Elżbieta Puacz Jak chyba większość młodych pracowników
Transkrypt
Elżbieta Puacz Jak chyba większość młodych pracowników
Elżbieta Puacz Jak chyba większość młodych pracowników medycznego laboratorium na początku 2000 roku niewiele słyszałam o powstawaniu Komitetów Izb Diagnostów, dla nas był to czas zdobywania umiejętności i przygotowywania się do egzaminu specjalizacyjnego. Już wtedy pełniłam funkcję kierownika Laboratorium Diagnostyki Mikrobiologicznej SPSK 1 w Lublinie. Pierwsze informacje o przyjętej ustawie i liczeniu diagnostów uzyskaliśmy się od Henryka Greli, który w owym czasie był kierownikiem laboratorium w Przychodni przy ul. Topolowej w Lublinie. Pamiętam wybory delegatów na I KZDL w sali wykładowej Klinicznego Szpitala Dziecięcego, bardzo duże zaangażowanie Henia Greli i Ireny Sujak, a także wykład Miry Pietruczuk na temat systemu zarządzania jakością w medycznym laboratorium. W rytmie codziennych zajęć mój kontakt z KIDL przygasał aż do roku 2005/2006, kiedy to dyrekcja mojego szpitala podjęła działania w celu przekazania diagnostyki laboratoryjnej firmie zewnętrznej. Wraz z kierownikiem Laboratorium Analitycznego dr Januszem Piskórzem docieraliśmy do wszystkich wpływowych ludzi, by ratować pracowników i pozostawić bardzo dobrze funkcjonujące laboratoria w strukturach szpitala klinicznego. Prosiliśmy Henia Grelę o pomoc Izby. Wtedy to w mieszkaniu Henia przy ul. Zana poznałam Prezesa KRDL dr Henryka Owczarka. Rozmawialiśmy kilka godzin, w tym czasie przedzwoniłam do umówionego dziennikarza, który przeprowadził z Panem Prezesem wywiad. Dzięki posłowi Andrzejowi Mańko z LPR zostaliśmy umówieni na spotkanie z wiceministrem Piechą w siedzibie MZ na Miodowej. Przyjechałam z dr Piskórzem dzień wcześniej do Warszawy, zatrzymaliśmy się w budynku Izby na Konopackiej. Były tam iście harcerskie warunki, kuchenka elektryczna i metalowe garnki, w których Stasio Krężel, ówczesny dyrektor Biura KIDL, gotował wodę, by zaparzyć dla nas herbatę. Pamiętam długą nocną rozmowę o planowanym spotkaniu i podpowiedzi Stasia Krężela, w jaki sposób przedstawić nasz problem, by był jak najlepiej przyjęty przez Ministra. Do Ministerstwa pojechał z nami Prezes Owczarek. Pan Piecha miał dla nas tylko 15 minut i przedstawił przekazaną mu nieprawdziwą opinię dyrektora szpitala o jakości i kosztach naszych laboratoriów. Wtedy dr Piskórz wyjął wszystkie certyfikaty i zauważył, że otrzymał je z ośrodków oceny jakości podlegających Ministerstwu Zdrowia. Pamiętam wielkie emocje z jednej i drugiej strony oraz wypowiedź Ministra Piechy: „nie będę się wtrącał w sposób prowadzenia szpitala, to tak jakbym dyrektorowi fabryki mówił, jak nią ma kierować”. Odpowiedziałam: „Panie Ministrze, tylko ta fabryka to szpital kliniczny finansowany z publicznych pieniędzy i podlegający nadzorowi Ministerstwa Zdrowia”. Wracaliśmy załamani, pozostawienie laboratoriów w strukturze szpitala zawdzięczamy przeprowadzonej kontroli NIK, ale sukces ten oboje z dr Piskórzem opłaciliśmy utratą pracy. Jako wiceprzewodnicząca Polskiego Towarzystwa Mikrobiologów oddział Lublin zapraszałam Henia Grelę na nasze spotkania, by przybliżył diagnostom mikrobiologom sprawy KIDL. Zbliżał się koniec I kadencji. Henio Grela swoją bezinteresownością i ofiarnością zainspirował mnie do pracy na rzecz KIDL. Nadszedł czas wyborów delegatów na II KZDL. W Lublinie odbyły się one w Domu Technika. Bardzo pomocna była dr Irenka Sujak, niestety, frekwencja okazała się znikoma. W charakterze obserwatorów Izby w Lublinie przyjechali: Prezes H. Owczarek i dr A. Leżak z Opola. Zostałam wybrana na delegata. W grudniu 2006 roku udałam się w