowy pracownik powinien być
właściwie wynagradzany i mieć prawo do
przywilejów związanych z długoletnią pracą Z tych moich przemyśleń, które w dużej
części miałem możliwość realizacji szczególnie w latach dziewięćdziesiątych
oraz ostatnich jestem dumny i szczycę się
nimi. Uważam, że ludzie, którzy we własnym sumieniu czują się dobrymi lub bardzo dobrymi pracownikami w MZA i TW
Pisać każdy może
Zespół redakcyjny, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom naszych czytelników,
postanowił stworzyć w naszej gazecie
dział łączności z czytelnikami. Oczekujemy na ciekawe wiadomości - dobre i
złe - z życia zakładów oraz na propozycje innych tematów.
Nasz adres: NASZA SYRENKA
Biuletyn NSZZ „Solidarność” MZA i TW
01-106 Warszawa, ul. Redutowa 27
tel./fax 837 93 51
e-mail: [email protected]
2
(a tacy stanowią bezwzględną większość w
obu Firmach) nie mają
powodu do obaw o swą
przyszłość pod względem pewności zatrudnienia, wysokości i
pewności swych zarobków. Celem, który wyznaczyłem sobie oraz
Prezydium, którym
mam zaszczyt kierować, będzie współtworzenie prawa, które będzie jasne i precyzyjne,
będzie określać odpowiedzialność jednostki,
a nie grupy i będzie nagradzać wyższymi zarobkami.
Red. - W MZA i TW trwają prace nad
zmianami w zasadach wynagradzania.
Jak oceniasz te prace i jakie cele strategiczne wyznaczasz dla NSZZ "S" w tych
ważnych dla pracowników uregulowaniach?
Leszek Grzechnik - Cel najważniejszy, to jasny i zrozumiały Regulamin
Wynagradzania lub bardziej pożądany
Układ Zbiorowy Pracy. To co dziś zaproponowała administracja TW, jest
przełożeniem na papier dyskusji toczonych przez lata podczas spotkań ze
Związkiem przy podwyżkach wynagrodzeń, tworzeniu i modyfikowaniu zarządzeń w sprawie premii zadaniowej,
uznaniowej i obecnie efektywnościowej. Zrealizowany zostanie postulat
Związku, który dla pracowników zaplecza wprowadzi ryczałt miesięczny w
stałej wysokości, w miejsce stawki godzinowej. Podczas kilku spotkań z
przewodniczącymi komisji wydziałowych NSZZ „Solidarność”, na których
omawiano proponowane przez administrację propozycje zmian, wypracowana została propozycja „naszego Związku”, która różni się od administracyjnej. NSZZ „Solidarność” proponuje
włączyć każdemu pracownikowi 20%
wysługi, a pozostawić wysługę w wysokości 10% jako obecnie wypłacany
dodatek, i przywilej integrujący dla
nowych pracowników w TW. Nasz wariant jest droższy kosztowo, nie likwidujący (pożądanego przez administrację TW) pojęcia „wysługi” i „daje” starym, z trzydziestoletnim stażem pracownikom, przyrost wynagrodzenia.
Inne zmiany, o których Zarząd TW
rozmawia z NSZZ „Solidarność” (i innymi organizacjami zw. zaw.), dotyczą
likwidacji dodatku funkcyjnego dla
mistrzów, dyspozytorów, specjalistów i
kierowników różnych stopni. Likwida-
cja nastąpiłaby poprzez włączenie dodatku
funkcyjnego w dotychczas wypłacanej wysokości do płacy zasadniczej.
Zaprezentowano wariant likwidacji akordu
w TW. Każdy z około 190 pracowników
akordowych w ZNT T3, zostanie indywidualnie przeliczony, a jego dotychczasowa
płaca akordowa (i jak informowałem
wcześniej indywidualna wysługa za lata
pracy) zostanie podzielona na: płace zasadniczą, dodatek wyrównawczy oraz premie zadaniową w wysokości 500 zł na jednego pracownika akordowego, lub 1.500
dla jednego brygadzisty pracującego w
akordzie. Rozmowy trwają, a będąc przewodniczącym Związku zaproponowałem
podczas jednego ze spotkań, by rozmowy
na ten temat toczyły się w obecności zainteresowanych pracowników T3, na świetlicy zakładowej. Propozycja została przyjęta
przez administrację - podobny sposób prowadzenia dyskusji, widzę w innych sprawach pracowniczych, istotnych dla pracowników TW.
Red. - W kwietniowym numerze „Naszej
Syrenki” - „Solidarność” dała nadzieję na
podwyżkę płac. Jak traktować głosy - cytuję: „żenująca podwyżka o 20 gr”?
Leszek Grzechnik - Każda podwyżka płac
dla pracowników jest korzystna, nie rozumiem określenia „żenująca” - rozumiem i
utożsamiam się z poglądem: „niewystarczająca”, „niska” itd.. Deklaruję, że jako
Przewodniczący Związku będę prowadził
rozmowy o każdej możliwej podwyżce płac
dla pracowników (tam, gdzie będzie to możliwe - głównie dla członków Związku), czyniąc by jej wysokości była jak najbardziej
satysfakcjonująca.
Kierowcy autobusów, w porównaniu do
szeregowych pracowników umysłowych i
pracowników zaplecza mają niekorzystną
proporcję stawek płacy zasadniczej.
NSZZ „Solidarność”, już w 2009 roku
wnioskował do Zarządu MZA o podwyższenie stawki osobistego zaszeregowania z
(Ciąg dalszy na stronie 3)
BŁOGOSŁAWIONY KAPELAN "SOLIDARNOŚCI"
Ponad 20 tys. członków NSZZ „Solidarność’ wzięło udział 6 czerwca w
beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki.
