W numerze - Gimnazjum nr 18 w Lublinie
Transkrypt
W numerze - Gimnazjum nr 18 w Lublinie
Gazetka szkolna Gimnazjum nr 18 im. Macieja Rataja w Lublinie W numerze: Sonda 2 Biografia 3-4 Złote myśli... 5 Z pamiętnika Rachel 6 Warto pomagać 7-8 Tylko we Lwowie... 9-12 Co czytają gimnazjali- 13 Nagrodzona praca 14 Od Redakcji 15 Drodzy Czytelnicy! Witamy Was po wakacyjnej przerwie. Mamy nadzieję, że uczniowie pierwszych klas już na dobre zadomowili się w naszym gimnazjum a stara gwardia im w tym pomogła. Pewnie zastanawia Was, dlaczego ten uroczy, mały chłopiec /na zdjęciu obok/ znalazł się na pierwszej stronie „Gimzetki”? Otóż, jest to zabieg celowy. Ta postać i jej działalność towarzyszy nam w 2012 roku. Co to za osoba? Zerknijcie na strony naszej gazetki. Serdecznie zapraszamy. W tym numerze znajdziecie ponadto uczniowską twórczość, ciekawy reportaż ze Lwowa, refleksje dotyczące tego, co warto… Odpowiadając na Wasze oczekiwania, wzbogaciliśmy „Gimzetkę” o dział zatytułowany „Co czytają gimnazjaliści?”, w którym chcemy prezentować nasze czytelnicze pasje i polecać ciekawe książki. Pora roku jesienna, ale mamy nadzieję, że nasz zapał twórczy pobudzi Was do działania. 1 Sonda Niedawno przeprowadzałyśmy ankietę wśród uczniów naszego gimnazjum. Zadałyśmy dwa pytania, a wyniki są przedstawione na poniższych wykresach. 1. Czy wiesz, komu jest poświęcony rok 2012? Fryderyk Chopin - 4 Maria Skłodowska-Curie - 3 Janusz Korczak - 5 Nie wiem - 23 2. Czy wiesz, kim był Janusz Korczak? Pisarz pedagog nie wiem Podsumowując naszą sondę, możemy stwierdzić, że nie wszyscy uczniowie naszej szkoły orientują się, kim naprawdę był Janusz Korczak. Rzeczywiście większa część jego działalności jest związana z nauczaniem i twórczością, ale to tylko część prawdy, którą chcemy odkryć w tym numerze „Gimzetki”, gdyż właśnie tej, jakże wartościowej osobie, poświęcony jest rok 2012- nazwany Rokiem Janusza Korczaka. Ten uroczy chłopiec z okładki to właśnie on. Maria Prokop i Natalia Szych 2 Biografia Janusz Korczak urodził się 22 lipca 1878 lub 1879 roku w Warszawie, w rodzinie żydowskiej. Naprawdę nazywał się Henryk Goldszmit, Janusz Korczak to jego pseudonim literacki, którym podpisywał swoje publikacje. Jego ojciec Józef Goldszmit był adwokatem. Matka Cecylia z domu Gębicka zajmowała się domem. Nasz bohater był lekarzem, pedagogiem, pisarzem, publicystą i działaczem społecznym, prekursorem działań na rzecz praw dzieci i ich całkowitego równouprawnienia. Ze względu na swoją działalność nazywany był Starym Doktorem lub Panem Doktorem. W roku 1885 rozpoczął naukę w szkole przygotowującej do gimnazjum. Następnie w latach 1886 – 1897 uczęszczał do szkoły początkowej Augustyna Szmury. W 1890 roku dostał się do VII Rządowego Gimnazjum Męskiego w Warszawie, gdzie uczył się przez 8 lat. W roku 1898 rozpoczął studia na Wydziale Lekarskim Cesarskiego Uniwersytetu w Warszawie. Dyplom lekarza otrzymał w 1905 roku. Po ukończeniu studiów rozpoczął w Warszawie pracę jako lekarz. Jego pacjentami były przede wszystkim dzieci. Wraz ze Stefanią Wilczyńską w latach 1912 – 1942 stworzył i prowadził w Warszawie Dom Sierot dla dzieci pochodzenia żydowskiego. W latach 1919 – 1936 współprowadził w Warszawie z Maryną Falską sierociniec dla dzieci polskich „Nasz Dom”. W czasie II wojny światowej Dom Sierot został przeniesiony do warszawskiego getta, a Janusz Korczak był przez kilka miesięcy więziony na Pawiaku. Po wypuszczeniu z więzienia wrócił do znajdującego się w getcie Domu Sierot. Chociaż próbowano go stamtąd wydostać, nie chciał opuścić dzieci, do których był tak bardzo przywiązany. Janusz Korczak zginął na początku sierpnia 1942 roku wywieziony wraz ze swoimi wychowankami do obozu zagłady w Treblince. Dobrowolnie towarzyszył dzieciom w śmierci w komorze gazowej. Nasz bohater głosił nowatorskie poglądy dotyczące wychowywania i praw dzieci oraz ich równouprawnienia względem dorosłych. W broszurze „Jak kochać dziecko?” Janusz Korczak pisał: „Wzywam o prawa dziecka. Może ich jest więcej, ja odszukałem trzy zasadnicze: prawo dziecka do śmierci, prawo dziecka do dnia dzisiejszego, prawo dziecka by było tym, kim jest”. Janusz Korczak nawoływał do równouprawnienia: „Bo wszystkiemu winne są pieniądze, trzeba je wyrzucić. Wtedy nie będzie dzieci brudnych, obdartych i głodnych, z którymi nie wolno się bawić. I wszyscy będą wreszcie tacy sami. Dorośli i dzieci. Bogaci i biedni, Polacy i Żydzi” – argumentował. 