Ksiądz Kanonik Jan Pokrywka (1956-2014) - ZO PZŁ Lublin
Transkrypt
Ksiądz Kanonik Jan Pokrywka (1956-2014) - ZO PZŁ Lublin
Szanowni Czytelnicy! Łowiec Lubelski Kwartalnik Okręgowej Rady Łowieckiej w Lublinie Redakcja: Jan Bogdan Kozyra – redaktor naczelny (e-mail: [email protected]), Dariusz Topyła Andrzej Wrona Wydawca: Polski Związek Łowiecki Zarząd Okręgowy i Okręgowa Rada Łowiecka w Lublinie 20-071 Lublin, ul. Wieniawska 10 tel.: 0-81 / 532 78 28 www.lowiecki.lublin.pl e-mail: [email protected] Jeszcze na dobre nie zdążyły niektóre okręgi zrealizować nowelizacji ustawy Prawo łowieckie, która weszła w życie 21 kwietnia 2014 r. (o której piszemy na str. 4-5 niniejszego nr Łowca Lubelskiego), a już w Trybunale Konstytucyjnym pojawił się wniosek Prokuratora Generalnego zarzucający ponownie niekonstytucyjność wprowadzonej nowelizacji. Temat dotyczy art. 2. ustawy nowelizującej, który mówi, że „Do spraw z zakresu odpowiedzialności dyscyplinarnej wszczętych przed dniem 21 listopada 2012 r., a niezakończonych prawomocnym orzeczeniem sądu łowieckiego, stosuje się przepisy ustawy zmienianej w art. 1 w brzmieniu nadanym niniejszą ustawą”, a więc dotyczy to całego rozdziału 6a dodanego do ustawy Prawo łowieckie. Zakwestionowano również art. 5 ust. 2 ustawy z 12 grudnia 2013 r. o zmianie ustawy Prawo łowieckie oraz art. 3 w zakresie, w jakim dotyczy spraw utraty członkostwa w Polskim Związku Łowieckim na skutek łowieckiego postępowania dyscyplinarnego. Wg Prokuratora Generalnego przytoczone wyżej przepisy są niezgodne ze zdaniem pierwszym art. 42 ust. 1 Konstytucji RP, który cytuję: „Odpowiedzialności karnej podlega ten tylko, kto dopuścił się czynu zabronionego pod groźbą kary przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia.” Doprawdy trudno w tym wszystkim połapać się przeciętnemu członkowi PZŁ, a przecież znajomość prawa łowieckiego obowiązuje go, nie wspominając o tym, że dla własnego bezpieczeństwa chciałby wiedzieć co i za co mu grozi, gdy to prawo naruszy. Doceniając troskę o ochronę praw konstytucyjnych każdego obywatela, nasuwa się pytanie, czy jest ona skierowana we właściwym kierunku. Wątpliwości budzi hierarchia tematów, chociażby w związku z gorącą jeszcze „aferą taśmową”. Projekt graficzny, opracowanie redakcyjne i korekta: J. Bogdan Kozyra A z innej strony, to w tej całej legislacyjnej łamigłówce coś mocno mi śmierdzi i wietrzę tu zakulisowe podchody nie tylko na łowiectwo, ale na polską przyrodę, na co wskazują zaskarżenia do Trybunału Konstytucyjnego Ustawy o lasach i Ustawy o ochronie przyrody. ISSN 1429-4206 No cóż, w tym mętliku pozostaje być tylko dobrej myśli, chociaż przyznacie, że wcale o to nie jest łatwo. Redakcja zastrzega sobie prawo skrótów, poprawek i uzupełnień oraz opracowania redakcyjnego w przypadku wykorzystania w druku nadesłanego materiału. Opinie wyrażone przez autorów na łamach kwartalnika, nie zawsze są zgodne z poglądami redakcji. Redakcja nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam, ogłoszeń, materiałów sponsorowanych i listów. Przedruki z „Łowca Lubelskiego” dozwolone są wyłącznie za uprzednią zgodą redakcji. Redakcja zastrzega sobie możliwość nieodpłatnego wykorzystania nadesłanych materiałów na stronach internetowych okręgowej organizacji łowieckiej. Łamanie, skład i druk: Zakłady Poligraficzne AJG Darz Bór J. Bogdan Kozyra SPIS TREŚCI FOTOKALENDARIUM ................................................str. 2 W KOŁACH ŁOWIECKICH MYŚLIWSKI KRĄG 60 lat Wiarusa ................................................................str. 22 Nowelizacja ustawy Prawo łowieckie .......................str. 4 Nowy las w Bałtowie ....................................................str. 24 Wystawowe reminescencje ..........................................str. 6 Prace gospodarcze w kołach .......................................str. 24 W Czempiniu o regionalnych pismach łowieckich .........................................................str. 9 STRZELECTWO KULTURA, TRADYCJA, WSPOMNIENIA Strażnicy na strzelnicy ..................................................str. 26 Myśliwi w Zamchu - wczoraj i dziś ...........................str.12 Mistrzostwa Polski Weterynarzy ...............................str. 26 Lisi zakątek ......................................................................str.16 Z ŻAŁOBNEJ KARTY KYNOLOGIA Ksiądz Kanonik Jan Pokrywka .....................................str. 27 Krajowy Konkurs Pracy Tropowców i VI Regionalny Konkurs Posokowców ....................str. 18 Pożegnanie oststniego założyciela Koła Łowieckiego Regionalne próby i konkursy pracy dzikarzy ..........str. 21 Zawody o mistrzostwo okręgu lubelskiego ............str. 25 nr 25 „Uroczysko” w Lublinie .....................................str. 28 Georgij Karcow. Rosyjski oficer pracujący w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, znany hodowca i treser psów myśliwskich. W roku 1903 napisał książkę o Puszczy Białowieskiej, którą zaludnił dzikimi i krwiożerczymi Jadźwingami, których potem wyparli niosący cywilizację Rusini. Książka „Biełowieżskaja Puszcza 1382-1902 – historia, położenie geograficzne i klimat, fauna, polowania carskie” pomimo błędów historycznych i propagandowego ujęcia historycznych losów puszczy, jest bogatym źródłem informacji szczególnie z okresu polowań carskich. Jest też bogato ilustrowana rycinami i fotografiami. Doczekała się dwóch reprintów na Białorusi: w roku 2002 i 2007. Stefan Batory w Puszczy Białowieskiej (wg Karcowa) 2 Fotokalendarium 13.03.2014 Z inicjatywy Zarządu Głównego Polskiego Związku Łowieckiego, w Ministerstwie Gospodarki spotkało się ponad 200 pań związanych z myślistwem. Spotkanie nazwane „Dianą być” patronatem honorowym objęli: wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński, podsekretarz stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa Urszula Pasławska, prezes Naczelnej Rady Łowieckiej Andrzej Gdula oraz łowczy krajowy Lech Bloch. Na spotkaniu obecni byli przedstawiciele sejmu i rządu. Po prezentacji na temat wpływu łowiectwa na gospodarkę narodową, Piotr Żuchowski – sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego opowiadał o historycznej roli kobiet w łowiectwie. Zebrani dowiedzieli się, że w Polsce kobiety stanowią zaledwie 2 % myśliwych, podczas gdy w Skandynawii 20%. Polujące panie najbardziej rajcował panel dyskusyjny pt. „Kobieta myśliwy – myśliwy kobieta”, do którego zaproszony został aktor i myśliwy Bogusław Linda. O Klubie Dian PZŁ mówiła jego prezes Urszula Pasławska. Był też koncert Zespołu Reprezentacyjnego PZŁ oraz degustacja dziczyzny. W spotkaniu uczestniczyła reprezentacja polujących kobiet z okręgu lubelskiego. 28.03.2014 Podsumowano ostatnią edycję akcji Pomóż Dzieciom Przetrwać Zimę. Reprezentujący lubelskich myśliwych szef sztabu akcji zarejestrowanego przy ZO PZŁ w Lublinie Waldemar Giza złożył sprawozdanie z przebiegu akcji. Wśród słuchających była posłanka Genowefa Tokarska oraz przedstawiciele władz wojewódzkich i samorządowych. Wręczono odznaczenia najbardziej wyróżniającym się w akcji myśliwym. Serwowana na koniec spotkania dziczyzna – dzięki Józefowi Janikowi, Robertowi Świebodzie i kołu „Sokół” w Stawach – smakowała wyśmienicie, szczególnie tym, którzy dotąd niewiele mieli wspólnego z łowiectwem. 28.03.2014 W Stacji Badawczej PZŁ w Czempiniu spotkanie członków Komisji Kynologicznej Naczelnej Rady Łowieckiej oraz przewodniczących Komisji Kynologicznych Okręgowych Rad Łowieckich z całej Polski. Dyskutowano o problemach i stanie polskiej kyno- logii łowieckiej, potrzebie zmian w regulaminach prób i konkursów pracy psów myśliwskich oraz marazmie we wprowadzeniu w życie definicji psa ułożonego do polowania. Fotokalendarium 3 06.04.2014 Pogoda nie rozpieszczała zawodników inaugurujących nowy sezon strzelecki na puławskiej strzelnicy zawodami Puchar Wiosny. W klasie mistrzowskiej zwyciężył Krzysztof Szczęch z wynikiem 486 pkt. Drugie miejsce zajął Waldemar Jaczyński uzyskując 457 pkt., a trzeci był Jakub Hanusz z 455 pkt. Klasę powszechną wygrał Marcin Kwaśniewski (456 pkt.) przed Mariuszem Pasztaleńcem ( 429 pkt.) i Tomaszem Wawrzyniakiem (412 pkt.). Sędzią głównym zawodów był wielce zasłużony dla lubelskiego strzelectwa Antoni Kamiński. 