Ksiądz Kanonik Jan Pokrywka (1956-2014) - ZO PZŁ Lublin

Transkrypt

Ksiądz Kanonik Jan Pokrywka (1956-2014) - ZO PZŁ Lublin
Szanowni Czytelnicy!
Łowiec Lubelski
Kwartalnik Okręgowej
Rady Łowieckiej w Lublinie
Redakcja:
Jan Bogdan Kozyra
– redaktor naczelny
(e-mail: [email protected]),
Dariusz Topyła
Andrzej Wrona
Wydawca:
Polski Związek Łowiecki
Zarząd Okręgowy
i Okręgowa Rada Łowiecka
w Lublinie
20-071 Lublin, ul. Wieniawska 10
tel.: 0-81 / 532 78 28
www.lowiecki.lublin.pl
e-mail: [email protected]
Jeszcze na dobre nie zdążyły niektóre okręgi zrealizować nowelizacji ustawy
Prawo łowieckie, która weszła w życie 21 kwietnia 2014 r. (o której piszemy na
str. 4-5 niniejszego nr Łowca Lubelskiego), a już w Trybunale Konstytucyjnym
pojawił się wniosek Prokuratora Generalnego zarzucający ponownie
niekonstytucyjność wprowadzonej nowelizacji. Temat dotyczy art. 2. ustawy
nowelizującej, który mówi, że „Do spraw z zakresu odpowiedzialności dyscyplinarnej
wszczętych przed dniem 21 listopada 2012 r., a niezakończonych prawomocnym
orzeczeniem sądu łowieckiego, stosuje się przepisy ustawy zmienianej w art. 1 w
brzmieniu nadanym niniejszą ustawą”, a więc dotyczy to całego rozdziału 6a dodanego do ustawy Prawo
łowieckie. Zakwestionowano również art. 5 ust. 2 ustawy z 12 grudnia 2013 r. o zmianie ustawy Prawo
łowieckie oraz art. 3 w zakresie, w jakim dotyczy spraw utraty członkostwa w Polskim Związku Łowieckim
na skutek łowieckiego postępowania dyscyplinarnego. Wg Prokuratora Generalnego przytoczone wyżej
przepisy są niezgodne ze zdaniem pierwszym art. 42 ust. 1 Konstytucji RP, który cytuję: „Odpowiedzialności
karnej podlega ten tylko, kto dopuścił się czynu zabronionego pod groźbą kary przez ustawę obowiązującą w czasie
jego popełnienia.”
Doprawdy trudno w tym wszystkim połapać się przeciętnemu członkowi PZŁ, a przecież
znajomość prawa łowieckiego obowiązuje go, nie wspominając o tym, że dla własnego bezpieczeństwa
chciałby wiedzieć co i za co mu grozi, gdy to prawo naruszy. Doceniając troskę o ochronę praw
konstytucyjnych każdego obywatela, nasuwa się pytanie, czy jest ona skierowana we właściwym kierunku.
Wątpliwości budzi hierarchia tematów, chociażby w związku z gorącą jeszcze „aferą taśmową”.
Projekt graficzny, opracowanie redakcyjne i korekta:
J. Bogdan Kozyra
A z innej strony, to w tej całej legislacyjnej łamigłówce coś mocno mi śmierdzi i wietrzę tu
zakulisowe podchody nie tylko na łowiectwo, ale na polską przyrodę, na co wskazują zaskarżenia do
Trybunału Konstytucyjnego Ustawy o lasach i Ustawy o ochronie przyrody.
ISSN 1429-4206
No cóż, w tym mętliku pozostaje być tylko dobrej myśli, chociaż przyznacie, że wcale o to nie
jest łatwo.
Redakcja zastrzega sobie prawo
skrótów, poprawek i uzupełnień
oraz opracowania redakcyjnego w
przypadku wykorzystania w druku
nadesłanego materiału.
Opinie wyrażone przez autorów
na łamach kwartalnika, nie zawsze
są zgodne z poglądami redakcji.
Redakcja nie odpowiada za treść
zamieszczonych reklam, ogłoszeń,
materiałów sponsorowanych i listów.
Przedruki z „Łowca Lubelskiego”
dozwolone są wyłącznie za uprzednią zgodą redakcji.
Redakcja zastrzega sobie możliwość
nieodpłatnego wykorzystania nadesłanych materiałów na stronach
internetowych okręgowej organizacji łowieckiej.
Łamanie, skład i druk:
Zakłady Poligraficzne AJG
Darz Bór
J. Bogdan Kozyra
SPIS TREŚCI
FOTOKALENDARIUM ................................................str. 2
W KOŁACH ŁOWIECKICH
MYŚLIWSKI KRĄG
60 lat Wiarusa ................................................................str. 22
Nowelizacja ustawy Prawo łowieckie .......................str. 4
Nowy las w Bałtowie ....................................................str. 24
Wystawowe reminescencje ..........................................str. 6
Prace gospodarcze w kołach .......................................str. 24
W Czempiniu o regionalnych
pismach łowieckich .........................................................str. 9
STRZELECTWO
KULTURA, TRADYCJA, WSPOMNIENIA
Strażnicy na strzelnicy ..................................................str. 26
Myśliwi w Zamchu - wczoraj i dziś ...........................str.12
Mistrzostwa Polski Weterynarzy ...............................str. 26
Lisi zakątek ......................................................................str.16
Z ŻAŁOBNEJ KARTY
KYNOLOGIA
Ksiądz Kanonik Jan Pokrywka .....................................str. 27
Krajowy Konkurs Pracy Tropowców
i VI Regionalny Konkurs Posokowców ....................str. 18
Pożegnanie oststniego założyciela Koła Łowieckiego
Regionalne próby i konkursy pracy dzikarzy ..........str. 21
Zawody o mistrzostwo okręgu lubelskiego ............str. 25
nr 25 „Uroczysko” w Lublinie .....................................str. 28
Georgij Karcow. Rosyjski oficer pracujący w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, znany hodowca i treser psów myśliwskich. W roku 1903
napisał książkę o Puszczy Białowieskiej, którą zaludnił dzikimi i krwiożerczymi Jadźwingami, których potem wyparli niosący cywilizację Rusini.
Książka „Biełowieżskaja Puszcza 1382-1902 – historia, położenie geograficzne i klimat, fauna, polowania carskie” pomimo błędów historycznych
i propagandowego ujęcia historycznych losów puszczy, jest bogatym
źródłem informacji szczególnie z okresu polowań carskich. Jest też bogato ilustrowana rycinami i fotografiami. Doczekała się dwóch reprintów
na Białorusi: w roku 2002 i 2007.
Stefan Batory w Puszczy Białowieskiej (wg Karcowa)
2
Fotokalendarium
13.03.2014
Z inicjatywy Zarządu Głównego Polskiego Związku Łowieckiego, w Ministerstwie Gospodarki spotkało się ponad 200 pań
związanych z myślistwem. Spotkanie nazwane „Dianą być” patronatem honorowym objęli: wicepremier, minister gospodarki
Janusz Piechociński, podsekretarz stanu w Ministerstwie Skarbu
Państwa Urszula Pasławska, prezes Naczelnej Rady Łowieckiej
Andrzej Gdula oraz łowczy krajowy Lech Bloch. Na spotkaniu
obecni byli przedstawiciele sejmu i rządu. Po prezentacji na
temat wpływu łowiectwa na gospodarkę narodową, Piotr Żuchowski – sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa
Narodowego opowiadał o historycznej roli kobiet w łowiectwie.
Zebrani dowiedzieli się, że w Polsce kobiety stanowią zaledwie
2 % myśliwych, podczas gdy w Skandynawii 20%. Polujące panie najbardziej rajcował panel dyskusyjny pt. „Kobieta myśliwy
– myśliwy kobieta”, do którego zaproszony został aktor i myśliwy
Bogusław Linda. O Klubie Dian PZŁ mówiła jego prezes Urszula
Pasławska. Był też koncert Zespołu Reprezentacyjnego PZŁ oraz
degustacja dziczyzny. W spotkaniu uczestniczyła reprezentacja
polujących kobiet z okręgu lubelskiego.
28.03.2014
Podsumowano ostatnią edycję akcji Pomóż Dzieciom Przetrwać
Zimę. Reprezentujący lubelskich myśliwych szef sztabu akcji zarejestrowanego przy ZO PZŁ w Lublinie Waldemar Giza złożył
sprawozdanie z przebiegu akcji. Wśród słuchających była posłanka Genowefa Tokarska oraz przedstawiciele władz wojewódzkich
i samorządowych. Wręczono odznaczenia najbardziej wyróżniającym się w akcji myśliwym. Serwowana na koniec spotkania dziczyzna – dzięki Józefowi Janikowi, Robertowi Świebodzie i kołu
„Sokół” w Stawach – smakowała wyśmienicie, szczególnie tym,
którzy dotąd niewiele mieli wspólnego z łowiectwem.
28.03.2014
W Stacji Badawczej PZŁ w Czempiniu spotkanie członków Komisji Kynologicznej Naczelnej Rady Łowieckiej oraz przewodniczących Komisji Kynologicznych Okręgowych Rad Łowieckich
z całej Polski. Dyskutowano o problemach i stanie polskiej kyno-
logii łowieckiej, potrzebie zmian w regulaminach prób i konkursów pracy psów myśliwskich oraz marazmie we wprowadzeniu
w życie definicji psa ułożonego do polowania.
Fotokalendarium
3
06.04.2014
Pogoda nie rozpieszczała zawodników inaugurujących nowy
sezon strzelecki na puławskiej strzelnicy zawodami Puchar
Wiosny. W klasie mistrzowskiej zwyciężył Krzysztof Szczęch
z wynikiem 486 pkt. Drugie miejsce zajął Waldemar Jaczyński
uzyskując 457 pkt., a trzeci był Jakub Hanusz z 455 pkt. Klasę
powszechną wygrał Marcin Kwaśniewski (456 pkt.) przed Mariuszem Pasztaleńcem ( 429 pkt.) i Tomaszem Wawrzyniakiem
(412 pkt.). Sędzią głównym zawodów był wielce zasłużony dla
lubelskiego strzelectwa Antoni Kamiński.
10.04.2014
XVIII posiedzenie ORŁ w Lublinie. Obecni byli także: Andrzej
Łacic – członek NRŁ, Jerzy Miłkowski – przewodniczący OKR,
Stanisław Nowicki – prezes OSŁ, Leopold Kępa – Okręgowy
Rzecznik Dyscyplinarny, Marian Flis – łowczy okręgowy, Andrzej Gaweł – członek ZO PZŁ, Irena Błasiak, Ewa Świrydenko, Katarzyna Zagraba – pracownicy ZO PZŁ, Krzysztof Oleszczuk – przewodniczący komisji kultury ORŁ, Czesław Kowalski
– prezes ORŁ wcześniejszych kadencji. Chwilą ciszy uczczono
pamięć zmarłych w ostatnim okresie Jana Pokrywki – kapelana
lubelskich myśliwych i Henryka Domżała – byłego prezesa WRŁ
dwóch kadencji. Przedstawiono sprawozdania z działalności
w 2013 r. OSŁ, ORD i OKR. Podjęto uchwały ws. zaopiniowania wykonania budżetu za 2013 r. w części dotyczącej okręgu
i udzielenia absolutorium Zarządowi Okręgowemu. Przyjęto rezygnację od Leopolda Kępy z pełnienia funkcji ORD. Pozytywnie
zaopiniowano wniosek o Złom dla koła „Wiarus” w Lublinie oraz
wnioski na 1 Złoty Medal Zasługi Łowieckiej, 3 SMZŁ, 12 BMZŁ,
2 Medale za Zasługi dla Łowiectwa Lubelszczyzny i 1 Odznaki za
Zasługi dla Łowiectwa.
kwiecień-maj 2014
Czas walnych zebrań w większości kół łowieckich. Omawiano i rozliczano działalność gospodarczą minionego
sezonu łowieckiego, oceniano pracę zarządów kół i współpracę z miejscowymi władzami samorządowymi, leśnikami i młodzieżą szkolną, rozpatrywano wyniki pozyskania
zwierzyny. Emocjonalne dyskusje wzbudzała stała troska
o zmniejszenie wielkości szkód wyrządzanych przez zwierzynę łowną. Najbardziej aktywni myśliwi zostali wyróżnieni odznaczeniami, nagrodami i upominkami.
