„PKP czyli poczuj komfort podróżowania” K: Przepraszam, czy pani

Transkrypt

„PKP czyli poczuj komfort podróżowania” K: Przepraszam, czy pani
„PKP czyli poczuj komfort podróżowania”
K: Przepraszam, czy pani czeka na pośpieszny Lublin – Wrocław?
A: Tak, między innymi.
K: Czy zapowiadali jakieś opóźnienie?
A: Ależ skąd! Odkąd minister transportu ma nowy zegarek, pociągi już się nie spóźniają. Teraz kilka
razy na dzień z uśmiechem na twarzy podaje aktualny czas przez Internet i kolej jeździ według niego.
K: Czyli nasz pociąg odjedzie z Kielc o 11.54?!
A: Dokładnie. Teraz jest 9.20, więc powinien być w Radomiu.
K: Ale przecież to jest tylko 85 km!
A: No i co z tego?! Priorytetem jest teraz punktualność! Nie może się ani spóźnić, ani przyjechać za
wcześnie! Ma czaaaaas…
K: To kiedy on będzie we Wrocławiu?
A: Na bilecie pisze, że 3.06.
K: Za 15 godzin! I to ma być pociąg pośpieszny?!
A: Nie ma być – tylko jest! Takie są realne możliwości naszych kolei!
K: Za to plany na przyszłość są ambitne! Kupili przecież jeden pociąg Pendolino!
A: Który nie ma gdzie rozwinąć prędkości, a poza tym szukają dla niego bardziej swojskiej i nie
kontrowersyjnej nazwy bo wie pani pendolino – pedalino źle się kojarzy.
K: Słyszałam, że osiągnął u nas 185 km na godzinę!
A: Tak, tyle że maszynista był z łapanki. Wszyscy bali się przekroczyć 120 na godzinę, ale rząd
potrzebował sukcesu więc któryś musiał się ugiąć. Teraz nie tak łatwo o pracę …
K: Słyszałam jednak, ze przed PKP jest lepsza przyszłość. Była restrukturyzacja i …
A: Taaa no pewnie … powstało kilka nowych spółek. Jedna od wożenia ludzi, druga od wożenia
towarów, których mało co wozi, trzecia od utrzymania, a raczej pilnowania torów przed złomiarzami,
czwarta od trakcji, piąta od dworców i terenów kolejowych i czort wie ile ich jeszcze jest i od czego!
K: Trochę racji w tym jest! Jaki to rozwój jak pozbywają się dworców. Do naszego burmistrza napisali
pismo, że mogą mu sprzedać dworzec bo jest im niepotrzebny.
A: I co? Kupi?
K: Słyszałam jak mówił w telewizji, że się zastanawia co można z nim zrobić.
A: Niech tam urządzi noclegownię dla bezdomnych. Pewnie i tak tam nocują jak na innych dworcach,
albo izbę wytrzeźwień – sami przyjdą. Może też utworzyć muzeum kolejnictwa, żeby potomni
zobaczyli jak wyglądały pociągi, a starsi powspominali.
K: Nie narzekajmy, ważne że wreszcie zaczęli dbać o pasażerów! Ile przewoźników teraz mamy!
Intercity, przewozy regionalne, PLK czy PKL, diabli jeszcze wiedzą jakich. I ma się podróżować coraz
wygodniej!
A: Ma się jak się ma! Wtedy można samolotem albo nowoczesnym autobusem z projekcją filmów. A
jak nie to nadal trzeba bić się o miejsce w wagonie, wdrapywać przez okna. Bywa i tak, że jest się
szczęśliwym, że się w ogóle jedzie. Ja proszę pani ostatnio przeczytałam taka reklamę na mieście
„PKP – poczuj komfort podróżowania”. I skusiłam się. Kupiłam bilet 1 klasy na pośpieszny z Krakowa
do Olsztyna. Jak przyjechał do Kielc to już był zapchany. Wlókł zaledwie 3 wagony, w tym jeden 1
klasy. Nie było mowy żeby usiąść, a nawet normalnie stać. Wiec wciśnięto mnie do przedsionka przy
kiblu, w którym się zamknęło 3 osiłków. Na kolejnych stacjach zdołało wsiąść tyle osób ile wysiadło.
Nikt nie mógł nawet skorzystać z wc. Stałam w tej ludzkiej ciżbie z torbą podróżną między kolanami,
gdy wreszcie któryś z pasażerów nie wytrzymał. Wszyscy poczuliśmy dosłownie ten reklamowany
komfort podróżowania. Smród był nie do wytrzymania, a wokół sprawcy zrobiło się sporo miejsca.
Nikt nie mógł jednak bardziej się oddalić ani wysiąść. Trzeba było czekać do następnej stacji. I wtedy
jeden z pasażerów zapytał czy daleko jeszcze do Olsztyna, a pewien dowcipniś mu odpowiedział:
„Jeszcze ze trzy kupy i będziemy na miejscu” Na to kolejny nieszczęśnik zsikał się ze śmiechu i
przyznał się do tego przepraszając nas. Od razu wokół niego zrobiło się luźniej, tak jak koło tamtego, a
ja nie mogłam wyjść z podziwu skąd się wzięło tyle miejsca, jakby pociąg był z gumy. Od tej pory nie
jeżdżę pociągami.
K: To co pani tu robi?
A: Teraz pracuję w firmie „Doraźne Połączenia Autokarowe Wicek i Wacek Spółka Jawna”. Zbieram
pasażerów, którzy się nie załapali do pociągu, wszystkich zawiedzionych, wkurzonych i spóźnionych,
którzy mają szansę dotrzeć tam gdzie nie dane im było dojechać pociągiem, a dodatkowo pracuję
jako dziennikarz. Robię reportaże dla regionalnej gazety pt. „Co na torach piszczy” A piszczy proszę
pani bieda, nie nasmarowane zwrotnice i semafory.
K: To może ja od razu pójdę oddać bilet do kasy i zdecyduję się na wasz autokar?!
A: Ależ proszę bardzo. Tym bardziej, że liczba miejsc ograniczona. A ten pociąg do Wrocławia znowu
ciągnie zaledwie 4 wagony i na miejsce siedzące raczej bym nie liczyła, o ile pani w ogóle wejdzie.
Autobus już czeka przed wejściem na dworzec. Można już kupić bilet i zająć miejsce.
K: Z nieba mi pani spadła! (Wychodzi)
A (do siebie): Jednak najlepsze interesy robi się na kolei! Wkrótce będą następni klienci! Zapłacą
wiele żeby jechać po ludzku! Ach żeby tak trwało zawsze! Będzie kasa! No! Idę na 3 peron. Właśnie
nadjeżdża pociąg do Poznania. Będą nowi klienci!
Odchodząc sobie podśpiewuje: „Wsiąść do pociągu byle jakiego …”