Bomba nr 1 - ZPO2

Transkrypt

Bomba nr 1 - ZPO2
BOMBA
GAZETKA INTERNETOWA PUBLICZNEJ SZKOŁY PODSTAWOWEJ IM. M. KOPERNIKANR 2 W
KRAŚNIKU
NUMER 1/2014/2015
REDAKCJA:
IGA MAŁECKA
OLA BAOKA
WERONIKA WÓJCIK
ZUZANNA POMYKALSKA
MAGDA MAZUR
ALICJA ŻUREK
DOMINIKA GRZĄDKA
NATALIA SKOWERA
KUBA WIELGOS
TYMEK SOBALA
ERYK BIEGAJ
OPIEKUN: Mariola Szutta
W TYM NUMERZE:
 85 ROCZNICA POWSTANIA NASZEJ SZKOŁY.
 OPOWIADANIE IGI.
 WYWIAD Z PANIĄ DYREKTOR MARZENĄ POMYKALSKĄ.
 RECENZJA KSIĄŻKI.
 REPORTAŻ O KRAŚNICKICH CHEARLEEDERKACH.
 ZHR JAKIEGO NIE ZNACIE.
 CIEKAWOSTKI O ZWIERZĄTKACH.
 RELACJA Z WYCIECZKI DO LUBLINA KLAS 6.
HISTORIA NASZEJ SZKOŁY W PIGUŁCE
1. Na przełomie lat 1928-29 władze miejskie zdecydowały się na podział istniejącej
placówki na dwie siedmioklasowe szkoły podstawowe. I tak rozpoczęła się historia :
" Dwójki ", której przydzielono stary drewniany budynek. Kierowniczką szkoły została
pani Franciszka Skorupska.
2. Z inicjatywy Michała Mazurka, ówczesnego kierownika, w listopadzie 1934 r.
utworzono Komitet Budowy Szkoły, który już w maju 1937 r. zakupił plac przy ul.
Urzędowskiej, dawniej Szymaoskiego, a wiosną 1939 r. przystąpiono do budowy
szkoły. Do 1 IX zdołano wznieśd mury parteru i I piętra.
3. Wysiłek społeczeostwa zmierzający do poprawy warunków pracy szkoły przez
wybuch wojny i okupację hitlerowską sprowadzony został do punktu wyjścia.
Zniszczone zostały pomoce naukowe i instrumenty, zaginęły akta uczniów i protokoły
posiedzeo rady Pedagogicznej. Dzięki panu Mazurkowi ocalały zbiory biblioteki,
kroniki i sztandar.
4. Gdy lipcu 1944 r. wyzwolono Kraśnik, powróciło życie do szkoły. Zajęcia szkolne
wznowione zostały we własnym budynku „starej szkoły” i Stefana Czeleja przy ul.
Janowskiej. Kancelaria szkoły nadal mieściła się w budynku Szkoły nr 1 przy ul.
Kościuszki.
5. We wrześniu 1945 r. reaktywował działalnośd Komitetu Budowy Szkoły na bazie
dokumentacji zachowanej w archiwach Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie.
6. 1 IX 1952 r. przekazano szkole w użytkowanie wszystkie izby lekcyjne i zrezygnowano
z baraku w Koszarach.
7. 1958- 1963 pierwsza rozbudowa szkoły. Powstaje m.in. sala gimnastyczna.
8. 1968- 1971 druga rozbudowa. Wykonano asfaltowe boisko. Jego realizację przy
"dwójce" przyspieszyła duża popularnośd żeoskiej piłki ręcznej w Kraśniku. W roku
1967 powstał LKS TĘCZA Kraśnik, a wiodącą w klubie sekcją był właśnie szczypiorniak
kobiet.Wyrazem dużego uznania dla trenerów, działaczy, a także kierownictwa, które
wspierało rozwój sportu na swoim terenie, było powierzenie przez Związek Piłki
Ręcznej Szkole Podstawowej Nr 2 organizacji meczu Polska-Węgry, w dniu 1 sierpnia
1972 roku. Polskie szczypiornistki wygrały mecz 15:13.
9. 1982 – 1987 trzecia rozbudowa – nowe skrzydło.