10.04.2014 XVIII posiedzenie ORŁ w Lublinie. Obecni byli także: Andrzej Łacic – członek NRŁ, Jerzy Miłkowski – przewodniczący OKR, Stanisław Nowicki – prezes OSŁ, Leopold Kępa – Okręgowy Rzecznik Dyscyplinarny, Marian Flis – łowczy okręgowy, Andrzej Gaweł – członek ZO PZŁ, Irena Błasiak, Ewa Świrydenko, Katarzyna Zagraba – pracownicy ZO PZŁ, Krzysztof Oleszczuk – przewodniczący komisji kultury ORŁ, Czesław Kowalski – prezes ORŁ wcześniejszych kadencji. Chwilą ciszy uczczono pamięć zmarłych w ostatnim okresie Jana Pokrywki – kapelana lubelskich myśliwych i Henryka Domżała – byłego prezesa WRŁ dwóch kadencji. Przedstawiono sprawozdania z działalności w 2013 r. OSŁ, ORD i OKR. Podjęto uchwały ws. zaopiniowania wykonania budżetu za 2013 r. w części dotyczącej okręgu i udzielenia absolutorium Zarządowi Okręgowemu. Przyjęto rezygnację od Leopolda Kępy z pełnienia funkcji ORD. Pozytywnie zaopiniowano wniosek o Złom dla koła „Wiarus” w Lublinie oraz wnioski na 1 Złoty Medal Zasługi Łowieckiej, 3 SMZŁ, 12 BMZŁ, 2 Medale za Zasługi dla Łowiectwa Lubelszczyzny i 1 Odznaki za Zasługi dla Łowiectwa. kwiecień-maj 2014 Czas walnych zebrań w większości kół łowieckich. Omawiano i rozliczano działalność gospodarczą minionego sezonu łowieckiego, oceniano pracę zarządów kół i współpracę z miejscowymi władzami samorządowymi, leśnikami i młodzieżą szkolną, rozpatrywano wyniki pozyskania zwierzyny. Emocjonalne dyskusje wzbudzała stała troska o zmniejszenie wielkości szkód wyrządzanych przez zwierzynę łowną. Najbardziej aktywni myśliwi zostali wyróżnieni odznaczeniami, nagrodami i upominkami. JBK 4 Myśliwski krąg NOWELIZACJA USTAWY PRAWO ŁOWIECKIE Andrzej Łacic Stanisław Nowicki Zarząd Główny Polskiego Związku Łowieckiego oraz poseł Stanisław Wziątek – wobec wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 6 listopada 2012 r. uznającego za niekonstytucyjny zakres, w jakim ustawa Prawo łowieckie z 13 października 1995 r. traktowała dyscyplinarne sądownictwo łowieckie – opracowali projekt zmian w ustawie. Warto dodać, że z Lubelszczyzny udział we wprowadzeniu zmian mieli posłowie: Jan Łopata z okręgu wyborczego Lublin oraz Beata Mazurek i Stanisław Żmijan z okręgu wyborczego Chełm. Nowelizacja reguluje tryb i zasady postępowania dyscyplinarnego w Polskim Związku Łowieckim, które nie były wcześniej unormowane w zmienianej ustawie, organy uczestniczące w postępowaniu dyscyplinarnym, ich skład oraz sposób wyboru, katalog przewinień łowieckich i kar dyscyplinarnych oraz zasady odpowiedzialności dyscyplinarnej. Zgodnie z nowelizacją, w dodanym rozdziale 6a, członkowie Polskiego Związku Łowieckiego będą podlegać odpowiedzialności dyscyplinarnej za przewinienia łowieckie. Przewinienie łowieckie określono jako zachowanie polegające na naruszeniu ustawy i wydanych na jej podstawie aktów wykonawczych, naruszeniu statutu lub innych uchwał organów Związku oraz wykonywaniu polowania w sposób sprzeczny z etyką łowiecką. Odpowiedzialnością dyscyplinarną objęto formy zjawiskowe czynu: pomocnictwo lub podżeganie do popełnienia przewinienia łowieckiego. Jan Baran Kazimierz Ciuraj Zdzisław Jachura Jerzy Golan Myśliwski krąg Kary dyscyplinarne zostały podzielone na zasadnicze i dodatkowe. Do katalogu kar dyscyplinarnych, jako zasadniczych, ustawodawca zaliczył karę nagany, zawieszenie w prawach członka PZŁ na okres od 6 miesięcy do 3 lat, wykluczenie z PZŁ, a jako karę dodatkową – zakaz pełnienia funkcji w organach PZŁ i koła łowieckiego na okres do 5 lat. W celu wyeliminowania niekonstytucyjności zagwarantowano prawo do sądu we wszystkich sprawach dotyczących utraty członkostwa w kole łowieckim, nabycia lub utraty członAndrzej Rejak Eugeniusz Sosnowski kostwa w PZŁ po wyczerpaniu postępowania wewnątrzorganizacyjnego, jak również od wszystkich orzeczeń i postanowień kończących postępowanie dyscyplinarne, bez zróżnicowania w zależności od rodzaju wymierzonej kary. Prawo do sądu w powyższych sprawach będzie realizowane w trybie odwołania, a sądem właściwym ma być sąd powszechny – sąd okręgowy. Zgodnie z zawartymi w ustawie regulacjami, organami dyscyplinarnymi w Polskim Związku Łowieckim będą: Główny Sąd Łowiecki oraz okręgowe sądy łowieckie. Organem odpowiedzialnym za prowadzenie dochodzeń o przewinienia łowieckie będzie Główny Rzecznik Dyscyplinarny i rzecznicy okręgowi. Postępowanie przed sądem łowieckim będzie wszczynane na ich wniosek. Zgodnie z ustawą, Naczelna Rada Łowiecka będzie powoływała Główny Sąd Łowiecki i Głównego Rzecznika Dyscyplinarnego wraz z zastępcami na wspólną 5-letnią kadencję. Okręgowe Rady Łowieckie będą odpowiednio powoływały na wspólną 5-letnią kadencję okręgowe sądy łowieckie i Okręgowego Rzecznika Dyscyplinarnego wraz z zastępcami. Nowelizacja zakłada dwuinstancyjne postępowanie przed sądami łowieckimi. Ustawę uchwalił Sejm 24 stycznia 2014 r., a 13 lutego 2014 r. podpisał ją Prezydent. Weszła ona w życie 21 kwietnia 2014 r. Zgodnie z nowelizacją ustawy Prawo łowieckie, Okręgowa Rada Łowiecka w Lublinie na swym posiedzeniu w dniu 17 czerwca 2014 r. powołała organy dyscyplinarne w okręgu lubelskim. Prezesem Okręgowego Sądu Łowieckiego w Lublinie został Stanisław Nowicki. W skład Okręgowego Sądu Łowieckiego weszli: Jan Baran, Kazimierz Ciuraj, Jerzy Golan, Zdzisław Jachura, Waldemar Kobylarz, Andrzej Rejak, Eugeniusz Sosnowski, Lech Benet. Okręgowym Rzecznikiem Dyscyplinarnym wybrany został Grzegorz Trusiewicz. Zastępcami Okręgowego Rzecznika Dyscyplinarnego zostali: Wiesław Jakubczak, Adam Mitkowski, Jan Staroch, Andrzej Tomasiak. Wg interpretacji nowelizacji ustawy Prawo łowieckie przez Andrzeja Łacica, członka Naczelnej Rady Łowieckiej obecnego na posiedzeniu ORŁ, wybrane organy dyscyplinarne funkcjonować mają przez 5 lat od dnia wyboru, a więc bez związku z przyszłorocznymi wyborami do władz i organów PZŁ. Ma to uniezależnić organy dyscyplinarne od nowowybranych władz i zapewnić im niezawisłość. J. Bogdan Kozyra Lech Benet Fot. JBK x10 Waldemar Kobylarz 5 6 Myśliwski krąg WYSTAWOWE REMINESCENCJE Konrad Oleszczuk, Krzysztof Kornacki i Leszek Walenda przy gablocie z medalami i parostkami saren Trofeistyka jest generalnie w kraju, a w regionie lubelskim szczególnie, stosunkowo młodą dziedziną łowiectwa. Zabawna ciekawostka z lat 60-tych ubiegłego stulecia jest tego dowodem. Gdy w w/w okresie pozyskany został w rejonie Puław mocny rogacz, w Lublinie nikt nie potrafił go wycenić. Zawieziono go więc do Zarządu Głównego PZŁ w Warszawie, gdzie przy wstępnych oględzinach pracownik tejże instytucji złośliwie stwierdził, że 700 g, to ma on pewnie z szyją. W konsekwencji okazało się, że było to mocne „złoto”. Pierwszym powojennym dokumentem porządkującym ewidencję polskich trofeów był katalog „Polska – 1983”, opracowany w 1983 r. z okazji jubileuszu 60-lecia PZŁ. W opracowaniu tego źródłowego dokumentu miałem przyjemność współuczestniczyć razem z kol. Kalikstem Jankiewiczem. W jubileuszowym 1983 r. było szereg akcentów upamiętnia- jących tę okrągłą datę w życiu PZŁ. Do najważniejszych wydarzeń w naszym makroregionie należały: organizacja pierwszej profesjonalnej wystawy łowieckiej o charakterze regionalnym w Kozłówce, wybicie okolicznościowego medalu (łoś na awersie i pałac w Kozłówce na rewersie), posadzenie w parku kozłowieckim symbolicznego świerka upamiętniającego obchody jubileuszowe – dziś bardzo dorodnego drzewa. Czołowi trofeiści w kraju utworzyli z racji jubileuszu rodzaj klubu i wybili w mennicy okolicznościowy medal, a byli to: Stanisław Kołecki, Jerzy Chrzanowski, Tadeusz Kornatko, Grzegorz Wardyński, Ryszard Buziewicz, Adam Sikorski, Władysław Pepera, Kalikst Jankiewicz, Marian Budzyński i Karol Stasiak. Trzech z nich – Jankiewicz, Chrzanowski i Stasiak – to myśliwi lubelscy, niestety, wszyscy już nie żyją. Człowiekiem, który położył podwaliny pod lubelską tro- feistykę był niewątpliwie Kalikst Jankiewicz, który pierwszy założył podstawową dokumentację. Duży wkład w tej dziedzinie, w latach 1960-1980, mieli także: Stefan Soborski, Zygmunt Mazur, Karol Stasiak, Mieczysław Więckowski, Janusz Kujawski, Rafał Tyrawski i Władysław Barszczewski. Mecenasem tej działalności był bez wątpienia prof. Jerzy Krupka. Wychowankiem zaś prof. Krupki jest prof. Roman Dziedzic, specjalista do spraw trofeistyki o charakterze międzynarodowym. Komisarz i współorganizator wielu wystaw trofeistycznych, autor kilku kolejnych katalogów trofeistycznych. Ekspert w tych sprawach, znany w Europie i na świecie. Lubelszczyzna znana jest nie tylko z mocnych trofeów, lecz także i ludzi, którzy potrafią tę dziedzinę łowiectwa dokumentować i propagować. Miniony rok jubileuszowy PZŁ, był okazją, by odnieść się do ostatniego 30-lecia, pokazać dorobek trofeistyczny i przypomnieć ludzi, którzy swoją działalnością przyczynili się do udokumentowania tego dorobku. Skoncentrujmy się więc na wystawie w Kozłówce z jesieni ubiegłego roku. Była ona czwartą z kolei zorganizowaną w Muzeum Zamojskich i tak się przyjemnie składa, że miałem możliwość przy każdej z nich współuczestniczyć przy organizacji. Ostatnia wystawa była najbogatszą, jeżeli chodzi o jakość trofeów i najbardziej profesjonalną, jeżeli chodzi o sposób ekspozycji, tak trofeów, jak i pozostałych eksponatów. Nie sposób opisać wszystkich tam pokazanych eksponatów. Zajmijmy się więc chociaż niektórymi. Myśliwski krąg 7 Medalion kamczackiego łosia Medalion łosia z Kamczatki – niewycenione trofeum Jerzego Golbiaka z okręgu w Białej Podlaskiej. Pretenduje do najmocniejszego trofeum w Polsce. Replika słynnego oręża dzika z Rychcic – oryginał zaginął w czasie II wojny światowej. Oręż zdobyty przez hr. Juliana Bielskiego w 1930 r., na światowej wystawie w Berlinie w 1937 r. wyceniony został na 151 pkt. CIC i uznany za rekord świata. Tytuł ten utrzymywał do 1987 r. Właścicielem wystawionej repliki jest także Jerzy Golbiak. Krzysztof Oleszczuk i Sławomir Łaska przy akcesoriach myśliwskich 242,5 pkt. CIC. Zdobyty został w 1967 r. w Bieszczadach (relację z tego polowania można przeczytać w specjalnym wydaniu Łowca Lubelskiego nr 3/2013 – red.). Aktualnie zajmuje czwarte miejsce w kraju. Drugim w kolejności wieńcem na wystawie był wieniec kol. Mańki z Radzynia Podlaskiego, zdobyty w 1981 r. w Nadleśnictwie Międzyrzec Podlaski i wyceniony na 228,87 pkt. CIC. Aktualnie zajmuje 22 miejsce w kraju. Łącznie na wystawie prezentowanych było 27 wieńców, z