Kapelan „Solidarności” został beatyfikowany jako męczennik za wiarę. Uroczystości beatyfikacyjne odbyły się na
Placu Piłsudskiego. Przewodniczył im
abp. Angelo Amato, prefekt Kongregacji ds. beatyfikacji i kanonizacji. Po
nich, Traktem Królewskim procesja z
relikwiami nowego beatyfikowanego
przeszła do Świątyni Opatrzności Bożej
na warszawskim Wilanowie. Następnie
relikwie ks. Jerzego Popiełuszki wniesiono do Panteonu Wielkich Polaków w
Świątyni Opatrzności Bożej. Umieszczone w szklanej szkatule spoczęły
obok symbolicznego grobu Jana Pawła
II, pod portretem kapelana ludzi pracy.
Ksiądz Jerzy Popiełuszko urodził się 14
września 1947 roku we wsi Okopy koło
Sucho woli na Podlasiu. Jego rodzice,
Marianna i Władysław, prowadzili gospodarstwo rolne. Od 1961 roku Jerzy
uczył się w liceum w Suchowoli. Od
dzieciństwa był ministrantem. O tym, że
odpowiedział na powołanie kapłańskie,
powiadomił w czasie balu maturalnego.
Po maturze w 1965 roku wstąpił do
Wyższego Seminarium Duchownego w
Warszawie. Na początku drugiego roku
studiów został wcielony do wojska. W
latach 1966 - 68 odbył zasadniczą służbę wojskową w specjalnej jednostce dla
kleryków w Bartoszycach. Wówczas
wcielanie kleryków do wojska (wbrew
umowie państwa z Kościołem z 1950 r.)
było szykaną władz komunistycznych
wobec Kościoła i niepokornych biskupów. Planowano, że poprzez przemyślny system indoktrynacji prowadzonej
przez wyselekcjonowaną kadrę oficerów
uda się skłonić kleryków do porzucenia
studiów w seminariach. Kleryk - żołnierz Jerzy Popiełuszko wyróżniał się
wielką odwagą w obronie swoich przekonań, co powodowało różne szykany.
Po powrocie z wojska kleryk Jerzy ciężko zachorował. Odtąd do końca życia
będzie borykał się z kłopotami zdrowotnymi.
28 maja 1972 r. został
kapłanem, przyjąwszy
święcenia z rąk księdza
Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Na obrazku
prymicyjnym zapisał znamienne słowa: „Posyła
mnie Bóg, abym głosił
Ewangelię i leczył rany
zbolałych serc”.
Ks. Jerzy pełnił posługę
kapłańską w parafiach:
p.w. Św. Trójcy w Ząbkach i p.w.
Matki Bożej Królowej Polski w Aninie oraz p.w. Dzieciątka Jezus na Żoliborzu. W posłudze duszpasterskiej
szczególnie upodobał sobie pracę z
dziećmi i młodzieżą. Niestety kłopoty ze zdrowiem
nasiliły się. W styczniu
1979 ks. Jerzy zasłabł w
czasie odprawiania Mszy
Św. Po kilkutygodniowym
pobycie w szpitalu nie
wrócił już do zwyczajnej
pracy wikariusza.
Czasem przełomu w życiu
ks. Jerzego stało się lato
1980 r. 31 sierpnia delegacja strajkujących hutników
poprosiła Kardynała Wyszyńskiego o przybycie
jakiegoś kapłana do huty. Kapelan
Prymasa przyjechał do kościoła Św.
Stanisława Kostki. W zakrystii zwrócił się z prośbą do ks. Czarnoty, który jednak przygotowywał się do odprawiania Mszy Św. Wtedy zgłosił
się ks. Popiełuszko.
Oto jak sam ks. Jerzy wspomina wydarzenia tego dnia:
„Tego dnia i tej Mszy św. nie zapomnę do końca życia. Szedłem z
ogromną tremą. Już sama sytuacja
była zupełnie nowa. Co zastanę? Jak
mnie przyjmą? Czy będzie gdzie odprawiać? Kto będzie czytał teksty?
Śpiewał? Takie, dziś może naiwnie
brzmiące pytania, nurtowały mnie w
drodze do fabryki. I wtedy przy bramie przeżyłem pierwsze wielkie zdumienie. Gęsty szpaler łudzi uśmiechniętych i spłakanych jednocześnie. I oklaski. Myślałem, że ktoś
ważny idzie za mną. Ale to były
oklaski na powitanie pierwszego w
historii tego zakładu księdza przekraczającego jego bramy. Tak sobie
wtedy pomyślałem - oklaski dla Kościoła, który przez trzydzieści lat
wytrwałe pukał do fabrycznych
bram. Niepotrzebne były moje oba-
wy - wszystko było przygotowane: ołtarz na środku placu fabrycznego i
krzyż, który potem został wkopany przy
wejściu, przetrwał ciężkie dni i stoi do
dzisiaj otoczony cięgle świeżymi kwiatami, i nawet prowizoryczny konfesjonał. Znaleźli się także lektorzy. Trzeba
było słyszeć te męskie głosy, które niejednokrotnie przemawiały niewyszukanymi słówkami, a teraz z namaszczeniem czytały święte teksty. A potem z
tysięcy ust wyrwało się jak grzmot: Bogu niech będą dzięki! Okazało się, że
potrafią też i śpiewać o wiele lepiej niż
(Ciąg dalszy na stronie 4)
PRZEWODNICZĄCY MA GŁOS
(Ciąg dalszy ze strony 2)
obecnej 13,70 zł do nowej, w wysokości
15 zł za godzinę pracy. Pod pojęciem podwyżki, rozumiemy przyrost wynagrodzenia, nie zamianę dzisiejszej premii motywacyjnej na podwyższenie stawki. NSZZ „
Solidarność” na podstawie rozmów z Zarządem Spółki jak też z wypowiedzi publicznych Prezesa Zarządu wnioskuje, że
jeszcze w tym roku spełniony zostanie postulat, który ustali nową stawkę dla kierowców autobusów na poziomie 15 zł za 1
godzinę pracy, nie naruszając innych
składników wynagrodzenia.