10. W dniu 20 lutego 1972 r. odbyła się wspaniała uroczystośd szkolna związana z
nadaniem szkole imienia Mikołaja Kopernika oraz ufundowanie przez Komitet
Rodzicielski sztandaru.
23 – letnia tułaczka po prywatnych kwaterach dobiega końca. Najlepszą ilustracją jest
zestawienie lokali służących szkole w różnych okresach jej historii:
Okres
korzystania
1929 - 34
1929 - 49
1934 - 35
1934 - 40
1934 - 39
1935 - 39
1937 - 46
1940 - 41
1940 - 41
1940 - 41
1940 - 47
1947 - 52
1952 - 62
1962 - 87
Liczba
izb
3
4
1
1
2-3
1
2
1
1
1
2-6
5
11
20
Ulica
Kościuszki
Piłsudskiego
Janowska 1
Piłsudskiego 4
Urzędowska 4
Piłsudskiego 25
Piłsudskiego 23
Podleska 11
Podleska 14
Podleska 10
Orlicz – Dreszera 20
Koszary
Urzędowska
Szymańskiego 8
Właściciel
Szkoła Nr 1
Budynek własny
Rymarczyk Jan
Wanatowicz Józef
Zdybicki Władysław
Kępa Antoni
Kopiwoda i Biegaj E.
Rokicka H.
Smołecki T.
Nowak J.
Czelej Stefan
budynek własny zastępczy
budynek własny
budynek własny
1986
1987 - 2004
4
32
Mieszka I 23
Szymańskiego 10, obecnie Urzędowska
10
budynek własny
budynek własny
11.1 września 1999 roku przeszedł do historii jako dzieo wprowadzenia reformy oświaty
w Polsce. W budynku dotychczas zajmowanym przez Szkołę Podstawową nr 2 zaczęły
funkcjonowad dwie palcówki oświatowe: Publiczna Szkoła Podstawowa nr 2 i
Publiczne Gimnazjum nr 2.
Dyrektorem Szkoły Podstawowej Nr 2 została Ryszarda Matuszkiewicz. Od 1 września
2002 r. obie placówki zostały połączone w Zespół Placówek Oświatowych nr 2. Organ
prowadzący powołał na dyrektora zespołu Grzegorza Przywarę. Dziś pełni tę funkcję
Marzena Pomykalska.
Wywiad z panią dyrektor Marzeną
Pomykalską
- Co jest takiego w naszej szkole, co mogłoby zachęcid do niej przyszłych uczniów?
- „Dwójka” to świetna szkoła pod każdym względem. Mamy bardzo dobrą bazę, która z
każdym rokiem się poprawia. Naszym ogromnym atutem z pewnością będzie też piękna i
nowoczesna hala sportowo- widowiskowa.
Jesteśmy dużą szkołą- a jeśli duża szkoła- to jej duże możliwości. Pracuje tu sporo
nauczycieli, którzy prowadzą wiele ciekawych i różnorodnych zajęd pozalekcyjnych, z
których każdy wybierze coś dla siebie. Tu też działające kluby sportowe organizują obozy
letnie i zimowe, co stanowi wyjątkową atrakcję, skoro korzystają z niej również koleżanki i
koledzy z innych szkół. Aktywnie pracują też organizacje takie jak PCK, TPD. Widoczni w
szkole są harcerze. W ogóle w naszej szkole nie można się nudzid, bo tu ciągle się coś dzieje.
Organizujemy konkursy, wycieczki, imprezy, akcje pomocowe, dyskoteki i wyjazdy
edukacyjne.
Mam takie przekonanie, że w „Dwójce” panuje dobra, przyjazna atmosfera, która
sprzyja nauce i nawiązywaniu przyjaźni między uczniami.
- Jak wyglądała nauka w naszej szkole w przeszłości? Jakie są pani wspomnienia jako
absolwentki?