tego 8 złotomedalowych. Najliczniej prezentowaną grupą trofeów były parostki rogaczy, z wystawioną całą czołówką krajową. Najmocniejsze, to repli- Oręża dzików Na kozłowieckiej wystawie wyeksponowanych zostało 25 oręży dziczych, z tego 10 złotomedalowych. Wiele z nich było bardzo ciekawie i bogato oprawionych, a na wyróżnienie zasługiwały oręża Jana Lipskiego. Wśród wieńców jeleni prym wiódł wieniec należący do Karola Stasiaka, wyceniony na Medalion kozła, którego parostki są wicerekordem Polski (w środku). Po lewej na górze – replika trofeum będącego rekordem Polski. Po prawej na górze – replika słynnych parostków z Nienadowej bedącymi rekordem świata do 1967 r. Złotomedalowe parostki kozła strzelonego przez: Mariana Mazurkiewicza (z lewej), Jerzego Pietrasia (z prawej), Kazimierza Ciuraja (na dole z lewej) i Janusza Wróblewskiego (na dole z prawej) Myśliwski krąg Mariola Parczyńska, Jerzy Golan i Jan Lipski podczas zwiedzania wystawy ka parostków dzierżących rekord kraju, pozyskanych w 2003 roku przez Niemca Johena Sudbracka w Nadleśnictwie Radzyń Podlaski (relację, także z tego polowania, można przeczytać w specjalnym wydaniu Łowca Lubelskiego nr 3/2013 – red.). Oryginał parostków jest w posiadaniu właściciela Biura Polowań Niwa, Jerzego Golbiaka. Na drugim miejscu znalazła się replika wicerekordu kraju wystawiona przez Andrzeja Trochyma. Parostki wycenione na 211,08 pkt., pochodzące z terenów dzierżawionych przez koło „Cyranka” w Lublinie, uzyskane zostały w 2003 r. przez Dariusza Dziubę. Na kolejnym miejscu była doskonale wykonana replika słynnych parostków z Nienadowej, które do 1967 roku były rekordem świata wycenionym na 196 pkt. Rekordowy kozioł najprawdopodobniej padł, w 1896 r., z rąk jednego z kucharzy lub leśniczych hrabiego Stanisława Mycielskiego w jego włościach niedaleko Przemyśla. Trofeum uznane za ideał, jeśli chodzi o formę. Właścicielem pokazanej repliki jest prof. Roman Dziedzic, a oryginał znajduje się w zbiorach Zarządu Głównego PZŁ. W sumie na wystawie prezentowanych było 47 parostków, z tego 21 złotomedalowych. Pozostałe trofea zostały zaprezentowane symbolicznie – hasłowo. Nowością były czaszki lisów, gdzie zapewne w czołówce krajowej znajdą się te należące do kolegów Rapacewicza i Skrzypca, wycenione na 25 pkt., gdzie aktualny rekord kraju wynosi 25,65 pkt. CIC. Doskonałą oprawę stanowiła literatura, malarstwo, broń, kordelasy i inne akcesoria łowieckie, tworząc z dużym smakiem dobraną całość. Zwiedzając wystawę można się było nie tylko dużo dowiedzieć, lecz także i nauczyć sposobu eksponowania trofeów. Wystawa spełniła duża rolę propagatorską, a przede wszystkim edukacyjną. Zwiedziło ją od 14 wrześ- nia do 17 listopada ponad 12 tys. osób. Słowa uznania należą się trofeistom, którzy udostępnili swoje trofea, organizatorom i gospodarzom wystawy. Zachęcam Kolegów do pielęgnowania trofeów, właściwej konserwacji i przechowywania, gdyż po latach zostają tylko trofea i wspomnienia, wspomnienia, wspomnienia… Karol Cichowski Medalowe parostki rogaczy Fot. JBK 8 Fragment kozłowieckiej wystawy Myśliwski krąg W CZEMPINIU O REGIONALNYCH PISMACH ŁOWIECKICH W początkach mojej przygody z myślistwem, chcąc poczytać o łowiectwie trzeba było nieźle zaangażować się w poszukiwania i poświęcić temu sporo czasu. Książek było niewiele, jedynym pismem był Łowiec Polski, który wychodził bardzo nieregularnie, a były lata, że i rzadko. Współcześnie, potencjalne możliwości zdobycia wiedzy łowieckiej są o wiele większe, choć sądzę, że niewykorzystane. Bo to i przebogate zasoby internetu (chociaż niektóre wiadomości i opracowania są, że „pożal się Boże”, jak mawiała moja babcia), i liczna literatura książkowa, i kilka ogólnopolskich czasopism łowieckich, a także czasopisma regionalne o tej tematyce. Znaczna liczba tytułów regionalnych pism łowieckich w Polsce nie wszystkim jest znana, nawet redagującym te pisma w swoich okręgach. By poprawić ten stan rzeczy, w czasie uroczystości jubileuszowych 20-lecia Łowca Galicyjskiego, w listopadzie ubiegłego roku w Przemyślu, padł znakomity projekt spotkania redaktorów regionalnych pism łowieckich. Propozycja wysunięta przez redaktora naczelnego Łowca Galicyjskiego, Henryka Karnasa – jak słuchy niosą, zainspirowana też przez naczelnego Myśliwca Warmińsko-Mazurskiego, Zbigniewa Korejwo – została podchwycona przez Marka Rogozińskiego, członka Naczelnej Rady Łowieckiej i przewodniczącego Komisji Kultury Łowieckiej NRŁ. Po różnych przymiarkach, za akceptacją Zarządu Głównego PZŁ, miejscem spotkania została siedziba Stacji Badawczej PZŁ w Czempiniu. W połowie maja br. stawili się tam członkowie i pasjonaci związani z redagowaniem regio- 9 10 Myśliwski krąg nalnych czasopism łowieckich. Stacja w Czempiniu, z gustownymi pomieszczeniami po remoncie, przyjęła gości okazale, tak że dwudniowe spotkanie, pełne gorących dyskusji i wykładów minęło, jak z bicza strzelił. O historii regionalnej prasy łowieckiej w latach 1945-2014, jak zwykle wnikliwie i ze znajomością rzeczy mówił Krzysztof Mielnikiewicz – członek Komisji Kultury Łowieckiej NRŁ i naczelny redaktor pisma Kultura Łowiecka. Formy współpracy prasy regionalnej z Zarządem Głównym PZŁ proponowała jego pracownica Diana Piotrowska, a Bartosz Marzec z Łowca Polskiego przedstawił współczesne trendy w redagowaniu artykułów prasowych, oczywiście ze szczególnym uwzględnieniem problematyki łowieckiej. Sympatyczna i miła Katarzyna Lewańska-Tukaj, naczelnikująca w Echu Pomorskiej Kniei, sugestywnie przekazywała swą wiedzę o fotografii, chociaż niżej podpisany nie we wszystkich aspektach z nią się zgadzał. Marek Plewa, zawodowy dziennikarz z Radia Koszalin, przedstawił wybrane zagadnienia prawa prasowego i prawa autorskiego. Trzeba przyznać, że ta część spotkania wzbudzała emocjonalne dyskusje i rodziła wiele pytań. W ramach dyskusji, niezwykle cenną wiedzę przekazał zebranym Leszek Szewczyk, kolekcjoner łowiecki posiadający zbiory swoim bogactwem i unikalnością przyprawiające o zawrót głowy. Leszek, dba także o to, by z jego przebogatej kolekcji, szczególnie słowa drukowanego, korzystali także inni. Siedzi więc setki godzin przy specjalnie zakupionym przez siebie w USA skanerze i zamienia to co zapisane na papierze na postać cyfrową. Między innymi i Łowiec Lubelski doczeka się takiej transformacji. Doprawdy, trzeba niezwykłego zapału, by przesiedzieć miesiącami np. w bibliotece Polskiego Związku Łowieckiego i zamieniać zgromadzone tam, często rzadkie i nieznane zbiory w postać cyfrową. O jego pasji kolekcjonerskiej świadczą chociażby późne godziny nocne, tam w Czempiniu, gdy część uczestników spotkania degustowała znakomite nalewki, on realizował przez internet transakcję cymeliów w dalekim Londynie. Leszek, wspólnie z Krzysztofem Daszyńskim, zamieniając wiele łowieckich wolumenów na postać cyfrową, pozwalają nam korzystać z nich na stronach Wielkopolskiej Biblioteki Cyfrowej. Za ich pracę należą im się podziękowania nie tylko od redagujących materiały łowieckie, ale od wszystkich myśliwych, a właściwe zarządy okręgowe (Zielona Góra i Wrocław) śpiesznie powinny wystąpić o nadanie im stosownych odznaczeń, jeżeli jeszcze tego nie zrobiły. Trzeba przyznać, że chociaż uczestnicy spotkania, a z niektórych okręgów były po dwie, trzy osoby, wiele z niego skorzystali, to odniosłem wrażenie, że zabrakło czasu na wymianę uwag o charakterze czysto roboczym. Stąd propozycja, by uwzględnić to przy następnym spotkaniu. Z przyjemnością informuję naszych Czytelników, że Łowiec Lubelski pozytywnie postrzegany jest wśród myśliwych w kraju i zaliczany do najlepszych czasopism łowieckich, a najwyżej jest oceniany wśród periodyków regionalnych za poprawność i czystość Myśliwski krąg 11 języka polskiego. Warto przytoczyć, które tytuły prasy łowieckiej były reprezentowane w Czempiniu. A więc: Łowiec Polski, Kultura Łowiecka, Bialskopodlaski Rocznik Łowiecki, Echo Pomorskiej Kniei (Gdańsk, Koszalin, Słupsk), Gwarectwo Myśliwych (Katowice), Łowiec Galicyjski (Przemyśl, współpraca – Krosno), Łowiec Lubelski, Łowiec Świętokrzyski (Kielce), Łowiec Tarnowski, Myśliwiec Krakowski, Myśliwiec Warmińsko-Mazurski (Olsztyn, współpraca – Białystok, Elbląg, Łomża, Suwałki), Nemrod (Bydgoszcz, współpraca – Toruń, Włocławek), Tarnobrzeski Nemrod, Z Kniei (Opole), Zachodni Poradnik Łowiecki (Poznań, Kalisz, Konin, Leszno, Piła), Z Zielonogórskiej Kniei. Nie wiedzieć czemu, zabrakło przedstawicieli redakcji Myśliwca Kresowego wydawanego przez okręg zamojski, jak również wydawanego przez okręg chełmski rocznika Silvanus Chelmensis. Należy mieć nadzieję, o czym wspomniał podsumowujący i kończący czempińskie spotkanie Marek Rogoziński, że na kolejnej debacie o roli i znaczeniu prasy łowieckiej, reprezentowane będą wszystkie redakcje regionalnych czasopism łowieckich. Fot. J. Bogdan Kozyra x9 J. Bogdan Kozyra 12 Kultura, tradycja, wspomnienia MYŚLIWI W ZAMCHU - WCZORAJ I DZIŚ Driada (mal. Evelyn de Morgan) Południowy skraj przepastnej puszczy królewskiej należącej ongiś do grodu bełskiego, pod koniec XIV wieku otrzymał na własność rycerz Iwan Kustra z Krzeszowa, z polska zwany Jaśkiem z Krzeszowa. Na ziemiach tych powstał dwór myśliwski z osadą straży leśnej, nazwany początkowo z łacińska Arx Zamchensis, co znaczy cytadela w Zamchu, by potem pozostać, aż do