JBK
4
Myśliwski krąg
NOWELIZACJA USTAWY
PRAWO ŁOWIECKIE
Andrzej Łacic
Stanisław Nowicki
Zarząd Główny Polskiego
Związku Łowieckiego oraz poseł
Stanisław Wziątek – wobec wyroku Trybunału Konstytucyjnego
z 6 listopada 2012 r. uznającego
za niekonstytucyjny zakres, w jakim ustawa Prawo łowieckie z 13
października 1995 r. traktowała
dyscyplinarne sądownictwo łowieckie – opracowali projekt zmian w
ustawie. Warto dodać, że z Lubelszczyzny udział we wprowadzeniu
zmian mieli posłowie: Jan Łopata
z okręgu wyborczego Lublin oraz
Beata Mazurek i Stanisław Żmijan
z okręgu wyborczego Chełm.
Nowelizacja reguluje tryb
i zasady postępowania dyscyplinarnego w Polskim Związku Łowieckim, które nie były wcześniej unormowane w zmienianej
ustawie, organy uczestniczące w
postępowaniu
dyscyplinarnym,
ich skład oraz sposób wyboru,
katalog przewinień łowieckich
i kar dyscyplinarnych oraz zasady
odpowiedzialności
dyscyplinarnej. Zgodnie z nowelizacją, w dodanym rozdziale 6a, członkowie
Polskiego Związku Łowieckiego
będą podlegać odpowiedzialności
dyscyplinarnej za przewinienia
łowieckie. Przewinienie łowieckie określono jako zachowanie
polegające na naruszeniu ustawy
i wydanych na jej podstawie aktów
wykonawczych, naruszeniu statutu lub innych uchwał organów
Związku oraz wykonywaniu polowania w sposób sprzeczny z etyką łowiecką. Odpowiedzialnością
dyscyplinarną objęto formy zjawiskowe czynu: pomocnictwo lub
podżeganie do popełnienia przewinienia łowieckiego.
Jan Baran
Kazimierz Ciuraj
Zdzisław Jachura
Jerzy Golan
Myśliwski krąg
Kary dyscyplinarne zostały podzielone na zasadnicze
i dodatkowe. Do katalogu kar dyscyplinarnych, jako zasadniczych,
ustawodawca zaliczył karę nagany,
zawieszenie w prawach członka
PZŁ na okres od 6 miesięcy do 3 lat,
wykluczenie z PZŁ, a jako karę dodatkową – zakaz pełnienia funkcji
w organach PZŁ i koła łowieckiego
na okres do 5 lat. W celu wyeliminowania niekonstytucyjności zagwarantowano prawo do sądu we
wszystkich sprawach dotyczących
utraty członkostwa w kole łowieckim, nabycia lub utraty członAndrzej Rejak
Eugeniusz Sosnowski
kostwa w PZŁ po wyczerpaniu
postępowania wewnątrzorganizacyjnego, jak również od wszystkich
orzeczeń i postanowień kończących postępowanie dyscyplinarne,
bez zróżnicowania w zależności od
rodzaju wymierzonej kary. Prawo
do sądu w powyższych sprawach
będzie realizowane w trybie odwołania, a sądem właściwym ma być
sąd powszechny – sąd okręgowy.
Zgodnie
z
zawartymi
w ustawie regulacjami, organami dyscyplinarnymi w Polskim
Związku Łowieckim będą: Główny
Sąd Łowiecki oraz okręgowe sądy
łowieckie. Organem odpowiedzialnym za prowadzenie dochodzeń
o przewinienia łowieckie będzie
Główny Rzecznik Dyscyplinarny
i rzecznicy okręgowi. Postępowanie przed sądem łowieckim będzie
wszczynane na ich wniosek. Zgodnie z ustawą, Naczelna Rada Łowiecka będzie powoływała Główny
Sąd Łowiecki i Głównego Rzecznika Dyscyplinarnego wraz z zastępcami na wspólną 5-letnią kadencję. Okręgowe Rady Łowieckie
będą odpowiednio powoływały na
wspólną 5-letnią kadencję okręgowe sądy łowieckie i Okręgowego
Rzecznika Dyscyplinarnego wraz
z zastępcami. Nowelizacja zakłada dwuinstancyjne postępowanie
przed sądami łowieckimi.
Ustawę uchwalił Sejm 24
stycznia 2014 r., a 13 lutego 2014 r.
podpisał ją Prezydent. Weszła ona
w życie 21 kwietnia 2014 r.
Zgodnie z nowelizacją
ustawy Prawo łowieckie, Okręgowa Rada Łowiecka w Lublinie
na swym posiedzeniu w dniu 17
czerwca 2014 r. powołała organy
dyscyplinarne w okręgu lubelskim.
Prezesem
Okręgowego
Sądu Łowieckiego w Lublinie został Stanisław Nowicki. W skład
Okręgowego Sądu Łowieckiego
weszli: Jan Baran, Kazimierz Ciuraj, Jerzy Golan, Zdzisław Jachura, Waldemar Kobylarz, Andrzej
Rejak, Eugeniusz Sosnowski, Lech
Benet.
Okręgowym Rzecznikiem
Dyscyplinarnym wybrany został
Grzegorz Trusiewicz. Zastępcami
Okręgowego Rzecznika Dyscyplinarnego zostali: Wiesław Jakubczak, Adam Mitkowski, Jan Staroch, Andrzej Tomasiak.
Wg interpretacji nowelizacji ustawy Prawo łowieckie przez
Andrzeja Łacica, członka Naczelnej Rady Łowieckiej obecnego na
posiedzeniu ORŁ, wybrane organy dyscyplinarne funkcjonować
mają przez 5 lat od dnia wyboru,
a więc bez związku z przyszłorocznymi wyborami do władz
i organów PZŁ. Ma to uniezależnić
organy dyscyplinarne od nowowybranych władz i zapewnić im niezawisłość.
J. Bogdan Kozyra
Lech Benet
Fot. JBK x10
Waldemar Kobylarz
5
6
Myśliwski krąg
WYSTAWOWE REMINESCENCJE
Konrad Oleszczuk, Krzysztof Kornacki i Leszek Walenda przy gablocie z medalami
i parostkami saren
Trofeistyka jest generalnie
w kraju, a w regionie lubelskim
szczególnie, stosunkowo młodą
dziedziną łowiectwa. Zabawna ciekawostka z lat 60-tych ubiegłego
stulecia jest tego dowodem. Gdy
w w/w okresie pozyskany został
w rejonie Puław mocny rogacz,
w Lublinie nikt nie potrafił go
wycenić. Zawieziono go więc do
Zarządu Głównego PZŁ w Warszawie, gdzie przy wstępnych oględzinach pracownik tejże instytucji
złośliwie stwierdził, że 700 g, to ma
on pewnie z szyją. W konsekwencji
okazało się, że było to mocne „złoto”.
Pierwszym powojennym
dokumentem porządkującym ewidencję polskich trofeów był katalog „Polska – 1983”, opracowany
w 1983 r. z okazji jubileuszu 60-lecia PZŁ. W opracowaniu tego źródłowego dokumentu miałem przyjemność współuczestniczyć razem
z kol. Kalikstem Jankiewiczem.
W jubileuszowym 1983 r.
było szereg akcentów upamiętnia-
jących tę okrągłą datę w życiu PZŁ.
Do najważniejszych wydarzeń
w naszym makroregionie należały:
organizacja pierwszej profesjonalnej wystawy łowieckiej o charakterze regionalnym w Kozłówce, wybicie okolicznościowego medalu
(łoś na awersie i pałac w Kozłówce
na rewersie), posadzenie w parku kozłowieckim symbolicznego
świerka upamiętniającego obchody jubileuszowe – dziś bardzo dorodnego drzewa.
Czołowi trofeiści w kraju
utworzyli z racji jubileuszu rodzaj
klubu i wybili w mennicy okolicznościowy medal, a byli to: Stanisław Kołecki, Jerzy Chrzanowski,
Tadeusz Kornatko, Grzegorz Wardyński, Ryszard Buziewicz, Adam
Sikorski, Władysław Pepera, Kalikst Jankiewicz, Marian Budzyński i Karol Stasiak. Trzech z nich –
Jankiewicz, Chrzanowski i Stasiak
– to myśliwi lubelscy, niestety,
wszyscy już nie żyją.
Człowiekiem, który położył podwaliny pod lubelską tro-
feistykę był niewątpliwie Kalikst
Jankiewicz, który pierwszy założył
podstawową dokumentację. Duży
wkład w tej dziedzinie, w latach
1960-1980, mieli także: Stefan
Soborski, Zygmunt Mazur, Karol
Stasiak, Mieczysław Więckowski,
Janusz Kujawski, Rafał Tyrawski
i Władysław Barszczewski. Mecenasem tej działalności był bez
wątpienia prof. Jerzy Krupka. Wychowankiem zaś prof. Krupki jest
prof. Roman Dziedzic, specjalista
do spraw trofeistyki o charakterze międzynarodowym. Komisarz
i współorganizator wielu wystaw
trofeistycznych, autor kilku kolejnych katalogów trofeistycznych.
Ekspert w tych sprawach, znany
w Europie i na świecie.
Lubelszczyzna znana jest
nie tylko z mocnych trofeów, lecz
także i ludzi, którzy potrafią tę
dziedzinę łowiectwa dokumentować i propagować.
Miniony rok jubileuszowy
PZŁ, był okazją, by odnieść się do
ostatniego 30-lecia, pokazać dorobek trofeistyczny i przypomnieć
ludzi, którzy swoją działalnością
przyczynili się do udokumentowania tego dorobku.
Skoncentrujmy się więc
na wystawie w Kozłówce z jesieni
ubiegłego roku. Była ona czwartą
z kolei zorganizowaną w Muzeum
Zamojskich i tak się przyjemnie
składa, że miałem możliwość przy
każdej z nich współuczestniczyć
przy organizacji. Ostatnia wystawa była najbogatszą, jeżeli chodzi
o jakość trofeów i najbardziej profesjonalną, jeżeli chodzi o sposób
ekspozycji, tak trofeów, jak i pozostałych eksponatów. Nie sposób
opisać wszystkich tam pokazanych
eksponatów. Zajmijmy się więc
chociaż niektórymi.
Myśliwski krąg
7
Medalion kamczackiego łosia
Medalion łosia z Kamczatki – niewycenione trofeum Jerzego Golbiaka z okręgu w Białej
Podlaskiej. Pretenduje do najmocniejszego trofeum w Polsce. Replika słynnego oręża dzika z Rychcic
– oryginał zaginął w czasie II wojny światowej. Oręż zdobyty przez
hr. Juliana Bielskiego w 1930 r.,
na światowej wystawie w Berlinie
w 1937 r. wyceniony został na 151
pkt. CIC i uznany za rekord świata. Tytuł ten utrzymywał do 1987 r.
Właścicielem wystawionej repliki
jest także Jerzy Golbiak.
Krzysztof Oleszczuk i Sławomir Łaska przy akcesoriach myśliwskich
242,5 pkt. CIC. Zdobyty został
w 1967 r. w Bieszczadach (relację
z tego polowania można przeczytać w specjalnym wydaniu Łowca Lubelskiego nr 3/2013 – red.).
Aktualnie zajmuje czwarte miejsce
w kraju. Drugim w kolejności wieńcem na wystawie był wieniec kol.
Mańki z Radzynia Podlaskiego,
zdobyty w 1981 r. w Nadleśnictwie
Międzyrzec Podlaski i wyceniony
na 228,87 pkt. CIC. Aktualnie zajmuje 22 miejsce w kraju. Łącznie
na wystawie prezentowanych było
27 wieńców, z tego 8 złotomedalowych.