- Moje czasy szkolne to zupełnie inna epoka. W czasach, kiedy ja chodziłam do tej szkoły,
lekcje przebiegały inaczej. Przede wszystkim wtedy najważniejszy był nauczyciel, on
„wykładał” temat, nie pracowaliśmy w grupach, nie mieliśmy kart pracy, zawsze musieliśmy
siedzied w ławkach. Chcę też powiedzied, że naszych nauczycieli traktowaliśmy z większym
dystansem niż obecnie. Czuliśmy w stosunku do nich większy respekt. Dodam, że do szkoły
chodziliśmy w fartuchach, zmienialiśmy obuwie na tak zwane „juniorki”. Obowiązkowe były
też tarcze z nazwą szkoły, musieliśmy je przyszywad do rękawów stroju szkolnego. Raz w
tygodniu można było przyjśd ubranym na kolorowo. I co najważniejsze- lekcje mieliśmy
również w soboty! Przedmioty były podobne do tych w gimnazjum, oczywiście bez
informatyki, ale za to wszyscy uczyliśmy się np. szyd, gotowad, robid na drutach. Mieliśmy
przy tym dużo frajdy.
Muszę przyznad- było inaczej, nauka trwała 8 lat, nie było gimnazjum, ale tamte
czasy, moich nauczycieli, kolegów i koleżanki wspominam z wyjątkową sympatią.
- Jakie uroczystości zaplanowane są z okazji 85-lecia Szkoły Podstawowej nr 2?
-Rocznicę powstania Publicznej Szkoły Podstawowej nr 2 obchodzid będziemy 7 listopada w
najbliższy piątek. Zaczynamy o godz. 9.00 wspólną Mszą w kościele WNMP, a następnie o
godz. 11.00 w dużej sali gimnastycznej rozpocznie się uroczysta akademia. Zaznaczam, że
wtedy też będziemy świętowad jubileusz 15- lecia istniejącego tu gimnazjum. Tam też ( na
sali) będzie miała miejsce wystawa bardzo ciekawych archiwalnych materiałów - zdjęd,
kronik, dokumentów szkolnych. Pokażemy wtedy również pierwszy sztandar naszej szkoły
pochodzący z 1939 roku. Niestety, nigdy nie został wręczony, bo wybuchła wojna…
- Z czego dzisiaj uczniowie i nauczyciele ,,Dwójki" mogą byd dumni?
-Możemy i powinniśmy byd dumni z pięknej historii naszej szkoły. Musimy mied
świadomośd, że zapisujemy jej kolejne karty- bo „Dwójka” pięknieje- mamy odnowioną
elewację, nowoczesną halę. Wielu uczniów odnosi sukcesy w nauce, sporcie, działalności
artystycznej. Jednak, dla mnie, największym powodem do dumy jest to, jeśli o tej szkole
myślimy i mówimy: ”Moja szkoła”. Jeśli chodzimy do niej z przyjemnością i jeśli odnosimy w
niej sukcesy na miarę swoich możliwości. Tego życzę wszystkim uczniom „Dwójki”.
Rozmawiała: Iga Małecka
Wojna
Pewnego marcowego poranka, wyglądając przez okno, ujrzałam dziwny kształt.
Poruszał się bardzo szybko, przez co był ledwo zauważalny. Poszłam do kuchni i
zrobiłam sobie śniadanie. Zastanawiałam się, co to mogło byd. Widuję często to
zjawisko, ale nigdy się nie zastanawiałam, co to jest. Jadłam śniadanie, gdy nagle
rozległo się donośne pukanie. Nie otwierałam. Lekcje z dzieciostwa o nieotwieraniu
obcym, udzieliły się. Pukanie było coraz głośniejsze i prawie nie do wytrzymania. Ktoś
zaczął ruszad klamką. Stwierdziłam, że to pomyłka, ale zapytałam:
- Kto tam?
- Otwórz – rozległ się ochrypnięty, męski głos. – To nie pomyłka.
Przestraszyłam się nie na żarty. Otworzyłam. Nie wiem, co mi strzeliło do głowy. Stał
tam dobrze zbudowany chłopak. Można było rzec, że był jak z obrazka Jego
kruczoczarne włosy związane w kucyk, lekko opadły na ramię. Miał piękne
zielonoszare oczy. Uśmiechnął się, a właściwie uniósł jeden kącik ust.
- Zbyt długo czekaliśmy. Musisz nam pomóc.
- Ale ja…
Złapał mnie tylko za nadgarstek i zaczął biec. Tak zaczęła się moja przygoda.