dzisiaj, Zamchem. Być może słowo cytadela odnosiło się do istniejącego wcześniej dworu obronnego lub do właściwości obronnych zameczku myśliwskiego, zapewne także w ochronie dzikich zwierząt przed tajemnym zdobywaniem. A zwierza było tu w bród. Doceniał to król Władysław Jagiełlo przyjeżdżając tu na polowania, nie zaniedbując jednakże obowiązków państwowych. Właśnie w Zamchu, w listopadzie 1425 r., spod królewskiej ręki wyszły przywileje dla mieszczan lwowskich. Po wygaśnięciu rodu Kustrów, Zamch wrócił w posiadanie króla, zarządzany przez starostów. Przed 1471 rokiem starostwo zamechskie przeszło w ręce rodu Pileckich, do którego należało do połowy XVI w. Wówczas, osiadłych tu 57 kmieci, 14 zagrodników oraz 9 karczmarzy miało do dyspozycji cerkiew prawosławną, młyn borowy na rzece Tanwi oraz folwark. Jeden z Pileckich zapamiętany został z tresury niedźwiedzia, na którym, jak podaje Jan Kochanowski, jeździł. Kiedy w 2006 r. mieszkańcy Zamchu żyli w strachu Jan Zamoyski (mal. Jan Styka) Zamoyski pod Byczyną (mal. Jan Matejko) Stefan Batory przed grasującym tu niedźwiedziem, byli tacy, którzy twierdzili, że zjadający króliki i zabijający psy miś – Bartkiem zwany – jest potomkiem niedźwiedzia Pileckiego. Pileccy posiadali to starostwo jeszcze w 1543 r., kiedy to Mikołaj z Pilcza, kasztelan lwowski i opiekun dóbr królewskich Zamch, otrzymał pozwolenie na wykup sołectwa. Wszyscy z rodu posiadaczy zamechskich ziem polowali w okolicznych lasach. W 1569 roku król Zygmunt August nadał starostwo zamechskie łowczemu i kasztelanowi chełmskiemu Stanisławowi Zamoyskiemu, który otrzymał je za służbę wojskową w walkach z Moskwą. Kultura, tradycja, wspomnienia Rzeczpospolita Obojga Narodów Dzika puszcza i dworek myśliwski w Zamchu zapewniały wszystko polującym tu wielmożom. W pomieszczeniach nie brakowało wybornych kusz, łuków, oszczepów, kordelasów, troków, sieci, rusznic, arkebuzów i muszkietów, do których – jako pierwszy w Europie – Stefan Batory wprowadził patrony zawierające zarówno kulę jak i proch. Z pietyzmem służba dbała o sprzęt myśliwski, jak i o konie, siodła i rzędy. Za sukcesy polujących myśliwych odpowiadali osacznicy, dojeżdżacze, oszczepnicy, szczwacze, stanow- Pomnik Jana Zamoyskiego w Zamościu nicy – znający stanowiska w kniei i psiarze – z gończymi i legawcami. Byli też w pogotowiu rybacy z sieciami i sokolnicy z przygotowanym do polowań ptactwem, których szczególnie sobie cenił król Stefan Batory, wszak to za jego panowania nastąpił największy rozkwit sokolnictwa w Polsce. W poniedziałek i wtorek, 8 i 9 maja 1578 roku, zaplanowano w Zamchu królewskie łowy. Jan Zamoyski, już wówczas kanclerz wielki koronny, zaprosił na nie Stefana Batorego, któremu towarzyszył uznany poeta Jan Kochanowski. Nie był to najbardziej odpowiedni do polowań czas. W maju, krótko po zimie, zwierzyna leśna była osłabiona, a kalendarz myśliwski nakazywał oszczędzać starsze łanie i lochy spodziewające się potomstwa oraz młode sztuki. Planowano więc polować na ptactwo, drapieżniki i wyselekcjonowane sztuki zwierzyny. Jak się okazuje, także wtedy, wśród myśliwych nie najważniejsze było polowanie, a spotkanie wśród przyjaciół, wszak do takich należy zaliczyć Batorego, Zamoyskiego i Kochanowskiego. Wielki łowczy, leśnicy, kucharze, pokojowcy pilnie omawiali z gospodarzem niuanse pobytu 13 i polowań znakomitych gości. Do przygotowań włączył się Jan Kochanowski, który specjalnie na tę okazję napisał poemat Dryas Zamechska, wystawiony w formie pieśni w leśnym „teatrze”. Zebrani z zaciekawieniem oglądali dworskich artystów, którzy jako driady – drzewne nimfy, wychodziły z pni drzew, wiły wieńce, śpiewały i tańczyły z faunami i Panem – mitycznym bogiem lasów i pól. Jako że Batory nie znał języka polskiego, liryczno-laudatywna Dryas Zamechska, w sielankowo-satyrycznym tonie, napisana została po łacinie. Dopiero w lecie 1578 r. Jan Kochanowski podjął się translacji, a raczej parafrazy łacińskiego oryginału, który został wydany drukiem w prowadzonej przy kancelarii królewskiej Stefana Batorego, drukarni Walentego Łapki we Lwowie, jako Dryas Zamchana Polonice et Latine. Pan Zamchanus Latine. Oczywiście znakomite spotkanie zamechskie nie mogło obyć się bez stosownej biesiady. Staropolskim, myśliwskim obyczajem na stoły zawitały wytrawne dębówki, jałowcówki i topolówki, do których serwowano zakąski z ptaków i zwierzyny, trzy rodzaje barszczu na myśliwskich wywarach, pieczenie i desery z leśnych owoców w cukrze karmelizowanych. Na koniec podano słodkie nalewki. Polowania rozpoczynały się o brzasku wstającego dnia. Po zajęciu wskazanych stanowisk, myśliwi w napięciu oczekiwali na zwierza, by potem dzielić się emocjami i wrażeniami łowieckich zmagań. W rozmowach wyczuwało się zrozumienie dla kunsztu Dryas Zamechska w interpretacji uczniów szkoły w Łukowej 14 Kultura, tradycja, wspomnienia Przecięcie wstęgi pamiątkowej tablicy posługiwania się bronią, a popołudniowy pokot podkreślał szacunek dla upolowanej zwierzyny. Podczas sejmu w 1588 r., starostwo zamechskie, wraz z puszczą i starostwem krzeszowskim, nadane zostało na własność kanclerzowi i hetmanowi wielkiemu koronnemu Janowi Zamojskiemu, synowi Stanisława. Było to podziękowanie Zygmunta III Wazy za pokonanie arcyksięcia Maksymiliana III Habsburga, pretendenta do tronu polskiego po śmierci Stefana Batorego, w bitwie pod Byczyną, kiedy to magnaci wspierający Maksymiliana próbowali siłą zdobyć stolicę Polski, Kraków. Arcyksiążę został uwięziony na zamku w Krasnymstawie, następnie w Zamościu, po czym na mocy paktów będzińsko-bytomskich, jako jeden z warunków zwrócenia wolności, zrzekł się Leśnicy i myśliwi, Sławomir Lefanowicz i Piotr Kość, w towarzystwie nadleśniczego Nadleśnictwa Tomaszów Lubelski Antoniego Rzeźnika (w środku) – byłego prezesa zamojskiej Okręgowej Rady Łowieckiej pretensji do polskiego tronu. Dziś Zamch, to wieś położona wśród pól Roztocza, przy zachodnim obrzeżu Puszczy Solskiej, a raczej tego, co z niej zostało. Tuż myśliwska koła łowieckiego leśników „Darz Bór” z Lublina. Tuż obok płynie Tanew, której przejrzyste wody można oglądać z niewielkiego wzniesienia. Być może właśnie w tym miejscu znajdowało się królewskie stanowisko myśliwskie, bowiem zwierz był tu widoczny z każdego kierunku pędzenia. I właśnie tutaj, 9 maja 2014 roku odsłonięto olbrzymi kamień, pochodzący z niedalekich kamieniołomów, na którym umocowano tablicę z wizerunkami trzech wielkich swoich czasów i napisem: „Dla upamiętnienia polowania 8-9 maja A.D. 1578, w lasach między Tanwią a Sopotem, Króla Polski Stefana Batorego z udziałem Kanclerza, Hetmana Wielkiego Koronnego Jana Zamoyskiego, poety Jana Kochanowskiego. Głuchy – 9 maja 2014 roku. Leśnicy i myśli- Uczestnicy uroczystości. Na pierwszym planie w ciemnej marynarce – Jerzy Jamroz. Pierwszy z lewej – prezes koła”Rogacz” w Józefowi, Waldemar Żelazko obok przebiega granica pomiędzy województwem lubelskim i podkarpackim, a do granicy z Ukrainą jest 30 kilometrów w linii prostej. Wtedy był to środek, albo raczej zachodnia część, Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Około 4 km na północny-wschód od Zamchu, gdzie dawniej istniała wieś Głuchy, prawie już w głębi lasu znajduje się kilka zabudowań. Jest leśniczówka zwana Borowe Młyny i zagroda wi”. Pomysł upamiętnienia myśliwskiego zdarzenia sprzed ponad 400 lat zrodził się w głowie Andrzeja Albigowskiego, prezesa lubelskiego oddziału Klubu Kolekcjonera i Kultury Łowieckiej PZŁ, który kawał czasu swego myśliwskiego żywota spędził w łowiskach Zamojszczyzny, również w Puszczy Solskiej na obrzeżach Zamchu. Andrzej wybrał się do Marcina Zamoyskiego, prezydenta Zamościa, Kultura, tradycja, wspomnienia 15 Ksiądz Henryk Pokora święci pamiątkową tablicę. Z lewej – nadleśniczy Leszek Dmitroca z propozycją przypomnienia królewskich łowów Stefana Batorego z najbardziej zaufanym spośród swoich ludzi – Janem Zamoyskim. Hrabia Marcin Zamoyski, także myśliwy, nie mógł zaniechać myśliwskiej, stawili się w majowy piątek w miejscu ustawienia tablicy upamiętniającej. Jej odsłonięcia dokonali: Marcin Zamoyski, Jan Kraczek, Andrzej Albigowski, Stanisław Schodziński – wicestarosta biłgorajski i Stanisław Kozyra – wójt Gminy Łukowa. Proboszcz parafii w Zamchu, ks. Henryk Pokora dokonał poświęcenia, a uczniowie szkół w Łukowej, w strojach z epoki, przypomnieli poemat mistrza pióra z Czarnolasu sprzed 436 lat. Były sztandary, sygnały myśliwskie i delegacje z kwiatami, wbudowano też akt erekcyjny i posadzono pamiątkowy dąb, Batorym nazwany. Uroczystość prowadził Leszek Dmitroca, a jej uczestnikami byli licznie przybyli leśnicy z nadleśniczymi: z Tomaszowa Lubelskiego – Antonim Rzeźniczakiem, Zwierzyńca – Andrzejem Kulasem, i zastępcą z Biłgoraja – Leszkiem Turczyniakiem. Był też doskonale znany lubelskim myśliwym, niedawno emerytowany, nadleśniczy Nadleśnictwa Świdnik – Jerzy Jamroz, który w Zamchu posiada, co prawda nie zamek, ale domek myśliwski i tutejsze tereny łowieckie zna, jak własną kieszeń. Dopisała społeczność okolic i myśliwi, w tym członkowie KKiKŁ, zarówno oddziału lubelskiego jak i zamojskiego. okazji upamiętnienia łowieckich zdarzeń swego przodka. Winien to był budowniczemu potęgi rodu Zamoyskich i jednej z najrozsądniejszych głów w dziejach Rzeczypospolitej. Tak więc człowiek, który byłby zapewne XVII