grupie ośmiu delegatów do Katowic. Wtedy w pociągu poznałam wielu wspaniałych ludzi, jak: niestety już śp. Anię Kaczmarczyk czy Renię Staniec . W Katowicach zostałam wybrana do stołu prezydialnego i wraz z Alą Utracką protokółowałyśmy przebieg zjazdu. Tam poznałam Joannę Robak, Czesława Głowniaka, Rolanda Rółkowskiego, Ewę Tuszewską, oraz już śp. Hanię Ojak. Były to niezapomniane chwile. Na zjeździe Prezesem II kadencji wybrany został dr H. Owczarek, który jako jedyny kandydował na to stanowisko. Chyba jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia zostałam zaproszona do Izby, gdzie z Czesiem Głowniakiem pisaliśmy podjęte uchwały, by złożyć je do Ministerstwa Zdrowia. Wtedy po raz pierwszy poszłam wraz z Prezesem i Sekretarzem na obiad do słynnej jadłodajni na ulicę Stalową. Podczas I posiedzenia KRDL II kadencji zostałam wybrana na wiceprezesa. Nie ukrywam, że bałam się tego wyzwania, wiedziałam, że każdego miesiąca muszę 1-2 dni poświęcić na przyjazd do Warszawy i wiedziałam, że mam dyrektora nieskorego do dawania dni wolnych. Dlatego też musiałam korzystać z urlopu bezpłatnego ( wtedy jeszcze utracone zarobki nie były zwracane przez KIDL). W czasie wiceprezesury i sprawowania funkcji przedstawiciela KRDL w województwie lubelskim udało mi się przy pomocy wspaniałych diagnostów, takich jak: Basia Pęksa, Ania Lipnicka, Wiola Siwiec, Renia Marczewska, Basia Rajtar, Jadzia Zajączkowska zorganizować: uroczyste wręczenie Praw Wykonywania Zawodu Diagnosty Laboratoryjnego w obecności Prezesa KRDL, Wojewody Lubelskiego i Biskupa Karpińskiego, a także Białą Niedzielę - Dzień Bezpłatnych Badań Laboratoryjnych z wielkim happeningiem na Palcu Litewskim w Lublinie i występami zespołów młodzieżowych. Całą uroczystość prowadziła redaktor Radia Lublin Ewa Dados. W tym jednym dniu zostało przebadanych 1500 mieszkańców Lublina. Do akcji włączył się Urząd Wojewódzki. Dużym przedsięwzięciem były też dwa wyjazdy integracyjne: „Wyprawa Wołyńska” 2007 r. i „Wyprawa Wileńska” 2009 r. Jako wojewódzki przedstawiciel KRDL rozpoczęłam obchody Międzynarodowego Dnia Wiedzy o Antybiotykach w Lublinie, organizowanego wraz z Lekarzami Rodzinnymi. Reprezentowałam KRDL wraz z Ewą Tuszewską w obradach Białego Szczytu. Po rozmowach Prezesa Owczarka z prof. dr hab. Leszkiem Woźniakiem w Lublinie rozpoczęły się kursy atestacyjne i egzaminy ze Zdrowia Publicznego dla diagnostów. Wraz z dr Woźnicą starałam się wszystko przygotować tak, by diagności czuli się bezpiecznie i rodzinnie. Bardzo mile wspominam świąteczne posiedzenia KRDL - ze wspólną choinką i kolędowaniem. Pierwszego roku dołączył do nas aktor Wojciech Siemion, ubogacając recytacją wierszy śpiewanie kolęd. Pan Prezes prosił, bym przywiozła małe pianino elektryczne i akompaniowała. W śpiewie bezkonkurencyjni byli: Włodek Drejski – cudny bas, Roland Rółkowski - baryton, Boguś Grabowski też baryton oraz Tomek Sadowski, natomiast znajomością słów wyróżniał się Stasio Krężel, a z pań: Hania Czeszko-Paprocka, Ela Rabsztyn, Tereska Kurzawa. Były to piękne wspaniałe, bardzo rodzinne chwile. Każdy z nas przywoził bombkę choinkową, którą podpisywał swoim imieniem i nazwiskiem, po czym wieszał na choince. Od 15 grudnia 2008 roku Prezes Owczarek zatrudnił mnie w KIDL na ½ etatu. Dyrekcja szpitala w Krasnymstawie także wyraziła zgodę ma moja większą działalność dla samorządu i zmieniła mi warunki zatrudnienia. Pracowałam w okresach tygodniowych: jeden tydzień w Izbie, drugi tydzień w szpitalu. Byłam także członkiem Zespołu Wizytatorów KRDL. To bardzo stresująca i czasochłonna praca społeczna na rzecz samorządu. W zespole poznałam jednak wspaniałych