Kolejną sprawą są kończące się negocjacje w
sprawie zmiany dotychczasowych: premii
efektywnościowej, nagrody uznaniowej w
jedną, premię regulaminową. W przypadku
pracowników ruchu, jej wysokość ma wynieść 1000 zł na jeden etat (brutto). Pozostali
pracownicy, objęci zostaną regulaminem premiowania odpowiednio na poziomie 600 zł
(zaplecze) i 500 zł (szeregowi umysłowi) umysłowi funkcyjni, będą zgodnie z zapisami regulaminu mogli otrzymać dodatek
efektywnościowy i premię zadaniową jako
sumę 350 zł na etat + 5% dodatku zadaniowego liczonego od stawki zasadniczej.
Pierwotnie Zarząd zakładał wprowadzenie
regulaminu od II kwartału br., realnie nowe zasady zaistnieją od września lub października 2010 roku.
3
BŁOGOSŁAWIONY KAPELAN "SOLIDARNOŚCI"
(Ciąg dalszy ze strony 3)
w świątyniach.” Działalność duchownego sprawia, że staje się On celem ataków władz. Mnożą się zdarzenia, mające służyć zastraszeniu powszechnie szanowanego kapłana, także poprzez powodowanie zagrożenia jego życia. Dwukrotnie włamano się do Jego mieszkania, nieustannie śledzono, niszczono samochód, nieznani sprawcy wrzucili do
mieszkania ładunek wybuchowy. Dwukrotnie ksiądz Popiełuszko uczestniczył
w wypadkach samochodowych, które
sprawiały wrażenie wcześniej przygotowanych. Nieustannie wysyłano pisma
urzędowe do hierarchów Kościoła z zarzutami, że kazania głoszone w Kościele
p. w. Św. Stanisława Kostki „godzą w
interesy PRL”.
We wrześniu 1983 r. wiceprokurator
wojewódzki Anna Jackowska wszczęła
śledztwo w sprawie nadużywania wolności sumienia i wyznania na szkodę
PRL, a 12 grudnia - postawiono ks. Jerzemu zarzuty. To rozpoczęło wyjątkowo trudny czas w Jego życiu. Od stycznia do czerwca 1984 roku był przesłuchiwany 13 razy. Raz aresztowany,
uwolniony po interwencji Kościoła. Został oskarżony, ale uwolniony od kary
na mocy amnestii z 1984 r. Przez
wszystkie te dni towarzyszyła Mu modlitwa i pomoc Ks. Teofila Boguckiego,
biskupów warszawskich, przyjaciół i
parafian.
Szczególnie brutalne ataki były związane z oszczerczą kampanią prowadzoną
przez ówczesnego rzecznika prasowego
rządu Jerzego Urbana (pod pseudonimem Jana Rema).
19 października 1984 roku duchowny
przebywał w Bydgoszczy, w parafii p.w.
Świętych Polskich Braci Męczenników,
na spotkaniu modlitewnym w Duszpasterstwie Ludzi Pracy. Pomimo nalegań
gospodarzy postanowił wrócić do Warszawy jeszcze tego samego wieczora.
Na drodze do Torunia, niedaleko miejscowości Górsk, samochód księdza Popiełuszki, prowadzony przez Waldemara
Chrostowskiego, został zatrzymany przez
umundurowanych milicjantów ruchu drogowego (w rzeczywistości funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa). Waldemar
Chrostowski został zmuszony do oddania
kluczyków i przejścia do milicyjnego samochodu, gdzie skuto go kajdankami. Natomiast esbecy Grzegorz Piotrowski i Waldemar Chmielewski zmusili ks. Jerzego,
aby wysiadł z samochodu. Ogłuszyli Go
silnym uderzeniem w głowę, zakneblowali
usta i wrzucili do bagażnika. Odjechali. W
czasie jazdy Waldemar Chrostowski wyskoczył z pędzącego samochodu i natychmiast zaczął szukać pomocy.
4
20 października w wieczornym wydaniu Dziennika Telewizyjnego podano
informację o porwaniu ks. Jerzego. W
kościele Św. Stanisława Kostki zebrało
się kilka tysięcy wiernych, aby modlić
się. Jeszcze tego samego wieczoru odprawiono Mszę św. w intencji uratowania księdza. Odtąd modlitewne czuwanie będzie trwać dzień i noc, aż do dramatycznej chwili poznania prawdy, a
potem - pogrzebu.
30 października podano informację o
odnalezieniu w Wiśle zwłok ks. Popiełuszki. Trumnę ze zwłokami przewieziono do Kościoła p.w. Św. Stanisława Kostki wieczorem 2 listopada. Następnego dnia odbył się pogrzeb, w którym wzięło udział ponad
500 tysięcy warszawiaków i delegacji z całej Polski.