Znaleźliśmy się nagle w lesie. Nie mam bladego pojęcia, jak w ciągu paru minut
odbyliśmy tak daleką podróż! Widad było, że chłopak chodzi własnymi ścieżkami. Był
cichą wodą. Wydawał się byd szalony i tajemniczy. Nagle
rozległ się okropny skrzek. Na niebie pojawił się wielki,
czarny obiekt. Latał w te i z powrotem, aż w koocu
wylądował przede mną.
- Ty polecisz na nim. Od teraz jest twój.
Zaniemówiłam. Nie rozumiałam i chyba nie chciałam
rozumied. To było magiczne. Piękne i nieprzewidywalne, a
zarazem bardzo mądre.
- Nie stój tak, tylko wsiadaj. Nazywa się Antoś. Twój
prywatny smok.
Był ósmym cudem świata. Pogłaskałam go po pyszczku i ucałowałam. Antek trącił
mnie i się uśmiechnął. Wsiadłam na niego, ale się trochę zawahałam.
- Właściwie, nie wiem, gdzie mam lecied…
Smok znów się uśmiechnął i wskazał pyszczkiem na swój grzbiet. To było
najwspanialsze uczucie, ta niewiedza. Nie wiesz, gdzie i po co masz lecied. Właśnie
tego nam teraz brakuje. Pragniemy posiadad i wiedzied wszystko. To przykre.
Wlecieliśmy do wielkiego, nieczynnego wulkanu. Było tam mnóstwo tak smoków, jak
i ich właścicieli. Z daleka wyłaniało się ogromne podium, na którym stał przerażający
wiking.
- Drogie smoki oraz drogi, mój ludu, w naszej wiosce panuje okropna wojna. Smoki
umierają. Nie możemy do tego dopuścid! Dzisiaj również chciałbym powitad nową
właścicielkę najpotężniejszego smoka w całej wiosce – Antoniego!
Rozległy się gromkie brawa. Antoni uderzył mnie pyszczkiem i uśmiechnął się tak
pięknie, jak jeszcze nigdy dotąd. Wsiadłam na niego i polecieliśmy do góry, bym
mogła stanąd obok wikinga.
- Jak ci na imię?
- Ja… Marysia, ale…
Odwrócił się w stronę ludu, złapał mnie za rękę, podniósł ją do góry i krzyknął:
- A oto nasze nowe zbawienie – kapitan Marysia!
Znowu rozległy się brawa. Uśmiechnęłam się tylko, ale wewnątrz byłam
najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Ogromna odpowiedzialnośd, ale też wola
walki, którą posiada każdy, dotąd uśpiona, obudziła się we mnie. Pokochałam taką
siebie, bo mimo niebezpieczeostwa, to był wielki zaszczyt.
- Myślę, że…
- Głośniej! – rozległ się krzyk. – Mów głośniej!
- Myślę, że – zaczęłam krzyczed – damy radę! Jesteśmy silni! A nasz ród jest
nieskooczony! Mimo śmierci, wojny czy przeciwności losu, wierzę, że wygramy!
Owacjom i krzykom nie było kooca. Po przemówieniu, zaczęła się wieczerza. Na stole
znajdowały się typowo swojskie dania. Śmiech, pieśni wikingów i ich gwara mimo, że
wydaję się byd męcząca - to jest piękna. Jako ród są oddani i zasługują na to, by im
ufad. Są wspaniali, po prostu.
Następnego dnia usiadłam na Antosia i polecieliśmy na miejsce wioski. Wielka
ruina. Współcześni ludzie są zbyt głupi, by dostrzec piękno. Gdy coś jest inne – jest złe
i trzeba to zniszczyd. Smok płakał, na jego oczach niszczyli domy i areny dla smoków.
Pogłaskałam go po grzbiecie i zawróciliśmy do groty. Wiking i ja szykowaliśmy plany
defensywne i ofensywne. Wygramy!