ludzi, zatroskanych sprawami diagnostyki i diagnostów w Polsce. W biurze Pan Prezes przekazał mi sprawy ewidencji laboratoriów oraz reprezentowanie KRDL w posiedzeniach Rady Centrali NFZ. Wraz z Grzegorzem Szychem starałam się uporządkować ewidencję laboratoriów i egzekwować przy wpisie do ewidencji spełnianie przez laboratoria wymogów prawnych. Nie ukrywam, że wielokrotnie podczas sprawdzania podanych informacji w formularzu wpisu wychodziła na jaw nieuczciwość osób rejestrujących. Te fakty przerażały. Widzieliśmy konieczność zmian legislacyjnych procesu rejestracji medycznego laboratorium u wojewody. Posiedzenia w Centrali NFZ także napawały smutkiem, ale zarazem budziły świadomość koniecznych zmian pozycji diagnostyki laboratoryjnej w organizacji ochrony Zdrowia. Powracając do pracy w biurze, chcę wspomnieć o bardzo intensywnej i sumiennej pracy Rzecznika Dyscyplinarnego - Ewy Tuszewskiej, Sekretarza - Czesława Głowniaka, i sekretarki Prezesa - Małgosi Klimowicz. Funkcję osoby zaufania i rolę mentora pełniła Pani mec. Grażyna Kejna-Filipowicz, której już nic zdziwić nie mogło i która w sytuacjach problemowych zawsze znalazła drogę wyjścia. Uroczystości poświęcenia sztandaru i budynku KRDL przez Abp. Henryka Hosera były okazją do spotkania członków I kadencji KRDL. Te bardzo ciekawe i miłe chwile stały się także okazją do poznania relacji z minionych wydarzeń. Zbliżał się koniec II kadencji. Dla mnie był to czas podjęcia życiowych decyzji. Wielu diagnostów zwróciło się do mnie z prośbą, abym startowała na stanowisko prezesa KRDL. Wiedziałam, że taka decyzja to pozostawienie w cieniu życia osobistego i zawodowego, a całkowite poświecenie się pracy w samorządzie. Okres przedwyborczy był bardzo emocjonalny i stresujący. Byłam już na nowo zatrudniona w szpitalu w Lublinie, rozpoczęłam współpracę z uczelnią wyższą. Stawiało mnie to w sytuacji trudnej decyzji. Jednak nie chciałam zawieść diagnostów, wiedziałam, jak wiele trzeba zrobić, nie byłam już osobą obcą w Ministerstwie Zdrowia i NFZ. Kolega zasugerował mi, bym potraktowała te wybory jako wskazówkę od Pana Boga, co mam robić w życiu. Wówczas, po 10 grudnia będę wiedziała, czy pracować dla samorządu, czy całkowicie wycofać się z pracy samorządowej i poświęcić pracy naukowej. Te słowa spowodowały, że byłam na III KZDL spokojna, nie traktowałam wyborów jako bitwy, ale jako wskazanie drogi. W Zielonce wielu diagnostów zaufało mi, otrzymałam od nich wyrazy serdeczności, ciepła i słowa wsparcia. Niestety, od nielicznych już wtedy spotkałam się z nieukrywaną niechęcią. Te wspomnienia piszę po pierwszym roku pracy III kadencji KRDL. Był to rok bardzo pracowity dla mnie, nowego Prezydium, biura KIDL i wszystkich życzliwych, chętnych do pomocy diagnostów. W życiu piękne są tylko chwile, zwłaszcza te, w których jesteśmy aktywni, czujemy satysfakcję, odnosimy sukcesy. Życzmy zatem wszystkim diagnostom nietopniejących sił w realizacji zamierzeń, przychylności decydentów, życzliwej pomocy od ludzi zatroskanych sprawami diagnostyki laboratoryjnej w Polsce. Razem możemy więcej, przecież tylko wspólne działania i wzajemne wspieranie się spowodują realizację zamierzonych planów, podniesienie prestiżu naszego zawodu oraz poprawę sytuacji diagnostyki laboratoryjnej w całym systemie ochrony zdrowia. Moim marzeniem jest, aby jedność i wzajemne wspieranie się, na stałe zamieszkały w społeczności diagnostów laboratoryjnych. W czasach, gdy dążenia rządu zmierzają do deregulacji zawodów, musimy być solidarni. Niech integracja środowiska i podnoszenie prestiżu zawodu diagnosty laboratoryjnego stanie się naszym wspólnym założeniem.