Najliczniej prezentowaną
grupą trofeów były parostki rogaczy, z wystawioną całą czołówką
krajową. Najmocniejsze, to repli-
Oręża dzików
Na kozłowieckiej wystawie
wyeksponowanych zostało 25 oręży dziczych, z tego 10 złotomedalowych. Wiele z nich było bardzo
ciekawie i bogato oprawionych,
a na wyróżnienie zasługiwały oręża Jana Lipskiego.
Wśród wieńców jeleni
prym wiódł wieniec należący do
Karola Stasiaka, wyceniony na
Medalion kozła, którego parostki są wicerekordem Polski (w środku). Po lewej na górze – replika trofeum będącego rekordem Polski. Po prawej na górze – replika słynnych parostków z Nienadowej bedącymi rekordem świata do 1967 r. Złotomedalowe
parostki kozła strzelonego przez: Mariana Mazurkiewicza (z lewej), Jerzego Pietrasia
(z prawej), Kazimierza Ciuraja (na dole z lewej) i Janusza Wróblewskiego (na dole
z prawej)
Myśliwski krąg
Mariola Parczyńska, Jerzy Golan i Jan
Lipski podczas zwiedzania wystawy
ka parostków dzierżących rekord
kraju, pozyskanych w 2003 roku
przez Niemca Johena Sudbracka
w Nadleśnictwie Radzyń Podlaski
(relację, także z tego polowania,
można przeczytać w specjalnym
wydaniu Łowca Lubelskiego nr
3/2013 – red.). Oryginał parostków jest w posiadaniu właściciela
Biura Polowań Niwa, Jerzego Golbiaka. Na drugim miejscu znalazła
się replika wicerekordu kraju wystawiona przez Andrzeja Trochyma. Parostki wycenione na 211,08
pkt., pochodzące z terenów dzierżawionych przez koło „Cyranka”
w Lublinie, uzyskane zostały
w 2003 r. przez Dariusza Dziubę.
Na kolejnym miejscu była doskonale wykonana replika słynnych
parostków z Nienadowej, które do
1967 roku były rekordem świata wycenionym na 196 pkt. Rekordowy
kozioł najprawdopodobniej padł,
w 1896 r., z rąk jednego z kucharzy
lub leśniczych hrabiego Stanisława Mycielskiego w jego włościach
niedaleko Przemyśla. Trofeum
uznane za ideał, jeśli chodzi o formę. Właścicielem pokazanej repliki jest prof. Roman Dziedzic,
a oryginał znajduje się w zbiorach
Zarządu Głównego PZŁ. W sumie
na wystawie prezentowanych było
47 parostków, z tego 21 złotomedalowych.
Pozostałe trofea zostały
zaprezentowane symbolicznie –
hasłowo. Nowością były czaszki
lisów, gdzie zapewne w czołówce
krajowej znajdą się te należące do
kolegów Rapacewicza i Skrzypca,
wycenione na 25 pkt., gdzie aktualny rekord kraju wynosi 25,65
pkt. CIC.
Doskonałą oprawę stanowiła literatura, malarstwo, broń,
kordelasy i inne akcesoria łowieckie, tworząc z dużym smakiem
dobraną całość. Zwiedzając wystawę można się było nie tylko dużo
dowiedzieć, lecz także i nauczyć
sposobu eksponowania trofeów.
Wystawa spełniła duża rolę propagatorską, a przede wszystkim edukacyjną. Zwiedziło ją od 14 wrześ-
nia do 17 listopada ponad 12 tys.
osób.
Słowa uznania należą się
trofeistom, którzy udostępnili
swoje trofea, organizatorom i gospodarzom wystawy.
Zachęcam Kolegów do
pielęgnowania trofeów, właściwej
konserwacji i przechowywania,
gdyż po latach zostają tylko trofea i wspomnienia, wspomnienia,
wspomnienia…
Karol Cichowski
Medalowe parostki rogaczy
Fot. JBK
8
Fragment kozłowieckiej wystawy
Myśliwski krąg
W CZEMPINIU O REGIONALNYCH
PISMACH ŁOWIECKICH
W początkach mojej przygody z myślistwem, chcąc poczytać o łowiectwie trzeba było nieźle
zaangażować się w poszukiwania i poświęcić temu sporo czasu.
Książek było niewiele, jedynym
pismem był Łowiec Polski, który
wychodził bardzo nieregularnie,
a były lata, że i rzadko. Współcześnie, potencjalne możliwości zdobycia wiedzy łowieckiej są o wiele
większe, choć sądzę, że niewykorzystane. Bo to i przebogate zasoby
internetu (chociaż niektóre wiadomości i opracowania są, że „pożal
się Boże”, jak mawiała moja babcia), i liczna literatura książkowa,
i kilka ogólnopolskich czasopism
łowieckich, a także czasopisma regionalne o tej tematyce.
Znaczna liczba tytułów
regionalnych pism łowieckich
w Polsce nie wszystkim jest znana, nawet redagującym te pisma
w swoich okręgach. By poprawić
ten stan rzeczy, w czasie uroczystości jubileuszowych 20-lecia
Łowca Galicyjskiego, w listopadzie ubiegłego roku w Przemyślu,
padł znakomity projekt spotkania
redaktorów regionalnych pism łowieckich. Propozycja wysunięta
przez redaktora naczelnego Łowca
Galicyjskiego, Henryka Karnasa
– jak słuchy niosą, zainspirowana też przez naczelnego Myśliwca
Warmińsko-Mazurskiego,
Zbigniewa Korejwo – została podchwycona przez Marka Rogozińskiego, członka Naczelnej Rady
Łowieckiej i przewodniczącego
Komisji Kultury Łowieckiej NRŁ.
Po różnych przymiarkach, za akceptacją Zarządu Głównego PZŁ,
miejscem spotkania została siedziba Stacji Badawczej PZŁ w Czempiniu.
W połowie maja br. stawili się tam członkowie i pasjonaci
związani z redagowaniem regio-
9
10
Myśliwski krąg
nalnych czasopism łowieckich.
Stacja w Czempiniu, z gustownymi pomieszczeniami po remoncie,
przyjęła gości okazale, tak że dwudniowe spotkanie, pełne gorących
dyskusji i wykładów minęło, jak
z bicza strzelił.
O historii regionalnej prasy
łowieckiej w latach 1945-2014, jak
zwykle wnikliwie i ze znajomością
rzeczy mówił Krzysztof Mielnikiewicz – członek Komisji Kultury
Łowieckiej NRŁ i naczelny redaktor pisma Kultura Łowiecka. Formy współpracy prasy regionalnej
z Zarządem Głównym PZŁ proponowała jego pracownica Diana Piotrowska, a Bartosz Marzec z Łowca
Polskiego przedstawił współczesne
trendy w redagowaniu artykułów
prasowych, oczywiście ze szczególnym uwzględnieniem problematyki łowieckiej. Sympatyczna
i miła Katarzyna Lewańska-Tukaj,
naczelnikująca w Echu Pomorskiej
Kniei, sugestywnie przekazywała
swą wiedzę o fotografii, chociaż
niżej podpisany nie we wszystkich
aspektach z nią się zgadzał. Marek Plewa, zawodowy dziennikarz
z Radia Koszalin, przedstawił wybrane zagadnienia prawa prasowego i prawa autorskiego. Trzeba
przyznać, że ta część spotkania
wzbudzała emocjonalne dyskusje
i rodziła wiele pytań.
W ramach dyskusji, niezwykle cenną wiedzę przekazał zebranym Leszek Szewczyk, kolekcjoner łowiecki posiadający zbiory
swoim bogactwem i unikalnością
przyprawiające o zawrót głowy.
Leszek, dba także o to, by z jego
przebogatej kolekcji, szczególnie
słowa drukowanego, korzystali
także inni. Siedzi więc setki godzin przy specjalnie zakupionym
przez siebie w USA skanerze i zamienia to co zapisane na papierze
na postać cyfrową. Między innymi
i Łowiec Lubelski doczeka się takiej
transformacji. Doprawdy, trzeba
niezwykłego zapału, by przesiedzieć miesiącami np. w bibliotece
Polskiego Związku Łowieckiego
i zamieniać zgromadzone tam,
często rzadkie i nieznane zbiory w postać cyfrową. O jego pasji
kolekcjonerskiej świadczą chociażby późne godziny nocne, tam
w Czempiniu, gdy część uczestników spotkania degustowała znakomite nalewki, on realizował
przez internet transakcję cymeliów
w dalekim Londynie. Leszek,
wspólnie z Krzysztofem Daszyńskim, zamieniając wiele łowieckich
wolumenów na postać cyfrową,
pozwalają nam korzystać z nich
na stronach Wielkopolskiej Biblioteki Cyfrowej. Za ich pracę należą
im się podziękowania nie tylko
od redagujących materiały łowieckie, ale od wszystkich myśliwych,
a właściwe zarządy okręgowe (Zielona Góra i Wrocław) śpiesznie
powinny wystąpić o nadanie im
stosownych odznaczeń, jeżeli jeszcze tego nie zrobiły.
Trzeba przyznać, że chociaż uczestnicy spotkania, a z niektórych okręgów były po dwie, trzy
osoby, wiele z niego skorzystali, to
odniosłem wrażenie, że zabrakło
czasu na wymianę uwag o charakterze czysto roboczym. Stąd
propozycja, by uwzględnić to przy
następnym spotkaniu.
Z przyjemnością informuję naszych Czytelników, że Łowiec
Lubelski pozytywnie postrzegany jest wśród myśliwych w kraju
i zaliczany do najlepszych czasopism łowieckich, a najwyżej jest
oceniany wśród periodyków regionalnych za poprawność i czystość
Myśliwski krąg
11
języka polskiego.
Warto przytoczyć, które tytuły prasy łowieckiej były
reprezentowane w Czempiniu.
A więc: Łowiec Polski, Kultura
Łowiecka, Bialskopodlaski Rocznik Łowiecki, Echo Pomorskiej
Kniei (Gdańsk, Koszalin, Słupsk),
Gwarectwo Myśliwych (Katowice), Łowiec Galicyjski (Przemyśl,
współpraca – Krosno), Łowiec
Lubelski, Łowiec Świętokrzyski
(Kielce), Łowiec Tarnowski, Myśliwiec Krakowski, Myśliwiec
Warmińsko-Mazurski (Olsztyn,
współpraca – Białystok, Elbląg,
Łomża, Suwałki), Nemrod (Bydgoszcz, współpraca – Toruń, Włocławek), Tarnobrzeski Nemrod,
Z Kniei (Opole), Zachodni Poradnik Łowiecki (Poznań, Kalisz, Konin, Leszno, Piła), Z Zielonogórskiej Kniei. Nie wiedzieć czemu,
zabrakło przedstawicieli redakcji
Myśliwca Kresowego wydawanego przez okręg zamojski, jak
również wydawanego przez okręg
chełmski rocznika Silvanus Chelmensis. Należy mieć nadzieję,
o czym wspomniał podsumowujący i kończący czempińskie spotkanie Marek Rogoziński, że na kolejnej debacie o roli i znaczeniu prasy
łowieckiej, reprezentowane będą
wszystkie redakcje regionalnych
czasopism łowieckich.
Fot. J. Bogdan Kozyra x9
J. Bogdan Kozyra
12
Kultura, tradycja, wspomnienia
MYŚLIWI W ZAMCHU
- WCZORAJ I DZIŚ
Driada (mal. Evelyn de Morgan)
Południowy skraj przepastnej puszczy królewskiej należącej ongiś do grodu bełskiego,
pod koniec XIV wieku otrzymał
na własność rycerz Iwan Kustra
z Krzeszowa, z polska zwany Jaśkiem z Krzeszowa. Na ziemiach
tych powstał dwór myśliwski
z osadą straży leśnej, nazwany początkowo z łacińska Arx Zamchensis, co znaczy cytadela w Zamchu,
by potem pozostać, aż do dzisiaj,
Zamchem. Być może słowo cytadela odnosiło się do istniejącego
wcześniej dworu obronnego lub
do właściwości obronnych zameczku myśliwskiego, zapewne
także w ochronie dzikich zwierząt
przed tajemnym zdobywaniem.