Proces zabójców ks. Jerzego rozpoczął się w Toruniu 27 grudnia 1984
r. Już niebawem okazało się, że władze starannie wyreżyserowały jego
przebieg. Za pozwoleniem sędziów,
proces często zamieniał się w sąd
nad księdzem. Padały oszczerstwa.
Bezdusznie przyzwalano na bezczeszczenie pamięci o ofierze.
Szczególnie arogancko zachowywał
się główny oskarżony, Grzegorz Piotrowski. Nie było w nim nawet śladu
skruchy.
Sąd wydał wyrok skazujący Grzegorza Piotrowskiego i Adama Pietruszkę na 25, Leszka Pękalę na 15, a
Waldemara Chmielewskiego na 14
lat więzienia.
Proces nie odpowiedział na najważniejsze pytanie: kto wydał rozkaz
zamordowania księdza Jerzego? Do
dziś nie znamy odpowiedzi. Wszyscy
zabójcy opuścili już więzienia.
POŻYJEMY
ZOBACZYMY
Słów kilka o nowej premii dla motorniczych Tramwajów Warszawskich.
Wieści o pieniądzach, sposobach wynagradzania, motywowania pracowników
służby ruchu do lepszej pracy, rozchodzą się szybciej niż błyskawica. Nic w
tym złego, ale pracownicy sami tworzą
plotki, własne informacje na ten temat,
często niespójne z tym, co jest zapisane
w treści wiążących dokumentów. Zacytujmy więc dokument jako lekturę i
pewnik informacyjny tłustym drukiem:
§ 4 Dla motorniczych z liczbą przyśpieszonych odjazdów na poziomie
0%, jeśli ich czas pracy na wozie wynosi nie mniej niż 60% wymiaru czasu
pracy określonego w umowie o pracę,
tworzy się fundusz premiowy z przeznaczeniem na dodatkową premię w
wysokości 300 zł miesięcznie proporcjonalnie do wymiaru czasu pracy
określonego w umowie o pracę .
Wszystko jasne i zrozumiałe w treści
tego zapisu. Zarząd TW uzgodnił go ze
stroną związkową wszystkich ZZ w naszej firmie. Termin realizacji i rozliczenia motorniczych z przyśpieszeń na poziomie 0,0% będzie nagradzany od
czerwca 2010 r. Teraz powstaje pytanie
czy poprawi się punktualność kursowania tramwajów??? - Miejmy taką nadzieję, Dopowiem złośliwie od siebie
samego: będzie gorzej a nie lepiej ze
wskaźnikiem punktualności. Chcę się
mylić, jednak doświadczenie zawodowe
i znajomość mentalności moich kolegów
i koleżanek skłania mnie do takiego poglądu. Wszyscy będą bardziej wnikliwie
śledzić wskazania SNRT i obawiając się
chwilowych wskazań odchyłki odjazdu
na plus, będą jechać na ciągły minus,
czyli będą jeździć z minimalnym opóźnieniem, co pewnie sprawi, że tych kursów o punktualności na 99,0% będzie
jeszcze mniej niż dotychczas. Jak długo
będzie istnieć ta dodatkowa premia???
POŻYJEMY ZOBACZYMY. Ot, wyjaśniłem sens tytułu.
Opracował -Krzycho77
PS: pismo w sprawie: ZASADY tworzenia funduszu premii motywacyjnej
oraz nabywania prawa do premii
przez pracowników w okresie od l
czerwca 2010 roku (zwanej dalej zasadami). Zostały opublikowane na tablicach ogłoszeń w zakładach pracy i zawierają szczegółowe informacje przyznawania premii dotyczące innych grup
pracowniczych. Pismo od Zarządu TW
wpłynęło do Sekretariatu NSZZ Solidarność dn 19-05-2010
90 LAT AUTOBUSÓW MIEJSKICH W WARSZAWIE
Autobusy pojawiły się w Warszawie
znacznie później od tramwajów. Ich
pierwsze zastosowanie do obsługi ruchu
miejskiego wiązało się prawdopodobnie z
eksplozją kotła w znajdującej się przy ul.
Przyokopowej elektrowni tramwajowej, w
wyniku której od 13 kwietnia do 23 maja
1917 r. jeżdżące wówczas już od dziewięciu lat po Warszawie tramwaje elektryczne
stały bezczynnie. Autobus kursował na
trasie plac Zbawiciela - plac Krasińskich,
najprawdopodobniej po trasie tramwajowej „trójki”. Regularną komunikację autobusową zaczęto organizować po I wojnie
światowej. W tym celu sprowadzono z
zagranicy 26 austriackich autobusów piętrowych firmy „Saurer” i 30 niemieckich
firmy „Benz-Gaggenau”. Pierwsze z nich
wyruszyły na miasto 29 czerwca 1920 r.
podczas strajku warszawskich tramwajarzy. Trasę drugiej w historii warszawskiej
linii autobusowej (oznaczonej numerem
„l”) wyznaczono z Placu Zamkowego na
Plac Zbawiciela.
AUTOBUSY W WOJNIE POLSKO BOLSZEWICKIEJ
Ciekawym epizodem w historii pierwszych warszawskich autobusów był ich
udział w tzw. Bitwie Warszawskiej 1920 r.
Mało kto wie, że to właśnie warszawskie
autobusy - na wzór paryskich taksówek woziły wówczas żołnierzy na najbardziej
zagrożone przez bolszewików odcinki
frontu. Z powierzonego im zadania kierowcy warszawskich autobusów wywiązali się znakomicie - za co 23 sierpnia 1920
r. otrzymali specjalne podziękowanie od
gen. Hallera.
