Darmowy fragment www.bezkartek.pl

Transkrypt

Darmowy fragment www.bezkartek.pl
nt
mepl
g
ra .
y f artek
w
o k
rm.bez
a
D ww
w
nt
mepl
g
ra .
y f artek
w
o k
rm.bez
a
D ww
w
KOT SYJONU
Jerzy A. Wlazło
t
n
mepl
g
a
.
fr ek
wy kart
o
rm ez
Daww.b
w
Redakcja:
Beata Kaczmarczyk
Korekta:
Zespół Bullet Books
Projekt okładki:
www.czartart.com
Wykonanie okładki:
www.czartart.com
Skład:
Kamil Sobczak
Wydawnictwo Bullet Books
02-797 Warszawa, Al. KEN 50/51
www.bullet-books.com
t
en
e-mail: [email protected]
gm.pl
k
fra173
tel. +48 795 y163
rte
ow zka
m
e
r
Księgarnia
Dawysyłkowa
w.b Bullet Books
w
02-798 Warszawa
78, skr. poczt. 54.
w
e-mail: [email protected]
tel. 603 861 952
Powieść ta jest całkowicie fikcyjna. Pojawiające się w niej
nazwiska, osoby i sytuacje są wytworem wyobraźni autora.
Wszelkie podobieństwo do żyjących czy zmarłych postaci,
wydarzeń czy miejsc jest absolutnie przypadkowe.
Copyright © 2011 by Bullet Books.
All rights reserved.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Książka, ani żadna jej część, nie może być przedrukowywana
ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana
mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub
magnetycznie, ani odczytywana w środkach publicznego
przekazu bez pisemnej zgody wydawcy.
nt
mepl
g
ra .
y f artek
w
o k
rm.bez
a
D ww
w
Myszce
nt
mepl
g
ra .
y f artek
w
o k
rm.bez
a
D ww
w
.
Rozdzia l 1
Hrabina Chattearstone
Nawet pies był smutny. Próbowałem go pocieszyć, ale nie
spojrzał na mnie. Nie machnął ogonem. Podrapałem go za
uchem, a on zaskomlał, jakby to byłat pierwsza w jego życiu
n
pieszczota. Był samotny w małej budzie,
mepl tak jak samotny może
g
a
.
być tylko pies uwiązany na łańcuchu.
fr tek I kwiaty chowały się tu
wy karnie
za metalową siatką. Na opewno
było to miejsce przyjazne
rm.bezTym bardziej ludziom.
a
roślinom. Ani zwierzętom.
D ww
w
Wszedłem.
Pewnie powinienem najpierw zadzwonić lub zapukać, ale
pies na łańcuchu zupełnie mnie do tego zniechęcił. Gruba
baba zagrodziła mi drogę i popatrzyła na mnie mniej pytająco
niż wyzywająco. Wytarła zakrwawione ręce w fartuch. To musiało zrobić wrażenie. Zatrzymałem się na wszelki wypadek.
– Pan do…?
– Pani domu.
– Pańska godność?
– Gdzieś mi się zawieruszyła parę lat temu.
– Kogo mam zaanonsować?
– Mnie.
– Pan „mnie” do pani! – krzyknęła w kierunku wnętrza.
Wnętrze pozostało głuche. – Nikt pana nie oczekuje. Może
odejść.
7
Jerzy Wlazło
– Nie bardzo. Za przyjście obiecano mi pieniądze.
– Kto obiecał?
– Pani domu.
– Pani nie ma.
– Przed chwilą do niej wołałaś. – Moja wyjątkowa spostrzegawczość i umiejętność kojarzenia faktów sprawiły, że
na moment się zawahała.
– Wtedy była – nie dała jednak za wygraną. – Właśnie
wyszła.
– Skąd wiesz?
– Ja wiem wszystko, co dzieje się w tym domu!
Powinienem poczuć się jak intruz. Ale wspomnienie psa
przy budzie nadal nie dawało mi spokoju.
– No to wiesz także, kto i dlaczego mnie wezwał.
Zastanowiła się. Jej twarz nie mogła tego wytrzymać.
nt
– Niech tu poczeka – rzuciła i zniknęła
mepl za drzwiami. On
g
postanowił poczekać. I tak nie miał
raw tej.chwili nic innego do
y f artek
w
roboty. Mógł jeszcze usiąść na
drogiej kanapie
o wystarczająco
k
ezkuloodporne. Poza tym hol
rm.bsą
a
i zobaczyć, że szyby w oknach
D ww
urządzony był raczej tradycyjnie.
Pod warunkiem że tradycją
w
stałoby się zarabianie kilku tysięcy tygodniowo. Nie ma nic
lepszego niż godna tradycja.
Schody prowadziły donikąd. Pewnie ktoś kiedyś zaprojektował tu piętro i nie wystarczyło mu cierpliwości. Widocznym dowodem zniechęcenia był ostatni stopień zakończony
zwykłą metalową barierką. Nie pasowała do wnętrza. Miała
być tylko prowizorycznym ogrodzeniem, a stała się nieodłącznym elementem przepychu. Na starość jak znalazł. Kiedyś
zostanie sprzedana wraz z całym domem za ciężkie pieniądze
i okaże się najdroższą zwykłą barierką w historii handlu nieruchomościami. Ale może to dla niej oznaczać koniec. Jeżeli