Przygotowaliśmy armię pomaraoczową – smoki ognia, zieloną – smoki natury,
niebieską – smoki energii i duszy oraz czarną – smoki nocy, burzy i cienia. Antek był
smokiem nocy i cienia, jedyny w swoim rodzaju - mój. Kiedy nastała pora karmienia,
poszłam nad jezioro, by złowid trochę ryb. Usiadłam z wędką i czekałam, otaczało
mnie piękno natury, szumiące drzewa, zachodzące słooce, lekki wiatr. Wtem
poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Odskoczyłam i ujrzałam czarnowłosego chłopaka.
- Nie bój się – powiedział szyderczym tonem – kapitanie.
Uśmiechnęłam się ukradkiem i wróciłam do swego zajęcia. Usiadł koło mnie i patrzył
na niebo z zainteresowaniem.
- W jakiej armii jesteś?
- W armii czarnej, mój Stefan jest smokiem burzy.
- Dlaczego nie ty zostałeś kapitanem, znasz się lepiej, niż ja?
- Nie jestem wojownikiem, a politykiem. Jakie są moje rozkazy, pani kapitan?
- Masz 10 minut, żeby ich przekonad do ugody. Nie, to nie. Wracasz i dajesz nam znad,
pomagasz medykowi, nie będziesz walczył.
- Tak jest! – zaśmiał się
Spędziliśmy wieczór na łowieniu ryb. Już jutro czeka nas wielka wojna. Pokażemy im.
Nasz polityk wsiadł na Stefana, ostatni raz uśmiechając się w mą stronę. Odlecieli,
lecz po chwili dostaliśmy znak, że nie chcą ugody.
- Smoki nakarmione, w pancerzach, gotowe do odlotu!
- Pierwsza wylatuje armia niebieska, potem zielona i na koocu pomaraoczowa. Czarna
jest moja!
Setki smoków o srebrno-błękitnych łuskach wzbiło się w powietrze, tworząc
ogromną chmurę.
Wyleciały kolejne armię.
- Armia czarna teraz! Ja wylatuję ostatnia!
Wsiadłam na Antosia i szepnęłam:
- Dawaj, to może byd nasz ostatni lot…
Antek wystrzelił jak z procy. Byliśmy na miejscu. Wokół nas latały smoki ranne i
zdrowe. Mnóstwo poległo, ujrzałam wodza wrogów. Przegrywaliśmy to było pewne.
Wylądowałam obok ich kapitana.
- Witam dziewczynko, przegrywacie – zaśmiał się
- Czy aby na pewno?
Nie zdążył się odwrócid, gdy kruczowłosy chłopak, odepchnął go z całej sił tak, że
upadł, a jego słudzy odbiegli zostawiając go na pastwę losu.
Wygraliśmy! Na miejscu zostali jeszcze ludzie, którzy mieli odbudowad wioskę.
Byliśmy już u siebie, wszyscy odpoczywali, a ja?
Poszłam nad jezioro, jak piękna jest wygrana. Nawet, jeśli przegralibyśmy, to
nic, świadomośd walki za Ojczyznę, to jest wygrana.
Iga Małecka
kl. 6c
Mól książkowy poleca…
Chciałabym dziś opisad moją ulubioną książkę autorstwa Renaty Opali. Nosi
tytuł: "Dzienniczek zakręconej nastolatki". Opowiada o przygodach poznanianki Aśki,
zakręconej "jak słoik musztardy". Mieszka w bloku razem ze swoją rodziną. Mama
pracuje w bibliotece, tata buduje autostrady, a w czasie wolnym zdobywa medale
szachowe. Siostra Ludwika jest o dwa lata starsza i oczywiście bardziej zarozumiała.
Obie siostry kłócą się o chłopaków, ubrania oraz uczesania. Ludwika ma lepsze
stopnie, natomiast Aśka ma stopnie nierewelacyjne. Joanka ma wiele koleżanek:Olę,
Adę, i Zuzę. Wyprawy na lody, czy hot dogi lub wrotki na Cytadeli to miłe chwile.
Ciekawą osobą wartą uwagi jest pewna dziewczynka Mysia *Marysia+. Była sierotką
ze szpitala, zaadoptowaną przez babcię Asi, Urszulę. Jednak zdrowie dziewczynki nie
pozwala jej byd na wsi i znowu musi przenieśd się do szpitala. W koocu jednak … ,ale
o tym przekonacie się, jak przeczytacie.
