Strażnik Tajemnic

Transkrypt

Strażnik Tajemnic
FOTOCZATY
Strażnik tajemnic.
Najczarniejsza godzina przychodzi przed świtem. Świat dookoła wydaje się
bardzo nieprzystępny, a wnętrze niedawno wybudowanej czatowni, bardzo nieprzyjazne.
W głowie tradycyjnie pojawia się myśl, i po co mi to wszystko? Gdzieś w oddali pojawia
się wyczekiwany głos, ciche „glok, glok” Zamieram więc w bezruchu i oczekiwaniu na
znajomy świst powietrza, przecinanego kruczymi skrzydłami. Teraz wiem, że
najważniejsze to nie ruszać obiektywem, żeby nie spłoszyć tego niesamowicie
ostrożnego ptaka. Wystarczy jeden nieostrożny ruch, refleks światła na soczewce i
godziny oczekiwania będą stracone, a spłoszone ptaki na długo odlecą i zapamiętają, że
w tym miejscu dzieje się coś niepokojącego. W wielu mitologiach kruk był
przedstawiany jako symbol inteligencji, sprytu. Był ptakiem słońca i świtu, sprytnym
złodziejaszkiem i strażnikiem tajemnic. Dopiero chrześcijanie uczynili z niego
negatywny symbol pogan, zdrady i niewierności. Moje rozmyślania o krukach przerywa
nieśmiało pojawiające się słońce. Jego ciepłe promienie zaczynają tańczyć na
oszronionych trawach. Nęcisko się zmienia. Szare trawy nabierają złoto – zielonego
koloru, mienią się i skrzą w słońcu a z daleka nadal słychać ciche „ glok, glok” W
powietrzu jeszcze nie dzieje się nic. I dopiero teraz dociera do mnie co słyszę, ten
subtelny gardłowy dźwięk, wibrujące „ glok, glok” to miłosne nawoływanie. Kruki, na
które tak cierpliwie czekam, zajęte są zupełnie czymś innym niż poszukiwanie pokarmu.
Czyżby moje szanse na zrobienie zdjęcia malały? Zaczynam bacznie wsłuchiwać się w
FOTOCZATY
odgłosy dookoła mnie. Kruki to gaduły, potrafią ze sobą rozmawiać używając bogatej
gamy dźwięków. Kląskanie, gulgotanie, krakanie to te najbardziej znane. Ale jest też
wiele innych. Inaczej nawołują się oznajmiając znalezienie pokarmu, jeszcze inaczej
wołają, kiedy nie mogą poradzić sobie z dobraniem się do mięsa. Czymś zaciekawione
zwołują posiłki, bo w gromadzie raźniej i bezpieczniej. Szczytem kruczej finezji
językowej są ich miłosne rozmowy. Więc nasłuchuję i czekam. Miłosne „ glok, glok”
cichnie gdzieś w oddali a nade mną pojawia się samotny ptak. Ostrożnie i wysoko
zatacza koło nad nęciskiem. Pętle powoli zacieśniają się i w końcu czarny strażnik
tajemnic ląduje tuż przede mną. Jest piękny, pióra lśnią i mienią się w promieniach
wschodzącego słońca. Ktoś kto powiedział, że kruki są po prostu czarne, chyba na oczy
ich nie widział. Ptak nerwowo lustruje nęcisko, obraca głowę na wszystkie strony,
podskakuje i nawołuje towarzyszy. I lśni w słońcu. Na piórach jak duchy pojawiają się i
znikają niebiesko - zielone refleksy. Nie chcę ruszać aparatem, żeby nie spłoszyć tego
bacznego obserwatora, czekam więc, aż któryś podskok pchnie ptaka tuż przed mój
obiektyw. To pierwszy gość przed nową czatownią, dla tego tak ważne jest, żeby go
niczym nie wystraszyć. Kiedy przyzwyczają się do nowej stołówki będzie trochę łatwiej.
Kruki to pewnego rodzaju forpoczta dla drapieżników. Więc liczę na to, że zaraz za
tymi czarnulkami ściągną przed mój obiektyw myszołowy a może nawet bielik. Tym
czasem próbuje nacieszyć oczy jednym z piękniejszych widoków – krukiem lśniącym w
promieniach wschodzącego słońca i szronie.