ordynatem, gdyby nie działania PRL-u, poparł pomysł Andrzeja Albigowskiego. Do świetnego pomysłu przychylił się także Jan Kraczek – dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Lublinie – wywodzący swoje korzenie również z Zamojszczyzny i chętnie powracający do meandrów historii. Tym to sposobem machina poszła w ruch. Uzgodniono umiejscowienie pamiątkowego kamienia z tablicą, a roboczą stroną uroczystości zajęło się Nadleśnictwo Józefów z nadleśniczym Leszkiem Dmitrocą, któremu dzielnie pomagał Sławomir Lefanowicz. Z ramienia RDLP do akcji „Batory w Zamchu” włączył się Jerzy Reja – autor projektu tablicy. Oczywistym jest, że wszyscy wyżej wymienieni panowie, którym nie obce są arkana sztuki Przemawia prezydent Zamościa – hr. Marcin Zamoyski Dąb „Batory” posadzony. Od lewej: Stanisław Schodziński, Jan Kraczek, Leszek Dmitroca, Stanisław Kozyra, Marcin Zamoyski i Andrzej Albigowski J. Bogdan Kozyra Fot. J. Bogdan Kozyra Delegacja myśliwych. Z kwiatami łowczy koła „Rogacz” – Edward Łokaj 16 Kultura, tradycja, wspomnienia W ubiegłym roku powstał Klub Lisiarza. Koledzy klubowi założyli konto na Facebooku i wymieniają się na jego stronach wrażeniami, opowieściami i doświadczeniami. Jest ich niewielu, ale lisów z ich ręki padło bardzo wiele. To pasjonaci, których w łowisku nie interesuje inna zwierzyna poza rudzielcami. Specjalnie przygotowana broń do precyzyjnego strzelania i takowa amunicja, różnorodne firmowe, ale i domowej roboty wabiki, pozwalają im na sezonowe rozkłady w ilości kilkunastu-kilkudziesięciu sztuk groźnego drapieżnika naszych łowisk. Jednym z nich jest młody myśliwy ukrywający się pod pseudonimem Pablo Foxhunter. Jego wrażenia z polowania na lisy prezentujemy poniżej. fot. Pablo Foxhunter LISI ZAKĄTEK Od pewnego czasu polowałem w miejscu zwanym „Zakątkiem”. Był to narożnik lasu otoczony łąkami i polami, z amboną i zwyżką postawionymi niedaleko ściany drzew. W środku lasu był kompleks nor, więc cała sztuka polegała na skłonieniu rudzielców, aby wyjrzały na otwartą przestrzeń. Zresztą same często wychodziły myszkować. Pod koniec zimy udało mi się odnieść tam większy sukces w postaci pierwszego dubletu lisów, kiedy w ostatni weekend lutego strzeliłem aż 2 przechery. Polowałem wieczorem na zwyżce postawionej na cyplu krzaków, mając przed sobą łąki i narożnik lasu. Korzystałem jeszcze wtedy ze „szkota”, który robił furorę wśród lisów. Obecnie łatwość obsługi tego wabika sprawiła, że większość myśliwych używa go standardowo i niestety skuteczność spadła. Tego wieczoru pomimo wabienia, lisów nie było widać, a robiło już się ciemno, więc zszedłem na dół. Już na ziemi, z przyzwyczajenia po raz ostatni przyłożyłem lornetkę do oczu i wtedy zobaczyłem 2 lisy idące obok siebie. Szły od lasu miedzą, jakieś 100 m na lewo ode mnie. Zachowywały się jak głuche, nie reagując na wabik, którym próbowałem je jakoś spowolnić. Nie było już czasu, więc złożyłem się i z kolana oddałem strzał – 1:0 dla mnie. Czym prędzej przeładowałem sztucer. Drugi lis uciekając po pierwszym strzale, na chwilę zatrzymał się i odwrócił z ciekawości tuż przy ścianie lasu. Wynik 2:0. Podczas oględzin okazało się że to były 2 liszki, zgaduję że matka z córką. Z zazdrością patrzyłem na kolegów, którzy już posiadali czapki z lisa. W zimie idealne nakrycie na polowanie, tym bardziej dla myśliwego lubiącego przechytrzyć rudzielca. Jako „młody” postanowiłem, że też uszyję sobie takie nakrycie głowy. Pozostała kwestia zdobycia materiału. Co prawda strzeliłem wcześniej już kilka lisów, ale żaden nie miał ładnej kity zakończonej białym kwiatem. Jakoś pod koniec października, pomimo, że tydzień wcześniej spadł już śnieg, akurat zrobiło się ładnie i ciepła pogoda prognozowała wyjścia lisów na łąkę za gryzoniami. Pojechałem na poranną zasiadkę, kiedy było jeszcze ciemno i zająłem zwyżkę. Po odczekaniu „regulaminowych” 15 minut, korzystając z tego, że było już jasno zacząłem wabić. Po wabieniu, mimo radarowania lornetką przedpola nic się nie działo. Ponowiłem wabienie po 15 minutach, ale niestety, to też nie przyniosło spodziewanego efektu. No cóż, przynajmniej ładną pogodę jesienną mogłem oglądać. Czas mijał mi na rozmyślaniach, jednak zbliżał się termin powrotu, dłuższe siedzenie nie miało sensu. Pomyślałem, że na odchodne jeszcze raz zawabię i tak też zrobiłem. Cisza, spokój, nic się nie dzieje. Już miałem opuszczać zwyżkę, kiedy za- Kultura, tradycja, wspomnienia uważyłem „coś” na ścianie lasu. Czym prędzej wziąłem lornetkę i „coś” okazało się siedzącym lisem patrzącym wprost na mnie. Ostrożnie, w zwolnionym tempie wziąłem broń i jakoś się złożyłem. Po strzale chytrusek został na miejscu – sukces. Nie czekałem i czym prędzej poszedłem w miejsce strzału. Moja radość była jeszcze większa, jak zobaczyłem kitę; piękna gruba i ze śnieżnobiałym dużym kwiatem – ideał! W trakcie oględzin pięknego samca zwróciłem uwagę na nos, ponieważ nie był idealnie czarny ale z miejscowym przejaśnieniem. Jeszcze pamiątkowe zdjęcie i czas do domu. Zagadka nosa rozwiązała się podczas skórowania, kiedy z tego miejsca wypadł śrut. Prawdopodobnie to pamiątka po strzale kolegi, kiedy to obydwaj wybraliśmy się na pobliską ambonę. Ja w roli podprowadzającego, bo kolega był jeszcze zieleńszy stażem niż ja. Problem stanowiła wielkość ambony nazwanej „konfesjonałem”. O ile 1 myśliwy miał tam komfort bliskiego dostępu do 4 okien, to już 2 facetów musiało się przytulać mocno do siebie. Dobrze, że znaliśmy się z lat liceum, to było łatwiej. Suma summarum, siedzieliśmy, gadaliśmy, niespodziewanie lis nas zaskoczył swoim przyjściem, kolega się jakoś złożył mimo moich dodatkowych gabarytów i rudzielec uciekł po strzale, chociaż powinien zostać. Śrucina pod skórą potwierdziła, że kolega mimo debiutu nie był pudlarzem, tylko lisek był twardy. Nie wiem, czy koledzy zgodzicie się ale uważam lisa za bardzo odpornego na strzał i to nie tylko śrutowy. Zdarzyło mi się kilka razy, że strzelając śrutem, zwierzę zaznaczyło, farbowało, mimo to poszło niczym zdrowe. Co więcej, chytrusek strzelony nie na komorę tylko ciut za mocno do tyłu, „na miękkie”, pomimo użycia kalibru .308 potrafił przejść 50-100 m. Niesamowicie odporny zwierz, jak na swoje skromne gabaryty. Skórę z mojego czapkowego lisa wyprawiłem i znalazłem kuśnierza, który pięknie uszył klasyczną „papachę” z odczepianą kitą. W moim nowym nakryciu pojawiłem się na polowaniu zbiorowym, myślę, że starszym kolegom spodobała się czapka, bo pytali się gdzie uszyć i skąd taka kita. Niektórzy nawet w niedługim czasie uszyli sobie własne, ale nie obrażając nikogo, tak pięknej kity to nie mieli. Pozytywnie, że też zechcieli strzelić lisy, ponieważ niektórzy myśliwi bardzo niechętnie tracą naboje na lisy, od kiedy ceny za futro są raczej symboliczne. Niemniej jednak, namawiam Was na upolowanie własnej czapki. Pablo Foxhunter fot. Srbija Lov fot. Lov i ribolov fot. Lov i ribolov fot. Pablo Foxhunter 17 18 Kynologia KRAJOWY KONKURS PRACY TROPOWCÓW I VI REGIONALNY KONKURS POSOKOWCÓW To już kolejny rok zamojski okręg organizuje konkursy tropowców i posokowców. Tym razem ten pierwszy miał rangę krajową. 4 maja br., w stanicy myśliwskiej koła „Bażant” z Biłgoraja, położonej w Wólce Biskiej, stawiło się 12 psów, by walczyć o krajowy prymat w tropieniu. Najwięcej było gończych słowackich – 3 psy i 1 suka, 3 płochacze niemieckie, 2 labradory retrievery i 1 jamnik szorstkowłosy. Po otwarciu konkursów przez łowczego okręgowego Henryka Studnickiego, w towarzystwie przewodniczącego zamojskiej Komisji Kynologicznej i Upowszechniania Psa Myśliwskiego Adama Ćwika oraz prezesa koła „Bażant” Zdzisława Radawskiego, z regułami konkursowymi zapoznał zebranych sędzia główny – Krzysztof Fryc. W lasach nad Tanwią uczestników zmagań konkursowych oceniali sędziowie: Józef Jędral, Konrad Mąkosa, Wojciech Tarnowski i Piotr Zając, wraz z asystentką Joanną Kuchtą. W pracy po farbowanym tropie, najwyżej ocenianej konkurencji, bo z współczynnikiem 10, tylko cztery psy uzyskały maksymalne noty. Nie świadczy to dobrze o jakości startujących psów, tym bardziej, że ścieżki tropowe – przynajmniej te, po których towarzyszyłem pracującym psom, były proste, jak Przed podjęciem pracy na farbowanym tropie Zwierzyna znaleziona - wręczenie złomu strzała. Chyba sędzia główny, mój sympatyczny kolega Krzysio Fryc, z którym mamy wiele wspólnych kynologiczno-łowieckich przygód, przeoczył, że wymóg regulaminowy konkursu pracy tropowców nakazuje, by miały one na swym przebiegu dwa poprowadzone pod kątem prostym lub rozwartym załamania. Najlepiej wiodło się psiakom w konkurencji „zachowanie się przy martwej zwierzynie”; aż 9 z nich otrzymało maksymalne noty. Nasuwa się szybki wniosek z oceny tych dwóch konkurencji: psy mają pasję łowiecką, lecz ich przewodni- Konkurenci cy za mało z nimi pracują „na farbie” lub nie posiadają stosownych umiejętności do szkolenia swoich pupili. Tylko trzy psy pracowały jako oznajmiacze, a żaden jako oszczekiwacz. Również w tym przypadku trzeba znacznego nakładu pracy, żeby nauczyć psa oznajmiania o znalezieniu zwierzyny, lub głoszenia, szczególnie zwierza martwego. A jest to umiejętność bardzo przydatna w praktyce łowieckiej, bowiem nie zawsze da się przejść przez gęsty podszyt leśny z psem na otoku w poszukiwaniu strzelonej sztuki, a tym bardziej