3 Biografia Wprowadzał w życie oryginalne metody wychowawcze. Kiedy dwóch chłopców biło się, mówił tak: „Chłopcy muszą się bić. Trzeba tylko pilnować, żeby nie posuwali się za daleko. Podstawianie nogi jest nierycerskie, zaś cała reszta – jak najbardziej”. Niejedna osoba twierdziła, że metody Korczaka są niewychowawcze i w konsekwencji prowadzą do zguby. Ale nie on. Głosił prawo dziecka do niewiedzy: „Kilkuletnie dziecko nie rozumie wszystkiego i nie wszystko jest dla niego proste jakie nam się wydaje. Rodzice powinni mieć dużo wyrozumiałości i cierpliwości dla dorastającego dziecka”. W prawie do niepowodzeń i łez czytamy: „Nie wolno oskarżać dziecka o niepowodzenie, lecz cierpliwie mu tłumaczyć i pomagać w życiowych niepowodzeniach”. Prawo do upadku głosi: „Opiekunowie powinni wspierać dziecko w gorszych momentach jego życia. Nie powinno ich dziwić, że dzieci podupadają w tym co robią, czy grzeszą”. W prawie do tajemnicy zaznacza: „Dzieci, nawet te najmłodsze mają prawo do swoich tajemnic oraz nie ujawniania ich nikomu”. Mówił również, że „Dziecku potrzebna jest jasność szczęścia i ciepło miłości.(…) Niech dzieci się śmieją, niech będą wesołe” W prawie do dnia dzisiejszego oraz do wypowiadania swoich myśli i uczuć pisał: „Dla jutra lekceważy się to, co je dziś cieszy, smuci, gniewa, zajmuje. Dla jutra, którego nie rozumie (…) kradnie się lata życia”. Janusz Korczak był także prekursorem samorządu tworzonego przez dzieci w placówkach wychowawczych, którymi się opiekował. Nasz wychowawca był też cenionym pisarzem i publicystą. Współpracował z tygodnikiem satyrycznym „Kolce” jako współautor powieści „Lokaj” oraz z czasopismami „Głos” i „Przegląd Społeczny”, w których publikował felietony oraz powieści w odcinkach. Głosił także prelekcje na temat wychowania dzieci w Polskim Radiu. Był autorem powieści: „Dzieci ulicy”, „Dziecko salonu”, „Król Maciuś I”, „Król Maciuś na wyspie bezludnej”, „Bankructwo małego Dżeka”, „Kajtuś Czarodziej” oraz współtwórcą pierwszego czasopisma dla dzieci „Mały Przegląd”. Treść pisma współtworzyły dzieci. Pierwszy numer został wydany 9 października 1926 roku. Janusz Korczak zasłużył na naszą pamięć, ponieważ dbał o dobro dzieci. Nie myślał o sobie, chciał zawsze dzieciom towarzyszyć i pokazać, że w życiu każdy zasługuje na miłość oraz powinien jej doświadczyć. Był bohaterem, choć nie walczył z bronią w ręku. Wszyscy powinniśmy brać z niego przykład i dążyć do takiej postawy, jaką on wykazywał. Opracowała: Aleksandra Krupińska 4 Złote myśli Janusza Korczaka WCIELAŁ JE W ŻYCIE, CZY BYŁY TO SŁOWA RZUCANE NA WIATR? „Nie ma dzieci, są ludzie.” Janusz Korczak traktował dzieci w taki sam sposób jak osoby dorosłe, bo uważał, że są „…tak samo mądre jak dorośli, tylko mają mniej doświadczenia.” Nigdy nie było sytuacji, gdzie wyrażał się w stosunku do dzieci jak do mniej inteligentnych od siebie. Starał się ich przygotować do dorosłego życia, ale i zapewnić im szczęśliwe dzieciństwo. „Kiedy śmieje się dziecko, śmieje się cały świat.” Janusz Korczak swoją postawą wobec młodych podopiecznych sprawiał, że na twarzach dzieci pojawiał się uśmiech. Jako lekarz starał się poprawiać samopoczucie małym pacjentom. Według niego uśmiech podarowany w podzięce za jego trudy był najpiękniejszym prezentem a cały świat stawał się lepszy. Wykazywał niezwykłą wrażliwość na krzywdę dzieci. Rozumiał, jak ważne jest poczucie bezpieczeństwa i stąd tak wielka jego troskliwość i opiekuńczość wobec najmłodszych. Świat dzieci jest często taki, jak urządzą