A zwierza było tu w bród. Doceniał to król Władysław Jagiełlo
przyjeżdżając tu na polowania, nie
zaniedbując jednakże obowiązków
państwowych. Właśnie w Zamchu,
w listopadzie 1425 r., spod królewskiej ręki wyszły przywileje dla
mieszczan lwowskich.
Po wygaśnięciu rodu Kustrów, Zamch wrócił w posiadanie
króla, zarządzany przez starostów.
Przed 1471 rokiem starostwo zamechskie przeszło w ręce rodu
Pileckich, do którego należało do
połowy XVI w. Wówczas, osiadłych tu 57 kmieci, 14 zagrodników
oraz 9 karczmarzy miało do dyspozycji cerkiew prawosławną, młyn
borowy na rzece Tanwi oraz folwark. Jeden z Pileckich zapamiętany został z tresury niedźwiedzia,
na którym, jak podaje Jan Kochanowski, jeździł. Kiedy w 2006 r.
mieszkańcy Zamchu żyli w strachu
Jan Zamoyski (mal. Jan Styka)
Zamoyski pod Byczyną (mal. Jan Matejko)
Stefan Batory
przed grasującym tu
niedźwiedziem, byli
tacy, którzy
twierdzili,
że zjadający
króliki
i zabijający psy miś
– Bartkiem
zwany
–
jest potomkiem niedźwiedzia
Pileckiego. Pileccy posiadali to starostwo
jeszcze w 1543 r., kiedy to Mikołaj
z Pilcza, kasztelan lwowski i opiekun dóbr królewskich Zamch,
otrzymał pozwolenie na wykup sołectwa. Wszyscy z rodu posiadaczy
zamechskich ziem polowali w okolicznych lasach.
W 1569 roku król Zygmunt
August nadał starostwo zamechskie łowczemu i kasztelanowi
chełmskiemu Stanisławowi Zamoyskiemu, który otrzymał je za
służbę wojskową w walkach z Moskwą.
Kultura, tradycja, wspomnienia
Rzeczpospolita Obojga Narodów
Dzika puszcza i dworek
myśliwski w Zamchu zapewniały
wszystko polującym tu wielmożom. W pomieszczeniach nie brakowało wybornych kusz, łuków,
oszczepów, kordelasów, troków,
sieci, rusznic, arkebuzów i muszkietów, do których – jako pierwszy
w Europie – Stefan Batory wprowadził patrony zawierające zarówno kulę jak i proch. Z pietyzmem
służba dbała o sprzęt myśliwski,
jak i o konie, siodła i rzędy. Za
sukcesy polujących myśliwych odpowiadali osacznicy, dojeżdżacze,
oszczepnicy, szczwacze, stanow-
Pomnik Jana Zamoyskiego w Zamościu
nicy – znający stanowiska w kniei
i psiarze – z gończymi i legawcami. Byli też w pogotowiu rybacy
z sieciami i sokolnicy z przygotowanym do polowań ptactwem,
których szczególnie sobie cenił
król Stefan Batory, wszak to za
jego panowania nastąpił największy rozkwit sokolnictwa w Polsce.
W poniedziałek i wtorek,
8 i 9 maja 1578 roku, zaplanowano w Zamchu królewskie łowy.
Jan Zamoyski, już wówczas kanclerz wielki koronny, zaprosił na
nie Stefana Batorego, któremu
towarzyszył uznany poeta Jan
Kochanowski. Nie był to najbardziej odpowiedni do polowań czas.
W maju, krótko po zimie, zwierzyna leśna była osłabiona, a kalendarz myśliwski nakazywał
oszczędzać starsze łanie i lochy
spodziewające się potomstwa oraz
młode sztuki. Planowano więc
polować na ptactwo, drapieżniki
i wyselekcjonowane sztuki zwierzyny.
Jak się okazuje, także wtedy, wśród myśliwych nie najważniejsze było polowanie, a spotkanie wśród przyjaciół, wszak do
takich należy zaliczyć Batorego,
Zamoyskiego i Kochanowskiego.
Wielki łowczy, leśnicy, kucharze, pokojowcy pilnie omawiali
z gospodarzem niuanse pobytu
13
i polowań znakomitych gości. Do
przygotowań włączył się Jan Kochanowski, który specjalnie na tę
okazję napisał poemat Dryas Zamechska, wystawiony w formie
pieśni w leśnym „teatrze”. Zebrani
z zaciekawieniem oglądali dworskich artystów, którzy jako driady – drzewne nimfy, wychodziły
z pni drzew, wiły wieńce, śpiewały
i tańczyły z faunami i Panem – mitycznym bogiem lasów i pól. Jako
że Batory nie znał języka polskiego, liryczno-laudatywna Dryas
Zamechska, w sielankowo-satyrycznym tonie, napisana została
po łacinie. Dopiero w lecie 1578 r.
Jan Kochanowski podjął się translacji, a raczej parafrazy łacińskiego oryginału, który został wydany
drukiem w prowadzonej przy kancelarii królewskiej Stefana Batorego, drukarni Walentego Łapki we
Lwowie, jako Dryas Zamchana
Polonice et Latine. Pan Zamchanus Latine.
Oczywiście
znakomite
spotkanie zamechskie nie mogło
obyć się bez stosownej biesiady.
Staropolskim, myśliwskim obyczajem na stoły zawitały wytrawne
dębówki, jałowcówki i topolówki, do których serwowano zakąski
z ptaków i zwierzyny, trzy rodzaje
barszczu na myśliwskich wywarach, pieczenie i desery z leśnych
owoców w cukrze karmelizowanych. Na koniec podano słodkie
nalewki.
Polowania rozpoczynały
się o brzasku wstającego dnia. Po
zajęciu wskazanych stanowisk,
myśliwi w napięciu oczekiwali na
zwierza, by potem dzielić się emocjami i wrażeniami łowieckich
zmagań. W rozmowach wyczuwało się zrozumienie dla kunsztu
Dryas Zamechska w interpretacji uczniów szkoły w Łukowej
14
Kultura, tradycja, wspomnienia
Przecięcie wstęgi pamiątkowej tablicy
posługiwania się bronią, a popołudniowy pokot podkreślał szacunek
dla upolowanej zwierzyny.
Podczas sejmu w 1588 r.,
starostwo
zamechskie,
wraz
z puszczą i starostwem krzeszowskim, nadane zostało na własność
kanclerzowi i hetmanowi wielkiemu koronnemu Janowi Zamojskiemu, synowi Stanisława.
Było to podziękowanie Zygmunta
III Wazy za pokonanie arcyksięcia Maksymiliana III Habsburga,
pretendenta do tronu polskiego po śmierci Stefana Batorego,
w bitwie pod Byczyną, kiedy to
magnaci wspierający Maksymiliana próbowali siłą zdobyć stolicę
Polski, Kraków. Arcyksiążę został
uwięziony na zamku w Krasnymstawie, następnie w Zamościu, po
czym na mocy paktów będzińsko-bytomskich, jako jeden z warunków zwrócenia wolności, zrzekł się
Leśnicy i myśliwi, Sławomir Lefanowicz
i Piotr Kość, w towarzystwie nadleśniczego Nadleśnictwa Tomaszów Lubelski
Antoniego Rzeźnika (w środku) – byłego
prezesa zamojskiej Okręgowej Rady Łowieckiej
pretensji do polskiego tronu.
Dziś Zamch, to wieś położona wśród pól Roztocza, przy zachodnim obrzeżu Puszczy Solskiej,
a raczej tego, co z niej zostało. Tuż
myśliwska koła łowieckiego leśników „Darz Bór” z Lublina. Tuż
obok płynie Tanew, której przejrzyste wody można oglądać z niewielkiego wzniesienia. Być może
właśnie w tym miejscu znajdowało
się królewskie stanowisko myśliwskie, bowiem zwierz był tu widoczny z każdego kierunku pędzenia.
I właśnie tutaj, 9 maja 2014
roku odsłonięto olbrzymi kamień,
pochodzący z niedalekich kamieniołomów, na którym umocowano tablicę z wizerunkami trzech
wielkich swoich czasów i napisem:
„Dla upamiętnienia polowania 8-9
maja A.D. 1578, w lasach między
Tanwią a Sopotem, Króla Polski
Stefana Batorego z udziałem Kanclerza, Hetmana Wielkiego Koronnego Jana Zamoyskiego, poety
Jana Kochanowskiego. Głuchy – 9
maja 2014 roku. Leśnicy i myśli-
Uczestnicy uroczystości. Na pierwszym planie w ciemnej marynarce – Jerzy Jamroz.
Pierwszy z lewej – prezes koła”Rogacz” w Józefowi, Waldemar Żelazko
obok przebiega granica pomiędzy
województwem lubelskim i podkarpackim, a do granicy z Ukrainą
jest 30 kilometrów w linii prostej.
Wtedy był to środek, albo raczej
zachodnia część, Rzeczpospolitej
Obojga Narodów.
Około 4 km na północny-wschód od Zamchu, gdzie dawniej istniała wieś Głuchy, prawie
już w głębi lasu znajduje się kilka zabudowań. Jest leśniczówka
zwana Borowe Młyny i zagroda
wi”.
Pomysł upamiętnienia myśliwskiego zdarzenia sprzed ponad 400 lat zrodził się w głowie
Andrzeja Albigowskiego, prezesa
lubelskiego oddziału Klubu Kolekcjonera i Kultury Łowieckiej PZŁ,
który kawał czasu swego myśliwskiego żywota spędził w łowiskach
Zamojszczyzny, również w Puszczy Solskiej na obrzeżach Zamchu.
Andrzej wybrał się do Marcina Zamoyskiego, prezydenta Zamościa,
Kultura, tradycja, wspomnienia
15
Ksiądz Henryk Pokora święci pamiątkową tablicę. Z lewej – nadleśniczy Leszek
Dmitroca
z propozycją przypomnienia królewskich łowów Stefana Batorego
z najbardziej zaufanym spośród
swoich ludzi – Janem Zamoyskim. Hrabia Marcin Zamoyski,
także myśliwy, nie mógł zaniechać
myśliwskiej, stawili się w majowy
piątek w miejscu ustawienia tablicy upamiętniającej. Jej odsłonięcia
dokonali: Marcin Zamoyski, Jan
Kraczek, Andrzej Albigowski, Stanisław Schodziński – wicestarosta biłgorajski i Stanisław Kozyra
– wójt Gminy Łukowa. Proboszcz
parafii w Zamchu, ks. Henryk Pokora dokonał poświęcenia, a uczniowie szkół w Łukowej, w strojach z epoki, przypomnieli poemat
mistrza pióra z Czarnolasu sprzed
436 lat. Były sztandary, sygnały
myśliwskie i delegacje z kwiatami, wbudowano też akt erekcyjny
i posadzono pamiątkowy dąb,
Batorym nazwany. Uroczystość
prowadził Leszek Dmitroca, a jej
uczestnikami byli licznie przybyli leśnicy z nadleśniczymi: z Tomaszowa Lubelskiego – Antonim
Rzeźniczakiem, Zwierzyńca – Andrzejem Kulasem, i zastępcą z Biłgoraja – Leszkiem Turczyniakiem.
Był też doskonale znany lubelskim
myśliwym, niedawno emerytowany, nadleśniczy Nadleśnictwa
Świdnik – Jerzy Jamroz, który w
Zamchu posiada, co prawda nie
zamek, ale domek myśliwski i tutejsze tereny łowieckie zna, jak
własną kieszeń. Dopisała społeczność okolic i myśliwi, w tym członkowie KKiKŁ, zarówno oddziału
lubelskiego jak i zamojskiego.
okazji upamiętnienia łowieckich
zdarzeń swego przodka. Winien
to był budowniczemu potęgi rodu
Zamoyskich i jednej z najrozsądniejszych głów w dziejach Rzeczypospolitej. Tak więc człowiek,
który byłby zapewne XVII ordynatem, gdyby nie działania PRL-u,
poparł pomysł Andrzeja Albigowskiego. Do świetnego pomysłu
przychylił się także Jan Kraczek
– dyrektor Regionalnej Dyrekcji
Lasów Państwowych w Lublinie
– wywodzący swoje korzenie również z Zamojszczyzny i chętnie powracający do meandrów historii.