postrzałka. Kynologia W oczekiwaniu na ogłoszenie wyników Zwycięzcą tegorocznego Krajowego Konkursu Pracy Tropowców została WERA Herbu Kruk, labrador retriever należący do Jana Michalskiego. Suka uzyskała maksymalną notę 120 pkt. z dyplomem I st. Drugie miejsce, za 115 pkt., uzyskała FANKA Z Krainy Łowów, suka gończego polskiego prowadzona przez Tomasza Marcinkowskiego. FANCE przyznano też wniosek na Championa Pracy (CPC), ponieważ WERA taki tytuł już posiada. Trzecie miejsce, za 105 pkt., przypadło CARBONOWI Roztoczańska Sfora, wachtelhundowi Witolda Chodzińskiego. Ostatecznie, połowa startujących psów zdobyła dyplomy I st., właściciel jednego pieska ucieszył się dyplomem II st., a pozostali dyplomami III st. W konkursie posokowców najlepszym okazała się ASTA Bravo upomina się o swój puchar Z Vinianskeho Jazera, posokowiec bawarski Piotra Kościa, który za 100 pkt. uzyskał dyplom I st. Drugie miejsce przypadło tej samej rasy BRAVO Z Pikartowego Boru Mariana Woźniaka, który również uzyskał 100 pkt., ale musiał ustąpić najwyższe miejsce na podium „damie”. Trzecia była GARDA Z Kojca Diany, alpejski gończy krótkonożny Aleksandra Wiśniewskiego, a czwarty posokowiec bawarski ELVIS Zimny Trop Piotra Chodary. Obydwa psy także uzyskały po 100 pkt., a o kolejności zadecydowały, jak poprzednio, zapisy regulaminowe: wiek psa – młodszy przed starszym i płeć – suka przed psem. Po omówieniu wyników, podziękowaniach organizatorom i uczestnikom, zamknięcia konkursów dokonał prezes Okręgowej 19 Piotr Kość z Astą odbiera puchar od łowczego okręgowego Henryka Studnickiego Rady Łowieckiej w Zamościu Mirosław Kaleniuk, zapraszając wszystkich na następny rok. Psim konkursom towarzyszył – co jest rzeczą niespotykaną w skali kraju – konkurs plastyczny o tematyce przyrodniczo-łowieckiej uczniów Samorządowego Zespołu Szkolnego im. Dzieci Zamojszczyzny w Biszczy. Uczestnicy tego konkursu, w którym wszystkie prace zostały nagrodzone, wraz z rodzicami i opiekunkami – Alicją Bełz i Martą Szyszka, mogli przy okazji z bliska zobaczyć różne rasy psów, poznać zasady postępowania z czworonożnymi przyjaciółmi myśliwego i dowiedzieć się co robią myśliwi, by dzika zwierzyna w lesie miała się lepiej. O wszystkim opowiadał im Leszek Blicharz z miejscowego koła łowieckiego. podziękowa Szczególne nia, łowczy okręgowy Henryk Studnicki, skierował do myśliwych z „Bażanta”. Poza zaangażowaniem w organizację konkursów, czterech członków tego koła brało w nich udział: Dariusz Blicharz z gończym polskim, Ryszard Brodziak z posokowcem bawarskim, Piotr Chodara także z posokowcem, który uzyskał dyplom I st. i Marian Surma, którego płochacz niemiecki zajął IV miejsce w krajówce. Trzeba dodać, że zdecydowana większość członków tego koła posiada psy ras myśliwskich, a ich liczba dochodzi do 60. Są tacy, jak Marian Surma, mający 20 Kynologia trzy psy, czy też motor napędowy łowieckiej kynologii – nie tylko w kole – Leszek Blicharz, właściciel dwóch piesków. Co prawda z tej liczby tylko 16 psów posiada udokumentowane rodowody, ale wszyscy twierdzą, że pozostałe nie różnią się eksterierowo od tych „z papierami”, w lesie robią swoje, a o ich zakupie zdecydowały względy ekonomiczne. Tak czy siak, trzeba przyznać, że ilość czworonogów w kole „Bażant” jest rzadka i imponująca. Powstaje jednak pytanie: jak postąpić w przypadku psów nie posiadających rodowodów? Czy zezwolić im na udział w polowaniach? Proponowana przez Komisję Kynologiczną NRŁ definicja psa ułożonego do polowania, certyfikuje w tym względzie psy osiągające określone wyniki na konkursach. Najlepsi wśród posokowców A na konkursach mogą startować tylko psy rodowodowe. Czy wystarczającą jest klauzula, także proponowana przez Komisję Kynologiczną NRŁ, dopuszczająca do polowań do końca swojego życia psy, które w dniu wejścia w życie uchwały de- finiującej psa ułożonego do polowania, nie spełniały wymogów definicji? Co na to Czytelnicy Łowca Lubelskiego? Czekamy na opinie. J. Bogdan Kozyra Tomasz Marcinkowskii z Fanką odbiera nagrody od przedstawicieli koła Bażant Podium krajówki tropowców Asta jest z pewnością psem użytkowym. I to dobrym Kynologia 21 REGIONALNE PRÓBY I KONKURSY PRACY DZIKARZY Każdego roku w maju, odbywają się w OHZ w Wierzchowiskach próby i konkursy dzikarzy oraz norowców. W tym roku do prób pracy dzikarzy zgłoszono 3 młode psy, które po sprawdzeniu reakcji na strzał i ocenie z posłuszeństwa przystąpiły do pracy w zagrodzie dziczej. Zwycięzcą z dyplomem II°, za uzyskanie 82 pkt., został gończy polski WARTA Cnotliwy Nos Wojciecha Godlewskiego z Lublina. Drugie miejsce i dyplom III° za 68 pkt. zajął jamnik szorstkowłosy standardowy Macieja Kotuły z Kraśnika. Nie miał szczęścia do dyplomu płochacz niemiecki HARFA od Walczaka, Radosława Roli z Lublina. W konkursie starowało 16 psów. Dyplom I° zdobyło 7 psów, dyplom II° – 4, dyplom III° – 1. Po konkurencjach posłuszeństwa, pracy w zagrodzie i pracy na ścieżce tropowej zwycięzcą konkursu okazała się suka rasy łajka zachodniosyberyjska ERIS z Bukowego Wzgórza, która uzyskała 138 pkt. na 140 możliwych i dyplom I°, właściciel Kamil Cichoń z Radomia. Drugie miejsce i również dyplom I° (136 pkt.) wywalczył gończy polski BUCHTA Sfora Telesfora, Karola Choińskiego z Białegostoku. Trzecie miejsce, także z dyplomem I° za 134 pkt., zajął gończy polski IDOL Smagorzewska Zagroda, Arkadiusza Plotki z Siemiatycz. Następnego dnia odbyły się Regionalne Próby i Konkurs Pracy Norowców. W próbach pracy w klasie jamników wystartowały 2 psy, z których zwycięzcą okazał się jamnik szorstkowłosy standardowy SALVE Senator Minor, Tomasza Wdowskiego z Radomia, zdobywając maksymalną ilośc 100 punktów i dyplom I°. Drugie miejsce, z takim samym dyplomem lecz 90 pkt., zdobył jamnik szorstkowłosy standardowy DAVID GILMOUR Credo, znanego w światku kynologicznym Mirosława Olejnika z Lublina. W próbach w klasie terierów wystartował tylko jeden pies, niemiecki terier myśliwski EFIR Wróć do Mnie, Tomasza Wdowskiego z Radomia, który za zdobycie maksymalnej ilości 100 punktów wywalczył dyplom I°. W konkursie pracy norowców w klasie jamników kolejność była następująca: pierwsze miejsce zajął jamnik szorstkowłosy standardowy SALVE Senator Minor, który za zdobycie 100 punktów wywalczył dyplom I°, właściciel Tomasz Wdowski, drugie miejsce i dyplom III° (61 pkt.) zdobył jamnik szorstkowłosy standardowy COCOCHANEL Hycon, Mirosława Olejnika, trzecie miejsce, dyplom III° – 56 pkt., jamnik szorstkowłosy standardowy DAVID GILMOUR Credo, także Mirosława Olejnika. W konkursie w klasie terierów wystartował tylko pies Tomasza Wdowskiego EFIR, który za zdobycie maksymalnej ilości 100 punktów wywalczył dyplom I°. W ciągu dwóch dni pracę psów oceniała komisja sędziowska: Zbigniew Didoch, Konrad Mąkosa (sędzia główny norowców), Marek Miśtal i Piotr Zając (sędzia główny dzikarzy). Wszystkie psy startujące w próbach i konkursach otrzymały nagrody ufundowane przez ZO PZŁ w Lublinie oraz sponsorów, a za najlepsze miejsca psy oraz ich przewodnicy otrzymali puchary, medale i dyplomy. z materiałów ZO PZŁ w Lublinie 22 W kołach łowieckich 60 LAT WIARUSA W dniu 26 kwietnia br. o godz. 10.00, obok leśniczówki Leśnictwa Planta nieopodal wsi Rudno, myśliwi, zaproszeni goście oraz mieszkańcy Rudna uczestniczyli w uroczystości poświęcenia kapliczki św. Huberta i zmodernizowanego domku myśliwskiego Wojskowego Koła Łowieckiego nr 149 „Wiarus” w Lublinie. Uroczystość ta poprzedziła Walne Zgromadzenie Członków Koła. Podczas powitania prezes WKŁ Jerzy Brzyski nadmienił zebranym uczestnikom, że tą uroczystością członkowie koła rozpoczynają obchody Jubileuszu 60-lecia koła, które zostało założone przez grupę 9 oficerów. Za datę powstania przyjmuje się dzień 16 marca 1954 roku. Mszę polową rozpoczęto wprowadzeniem sztandaru koła przez poczet w składzie: Witold Borawski, Paweł Kuzko (jako chorąży) i Waldemar Wójcik. W uroczystościach udział wzięli zaproszeni goście: nadleśniczy Nadleśnictwa Radzyń Podlaski – Krzysztof Hołowiński, kierownik Składu Wojskowego – mjr Wiesław Kozioł i leśniczy Leśnictwa Planta – Krzysztof Sokół. Po koncelebrowanej mszy św. odprawianej przez ks. Zbigniewa Grzymałę, podczas której kazanie wygłosił ks. Jacek Guz, proboszcz parafii z Wohynia - ks. Roman Banasiewicz poświęcił kapliczkę św. Huberta i domek myśliwski. Przed aktem poświęcenia kapliczkę św. Huberta odsłonili wspólnie nadleśniczy Nadleśnictwa Radzyń Podlaski – Krzysztof Hołowiński i jej fundator – Adam Fimiarz – przewodniczący Komisji Rewizyjnej Koła. Natomiast wstęgę na drzwiach domku myśliwskiego przecięli prezes koła –Jerzy Brzyski i łowczy – Jan Lipski. zakończenie pre Na zes WKŁ podziękował wszystkim za wspólną modlitwę i błogosławieństwo na dalsze lata działalności w szeregach św. Huberta, na chwałę polskiego łowiectwa oraz zaprosił gości, myśliwych i stażystów na Walne Zgromadzenie Członków WKŁ, które zaplanowano na terenie osiedla jednostki w Bezwoli. W trakcie Walnego Zgromadzenia pokazano zebranym w formie prezentacji multimedialnej sprawozdanie z działalności w minionym roku gospodarczym. Na dzień 31.03.2014r. koło liczy 44 członków macierzystych, 10 członków niemacierzystych W kołach łowieckich i 3 stażystów. Gospodarka łowiecka prowadzona jest w trzech obwodach położonych na terenie zarządów okręgowych w Lublinie (obwód