go dorośli. Czasy II wojny światowej to mroczna karta w historii świata, to okres śmierci, zbrodni i ludobójstwa. Uśmiech dziecka w tamtym czasie był czymś wyjątkowym. To chwila radości potrzebna do przetrwania. Taką chwilę starał się dawać najmłodszym ich wielki przyjaciel Korczak, który nie opuścił dzieci nawet za cenę własnego życia. „Powiedz dziecku, że jest dobre, że umie, że potrafi.” Słowa wypowiedziane przez Janusza Korczaka są największą mobilizacją dla młodego człowieka do działania. Uczą przezwyciężać barierę lęku przed nieznanym, kształtują wiarę w siebie i możliwości pokonywania przeszkód. Takie wsparcie dla młodego człowieka staję się niezwykłą podporą w jego zmaganiach z losem. To ogromna mądrość tego nauczyciela i przyjaciela młodzieży. Julka Wróblewska, Kasia Komar Joanna Makowska 5 Z pamiętnika Rachel Pamięci Janusza Korczaka, Stefanii Wilczyńskiej oraz innych wychowawców, ale przede wszystkim dzieci żydowskich z getta przy Chłodnej 33. Z pamiętnika Rachel 06.08.1942 Dziś wszystko będzie tak samo. Śpimy, coś zjemy (czasem) mamy zajęcia plastyczne z panią Stefanią. Joachim zauważył, że pan Janusz jest jakiś przygaszony, niespokojny. Ja widziałam, że przed chwilą jakiś pan nie z getta (jestem tego pewna nie widziałam go tutaj) kłócił się z nim zażarcie. Chciał mu coś dać, ale pan Korczak się nie zgodził. Dziwne. Teraz oglądam "Mały Przegląd" numer z 1939 roku. Czytałam go z tysiąc razy, lecz cały czas śmieję się ze starych żartów. Przyszła Rut. Powiedziała mi, że pan Janusz kazał wszystkim ubrać się odświętnie i Dawid ma zabrać naszą flagę z Królem Maciusiem, bo mamy jakąś niespodziewaną wycieczkę! Wreszcie koniec monotonii! Jeszcze napiszę, gdy będę w drodze. Teraz jedziemy gdzieś wagonem. Nie jest w ogóle wygodny, ale wojna to wojna, jak jedziemy na wycieczkę, to nie marudzę. Towarzyszą nam policjanci z getta. Nie wiem czemu, ale niektóre starsze dziewczyny i chłopcy są zdenerwowani. Rut powiedziała mi, że nie ma się co bać, bo są z nami wychowawcy, lecz ogarnia mnie dziwny, niezrozumiały niepokój .Oj, już o tym nie myślę. Zwalniamy. Nie mogę się doczekać co to za wycieczka! Muszę kończyć, zaraz wysiadamy. Napiszę jutro jak było… Michalina Szpetmańska 6 Warto pomagać Dziecko to bezbronna osoba. Gdyby nasze dzieciństwo nie było udane, jak byśmy się czuli? Gdybyśmy urodzili się z poważną wadą genetyczną, czy nie liczylibyśmy na pomoc dobrych ludzi? Starajmy się więc żyć tak, aby uszczęśliwiać jak największe grono osób. Dostrzegajmy niedolę innych! Nie bądźmy obojętni! Naszym obowiązkiem jest dbanie o rozwój młodego pokolenia. O dzieci jeszcze młodsze Drogie Koleżanki i Drodzy Koledzy! od nas obecnie. Niedopuszczalne jest, aby maW dzisiejszych czasach dobrobytu i przepychu, luchy chodziły głodne, zaniedbane. Starajmy często nie zwracamy uwagi na otaczający nasz się im pomagać na każdym kroku, zarówno duświat. Jesteśmy pochłonięci swoim życiem, obowiązkami. Nie zważamy na innych. Nie interesujemy się bliźnimi, liczy się dla nas tylko to, co dotyczy nas bezpośrednio. Popełniamy w ten sposób ogromny błąd. Wystarczy się rozejrzeć i zauważyć, że nie każdemu wiedzie się dobrze, że nie każdy może sobie pozwolić na przyjemności, że nie każdy ma nawet na chleb. To takie proste, a jednak tak trudne w XXI wieku. Czasami tylko jeden gest, jedna złotówka, może chowo jak i materialnie. Istnieje przecież wiele sprawić, że na twarzy pojawi się uśmiech. Czy fundacji, które nam to ułatwiają. Postaram się pokrótce o nich opowiedzieć. to tak wiele? Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy Otaczający nas świat to nie przyjemności czy pieniądze, świat to przede wszystkim lu- - to jedna z najbardziej znanych polskich fundadzie. Czy nie smuci Was widok żebrzącego, cji. Zajmuje się głównie pomocą noworodkom. chorego, porzuconego, smutnego dziecka? Każ- Podczas Wielkiego Finału, który odbywa się w de dziecko ma prawo do szacunku, miłości i styczniu każdego roku, wolontariusze wychogodnego życia. Jednak nie każde je ma. Dlacze- dzą na ulice Polski, aby zbierać pieniądze na go? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć so- zakup głównie sprzętów medycznych potrzebbie sam. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. nych do ratowania życia dzieci. My, nastolatkoMoże to nasz egoizm, może zachłanność. Wy- wi, również możemy kwestować, jednak pod starczy zrobić ten pierwszy krok, podzielić się z opieką osoby dorosłej. Nasi rodzice mają dobliźnim tym, co mamy. Uśmiech, podziękowa- datkowo możliwość przekazania 1% podatku nie wynagrodzi nam wszelkie straty materialne na rzecz fundacji. Na rzecz najmniejszych funz nawiązką. Im więcej dajesz, tym więcej do- dacja Jurka Owsiaka organizuje są również licytacje różnych drogocennych przedmiotów. stajesz? 7 Warto pomagać wanie i prowadzenie Warsztatów Terapii Artystycznej w podkrakowskich Radwanowicach, budowa ośrodków rehabilitacyjnych „Dolina Słońca” i „Spotkajmy się”, a także coroczna organizacja imprez: „Albertina”, „Zwyciężać Mimo Wszystko” oraz Festiwalu Zaczarowanej Piosenki im. Marka Grechuty. Fundacja Świętego Mikołajaorganizacja wspiera rodzinne domy dziecka, zdolną młodzież z ubogich rodzin, mamy na rynku pracy, samotne matki. Fundacja w następujących słowach przedstawia swoją misję: Fundacja Polsat - „Jesteśmy po to, by ratować zdrowie i życie najmłodszych” - tak brzmi jej motto. Do dziś fundacja objęła swoją pomocą 18 836 małych pacjentów i wsparła finansowo 1102 szpitali i ośrodków medycznych w całym kraju, które zostały wyremontowane lub wyposażone w nowoczesny sprzęt medyczny. W sumie na cele statutowe przekazała dotąd 177 888 800, 74 złotych. Fundusze na prowadzenie działalności pochodzą z ogólnopolskich kampanii, darowizn, dotacji wielu firm i osób prywatnych. Do najbardziej rozpoznawalnych projektów fundacji należą coroczne, ogólnopolskie kampanie pod hasłem „Podaruj Dzieciom Słońce”, z których dochód przeznaczany jest na rozwiązanie konkretnych „chcemy, by każde dziecko miało szczęśliwe problemów polskich placówek pediatrycznych. dzieciństwo i wychowywało się w rodzinie. Dlatego promujemy rodzicielstwo zastępcze jako formę opieki nad dziećmi osieroconymi i zbieramy pieniądze na Fundusz Edukacyjny. W ramach programu "Grunt to rodzina" pomagamy dzieciom przezwyciężać problemy w nauce i spełniać marzenia”. Nawet gdy jesteśmy zabiegani, zajęci, dostrzegajmy otaczający nas świat! Czasami tak niewiele potrzeba, aby pomóc. Zwracajmy uwagę na cierpienie innych ludzi, głównie Fundacja Anny Dymnej „Mimo dzieci. Pomagajmy w każdej możliwej sytuWszystko” - wspiera na co dzień blisko 400 acji, dobro do nas powraca. osób niepełnosprawnych i ciężko chorych Aleksandra Wrona w całej Polsce. Pierwszoplanowym celem tej organizacji pożytku publicznego jest utrzymy8 Tylko we Lwowie... W ramach projektu edukacyjnego dla gimnazjalistów odbył się turniej wiedzy „Miasta partnerskie Lublina”. Jego celem było wzbogacenie wiedzy na temat miast partnerskich, współzawodnictwo sprawnościowe, budowanie wspólnoty młodych Lublinian, rozwijanie umiejętności pracy zespołowej, a także promowanie kultury i języków miast partnerskich Lublina. Pierwszy etap składał się z dwóch elementów: kategorii artystyczno-literackiej tj. wykonania plakatu zapraszającego do odwiedzenia Lublina oraz wiersza haiku, nawiązującego do treści przedstawionej na plakacie w języku angielskim lub niemieckim. Drugi etap turnieju (finał) składał się z prezentacji wylosowanego miasta w formie dowolnej; rozgrywek sprawnościowych z elementami koszykówki, siatkówki, piłki nożnej i hokeja, konkursu wiedzy ogólnej o miastach partnerskich. Nagrodą był wyjazd dla zespołów, które zajęły miejsca na podium na wycieczkę do Lwowa. Patronat nad tym przedsięwzięciem objął Prezydent Miasta Lublin. Pierwsze miejsce w rozgrywkach zajęło nasze gimnazjum i wraz z pozostałymi grupami w dniach 8-9 października pojechaliśmy na wycieczkę do przepięknego Lwowa. Miejsca, w którym wschód