Tym to sposobem machina poszła
w ruch. Uzgodniono umiejscowienie pamiątkowego kamienia z tablicą, a roboczą stroną uroczystości
zajęło się Nadleśnictwo Józefów
z nadleśniczym Leszkiem Dmitrocą, któremu dzielnie pomagał
Sławomir Lefanowicz. Z ramienia
RDLP do akcji „Batory w Zamchu”
włączył się Jerzy Reja – autor projektu tablicy.
Oczywistym jest, że wszyscy wyżej wymienieni panowie,
którym nie obce są arkana sztuki
Przemawia prezydent Zamościa – hr.
Marcin Zamoyski
Dąb „Batory” posadzony. Od lewej: Stanisław Schodziński, Jan Kraczek, Leszek Dmitroca, Stanisław Kozyra, Marcin Zamoyski i Andrzej Albigowski
J. Bogdan Kozyra
Fot. J. Bogdan Kozyra
Delegacja myśliwych. Z kwiatami łowczy
koła „Rogacz” – Edward Łokaj
16
Kultura, tradycja, wspomnienia
W ubiegłym roku powstał
Klub Lisiarza. Koledzy klubowi założyli konto na Facebooku i
wymieniają się na jego stronach
wrażeniami, opowieściami i doświadczeniami. Jest ich niewielu,
ale lisów z ich ręki padło bardzo
wiele. To pasjonaci, których w łowisku nie interesuje inna zwierzyna poza rudzielcami. Specjalnie
przygotowana broń do precyzyjnego strzelania i takowa amunicja, różnorodne firmowe, ale i domowej roboty wabiki, pozwalają
im na sezonowe rozkłady w ilości
kilkunastu-kilkudziesięciu sztuk
groźnego drapieżnika naszych
łowisk. Jednym z nich jest młody myśliwy ukrywający się pod
pseudonimem Pablo Foxhunter.
Jego wrażenia z polowania na
lisy prezentujemy poniżej.
fot. Pablo Foxhunter
LISI ZAKĄTEK
Od pewnego czasu polowałem w miejscu zwanym „Zakątkiem”. Był to narożnik lasu otoczony łąkami i polami, z amboną
i zwyżką postawionymi niedaleko
ściany drzew. W środku lasu był
kompleks nor, więc cała sztuka
polegała na skłonieniu rudzielców,
aby wyjrzały na otwartą przestrzeń.
Zresztą same często wychodziły
myszkować. Pod koniec zimy udało mi się odnieść tam większy sukces w postaci pierwszego dubletu
lisów, kiedy w ostatni weekend
lutego strzeliłem aż 2 przechery.
Polowałem wieczorem na zwyżce postawionej na cyplu krzaków,
mając przed sobą łąki i narożnik
lasu. Korzystałem jeszcze wtedy ze
„szkota”, który robił furorę wśród
lisów. Obecnie łatwość obsługi
tego wabika sprawiła, że większość
myśliwych używa go standardowo i niestety skuteczność spadła.
Tego wieczoru pomimo wabienia,
lisów nie było widać, a robiło już
się ciemno, więc zszedłem na dół.
Już na ziemi, z przyzwyczajenia
po raz ostatni przyłożyłem lornetkę do oczu i wtedy zobaczyłem
2 lisy idące obok siebie. Szły od
lasu miedzą, jakieś 100 m na lewo
ode mnie. Zachowywały się jak
głuche, nie reagując na wabik,
którym próbowałem je jakoś spowolnić. Nie było już czasu, więc
złożyłem się i z kolana oddałem
strzał – 1:0 dla mnie. Czym prędzej przeładowałem sztucer. Drugi
lis uciekając po pierwszym strzale,
na chwilę zatrzymał się i odwrócił
z ciekawości tuż przy ścianie lasu.
Wynik 2:0. Podczas oględzin okazało się że to były 2 liszki, zgaduję
że matka z córką.
Z zazdrością patrzyłem na
kolegów, którzy już posiadali czapki z lisa. W zimie idealne nakrycie
na polowanie, tym bardziej dla
myśliwego lubiącego przechytrzyć
rudzielca. Jako „młody” postanowiłem, że też uszyję sobie takie
nakrycie głowy. Pozostała kwestia
zdobycia materiału. Co prawda
strzeliłem wcześniej już kilka lisów, ale żaden nie miał ładnej kity
zakończonej białym kwiatem. Jakoś pod koniec października, pomimo, że tydzień wcześniej spadł
już śnieg, akurat zrobiło się ładnie
i ciepła pogoda prognozowała wyjścia lisów na łąkę za gryzoniami.
Pojechałem na poranną zasiadkę,
kiedy było jeszcze ciemno i zająłem
zwyżkę. Po odczekaniu „regulaminowych” 15 minut, korzystając
z tego, że było już jasno zacząłem
wabić. Po wabieniu, mimo radarowania lornetką przedpola nic się
nie działo. Ponowiłem wabienie po
15 minutach, ale niestety, to też nie
przyniosło spodziewanego efektu.
No cóż, przynajmniej ładną pogodę jesienną mogłem oglądać. Czas
mijał mi na rozmyślaniach, jednak
zbliżał się termin powrotu, dłuższe
siedzenie nie miało sensu. Pomyślałem, że na odchodne jeszcze raz
zawabię i tak też zrobiłem. Cisza,
spokój, nic się nie dzieje. Już miałem opuszczać zwyżkę, kiedy za-
Kultura, tradycja, wspomnienia
uważyłem „coś” na ścianie lasu. Czym prędzej
wziąłem lornetkę i „coś” okazało się siedzącym
lisem patrzącym wprost na mnie. Ostrożnie,
w zwolnionym tempie wziąłem broń i jakoś się
złożyłem. Po strzale chytrusek został na miejscu
– sukces. Nie czekałem i czym prędzej poszedłem w miejsce strzału. Moja radość była jeszcze
większa, jak zobaczyłem kitę; piękna gruba i ze
śnieżnobiałym dużym kwiatem – ideał! W trakcie oględzin pięknego samca zwróciłem uwagę
na nos, ponieważ nie był idealnie czarny ale
z miejscowym przejaśnieniem. Jeszcze pamiątkowe zdjęcie i czas do domu.
Zagadka nosa rozwiązała się podczas
skórowania, kiedy z tego miejsca wypadł śrut.
Prawdopodobnie to pamiątka po strzale kolegi,
kiedy to obydwaj wybraliśmy się na pobliską ambonę. Ja w roli podprowadzającego, bo kolega
był jeszcze zieleńszy stażem niż ja. Problem stanowiła wielkość ambony nazwanej „konfesjonałem”. O ile 1 myśliwy miał tam komfort bliskiego
dostępu do 4 okien, to już 2 facetów musiało się
przytulać mocno do siebie. Dobrze, że znaliśmy
się z lat liceum, to było łatwiej. Suma summarum, siedzieliśmy, gadaliśmy, niespodziewanie
lis nas zaskoczył swoim przyjściem, kolega się
jakoś złożył mimo moich dodatkowych gabarytów i rudzielec uciekł po strzale, chociaż powinien zostać. Śrucina pod skórą potwierdziła, że
kolega mimo debiutu nie był pudlarzem, tylko
lisek był twardy.
Nie wiem, czy koledzy zgodzicie się ale
uważam lisa za bardzo odpornego na strzał i to
nie tylko śrutowy. Zdarzyło mi się kilka razy, że
strzelając śrutem, zwierzę zaznaczyło, farbowało, mimo to poszło niczym zdrowe. Co więcej,
chytrusek strzelony nie na komorę tylko ciut za
mocno do tyłu, „na miękkie”, pomimo użycia
kalibru .308 potrafił przejść 50-100 m. Niesamowicie odporny zwierz, jak na swoje skromne
gabaryty.
Skórę z mojego czapkowego lisa wyprawiłem i znalazłem kuśnierza, który pięknie uszył
klasyczną „papachę” z odczepianą kitą. W moim
nowym nakryciu pojawiłem się na polowaniu
zbiorowym, myślę, że starszym kolegom spodobała się czapka, bo pytali się gdzie uszyć i skąd
taka kita. Niektórzy nawet w niedługim czasie
uszyli sobie własne, ale nie obrażając nikogo,
tak pięknej kity to nie mieli. Pozytywnie, że też
zechcieli strzelić lisy, ponieważ niektórzy myśliwi bardzo niechętnie tracą naboje na lisy, od
kiedy ceny za futro są raczej symboliczne. Niemniej jednak, namawiam Was na upolowanie
własnej czapki.
Pablo Foxhunter
fot. Srbija Lov
fot. Lov i ribolov
fot. Lov i ribolov
fot. Pablo Foxhunter
17
18
Kynologia
KRAJOWY KONKURS PRACY TROPOWCÓW
I VI REGIONALNY KONKURS POSOKOWCÓW
To już kolejny rok zamojski okręg organizuje konkursy tropowców i posokowców. Tym razem
ten pierwszy miał rangę krajową.
4 maja br., w stanicy myśliwskiej
koła „Bażant” z Biłgoraja, położonej w Wólce Biskiej, stawiło się 12
psów, by walczyć o krajowy prymat
w tropieniu. Najwięcej było gończych słowackich – 3 psy i 1 suka,
3 płochacze niemieckie, 2 labradory retrievery i 1 jamnik szorstkowłosy.
Po otwarciu konkursów
przez łowczego okręgowego Henryka Studnickiego, w towarzystwie
przewodniczącego zamojskiej Komisji Kynologicznej i Upowszechniania Psa Myśliwskiego Adama
Ćwika oraz prezesa koła „Bażant”
Zdzisława Radawskiego, z regułami
konkursowymi zapoznał zebranych
sędzia główny – Krzysztof Fryc.
W lasach nad Tanwią
uczestników zmagań konkursowych oceniali sędziowie: Józef
Jędral, Konrad Mąkosa, Wojciech
Tarnowski i Piotr Zając, wraz
z asystentką Joanną Kuchtą.
W pracy po farbowanym tropie,
najwyżej ocenianej konkurencji, bo
z współczynnikiem 10, tylko cztery psy uzyskały maksymalne noty.
Nie świadczy to dobrze o jakości
startujących psów, tym bardziej,
że ścieżki tropowe – przynajmniej
te, po których towarzyszyłem pracującym psom, były proste, jak
Przed podjęciem pracy na farbowanym
tropie
Zwierzyna znaleziona - wręczenie złomu
strzała. Chyba sędzia główny, mój
sympatyczny kolega Krzysio Fryc,
z którym mamy wiele wspólnych
kynologiczno-łowieckich przygód,
przeoczył, że wymóg regulaminowy konkursu pracy tropowców
nakazuje, by miały one na swym
przebiegu dwa poprowadzone pod
kątem prostym lub rozwartym załamania. Najlepiej wiodło się psiakom w konkurencji „zachowanie
się przy martwej zwierzynie”; aż 9
z nich otrzymało maksymalne noty.
Nasuwa się szybki wniosek z oceny
tych dwóch konkurencji: psy mają
pasję łowiecką, lecz ich przewodni-
Konkurenci
cy za mało z nimi pracują „na farbie” lub nie posiadają stosownych
umiejętności do szkolenia swoich
pupili. Tylko trzy psy pracowały jako oznajmiacze, a żaden jako
oszczekiwacz. Również w tym przypadku trzeba znacznego nakładu
pracy, żeby nauczyć psa oznajmiania o znalezieniu zwierzyny, lub
głoszenia, szczególnie zwierza martwego. A jest to umiejętność bardzo
przydatna w praktyce łowieckiej,
bowiem nie zawsze da się przejść
przez gęsty podszyt leśny z psem na
otoku w poszukiwaniu strzelonej
sztuki, a tym bardziej postrzałka.