nr 85 Kock i nr 161 Świdnik) oraz Białej Podlaskiej (obwód nr 52 Bezwola), o łącznej powierzchni użytkowej 17 918 ha, w tym 2816 ha stanowią lasy oraz 220 ha zajmują stawy wodne. Po raz pierwszy w 60 letniej historii koła pozyskano 129 szt. dzików, tj. prawie o 100% więcej niż w roku poprzednim, w którym pozyskano 67 szt. Przedstawione przez kolegów selekcjonerów trofea do wyceny: jelenia 23 byka w I klasie wieku – 1 szt. oraz sarny kozła – 50 szt., spełniały kryteria wynikające z zasad selekcji osobniczej samców. W wyniku oceny 2 trofea sarny rogacza pozyskane w obwodzie nr 85 zostały ocenione jako medalowe. Trofea te pozyskali: Jan Lipski – złoty medal i Jacek Wojtaś – brązowy medal. Nadleśniczy Nadleśnictwa Radzyń Podlaski podziękował za 100% wykonanie planu odstrzału zwierzyny płowej, w szczególności w zakresie jeleni. Za działalność łowiecką na rzecz koła, zarząd wyróżnił n/w kolegów „ Królami sezonu łowieckiego 2013/2014”: – w kategorii „ Dzikarza sezonu łowieckiego 2013/2014” królem został Adam Szczerba, pozyskując 22 dziki, a wicekrólem Ryszard Mazurek z 10 dzikami, – w kategorii „ Lisiarza sezonu łowieckiego 2013/2014” królem został Jan Madej pozyskując 28 lisów, a wicekrólem Adam Szczerba strzelając 15 lisów, – w kategorii „ Króla zwierzyny płowej sezonu łowieckiego 2013/2014” królem został Jan Madej pozyskując 15 szt. z gatunku sarny, a wicekrólem Sławomir Udrycki, pozyskując 9 szt. tego gatunku. Wyróżniono również dyplomami uznania 12 kolegów myśliwych za największe zaangażowanie przy realizacji prac gospodarczych. W trakcie Walnego Zgromadzenia przyjęto uchwałę zatwierdzającą przebieg głównych uroczystości z okazji obchodów Jubileuszu 60-lecia WKŁ, które zaplanowano na dzień 14 czerwca br. w Lublinie (w Kościele Garnizonowym i Domu Żołnierza). Na zakończenie uroczystości wykonano pamiątkowe zdjęcia, które dołączam do opisu uroczystości. Z myśliwskim pozdrowieniem – Darz Bór! Podłowczy WKŁ ppłk Krzysztof Stefaniuk 24 W kołach łowieckich NOWY LAS W BAŁTOWIE Wiosna, to początek rozwoju i wegetacji roślin , a w gospodarce leśnej, to pora zalesień. Pamiętam, że jako kilkuletni chłopak, właśnie wiosną, uczestniczyłem z rodzicami w pierwszych akcjach sadzenia lasu przez myśliwych na terenie Nadleśnictwa Puławy. 13.04.2014 r., w niedzielę, Puławski Klub Kół Łowieckich „HUBERTUS” zrzeszający 7 kół łowieckich z powiatu puławskiego, opolskiego, ryckiego i lubartowskiego, wspólnie z Nadleśnictwem Puławy, po raz 36 z rzędu zorganizował w okolicy Bałtowa akcję sa- dzenia lasu. Leśnicy pod zalesienie przygotowali działkę o powierzchni ok. 2 ha, którą uczestnicy akcji obsadzili sadzonkami sosny. W tegorocznej akcji, oprócz myśliwych, drzewka sadziła młodzież szkolna z Ryk i Puław oraz druhowie z OSP w Kotlinach, w sumie 220 osób. Po zakończonych pracach na uczestników tej otwartej dla wszystkich imprezy czekał poczęstunek, czyli gorąca wojskowa grochówka, która w leśnym plenerze ma szczególny i niepowtarzalny smak. Wielką atrakcją jest też loteria fantowa. PRACE GOSPODARCZE W KOŁACH Wiosna, to także czas prac gospodarczych w kołach łowieckich. Trzeba uprzątnąć starą karmę z paśników, zbudować, przetransportować i ustawić nowe urządzenia łowieckie w miejsce starych – często bezmyślnie i złośliwie zdewastowanych przez wandali. Także zmieniające się warunki biotopów łowisk, wymuszają ponowną ich penetrację i znalezienie nowej lokalizacji dla urządzeń łowieckich. Zabukowane wcześniej terminy wspólnych prac społecznych w kole, nie zawsze gwarantują pogodę sprzyjającą tym pracom. Ale cóż to. Jak mówi stare porzekadło: dla myśliwego pogoda zawsze jest dobra, albo bardzo dobra. W sobotę, 10 maja, pogoda była tylko dobra: lało jak cebra, hulał wiatr, a niektóre tereny były tak podmokłe, że nie można było na nie dojechać nawet typowymi autami terenowymi. Nie skłoniło to jednak myśliwych z koła „Szóstak” w Lublinie do zaniechania zaplanowanych prac. Kpiąc sobie z warunków atmosferycznych, czasami także żartując z kolegów, którzy przemokli „do suchej nitki”, dziarsko pokonywali trudności, by wybudować przejścia przez bagienne tereny, dla przyzwoitego dojścia do paśnika lub ambony lub przenieść urządzenia łowieckie w nowe miejsce. JBK Każdy uczestnik imprezy dostaje darmowy los loteryjny z „zajączkiem”, pod którym ukryta jest niespodzianka fantowa. Okazuje się, że od roku 1978 do chwili obecnej myśliwi z klubu „HUBERTUS” wraz z rodzinami i sympatykami akcji zalesień zasadzili ok. 120 ha lasów w okolicy Puław i jak zapewniają na tym nie poprzestaną mówiąc: „Nie będzie już nas, a będzie rósł las”. Tomasz Marcinkowski Strzelectwo 25 ZAWODY O MISTRZOSTWO OKRĘGU LUBELSKIEGO w poziomie, co daje mniejsze prawdopodobieństwo złapania „zera”. Nowe zmiany w prawidłach strzelań można podsumować starym polskim przysłowiem „Nie taki diabeł straszny...” i jak się okazuje dodatkowo skracają one czas trwania konkurencji, a tym samym całych zawodów strzeleckich. W klasyfikacji drużynowej klasy powszechnej oraz klasy otwartej zgłoszonych zostało łącznie 20 drużyn po 3 zawodników. Pozostali zawodnicy, mogli rywalizowali w klasyfikacji indywidualnej, zarówno w klasie mistrzowskiej jak i powszechnej. Sędzią głównym zawodów był przewodniczący Komisji Strzeleckiej ORŁ w Lublinie, Witold Kopron. Ostatecznie, w klasyfikacji drużynowej kół łowieckich (klasa powszechna) zwycięzcą z wynikiem 1091 pkt. została drużyna reprezentująca Koło Łowieckie nr 34 „Orzeł” w Niedrzwicy Dużej, uzyskując tytuł mistrza okręgu 2014. Na drugim miejscu uplasowała się drużyna Koła Łowieckiego nr 1 „Szarak” w Lublinie (1059 pkt.), zaś trzecią Fot. T. Marcinkowski x 3 W niedzielę, 18.05.2014, na strzelnicy myśliwskiej w Puławach odbyły się Zawody Okręgowe Kół Łowieckich Okręgu Lubelskiego w wieloboju myśliwskim. Zawodnicy startowali drużynowo w klasach powszechnej oraz otwartej. Po kilkudniowych obfitych opadach deszczu, słoneczna niedziela pozwoliła na pełną realizację wszystkich konkurencji strzeleckich w komfortowych warunkach. zmiany Wprowadzone w prawidłach wieloboju myśliwskiego, które miały za zadanie podnieść stopień trudności niektórych konkurencji, jak się okazało nie są straszne dla strzelców okręgu lubelskiego. Z analizy punktacji wynika, że na trapie nie odnotowano pełnej „setki”, jednak trzech zawodników osiągnęło rezultat po 95 pkt., a więc dublety na trapie nie takie straszne. Następnie na przelotach 13-tu zawodników strzeliło konkurencje na czysto. Rogacz – lis przysparza obecnie trochę więcej emocji, zwłaszcza gdy za podpórkę służy pastorał. Jednak patrząc na wyniki zawodników z klasy mistrzowskiej widać, iż można perfekcyjnie opanować kolejną technikę strzelań z kuli, którą w praktyce często stosujemy na polowaniu. Bazując na opinii zawodników okazuje się, że łatwiej z pastorału strzela się do rogacza, gdyż zakres pól punktowych jest tu znacznie szerzej rozłożony w poziomym planie makiety, niż na makiecie lisie. Układ podparcia punktowego pastorału sprawia, że krzyż lunety błądzi zazwyczaj lokatę zajęła drużyna Koła Łowieckiego nr 5 „Dąbrowa” w Lublinie z wynikiem łącznym 1041 pkt. W klasyfikacji drużynowej w klasie otwartej zwyciężyła drużyna Koła Łowieckiego nr 93 „Bażant” w Poniatowej (1347 pkt.), na drugiej lokacie uplasowała się drużyna Koła Łowieckiego nr 8 „Łoś” w Lublinie (1137 pkt.), zaś trzecie miejsce zajęła drużyna Koła Łowieckiego nr 116 „Knieja” w Puławach (1160 pkt.). W klasie powszechnej zwyciężył Marcin Kwaśniewski, który wystrzelał 437 pkt., na drugim miejscu, z wynikiem 419 pkt., uplasował się Mariusz Dunda, zaś trzecią lokatę zajął Jacek Pawka, który uzyskał wynik 405 pkt. W rywalizacji indywidualnej w klasie mistrzowskiej zwyciężył Jan Kita z wynikiem 458 pkt., drugie miejsce z wynikiem 448 pkt. zajął Wojciech Maruszak, zaś na trzeciej lokacie z wynikiem 441 pkt. uplasował się Grzegorz Miotła. Zwycięscy uhonorowani zostali dyplomami oraz okolicznościowymi pucharami. Wszyscy uczestnicy zawodów mieli okazję spróbować myśliwskiej grochówki podanej bezpośrednio z mobilnej kuchni polowej, jak również poczęstunku przygotowanego przez Koło Łowieckie nr 33 „Lis” w Lubartowie. Tomasz Marcinkowski 26 Strzelectwo STRAŻNICY NA STRZELNICY Funkcjonariusze Państwowej Straży Łowieckiej i Państwowej Straży Rybackiej w Lublinie odbyli doroczne szkolenie na strzelnicy ZO PZŁ w Chełmie. W części teoretycznej komendant wojewódzki PSR Jerzy Mikołajczak omówił ostatni sprawdzian, przeprowadzony przez przedstawicieli Komendy Wojewódzkiej Policji, dotyczący zasad posługiwania się bronią palną. W celu utrwalenia powyższych zasad zapowiedział przeprowadzenie na bieżącym szkoleniu egzaminu testowego, którego wyniki będą miały wpływ na wyróżnianie strażników. Zagadnienia organizacyjne oraz zasady BHP, p.poż i udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej podczas pełnienia służby w terenie i na strzelnicy omówił z-ca komendanta wojewódzkiego Marek Ciepiela. Po wyznacze- niu osób odpowiedzialnych za wydawanie amunicji i opieki nad sprzętem ratunkowo-medycznym powołano komisję do przeprowadzenia zawodów strzeleckich. Z-ca komendanta wojewódzkiego Sylwester Wasilewski przeprowadził egzamin testowy z „zasad i warunków posiadania, przechowywania i ewidencjonowania broni palnej, sygnałowej oraz amunicji do niej, ręcznych miotaczy gazu i