SKROMNA KOMUNIKACJA
Komunikacja autobusowa nie miała jednak
z początku w Warszawie zbyt wiele szczęścia. W latach 1920 - 1925 uruchomiono w
Warszawie zaledwie cztery linie autobusowe, których przebieg był następujący.
Linia „1”: Plac Zamkowy, Most Kierbedzia, Zygmuntowska, ul. 11 Listopada,
Białołęcka, Nowe Bródno, czas przejazdu
32 min.
Linia „2” Plac Zamkowy, Podwale, Świętojerska, Nalewki, Pokorna, Szosa Marymoncka, Marymont - 36 min.
Linia „3” Plac Zamkowy, Most, Zygmuntowska, Floriańska, Szeroka, Targowa,
Grochowska, Dworzec Wschodni, 31 min.
Linia „4” (uruchomiona w listopadzie
1921 r.): Dworzec Główny, Marszałkowska, Piękna, Górna, Czerniakowska (do
Wójtówki), 32 min.
Autobusy - od 1924 r. kursujące już tylko
na dwóch trasach (nie licząc jeżdżących po
nie zelektryfikowanej wówczas trasie
tramwajowej na ul. Odrowąża podczas
budowy linii na Brudno „autotramów” czyli autobusów wyposażonych w koła
tramwajowe) jeździły po Warszawie do
końca października 1925 r. Potem komunikację autobusową zawieszono.
Przyczyną tego posunięcia były dwa
założenia: że autobusy są w mieście
jedynie środkiem zastępczym dla tramwajów, oraz że używanie samochodów
na trasach peryferyjnych (gdzie tramwaje nie docierały) o złej nawierzchni i
nie najwyższej frekwencji jest ekonomicznie nieopłacalne.
AUTOBUSY PRZYWRÓCONE
Ponowne uruchomienie komunikacji
autobusowej nastąpiło 29 czerwca 1928
r. Tym razem wozy wchodzącej w
skład koncernu Schneider - Creuzot
francuskiej firmy „Somua” wyruszyły
na trasę linii „A” biegnącej z Placu Teatralnego na Plac Zbawiciela. Kursujące co sześć minut pojazdy pokonywały
tą liczącą 3,425 km trasę w 18 minut.
W następnych latach uruchomiono kolejne linie autobusowe, oznaczane literami - A-bis, B, C, D itd. Przed wybuchem II wojny światowej było w Warszawie 20 linii autobusowych, z których trzy ostatnie uruchomiono 1 maja
1939 r. Przeciętna długość linii autobusowej w dniu 31 marca 1939 r. wynosiła 4,17 km. 17 istniejących w tym dniu
linii autobusowych obsługiwane było
przez 132 pojazdy.
JAKIE BYŁY?
Jak wyglądały przedwojenne warszawskie autobusy? Najstarsze z nich - jeżdżące w latach 1920 - 1925 „Saurery”
i „Benzy - Gaggenau'y” - były faktycznie bardzo staroświeckie. Pierwsze były de facto ciężarówkami, w których na
miejscu skrzyni znajdowała się piętrowa, przeszklona buda dla pasażerów
(na piętro - które w sześciu z siedemnastu tego typu wozach było nie zadaszone, wchodziło się po znajdujących się z
tyłu autobusu krętych schodkach). Drugie wyglądały jak powiększona wersja
typowych samochodów osobowych z
lat 20-tych. Nieco bardziej zbliżone do
obecnych autobusów - choć wciąż bardzo od nich różne - były wprowadzone
w 1928 r. autobusy „Somua”. Pojazdy
te - z powodu charakterystycznej, wysuniętej do przodu i zwężającej się maski silnika zwane przez warszawiaków „świniami” lub „mopsami” stanowiły charakterystyczny element warszawskiej ulicy do końca okresu przedwojennego. Do autobusów tych wchodziło się przez znajdującą się z tyłu
otwartą, obniżoną platformę.
Najbardziej współcześnie wyglądały
jeżdżące od 1937 r. autobusy Mercedes
Benz, Biissing 650 TU, Henschel i
Chevrolet 183 FS. To właśnie w tych
wprowadzonych niedługo przed wojną
pojazdach pojawiły się takie rozwiąza-
nia, jak umieszczenie silnika pod podłogą
(dzięki czemu znikła wysunięta do przodu
maska silnika), a także automatyczne
otwieranie i zamykanie drzwi. Opisy i
zdjęcia większości typów przedwojennych
warszawskich autobusów można zobaczyć
w serwisie warszawskiej komunikacji
miejskiej „przegubowiec”.
Bartłomiej Kozłowski
Źródło: http://kalendarium.polska.pl/
TRAMWAJE
WARSZAWSKIE NOWA ERA
W nocy z 18 na 19 maja przyjechał do
Warszawy pierwszy ze 186 nowoczesnych
tramwajów typu 120Na „Swing”. Pojazdy
te odmienia oblicze komunikacji miejskiej
w stolicy.
Swingi to składy o nowoczesnej konstrukcji i wyglądzie - niskopodłogowe, klimatyzowane, wyposażone w biletomaty i elektroniczną informację pasażerską oraz monitoring. Nowe składy dostarczane będą do
Warszawy etapami. Do końca tego roku
przyjedzie ponad 30 Swingów, a do EURO 2012 po stolicy będzie ich już jeździć
120.
186 nowych tramwajów kosztować będzie
spółkę Tramwaje Warszawskie ok. 1,5
mld zł, z czego część jest dofinansowana z
Unii Europejskiej.