łączy się z zachodem, w którym swoje piętno odcisnęło wiele kultur, które pozostawia ślad w sercu każdego, kto choć raz je zobaczy. Po kilkugodzinnej podróży, przekroczeniu granicy Hrebenne - Rawa Ruska i przestawieniu zegarków wjechaliśmy na Ukrainę. Do Lwowa zostało nam ok. 70 km. Gdy dotarliśmy na miejsce, nasze zwiedzanie rozpoczęliśmy od zabytkowej Starówki, która wpisana jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Posiada mnóstwo zabytków i niebywały urok – spacer uliczkami starego miasta, rozklekotane tramwaje czy wizyta na targu dostarczyły nam wielu wrażeń. Towarzyszył nam przewodnik. Obejrzeliśmy m. in. gmach Opery, lwowski Ratusz, najstarszą budowlę w mieście - Katedrę Łacińską, pomnik Adama Mickiewicza, Aptekę- muzeum, posąg lwowskiej Statuy Wolności, a dokładnie Ukraińskiej Oszczędności stworzonej przez Leonarda Marconiego. Kiedyś była ona prawdziwą ozdobą banku oszczędnościowego znajdującego się w tym budynku na początku ubiegłego wieku. Lwowska statua jest o wiele mniejsza od swojej starszej amerykańskiej siostry, jednak zajmuje wygodniejszą, siedzącą pozycję. Podziwialiśmy również piękne kościoły i cerkwie. Moim uwiecznieniem zwiedzania Starego Miasta było odwiedzenie targu upominków i rzemiosła mieszczącego się między Operą a cerkwią Przemienienia Pańskiego. 9 Tylko we Lwowie... Rozmawiając z pewną dziewczynką, wiele dowiedziałam się o tamtejszym szkolnictwie: skala ocen wynosi od 1 do 12, dzieci wypożyczają podręczniki z biblioteki zamiast je kupować, codziennie zbierają podpisy o swoich ocenach i zachowaniu do specjalnych dzienniczków. Uczniom polskiej szkoły w prezencie przekazaliśmy przywiezione przez nas z Lublina książki i słodycze. Szkoła ciągle uzupełnia bibliotekę. Miejsca noclegowe mieliśmy zarezerwowane w czterogwiazdkowym hotelu ,,Dnister” w centrum Lwowa, zbudowanym w 1983 roku, który stoi na malowniczym wzgórzu w pobliżu starego parku. Tutaj pod koniec XIX wieku znajdowały się pawilony, w których artyści malowali fragmenty znanego obrazu "Panorama Racławicka". Panorama, eksponowana w rotundzie w Parku Stryjskim, była jedną Ponieważ Lwów był kiedyś polskim miastem, z głównych atrakcji przedwojennego Lwowa. Hotel tradycyjnie przyjmuje uczestników ofina dodatek ważnym dla kultury oraz nauki naszego państwa, wciąż można tam znaleźć wiele miejsc i pamiątek podtrzymujących więź Lwowa z Polską. Jednym z takich miejsc, które odwiedziliśmy była Lwowska Szkoła Średnia nr 24 z polskim językiem nauczania, potocznie zwana ,,szkołą polską”, która działa na Ukrainie ponad pół wieku. W 150 rocznicę urodzin polskiej poetki Marii Konopnickiej, pochowanej na cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie, szkoła otrzymała imię poetki, a od 2000 roku „Rota” stała się jej hymnem. Uczniowie szkoły i nauczyciele powitali nas bardzo serdecz- cjalnych wydarzeń najwyższej rangi, które odnie, dzieci przygotowały dla nas występ arty- bywają się we Lwowie. Wśród znanych gości hotelowych można wymienić Pierwszą Damę styczny, po którym mieliśmy możliwość swoUSA Hillary Clinton, Prezydenta Polski Alekbodnej z nimi konwersacji . sandra Kwaśniewskiego, Prezydenta Ukrainy 10 Tylko we Lwowie... Leonida Kuczmę, Prezydenta Czech Vaclava Havla, prezydentów Austrii, Bułgarii, Niemiec, Rumunii, Słowenii, Węgier. Dumą hotelu jest pobyt kardynałów papieskich podczas wizyty we Lwowie Papieża Jana Pawła II w czerwcu 2001 roku. Słynny Cmentarz Orląt Lwowskich jest częścią Cmentarza Łyczakowskiego położonego na malowniczych wzgórzach. Na pierwszym z nich spoczywają młodzi ludzie, którzy brali udział w obronie Lwowa przed wojskami ukraińskimi w 1918 roku oraz przed Bolszewikami w 1920 roku. Jest to Polski Cmentarz Wojskowy. Natomiast na Cmentarzu Łyczakowskim można znaleźć groby wielu Polaków, Ukraińców, którzy zasłużyli się dla Gośćmi hotelu byli również Charles Aznavour, polski kompozytor Krzysztof Penderecki, Oleg Skripka, Paulo Coelho, polska pisarka Olga Tokarczuk, znany fiński pisarz Johan Bargum. Nam także bardzo się w nim podobało . kultury, nauki i sztuki działając we Lwowie. Zresztą nawet same nagrobki są wykonane w artystyczny sposób przez cenionych rzeźbiarzy. Każdy Polak przyjeżdżający do Lwowa Zapaliliśmy znicze m.in. pod pomnikiem odwiedza tamtejsze cmentarze. My również na Marii Konopnickiej. drugi dzień z samego rana zaopatrzeni w znicze pojechaliśmy pomodlić się za wszystkich Polaków i nie Polaków. 