Alicja Żurek
kl.5a
Kraśnickie cheerleaderki
Pewnie mało osób wie ,że w naszym mieście są cheerleaderki (czyt.czirliderki).
Chodzą do różnych szkół, jeżdżą na pokazy i występy. Były w Warszawie, przed
meczem Stali Kraśnik, Stróży, nad Zalewem Kraśnickim w czasie imprez miejskich
Skład cheerleaderek:
-Marlena Tudrujek, Agata Witecka, Roksana Bajner, Agnieszka Górska, Kamila Żuber, Weronika Cielepała, Wiktoria Flis,
Natalia Bojczuk, Zuzanna Wieleba, Monika Gębala, Julia Mikołajewicz, Emilia Michalec, Martyna Szabat, Bernadetta
Dudek, Paulina Sawecka, Ewa Sakłak, Oliwia Kud, Zuzanna Pomykalska, Weronika Wójcik, Natalia Flis, Katarzyna
Smoczyoska.
Historia
Cheerleading (ang. przewodzenie dopingowaniu) – zorganizowane układy składające
się z elementów gimnastyki, taoca i akrobacji wykonywane w celu kibicowania
zespołom sportowym w czasie meczów. Także osobna dyscyplina
sportu. Cheerleading najpopularniejszy jest w USA, ale przyjął się też w wielu innych
krajach.
W USA ta forma dopingu związana jest przede wszystkim z futbolem amerykaoskim i
z koszykówką. W sportach takich jak piłka nożna, hokej na
lodzie, siatkówka czy wrestling występuje rzadko.
Początki cheerleadingu datuje się na lata 80. XIX wieku, gdy na Princeton
University okrzykami wspierano miejscowy zespół futbolu amerykaoskiego. W
roku 1894 absolwent Princeton Thomas Peebles wprowadził ideę
zorganizowanegodopingowania do Uniwersytetu Minesoty. W 1898student Johnny
Campbell zaczął dyrygowad
dopingiem stojąc przed kibicami. W
ten sposób został
pierwszym cheerleaderem (dosł.
przewodzącym dopingowaniu).
Chod obecnie szacuje się, że 97%
osób zajmujących się
cheerleadingiem w USA to kobiety,
idea ta rozpoczęła się od zespołów
męskich. Panie zaczęły brad udział w
zorganizowanym dopingu w latach
20. XX wieku w związku z
ograniczoną możliwością uprawiania
odpowiednich dla nich sportów na
uczelniach. W tym samym okresie
do zorganizowanego kibicowania
dołączono elementy gimnastyki i
akrobacji.
ZHR w Kraśniku
12 lutego 1989 został założony Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej (ZHR). W
skład ZHR wchodzi wiele drużyn. Także nasza kraśnicka drużyna, która nosi nazwę:
(1KDH) 1 Kraśnicka Drużyna Harcerek „Ocean” im. hm. Marii Byczewskiej.
____________________________________________________
STRUKTURA NASZEJ DRUŻYNY :
1. DRUŻYNOWA - KAROLINA GŁUSIEC
2. PRZYBOCZNA - MARIA WILCZYOSKA, KAROLINA BRYŁA
3. ZASTĘPOWA: ZASTĘP
- BARBARA BRYŁA - LAGUNA
- KATARZYNA KOŁODZIEJCZYJK - BRYZA
- AGATA PIWOWARSKA - TOO
- ALEKSANDRA KOZIOŁ - ZEFIR
- ALEKSANDRA KOCHANIAK - KLIF
- ANETA TRANCYGIER
- SYLWIA SYROKA
______________________________________________________
Oprócz zbiorek i akcji wyjeżdżamy na obozy i biwaki.
A TU ZDJĘCIA Z OBOZU :D
NA WĘDRÓWCE - PRZERWA NA JEDZENIE
RÓŻNE ZAJĘCIA*
*NIEKTÓRE OSOBY NIE MAJĄ BUTÓW, PONIEWAŻ ZDOBYWAJĄ SPRAWNOŚD "MAŁY
KSIĄŻĘ". POLEGA ONA NA TYM, ABY CAŁY DZIEO CHODZID NA BOSO, JEŚD TYLKO
CHLEB I PID TYLKO WODĘ.
