Połowa samorządów nie dostanie zaliczek

Transkrypt

Połowa samorządów nie dostanie zaliczek
Połowa samorządów nie dostanie zaliczek
Wpisany przez Anna Cieślak-Wróblewska
Zaliczki miały ułatwić, szczególnie biedniejszym gminom, korzystanie z funduszy unijnych.
Zaliczki miały ułatwić, szczególnie biedniejszym gminom, korzystanie z funduszy
unijnych. Ale zarządy województw podjęły decyzje, że albo w ogóle nie będą udzielać
tego rodzaju wsparcia, albo w ograniczonym zakresie. Oznacza to, że beneficjenci
większość lub całość wydatków będą musieli pokrywać z własnej kieszeni.
W ramach programów na lata 2007-2013 nie będzie prefinansowania projektów
współfinansowanych przez Unię Europejską. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego wprowadziło
nowy system - zaliczek. Z punktu widzenia beneficjentów jest on bardzo interesujący. Mówiąc w
uproszczeniu, zainteresowany podmiot otrzymuje z góry unijne pieniądze, z których może
pokrywać swoje wydatki. Przeciwieństwem do tego, a właściwie standardową procedurą jest
refundacja - beneficjent najpierw sam ponosi wszystkie koszty, a dopiero potem otrzymuje
zwrot nakładów.
We wrześniu ub. r. ówczesna minister rozwoju Grażyna Gęsicka z dumą przedstawiała nowy
mechanizm. - Liczymy na to, że dzięki zaliczkom wzrośnie zainteresowanie funduszami
unijnymi, zwłaszcza wśród takich beneficjentów, którzy do tej pory nie mieli dość pieniędzy
własnych, żeby je wyłożyć i czekać na refundacje - mówiła. Przy zaliczkowaniu nie trzeba
zaciągać kredytów, co obniża koszty, łatwiej jest też utrzymać płynność realizacji projektu,
samą inwestycję można szybciej rozpocząć i zakończyć. Dzięki temu lepiej i szybciej
powinniśmy wykorzystywać fundusze UE. Okazuje się jednak, że nie wszyscy beneficjenci
ubiegający się o wsparcie w ramach regionalnych programów operacyjnych będą mogli
przekonać się o dobrodziejstwach płynących z nowego systemu. Jak wynika z zebranych przez
nas informacji, 7 województw zdecydowało, że nie będzie w zasadzie udzielać zaliczek (są to
lubelskie, podkarpackie, podlaskie, pomorskie, śląskie, warmińsko-mazurskie, wielkopolskie), 2
nie podjęły jeszcze decyzji (lubuskie i zachodniopomorskie), a reszta będzie zaliczkować
beneficjentów, ale z pewnymi ograniczeniami.
Trzeba z czegoś zrezygnować
1/5
Połowa samorządów nie dostanie zaliczek
Wpisany przez Anna Cieślak-Wróblewska
Brak zaliczek to ogromny problem dla małej gminy Czernichów w woj. śląskim. Władze chcą
przy współfinansowaniu unijnym zrealizować 24 inwestycje o łącznej wartości ponad 100 mln zł.
W porównaniu z 16-milionowym budżetem, to imponujące kwoty. - Od dwóch lat zaciskamy
pasa, aby uzbierać w budżecie 15-procentowy wkład własny na te inwestycje - mówi wójt
Czernichowa Adam Kos. - Liczyliśmy, że resztę otrzymamy w jakiejś formie prefinasowania dodaje. Na Śląsku jednak zaliczek nie będzie. - To bardzo utrudnia sytuację, ale jesteśmy
zdeterminowani, i tak będziemy startować w konkursach. Jeśli wygramy, zaciągniemy kredyty i
zrealizujemy planowane przedsięwzięcia - podkreśla wójt.