11 Tylko we Lwowie… Osoby, które nie były we Lwowie mó- Ponownie wróciliśmy do centrum, gdzie pani przewodnik opowiadała nam o dziejach lwowskich kamienic. Następnym punktem programu był wyjazd do Żółkwi, obiad i zwiedzanie miejscowości. Było to niezwykle urokliwe miejsce. Mnie osobiście najbardziej podobał się sam rynek i okalające go kamieniczki ze zgrabnymi podcieniami. Bardzo przyjemnie było stanąć w centrum rynku i rozglądając się wkoło, podziwiać widoki. Miasteczko – to perełka dla zwiedzających. wią, że chcą tam koniecznie pojechać, natomiast te, które już były chcą się tam wybrać ponownie. Ślady polskiej kultury we Lwowie mogą być jednym z powodów naszego sentymentu do tego miasta. Jednak przede wszystkim ma ono jakiś niezwykły klimat, który ciekawi i zachwyca. Długo zastanawiałam się, na czym polega fenomen tego miasta. Teraz już wiem. Jest to miasto wyjątkowe pod wieloma względami. Przez setki lat zamieszkiwali je przedstawiciele wielu narodów, religii i kultur. Wzajemna tolerancja i szacunek mieszkańców przez wieki kształtowały historię Lwiego Grodu, tworzył jego piękno i niepowtarzalny klimat, pozostawiając ogrom bezcennych zabytków architektury i sztuki. Pomimo zmiennych kolei losu doświadczających miasto, wiele z nich przetrwało do naszych czasów i mogło nacieszyć nasze oczy. Chętnie tam powrócę… Patrycja Siedlecka 12 Co czytają gimnazjaliści? Ten dział powstał w odpowiedzi na Wasze oczekiwania. Będziemy w nim prezentować gimnazjalne czytelnicze pasje. Dziś odsłona pierwsza. Polecamy. „Czerwień rubinu”, „Błękit szafiru”, „Zieleń szmaragdu” to książki składające się na „Trylogię czasu”, w której przenosimy się do Londynu, by towarzyszyć ludziom obdarzonym genem podróży w czasie. Autorka Kerstin Gier jest znana z tego, że jako jedyna pisarka niemiecka utrzymuje na listach bestsellerów wszystkie swoje książki. Jak donoszą źródła, „Trylogia czasu” pobiła wszelkie dotychczasowe wyniki sprzedaży i sprawiła, że Gier z dnia na dzień stała się jednym z najlepiej sprzedających się niemieckich autorów. Pierwszy tom zatytułowany „Czerwień rubinu” jest doskonałym wprowadzeniem czytelników w magiczną historię dziewczyny obdarzonej niezwykłym darem. Gwendolyn Shepherd ma szesnaście lat i jest dobrą uczennicą. Pochodzi z dość nietypowej rodziny. Raz na kilkuset lat rodzi się osoba z genem podróży w czasie. Na podstawie pewnych obliczeń, łatwo przewidzieć, kto następny zostanie jego posiadaczem. Ten wyjątkowy gen ma odziedziczyć Charlotta, kuzynka Gwen. Jednak dzieje się coś, czego nikt się nie spodziewał. Zaszła pomyłka. To właśnie Gwendolyn posiada magię kruka i może podróżować w czasie. Wszystkie starania Strażników, lata nauki Charlotty pójdą na marne. Jak poradzi sobie dziewczyna nie znająca historii minionych lat? Co z misją? Gwendolyn jest Rubinem w Kręgu Dwanaściorga, do którego zamknięcia brakuje krwi poprzednich podróżników. Czy podoła zadaniu? Na domiar złego okazuje się, że towarzyszyć jej będzie niezwykle arogancki, ale przystojny chłopak Gideon. Już od pierwszych stron książka w pełni mnie „pochłonęła”. Znacie to uczucie, gdy jedząc czekoladki mówimy sobie: „jeszcze tylko jedna”, a nim się obejrzymy widzimy puste pudełko? Tak samo działo się z tymi książkami. Powtarzałam sobie: „to już ostatni rozdział”, a po chwili nie miałam już co czytać. „Błękit szafiru” to druga część „Trylogii czasu”. Opowiada o licznych wyprawach młodych podróżników do przeszłości. Gwen i Gideon zakochują się w sobie, co dodaje książce świeżości, sprawia, że czytamy ją jeszcze