NA WĘDRÓWCE - SPALIŚMY W KOŚCIELE
_________________________________________________________________
Z naszej szkoły dużo osób należy do harcerstwa. To bardzo fajna, niesamowita i
niezapomniana przygoda. Zdobywa się tam różne sprawności, sznury (zależy od
funkcji*). Aby dostad mundurek i chustę trzeba naprawdę zasłużyd. Harcerstwo to
wielkie wyzwanie i przygoda. Ostatnio nasze harcerki z ZHR-u były na kanonizacji
Jana Pawła II i Jana XXIII w Rzymie. Czuwały całe dnie i noce na Placu św. Piotra.
*funkcja: drużynowa, zastępowa itp.
______________________________________________________
W harcerstwie poznasz wiele zabaw, pląsów czy gier, które mogłyby Ci się
spodobad! Co 3 miesiące odbywają się różne wyjazdy, takie jak biwaki, zimowiska,
obozy czy rajdy.
Sami rozpalamy ogniska. Rozpala ten, który sobie czymś zasłużył!!!
BAAARDZO ZACHĘCAMY WAS DO WSTĄPIENIA DO NASZEJ DRUŻYNY. NIE
POŻAŁUJECIE TEGO. JEŚLI CHCECIE PRZEŻYD NIESAMOWITĄ PRZYGODĘ I POZNAD
SUPER LUDZI, DOŁĄCZCIE DO NAS!!!
____________________________________________________________________
Jeśli chciałabyś dołączyd do naszej drużyny skontaktuj się z Olą Baoką lub Magdą
Mazurkl.6c
Autorki:
Ola Baoka
Magda Mazur
CZY WIESZ,ŻE…
Delfin gwiżdże w określony sposób,
dzięki czemu jest rozpoznawalny przez inne ssaki tego gatunku.
Nabiera powietrza w płuca i nurkuje 5-8minut.
Jest uznawany za jedno z najinteligentniejszych zwierząt na świecie.
Jego inteligencja porównywalna jest z inteligencją szympansa.
Łącznie żyje 25 lat.
Ten ssak waży do 85 kg ,a mierzy 2,4 m.
Dominika Grządka klasa 5a
17.10.2014 – Wycieczka do Lublina klas 6
PROGRAM:
1. Spektakl w teatrze im. Osterwy Pt.: „Książe i żebrak”
2. Obiad w McDonalds’a.
3. Zwiedzanie Muzeum Wsi Lubelskiej
Dnia 17 października 2014 roku odbyła się wycieczka do Lublina klas 6.
Zebraliśmy się o godzinie 7:30 na przystanku obok Urzędu Miasta. Na miejsce
dojechaliśmy około godziny 9, na tą także godzinę zaplanowany był spektakl.
Pojechaliśmy do teatru im. Osterwy na sztukę pt.: „Książe i żebrak”, który trwał
ok. 3 godzin. Był bardzo ciekawy i dobrze zagrany przez świetnych aktorów.
Następnie pojechaliśmy do McDonalds’a na obiad. Byliśmy tam około
godziny. W Muzeum Wsi Lubelskiej mieliśmy byd o godzinie 13, lecz
dojechaliśmy z godzinnym opóźnieniem. Przez co mieliśmy mniej czasu na
zwiedzanie. W skansenie widzieliśmy, jak ludzie żyli wcześniej, jakie mieli domy,
gdzie spali. Zobaczyliśmy także jak w tamtych czasach wyglądała szkoła, zakład
fryzjera i szewca. Pani przewodnik opowiedziała nam wiele ciekawostek.
Powiedziała nam także o kościele, który został przeniesiony na teren muzeum i
okazało się, że nawet czasami odbywają się tu msze. Dowiedzieliśmy się także,
iż w tym miejscu powstaje film pt.: ,,Wołyo”, który reżyserowany jest przez
Wojciecha Smarzowskiego. Wyniki pracy obejrzymy za ok. 2 lata.
Wyjechaliśmy o godzinie 15 i w Kraśniku byliśmy już o 16. Wycieczka była
ciekawa, więc z niecierpliwością czekamy na następne!
Autorki:
Ola Baoka
Iga Małecka

Podobne dokumenty