Kynologia
W oczekiwaniu na ogłoszenie wyników
Zwycięzcą
tegorocznego
Krajowego Konkursu Pracy Tropowców została WERA Herbu
Kruk, labrador retriever należący
do Jana Michalskiego. Suka uzyskała maksymalną notę 120 pkt.
z dyplomem I st. Drugie miejsce, za
115 pkt., uzyskała FANKA Z Krainy
Łowów, suka gończego polskiego
prowadzona przez Tomasza Marcinkowskiego. FANCE przyznano
też wniosek na Championa Pracy
(CPC), ponieważ WERA taki tytuł
już posiada. Trzecie miejsce, za 105
pkt., przypadło CARBONOWI Roztoczańska Sfora, wachtelhundowi
Witolda Chodzińskiego. Ostatecznie, połowa startujących psów zdobyła dyplomy I st., właściciel jednego pieska ucieszył się dyplomem
II st., a pozostali dyplomami III st.
W konkursie posokowców najlepszym okazała się ASTA
Bravo upomina się o swój puchar
Z Vinianskeho Jazera, posokowiec
bawarski Piotra Kościa, który za
100 pkt. uzyskał dyplom I st. Drugie miejsce przypadło tej samej
rasy BRAVO Z Pikartowego Boru
Mariana Woźniaka, który również
uzyskał 100 pkt., ale musiał ustąpić najwyższe miejsce na podium
„damie”. Trzecia była GARDA
Z Kojca Diany, alpejski gończy
krótkonożny Aleksandra Wiśniewskiego, a czwarty posokowiec bawarski ELVIS Zimny Trop Piotra
Chodary. Obydwa psy także uzyskały po 100 pkt., a o kolejności zadecydowały, jak poprzednio, zapisy
regulaminowe: wiek psa – młodszy
przed starszym i płeć – suka przed
psem.
Po omówieniu wyników,
podziękowaniach organizatorom
i uczestnikom, zamknięcia konkursów dokonał prezes Okręgowej
19
Piotr Kość z Astą odbiera puchar
od łowczego okręgowego Henryka
Studnickiego
Rady Łowieckiej w Zamościu Mirosław Kaleniuk, zapraszając wszystkich na następny rok.
Psim konkursom towarzyszył – co jest rzeczą niespotykaną
w skali kraju – konkurs plastyczny o tematyce przyrodniczo-łowieckiej uczniów Samorządowego
Zespołu Szkolnego im. Dzieci Zamojszczyzny w Biszczy. Uczestnicy
tego konkursu, w którym wszystkie prace zostały nagrodzone, wraz
z rodzicami i opiekunkami – Alicją
Bełz i Martą Szyszka, mogli przy
okazji z bliska zobaczyć różne rasy
psów, poznać zasady postępowania z czworonożnymi przyjaciółmi myśliwego i dowiedzieć się co
robią myśliwi, by dzika zwierzyna
w lesie miała się lepiej. O wszystkim opowiadał im Leszek Blicharz
z miejscowego koła łowieckiego.
podziękowa
Szczególne
nia, łowczy okręgowy Henryk
Studnicki, skierował do myśliwych
z „Bażanta”. Poza zaangażowaniem w organizację konkursów,
czterech członków tego koła brało w nich udział: Dariusz Blicharz
z gończym polskim, Ryszard Brodziak z posokowcem bawarskim,
Piotr Chodara także z posokowcem, który uzyskał dyplom I st.
i Marian Surma, którego płochacz
niemiecki zajął IV miejsce w krajówce. Trzeba dodać, że zdecydowana większość członków tego
koła posiada psy ras myśliwskich,
a ich liczba dochodzi do 60. Są
tacy, jak Marian Surma, mający
20
Kynologia
trzy psy, czy też motor napędowy
łowieckiej kynologii – nie tylko
w kole – Leszek Blicharz, właściciel dwóch piesków. Co prawda
z tej liczby tylko 16 psów posiada
udokumentowane rodowody, ale
wszyscy twierdzą, że pozostałe nie
różnią się eksterierowo od tych
„z papierami”, w lesie robią swoje,
a o ich zakupie zdecydowały względy ekonomiczne. Tak czy siak, trzeba przyznać, że ilość czworonogów
w kole „Bażant” jest rzadka i imponująca.
Powstaje jednak pytanie:
jak postąpić w przypadku psów nie
posiadających rodowodów? Czy
zezwolić im na udział w polowaniach? Proponowana przez Komisję Kynologiczną NRŁ definicja psa
ułożonego do polowania, certyfikuje w tym względzie psy osiągające
określone wyniki na konkursach.
Najlepsi wśród posokowców
A na konkursach mogą startować
tylko psy rodowodowe. Czy wystarczającą jest klauzula, także proponowana przez Komisję Kynologiczną NRŁ, dopuszczająca do polowań
do końca swojego życia psy, które
w dniu wejścia w życie uchwały de-
finiującej psa ułożonego do polowania, nie spełniały wymogów definicji? Co na to Czytelnicy Łowca
Lubelskiego? Czekamy na opinie.
J. Bogdan Kozyra
Tomasz Marcinkowskii z Fanką odbiera nagrody od przedstawicieli koła Bażant
Podium krajówki tropowców
Asta jest z pewnością psem użytkowym.
I to dobrym
Kynologia
21
REGIONALNE PRÓBY I KONKURSY PRACY DZIKARZY
Każdego roku w maju, odbywają się w OHZ w Wierzchowiskach próby i konkursy dzikarzy
oraz norowców.
W tym roku do prób pracy dzikarzy zgłoszono 3 młode
psy, które po sprawdzeniu reakcji
na strzał i ocenie z posłuszeństwa
przystąpiły do pracy w zagrodzie
dziczej. Zwycięzcą z dyplomem II°,
za uzyskanie 82 pkt., został gończy polski WARTA Cnotliwy Nos
Wojciecha Godlewskiego z Lublina. Drugie miejsce i dyplom III°
za 68 pkt. zajął jamnik szorstkowłosy standardowy Macieja Kotuły
z Kraśnika. Nie miał szczęścia do
dyplomu płochacz niemiecki HARFA od Walczaka, Radosława Roli z
Lublina.
W konkursie starowało 16
psów. Dyplom I° zdobyło 7 psów,
dyplom II° – 4, dyplom III° – 1.
Po konkurencjach posłuszeństwa,
pracy w zagrodzie i pracy na ścieżce tropowej zwycięzcą konkursu
okazała się suka rasy łajka zachodniosyberyjska ERIS z Bukowego
Wzgórza, która uzyskała 138 pkt.
na 140 możliwych i dyplom I°,
właściciel Kamil Cichoń z Radomia.
Drugie miejsce i również dyplom I°
(136 pkt.) wywalczył gończy polski
BUCHTA Sfora Telesfora, Karola
Choińskiego z Białegostoku. Trzecie miejsce, także z dyplomem I° za
134 pkt., zajął gończy polski IDOL
Smagorzewska Zagroda, Arkadiusza Plotki z Siemiatycz.
Następnego dnia odbyły się
Regionalne Próby i Konkurs Pracy Norowców. W próbach pracy
w klasie jamników wystartowały
2 psy, z których zwycięzcą okazał
się jamnik szorstkowłosy standardowy SALVE Senator Minor, Tomasza Wdowskiego z Radomia,
zdobywając maksymalną ilośc 100
punktów i dyplom I°. Drugie miejsce, z takim samym dyplomem lecz
90 pkt., zdobył jamnik szorstkowłosy standardowy DAVID GILMOUR Credo, znanego w światku
kynologicznym Mirosława Olejnika
z Lublina.
W próbach w klasie terierów wystartował tylko jeden pies,
niemiecki terier myśliwski EFIR
Wróć do Mnie, Tomasza Wdowskiego z Radomia, który za zdobycie
maksymalnej ilości 100 punktów
wywalczył dyplom I°.
W konkursie pracy norowców w klasie jamników kolejność
była następująca: pierwsze miejsce
zajął jamnik szorstkowłosy standardowy SALVE Senator Minor,
który za zdobycie 100 punktów
wywalczył dyplom I°, właściciel
Tomasz Wdowski, drugie miejsce
i dyplom III° (61 pkt.) zdobył jamnik szorstkowłosy standardowy
COCOCHANEL Hycon, Mirosława
Olejnika, trzecie miejsce, dyplom
III° – 56 pkt., jamnik szorstkowłosy standardowy DAVID GILMOUR
Credo, także Mirosława Olejnika.
W konkursie w klasie terierów wystartował tylko pies Tomasza Wdowskiego EFIR, który za
zdobycie maksymalnej ilości 100
punktów wywalczył dyplom I°.
W ciągu dwóch dni pracę
psów oceniała komisja sędziowska:
Zbigniew Didoch, Konrad Mąkosa
(sędzia główny norowców), Marek
Miśtal i Piotr Zając (sędzia główny
dzikarzy).
Wszystkie psy startujące
w próbach i konkursach otrzymały nagrody ufundowane przez ZO
PZŁ w Lublinie oraz sponsorów,
a za najlepsze miejsca psy oraz ich
przewodnicy otrzymali puchary,
medale i dyplomy.
z materiałów ZO PZŁ w Lublinie
22
W kołach łowieckich
60 LAT WIARUSA
W dniu 26 kwietnia br.
o godz. 10.00, obok leśniczówki
Leśnictwa Planta nieopodal wsi
Rudno, myśliwi, zaproszeni goście
oraz mieszkańcy Rudna uczestniczyli w uroczystości poświęcenia
kapliczki św. Huberta i zmodernizowanego domku myśliwskiego
Wojskowego Koła Łowieckiego nr
149 „Wiarus” w Lublinie. Uroczystość ta poprzedziła Walne Zgromadzenie Członków Koła. Podczas
powitania prezes WKŁ Jerzy Brzyski nadmienił zebranym uczestnikom, że tą uroczystością członkowie koła rozpoczynają obchody
Jubileuszu 60-lecia koła, które zostało założone przez grupę 9 oficerów. Za datę powstania przyjmuje
się dzień 16 marca 1954 roku.
Mszę polową rozpoczęto
wprowadzeniem sztandaru koła
przez poczet w składzie: Witold
Borawski, Paweł Kuzko (jako
chorąży) i Waldemar Wójcik.
W uroczystościach udział wzięli zaproszeni goście: nadleśniczy
Nadleśnictwa Radzyń Podlaski –
Krzysztof Hołowiński, kierownik
Składu Wojskowego – mjr Wiesław Kozioł i leśniczy Leśnictwa
Planta – Krzysztof Sokół.
Po koncelebrowanej mszy
św. odprawianej przez ks. Zbigniewa Grzymałę, podczas której
kazanie wygłosił ks. Jacek Guz,
proboszcz parafii z Wohynia - ks.
Roman Banasiewicz poświęcił kapliczkę św. Huberta i domek myśliwski. Przed aktem poświęcenia
kapliczkę św. Huberta odsłonili
wspólnie nadleśniczy Nadleśnictwa Radzyń Podlaski – Krzysztof
Hołowiński i jej fundator – Adam
Fimiarz – przewodniczący Komisji
Rewizyjnej Koła. Natomiast wstęgę na drzwiach domku myśliwskiego przecięli prezes koła –Jerzy
Brzyski i łowczy – Jan Lipski.
zakończenie
pre
Na
zes WKŁ podziękował wszystkim
za
wspólną
modlitwę
i błogosławieństwo na dalsze
lata działalności w szeregach
św. Huberta, na chwałę polskiego łowiectwa oraz zaprosił gości, myśliwych i stażystów na
Walne Zgromadzenie Członków
WKŁ, które zaplanowano na terenie osiedla jednostki w Bezwoli.
W trakcie Walnego Zgromadzenia
pokazano zebranym w formie prezentacji multimedialnej sprawozdanie z działalności w minionym
roku gospodarczym.
Na dzień 31.03.2014r. koło
liczy 44 członków macierzystych,
10 członków niemacierzystych
W kołach łowieckich
i 3 stażystów. Gospodarka łowiecka prowadzona jest w trzech obwodach położonych na terenie
zarządów okręgowych w Lublinie (obwód nr 85 Kock i nr 161
Świdnik) oraz Białej Podlaskiej
(obwód nr 52 Bezwola), o łącznej
powierzchni użytkowej 17 918 ha,
w tym 2816 ha stanowią lasy oraz
220 ha zajmują stawy wodne.