kajdanek”. Instruktorzy z KW Policji – nadkomisarze Waldemar Gryglicki i Piotr Żuchnik oraz aspirant Magdalena Marszałek – przeprowadzili fachowe szkolenie z zasad użycia broni palnej, użycia środków przymusu bezpośredniego, a także zasady prawidłowego zachowania się na strzelnicy przed, podczas i po strzelaniu. W strzelaniu systemem „do pięciu tarcz” zwyciężył strażnik łowiecki Kamil Wrona, a na następnych 5 miejscach uplasowali się strażnicy rybaccy: Sylwester Wasilewski, Leszek Kędzierawski, Jarosław Orchowski, Zygmunt Dołębski, Jerzy Mikołajczak. Drużynowo wygrała PSR z 200 pkt. przed PSŁ ze 190 pkt. Marek Ciepiela MISTRZOSTWA POLSKI WETERYNARZY Okręgowej Rady Łowieckiej. W konkurencji drużynowej zwyciężyła reprezentacja Lubelskiej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej w składzie Robert Polski, Maciej Wróblewski i Ryszard Wójtowicz – 1207 punktów. Indywidualnie wielobój wygrał Robert Polski z wynikiem 464 punkty. Zwyciężył on także w konkurencji śrutowej. Konkurencje kulowe wygrał Wojciech Szafrański. Po raz szesnasty rozegrano Mistrzostwa Polski w Strzelectwie Myśliwskim Służby Weterynaryjnej. W tym roku zawody odbyły się 7 czerwca na strzelnicy w Suchodole k. Tarczyna. Zawody rozegrano pod patronatem Krajowej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej, Głównego Lekarza Weterynarii, prezesa Warszawskiej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej oraz mazowieckiej Wszyscy zwycięzcy odebrali pamiątkowe puchary i nagrody. Zawody w koleżeńskiej atmosferze przy biesiadnym stole zakończono postanowieniem spotkania się za rok na wrocławskiej strzelnicy. Dasz bór! Tomasz Wróblewski Z żałobnej karty 27 Ksiądz Kanonik Jan Pokrywka (1956-2014) długi spacer po polach i łąkach z dubeltówką na ramieniu, czy letni wieczór na ambonie ze sztucerem w ręku sprawiały Mu autentyczną radość i przyjemność, a jeśli jeszcze wydarzenia te kończyły się łowieckim sukcesem, to radość była podwójna. Często i bardzo chętnie uczestniczył we wszelkiego rodzaju uroczystościach łowieckich – jubileuszach, spotkaniach okolicznościowych, poświęceniach sztandarów, a także pogrzebach kolegów myśliwych, w trakcie których to uroczystości odprawiane przez Niego msze święte, a zwłaszcza homilie przeszły już do historii lubelskiego łowiectwa. Homilie, nacechowane ogromnym ładunkiem emocjonalnym, wielką żarliwością i głęboką mądrością pokazywały nam sposób realizacji dzieł przez Boga wskazanych i były dla nas braci w św. Hubercie błogosławieństwem naszego życia, radością w łowiectwie i światłem, które płynie od Jezusa Chrystusa, jego krzyża i św. Huberta. Żegnam Cię Janku – mój Przyjacielu – ostatnią zwrotką wiersza „Moja jesień”, który kiedyś napisałem. A gdy dźwięczny głos trąbki oznajmi Twój czas I do Huberta wezwie Ciebie na spotkanie, Niech nad głową zaśpiewa ukochany las Na jesiennej, niebiańskiej polanie. Henryk Chwaliński Fot. J. B. Kozyra x 2 Ksiądz Kanonik Jan Pokrywka, ostatnio proboszcz parafii Św. Rodziny w Chełmie, członek Polskiego Związku Łowieckiego od 1990 roku, członek kół łowieckich nr 77 „Cyranka” w Lublinie i nr 93 „Bażant” w Poniatowej, odznaczony Brązowym i Srebrnym Medalem Zasługi Łowieckiej, duszpasterz myśliwych Diecezji Lubelskiej, mianowany na to stanowisko w roku 2004 przez Metropolitę Lubelskiego Abp Józefa Życińskiego. Ksiądz Jan był człowiekiem nieprzeciętnym, a jednocześnie prostym i zwyczajnym, posiadającym mnóstwo zalet ale również niepozbawionym ułomności – jak każdy z nas. Był przenikliwy, inteligentny, wrażliwy, kochał otaczający Go świat i przyrodę, jednocześnie był po ludzku otwarty na problemy innych. Nigdy nie odmawiał pomocy. Gdy Jego dobre słowo, czy poręczenie mogło komuś pomóc w różnych, niejednokrotnie skomplikowanych sytuacjach życiowych – to nigdy tego słowa nie żałował. Nie oczekiwał podziękowań. Wiele osób nawet nie wie, ile zawdzięcza wstawiennictwu Księdza Jana. Jednocześnie miał rzadki dar zjednywania sobie ludzi, zarażania ich swoimi pomysłami oraz angażowania ich do wspólnych przedsięwzięć. Ksiądz Jan był człowiekiem małej postury ale wielkiego serca, nieprzeciętnego intelektu i wielkiej konsekwencji w dążeniu do celu. W niepozornej postaci kryła się niesamowita siła charakteru. Obierał sobie za cel realizację zadań, których inni nie zdołali doprowadzić do końca i realizował je z żelazną konsekwencją, zarażając innych swoim entuzjazmem i wiarą w osiągnięcie sukcesu. Plebania w Brzeżnie, kościół w Wierzbicy, czy kościół w Chełmie są z jednej strony świadectwem Jego olbrzymich zdolności organizatorskich i administracyjnych, z drugiej, umiejętności zjednywania sobie przychylności ludzkiej i zrozumienia dla wagi podejmowanych przedsięwzięć. Miał skromne wymagania w odniesieniu do poziomu swego życia. Wszystkie otrzymane, bądź wypracowane środki przeznaczał na rozwój swojej parafii. Sam niewiele posiadał – skromne ubrania, stary samochód, trochę książek i rzeczy osobistych. Jednocześnie lubił ładne przedmioty. Interesowała Go literatura, malarstwo, rzeźba i architektura. Wszędzie, gdzie mieszkał, gdzie żył i pracował, gdzie pełnił bożą posługę zostawiał po sobie trwały, duchowy i materialny wkład, a dziełem Jego życia była budowa wspaniałej świątyni – kościoła Św. Rodziny w Chełmie, w której to dzięki Jego staraniom powstała kaplica św. Huberta – naszego patrona. Niepoślednie miejsce wśród Jego pasji zajmowało łowiectwo we wszystkich jego aspektach. Pasjonowało Go zgłębianie genezy łowiectwa w kulturze światowej i polskiej. Tradycje i zwyczaje związane z wykonywaniem polowania były Mu szczególnie bliskie. Z racji swych rozlicznych kapłańskich i innych obowiązków polował dość rzadko, ale jeśli już, to bardzo namiętnie i z wielką pasją. Kontakt z otaczającą przyrodą, Ksiądz Jan z Andrzejem Łacicem, Karolem Cichowskim i Henrykiem Chwalińskim u metropolity lubelskiego abp. Józefa Życińskiego. 2006 r. 28 Z żałobnej karty Pożegnanie ostatniego założyciela Koła Łowieckiego nr 25 „Uroczysko” w Lublinie W dniu 23 lutego 2014 roku, do Krainy Wiecznych Łowów odszedł Stanisław Fornal. Miał 90 lat, ale niemal do ostatnich dni, kondycji i werwy mogli Mu zazdrościć znacznie młodsi koledzy. Na cmentarzu przy ul. Unickiej w Lublinie, 27 lutego 2014 r., żegnała Go rodzina oraz liczne grono przyjaciół, w tym również myśliwi Koła Łowieckiego nr 25 „Uroczysko” i Kola Łowieckiego nr 5 „Dąbrowa” w Lublinie, których był założycielem. Myśliwi żegnali Go ze sztandarem koła i symboliczną gałązką „złomu”, wrzuconą do mogiły, a sygnalista na trąbce odegrał melodię „pożegnanie i capstrzyk”. Natomiast kompania i orkiestra Wojska Polskiego żegnała Go salwą honorową. Stanisław Fornal urodził się 29 października 1923 roku w miejscowości Krzywe, powiat Krasnystaw. Wraz z rodziną w 1937 r. wyjeżdża na „Polesie” do miejscowości Lubieszów. Tam rodzice gospodarują na niewielkim gospodarstwie rolnym. Po zajęciu tych terenów przez Niemców nasiliły się mordy na ludności polskiej przez bandy UPA. Mając siedemnaście lat, przed represjami UPA oraz okupanta niemieckiego ratuje się ucieczką do lasu. Tam spotyka oddział partyzantów, brygadę im. Wandy Wasilewskiej, do którego się przyłącza i walczy z okupantem hitlerowskim do końca wojny. Między innymi był uczestnikiem słynnej walki na „Porytowym Wzgórzu”. Jego działalność w brygadzie zostaje uznana jako czyn bohaterski, za co dowództwo brygady odznacza Go Krzyżem Virtuti-Militari, a nadto Krzyżem Partyzanckim i Odznaką Grunwaldu. Po wojnie podejmuje pracę w Milicji Obywatelskiej w Lublinie. I tu w służbie jest również cenionym funkcjonariuszem, za co zostaje uhonorowany Srebrnym i Złotym Krzyżem Zasługi oraz wieloma odznaczeniami resortowymi. Od początku, pracę zawodową łączy z pasją myśliwską. Już w 1947 roku jest jednym z założycieli koła łowieckiego nr 5, a po jego podziale aktywnie uczestniczy w tworzeniu Koła Łowieckiego nr 25 „Uroczysko” w Lublinie. W całej 65-letniej historii koła „Uroczysko”, aktywnie uczestniczy we wszystkich pracach związanych z jego funkcjonowaniem. W zarządzie pełnił niemal wszystkie funkcje. Był inicjatorem wielu przedsięwzięć łowieckich, a nade wszystko niestrudzonym i etycznym myśliwym. Był człowiekiem o wielkiej pasji i dużej wiedzy, zarówno życiowej, jak i łowieckiej. Przez swoją życzliwość i gotowość do pomocy innym zyskiwał sobie przychylność i uznanie kolegów. Stasio – bo tak wszyscy do Niego się zwracali – był cenionym i lubianym, a nad wszystko kochanym Kolegą. Za działalność na rzecz Polskiego Związku Łowieckiego odznaczony został Brązowym, Srebrnym i Złotym Medalem Zasługi Łowieckiej. Wśród licznej rzeszy przyjaciół myśliwych pozostaniesz w pamięci, jako dobry i szczery Kolega, oddany na zawsze pasji łowieckiej myśliwy i zasłużony Ojczyźnie partyzant zasługujący na życzliwą pamięć. Dziękujemy Ci za wspólne przeżycia łowieckie, lojalność i koleżeńskość. Cię Stasiu! Żegnamy Oczekuj nas w Twojej już Krainie Wiecznych Łowów. Cześć Twojej Pamięci! W imieniu zarządów i kolegów z kół łowieckich „Uroczysko” oraz „Dąbrowa” Czesław Mierzwa
Podobne dokumenty
Wspomnienia z dzikami w tle - ZO PZŁ Lublin
Jan Bogdan Kozyra – redaktor naczelny (e-mail: [email protected]), Dariusz Topyła Andrzej Wrona Wydawca: Polski Związek Łowiecki Zarząd Okręgowy i Okręgowa Rada Łowiecka w Lublinie 20-071 Lublin, ul. ...
Bardziej szczegółowo