Gorzej, jeśli gmina wygra kilka konkursów w tym samym czasie i inwestycje musiałyby się
skumulować. Bank nie sfinansuje wszystkiego, bo gmina utraci zdolność kredytową. - Wtedy
będziemy zmuszeni z czegoś zrezygnować - przyznaje Kos. - Dla nas także to była gorzka
pigułka do przełknięcia - mówi Czesław Berkowski, wójt gminy Sieroszewice w woj.
wielkopolskim. - Bez zaliczki będziemy musieli zaciągnąć pożyczki i płacić odsetki, co podraża
inwestycje - dodaje wójt. Gmina planuje, by przy współfinansowaniu z regionalnego programu
operacyjnego zrealizować cztery projekty: zbudować drogę gminną, kanalizację,
zmodernizować ośrodek zdrowia i wyremontować lokum na świetlicę środowiskową. W sumie
koszty tych inwestycji to 4 mln zł, czyli dwa razy więcej niż roczny budżet na inwestycje. Pocieszające jest to, że w naszym województwie będzie stosowana preselekcja. Dzięki temu
dowiemy się, czy nasz projekt dostanie dotacje przed poniesieniem kosztów na opracowanie
studium wykonalności i projekty techniczne - dodaje wójt Berkowski.
Wolą chuchać na zimne
- Szczerze mówiąc, ja się samorządom dziwię - komentuje Mirosław Marek, wiceprezes firmy
doradczej DGA, wcześniej prezes Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. - Zaliczki dają
niesamowitą możliwość przyspieszenie wykorzystania funduszy unijnych. Mamy naprawdę
dużo pieniędzy do wydania. Trzeba od początku absorbować jak najwięcej - podkreśla. Zarządy
2/5
Połowa samorządów nie dostanie zaliczek
Wpisany przez Anna Cieślak-Wróblewska
województwa podają różne przyczyny braku zaliczek. Wielkopolska wyjaśnia, że z
wcześniejszych ich doświadczeń wynika, że zaliczek i tak nie starczyłoby dla wszystkich.
Podkarpacie nie jest jeszcze gotowe. - System zaliczek jest dosyć skomplikowany, wolimy się
do tego dobrze przygotować kadrowo i informatycznie. Nie jest wykluczone, że je wprowadzimy,
gdy w 2009 r., gdy nabierzemy doświadczenia - mówi Bartłomiej Kuchta z podkarpackiego
urzędu marszałkowskiego. Z kolei woj. warmińsko-mazurskie woli chuchać na zimne. Rozliczenia zaliczek jest bardzo zawiłe, nie chcemy zapędzić się w ślepy zaułek - podkreśla
Jacek Protas, marszałek woj. warmińsko-mazurskiego.
W sumie chodzi jednak o ostrożność. Po pierwsze, rozliczanie zaliczek rzeczywiście jest
najeżone różnymi pułapkami, także po stronie beneficjenta. Musi on otrzymane pieniądze
wydać w ciągu roku kalendarzowego. Jeśli tego nie zrobi, nadwyżkę musi zwrócić. Nikogo nie
będzie interesowało to, że np. trudne warunki pogodowe albo sytuacja na światowym rynku
opóźniły roboty drogowe czy dostawę towarów. Pieniądze trzeba będzie oddać i wystąpić po nie
jeszcze raz. Po drugie, urzędy marszałkowskie po raz pierwszy będą w pełni odpowiadać za
wydawanie unijnych pieniędzy. W poprzednim okresie finansowania - m.in. w ramach
Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego - wydatki beneficjentów
prefinansował w formie pożyczek Bank Gospodarstwa Krajowego. I to on ponosił konsekwencje
finansowe, jeśli dany pomiot nie realizował projektu zgodnie z umową. Teraz, gdy zaliczki ma
dawać urząd marszałkowski, to on bierze na siebie ryzyko niepowodzenia. Jeśli beneficjent nie
wyda zaliczki zgodnie z zasadami, samorząd wojewódzki odpowiada własnym budżetem.
Trochę zaliczki, trochę refundacji
Aby zminimalizować to ryzyko, część województw zdecydowała się na mieszaną formę
wsparcia - zaliczkowo-refundacyjną. - Konieczne było ustalenie kompromisu między
bezpieczeństwem wydatkowanie unijnych funduszy a potrzebami beneficjentów - mówi
Ireneusz Ratuszniak, dyrektor wydziału funduszy europejskich i polityki regionalnej w
dolnośląskim urzędzie marszałkowskim. - Forma refundacji jest niewątpliwie bezpieczniejsza.