Po raz pierwszy w 60 letniej historii koła pozyskano 129
szt. dzików, tj. prawie o 100%
więcej niż w roku poprzednim,
w którym pozyskano 67 szt. Przedstawione przez kolegów selekcjonerów trofea do wyceny: jelenia
23
byka w I klasie wieku – 1 szt. oraz
sarny kozła – 50 szt., spełniały
kryteria wynikające z zasad selekcji osobniczej samców. W wyniku
oceny 2 trofea sarny rogacza pozyskane w obwodzie nr 85 zostały
ocenione jako medalowe. Trofea
te pozyskali: Jan Lipski – złoty
medal i Jacek Wojtaś – brązowy
medal. Nadleśniczy Nadleśnictwa
Radzyń Podlaski podziękował za
100% wykonanie planu odstrzału
zwierzyny płowej, w szczególności
w zakresie jeleni.
Za działalność łowiecką na
rzecz koła, zarząd wyróżnił n/w
kolegów „ Królami sezonu łowieckiego 2013/2014”:
– w kategorii „ Dzikarza sezonu
łowieckiego 2013/2014” królem
został Adam Szczerba, pozyskując
22 dziki, a wicekrólem Ryszard
Mazurek z 10 dzikami,
– w kategorii „ Lisiarza sezonu
łowieckiego 2013/2014” królem
został Jan Madej pozyskując 28 lisów, a wicekrólem Adam Szczerba
strzelając 15 lisów,
– w kategorii „ Króla zwierzyny płowej sezonu łowieckiego
2013/2014” królem został Jan
Madej pozyskując 15 szt. z gatunku sarny, a wicekrólem Sławomir
Udrycki, pozyskując 9 szt. tego gatunku.
Wyróżniono również dyplomami
uznania 12 kolegów myśliwych za
największe zaangażowanie przy
realizacji prac gospodarczych.
W trakcie Walnego Zgromadzenia przyjęto uchwałę zatwierdzającą
przebieg
głównych
uroczystości
z
okazji
obchodów Jubileuszu 60-lecia
WKŁ, które zaplanowano na dzień
14 czerwca br. w Lublinie (w Kościele Garnizonowym i Domu Żołnierza).
Na zakończenie uroczystości wykonano pamiątkowe zdjęcia,
które dołączam do opisu uroczystości.
Z myśliwskim pozdrowieniem –
Darz Bór!
Podłowczy WKŁ
ppłk Krzysztof Stefaniuk
24
W kołach łowieckich
NOWY LAS W BAŁTOWIE
Wiosna, to początek rozwoju i wegetacji roślin , a w gospodarce leśnej, to pora zalesień. Pamiętam, że jako kilkuletni chłopak,
właśnie wiosną, uczestniczyłem
z rodzicami w pierwszych akcjach
sadzenia lasu przez myśliwych na
terenie Nadleśnictwa Puławy.
13.04.2014 r., w niedzielę, Puławski Klub Kół Łowieckich
„HUBERTUS” zrzeszający 7 kół
łowieckich z powiatu puławskiego,
opolskiego, ryckiego i lubartowskiego, wspólnie z Nadleśnictwem
Puławy, po raz 36 z rzędu zorganizował w okolicy Bałtowa akcję sa-
dzenia lasu. Leśnicy pod zalesienie
przygotowali działkę o powierzchni ok. 2 ha, którą uczestnicy akcji
obsadzili sadzonkami sosny. W tegorocznej akcji, oprócz myśliwych,
drzewka sadziła młodzież szkolna
z Ryk i Puław oraz druhowie z OSP
w Kotlinach, w sumie 220 osób. Po
zakończonych pracach na uczestników tej otwartej dla wszystkich
imprezy czekał poczęstunek, czyli
gorąca wojskowa grochówka, która w leśnym plenerze ma szczególny i niepowtarzalny smak. Wielką
atrakcją jest też loteria fantowa.
PRACE GOSPODARCZE W KOŁACH
Wiosna, to także czas prac gospodarczych w kołach
łowieckich. Trzeba uprzątnąć starą karmę z paśników,
zbudować, przetransportować i ustawić nowe urządzenia
łowieckie w miejsce starych – często bezmyślnie i złośliwie
zdewastowanych przez wandali. Także zmieniające się warunki biotopów łowisk, wymuszają ponowną ich penetrację i znalezienie nowej lokalizacji dla urządzeń łowieckich.
Zabukowane wcześniej terminy wspólnych prac społecznych w kole, nie zawsze gwarantują pogodę sprzyjającą
tym pracom. Ale cóż to. Jak mówi stare porzekadło: dla
myśliwego pogoda zawsze jest dobra, albo bardzo dobra.
W sobotę, 10 maja, pogoda była tylko dobra: lało
jak cebra, hulał wiatr, a niektóre tereny były tak podmokłe, że nie można było na nie dojechać nawet typowymi
autami terenowymi. Nie skłoniło to jednak myśliwych
z koła „Szóstak” w Lublinie do zaniechania zaplanowanych prac. Kpiąc sobie z warunków atmosferycznych, czasami także żartując z kolegów, którzy przemokli „do suchej nitki”, dziarsko pokonywali trudności, by wybudować
przejścia przez bagienne tereny, dla przyzwoitego dojścia
do paśnika lub ambony lub przenieść urządzenia łowieckie
w nowe miejsce.
JBK
Każdy uczestnik imprezy dostaje
darmowy los loteryjny z „zajączkiem”, pod którym ukryta jest niespodzianka fantowa. Okazuje się,
że od roku 1978 do chwili obecnej
myśliwi z klubu „HUBERTUS”
wraz z rodzinami i sympatykami
akcji zalesień zasadzili ok. 120 ha
lasów w okolicy Puław i jak zapewniają na tym nie poprzestaną mówiąc: „Nie będzie już nas, a będzie
rósł las”.
Tomasz Marcinkowski
Strzelectwo
25
ZAWODY O MISTRZOSTWO
OKRĘGU LUBELSKIEGO
w poziomie, co daje mniejsze
prawdopodobieństwo
złapania
„zera”. Nowe zmiany w prawidłach strzelań można podsumować
starym polskim przysłowiem „Nie
taki diabeł straszny...” i jak się
okazuje dodatkowo skracają one
czas trwania konkurencji, a tym
samym całych zawodów strzeleckich.
W klasyfikacji drużynowej
klasy powszechnej oraz klasy otwartej zgłoszonych zostało łącznie
20 drużyn po 3 zawodników. Pozostali zawodnicy, mogli rywalizowali w klasyfikacji indywidualnej,
zarówno w klasie mistrzowskiej
jak i powszechnej. Sędzią głównym zawodów był przewodniczący
Komisji Strzeleckiej ORŁ w Lublinie, Witold Kopron.
Ostatecznie, w klasyfikacji drużynowej kół łowieckich
(klasa powszechna) zwycięzcą
z wynikiem 1091 pkt. została drużyna reprezentująca Koło
Łowieckie nr 34 „Orzeł” w Niedrzwicy Dużej, uzyskując tytuł
mistrza okręgu 2014. Na drugim
miejscu uplasowała się drużyna
Koła Łowieckiego nr 1 „Szarak”
w Lublinie (1059 pkt.), zaś trzecią
Fot. T. Marcinkowski x 3
W niedzielę, 18.05.2014, na
strzelnicy myśliwskiej w Puławach
odbyły się Zawody Okręgowe Kół
Łowieckich Okręgu Lubelskiego w
wieloboju myśliwskim. Zawodnicy
startowali drużynowo w klasach
powszechnej oraz otwartej. Po
kilkudniowych obfitych opadach
deszczu, słoneczna niedziela pozwoliła na pełną realizację wszystkich konkurencji strzeleckich
w komfortowych warunkach.
zmiany
Wprowadzone
w prawidłach wieloboju myśliwskiego, które miały za zadanie podnieść stopień trudności niektórych
konkurencji, jak się okazało nie
są straszne dla strzelców okręgu
lubelskiego. Z analizy punktacji
wynika, że na trapie nie odnotowano pełnej „setki”, jednak trzech
zawodników osiągnęło rezultat
po 95 pkt., a więc dublety na trapie nie takie straszne. Następnie
na przelotach 13-tu zawodników
strzeliło konkurencje na czysto.
Rogacz – lis przysparza obecnie
trochę więcej emocji, zwłaszcza
gdy za podpórkę służy pastorał.
Jednak patrząc na wyniki zawodników z klasy mistrzowskiej widać,
iż można perfekcyjnie opanować
kolejną technikę strzelań z kuli,
którą w praktyce często stosujemy
na polowaniu. Bazując na opinii
zawodników okazuje się, że łatwiej
z pastorału strzela się do rogacza, gdyż zakres pól punktowych
jest tu znacznie szerzej rozłożony
w poziomym planie makiety, niż
na makiecie lisie. Układ podparcia
punktowego pastorału sprawia,
że krzyż lunety błądzi zazwyczaj
lokatę zajęła drużyna Koła Łowieckiego nr 5 „Dąbrowa” w Lublinie z wynikiem łącznym 1041 pkt.
W klasyfikacji drużynowej
w klasie otwartej zwyciężyła drużyna Koła Łowieckiego nr 93 „Bażant” w Poniatowej (1347 pkt.), na
drugiej lokacie uplasowała się drużyna Koła Łowieckiego nr 8 „Łoś”
w Lublinie (1137 pkt.), zaś trzecie
miejsce zajęła drużyna Koła Łowieckiego nr 116 „Knieja” w Puławach (1160 pkt.).
W klasie powszechnej
zwyciężył Marcin Kwaśniewski,
który wystrzelał 437 pkt., na drugim miejscu, z wynikiem 419 pkt.,
uplasował się Mariusz Dunda, zaś
trzecią lokatę zajął Jacek Pawka,
który uzyskał wynik 405 pkt.
W rywalizacji indywidualnej w klasie mistrzowskiej zwyciężył Jan Kita z wynikiem 458 pkt.,
drugie miejsce z wynikiem 448
pkt. zajął Wojciech Maruszak, zaś
na trzeciej lokacie z wynikiem 441
pkt. uplasował się Grzegorz Miotła.
Zwycięscy
uhonorowani
zostali dyplomami oraz okolicznościowymi pucharami. Wszyscy
uczestnicy zawodów mieli okazję
spróbować myśliwskiej grochówki
podanej bezpośrednio z mobilnej
kuchni polowej, jak również poczęstunku przygotowanego przez
Koło Łowieckie nr 33 „Lis” w Lubartowie.
Tomasz Marcinkowski
26
Strzelectwo
STRAŻNICY NA STRZELNICY
Funkcjonariusze Państwowej Straży Łowieckiej i Państwowej Straży Rybackiej w Lublinie
odbyli doroczne szkolenie na
strzelnicy ZO PZŁ w Chełmie.
W
części
teoretycznej
komendant
wojewódzki
PSR Jerzy Mikołajczak omówił
ostatni sprawdzian, przeprowadzony przez przedstawicieli Komendy Wojewódzkiej Policji, dotyczący zasad posługiwania się
bronią palną. W celu utrwalenia
powyższych zasad zapowiedział
przeprowadzenie na bieżącym
szkoleniu egzaminu testowego,
którego wyniki będą miały wpływ
na wyróżnianie strażników. Zagadnienia organizacyjne oraz
zasady BHP, p.poż i udzielania
pierwszej pomocy przedmedycznej podczas pełnienia służby
w terenie i na strzelnicy omówił
z-ca komendanta wojewódzkiego Marek Ciepiela. Po wyznacze-
niu osób odpowiedzialnych za
wydawanie amunicji i opieki nad
sprzętem ratunkowo-medycznym
powołano komisję do przeprowadzenia zawodów strzeleckich. Z-ca
komendanta wojewódzkiego Sylwester Wasilewski przeprowadził
egzamin testowy z „zasad i warunków posiadania, przechowywania
i ewidencjonowania broni palnej,
sygnałowej oraz amunicji do niej,
ręcznych miotaczy gazu i kajdanek”. Instruktorzy z KW Policji –
nadkomisarze Waldemar Gryglicki i Piotr Żuchnik oraz aspirant
Magdalena Marszałek – przeprowadzili fachowe szkolenie z zasad
użycia broni palnej, użycia środków przymusu bezpośredniego,
a także zasady prawidłowego zachowania się na strzelnicy przed,
podczas i po strzelaniu.
