Zachować mądrość, gdy czasy są złe

Transkrypt

Zachować mądrość, gdy czasy są złe
XX Niedziela Roku - B
Prz 9,1-6; Ef 5,15-20; J 6,51-58
Zachować mądrość, gdy dni są złe
Pod tym względem niewiele się zmieniło od czasów św. Pawła, mimo upływu prawie
dwóch tysięcy lat. Aby przekonać się, że “dni są złe”, wcale nie trzeba wiele - wystarczy
tylko rozejrzeć się dookoła... Prawie każdy z nas jest gotów do marudzenia i ma pod ręką
własną listę przykładów na potwierdzenie tego, że „czasy są trudne, że dni są złe”. Najczęściej bezradnie rozkładamy ręce lub machamy ręką na wszystko. W ten sposób chcemy
uwolnić się od odpowiedzialności, że to nie nasza wina. Ale czy tak? Zło nie jest tak po
prostu jedynie dookoła i u drugich, ono wychodzi z każdego z nas. Ja i Ty jesteśmy też
odpowiedzialni za to, że “dni są złe”! W różnej formie, ale współodpowiedzialni. Co zatem
mamy czynić?
Święty Paweł w drugim czytaniu nam podpowiada: “Baczcie pilnie, bracia, jak
postępujecie: nie, jako niemądrzy, ale jako mądrzy. (...) Nie bądźcie nierozsądni, lecz usiłujcie zrozumieć, co jest wolą Pana” (Ef 5,15-16). Być mądrym, gdy “dni są złe”, to znaczy szukać
mądrości u Pana, w Jego wskazaniach i nauczaniu. Ufać Bogu, Jego Mądrości. Być mądrym,
to nie gorszyć się tylko bezużytecznie ustawiczną obecnością zła w naszym świecie, lecz
umieć też rozpoznać w tym świecie obecność Boga, pamiętać, że tam, “gdzie wzmógł się
grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska” (Rz 5, 20), jak mówi św. Paweł. Wolą Pana jest,
abyśmy aktywnie byli obecni w tym niedoskonałym świecie, pośród grzechu świata! Po raz
kolejny słyszymy w dzisiejszej Ewangelii, że “nasz Pan jest dobry” (Ps 34), “dobry jak chleb”
i chce nas swoją dobrocią obdarowywać i posilać, gdy już nie mamy siły, aby być dobrymi,
gdy zniechęceni bezczelnością i sukcesami nieprawych, mamy ochotę machnąć ręką na
wszystko.
Mądrość Przedwieczna wiedziała, że potrzebny będzie nam pokarm dla odnowienia sił moralnych, dlatego “stół zastawiła” w czasie każdej Mszy św. i zaprasza: “Chodźcie,
nasyćcie się moim chlebem, którym jest moje ciało za życie świata” (J 6,51). Eucharystia
gwarantuje stałą obecność Jezusa w naszych sercach, wzmacnia “siły wewnętrznego człowieka”, jak mówi św. Paweł.
Wyzyskujmy chwilę sposobną i postępując, jako mądrzy, odrzucajmy głupotę grzechu, abyśmy mając życie w sobie, chodzili drogą rozwagi i posileni Życiem płynącym z
Eucharystii, często doświadczali, iż “nasz Pan jest dobry”.
Popatrzmy jeszcze przez chwilę na Maryję, naszą Matkę Wniebowziętą. Wczoraj było
Jej święto. Z uwielbieniem i podziwem patrzymy na Jej życie i postawę, pełną oddania i
poświęcenia dla Jej Syna, współcierpienia z Nim w odkupieniu świata.
Pewna matka, staruszka pytała księdza ze łzami w oczach: Proszę księdza, czy
grzechem jest modlić się o śmierć dla siebie, bo ja każdego dnia odmawiam różaniec w tej
intencji? Mówiła dalej: wychowałam czworo dzieci, dałam im wykształcenie, zapewniłam
dobry start w życiu, a teraz one zapomniały o mnie. Na pogrzebie kapłan we wstępie do
Mszy św. powiedział: „Niech na tym pogrzebie nikt nie płacze. Ona chciała umrzeć, modliła
się o szybką śmierć dla siebie. Nie miała nikogo prócz Boga i Bóg ją zabrał do siebie”. Czy
jest to przykład odosobniony? Pewnie nie, bo życie nam pokazuje, że wiele jest matek i
ojców, którzy samotnie, nieraz zapomniani, mieszkają z dala od swoich dzieci.
1
Pan Jezus zabrał swoją Matkę do siebie, do nieba. Przed śmiercią na krzyżu powiedział, że jest i naszą Matką, dobrą Matką. Uciekajmy się do Niej. Prośmy Wniebowziętą,
aby spoglądając na nas z nieba uczyła nas kochać rodziców i Jej Syna, który jak dobry chleb
daje się nam w Komunii św. i mieszka w naszych sercach. Amen.
Msza radiowa, Orchard Lake 2015
2