Nieprawidłowości można wykryć przed dokonaniem płatności na rzecz beneficjenta i wstrzymać
je do czasu wyjaśniena spornych kwestii. W przypadku zaliczek beneficjent dostaje pieniądze i
wydaje je na bieżąco. Ewentualne nieprawidłowości mogą być stwierdzone już po
3/5
Połowa samorządów nie dostanie zaliczek
Wpisany przez Anna Cieślak-Wróblewska
wydatkowaniu środków i trudniej je odzyskać - wyjaśnia dyr. Ratuszniak. Stąd pomysł, by
zaliczka sięgała maksymalnie do 50 proc. wartości projektu, a druga połowa przekazywana była
beneficjentowi na zasadzie refundacji.
Podobny system zastosowało woj. kujawsko-pomorskie i małopolskie, ale w tym ostatnim
zaliczka to maksymalnie 40 proc. wartości projektu. - To mechanizm bardzo korzystny dla
beneficjentów - przekonuje Marek Sowa, wicemarszałek Małopolski. - Obniża koszty inwestycji,
powinien też zapewnić możliwość dofinansowania dla całego projektu - podkreśla Sowa. W woj.
opolskim zaliczki mają sięgnąć do 25 proc. wartości projektu. To dosyć mało, ale region chce,
by trafiły one do jak największej liczby zainteresowanych. Jeszcze inne rozwiązanie
zastosowało woj. świętokrzyskie i mazowieckie. - Będziemy udzielać zaliczek na projekty, które
są już praktycznie w realizacji. Nie będziemy finansować prac przygotowawczych - informuje
Marcin Perz, wicemarszałek woj. świętokrzyskiego. - Przez cały 2007 r. przygotowywaliśmy się
do uruchomienia naszego programu operacyjnego, rozmawialiśmy z samorządami, wiemy, jakie
planują inwestycje i na jakim są one etapie - dodaje. Z tych spotkań wynika, że najbardziej
zaawansowane są projekty znajdujące się liście indykatywnej.
Z kolei Mazowsze będzie udzielać zaliczek tylko na te projekty, które można podzielić na etapy.
- Środki będziemy wypłacać po zakończeniu kolejnego etapu inwestycji - mówi Elżbieta
Błaszczyk z mazowieckiego urzędu marszałkowskiego. W praktyce oznacza to, że beneficjent,
by otrzymać zaliczkę, powinien dysponować już fakturami i wynegocjować z wykonawcami
dłuższe terminy płatności. Urzędnicy tłumaczą, że taki mechanizm ma m.in. zapobiegać
sytuacjom, gdy unijne pieniądze leżą bezużytecznie na kontach bankowych beneficjentów.
Będą zmiany w ustawie?
Wszyscy samorządowcy narzekają, że zaplanowany system przepływu pieniędzy między
budżetem państwa (środki UE traktowane są jako dochody naszego budżetu), regionami i
beneficjentami stanowi spore wyzwanie. Wysokość dotacji rozwojowej, czyli to, co z kasy
państwa dostają samorządy na realizację RPO, musi ściśle odpowiadać potrzebom -
4/5
Połowa samorządów nie dostanie zaliczek
Wpisany przez Anna Cieślak-Wróblewska
niewykorzystana dotacja wraca po roku do budżetu centralnego. Co więcej, urzędy
marszałkowskie dostają roczną dotację w czterech transzach - kolejną otrzymuje się po
rozliczeniu poprzedniej. System jest bardzo napięty, wymaga od samorządów i beneficjentów
precyzyjnego planowania, ostrej dyscypliny i mnóstwa biurokratycznej pracy. Ministerstwo
Rozwoju Regionalnego zdaje sobie sprawę z tych niedogodności. - Chcemy zmienić ustawę o
zasadach prowadzenia polityki rozwoju oraz ustawę o finansach publicznych - poinformowała
ostatnio Elżbieta Bieńkowska, minister rozwoju regionalnego. Szczegóły jednak na razie nie są
znane.
5/5