W strzelaniu systemem
„do pięciu tarcz” zwyciężył strażnik łowiecki Kamil Wrona, a na
następnych 5 miejscach uplasowali się strażnicy rybaccy: Sylwester
Wasilewski, Leszek Kędzierawski,
Jarosław Orchowski, Zygmunt
Dołębski, Jerzy Mikołajczak. Drużynowo wygrała PSR z 200 pkt.
przed PSŁ ze 190 pkt.
Marek Ciepiela
MISTRZOSTWA POLSKI WETERYNARZY
Okręgowej
Rady
Łowieckiej.
W konkurencji drużynowej zwyciężyła reprezentacja Lubelskiej
Izby
Lekarsko-Weterynaryjnej
w składzie Robert Polski, Maciej
Wróblewski i Ryszard Wójtowicz
– 1207 punktów. Indywidualnie
wielobój wygrał Robert Polski
z wynikiem 464 punkty. Zwyciężył
on także w konkurencji śrutowej.
Konkurencje kulowe wygrał Wojciech Szafrański.
Po raz szesnasty rozegrano
Mistrzostwa Polski w Strzelectwie
Myśliwskim Służby Weterynaryjnej. W tym roku zawody odbyły się
7 czerwca na strzelnicy w Suchodole k. Tarczyna. Zawody rozegrano pod patronatem Krajowej Izby
Lekarsko-Weterynaryjnej, Głównego Lekarza Weterynarii, prezesa
Warszawskiej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej oraz mazowieckiej
Wszyscy zwycięzcy odebrali pamiątkowe puchary i nagrody.
Zawody w koleżeńskiej atmosferze
przy biesiadnym stole zakończono
postanowieniem spotkania się za
rok na wrocławskiej strzelnicy.
Dasz bór!
Tomasz Wróblewski
Z żałobnej karty
27
Ksiądz Kanonik Jan Pokrywka
(1956-2014)
długi spacer po polach i łąkach
z dubeltówką na ramieniu, czy
letni wieczór na ambonie ze sztucerem w ręku sprawiały Mu autentyczną radość i przyjemność,
a jeśli jeszcze wydarzenia te kończyły się łowieckim sukcesem, to
radość była podwójna.
Często i bardzo chętnie uczestniczył
we wszelkiego rodzaju uroczystościach łowieckich – jubileuszach,
spotkaniach okolicznościowych,
poświęceniach sztandarów, a także
pogrzebach kolegów myśliwych, w
trakcie których to uroczystości odprawiane przez Niego msze święte, a zwłaszcza homilie przeszły już
do historii lubelskiego łowiectwa.
Homilie, nacechowane ogromnym
ładunkiem emocjonalnym, wielką
żarliwością i głęboką mądrością
pokazywały nam sposób realizacji dzieł przez Boga wskazanych
i były dla nas braci w św. Hubercie
błogosławieństwem naszego życia,
radością w łowiectwie i światłem,
które płynie od Jezusa Chrystusa,
jego krzyża i św. Huberta.
Żegnam Cię Janku – mój Przyjacielu – ostatnią zwrotką wiersza
„Moja jesień”, który kiedyś napisałem.
A gdy dźwięczny głos trąbki
oznajmi Twój czas
I do Huberta wezwie Ciebie na
spotkanie,
Niech nad głową zaśpiewa ukochany las
Na jesiennej, niebiańskiej polanie.
Henryk Chwaliński
Fot. J. B. Kozyra x 2
Ksiądz Kanonik Jan Pokrywka, ostatnio proboszcz parafii
Św. Rodziny w Chełmie, członek
Polskiego Związku Łowieckiego
od 1990 roku, członek kół łowieckich nr 77 „Cyranka” w Lublinie
i nr 93 „Bażant” w Poniatowej,
odznaczony Brązowym i Srebrnym Medalem Zasługi Łowieckiej,
duszpasterz myśliwych Diecezji
Lubelskiej, mianowany na to stanowisko w roku 2004 przez Metropolitę Lubelskiego Abp Józefa
Życińskiego.
Ksiądz Jan był człowiekiem nieprzeciętnym, a jednocześnie prostym i zwyczajnym, posiadającym
mnóstwo zalet ale również niepozbawionym ułomności – jak każdy
z nas. Był przenikliwy, inteligentny, wrażliwy, kochał otaczający
Go świat i przyrodę, jednocześnie
był po ludzku otwarty na problemy
innych. Nigdy nie odmawiał pomocy. Gdy Jego dobre słowo, czy
poręczenie mogło komuś pomóc
w różnych, niejednokrotnie skomplikowanych sytuacjach życiowych
– to nigdy tego słowa nie żałował.
Nie oczekiwał podziękowań. Wiele
osób nawet nie wie, ile zawdzięcza wstawiennictwu Księdza Jana.
Jednocześnie miał rzadki dar zjednywania sobie ludzi, zarażania ich
swoimi pomysłami oraz angażowania ich do wspólnych przedsięwzięć.
Ksiądz Jan był człowiekiem małej postury ale wielkiego serca,
nieprzeciętnego intelektu i wielkiej konsekwencji w dążeniu do
celu. W niepozornej postaci kryła
się niesamowita siła charakteru.
Obierał sobie za cel realizację zadań, których inni nie zdołali doprowadzić do końca i realizował je
z żelazną konsekwencją, zarażając
innych swoim entuzjazmem i wiarą w osiągnięcie sukcesu.
Plebania w Brzeżnie, kościół
w Wierzbicy, czy kościół w Chełmie
są z jednej strony świadectwem
Jego olbrzymich zdolności organizatorskich i administracyjnych,
z drugiej, umiejętności zjednywania sobie przychylności ludzkiej
i zrozumienia dla wagi podejmowanych przedsięwzięć.
Miał skromne wymagania w odniesieniu do poziomu swego życia. Wszystkie otrzymane, bądź
wypracowane środki przeznaczał
na rozwój swojej parafii. Sam niewiele posiadał – skromne ubrania,
stary samochód, trochę książek
i rzeczy osobistych. Jednocześnie
lubił ładne przedmioty. Interesowała Go literatura, malarstwo,
rzeźba i architektura.
Wszędzie, gdzie mieszkał, gdzie
żył i pracował, gdzie pełnił bożą
posługę zostawiał po sobie trwały, duchowy i materialny wkład,
a dziełem Jego życia była budowa wspaniałej świątyni – kościoła
Św. Rodziny w Chełmie, w której
to dzięki Jego staraniom powstała
kaplica św. Huberta – naszego patrona.
Niepoślednie miejsce wśród Jego
pasji zajmowało łowiectwo we
wszystkich jego aspektach. Pasjonowało Go zgłębianie genezy
łowiectwa w kulturze światowej
i polskiej. Tradycje i zwyczaje
związane z wykonywaniem polowania były Mu szczególnie bliskie.
Z racji swych rozlicznych kapłańskich i innych obowiązków polował dość rzadko, ale jeśli już, to
bardzo namiętnie i z wielką pasją.
Kontakt z otaczającą przyrodą,
Ksiądz Jan z Andrzejem Łacicem, Karolem
Cichowskim i Henrykiem Chwalińskim u metropolity lubelskiego abp. Józefa Życińskiego.
2006 r.
28
Z żałobnej karty
Pożegnanie ostatniego założyciela Koła
Łowieckiego nr 25 „Uroczysko” w Lublinie
W dniu 23 lutego 2014
roku, do Krainy Wiecznych Łowów odszedł Stanisław Fornal.
Miał 90 lat, ale niemal do ostatnich dni, kondycji i werwy mogli
Mu zazdrościć znacznie młodsi koledzy. Na cmentarzu przy
ul. Unickiej w Lublinie, 27 lutego
2014 r., żegnała Go rodzina oraz
liczne grono przyjaciół, w tym również myśliwi Koła Łowieckiego nr
25 „Uroczysko” i Kola Łowieckiego
nr 5 „Dąbrowa” w Lublinie, których
był założycielem. Myśliwi żegnali
Go ze sztandarem koła i symboliczną gałązką „złomu”, wrzuconą
do mogiły, a sygnalista na trąbce odegrał melodię „pożegnanie
i capstrzyk”. Natomiast kompania
i orkiestra Wojska Polskiego żegnała Go salwą honorową.
Stanisław Fornal urodził się 29
października 1923 roku w miejscowości Krzywe, powiat Krasnystaw. Wraz z rodziną w 1937 r.
wyjeżdża na „Polesie” do miejscowości Lubieszów. Tam rodzice
gospodarują na niewielkim gospodarstwie rolnym. Po zajęciu tych
terenów przez Niemców nasiliły
się mordy na ludności polskiej
przez bandy UPA. Mając siedemnaście lat, przed represjami UPA
oraz okupanta niemieckiego ratuje
się ucieczką do lasu. Tam spotyka
oddział partyzantów, brygadę im.
Wandy Wasilewskiej, do którego się przyłącza i walczy z okupantem hitlerowskim do końca
wojny. Między innymi był uczestnikiem słynnej walki na „Porytowym Wzgórzu”. Jego działalność
w brygadzie zostaje uznana jako
czyn bohaterski, za co dowództwo
brygady odznacza Go Krzyżem
Virtuti-Militari, a nadto Krzyżem
Partyzanckim i Odznaką Grunwaldu. Po wojnie podejmuje pracę
w Milicji Obywatelskiej w Lublinie.
I tu w służbie jest również cenionym funkcjonariuszem, za co
zostaje uhonorowany Srebrnym
i Złotym Krzyżem Zasługi oraz
wieloma odznaczeniami resortowymi.
Od początku, pracę zawodową łączy z pasją myśliwską. Już w 1947
roku jest jednym z założycieli koła
łowieckiego nr 5, a po jego podziale
aktywnie uczestniczy w tworzeniu
Koła Łowieckiego nr 25 „Uroczysko” w Lublinie. W całej 65-letniej
historii koła „Uroczysko”, aktywnie uczestniczy we wszystkich
pracach związanych z jego funkcjonowaniem. W zarządzie pełnił niemal wszystkie funkcje. Był
inicjatorem wielu przedsięwzięć
łowieckich, a nade wszystko niestrudzonym i etycznym myśliwym.
Był człowiekiem o wielkiej pasji
i dużej wiedzy, zarówno życiowej,
jak i łowieckiej. Przez swoją życzliwość i gotowość do pomocy innym zyskiwał sobie przychylność
i uznanie kolegów.
Stasio – bo tak wszyscy do Niego
się zwracali – był cenionym i lubianym, a nad wszystko kochanym
Kolegą. Za działalność na rzecz
Polskiego Związku Łowieckiego odznaczony został Brązowym,
Srebrnym i Złotym Medalem Zasługi Łowieckiej.
Wśród licznej rzeszy przyjaciół
myśliwych pozostaniesz w pamięci, jako dobry i szczery Kolega,
oddany na zawsze pasji łowieckiej
myśliwy i zasłużony Ojczyźnie
partyzant zasługujący na życzliwą
pamięć. Dziękujemy Ci za wspólne przeżycia łowieckie, lojalność
i koleżeńskość.
Cię
Stasiu!
Żegnamy
Oczekuj nas w Twojej już Krainie
Wiecznych Łowów. Cześć Twojej
Pamięci!
W imieniu zarządów i kolegów z kół łowieckich „Uroczysko”
oraz „Dąbrowa”
Czesław Mierzwa

Podobne dokumenty

Wspomnienia z dzikami w tle - ZO PZŁ Lublin

Wspomnienia z dzikami w tle - ZO PZŁ Lublin Jan Bogdan Kozyra – redaktor naczelny (e-mail: [email protected]), Dariusz Topyła Andrzej Wrona Wydawca: Polski Związek Łowiecki Zarząd Okręgowy i Okręgowa Rada Łowiecka w Lublinie 20-071 Lublin, ul. ...

Bardziej szczegółowo