Tramwaj przyjechał na lorze (pojazd specjalny - dostawczy TIR) do Zakładu Eksploatacji Tramwajów (ZET) R1 „Wola”.
Na ulicach Warszawy pojawi się w czerwcu br. kiedy wejdzie do normalnej eksploatacji Tramwajów Warszawskich.
5
SPOTKANIE NA OSTROBRAMSKIEJ
tabor. Jeżeli wygra Solaris, wówczas
na Ostrobramskiej przewidziane jest
usytuowanie wzorcowej autoryzowanej stacji tej marki. Wszystkie Solarisy trafią tym samym do R-3, skąd
do końca roku mają zniknąć wszystkie Ikarusy i Jelcze.
Jednocześnie prezes uspokoił zebranych, że nie są przewidywane zwolnienia, poza wyjątkowymi wypadkami, dotyczącymi raczej spraw regulaminowych i dyscyplinarnych.
Po raz kolejny zebrani podnieśli
kwestię wynagrodzeń kierowców i
zaplecza. Gość omówił pokrótce za31 maja prezes MZA sp. z o.o., Mieczysław Magierski, po raz kolejny spotkał się z pracownikami spółki. Tym
razem do spotkania doszło na Ostrobramskiej (R-3).
Mimo ulewnego deszczu zjawiło się
sporo zainteresowanych. Nic dziwnego,
gdyż chyba każdy jest żywotnie zainteresowany sprawami dotyczącymi swojej
pracy. Pierwszym zatem poruszonym
zagadnieniem była kwestia przyszłości
zakładu. Prezes Magierski poinformował, że w dużej mierze zależy ona od
wyniku trwającego przetargu na nowy
50 NOWYCH
PRZEGUBOWCÓW
We wtorek 11 maja firma Mobilis wygrała przetarg Zarządu Transportu Miejskiego, która firma będzie wozić warszawiaków 50 klimatyzowanymi przegubowymi Solarisami. Przewoźnik szykuje już dla nich nową zajezdnię na Targówku Fabrycznym.
Zarząd Transportu Miejskiego poinformował, że podpisze ośmioletni kontrakt,
który będzie obowiązywać do 2018 r. W
internetowej dogrywce konkurenci (ITS
Michalczewski i firma Veolia) nie zdołali zejść z ceną poniżej tej, którą wcześniej zaproponował Mobilis - 7,56 zł za
każdy kilometr przejechany przez przegubowce. Zgodnie z wymaganiami ZTM
autobusy muszą być nowe, wyposażone
w klimatyzację oraz nowoczesne wy-
6
planowane nowe zasady wynagradzania (m.in. wysługi) oraz premiowania - szczególnie odejście od premii uznaniowych. Przypomniał, że
trwa porządkowanie dotychczasowego, nadmiernie skomplikowanego i
nie do końca adekwatnego systemu.
Przy tej okazji wspomniał też o planowanych zmianach w organizacji pracy m.in. o brygadach kierowców.
Bardziej szczegółowo została omówiona modyfikacja systemu wynagrodzeń zaplecza. Ma on być zróżniświetlacze tras i przystanków, a także miękkie siedzenia. Bezpieczeństwo pasażerów mają monitorować
kamery. Silniki przed pożarem
ochroni automatyczny system gaszenia ognia.
FRUSTRAT MIŚ I AUTOBUS
Zespół przykrych emocji związanych
z niemożnością realizacji potrzeby
lub osiągnięciu określonego celu. Tak
zaczyna się obszerna definicja opisująca objawy tegoż jakże częstego
schorzenia psychicznego.
Zacznijmy temat. Miś o imieniu Józio, który wisi w kabinie autobusu
MZA, cieszy kierowcę Adama Tupacza. - Józio się do mnie uśmiecha, ja
do niego i mam lepszy humor, stojąc
w korku - mówi kierowca. Tak rozpoczyna się ten reportaż o pluszo-
cowany także w zależności od kwalifikacji pracowników, tak, aby mechanik
mógł zarobić nie mniej niż kierowca.
Temu celowi mają służyć także organizowane szkolenia.
Poruszono także kwestię przychodni na
Siedmogrodzkiej. Należy ona do TW i
jest przewidziana do likwidacji. Na to
miejsce jest planowane podpisanie umowy z zewnętrzną przychodnią.
Gorącą dyskusję wywołała sprawa usuwania z pojazdów folii chroniących
przed oślepianiem. Prezes Magierski
tłumaczył, ze dotychczasowa dowolność
ma ustąpić miejsca jednolitym foliom
półprzepuszczalnym zgodnymi z wymogami unijnymi. Inicjatywa w tej sprawie wyszła ze strony ZTM, który powołał się także na przepisy o ruchu drogowym.
Wspomniano także o kiepskiej jakości
umundurowania. Niestety, problem nie
jest łatwy do rozwiązania z uwagi na
znaczne zapasy z poprzednich lat.
Na zakończenie prezes Magierski ponowił apel o zgłaszanie na bieżąco wszelkich problemów, również technicznych,
tak, aby mogły być jak najszybciej rozwiązywane.
wym misiu maskotce Kubusia Puchatka
w TVN Warszawa.
Miało być milutko i przyjemnie zarówno dla kierowcy autobusu miejskiego,
jak i pasażerów, którzy zaglądają przez
szybkę kabiny do szofera i jego misiaczka. Lecz to już koniec tej ciepłej pluszowej opowieści. W dalszej części reportażu całkiem chłodna wypowiedź. Cytat: „Jeśli maskotka poprawia humor
kierowcom, to może im poprawiać poza godzinami pracy - uważa Igor
Krajnow, rzecznik ZTM-u”.