ktoś powróci do pomysłu dobudowania piętra. Zrobiło mi się
smutno, jak psu przy budzie. Przepowiedziałem przyszłość
kawałkowi rury. Szkoda, że nikt za to nie płaci.
8
Kot Syjonu
Nieobecność kobiety o zakrwawionych rękach przeciągała
się. Może powinienem widzieć w tym coś podejrzanego, jak
mają w zwyczaju detektywi, ale ja byłem detektywem marnie
opłacanym i wolałem wróżyć z kurzu bogatego domu, niż
doszukiwać się zagadek w nieobecności służącej. Mój spokój
sięgnął zenitu. Siedziałem z założonymi rękami i patrzyłem
przed siebie. Po kolejnej chwili znałem już każdy zawijas
wzoru na dywanie, każdy sęk w boazerii i każde niedociągnięcie pędzla na drogiej kopii Damy z gronostajem. Nie ma co,
bystrzak ze mnie. Złożyłem sobie w duchu gratulacje z tego
odkrycia. Zaczynało mi drętwieć siedzenie.
Wstałem, a drzwi otworzyły się natychmiast.
– Pani prosi. – Ręce miała już mniej czerwone. Za to fartuch krwawił coraz mocniej. Wszedłem. Pokoje otwierały się
przede mną w amfiladzie. Przeamfiladowałem przez coś na
nt
kształt gabinetu, czytelni, palarni
Na końcu były
mepi jadalni.
l
g
a
.
wielkie, przeszklone, rozsuwane
fr tekdrzwi prowadzące wprost
r
wy kataras.
na ocieniony dzikim winem
Ogród za nim stanowił
o
z
m
e
r
b
a
absolutne przeciwieństwo
domu.
Zapuszczony,
zaniedbany,
.
D ww
bez krzty przyciężkiej
w gracji damy z widoczną nadwagą i dusznego tchnienia pieniędzy. Poczułem się swojsko.
Kobieta siedziała na ogromnym fotelu w najbardziej zacienionej części tarasu. Dłoń w rękawiczce opierała na krawędzi
kieliszka za kilka tysięcy funtów. Rękawiczkę wyceniłem
niewiele wyżej. Całość w gotówce przekraczała życiowe dochody niejednego pracownika zakładu produkującego szkło
i jedwabie. Miałem przed sobą hrabinę Chattearstone. Zastanowiłem się, czy wieczorem dobrowolnie zamyka się w sejfie.
Nie widziałem jej oczu. Ust zresztą także. Z kapelusika,
który mógłby być ozdobą każdego muzeum sztuki, z gracją spuszczała się gęsta koronkowa woalka. Przyjrzałem się
udostępnionym fragmentom postaci. Gdzieś między szeroką
bujną spódnicą a błyszczącym pantoflem została odrobina
odsłoniętego ciała. Bez pończochy. Ten skrawek miał mi
9
Jerzy Wlazło
wystarczyć, bym wyobraził sobie seksowną blondynkę. Lubiłem seksowne blondynki, a o wieku hrabiny Chattearstone
wiedziałem tyle, że nie nosi pończoch pod spódnicą.
– Proszę znaleźć mi kota – powiedziała zza kotary na twarzy.
– Zaginął pani kot? – zapytałem z absolutnie uzasadnionym
zaskoczeniem. Poza sprawami rozwodowymi nigdy nie przyjmowałem również zleceń dotyczących odnajdywania kotów.
– Powiedziałam, że ma pan znaleźć mi kota. Nigdy go nie
miałam. Teraz chcę.
Głos był miły, dość młody, lekko nadszarpnięty znajomością życia. O wyglądzie hrabiny mówił mało. O charakterze
dużo więcej. Zacząłem rozumieć stan duszy psa przy budzie.
– Przepraszam. Może nie jestem na bieżąco z problemami
pogłowia kotów w kraju, ale nie słyszałem, żeby odnotowano
jakiś drastyczny spadek. Myślę, że kota można kupić tak samo
nt
łatwo, jak buty nowsze od moich.
mepl
g
a .Potrzebuję kota dla
– Nie potrzebuję byle jakiegofrkota.
y artek
w
mnie. Żądam, żeby pan poznał
o kmoje zwyczaje, przyzwyrm.bez Mój kot ma spełniać moje
a
czajenia i wszelkie upodobania.
D ww
wymagania.
w
– A jakie one są?
– Niech pan sobie sam odpowie.
– Może wystarczy krótka rozmowa?
– Nie.
– Przepraszam, ale chyba jednak nie podejmę się tego
zadania. Wydaje mi się, proszę się nie obrażać, zbyt ekstrawaganckie, nawet jak na moje potrzeby.
– Podejmie się pan, panie Bialas. Nie prowadzi pan od miesięcy żadnej sprawy. Niedługo nie będzie pan miał z czego żyć.
Czułem się tak, jakbym rozmawiał z magnetofonem. Ani
jedna fałda sukni nie drgnęła w czasie tej fascynującej konwersacji prowadzącej zresztą donikąd.
– Jak pani do mnie dotarła? – zapytałem bez większego
10

Podobne dokumenty