chętniej. Jednak ich miłość zostaje wystawiona na poważną próbę... Gwen jest narażona na śmiertelne niebezpieczeństwo, a na dodatek ma złamane serce... Wspiera ją jednak jej najlepsza przyjaciółka. Bohaterkom nie dają spokoju liczne zagadki. Do końca nie wiadomo, jaki skutek przyniesie zamknięcie kręgu... Wszystkie książki tej serii czyta się lekko głównie dzięki temu, że jest w nich dużo dialogów, a styl pisania autorki należy do przystępnych współczesnej młodzieży. Pani Gier używa prostego języka, ale potrafi zafascynować każdego odbiorcę. Czytając „Trylogię czasu”, przenosimy się w inny wymiar, do świata przepięknych balowych sukni i dam dworu. Dzięki mistrzowskiej narracji mamy wrażenie, że sami bierzemy udział w przedstawionych wydarzeniach, wszystko jest bardzo realistyczne, oparte na historycznych faktach. O ile w „Czerwieni rubinu” dokładniej została opisana fabuła, to w „Błękicie szafiru” przeważała żywa akcja. "Na kilometr czuć było tajemnicę"- pisze jedna z internautek. Po przeczytaniu tych dwóch tomów nie miałam wątpliwości, że muszę zapoznać się z finałową „Zielenią szmaragdu”. I nie zawiodłam się. Moim zdaniem to najlepsza książka tej trylogii. Kerstin Gier przeszła samą siebie. Autorka puściła wodze fantazji, wykazała się wielką kreatywnością. Postanowiłam nie streszczać tego tomu, bo niczego, co było tu opisane, po prostu się nie spodziewałam! Zdradzę tylko, że należy dokładniej przyjrzeć się poczynaniom hrabiego Germain’a i jego zamiarom. „Trylogia czasu” to z pewnością najciekawsza powieść jaką ostatnio czytałam. Pełno teraz utworów o wilkołakach, wampirach, ale motyw podróży w czasie jest dla nas czymś, czego nie potrafimy sobie wyobrazić. I dlatego podziwiam Panią Gier za odwagę, pomysłowość i precyzyjność. „Jaka szkoda, że to już ostatnia część... Będzie mi brakowało przygód Gideona i Gwen” - możemy przeczytać na internetowym forum. Podsumowując, polecam tę sagę każdemu. To po prostu majstersztyk! Na pewno jeszcze nie raz do niej wrócę. Aleksandra Wrona 13 Nagrodzona praca Wiktorii Miło nam poinformować, że nasza koleżanka Wiktoria Orzeł z klasy 3a zajęła I miejsce w międzygimnazjalnym konkursie zorganizowanym z okazji Europejskiego Roku Aktywności Osób Starszych i Solidarności Międzypokoleniowej na temat: Recepta na duchową młodość mojej Babci, mojego Dziadka - opowiadanie twórcze. Prezentujemy Wam tę pracę. Uczennicę przygotowała pani Ewa Maciejewska. Sok malinowy Patrzysz w błękitne, rozświetlone złotym słońcem niebo. Jesienny wiatr szczypie cię w policzki swoim mroźnym oddechem. Popadasz w głęboką zadumę. Twoje oczy zasnuwają się mgłą. Odpływasz myślami. Zastanawiasz się, co by było gdyby, chociaż wiesz, że to nie ma najmniejszego sensu. Nagle z czarnej otchłani twojego umysłu wyskakuje jego twarz ozdobiona przepięknym, pełnym bezgranicznej miłości uśmiechem, przeznaczonym tak naprawdę tylko dla ciebie, dla nikogo innego. Obraz rozkwita pod twoimi, powiekami powodując w twoim sercu ciepło. Jak film, klatka po klatce, przywołujesz kolejne wspomnienia. Twarz to dopiero początek. Jak co dzień siedzi w swoim ulubionym fotelu. Jego ciepłe, duże dłonie trzymają rozłożoną w powietrzu gazetę. Przez grube jak denka od butelek okulary do czytania spoglądają skupione, błękitne, mądre oczy. Czyta, ale gdy tylko do jego uszu dochodzą twoje drobne kroczki, zerka znad kuriera. Na twarzy pojawiają się tak dobrze ci znane, kochane zmarszczki wywołane czystym szczęściem. Zrobiłaś rysunek i chciałaś, żeby to on był tym, który pierwszy go zobaczy. Wziął karteczkę do rąk. Podniósł jedną brew, drugą, rozśmieszając cię. Wiesz, że on, jak nikt inny, dostrzeże twoją artystyczną duszę w tym małym dziele. Wyciąga swoje silne ramiona, a ty wtulasz się w nie ufnie. Sadza cię na kolanach, chwaląc. Jest dumny, a ty masz świadomość, że nigdy nie zabraknie mu dla ciebie czasu. Jego zapach jest osobliwy. Pachnie przyjemnie kawą i czymś jeszcze… miłością. Masz słabe zdrowie. Znowu nie bawisz się z rówieśnikami