Nie można zmierzyć ilości frustracji żadnym licznikiem-miernikiem, a to, czy pluszowa zabawka przeszkadza kierującemu
pojazdem, tego nie wiem, kierowca wie
najlepiej. Jedno jest pewne lubimy tematy
zastępcze, zwłaszcza gdy zajmujemy stanowiska i sami szukamy jakiegoś zajęcia,
z nudów klepiemy głupoty.
Krzycho77
POMOC PASAŻERÓW
Jest to autentyczna relacja z pracy motorniczego 77 w dniu 12 .05.2010.
Tramwaj linii 4 ruszył z przystanku DW
Wileński w kierunku Bródna. Jest godz.
19.20. - dojechał do pomnika Braterstwa
Broni.
Łup... Łup w kabinę, to pasażerki walą
pięściami w drzwi kabiny motorowego,
aby poinformować, że w tramwaju ktoś
kogoś bije. Motorniczy wzywa pomoc
przez radio. W tym czasie chce widzieć,
co się dzieje w wagonie. Nie widzi nic nie widzi żadnych bandytów. W wagonie
13N jest około 100 osób albo i więcej. Tramwaj stoi pomiędzy cerkwią a pomnikiem tych
zaspanych żołnierzy. Ktoś pociągnął hamulec
bezpieczeństwa.
W trakcie rozmowy przez radio motorniczy kątem oka zobaczył wyskakującego przez okno mężczyznę {małolata}.
Wtedy w wozie powstał chaos, harmider
i zaczęto wyzywać motorowego, obwiniać za to, że małoletni bandziorek
uciekł przez uchylone okno. Drzwi w
tramwaju wciąż zamknięte - motorniczy
wysiada z kabiny, aby nie słyszeć bezsensownych wrzasków rozwścieczonych
kobiet {pasażerek}. Pozostałe 100 osób
w wagonie wtóruje ich pretensjom. Karetka policja już w drodze.
ECH, K...A, MOTOROWY!!! - krzyknął pasażer, rosły młody facet - otwórz
te drzwi, bo ja p..le tutaj siedzieć! Więcej stoicie niż jeździcie! Motorniczy
otworzył - i chyba nie trzeba tłumaczyć,
jak pasażerowie tramwaju bluzgali z powodu zatrzymania ruchu przy Cyryla i
Metodego. Wciąż mieli pretensje do
motorowego, że nie jedzie.
ZOBACZYŁEM
Gdy tłum wysiadł z tramwaju zobaczyłem
mężczyznę przy trzecich drzwiach. Właściwie tylko się domyślałem. Nie widziałem twarzy tylko krew, krew, krew . Była
na całej jego twarzy i dużymi kroplami
kapała na podłogę i garderobę.
Ludzie chcieli abym jechał - abym nie
robił zatrzymania z „byle czego”.
Wtedy jednej osobie opowiedziałem
bajkę o wężu: „SSSSSSp...aj!”.
Ma napisać na mnie skargę. Zdarzenie
widzieli oprócz tych „potworków” w
tramwaju Pan Bóg z cerkwi i Żołnierze
z pomnika.
Bandziorek był sam - a pasażerów ponad
100. W tramwaju było ciasno, nie mogłem
nic widzieć, nie mogłem nic zrobić.
Poszkodowany odjechał R-ką, a ja do
R4 umyć podłogę wagonu z krwi. Ale
skarga chyba przyjdzie - to pewnie po
premii za: „SSSSSSSSSp...aj”.
Gdzie przebywa małoletni bandyta nikt
nie wie...
Jutro tobie też mogą pomóc pasażerowie!
HISTORIA SWL i KTOŚ
„Naszą Syrenkę” czytają nie tylko pracownicy. Nasze życie zawodowe podglądają matki, ojcowie, dzieci, żony i
znajomi właśnie za pośrednictwem tej
gazetki związku zawodowego NSZZ
Solidarność. Dzisiaj wyjaśniam skrót
SWL - Służba Wielo Liniowa.
TRUDNE POCZĄTKI
Ktoś kiedyś pojechał do Berlina w celach obserwacji, a firma zapłaciła za
jego pobyt. Ten ktoś zobaczył, że motorniczy niemiecki siedzi sobie 45 minut w pomieszczeniu socjalnym i zajada śniadanie. W tym czasie do jego
tramwaju za pulpit wsiadł kolega o
imieniu Hans, i kręci „kółeczko” - czyli przewozi pasażerów na trasie. Ten
ktoś powrócił do Polski i wpadł na pomysł, a raczej nieudacznic go zmałpował. Wymyślił SWL. Miało być to rewolucyjne rozwiązanie, a wyszło jak
zwykle nieudacznie i byle jak, co w
naszym kraju jest standardem.
PRAKTYKA
ZTM tak zaplanował rozkłady jazdy
tramwajowe, aby nie istniały w nich
przerwy czasowe na spożycie posiłku
w zmianie „A” jak też w zmianie „B”.
Wprowadzono pojęcie trzech zmian
„A” - „B” - „C”. Wcale to nie oznacza,
że tramwaje będą kursować po Warszawie przez 24 godziny. Będą świadczyć usługi w tym samym przedziale
dobowym dla mieszkańców jak dotychczas.
USTAWA i POSTAWA
Ten ktoś pomyślał sprytnie- „RÓBTA
CO CHCETA” - tak sobie planujcie
czas pracy, aby motorniczowie mieli
przerwę na posiłek. Bo jak nie będą
mieli tej przerwy, to umrą z głodu. Za-
częto planować czas pracy motorniczych. W pierwszych początkach motorniczy miał oddać zmianę na linii 9
pętla Okęcie - potem przemieszczał się
w inne miejsce jako pasażer komunikacji miejskiej np.. musiał dojechać do
pętli Metro Marymont (Potocka) aby
objąć służbę na linii 36. Pomysł oczywiście kuriozalny, ale zawsze to jakiś
pomysł. Bo ustawa o czasie pracy kierowców nakłania pracodawcę do
uwzględnienia przerw dla robotnika
zwanego dalej - prowadzącego pojazd.
MEDIA - TVN WARSZAWA
Tematem SWL zainteresowały się stołeczne media. Pan Łukasz Wieczorek z
TVN Warszawa udowadnia w swym
reportażu kuriozum tegoż pomysłu i
indolencję osób, które, zamiast udzielić konkretnej odpowiedzi, kluczą i
mataczą w temacie sprawy SWL. Wypowiadali się kolejno i tutaj nie chcę
zamieszczać nazwisk, a powiem jedynie, że w wywiadzie brali udział
przedstawiciele ZTM, Zarządu spółki
TW, Centrala Ruchu, Motorniczowie.
KONKLUZJA
Wprowadzenie Służby Wielo Liniowej
w Tramwajach Warszawskich jest pomysłem takim samym jak zakaz sprzedaży alkoholu przed godziną 13:00 za
czasów twardej komuny. Ale tego nie
wie ten KTOŚ .
krzycho77
PS: Mój znajomy Tomasz , motorniczy
w Irlandii (Dublin) ma zawsze przerwę
na posiłek i odpoczynek. Jego przerwa
jest niepłatna, nie otrzymuje za przerwę zapłaty nawet jednego centa. Zarabia miesięcznie tyle Euro ile ja złotych. On jest Polakiem i ja też.
NAKLEJKI DO ODSTRZAŁU
W MZA Sp. z o.o. przeprowadzono
akcję usuwania naklejek w autobusach i, jak informują kierowcy, usunięto również naklejki z przednich i
bocznych lewych szyb kabiny kierowcy chroniących przed olśnieniem.
Prezydium MKZ NSZZ „
Solidarność” MZA i TW zwraca się
o pilne przekazanie informacji o sposobie zabezpieczenia kierowców
przed promieniowaniem słonecznym,
a w szczególności promieniowaniem
nadfioletowym, które może być
przyczyną bardzo poważnych zmian
chorobowych skóry i oczu. Oświetlenie miejsca pracy ma duży wpływ na
jej prawidłowe wykonywanie. Niewłaściwy stan oświetlenia może powodować:
- szybsze zmęczenie;
- bóle głowy;
- łzawienie i zaczerwienienie powiek i
spojówek;
- zmniejszenie zdolności akomodacji
soczewki oka;
- zmniejszenie ostrości widzenia, wrażliwości na kontrasty i szybkości spostrzegania;
- pogorszenie samopoczucia;
- zwiększenie wypadkowości, obniżenie
wydajności pracy.
Pracodawca ponosi odpowiedzialność za
stan bhp w zakładzie pracy. Jest zobowiązany chronić zdrowie i życie pracowników przez zapewnienie bezpiecznych i higienicznych warunków pracy
przy odpowiednim wykorzystaniu osiągnięć nauki i techniki.
7
Na łowisku specjalnym „Okoń” w dniu 20 maja 2010 r. przeprowadziliśmy
kolejne zawody wędkarskie o Puchar Przewodniczącego NSZZ „Solidarność”
MZA i TW. Bardzo dobra pogoda sprzyjała wędkarzom.
Łącznie złowiono ponad 100 kg ryb - a łowiono karpie, dużo jesiotra, piękne
kapryśne jazie oraz płocie.
Indywidualnie I miejsce niezawodny Pawlicki Edek z R-3
„Ostrobramska”
II miejsce debiutant Wiernicki Piotr z KW Zarządu MZA
III miejsce doświadczony Kwiatkowski Sławek z R-1 „Wola”
II miejsce drużynowo R-3 „Ostrobramska” z mistrzem
Pawlickim Edwardem i nadal pozostającym w gronie
faworytów Magosem Pawłem.
czerwiec 2010 roku
Drużynowo I miejsce i ogromna niespodzianka: debiutanci z KW Zarządu MZA w składzie: Wiernicki Piotr i
czwarty indywidualnie Spryszyński Marcin. Czyżby
pojawiły się nowe gwiazdy naszych corocznych zawodów wędkarskich?
III miejsce drużyna R-1 „Wola” w składzie Kwiatkowski Sławomir i Fabisiak Piotr, która na każdych
zawodach stanowi zagrożenie dla najlepszych.
Zespół redakcyjny: Marek Jurek (redaktor naczelny), Henryk Boetcher (sekretarz),
Marek Brudnicki - (Dział Nadzoru Ruchu MZA),
Jacek Dobrzyniecki (skład komputerowy)
Adres: 01-106 W-wa, ul. Redutowa 27 (zakład R-5) tel./fax (0-22) 837 93 51
internet: http://www.solidarnoscmzaitw.org
Numer zamknięto - 11 czerwca 2010 roku
nakład 2300 egz.
Druk: Drukarnia „Trigraf-Team” S.C.
Biuletyn Informacyjny NSZZ
Miejskich Zakładów Autobusowych i Tramwajów Warszawskich

Podobne dokumenty