w przedszkolu, ale to ci nie przeszkadza, bo on jest z tobą i z radością oraz cierpliwością charakterystyczną tylko dla niego spełnia wszystkie twoje prośby. Robi ci ciepły sok malinowy. Jest w sam raz. Nie za ciepły, nie za zimny. Gra z tobą w gry, dając ci wygrywać, ale też zasmakować od czasu do czasu smaku porażki. Ogląda z tobą bajkę, śmiejąc się z niej razem z tobą, jakby wcale nie był taki strasznie dorosły, a wręcz przeciwnie miał zaledwie te parę lat. Jesteś szczęśliwa, gdy w drzwiach pojawiają się rodzice, ale równocześnie jest ci trochę smutno, że twój czas sam na sam z nim minął. Jednakże on przecież nigdzie się nie wybiera, a przynajmniej byłaś o tym święcie przekonana. Mama i tata zabrali cię na wycieczkę. Zwiedzasz nowe miejsca, poznajesz świat, zasypując rodzicieli gradem pytań. Świetnie się bawisz, ale gdy wracasz i witają cię jego ciepłe objęcia, wiesz, że jesteś w domu i zawsze będziesz chętnie do niego wracać, bo on tam będzie. Nie wiedziałaś jednak, jak bardzo myliłaś się, rzucając to dziecinne stwierdzenie. Tego okresu już nie pamiętasz, albo pamiętasz jak przez mgłę. Urywki, skrawki. Pojedyncze sceny. Śpi. Jest środek dnia, a on drzemie z ręką jak zwykle wyprostowaną w bok, jakby spodziewał się, że ktoś z niej skorzysta. Ostrożnie, żeby go nie obudzić, kładziesz się przytulając do jego boku. Ogarnięta poczuciem bezpieczeństwa nurkujesz w świat sennych iluzji. Kiedy on się budzi i widzi cię obok siebie, w jego schorowanych, poważnych, przeżartych zmartwieniem oczach zapalają się iskry życia. Dodajesz mu pewności. On kocha cię do tego stopnia, że zapomina o bożym świecie i po prostu cieszy się twoją obecnością. Sprawiasz, że on znów czuje się jak durny szczeniak, którym przecież już od dawna nie jest. Wreszcie uświadamia sobie, że jesteś jego nagrodą, największym sukcesem. Czujesz, że coś jest nie tak już od dawna, ale on nigdy nie okazuje przy tobie, że jest czymś zmartwiony. Dni nadal mijają ci beztrosko. Jesteś w końcu tylko dzieckiem i nie masz pojęcia o tym niesprawiedliwym świecie, w którym stawiasz dopiero pierwsze kroki. Jego uśmiech jest dla ciebie jak najjaśniejsza gwiazda. Teraz patrzysz na swoje dorosłe już dłonie, które skostniały z zimna. Zapalasz migotliwy płomyk i zamykasz go w szklanym pojemniku. Dopiero teraz zdajesz sobie sprawę, że byłaś jego drugą młodością, jego światłem, radością i jesteś wdzięczna za ten ofiarowany ci, bezcenny, wypełniony miłością czas. Chodź był on tak krótki, jesteś szczęśliwa, że podarowano ci kogoś tak wspaniałego. Z szacunkiem wypowiadasz to piękne słowo „dziadek”. 14 Od Redakcji Nasza Redakcja otrzymała krótki fotoreportaż z Dnia Chłopaka, który odbył się w klasie 3b. Ponoć było bardzo zabawnie i wesoło /co widać na fotogtografiach/. Najpierw wszyscy posilili ciało, a potem oddali się zabawie w wybór Klasowego Mistera. Chłopcy poddani zostali różnym próbom sił i charakteru a następnie dziewczęta wyłoniły zwycięzcę. Misterem Klasy został Maciek Pawłowski, który otrzymał pamiątkową szarfę i medal. Na podium stanęli również Bartek Nawrocki i Arek Kołodziej. Gratulujemy. Jesteśmy ciekawi, co dzieje się w Waszych klasach. Na pewno wiele robicie, obchodzicie uroczystości, świętujecie. Zachęcamy do przesyłania nam krótkich fotorelacji z opisami, które będziemy zamieszczać w „Gimzetce”. Drodzy Uczniowie! Odejście klas trzecich sprawiło, że „Gimzetka” ma nowy zespół redakcyjny. Jak tradycja nakazuje, wypada się nam przedstawić. Redakcję tworzą: Paulina Flis, Kasia Komar, Aleksandra Krupińska, Joanna Makowska, Natalia Marczak, Olga Mazur, Michalina Szpetmańska, Natalia Szych, Marysia Prokop, Aleksandra Wrona. Naszym opiekunem jest Pani Anna Zielińska. Liczymy na Waszą przychylność i współpracę. Spotykamy się w środy o godzinie 14.00 w sali 32. I pamiętajmy: „Jesień jest po to, aby nas zachwycać opadającym liściem, gamą kolorów, owocami drzew, jest to czas, gdy już niedługo zapalimy znicze na znak, że chcemy być bliżej...”. Redakcja 15